Za nami inauguracja tegorocznych rozgrywek Fortuna 1 Ligi. Skrzacy w pierwszym meczu bezbramkowo zremisowali na gorącym terenie w Chorzowie. Zapraszamy do zapisu konferencji prasowej, która miała miejsce po końcowym gwizdku piątkowego pojedynku. Jakub Dziółka, trener Skry Częstochowa: – Nie tak zakładaliśmy, że będzie wyglądał ten mecz szczególnie w ataku z naszej strony. Mam duże pretensje do zespołu, że tak słabo się dzisiaj zaprezentowaliśmy. Ruch stwarzał sobie sporo sytuacji, ponieważ popełnialiśmy bardzo dużo prostych, technicznych błędów. Tylko dzięki naszej determinacji i naszemu charakterowi nie straciliśmy dzisiaj bramki i zdobyliśmy punkt. I tylko z tego możemy być zadowoleni. Teraz mamy tydzień, by zagrać zdecydowanie lepiej w ataku z Chojniczanką, bo musimy stwarzać sobie sytuacje, musimy grać zdecydowanie lepiej w fazach przejściowych, żeby strzelać bramki. Jeśli chodzi o koszulki, które założyliśmy dla Piotra Noconia, to na tę chwilę diagnoza jest taka, że zerwał więzadło, które utrzymuje rzepkę i musimy radzić sobie bez niego trzy miesiące. Bartek Babiarz natomiast doznał urazu głowy podczas meczu w Jastrzębiu, aczkolwiek po badaniach i pobycie w szpitalu dostał zgodę na treningi, także będzie mógł już trenować od poniedziałku. Nie można powiedzieć, że gra się tak jak przeciwnik pozwala, bo Ruch nie pozwolił, abyśmy grali w przestrzeni między linią obrony i pomocy, ale mogliśmy grać za linią obrony Ruchu Chorzów, gdzie tej przestrzeni było bardzo dużo. Byliśmy jednak niedokładni, byliśmy zarówno w pierwszym jak i drugim podaniu niecelni, więc o to mam pretensje. Wiedzieliśmy jak Ruch może zagrać przeciwko nam i mieliśmy na to swój sposób, ale po prostu tego nie realizowaliśmy. Jarosław Skrobacz, trener Ruchu Chorzów: – Byliśmy przygotowani na nastawienie taktyczne gości. Wiedzieliśmy, że będziemy musieli z tą zagęszczoną defensywą i grą na własnej połowie sobie radzić. Oczywiście zawsze jest to ryzyko – ryzyko strat oraz ryzyko narażenia się na grę przeciwnika z kontry, ale myślę, że bardzo dobrze reagowaliśmy po stratach. Nie pozwalaliśmy Skrze stworzyć większego zagrożenia i dobrze to funkcjonowało. Było sporo sytuacji, które niekiedy wpadają do bramki, nam tego szczęścia dzisiaj zabrakło. Myślę, że po tym meczu zejdzie z nas trochę ciśnienie i w następnych spotkaniach będzie jeszcze lepiej i lepiej pod kątem wykańczania akcji. Graliśmy u siebie i jeśli tak na to patrzeć, to bardziej straciliśmy dwa punkty niż jeden zdobyliśmy, ale z drugiej strony podszedłbym do tego na spokojnie. Na pewno Skra miała troszeczkę szczęścia, my tego szczęścia nie mieliśmy, ale tak już jest, że nieraz brakuje centymetrów, by wynik był całkiem odmienny. Gdybyśmy trafili na 1:0 Skra nie miałaby wyjścia i musiałaby się odkryć, wtedy mecz by się otworzył. Nie rozdzierajmy jednak szat. Uczucie niedosytu jest na pewno, bo dążyliśmy do tego zwycięstwa. Ciekawe jednak co byśmy powiedzieli, gdybyśmy stracili bramkę po takiej sytuacji, w której dążąc do wygranej odsłoniliśmy się i pozwoliliśmy na kontratak, co przecież miało miejsce. Na pewno przed tą inauguracją było dość spore ciśnienie, bo przecież mamy nowych zawodników, dokonaliśmy transferów, którzy tutaj wyszli pierwszy raz w roli gospodarza. Z drugiej strony dla wielu zawodników to był debiut na poziomie pierwszoligowym, także to spotkanie było obciążone elementem niepewności i nerwowości. Nikt oczywiście nie chciał tego pokazać, ale na pewno na psychikę to pierwsze spotkanie miało wpływ. Znam zespół Skry, bo śledziłem rozgrywki pierwszej ligi w zeszłym sezonie i nie jest tajemnicą – tutaj mam nadzieję, że Kuba się na mnie nie obrazi – że Skra, to jest zespół, dla którego być może celem najważniejszym, jest bardzo uważna i zdyscyplinowana gra, bardzo dobra taktycznie w defensywie – blisko siebie, uważnie, starają się nie tracić bramek. To jest ich sposób na grę, w ten sposób się utrzymali w poprzednim sezonie bardzo spokojnie w pierwszej lidze, więc nie spodziewałem się, że przyjadą do nas i będą chcieli grać atakiem pozycyjnym, że będą grać dużą ilością zawodników. Myślałem, że momentami ten mecz może tak wyglądać. Na pewno baliśmy się tych piłek rzucanych za plecy, o których trener mówił. Staraliśmy się bardzo szybko po stracie piłki reagować, uniemożliwiać Mesjaszowi granie tych piłek na wahadło po odbiorze. Nie chcieliśmy, by te piłki robiły nam problem, stąd ten doskok i być może dlatego przeciwnikowi trudniej było te piłki zagrać. Tworzyliśmy sobie sytuacje, chcieliśmy ten mecz wygrać. Nie udało się, mamy remis i trzeba to przyjąć. Co do decyzji VAR-u się nie odniosę, bo skoro był VAR i kilku sędziów uznało, że faulu nie było, to widocznie tak było.
