Cenne zwycięstwo w kontekście walki o utrzymanie w II lidze śląskiej odnieśli piłkarze naszych rezerw, którzy w Jaworznie pokonali Szczakowiankę 3:0. Bramki dla naszej drużyny zdobywali Mateusz Wasilewski, Krzysztof Ciesielski i Szymon Porwisz. Chociaż Szczakowianka w ostatnim czasie na swoim terenie radzi sobie doskonale młodzi piłkarze rezerw naszego klubu zainkasowali ważne trzy punkty. Oddajmy głos trenerowi Tomaszowi Szymczakowi, który opowiedział nam o przebiegu sobotniego pojedynku: – Pierwsza połowa to optyczna przewaga gospodarzy, jednak cały czas byliśmy dobrze zorganizowani w obronie i w efekcie niwelowaliśmy zagrożenie pod swoją bramką. Przeprowadziliśmy również kilka ciekawych akcji, a po jednej z nich Mateusz Wasilewski strzałem w długi róg dał nam prowadzenie 1:0. Takim też wynikiem zakończyła się pierwsza część gry. – Druga połowa to przede wszystkim bardzo dobrze zorganizowana obrona na własnej połowie, duże poświęcenie oraz determinacja w odniesieniu do korzystnego wyniku, a do tego świetna dyspozycja Miłosza Garstkiewicza, który nie pozwolił gospodarzom na strzelenie bramki. Nasz młody zespół wyprowadził kilka bardzo dobrych ataków szybkich, z czego dwa zakończyły się strzeleniem goli przez Ciesielskiego oraz Porwisza i finalnie zdobyciem trzech punktów. – Podsumowując: odnieśliśmy bardzo cenne zwycięstwo. Pomimo problemów kadrowych ten bardzo młody zespół, złożony głównie z młodzieżowców, pokazał dzisiaj olbrzymią determinację, zaangażowanie oraz skuteczność, dzięki której zdobyliśmy trzy punkty na trudnym terenie. Chwilę się pocieszymy, a od poniedziałku pełen fokus na najbliższym spotkaniu z Zielonymi. Jeszcze raz gratuluję chłopakom postawy i realizacji planu na to spotkanie oraz pragnę również podziękować Miłoszowi i Krystianowi, którzy wsparli nas w tym spotkaniu, bo bez nich nie udałoby się osiągnąć celu w postaci trzech punktów. Zwycięstwo dedykujemy natomiast Kacprowi Mercie, który w pierwszej połowie musiał opuścić boisko z powodu ciężkiej kontuzji kolana. 27. kolejka V ligi, gr. płn Szczakowianka Jaworzno – Skra Płomień Częstochowa 0:3 (0:1) 0:1 Mateusz Wasilewski (42’), 0:2 Krzysztof Ciesielski (56’), 0:3 Szymon Porwisz (90+3’) Szczakowianka: Maciejowski – Vinicius (46’ Kurek), Gądek, Grudziński, Kaziszyn (66’ Bembenek), Kotov (K), Kudyba, Łysko, Cardoso, Szkudlarek, Zaborowski (58’ Żebrowski) Skra: Garstkiewicz – Rogala, Korzeniewski, Garczarek – Kożuch, Woźniak, Wasilewski (66’ Figzał), Merta (28’ Skwarczyński), Tomzik (90’ Porwisz), Waluda – Ciesielski (81’ Kasprzycki)
Kategoria: II Zespół
Cenne zwycięstwo rezerw [WYNIK]
Rezerwy Skry Częstochowa pokonały na wyjeździe Szczakowiankę Jaworzno 3:0 w meczu 27. kolejki grupy północnej V ligi. To bardzo cenne zwycięstwo w kontekście walki o utrzymanie. Więcej informacji wkrótce
Matury się skończyły, ale piłkarski egzamin jeszcze ich czeka
