Remis na Kaszubskiej Ziemi po meczu pełnym dramaturgii

Może nie był to najlepszy mecz naszej drużyny w tym sezonie, ale okoliczności, w których wywalczyliśmy bardzo cenny punkt na wyjeździe z Bytovią Bytów zasługują na duże słowa uznania. W 80. minucie przegrywaliśmy 0-1 i gospodarze wykonywali rzut karny. Obrona Mikołaja Biegańskiego tak zmobilizowała resztę drużyny, że chwilę później Daniel Rumin doprowadził do remisu po perfekcyjnym dograniu Konrada Andrzejczaka. Starcie z szóstą przed 29. serią gier spotkań Bytovią od początku nie układało się po naszej myśli. Już w 2. minucie gospodarze stworzyli sobie groźną sytuację, która mogła zakończyć się golem po zamieszaniu podbramkowym. Nie mogliśmy odnaleźć swojego rytmu, bytowianie dominowali i w 16. minucie objęli prowadzenie. Piłkę w polu karnym przejął zawodnik, który jeszcze niedawno występował na boiskach IV-ligowych. Karol Czubak strzałem z około 12 metrów w długi róg pokonał Mikołaja Biegańskiego. Sytuacje Skry w tej części spotkania? W 23. minucie głową ponad bramką uderzał Adam Mesjasz, w 34. groźnie przymierzył Daniel Rumin, ale na posterunku był bramkarz. Najlepszą okazję miał w 44. minucie Maciek Kazimierowicz, którego uderzenie z rzutu wolnego z największym trudem na rzut rożny sparował Maciej Gostomski. Obiektywnie jednak lepsze wrażenie schodząc do szatni pozostawili po sobie gracze Bytovii. W drugiej części meczu na placu gry pojawili się Rafał Brusiło, Piotr Nocoń i Michał Kieca, co wprowadziło nieco ożywienia, ale nadal to Bytovia nieznacznie dominowała i kontrolowała spotkanie. W 69. minucie miała miejsce dość kuriozalna sytuacja, kiedy to Dawid Niedbała dostał żółtą kartkę, mimo że… od kilku minut nie było go już na boisku. Arbiter liniowy poczuł się dotknięty uwagami z naszej ławki rezerwowych. Pięć minut później doszło pomiędzy zawodnikami obu drużyn do ostrego spięcia w naszym polu karnym, co potwierdzało, że arbiter nie najlepiej radzi sobie z boiskowymi wydarzeniami. To co najważniejsze w tym spotkaniu stało się w 79. minucie. Adam Olejnik ratując naszą drużynę przed skomasowanym atakiem gospodarzy zagrał piłkę ręką w polu karnym. W efekcie musiał opuścić plac gry za drugą żółtą kartkę, a sędzia bez wahania wskazał na „wapno”. Wielkim instynktem wykazał się jednak Mikołaj Biegański, który wyczuł strzelającego Daniela Ferugę. To podziałało na Skrę niezwykle mobilizująco. Chwilę później na tablicy wyników było 1-1 po wręcz idealnym dograniu piłki przez Konrada Andrzejczaka do Daniela Rumina. – Paradoksalnie ten rzut karny odmienił mecz. Jesteśmy zadowoleni, bo przespaliśmy pierwszy kwadrans. Możemy ten remis traktować jak zwycięstwo – mówił po meczu uradowany Mikołaj. Czy pogląd ten podzielał trener Paweł Ściebura? – Planowaliśmy tu grać o trzy punkty, ale nikt ich nam nie odda za darmo. To był bardzo trudny mecz, ale pokazaliśmy nasze Skrzackie DNA. Pokonaliśmy wszelkie przeciwności losu i szanujemy ten punkt. Czy rzut karny był przełomowy? Tak, na pewno można tak powiedzieć – skomentował szkoleniowiec. Już w niedzielę (05.07) czeka nas kolejna walka o ligowe punkty. Na „Loretę” zawitają Błękitni Stargard. Początek meczu o godzinie 17.30. Będzie to pierwszy mecz po pandemii, na który będą mogli wejść posiadacze karnetów. Bytovia Bytów – Skra Częstochowa 1:1 (1:0) 1-0 Czubak 16’ 1-1 Rumin 82’ asysta Andrzejczak Bytovia: Gostomski, Santos Deleu, Rutkowski, Piekarski, Bielawski, Ameyaw (Szela), Zawistowski (Feruga), Lech, Kwiatkowski, Giel, Czubak Ż Skra: Biegański – Napora, Holik, Mesjasz, Gołębiowski (58′ Kieca) – Niedbała (Ż) (54′ Brusiło), Zalewski, Olejnik (ŻŻ – CZ 78′), Andrzejczak (Ż) – Kazimierowicz (58′ Nocoń) – Rumin (90′ Olszewski) Mariusz Rajek, zdj. Konrad Zadora