Autor: Bartłomiej Jejda
Zarząd Skry podziękował Sponsorom
W środowy wieczór Zarząd naszego klubu spotkał się z przyjaciółmi Skry, aby podziękować im za wsparcie w minionym sezonie. Podczas eventu nie zabrakło oczywiście rozmów o tym, co będzie, bowiem już tylko godziny dzielą nas od inauguracyjnego nowy sezon spotkania z Ruchem Chorzów. Za Skrą pierwszy sezon na boiskach Fortuna 1 Ligi. Był to sezon bez wątpienia udany. Dość powiedzieć, że zespół bez większych problemów utrzymał się na zapleczu PKO BP Ekstraklasy, triumfując jednocześnie w klasyfikacji Pro Junior System. Nie można zapominać o dobrej dyspozycji również debiutujących na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej piłkarek Ladies oraz świetnych wynikach naszych grup młodzieżowych, rozwijających się pod skrzydłami trenerów Akademii Skry. Nie udałoby się osiągnąć tego wszystkiego bez wsparcia sponsorów, których z czystym sumieniem nazwać możemy Przyjaciółmi Skry. Właśnie z nimi w środowy wieczór spotkał się Zarząd naszego klubu, by podziękować za współpracę w ostatnich miesiącach. Z rąk prezesa Skry Częstochowa, Artura Szymczyka, nasi sponsorzy odebrali symboliczne statuetki, będące wyrazem wdzięczności za pomoc okazaną w minionym sezonie. Po części oficjalnej przyszła pora na degustację wołowiny z Rancza Nad Wodami oraz wyjątkowej whisky Jack Daniel’s, sprowadzanej oraz butelkowanej specjalnie dla naszego klubu. Był czas na rozmowy, żarty oraz budowanie wspólnych relacji. Było to o tyle łatwe, że spotkaniu towarzyszyła prawdziwie rodzinna atmosfera. Oczywiście podczas kuluarowych rozmów nie zabrakło tematu zbliżających się rozgrywek. Nic dziwnego, bowiem już za kilka godzin na obiekcie Ruchu przy ulicy Cichej 6 drużyna Skry rozpocznie kolejny sezon w Fortuna 1 Lidze. Sezon nie tylko sportowych wyzwań, którym podołamy tylko z Wami! Dziękujemy, że jesteście z nami i wspólnie tworzymy historię! Pełną fotogalerię z środowego spotkania znajdą Państwo, klikając w poniższy link: https://ks-skra.pl/galeria/nggallery/klub/spotkanie-przyjaciol-skry-czestochowa-13-07-2022?fbclid=IwAR1IHDVWfd2lHZX2vu_2z1Npi7BSPkMVH2Ng-d75QFoEJSdOVN-i0IRDiwg
Dobra dyspozycja w potyczce z ekstraligowym przeciwnikiem
Z bardzo dobrej strony zaprezentowały się piłkarki Skry Ladies w drugim meczu kontrolnym bieżącego okresu przygotowawczego. Trener Patryk Mrugacz w meczu z AZS UJ Kraków nie tylko sprawdził formę zawodniczek mających stanowić trzon pierwszoligowego zespołu, ale pozwolił również zadebiutować zawodniczkom Akademii z rocznika 2008. W środowe późne popołudnie zespół Skry Ladies udał się do Krakowa, by rozegrać mecz sparingowy z ekstraligową drużyną AZS-u UJ Kraków. Chociaż był to jedynie mecz towarzyski zdecydowanymi faworytkami rywalizacji były gospodynie. Tym większe musiało być ich zaskoczenie, kiedy szybko okazało się, że to częstochowianki dyktują warunki gry. Zdecydowana przewaga naszego zespołu już w początkowej fazie pojedynku przełożyła się na bramkę. W 12. minucie po asyście Svietlany Kohut jedna z zawodniczek testowanych pokonała golkiperkę rywalek. I chociaż kilka minut później piłkarki z Grodu Kraka doprowadziły do remisu do końca pierwszej połowy utrzymał się rezultat remisowy, a na boisku nie było widać różnicy klas rozgrywkowych. Losy pojedynku rozstrzygnęły się w ostatnich minutach. Warto jednak pamiętać, że wówczas na murawie znajdowały się zawodniczki z rocznika 2008 – Zuzanna Błaszczyk, Zuzanna Sikora oraz Zuzanna Kubiciel, które trenują z pierwszym zespołem. – Jestem bardzo zadowolony z moich podopiecznych. Duma mnie wręcz rozpierała, gdy widziałem jaki poziom energii zostawiły dziewczyny wczoraj w Krakowie. Wprawdzie straciliśmy dwa gole w końcówce meczu, ale jeśli spojrzeć rzeczowo to inicjatywę przez 65 minut miał nasz zespół. Zaskoczyliśmy rywala wysokim pressingiem, który miał, szczególnie w pierwszej połowie, spore problemy, żeby się z nim uporać i kolokwialnie mówiąc: „wyjechać z piłką”. Stworzyliśmy w tym meczu czternaście sytuacji bramkowych, po raz kolejny po odbiorach w trzeciej strefie, z czego przynajmniej cztery powinny się skończyć bramkami – podsumował spotkanie szkoleniowiec naszej drużyny, Patryk Mrugacz. Trener naszego zespołu odniósł się również do występu najmłodszych zawodniczek, które miały okazję pojawić się w środę na stadionie Prądniczanki: – Dla zawodniczek z Akademii możliwość trenowania z pierwszym zespołem to nagroda za postawę w ubiegłorocznych rozgrywkach. Dobra dyspozycja na treningach w bieżącym okresie przygotowawczym zaowocowała możliwością debiutu podczas sparingu. Wierzę, że doświadczenie gry z seniorkami przełoży się na piłkarski rozwój naszych najzdolniejszych zawodniczek i będzie dla nich motywacją do dalszej pracy – kończy trener Mrugacz. UJ Kraków – Skra Ladies Częstochowa 3:1 (1:1) Skra Ladies Częstochowa: O. Młynek (84’ Błaszczyk) – Wodarz, Olkhovska, Kowalska (85’ Sikora), Baszewska (46’ Ozieriańska), Dannheisig (54’ zaw. testowana), N. Młynek (54’ zaw. testowana), Matusiak (78’ Mucha), zaw. testowana (84’ Tomczyk), zaw. testowana (76’ Mesjasz), Kohut (85’ Kubiciel)
ciekawoSKRA #8