Rezerwy naszej drużyny mają przed sobą cztery spotkania, które rozstrzygną o być albo nie być na poziomie II ligi śląskiej. W sobotę czeka ich wyjazd do Jaworzna na mecz ze Szczakowianką. Maj, to tradycyjnie okres matur i… ostatecznych rozstrzygnięć na piłkarskich boiskach. Nie inaczej jest w przypadku rezerw Skry Częstochowa. Część z naszych młodych piłkarzy przez kilka dni do południa zdawała egzaminy maturalne, by później przygotowywać się do kolejnych meczów o punkty grupy północnej V ligi. Testy podsumowujące ukończenie szkoły średniej za nimi, ale piłkarski egzamin dopiero ich czeka. Przed nami ostatnie cztery mecze sezonu, które zaważą o tym, czy podopieczni Tomasza Szymczaka utrzymają się w II lidze śląskiej. Od zakończenia rozgrywek dzielą nas dwa mecze wyjazdowe i dwa domowe. W sobotę Skrzacy udadzą się do Jaworzna na starcie ze Szczakowianką. Chociaż nasz najbliższy rywal znajduje się nieco wyżej w tabeli (dziesiąte miejsce) z pewnością jest w zasięgu drużyny z Lorety. Szczakowianka de facto tylko o raz więcej od rezerw Skry cieszyła się ze zwycięstwa. Z pewnością sporym atutem piłkarzy z Jaworzna jest własne boisko. To tutaj od trzech spotkań z rzędu pozostają niepokonani, a jakby tego było mało w Jaworznie poległa choćby plasująca się w czołowej piątce tabeli Unia Rędziny. Z drugiej jednak strony warto pamiętać, że na starcie rundy rewanżowej trzy punkty zabrali do domu reprezentanci Zielonych Żarki. Dlatego do Jaworzna jedziemy mocno zmotywowani. I chociaż trener Szymczak musi podjąć kilka ważnych decyzji, związanych choćby z urazami zawodników i dość wąską kadrą, pamiętajmy, że jesienią wygraliśmy 3:2, przy czym wszystkie bramki padły w ciągu niecałych dwudziestu pięciu minut. Wydaje się, że gra bez kompromisów i próba zdominowania przeciwnika od pierwszego gwizdka będą kluczowe do osiągnięcia końcowego sukcesu. 27. kolejka V ligi, gr. płn Szczakowianka Jaworzno – Skra Płomień Częstochowa Sobota (24 maja 2025), godz. 17:00
Z podniesionymi głowami
Rezerwy Skry pomimo ogromnej ambicji i charakteru przegrały 2:4 z Zalchem Zniczem Kłobuck. Bramki dla naszej drużyny zdobywali Seweryn Cieślak i Kacper Merta. Być może losy tego pojedynku potoczyłyby się inaczej, gdyby nie fakt, że Skrzacy od 49. minuty grali w osłabieniu. Rozgrywki V ligi powoli wychodzą na ostatnią prostą. W 26. kolejce Skrzacy podejmowali walczący o awans do IV ligi zespół Zalchem Znicza Kłobuck, który był zdecydowanym faworytem sobotniego pojedynku. I połowa Jakby na potwierdzenie tej tezy trzeba przyznać, że goście w pierwszych minutach mieli więcej z gry i częściej przebywali na naszej połowie. Już w 4. minucie spotkania po uderzeniu Jakuba Matyi piłkę z linii bramkowej musiał wybijać Ernest Kielan. Była to właściwie najgroźniejsza sytuacja Znicza w tym fragmencie gry. Nasi piłkarze nie pozwalali bowiem rywalom na rozwinięcie skrzydeł. Nie skupialiśmy się zresztą wyłącznie na defensywie. Początkowo nieśmiało, a później coraz odważniej zapędzali się pod bramkę rywali, głównie wykorzystując lewą stronę i Kacpra Mertę szukającego dośrodkowaniami lepiej ustawionych kolegów. Pierwszy poważniejszy sygnał ostrzegawczy w stronę przeciwników podopieczni Tomasza Szymczaka wysłali w okolicach pierwszego kwadransa gry. Konrad Waluda na małej przestrzeni ograł trzech rywali uruchamiając akcję, po której futbolówka trafiła do Mateusza Wasilewskiego. Ten oddał strzał, ale Piotr Paliwoda jeszcze zdołał wyjść z tego starcia