Na Kaszuby po kolejną wygraną – zapowiedź meczu Bytovia – Skra

Jeszcze dwa sezony temu Skrę Częstochowa i Bytovię Bytów dzieliło wszystko. Nasi rywale z prężnym sponsorem byli solidnym przedstawicielem zaplecza ekstraklasy, my jeszcze w 2018 roku graliśmy w trzeciej lidze. W środę (01.07) zmierzymy się o niezwykle istotne drugoligowe punkty. Jeśli nasi piłkarze wygrają w malowniczo położonej miejscowości na Kaszubach – marzenia o barażach będą uzasadnione. To już 29. seria spotkań, trzeba zatem na chwilę zatrzymać się na tabeli. A tam, na sześć kolejek przed końcem rozgrywek nasza Skra zajmuje 10. miejsce. Z dorobkiem 38 punktów tracimy zaledwie 5 punktów do szóstej Bytovii, ale z drugiej strony przewaga nad będącą w strefie spadkowej Stalą Rzeszów to raptem trzy oczka. – Tabela jest tak płaska, że trzeba się po prostu skupiać na każdym pojedynczym spotkaniu. Jeden przegrany mecz może spowodować, że jest się wśród drużyn, które spadają z ligi – zauważa napastnik Skry Daniel Rumin. Patrząc jednak od strony optymistycznej, wygrana może sprawić, że baraże, o których zimą nie mieliśmy prawa nawet marzyć również staną się realne. Trener Paweł Ściebura póki co ucina jednak wszelkie spekulacje na temat ewentualnych szans na awans. – Skupiamy się tylko na najbliższym spotkaniu, naszym celem jest pozostanie w lidze. Zostalo nam sześć kroków do końca sezonu i w każdym meczu będziemy walczyć. Zobaczymy co z tego wyniknie na koniec – mówił po ostatnim, rekordowo wysoko wygranym (7:0) meczu z Gryfem Wejherowo. Częstochowę od Bytowa dzieli blisko 480 kilometrów, według google maps to 6 godzin jazdy samochodem. Czy w połączeniu z panującymi upałami może to być problem dla naszej drużyny? – Wyjazd faktycznie jest daleki, ale jedziemy już we wtorek, będzie zatem czas odpocząć. Jedziemy dzień przed meczem, więc powinniśmy podejść do meczu na świeżości. Nie wiem czy będę w podstawowym składzie, to już decyzja trenera, który po ostatnim meczu może mieć pozytywny ból głowy – dodaje Rumin, który w sobotę zdobył klasycznego hat-tricka wchodząc na plac gry w drugiej połowie. Nasi rywale w ostatniej kolejce przegrali 0-2 z bijącym się o bezpośredni awans Górnikiem Łęczna. – Nie zagraliśmy na tym dalekim wyjeździe zbyt dobrze, aby myśleć o jakichś punktach. Gospodarze mieli dwa rzuty karne, pierwszy z nich nieco ustawił spotkanie. Nam zabrakło sytuacji, aby zdobywać bramki. Mamy nadzieję, że w meczu ze Skrą będzie lepiej – mówił po tamtym spotkaniu trener Adrian Stawski. Jesiennie starcie przy Loretańskiej było niezwykle emocjonujące i dopiero w końcówce rozstrzygnęło się na naszą korzyść 3:2. Bramki dla Skry zdobywali wówczas Dawid Wolny, Piotr Nocoń i Krzysiek Napora. Na podobne emocje liczymy i tym razem. Mamy nadzieję, że również z trzema punktami dla naszej drużyny. Mecz odbywał się będzie bez udziału kibiców. Początek o godzinie 18.00. Częste meldunki z Bytowa będziecie mogli śledzić na naszym profilu na facebooku. Płatną relację ze spotkania planują przeprowadzić również gospodarze. W pierwszej dekadzie XXI wieku drużyna Bytovii głównie dzięki wsparciu potężnego sponsora jakim była firma Drutex pięła się stopniowo w hierarchii polskiego futbolu od klasy okręgowej aż do pierwszej ligi. Co ciekawe, w każdej z tych klas rozgrywkowych oprócz bezpośredniego zaplecza ekstraklasy spędziła po trzy sezony. Awanse następowały kolejno w latach: 2005, 2008, 2011 oraz 2014. Cała historia klubu z Kaszub została udokumentowana na kartach pamiątkowej książki autorstwa Bogdana Adamczyka. Gorsze czasy przyszły w poprzednim sezonie, kiedy to Bytovia w dramatycznych okolicznościach, w ostatnich sekundach ostatniej kolejki spadła do drugiej ligi. W połączeniu z wycofaniem się głównego sponsora klubowi bardzo poważnie groził upadek. Jednak wysiłkowi lokalnego środowiska i biznesu udało się przystąpić do rozgrywek, gdzie mimo mocno odmłodzonego składu Bytovia radzi sobie całkiem nieźle zachowując ciągle szanse awansu i powrotu do pierwszej ligi.