„Nazwa „Skra Częstochowa” znana jest na wszystkich stadionach kraju, stanowiąc nieskażony synonim szlachetnej postawy sportowców”… W jakich okolicznościach padły te słowa? Zapraszamy na ostatnią międzysezonową ciekawoSKRĘ. Końcówka lat 50-tych, to czas, kiedy Skra szturmowała bramy II ligi. Sygnał do walki o wydostanie się z ligi zagłębiowskiej Skrzacy dali już w roku 1958, zajmując drugie miejsce w III lidze. W roku następnym nasi piłkarze już triumfowali, podobnie zresztą jak rok później. Niestety zwycięstwo w lidze nie gwarantowało bezpośredniego awansu. Swoją formę trzeba było jeszcze potwierdzić w eliminacjach do II ligi, zwanych gdzieniegdzie barażami. Tutaj częstochowianie nie mieli szczęścia. Silni rywale z bogatszych ośrodków weryfikowali marzenia najlepszej drużyny z Częstochowy i nie pomagały nawet zgrupowania, jakie kierownictwo klubu organizowało dla zawodników w Świerklańcu czy mecze towarzyskie z zespołami II-ligowymi. Nawet jeśli nasi zawodnicy dobrze rozpoczynali spotkania w grupie o awans, to w spotkaniach rewanżowych roztrwaniali przewagę. Tak było choćby w 1960 roku, kiedy w V grupie eliminacji do II ligi Skra najpierw zremisowała z faworyzowanym AKS-em Chorzów, później na własnym boisku 2:0 pokonała Błękitnych Kielce, by w meczach rewanżowych ulec rywalom odpowiednio 0:3 i 0:4, tym samym tracąc szanse na premię do wyższej klasy rozgrywkowej. Zawód związany z brakiem awansu był w częstochowskim środowisku sportowym ogromny. Oprócz strefy mentalnej ogromny wpływ na dyspozycję zawodników miała liczba spotkań, jakie rozegrali piłkarze Skry. Do rundy jesiennej sezonu 1960/61 przystąpili niemalże z marszu po zakończeniu drugoligowych eliminacji i jak wyliczono w roku 1960 odbyli ponad 50 spotkań! Biorąc pod uwagę ówczesne realia, kiedy większość zawodników pracowała lub uczyła się, a na mecze często jeździło się pociągami, była to naprawdę ogromna liczba. Nic więc dziwnego, że jesień zreformowanych rozgrywek (wprowadzenie systemu jesień-wiosna) nie szła po myśli czołowej drużyny naszego regionu. Sytuacji na pewno nie poprawiał ciągnący się niemal całą zimę i wiosnę spór pomiędzy klubem a Wydziałem Gier i Dyscyplin ZOZPN dotyczącym meczu z Płomieniem Milowice. Nieco nadziei w serca kibiców wlała natomiast informacja, że: „Piłkarze Skry mają wreszcie trenera. Na stanowisko nauczyciela trzecioligowej jedenastki powrócił b. wychowanek tego klubu, a ostatnio trener Rakowa – Jerzy Orłowski. Kierownictwo Skry pokłada w Orłowskim duże nadzieje, sądząc, że pod jego okiem drużyna mistrza Zagłębia zajmie jak najlepsze miejsce w wiosennej rundzie rozgrywek. Nowy trener rozpoczął już zajęcia z piłkarzami, które odbywają się w hali Skry przy ul. Grunwaldzkiej.” Co ciekawe w oczekiwaniu na wznowienie rozgrywek Skra zapraszała częstochowian na… lodowisko: „Częstochowska Skra zorganizowała dla wszystkich – i tych najmłodszych i tych starszych – sezonowe lodowisko z którego korzystają amatorzy łyżew. Lodowisko zajmuje pół płyty boiskowej i należy do największych i najlepiej utrzymanych w Częstochowie. W ten prosty sposób dostarczono licznym rzeszom naszej młodzieży miejsca do uprawiania ulubionego sportu. Lodowisko czynne jest przez cały dzień” – informowała „Gazeta Częstochowska”. Przygotowania do rundy wiosennej szły pełną parą. Dobra dyspozycja w meczach towarzyskich skłoniła do rozważań zarówno kibiców, jak i dziennikarzy, którzy zastanawiali się: „Obserwujemy dziwne zjawisko: Skra, gdy walczy o punkty w III lidze – z reguły przegrywa. Gdy spotyka się z innymi zespołami w meczach towarzyskich – odnosi sukcesy.” Dobre wyniki w meczach sparingowych były de facto jedyną nadzieją, jakiej mogli chwytać się fani Skry. Zespół bowiem zarówno w meczach towarzyskich jak i w pierwszych pojedynkach o stawkę dziesiątkowały kontuzje. W artykule pod wielce wymownym tytułem „Czarne chmury nad Skrą” reporter lokalnego czasopisma donosił: „O prawdziwym pechu może mówić w tym sezonie częstochowska Skra. Najpierw utraciła jednego z najlepszych napastników – Woszczyka, który doznał kontuzji oka. Z kolei filar obrony czerwono-niebieskich Strzykalski złamał nogę, a na dodatek w meczu z Niwką Czechowski doznał złamania palca u ręki. Ale to nie wszystko. Na razie, aż do wyjaśnienia historii w Piotrkowie podczas meczu z Concordią, nie może występować w drużynie Sączek. Każdy przyzna, że jak na początek sezonu, to naprawdę zbyt czarna passa.” Z każdym meczem sytuacja przetrzebionej urazami drużyny była coraz gorsza, a widmo degradacji coraz śmielej zaglądało podopiecznym Jerzego Orłowskiego w oczy. Szkoleniowiec Skry chwytał się różnych zabiegów taktycznych, jednak nie wszystkie znajdywały uznanie w oczach fanów. Dał temu wyraz dziennikarz „Gazety Częstochowskiej” pisząc po spotkaniu z Wartą (2:2): „Niezaradność napastników w pierwszej części meczu i dwa błędy obrony w drugiej, sprawiły, że Skra straciła cenny punkt. Denerwujące jest forsowanie Sączka na środku napadu, gdzie ten świetny skrzydłowy traci wiele ze swej wartości.” Niestety wszystkie zabiegi taktyczne zawiodły i Skra znalazła się na pozycji spadkowej. Wywołało to spore poruszenie w środowisku, czego najlepszym dowodem tekst autorstwa Stefana Gajosa, który ukazał się w lokalnej prasie. Ze względu na jego wydźwięk warto przytoczyć go w całości: „Skra spada do A-klasy… Wiadomość ta poruszyła mnie do głębi i tym więcej, że od trzydziestu przeszło lat byłem