zwycięsko. Był jednak bezradny sześć minut później. Wówczas po podaniu Wasilewskiego (który otrzymał podanie od Kacpra Kożucha) piłkę w siatce umieścił Seweryn Cieślak. Przyjezdni ruszyli do ataków, ale nie byli w stanie złamać naszej defensywy. Gorąco jednak bywało, a szczególnie w momencie, gdy arbiter podyktował szut wolny pośredni dla Znicza. Na szczęście nasi zawodnicy wyskakując z linii bramkowej zablokowali strzał Jakuba Kosina. W 39. minucie na wysokości zadania stanął Kamil Frukacz, który fenomenalnie obronił uderzenie Matyi. Chwilę później byliśmy już po drugiej stronie boiska, gdzie wyścig do piłki z Ciesielskim wygrał golkiper z Kłobucka. II połowa Po zmianie stron zaczęły dziać się niewiarygodne rzeczy. Najpierw, kilkanaście sekund po wznowieniu długo przy piłce utrzymał się w szesnastce Matyja i po strzale zdobył bramkę wyrównującą. Nasi piłkarze odpowiedzieli niemal natychmiast. Merta zamknął płaskie podanie Wasilewskiego i ponownie wyprowadził naszą ekipę na prowadzenie. Emocje sięgnęły zenitu, chociaż upłynęło nieco ponad sto sekund drugiej połowy spotkania. Dodatkowo podgrzała je decyzje arbitra, który ukarał Jakuba Niedzielskiego bezpośrednią czerwoną kartką w 49. Minucie. Znicz szybko wykorzystał grę w przewadze i stan pojedynku wyrównał Mariusz Holik. Zrobiło się ostro, zrobiło się nerwowo in kto wie, jak potoczyłyby się losy tego pojedynku, gdyby w 57. minucie strzału Cieślaka nie obronił Paliwoda. Niestety chwilę po tej sytuacji nasz błąd przy rozegraniu bezlitośnie wykorzystali rywale i Matyja po raz drugi wpisał się na listę strzelców. Chwilę to trwało, ale kiedy udało nam się uspokoić emocje i młodzieńcze głowy ochłonęły przejęliśmy inicjatywę. Niestety zmęczenie zaczęło dawać o sobie znać, czym należy tłumaczyć podwyższenie wyniku przez rywali. Z biegiem czasu Frukacz miał coraz więcej pracy (obronił choćby strzał Kosina w 82. minucie. Goście napierali i nawet umieścili piłkę w siatce po raz piąty, ale Adrian Krysik był na spalonym. Przed końcowym gwizdkiem próbowaliśmy jeszcze złapać kontakt z rywalami, lecz nie udało nam się skonkretyzować kontrataków i ostatecznie trzy punkty zainkasowali rywale. Wynik poszedł w świat, ale z pewnością za zaangażowanie i serce, które zostawili nasi piłkarze na boisku zasłużyli na duże brawa. Niestety za te aspekty punktów do tabeli się nie dopisuje. Czeka nas więc dalsza walka o utrzymanie w II lidze śląskiej. Skra Płomień Częstochowa – Zalchem Znicz Kłobuck 2:4 (1:0) 1:0 Seweryn Cieślak (21’), 1:1 Jakub Matyja (46’), 2:1 Kacper Merta (47’), 2:2 Mariusz Holik (52’), 2:3 Jakub Matyja (60’), 2:4 Jakub Kosin (73’) Skra: Frukacz – Garczarek, Korzeniewski, Kielan (16’ Woźniak) – Niedzielski (K), Kożuch, Wasilewski (60’ Figzał), Merta, Cieślak (73’ Kasprzycki), Waluda – Ciesielski (69’ Skwarczyński) Znicz: Paliwoda – Pałyga, Korczak, Głowacki (46’ Nowak), Matyja, Krysik (90’ Szymański), Bartoszek (78’ Wolski), Sitek, Kmieć (K), Kosin, Holik
Dół goni, trzeba uciekać