„Byliśmy morderczo konsekwentni”- Maciek Kazimierowicz – VIDEO

W meczu z Gryfem Wejherowo (7-0) szansę występu w podstawowym składzie otrzymał sprowadzony w zimowej przerwie Maciek Kazimierowicz. Czy starcie z nie najlepiej dysponowanym rywalem dało mu szansę pokazania pełni umiejętności, a za tym więcej szans od trenera? Czy w myślach rozważa szanse na występ w barażach o pierwszą ligę? Rozmawialiśmy po meczu:

Strzelanina na „Lorecie”! Skra gromi Gryfa

Jeśli przed meczem z ostatnim w tabeli Gryfem Wejherowo mieliśmy obawy, okazały się one tym razem całkowicie nieuzasadnione. Nasza drużyna urządziła sobie ostry trening strzelecki w starciu z outsiderem wygrywając 7-0 i przesądzając o spadku gości do trzeciej ligi. Klasycznym hat-trickiem popisał się Daniel Rumin, a ponadto na listę strzelców wpisywali się: Adam Mesjasz, Mariusz Holik, Dawid Wolny oraz Rafał Brusiło. Spotkanie toczyło się w potwornym upale, choć jeszcze w godzinach południowych jego rozegranie stało pod dużym znakiem zapytania. Wszytko z powodu ogromnej ulewy jaka w piątek oraz w nocy przeszła nad Częstochową. – Delegat był pełen podziwu dla pracy jaką wykonaliśmy porównując murawę ze zdjęć jakie przesłaliśmy rano do centrali do tej jaką udało nam się przygotować na mecz – mówił po spotkaniu wiceprezes Piotr Wierzbicki. Kiedy już zaczęliśmy grać, początek meczu nie zwiastował pogromu jaki miał się rozegrać. Na pierwszego gola musieliśmy poczekać do 24. minuty, kiedy to po dośrodkowaniu z rzutu wolnego niefrasobliwość obrony gości wykorzystał Adam Mesjasz. Później swoje szanse miał Dawid Wolny, ale do protokołu tuż przed przerwą wpisał się Mariusz Holik. Gol stracony do szatni podłamał mocno wejherowian. W drugiej części spotkania nie byli oni już w stanie podjąć walki z naszą drużyną. W 50. minucie w końcu na listę strzelców mógł wpisać się Wolny wykorzystując bardzo pewnie „jedenastkę” podyktowaną za faul na Dawidzie Niedbale. Pięć minut później zastąpił go Daniel Rumin i dał prawdziwe show. Na pierwsze trafienie musiał poczekać do 64. minuty dobijając piłkę z najbliższej odległości po wcześniejszym dośrodkowaniu Maćka Kazimierowicza. Kolejny do protokołu wpisał się Rafał Brusiło wpychając piłkę do bramki z najbliższej odległości przy biernej postawie defensywy Gryfa. Dzieła zniszczenia dokonał Dawid Wolny w 84. i 88. minucie wykańczając akcję z bliska. Gwoli sprawiedliwości trzeba oddać, że goście zrobili dziś bardzo niewiele, aby zostawić po sobie choć lepsze wrażenie. – Powetowaliśmy sobie mecz w Pruszkowie, wiedzieliśmy, że musimy to spotkanie wygrać. Zrealizowaliśmy wszystkie założenia i jest taki efekt – powiedział po meczu skromnie zdobywca hat-tricka. Po efektownej wygranej Skra awansowała na 9. miejsce w tabeli i wciąż pozostajemy w walce o miejsca 3-6. – Dzisiaj może faktycznie Gryf trochę nie dojechał na mecz, ale w poprzednich meczach napędzili stracha o wiele wyżej notowanym rywalom. Ta wysoka wygrana też o niczym nie świadczy, bo wolałbym wygrać wszystkie pozostałe mecze po 1-0 niż raz tak wysoko. Naszym celem jest pozostanie w tej lidze i to się nie zmienia – ocenił po meczu chłodnym okiem Paweł Ściebura. Już w środę (01.07) rozegrana zostanie 29. seria spotkań. Skra uda się na daleki wyjazd do Bytowa na mecz Bytovią. Początek meczu o godzinie 18.00. Skra Częstochowa – Gryf Wejherowo 7:0 (2:0) 1-0 Mesjasz 24′  – asysta Gołębiowski 2-0 Holik 44′  3-0 Wolny 50′ (z karnego) – asysta Niedbała 4-0 Rumin 64′  – asysta Zieliński 5-0 Brusiło 71′ – asysta Rumin 6-0 Rumin 84′ – asysta Gołębiowski 7-0 Rumin 88′ – asysta Olejnik Skra: Biegański, Napora (54′ Brusiło), Holik, Mesjasz, Gołębiowski – Andrzejczak, Zalewski (63′ Rogala) , Olejnik, Niedbała (63′ Zieliński), – Kazimierowicz – Wolny (55′ Rumin) Gryf: Wika, Jahn, Sikorski, Burkhardt Ż (61′ Sroka), Sławek, Gabor Ż, Pek, Pilarski (35′ Poręba), Godlewski (46′ Baranowski), Nowicki, Przygoda. Mariusz Rajek, zdj. Konrad Zadora