świadkiem kariery, działalności i wspaniałego dorobku tego klubu, który niósł z najwyższa ambicją oraz godnością sztandar częstochowskiego sportu. Nazwa „Skra Częstochowa” znana jest na wszystkich stadionach kraju, stanowiąc nieskażony synonim szlachetnej postawy sportowców oraz oddania i ideowej ofiarności działaczy. Skra biła już nieraz renomowane drużyny krajowe i nawet zagraniczne. Był czas, gdy stanowiła rewelację II ligi, był moment, gdy do awansu do ekstra-klasy zabrakło jej ledwie jednej bramki w Szombierkach. I oto przyszedł moment tragiczny – spadek do A-klasy. To się zdarza w sporcie, kiedy przychodzi okres załamania czy fatalna passa niepowodzeń. Lecz trzeba wierzyć, że dzięki znanej swej ambicji Skra przeżyje niebawem renesans, zabłyśnie znowu wysoką formą, że tysiące wiernych jej kibiców znowu będzie oklaskiwać sukcesy tej naprawdę dobrej, lecz doświadczonej pechem w 1961 roku drużyny. Czekamy, piłkarze i działacze Skry. – Cały świat sportowy Częstochowy jest sercem przy Was.” I cały świat sportowy Częstochowy krótko później mógł odetchnąć. Skra pozostała w III lidze. Utrzymanie osiągnięto po weryfikacji wyniku spotkania z drugim zespołem Stali Sosnowiec. Zagłębiowski Okręgowy Związek Piłki Nożnej orzekł walkower na korzyść Skry, ponieważ w drużynie naszych rywali zagrał nieuprawniony zawodnik. Tym samym najlepszy zespół ligi zagłębiowskiej uniknął spadku i mógł przygotowywać się do następnej kampanii. Częstochowa żyła lipcową wizytą Jurija Gagarina – człowieka, który ledwie dwa miesiące wcześniej jako pierwszy człowiek znalazł się w przestrzeni kosmicznej. Przed ludzkością otwierała się nowa era. Wierzono, że w nową erę wkracza również Skra. PomiędzyCzytaj więcej
Piłkarz Akademii powołany na Letnią Akademię Młodych Orłów
Igor Siuda powołany został na Letnią Akademię Młodych Orłów. To kolejne wyróżnienie dla naszego młodego piłkarza. Akademia Młodych Orłów, to projekt Polskiego Związku Piłki Nożnej, który od lat wspiera rozwój najzdolniejszych młodych polskich piłkarzy. Na każde zgrupowanie powoływani są zarówno piłkarze jak i piłkarki naszej Akademii, nie inaczej jest i tym razem. W gronie zawodników z rocznika 2009 znalazł się Igor Siuda. Reprezentant naszego klubu od dłuższego czasu zwraca na siebie uwagę sztabu szkoleniowego kadry wojewódzkiej i regularnie powoływany jest na mecze reprezentacji Śląskiego Związku Piłki Nożnej. Dla Igora nie jest to pierwsze powołanie na AMO, więc zapewne wie, że może spodziewać się kilku dni ciężkiej pracy, obejmującej zarówno kwestie typowo piłkarskie jak i taktyczne czy mentalne. Turnus odbędzie się w dniach 24-30 lipca w Wałbrzychu.
Pogrom w pierwszym sparingu
Świetnie rozpoczęły serię meczów kontrolnych nasze Panie. W pierwszym z zaplanowanych na bieżący okres przygotowawczy sparingów rozgromiły Ostrovię Ostrów Wielkopolski 7:0. Kilkanaście dni temu piłkarki Skry Ladies wróciły do treningów. W sobotę rozegrały natomiast pierwszy z sześciu zaplanowanych meczów kontrolnych. Rywalem naszego zespołu była ekipa Ostrovii Ostrów, która w ubiegłym sezonie uplasowała się na czwartym miejscu grupy południowej II ligi kobiet. Częstochowianki od pierwszego gwizdka przejęły inicjatywę, szybko obejmując prowadzenie, które sukcesywnie powiększały. – To prawda, spotkanie miało jednostronny przebieg – przyznaje szkoleniowiec Skry Ladies, Patryk Mrugacz. – Zdominowaliśmy przeciwnika od strony taktycznej, mieliśmy bardzo dużo odbiorów w trzeciej strefie, stworzyliśmy blisko dwadzieścia sytuacji bramkowych, na co miało wpływ płynne przechodzenie do drugiej strefy i omijanie pressingu przeciwnika. Zwycięstwo naszego zespołu ma tym większe znaczenie, że w szeregach Ladies mieliśmy okazję oglądać kilka zawodniczek testowanych, z których część bez wątpienia zwróci na siebie uwagę naszego sztabu. W tym tygodniu nasze zawodniczki nie będą mogły narzekać na nudę. Już w środę udadzą się do Krakowa na mecz z ekstraligowym AZS-em UJ Kraków, natomiast w niedzielę w leżących w okolicach Płocka Staroźrebach zmierzą się z Pogonią Tczew, która również za kilka tygodni rozpocznie walkę o punkty w najwyższej klasie rozgrywkowej. – Przed nami bardzo ważny czas wzmożonej pracy. Chcielibyśmy poprawić intensywność gry w obronie i organizację w ataku podczas posiadania piłki – zapowiada trener Mrugacz. – Środowy mecz w Krakowie, to doskonała okazja, aby sprawdzić swoje umiejętności na tle klasowego rywala. Skra Ladies Częstochowa – Ostrovia Ostrów Wielkopolski 7:0 Bramki dla Skry Ladies: Zawodniczka Testowana (X3), Svietlana Kohut, Justyna Matusiak, Maja Ozieriańska, Natalia Mucha Skra Ladies: O. Młynek (46’ zaw. testowana) – Wodarz, Olkhovska (60’ Kowalska), zaw. testowana (52’ zaw. testowana), zaw. testowana (60’ Tomczyk) – zaw. testowana (34’ Dubiel), N. Młynek (39’ Ozieriańska), Matusiak (56’ Mesjasz) – Pająk (60’ Mucha), zaw. testowana – Kohut
Srebro okraszone łzami