W sobotnie popołudnie zapraszamy na Loretę, gdzie rezerwy naszej drużyny podejmą Zalchem Znicz Kłobuck. Początek meczu o godzinie 16:00. Wstęp po zakupie biletu w cenie 10 złotych. Im bliżej końca rozgrywek II ligi śląskiej (czyli oficjalnie V ligi), tym robi się ciekawiej. Po tym, jak nasz zespół na początku rundy odniósł kilka wartościowych zwycięstw wydawało się, że o utrzymanie możemy być spokojni. Niestety fakt, że od wygranego 22 marca meczu z Orłem Miedary Skrzacy wygrali tylko raz (18 kwietnia), a w ostatnich trzech meczach trzykrotnie schodzili z boiska pokonani nasza sytuacja się skomplikowała. Za plecami zaczęła czaić się Silesia Miechowice (dwa punkty mniej) czy Zieloni Żarki (pięć oczek mniej) i walka o utrzymanie nabrała rumieńców. Tymczasem czeka nas seria naprawdę wymagających pojedynków na ostatniej prostej ligowego sezonu, którą otwiera mecz z Zalchem Zniczem Kłobuck. Znicz, to wicelider tabeli, mający ogromną ochotę na awans do IV ligi. Od pięciu meczów piłkarze z Kłobucka są niepokonani (11 kwietnia przegrali u siebie z Liswartą Krzepice), a wcześniejsza porażka przytrafiła im się w październiku ubiegłego roku! Rzut oka na same wyniki daje nam do zrozumienia, z jak trudnym rywalem przyjdzie mierzyć się podopiecznym Tomasza Szymczaka. A jeśli przyjrzymy się kadrze, w której nie brakuje zawodników z doświadczeniem na poziomie centralnym, to nie będzie przesadą stwierdzenie, że faworyta należy upatrywać w ekipie naszych najbliższych gości. Z pewnością jednak łatwo punktów nie oddamy. Doświadczeniu Znicza przeciwstawimy młodzieńczą ambicję i Skrzacki charakter. Czy to wystarczy na wicelidera rozgrywek? Zobaczymy! 26. kolejka V ligi, gr. płn Skra Płomień Częstochowa – Zalchem Znicz Kłobuck Sobota (17 maja 2025), godz. 16:00 Miejski Stadion Piłkarski przy ulicy Loretańskiej Wstęp: 10 złotych
Przegrywamy w Mikołowie
AKS Mikołów wygrał z rezerwami naszej drużyny 2:0 w meczu 25. kolejki II ligi śląskiej. Następny mecz nasi młodzi piłkarze rozegrają 17 maja. Rywalem Skrzaków będzie Znicz Kłobuck. Dwie bramki zdobyte w ciągu niecałych dziesięciu minut wystarczyły piłkarzom z Mikołowa do odniesienia jedenastego zwycięstwa w sezonie. Otwierający wynik spotkania gol padł w 25. minucie, natomiast rezultat ustalił w 34. minucie Bartosz Halusa. Cały czas czekamy zatem na wyjazdowe zwycięstwo naszej ekipy, która z pierwszej wiosennej delegacji wróciła z trzema punktami, a potem za każdym razem kończyła mecz na tarczy. W spotkaniu w Mikołowie mieliśmy swoje momenty i okazje, jednak zabrakło kropki nad i. Szkoda, ponieważ zdobyta bramka kontaktowa z pewnością dodałaby podopiecznym Tomasza Szymczaka wiatru w żagle. Wówczas losy spotkania mogły potoczyć się inaczej. Jesteśmy przekonani, że z sobotniego meczu zostaną wyciągnięte odpowiednie wnioski. Przed nami bowiem ostatnia prosta sezonu i ważne spotkania, które będą miały znaczenie w kontekście utrzymania. Skrzaków czeka jeszcze pięć spotkań, z których trzy rozegrane zostaną na Lorecie. Najbliższe w sobotę, 17 maja, o godzinie 16:00. Gościem w Częstochowie będzie Zalchem Znicz Kłobuck. 25. kolejka V ligi, gr. płn AKS Mikołów – Skra Płomień Częstochowa 2:0 1:0 Łukasz Janoszka (25’), 2:0 Bartosz Halusa (34’) AKS: Szczepek – Adamczyk (80’ Drewniak), Bańczyk, Domagała, Halusa (89’ Pleśniak), Ibebuike, Janoszka, Mańka, Matyjas (60’ Mkrtchyan), Nowak, Osiecki Skra: Frukacz – Rogala, Korzeniewski, Garczarek (46’ Kielan) – Niedzielski (87’ Woźniak), Merta (70’ Figzał), Tomzik, Waluda, Kożuch – Ciesielski (70’ Kasprzycki), Cieślak (87’ Porwisz)