Podolski i Przygodzki dołączyli do pierwszej drużyny

Kadra trenera Pawła Ściebury poszerzyła się o dwóch zawodników. 19-latkowie: obrońca Wiktor Podolski oraz pomocnik Marcel Przygodzki dołączyli do pierwszej drużyny z juniorów na decydującą część sezonu. – Cieszę się, że dostałem szansę i teraz nie pozostaje mi nic innego jak spróbować powalczyć o miejsce w składzie – mówi Wiktor o bardzo piłkarskim nazwisku. Obaj zawodnicy urodzili się w Częstochowie i od wielu lat trenowali w naszym klubie w różnych kategoriach młodzieżowych. – Od małego jestem związany ze Skrą, nigdy nie grałem ani nie trenowałem w żadnym innym klubie – mówi Wiktor Podolski, który nie wyklucza, że może mieć koneksje rodzinne z byłym reprezentantem Niemiec urodzonym w Polsce. – Nie wgłębiałem się mocniej w tę historie, ale mój dziadek pochodził z gór, z terenów dość bliskich Lukasowi i jakby tę sprawę bardziej zbadać, to niewykluczone, że w jakiś sposób jesteśmy spokrewnieni – dodaje nowy obrońca w kadrze trenera Ściebury. Kiedy dowiedział się, że dostanie szansę trenowania z pierwszym zespołem? – Kilka tygodni temu trener Paweł Ściebura zaczął nieco mocniej sygnalizować, że chciałby mnie dołączyć do drużyny. Przed sezonem wystąpiłem w jednym sparingu, w meczu przeciwko Stali Brzeg. Cieszę się, że dostałem szansę i teraz nie pozostaje mi nic innego jak spróbować powalczyć o miejsce w składzie. W meczu z Gryfem jeszcze na pewno nie wystąpię, ale może uda się pod koniec sezonu – kończy Podolski. Obu naszym wychowankom życzymy jak najwięcej sukcesów w poważniej piłce.