Nikola Młynek i Zofia Dubiel wystąpiły w finałowym turnieju XXVIII Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży w sportach letnich, będącym jednocześnie finałem Mistrzostw Polski Kadr Wojewódzkich. W finale wzięło udział osiem zespołów, które przez kilkanaście tygodni rywalizowały w turniejach eliminacyjnych. Do Częstochowy obie nasze zawodniczki wróciły ze srebrnymi medalami, chociaż o finałowych kontrowersjach będziemy pewnie rozprawiali jeszcze długo. Od 1 do 6 lipca trwał w Łopusznej i Gronkowej na Podhalu finałowy turniej Mistrzostw Polski Kadr Wojewódzkich w piłce nożnej dziewcząt U-15, rozgrywany w ramach XXVIII Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży. O miano najlepszej kadry rywalizowało osiem reprezentacji, wśród których znalazła się drużyna Śląskiego Związku Piłki Nożnej. Na turniej powołane zostały dwie reprezentantki Skry Ladies – Nikola Młynek oraz Zofia Dubiel. Drużyny podzielone zostały na dwie czteroosobowe grupy. „Frelkom” – jak nazywana jest pieszczotliwie reprezentacja Śląskiego ZPN, przyszło walczyć o wielki finał z kadrami Pomorskiego ZPN, Wielkopolskiego ZPN oraz Łódzkiego ZPN. Wielką niewiadomą pozostawała ta ostatnia ekipa, z którą podopieczne Krzysztofa Klonka nie miały okazji się spotykać w ostatnim czasie. Co więcej z kadrą województwa łódzkiego przyszło naszym piłkarkom mierzyć się już w pierwszym spotkaniu. Obawy okazały się nieuzasadnione i mecz zakończył się pewnym zwycięstwem kadry Śląska. Co dla nas ważne wynik otworzyła w 13. minucie Zofia Dubiel. Bardzo podobny przebieg miało spotkanie rozgrywane następnego dnia. W nim również rywal naszej kadry, Wielkopolski ZPN, nie miał nic do powiedzenia, a worek z bramkami ponownie otworzyła Zofia Dubiel i to już w 5. minucie. Świetną dyspozycję nasz zespół potwierdził w ostatnim spotkaniu grupowym, w którym 2:0 pokonał Pomorski ZPN, co oznaczało, że pewnie triumfował w fazie grupowej, notując komplet zwycięstw i nie tracąc ani jednej bramki. – Nasz zespół prezentuje wyrównany poziom – mówił po zakończeniu spotkań grupowych dla oficjalnego serwisu Śląskiego Związku Piłki Nożnej Krzysztof Klonek. – Cieszy forma drużyny. Przed turniejem bazowaliśmy na tym, by się dobrze zregenerować. Zgrupowanie w Lublińcu opierało się na regeneracji, wypoczynku i integracji drużyny. Teraz koncentrujemy się, by dobrze wypocząć przed środowym, finałowym meczem. Jak się okazało wypoczynek był bardzo potrzebny, bowiem nasze zawodniczki czekał długi i trudny pojedynek z kadrą mazowiecką. Zespół Śląskiego Związku Piłki Nożnej dwukrotnie wychodził na prowadzenie, ale rywalki skutecznie odrabiały straty. Oznaczało to, że o ostatecznym zwycięstwie zadecyduje loteryjny konkurs rzutów karnych. I właśnie w tym momencie doszło do kontrowersji, o której wspominaliśmy na początku. Oddajmy głos oficjalnemu portalowi ŚlZPN-u: „O losach meczu zadecydowała – jak się ostatecznie okazało – czwarta seria. Rozpoczynająca ją Wiktoria Durnaś uderzyła pod poprzeczkę, ale piłka odbiła się od wewnętrznej części obramowania bramki i spadła na murawę, a następnie wyszła w pole gry. Strzelająca zawodniczka oraz kibice, pokazujący nakręcone zza bramki nagrania przekonywali, że futbolówka przekroczyła linię bramkową, ale sędzia główna i jej asystentka stwierdziły, że gola nie było. A ponieważ zamykająca kolejkę Lena Marczak oraz wykonujące karne w piątej serii Zofia Dubiel i Natalia Gonta były skuteczne festiwal karnych został zakończony, a do protokołu wpisano wynik 3:2. Nic więc dziwnego, że ostatnie akcenty Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży przebiegały w nerwowej atmosferze, a Przewodnicząca Komisji Piłki Nożnej Kobiet Zbigniew Bartnik próbował tonować emocje. Udało się na tyle, że ceremonia dekoracji została przeprowadzona do końca.” Bez wątpienia emocje będą towarzyszyły jeszcze naszym zawodniczkom przez kilka dni. Po tym czasie jednak na pewno zarówno Nikola Młynek, Zofia Dubiel jak i znajdujący się w sztabie reprezentacji kadry wojewódzkiej Patryk Mrugacz, spojrzą na srebrny medal inaczej, doceniając sukces, którego stali się częścią. Grupa A, 1. kolejka (01.07.2022), Łopuszna Łódzki ZPN U15 – Śląski ZPN U15 0:4 (0:2) 0:1 Dubiel (13’), 0:2 Czekańska (31’), 0:3 Kawucka (37’), 0:4 Niesłańczyk (60’) Grupa A, 2. kolejka (02.07.2022), Łopuszna Wielkopolski ZPN U15 – Śląski ZPN U15 0:4 (0:3) 0:1 Dubiel (5’), 0:2 Piekarska (10’), 0:3 Witek (29’), 0:4 Krakowiak (43’) Grupa A, 3. kolejka (04.07.2022), Łopuszna Śląski ZPN U15 – Pomorski ZPN U15 2:0 (1:0) 1:0 Baumert (30’), 2:0 Kawulka (35’) Finał (06.07.2022), Gronków Mazowiecki ZPN U15 – Śląski ZPN U15 2:2 (1:2), k. 3:2 0:1 Niesłańczyk (2’), 1:1 Chrzanowska (13’), 1:2 Witek (24’), 2:2 Związek (52’) Rzuty karne: 0:0 Młynek, 1:0 Jankiewicz, 1:1 Kawulka, 1:1 Kałun, 1:1 Bednarek, 1:1 Związek, 1:1 Durnaś, 2:1 Marczak, 2:2 Dubiel, 3:2 Gonta
ciekawoSKRA #7