Rezerwy w delegacji
Jesienią rezerwy Skry rozgromiły AKS Mikołów 9:1. Z pewnością w rewanżu trudno będzie powtórzyć ten rezultat, chociaż trzeba zauważyć, że AKS, to zespół grający bardzo nierówno. Wyjazdowy mecz naszych rezerw odbędzie się w sobotę 10 maja o godzinie 17:00. Pierwszy mecz między AKS-em Mikołów a naszymi rezerwami długo będzie wspominany. Nikt nie spodziewał się bowiem, że Skra Płomień rozgromi rywali 9:1. Układało się wszystko, a podopieczni Tomasza Szymczaka zagrali rewelacyjnie. Z pewnością nie mielibyśmy nic przeciwko, gdyby w najbliższy weekend doszło do powtórki, ale będzie o nią bardzo trudno. AKS, to drużyna, która zgromadziła dotychczas trzynaście punktów więcej niż nasza młodzież. Patrząc na wyniki w rundzie wiosennej nietrudno dojść do konkluzji, że to jedna z najbardziej chimerycznych drużyn w całej stawce. Bo jak inaczej odnieść się do faktu, że po wygranej w Przyszowicach 5:2, przyszła domowa porażka z rezerwami Zagłębia Sosnowiec 1:5, następnie triumf na trudnym terenie w Rędzinach (3:0), po którym piłkarze z Mikołowa zakończyli na tarczy starcie z Szombierkami Bytom (0:5)? Nie może to jednak nas zmylić. AKS u siebie po raz ostatni wygrał ponad miesiąc temu i z pewnością zrobi wszystko, by odwrócić ten trend. Skrzacy w tej rundzie tylko raz wrócili z delegacji z punktami. 15 marca wygrali 5:2 z Jednością Przyszowice. Ostatnie dwie kolejki, to właściwie ten sam scenariusz. Przespana pierwsza połowa i bardzo dobra druga odsłona pojedynku. Tak było w Bytomiu, gdzie odwróciliśmy rezultat 0:3 na 2:3 i podobnie było w ubiegłotygodniowym spotkaniu z Odrą Miasteczko Śląskie. To jednak tylko potwierdza, że w tym zespole tkwi potencjał. Brakuje mu jeszcze doświadczenia, brakuje regularności, ale każde spotkanie, to cenna nauka. Trzymamy kciuki, by Skrzacy wrócili z Mikołowa nie tylko bogatsi o doświadczenie, ale i o punkty. 25. kolejka V liga, gr. płn AKS Mikołów – Skra Płomień Częstochowa Sobota (10 maja), godz. 17:00
Rewelacja wiosny górą na Lorecie
O pierwszej połowie meczu z Odrą Miasteczko Śląskie nasi piłkarze z pewnością chcieliby jak najszybciej zapomnieć. W drugiej natomiast zobaczyliśmy takie rezerwy, jakie chcielibyśmy oglądać na co dzień – charakterne i zadziorne. Ostatecznie Odra wygrała 4:2. Dublet dla naszego zespołu ustrzelił Konrad Waluda. Odra Miasteczko Śląskie wiosną należy do czołowych zespołów grupy północnej V ligi – z dziewięciu rozegranych meczów wygrała siedem. Dlaczego tak się dzieje, widać było od pierwszych minut meczu rozgrywanego we wczesne niedzielne popołudnie. I połowa Zwykle jest bowiem tak, że inicjatywa od pierwszych minut należy do naszych rezerw. Tym razem jednak było inaczej. Goście podeszli wysoko i już w 3. minucie po mocnym uderzeniu z dystansu Łukasza Jaworka zmusili Miłosza Garstkiewicza do efektownej interwencji. Nie upłynęły trzy minuty, a po rzucie wolnym w lewym sektorze boiska wynik otworzył Robert Wolniewicz. Zdobyta bramka