O komfort psychiczny – zapowiedź meczu Skra – Gryf

– Bardzo chcieliśmy wygrać w Pruszkowie, ale wskutek naszych błędów jak i błędów na które nie mamy wpływu to się nie udało. Tą sportową złość chcemy przekuć w następnym meczu w dobry wynik i grę – mówił tydzień temu po przegranej ze Zniczem trener Paweł Ściebura. Lepszej okazji do szybkiej rehabilitacji niż starcie z ostatnią drużyną w tabeli chyba być nie może. Co wcale nie znaczy, że sobotni (godz. 17.30) mecz będzie łatwy. Nasza drużyna przekonała się o tym najlepiej w rundzie jesiennej, kiedy to przegraliśmy w Wejherowie 1:2 po dwóch trafieniach Mateusza Majewskiego. Na dość specyficznie położonym obiekcie Gryfa na Wzgórzu Wolności honorowe trafienie z rzutu karnego dla Skry zapisał jedynie Dawid Wolny. Tamta wygrana była jedną z trzech w całym sezonie przez wejherowian. Bilans pozostałych spotkań to 5 remisów i aż 19 porażek. Dorobek zaledwie 14 punktów po 27 kolejkach sprawia, że jeśli goście nie wygrają na „Lorecie”, to w sobotę już nawet matematycznie spadną do trzeciej ligi. Los Gryfa wydaje się być przesądzony. Nasza drużyna ani myśli przedłużać szans piłkarzom z Pomorza i jednym celem w jutrzejszym meczu będą trzy punkty. Nie ma jednak mowy o rozluźnieniu czy zlekceważeniu rywali. – Będzie to na pewno ciężkie spotkanie. Nie ma znaczenia czy gramy z Gryfem czy z Widzewem. Zawsze musimy być bardzo dobrze przygotowani, aby sięgnąć po trzy punkty – mówi napastnik Skry Daniel Rumin. Podobnego zdania jest również nasz trener. – Do każdego meczu podchodzimy na 100 procent. Po meczu w Pruszkowie dodatkową motywacją jest ta sportowa złość – dodaje Paweł Ściebura. Na zawodników z 50-tysięcznego Wejherowa trzeba jednak uważać, bo mimo mizernego dorobku punktowego potrafią powalczyć. W ostatniej serii gier bijący się o awans Górnik Łęczna strzelił im zwycięską bramkę (2:1) dopiero w 89. minucie. Kilka spotkań wcześniej Gryf zabrał również dwa punkty (1:1) solidnej Bytovii Bytów. Najbardziej znanym piłkarzem wejherowskiej jedenastki jest Marcin Burkhardt. Przyszły sezon będzie najprawdopodobniej pierwszym od kampanii 2014/2015 spędzonym przez Gryfa poniżej drugiej ligi. Ta skromna drużyna od wielu sezonów z powodzeniem radziła sobie na tym szczeblu rozgrywek, najlepszy wynik – 9. miejsce notując w rozgrywkach 2017/2018. W sezonie 2011/2012, jeszcze jako III-ligowiec dotarła do ćwierćfinału Pucharu Polski. Mocno wierzymy, że w sobotę to jednak nasza drużyna będzie górą. Wygrywając zapewnimy sobie duży komfort psychiczny przed decydującymi spotkaniami. Rywale w walce o utrzymanie grają w tej serii gier między sobą i jest duża szansa na zwiększenie przewagi nad strefą spadkową. Kibice tym razem nie będą mogli jeszcze oglądać meczu na stadionie przy Loretańskiej, ale tradycyjnie już dla wszystkich przeprowadzimy bezpłatną transmisję wideo na naszym kanale YouTube’a. Początek transmisji o godzinie 17.20. Pierwszy gwizdek 10 minut później.

Informacje dla Kibiców i Mediów przed meczem z Gryfem Wejherowo

Informacje dla Kibiców  Mecz z Gryfem Wejherowo zostanie rozegrany bez udziału publiczności. Bezpłatną transmisję online z tego meczu przeprowadzi SkraTV. Informacje dla Mediów  Przypominamy, że dotychczasowe akredytacje stałe nie obowiązują. Ważne są tylko akredytacje wydane po wznowieniu rozgrywek /czerwone/. W strefie „1” obowiązuje reżim sanitarny: obowiązek zakrywania ust i nosa, noszenia rękawiczek oraz zachowania dystansu. Składy meczowe będą dostępne tutaj nie wcześniej niż na godzinę przed rozpoczęciem meczu. 