Na przełomie lat 70-tych i 80-tych kibice piłki nożnej w naszym mieście nie mieli zbyt wielu powodów do radości. Dlatego też wizyta zespołu o takiej renomie jak Cracovia odbiła się pod Jasną Górą szerokim echem. W kolejnym odcinku ciekawoSKRY opowiemy właśnie o pucharowej wizycie legendarnego klubu w Częstochowie. Przełom lat 70-tych i 80-tych to w częstochowskim środowisku piłkarskim czas zawiedzionych nadziei. Namiastką wielkiej piłki był finał Pucharu Polski, który odbył się na stadionie Włókniarza, ale i tak mecz ten przeszedł do historii bynajmniej nie z powodu sportowej rywalizacji, a chuligańskich awantur, które – wedle przekazywanych do dzisiaj opowieści mieszkańców – zawładnęły miastem, przez co ulice „spływały krwią”. Wierzono, że do najlepszych lat częstochowskiej piłki nawiążą piłkarze Skry, którzy zostali objęci patronatem przez Komobex. Stawiane cele były jak najbardziej realne, ale za każdym razem coś stawało na drodze. Nierzadko była to reorganizacja rozgrywek… I właśnie z kolejną reformą mieliśmy do czynienia po sezonie 1979/80. Skra zajęła na finiszu klasy wojewódzkiej drugie miejsce, ustępując jedynie Motorowi Praszka. Kilka dni później nieoczekiwanie w miejsce klas międzywojewódzkich powołano liczącą cztery grupy III ligę, natomiast w miejsce klasy wojewódzkiej powstały klasa okręgowa, następnie A-klasa i klasy niższe. „Decyzje PZPN wywołały w gronie działaczy piłkarskich spore dyskusje. Przede wszystkim wszyscy zostali zaskoczeni wcześniejszym o rok wprowadzeniem w życie dyskutowanych od dawna zmian” – konstatował dziennikarz „Gazety Częstochowskiej”. Co ciekawe zwycięstwo w klasie wojewódzkiej nie dało Motorowi awansu, ponieważ w walce o III ligę nie zdołał przebrnąć spotkań barażowych, w których uczestniczyli mistrzowie klas wojewódzkich z m.in. opolskiego, wrocławskiego oraz wałbrzyskiego. Jednak czasu na rozpatrywanie zmian nie było. Runda jesienna zreformowanych lig ruszała już pod koniec sierpnia. W pierwszej kolejce Skra-Komobex miała wyjechać do Lublińca na mecz z tamtejszą Spartą. Nim jednak do tego doszło, ruszyły rozgrywki Pucharu Polski. W I rundzie rywalem naszego zespołu była druga drużyna Odry Opole. Zacięty pojedynek rozgrywany w stolicy polskiej piosenki, zakończył się remisem. Kwestii zwycięstwa nie rozstrzygnęła dogrywka, więc o awansie do kolejnego etapu zadecydować miała seria rzutów karnych, w której Skra triumfowała 4:3. „Najbliższy weekend upłynie nie tylko pod znakiem inauguracji rozgrywek piłkarskich ekstraklasy. Rozegrana zostanie także II runda Pucharu Polski na szczeblu centralnym, już z udziałem II-ligowców” – zapowiadał kilka dni później krakowski „Dziennik Polski”. Właśnie z jednym z II-ligowców przyszło rywalizować zespołowi z Częstochowy. Los skojarzył Skrę z Cracovią, a więc zespołem na poły legendarnym, którego historia sięgała 1906 roku. Pasy 5-krotnie triumfowały w rozgrywkach mistrzostw Polski. I choć po piąty triumf sięgały w 1948 roku, a ostatnie lata należały raczej do chudych, wszyscy zdawali sobie sprawę z renomy przeciwnika. Tym bardziej, że Cracovia odbudowywała swoją pozycję, sukcesywnie pnąc się w górę ligowej hierarchii – co przy częstych zmianach organizacyjnych nie było łatwe. Miejscem rozgrywania pojedynku była oczywiście Częstochowa, ponieważ Cracovia znajdowała się o dwa poziomy wyżej. 17 sierpnia 1980 na trybunach nie zabrakło fanów Skry-Komobex, którzy wierzyli w sukces swoich ulubieńców. Niestety po dwóch godzinach opuszczali stadion niezwykle zawiedzeni, chociaż gra wyglądała lepiej niż sam wynik (0:4). „Drużyna Skry […] grała dobrze” – donosiła po meczu częstochowska prasa. – „Zauważało się trochę usztywnienia i chyba respekt przed przeciwnikiem, który przyjechał do Częstochowy w najsilniejszym składzie, jednak po przerwie te niedomagania drużynie minęły. Krakowianie opanowali bez reszty środek boiska, wielokrotnie jednak nie mogli pokonać obrońców Skry”. W nieco innym tonie natomiast relacjonował spotkanie ukazujący się w dawnej stolicy kraju „Dziennik Polski”: „Z trzech drużyn krakowskich, które wczoraj grały w 2 r. piłkarskiego Pucharu Polski dalej przeszła jedynie II-ligowa Cracovia. „Pasiaki” w meczu wyjazdowym nie dały cienia szansy Skrze Komobex Częstochowa, która na co dzień występuje w kl. okręgowej”. „Echo Krakowa” uzupełniało relację o strzelców bramek: „W 17 min. prowadzenie dla krakowian uzyskał Konieczny (bramkę zdobywał głową), minutę później było już 2:0 dla Cracovii po strzale Gacka. Po przerwie na listę strzelców wpisali się Bujak (65 min.) oraz Wójtowicz (70 min. z karnego).” Gołym okiem widać, że o końcowym wyniku zadecydowały dwa nieco słabsze fragmenty gry w wykonaniu naszych piłkarzy, mające miejsce mniej więcej w 15-25 minucie zarówno pierwszej jak i drugiej połowy. Reszta meczu – wedle relacji kibiców, będących wówczas na stadionie, wcale nie pokazywała znaczącej przewagi Cracovii. Skra została zapamiętana po tym pojedynku jako ekipa waleczna. Niestety wynik poszedł w świat, a krakowianie mogli już myśleć o kolejnej przeszkodzie na drodze prowadzącej do Kalisza, gdzie zaplanowano finał. I rzeczywiście w kolejnej rundzie wyeliminowali Ostrovię Ostrów. Pogromcą Cracovii został dopiero ŁKS Łódź w 1/16 finału, a więc w momencie, gdy do rywalizacji dołączone zostały zespoły z najwyższej klasy rozgrywkowej. Skra-Komobex tymczasem skupiała się na spotkaniach ligowych. „Liczne przybycie kibiców na mecz pozwala stwierdzić, że drużyna Skry cieszy się nadal dużą sympatią. Może wrócą jeszcze czasy, kiedy to stadion przy ul. Grunwaldzkiej pękał będzie w szwach, jak drewniej bywało” – zastanawiano się po spotkaniu z Cracovią na łamach „Gazety Częstochowskiej”. Wizyta klubu z taką historią jak Cracovia z pewnością była ważnym wydarzeniem w Częstochowie i okolicach. Dlatego też warto wspomnieć o tym meczu, który pomimo wyniku zapewne pozostał w pamięci wielu kibiców, tym bardziej, że skazywana na pożarcie drużyna Skry pokazała lwi pazur w starciu ze zdecydowanie wyżej notowanym rywalem.