tylko napędziła gości, którzy wyczuli krew. W 12. minucie najpierw potężnie uderzył Tobias Matejczyk. Piłka odbiła się od słupka i wpadła pod nogi Marcina Paszka, który pewnym uderzeniem skierował ją do siatki. Dwubramkowa strata nie podziałała na nas motywująco. Graliśmy wolno i bez charakteryzującej naszą ekipę energii. Coś zaczęło zmieniać się dopiero w okolicach 20. minuty. Wówczas najpierw po podaniu Konrada Waludy Seweryn Cieślak uderzył sprzed pola karnego, posyłając piłkę obok słupka, a kilkadziesiąt sekund później w pole karne wbiegł Krzysztof Ciesielski i pomimo asysty obrońcy oddał strzał – skądinąd niecelny. To jednak goście dyktowali warunki gry. Nie brakowało momentów, w których piłkarze Odry z zatrważającą łatwością przedostawali się w okolice naszej szesnastki. Zarzewiem takich sytuacji było bez wątpienia sporo niedokładnych zagrań i strat po naszej stronie. Nie potrafiliśmy też złapać odpowiedniego rytmu. W 37. minucie znów dał o sobie znać duet Waluda – Cieślak. Ten pierwszy idealnie w tempo podał do wybiegającego w szesnastkę Cieślaka, który niestety w dogodnej sytuacji przestrzelił. Goście próbowali natychmiast odpowiedzieć. Uderzenie Paszka obronił Garstkiewicz i po tym jak Kacper Garczarek zablokował płaski strzał rywali nasz golkiper zażegnał niebezpieczeństwo. Przed przerwą Waluda przechwycił futbolówkę w środku pola, przebiegł spory dystans i oddał strzał, niestety zablokowany przez defensora gości. Kontynuowaliśmy jednak akcję, którą mógł zamknąć na długim słupku Kacper Tomzik, jednak wywalczył rzut rożny, po którym w zamieszaniu na piątym metrze z piłką minął się Jakub Niedzielski. II połowa W szatni musiało paść parę żółnierskich słów, bowiem po zmianie stron zobaczyliśmy odmienioną drużynę Skry. Już kilkanaście sekund po wznowieniu gry dopiero meldujący się na boisku Kacper Merta uciekł obrońcom i umieścił piłkę w siatce, jednak pani arbiter – Angelika Gębka, uznała, że nasz wahadłowy znajdował się na pozycji spalonej. Próbowaliśmy więc dalej. W 52. minucie obok bramki uderzył Tomzik. Odra po tym początkowym marazmie zaczęła wracać do tego, co pokazywała w pierwszej odsłonie spotkania. Pierwszym sygnałem ostrzegawczym było uderzenie Artura Koschnego, które fenomenalnie zatrzymał Garstkiewicz. Minutę później blokując strzał rywala ucierpiał Tomzik. Kiedy był opatrywany poza boiskiem podopieczni Mateusza Labuska wykonali stały fragment gry, który zdobyciem bramki przypieczętował Michał Orzeszyna. Nieco ponad dziesięć minut później faulowany w polu karnym był Artur Koschny. Piłkarz Odry musiał zostać zmieniony, natomiast jedenastkę na bramkę pewnym uderzeniem zamienił Orzeszyna. Po meczu? Nic z tych rzeczy. W 68. minucie wysokim lobem próbował głową trafić Mikołaj Kasprzycki i golkiper gości przeniósł piłkę nad poprzeczką. Dosłownie minutę po tym zdarzeniu piłka znalazła się pod nogami Waludy, a ten bez zastanowienia uderzył sprzed szesnastki, zdobywając gola dającego naszej ekipie tlen. Po wznowieniu gry faulowany w szesnastce był Niedzielski i pani arbiter bez zawahania wskazała na “wapno”. Do piłki podszedł Waluda, który ponownie nie zawiódł. Goście wyglądali na