Kulisy meczu ze Zniczem – VIDEO

Starcie w Pruszkowie zakończyło serię meczów bez porażki naszej drużyny. Tradycyjnie już zapraszamy Was do obejrzenia naszych Kulis, które tym razem rozpoczynają się na kilka godzin przed meczem. Z przegranego meczu też można napisać ciekawą historię:

Porażka po kontrowersjach. W Pruszkowie bez punktów

Doskonała passa naszej drużyny została w niedzielę (21.06) przerwana w Pruszkowie. Skra przegrała ze Zniczem 1:2, ale po meczu więcej będzie się niestety mówić o błędach sędziego Pawła Kukli. – Powinny zostać odgwizdane dla nas dwa ewidentne rzuty karne, a w 15. minucie dodatkowo czerwona kartka dla rywali. Szkoda, że w drugiej lidze nie ma VAR-u – mówił po meczu rozżalony trener Paweł ściebura. Spotkanie od samego początku rozgrywane było w dobrym tempie. Mimo niepodyktowania rzutu karnego, o którym wspomina nasz trener, to Skra wyszła na prowadzenie w 31. minucie. Gospodarze popełnili błąd przed własnym polem karnym, stracili piłkę, którą przejął Adam Olejnik. Ten znalazł w polu karnym Dawida Wolnego, ten przełożył futbolówkę na prawą nogę i mógł zapytać Piotra Misztala, w którą stronę strzelać. Ostatecznie nie dał mu szans uderzeniem w środek bramki. Z ważnych wydarzeń pierwszej połowy trzeba jeszcze odnotować kontuzję Michała Kiecy. W drugiej połowie niestety zdarzyły nam się dwie minuty, które całkowicie wstrząsnęły naszą drużyną. W 59. minucie Znicz wykorzystał chwilową niefrasobliwość naszej defensywy oraz Mateusza Kosa. Piłkę w bramce umieścił doświadczony Dariusz Zjawiński. Nim zdążyliśmy się pozbierać po bramce wyrównującej, na tablicy wyników niestety było już 2:1 dla Pruszkowa. Po kolejnym naszym błędzie prowadzenie znajdującemu się przed meczem w strefie spadkowej Zniczowi dał Patryk Czarnowski. Skra po tych dwóch ciosach długo nie mogła się pozbierać, jednak w końcówce zasłużyła co najmniej na remis. W 85. minucie sędzia nie podyktował dla nas ewidentnego rzutu karnego po zagraniu ręką w polu karnym Marcina Bochenka. W 93. minucie „piłkę meczową” miał jeszcze Mariusz Holik po bardzo dobrym dograniu Radka Gołębiowskiego, ale niestety przeniósł piłkę ponad poprzeczkę. – Przegraliśmy, bo popełniliśmy błędy. Nie mamy jednak wpływu na błędy sędziego, który był dziś niekonsekwentny i nie potrafił utrzymać koncentracji podczas meczu. Teraz tą sportową złość musimy przekuć na mecz Gryfem – dodał wyraźnie zdenerwowany trener Ściebura. Mimo porażki, dzięki wcześniejszym wygranym sytuacja naszej drużyny w tabeli drugiej ligi nadal nie wygląda źle. Nie da się jednak ukryć, że za tydzień (27.06, godz. 17.30) starcie z ostatnim w tabeli Gryfem Wejherowo trzeba rozstrzygnąć na swoją korzyść. Znicz Pruszków – Skra Częstochowa 2:1 (0:1) 0-1 Wolny 31’ 1-1 Zjawiński 59’ 2-1 Czarnowski 61 Znicz: Misztal, Czarnowski (Szymański), Bochenek, Rybak, Pyrka (Kociszewski), Nowicki, Zjawiński, Machalski, Moskalik, Drobnak, Rackiewicz Skra: Kos, Mesjasz, Zalewski (Rogala), Nocoń, Gołębiowski, Napora, Niedbała (Andrzejczak), Wolny (Rumin), Olejnik, Holik, Kieca (Olszewski) Mariusz Rajek, zdj. Konrad Zadora