Myślę, że każdy z chłopców zrobił postęp – mówi Tomasz Szymczak
Młodzi piłkarze rezerw Skry zakończyli sezon na drugim miejscu w klasie okręgowej, ale niewiele brakło, by sprawili niespodziankę i pokrzyżowali plany faworyzowanej Victorii. Wczoraj podsumowaliśmy sezon w wykonaniu drugiego zespołu, natomiast dzisiaj o zakończonej kilkanaście dni temu kampanii porozmawialiśmy z trenerem Skry II – Tomaszem Szymczakiem. Końcówka sezonu i zwycięstwo na terenie Victorii pokazały, że naszych piłkarzy stać było na walkę o awans do IV ligi. Wydaje się jednak, że czkawką odbił się początek rundy wiosennej, kiedy straciliśmy punkty w Szczekocinach czy Kłobucku oraz potknięcie w meczu z Orłem Kiedrzyn. Żałuje Trener tych spotkań czy raczej upatruje powodu nieudanej pogoni w innym miejscu? Wracając pamięcią do tych trzech spotkań oczywiście pozostał spory niedosyt, patrząc na końcową tabelę z dzisiejszej perspektywy, natomiast zarówno w Kłobucku jak i Kiedrzynie graliśmy bardzo dobre spotkania, będąc stroną dominującą, ale zawodziła nas skuteczność. Z kolei w meczu w Szczekocinach nie poradziliśmy sobie z boiskiem, które było fatalne i nie dało się wymienić na nim trzech podań. Przede wszystkim przegraliśmy wówczas z silniejszym fizycznie rywalem po stałym fragmencie gry. Jak pokazał nasz mecz wygrany na Victorii, to na dobrym boisku możemy wygrywać z faworytami, grając dobry futbol na fajnym poziomie. Trzeba pamiętać, iż z drużyny w przerwie zimowej odeszło kilku czołowych zawodników, a mimo to dalej prezentowaliśmy się bardzo przyzwoicie, także niczego nie żałuję i jestem dumny z chłopaków, że grając cały sezon juniorami byliśmy stroną dominującą w każdym spotkaniu. Jak ocenia Trener miniony sezon w kontekście indywidualnego rozwoju zawodników? Myślę, że każdy z tych chłopców zrobił postęp. Jedni zrobili większy, inni trochę mniejszy i być może potrzebują więcej czasu, ale nasza filozofia gry, jaką jest narzucenie swojego stylu i kontrolowanie spotkania w ataku pozycyjnym, to bardzo dobre środowisko do rozwoju i myślę, że w tym kontekście chłopcy zrobili największy postęp. Jakub Hajda, Paweł Kołodziejczyk i Jakub Niedzielski przygotowują się do sezonu z pierwszym zespołem. Kuba w ostatnim czasie zadebiutował nawet podczas meczu sparingowego, Pawłowi Kołodziejczykowi udało się to zimą, Kuba Hajda do kadry meczowej puka już od pewnego czasu. Czuje Pan satysfakcję, że młodzi zawodnicy, którzy na co dzień pracują z Panem, są zauważani przez sztab pierwszej drużyny? Proszę pamiętać, że nad rozwojem tych i innych chłopców pracują również inni trenerzy w klubie, także satysfakcję powinni mieć również oni i myślę, że tak jest. Natomiast fakt jest taki, że aby trafić do pierwszego zespołu, to musisz się wykazać w rezerwach. Często rozmawiamy z trenerem Dziółką o zawodnikach z rezerw i cieszę się, że trener jest zawsze otwarty na kogoś z Akademii. Czy są zawodnicy, którzy zdaniem Trenera poczynili znaczny postęp na przestrzeni kilkunastu minionych miesięcy? A może ktoś zaskoczył swoją dyspozycją? Jak już wcześniej wspomniałem każdy z tych chłopców zrobił postęp indywidualny, natomiast najbardziej zaskoczył nas Kuba Niedzielski, którego zimą przesunęliśmy z juniora B2, a dzisiaj jest na obozie i w szerokiej kadrze pierwszego zespołu. Swoją grą w rezerwach udowodnił jak szybko można znaleźć się w miejscu, którego chyba nawet on sam przed sezonem nie brał pod uwagę. To pokazuje, że każdy chłopak w Akademii naprawdę ma szansę zaistnieć i przykład Kuby niech posłuży innym za wzór. Jak będzie wyglądał skład drużyny w kontekście przyszłego sezonu, bowiem wydaje się, że część chłopaków zwróciła na siebie uwagę działaczy z lig wyższych? Na pewno dobra postawa szczególnie chłopców z rocznika 2003 nie umknęła uwadze. Trzeba pamiętać, że chłopcy kończą pewien etap szkolny i pewnie wielu z nich wybiera się na studia. Wiąże się z tym także zmiana klubu, ale myślę, że mają za sobą bardzo dobry sezon i jestem przekonany, że kilku z nich zobaczymy w wyższych ligach. Natomiast na przyszły sezon postaramy się zbudować także ciekawą kadrę, która na pewno będzie nieco odmłodzona, ale myślę, że będzie równie silna jak ta z minionego sezonu. Dziękuję za rozmowę. Również dziękuję.