oszołomionych, a my staraliśmy się jak najlepiej wykorzystać dobry moment. W 78. minucie najpierw uderzył Cieślak, a po interwencji Mateusza Harkawego futbolówkę przejął Merta, wypatrzył wbiegającego na długi słupek Kasprzyckiego, ale ten głową uderzył obok obramowania bramki. Atakowaliśmy więc dalej. Po rzucie wolnym z zamieszania w szesnastce próbował skorzystac Waluda, ale jego płaski strzał został obroniony przez bramkarza, podobnie jak dobitka Kasprzyckiego. Mieliśmy jeszcze przed sobą dziesięć minut regulaminowego czasu gry i wszystko mogło się zdarzyć. Wiara w to napędzała podopiecznych Tomasza Szymczaka, którzy szukali okazji do zdobycia najpierw bramki kontaktowej, a następnie wyrównującej. Niestety uderzenia choćby Cieślaka czy Merty nie mogły znaleźć światła bramki. Ostatecznie trzy punkty wyjechały do Miasteczka Śląskiego. Szkoda przede wszystkim pierwszej połowy, o której młodzi Skrzacy chcieliby jak najszybciej zapomnieć. 24. kolejka II ligi śląskiej Skra Płomień Częstochowa – Odra Miasteczko Śląskie 2:4 (0:2) 0:1 Robert Wolniewicz (6’), 0:2 Marcin Paszek (12’), 0:3 Michał Orzeszyna (56’), 0:4 Michał Orzeszyna (67’ – karny), 1:4 Konrad Waluda (69’), 2:4 Konrad Waluda (72’ – karny) Skra: Garstkiewicz – Garczarek, Korzeniewski, Kielan – Niedzielski, Woźniak (46’ Merta), Tomzik, Mądry (63’ Figzał), Cieślak, Waluda – Ciesielski (66’ Kasprzycki) Odra: Harkawy – Matejczyk (88’ Chwolik), Marchewka, Rakowiecki, Paszek, Koschny (67’ Stryjakiewicz), Jaworek, Wolniewicz, Dziliński (K) (80’ Turowski), Gatys (63’ Bogucki), Orzeszyna
Kończymy majówkę na Lorecie
Majówka szybko zleciała. Możecie zakończyć ją razem ze Skrą. W niedzielę o godzinie 13:00 na Miejskim Stadionie Piłkarskim przy ulicy Loretańskiej nasze rezerwy zmierzą się z HKS Odrą Miasteczko Śląskie. Wstęp po zakupie biletu w cenie 10 złotych. Rozgrywki grupy północnej V ligi powoli wkraczają w decydującą fazę. Przed naszą młodzieżą jeszcze siedem spotkań. Chociaż sytuacja rezerw Skry w tabeli wydaje się dobra kolejne punkty są niezbędne, by ze spokojem zakończyć wymagające rozgrywki, w których podopiecznym Tomasza Szymczaka przyszło w tym sezonie debiutować. W niedzielę czeka nas pojedynek z drużyną, która w tym sezonie już nieraz zaskoczyła i obecnie plasuje się na szóstym miejscu w tabeli. Odra wiosną notuje świetne rezultaty. Na dziewięć pojedynków aż siedem zwyciężyła, zaś na tarczy zakończyła wyłącznie spotkania w Bytomiu i Chorzowie. To musi wzbudzić respekt, jednak pomimo iż jesienią przegraliśmy na wyjeździe 1:2 warto pokusić się o rewanż. Od meczu w Miasteczku Śląskim minęło już pół roku. W tym czasie Skrzacy okrzepli, nabrali pewności siebie i charakteru. Najlepszym dowodem na taki stan rzeczy, jest ostatni mecz w Bytomiu. Chociaż Szombierki prowadziły już 3:0 nasza drużyna rozpoczęła szaleńczą pogoń, o mały włos niezakończoną sukcesem w postaci wywiezienia z terenu lidera II ligi śląskiej punktu. Dlatego też możemy spodziewać się, że na Lorecie będziemy w stanie wygrać z wyżej notowanym rywalem. Kilka niespodzianek na swoim terenie już zrobiliśmy. Może pora na następną? 24. kolejka II ligi śląskiej Skra Płomień Częstochowa – HKS Odra Miasteczko Śląskie Niedziela (4 maja), godz. 13:00 Miejski Stadion Piłkarski przy ulicy Loretańskiej Wstęp: 10 złotych