Jedziemy do Pruszkowa – zapowiedź meczu Znicz – Skra

Tam gdzie kończą się Reguły, zaczyna się Pruszków. Tak zgrabnie wykorzystując położenie geograficzne metaforycznie mówiło się kiedyś o jednej z najgroźniejszych polskich mafii. Tym razem reguły będą jednak bardzo proste. Jeśli Skra wygra w niedzielę ze Zniczem, będzie mogła poczuć duży komfort w tabeli. Jeśli pruszkowianie przegrają kolejny mecz, widmo spadku zajrzy im bardzo głęboko w oczy. W niedzielę (21.06), w samo południe przed nami kolejny mecz o dużą stawkę. Ostatnie mecze są dla Skry i Znicza diametralnie różne. Nasza drużyna w pięciu ostatnich meczach wywalczyła 13 punktów i jest jedną z najlepszych drużyn w kraju po przerwie spowodowanej koronawirusem. Pruszkowianie są totalnie na przeciwległym biegunie – ich dorobek z pięciu ostatnich meczów to zaledwie jeden punkt. Tuż przed pandemią Znicz przegrał nawet z ostatnim w tabeli Gryfem Wejherowo 0:1. Takim samym rezultatem zakończył się ostatni ich mecz z Górnikiem Łęczna. – W drugiej połowie mój zespół opadł z sił. Straciliśmy bramkę w 88. minucie i przegraliśmy mecz. Nie mam zawodników na ławce rezerwowych, wpuszczam chłopaków, którzy w drugiej lidze nie dają sobie rady. Mówiłem już kiedyś, że nasz zespół jest do budowy i do wzmocnienia, a my się nie wzmocniliśmy i teraz to wszystko wychodzi. Mecz ze Skrą jest bardzo ważny, to jest mecz o utrzymanie – w pomeczowej wypowiedzi trenera Piotra Mosóra ciężko znaleźć podwaliny optymizmu. W Skrze jednak nikt nawet nie pomyśli o zlekceważeniu rywala, który jest w kryzysie. – Rozmawialiśmy z chłopakami w szatni o tym, że w Pruszkowie gra się bardzo ciężko. Oni potracili ostatnio sporo punktów, są pod dużym ciśnieniem. My jedziemy jednak po zwycięstwo i jestem dobrej myśli – mówi przed mecze w Pruszkowie Krzysztof Napora. Jakiego meczu w województwie mazowieckim spodziewa się trener Paweł Ściebura? – Od razu po meczu z Resovią zawodnicy odbyli trening regeneracyjny. Najważniejsza kwestia teraz to wytrzymać kondycyjnie. Mecz ze Zniczem na pewno będzie inny od tego z Resovią, bo pruszkowianie preferują zupełnie inny styl gry. To drużyna, która strzela dużo goli, ale też dużo traci – ocenia rywala. Jesienią w Częstochowie to Skra wygrała 2:1 przełamując serię trzech meczów bez wygranej. Dwa gole zdobył wtedy Dawid Wolny, który ostatnio zyskał zaufanie trenera Ściebury, które regularnie wystawia go w podstawowym składzie. – Z Resovią goli nie było, ale mecz wcześniej, w Stalowej Woli udało się strzelić, więc może na kolejnym wyjeździe też się uda? – zastanawia się nasz napastnik. Nie mielibyśmy nic przeciwko temu. Ewentualna wygrana sprawiłaby, że Skra znalazłaby się bardzo blisko strefy barażowej, która po sezonie powalczy o awans do pierwszej ligi. – Na razie o tym nie myślimy, ale ja zawsze staram się stawiać sobie wysokie cele, jeśli będzie faktycznie szansa na baraże, to o nie powalczymy – deklaruje Krzysiek Napora. Ekipa naszych najbliższych rywali w XXI wieku miała trzy sezony kiedy występowała na zapleczu ekstraklasy. Miało to miejsce w sezonach: 2008/2009, 2009/2010 oraz 2016/2017. Teraz bliżej jednak pruszkowianom do bram trzeciej ligi. Spadku oczywiście rywalom nie życzymy, ale mamy nadzieję, że w niedzielę ich konto punktowe się nie powiększy. Początek meczu o godzinie 12.00. Dla kibiców mamy bardzo dobrą informację. Dzięki wspólnym staraniom jako Skra TV przeprowadzimy bezpośrednią transmisję z tego spotkania. Do bezpłatnego oglądania zapraszamy na kanał YouTube’a naszego Klubu.