Statystyczne podsumowanie sezonu klasy okręgowej
Nieco ponad dwa tygodnie temu zakończyły się rozgrywki ZINA Klasy Okręgowej. Druga drużyna Skry ukończyła je na drugim miejscu, tracąc jedynie trzy punkty do ekipy Victorii Częstochowa. Udowadnia to, że w naszych piłkarzach drzemie spory potencjał. Podsumujmy zatem minione kilka miesięcy w wykonaniu naszych rezerw. Już pierwsze kolejki minionego sezonu pokazały, że Skra II ma spory apetyt na walkę o awans do IV ligi. Szybko okazało się, że kwestia awansu rozstrzygnie się pomiędzy Victorią Częstochowa, a właśnie naszą drużyną. Co prawda kilka potknięć na początku rundy rewanżowej sprawiło, że Victoria „uciekła” na bezpieczny dystans, ale zwycięstwo na terenie przy ulicy Krakowskiej pod koniec rundy wiosennej i ostatecznie zniwelowanie straty do zaledwie trzech punktów, udowodniło, że nasi młodzi zawodnicy posiadają spore umiejętności i naprawdę niewiele brakło do sprawienia niespodzianki. Trener Tomasz Szymczak na przestrzeni całego sezonu skorzystał z usług 39 zawodników. Warto zauważyć, że średnia wieku zawodników przebywających na boisku wyniosła nieco ponad 18 lat (18,09)! We wszystkich spotkaniach na boisku zameldował się Marcel Nurek (34). Oprócz niego największą ilość spotkań rozegranych w minionym sezonie mają: 33 – Michał Mikołajczyk 32 – Oskar Krawczyk 31 – Adrian Cheliński 29 – Mikołaj Kempa, Paweł Kołodziejczyk, Adrian Żabik 28 – Mateusz Dylikowski 27 – Jakub Rumin 24 – Fabian Słabosz 23 – Bartosz Bąk, Jakub Hajda 21 – Mateusz Magdziarz 20 – Igor Weżgowiec Najwięcej meczów od pierwszego do ostatniego gwizdka rozegrali: 29 – Michał Mikołajczyk 26 – Mikołaj Kempa 20 – Jakub Hajda, Jakub Rumin 15 – Adrian Cheliński 13 – Paweł Kołodziejczyk, Marcel Przygodzki 11 – Daniel Błędowski 10 – Marcel Nurek Jeśli chodzi o minuty spędzone na boisku na pierwszy plan wybija się Michał Mikołajczyk (2835). Kto jeszcze znalazł się w czołówce tej klasyfikacji? 2490 – Mikołaj Kempa 2443 – Adrian Cheliński 2174 – Marcel Nurek 2125 – Jakub Rumin 1990 – Jakub Hajda 1820 – Oskar Krawczyk 1803 – Adrian Żabik 1784 – Paweł Kołodziejczyk 1527 – Mateusz Magdziarz Na listę strzelców wpisało się 19 piłkarzy. Królem strzelców naszego zespołu został Mikołaj Kempa, który zanotował 14 trafień. Oto lista pozostałych zawodników, którzy zdobywali bramki dla Skry II: 12 – Oskar Krawczyk 9 – Mateusz Dylikowski, Fabian Słabosz, Adrian Żabik 6 – Michał Mikołajczyk, Marcel Nurek, Jakub Rumin 5 – Bartosz Bąk, Jakub Niedzielski 4 – Mateusz Magdziarz 3 – Daniel Błędowski, Stanisław Muniak, Dawid Niedbała 2 – Adrian Cheliński, Paweł Kołodziejczyk, Radosław Król, Igor Weżgowiec 1 – Filip Arak Średnio nasi młodzi piłkarze zdobywali 3,09 bramki na mecz, tracąc zaledwie 0,97. Jeszcze lepiej wygląda ta statystyka w przypadku spotkań domowych. Na „Lorecie” Skrzacy zdobywali 3,94 bramki na mecz, tracąc… 0,35! W przypadku meczów wyjazdowych stosunek ten wynosi natomiast 2,24:1,24. Imponująca forma strzelecka zespołu prowadzonego przez Tomasza Szymczaka i Karola Pikonia dała o sobie szczególnie znać w meczach z Gminą Kłomnice (8:0 w XXIV rundzie), Pogonią Kamyk (7:0 w XIV rundzie) oraz Orłem Psary/Babienica (7:0 w XII rundzie). Są to najwyższe zwycięstwa zespołu w zakończonej kilkanaście dni temu kampanii. Na zakończenie prezentujemy listę wszystkich piłkarzy, którzy wzięli udział w rozgrywkach klasy okręgowej sezonu 2021/2022 [kolejno: imię i nazwisko, liczba meczów, bramki]: Filip Arak (9/1), Bartosz Bąk (23/5), Daniel Błędowski (17/3), Adrian Cheliński (31/2), Mateusz Dylikowski (28/9), Wojciech Galas (12/0), Kacper Garczarek (1/0), Mateusz Gawlas (10/0), Jakub Hajda (23/0), Mikołaj Kempa (29/14), Ernest Kielan (1/0), Paweł Kołodziejczyk (29/2), Dominik Kostro (7/0), Jakub Kowalski (4/0), Oskar Krawczyk (32/12), Radosław Król (12/2), Kamil Kuban (4/0), Mateusz Magdziarz (21/4), Adam Matyja (4/0), Kacper Merta (1/0), Michał Michalczyk (1/0), Michał Mikołajczyk (33/6), Stanisław Muniak (4/3), Dawid Niedbała (2/3), Jakub Niedzielski (11/5), Marcel Nurek (34/6), Marcel Przygodzki (17/0), Bartosz Ptak (5/0), Leon Rosiak (9/0), Jakub Rumin (27/6), Sebastian Rydz (9/0), Fabian Słabosz (24/9), Dominik Sławuta (14/0), Nikodem Sujecki (1/0), Mateusz Ślemp (1/0), Konrad Waluda (1/0), Igor Weżgowiec (20/2), Jakub Zagzieł (2/0), Adrian Żabik (29/9).