Rezerwy postraszyły lidera
Drużyna naszych rezerw przegrała 2:3 z liderem II ligi śląskiej – Szombierkami Bytom. Młodzi piłkarze Skry pokazali charakter i pomimo faktu, iż przegrywali już 0:3 nie załamali się, tylko rozpoczęli pogoń za rywalem. Niewiele brakło, by zakończyła się ona sukcesem. Zdecydowanym faworytem sobotniego meczu w Bytomiu były Szombierki, okupujące fotel lidera grupy północnej V ligi. Mieliśmy jednak na uwadze, że Skra była jednym z czterech zespołów, które odebrały punkty przewodzącej tabeli drużynie, co pozwalało wierzyć, że może znów pokusimy się o niespodziankę. W pierwszej połowie dominowali gospodarze, ale nasi zawodnicy nie przyglądali się biernie ich poczynaniom. Oddajmy głos trenerowi Tomaszowi Szymczakowi. – Pierwsza połowa, to optyczna przewaga gospodarzy. Nasz zespół skupił się głównie na obronie na własnej połowie. Mądrze i w zdyscyplinowany sposób odpieraliśmy ataki rywali, choć raz daliśmy się zaskoczyć strzałem z dystansu. Wyprowadziliśmy kilka ataków szybkich i mieliśmy trzy świetne okazje do strzelenia bramki, ale zabrakło skuteczności. Z tej też przyczyny gospodarze schodzili do szatni z jednobramkowym prowadzeniem, po golu zdobytym przez Dominika Marka w 33. minucie spotkania. Niestety druga część gry zaczęła się dla nas bardzo źle. Po dziesięciu minutach od wznowienia gry po zmianie stron Szombierki prowadziły już 3:0. – Nie zwieszaliśmy głów, tylko szybko złapaliśmy kontakt po bramce Waludy, natomiast kilka minut później za sprawą Niedzielskiego zmniejszyliśmy przewagę przeciwnika – opowiada trener naszych rezerw. Kiedy zdobyliśmy bramkę kontaktową do końcowego gwizdka pozostawało nieco ponad dziesięć minut. Młodzi piłkarze Skry robili wszystko, by wyrwać chociaż punkt. – Końcówka spotkania była bardzo emocjonująca. Mieliśmy swoje sytuacje, aby doprowadzić do remisu, lecz ponownie zabrakło skuteczności – przyznaje trener Szymczak. – Pomimo iż przegraliśmy mecz z faworyzowanym zespołem z Bytomia, to nasz zespół pokazał dzisiaj charakter. Grał bardzo ambitnie i nie odpuszczał do końca pretendentowi do awansu, z czego jestem bardzo zadowolony. Stworzyliśmy kilka dobrych sytuacji bramkowych. Trzeba pochwalić zespół również za dobrą realizację planu na to spotkanie, konsekwentną i zdyscyplinowaną grę w obronie i tylko szkoda tych niewykorzystanych sytuacji – zakończył Tomasz Szymczak. Bez dwóch zdań Skrzacy zasłużyli na słowa uznania. Warto podkreślić, że najstarszy zawodnik w meczowej kadrze trenera Szymczaka miał… 20 lat. 23. kolejka V ligi, gr. płn Szombierki Bytom – Skra Płomień Częstochowa 3:2 (1:0) 1:0 Dominik Marek (33’), 2:0 Kamil Moritz (48’), 3:0 Alan Jaworski (55’), 3:1 Konrad Waluda (62’), 3:2 Jakub Niedzielski (79’) Szombierki: Gargasz – Sierczyński (66’ Małkowski), Pacholski, Stachoń – Mizgała, Chrabąszcz, Marek, Jaworski (88’ Śliwa), Marchewka – Zachara (55’ Gasz), Moritz Skra Płomień: Warszakowski – Garczarek, Korzeniewski, Kielan – Niedzielski, Kożuch, Tomzik (66’ Figzał), Merta, Waluda, Ciesielski (66’ Mądry) – Kaczmar (46’ Woźniak)