Nasz napastnik był bez wątpienia najjaśniejszą postacią niedzielnego meczu z Olimpią Grudziądz (4-0). Na swoje konto zapisał klasycznego hat-tricka, pokonując golkipera rywali trzy razy w ciągu 15 minut. Kamil nie ogranicza się jednak tylko do roli typowego egzekutora, a pracuje przez cały mecz dla drużyny. Po meczu rozmawialiśmy z bohaterem 14. serii spotkań w drugiej lidze. Kamil, to już drugi twój hat-trick w tym sezonie. Po tej serii spotkań zostałeś samodzielnym liderem klasyfikacji strzelców i zapewne nie będziesz chciał oddać tej „żółtej koszulki”? – Mam nadzieję, że tak będzie. W następnych meczach również będę chciał pomóc drużynie swoimi golami, dobrymi występami albo asystami, bo to drużyna zawsze jest najważniejsza. Cieszymy się z wygranej, ale teraz myślimy już tylko o następnym meczu w piątek ze Zniczem Pruszków. Chcemy tam zdobyć kolejne trzy punkty. W meczu z Olimpią zdobyłeś trzy gole, ale tych sytuacji miałeś znacznie więcej. Dwa gole zdobyłeś z rzutów karnych, które dodatkowo wykonałeś w bardzo podobny sposób – w lewy róg po ziemi. – Zgadza się, były one dość do siebie podobne. Cieszę się, że udało się je wykorzystać i zamienić na bramki. Jak oceniasz ten mecz z perspektywy boiska? Z boku wydawało się, że do momentu pierwszego gola dla nas był on bardzo wyrównany, może nawet z lekką przewagą Olimpii. Potem ich gra totalnie się posypała. – Ta pierwsza bramka trochę spuściła powietrze z przeciwników, a nas to jeszcze bardziej napędziło. Potem w krótkim czasie zdobyliśmy trzy bramki, a mogło być ich jeszcze więcej Ćwiczyłeś ostatnio rzuty karne na treningu? – Już od dłuższego czasu przed każdym meczem strzelamy z Piotrkiem Noconiem i Adasiem Mesjaszem karne. Mamy to dość dobrze przećwiczone i dziś dało pozytywny efekt. W meczu z Olimpią nie mógł zagrać Piotrek, który jest wyznaczony jako pierwszy do karnych. Zobaczymy jak będzie w kolejnych meczach, jeśli będziemy mieć takie okazje. Rozmawiał Mariusz Rajek
Autor: Mariusz Rajek
Tercet Skry wyróżniony przez „Piłkę Nożną”!
Bez fałszywej skromności możemy stwierdzić, że 14. kolejka spotkań w drugiej lidze należała do piłkarzy Skry. Wojtyra, Kazimierowicz i Mesjasz – aż trzech naszych zawodników zyskało uznanie dziennikarzy branżowego pisma i znalazło się w „jedenastce” tej serii spotkań „Piłki Nożnej”. Przyjrzyjmy się szczegółowo, za co wyróżniono naszych zawodników. Nie możemy nie zacząć od Kamila Wojtyry. Hat-trick strzelony Olimpii Grudziądz pozwolił uzyskać snajperowi Skry miano „bohatera kolejki’. Podkreślono zostało również to, że Kamil ma już na koncie 12 trafień w tym sezonie i przewodzi klasyfikacji strzelców. Maciek Kazimierowicz „skorzystał na absencji Piotra Noconia i zagrał świetne zawody przeciwko Olimpii” – możemy przeczytać w „Piłce Nożnej”. Świetne dogranie „Kazika” do Daniela Pietraszkiewicza przy bramce na 4-0 nie mogło ujść uwadze dziennikarzy. Piłka nożna – Jedenastka 14 kolejki II ligi – ZOBACZ „Wespół z Holikiem wybił z głów ofensorów Olimpii marzenia o atakowaniu bramki częstochowian” – pisze tygodnik z kolei o Adamie Mesjaszu i nie sposób się nie zgodzić. Defensywa Skry w niedzielne popołudnie była nie do sforsowania dla grudziądzan. Mamy nadzieję, że wyróżnienia podziałają mobilizująco na naszych zawodników i regularnie gościć będą oni w tym zestawieniu. Pełna „jedenastka” 14. kolejki w drugiej lidze prezentuje się następująco: Szromnik (Śląsk II) – Hiszpański (KKS Kalisz) – Mesjasz (Skra) – Moskwik (Motor) – Sanocki (GKS Katowice) – Swędrowski (Motor) – Kazimierowicz (Skra) – Klichowicz (Chojniczanka) – Tabara (Znicz) – Świderski (Motor) – Wojtyra (Skra) Piłka nożna – Jedenastka 14 kolejki II ligi – ZOBACZ
Mówią trenerzy – wypowiedzi po meczu Skra – Olimpia Grudziądz
Przed niedzielnym meczem na „Lorecie” trenerzy Skry oraz Olimpii przy długiej kawie wymienili się swoimi spostrzeżeniami na futbol. Po spotkaniu wygranym przez naszą drużynę 4:0, co oczywiste musieli być w zupełnie innych nastrojach. Zapraszamy się do zapoznania z ich pomeczowymi opiniami: Marek Gołębiewski, trener Skry: – Czy spodziewałem się, że wygramy tak wysoko? Tak, bo Olimpia miała we wtorek bardzo ciężki mecz w Pucharze Polski. Wyglądali w nim naprawdę nieźle. Bardzo obawiałem się tego meczu i widać to było w naszej koncentracji od pierwszych minut. W drugiej lidze pierwsze połowy są bardzo wyrównane i dzisiaj też tak było. Mecz był bardzo otwarty, graliśmy cios za cios. Bramki nie padły, ale obie drużyny miały sytuacje. Po przerwie byliśmy stroną dominującą, mieliśmy więcej sił, aby ten mecz wygrać. Szacunek dla przeciwnika pokazuje się w ten sposób, że jeśli możesz strzelić mu więcej bramek to trzeba to zrobić. Jeśli dziś byłaby możliwość to chcieliśmy wygrać jeszcze wyżej. Nie chcemy się też zachłystywać tą wygraną, bo każdy mecz jest osobną historią. Teraz przed nami mecz w Pruszkowie, potem przyjedzie Olimpia Elbląg i na koniec wyjazd od Stargardu. Chcemy zrobić jak najwięcej punktów, żeby mieć spokojną zimę. Dla chłopaków w Skrze byłaby to chyba pierwsza spokojna zima, bo zawsze była wiosną ciężka walka o utrzymanie. Zarząd postawił przede mną cel utrzymania i do tego celu zmierzamy z dużym spokojem. A co będzie dalej? Jak każdy sportowiec będziemy chcieli grać o pełną pulę. Dziękuję trenerowi Olimpii za dobre słowo o naszej drużynie. Przed meczem długo rozmawialiśmy przy kawie, wymienialiśmy poglądy jak jest w naszych klubach. Mega ważną cechą Skry jest duża ilość lokalnych zawodników, którzy za ten Klub idą w ogień. Wiadomo, że czasem jakiś mecz może nie wyjść, ale dziś było widać, że chłopaki chcą rozpocząć nową serię pod tytułem: Twierdza Loreta nie do zdobycia”. Zawodnicy, którzy weszli dziś z ławki również zagrali bardzo ambitnie, nikt nie odstawiał nogi i grał do końca. Czy Kamil Wojtyra już etatowo będzie strzelał rzuty karne? Nie było dziś Piotra Noconia, on jest wyznaczony jako pierwszy do karnych. W mikrocyklu treningowym zawsze urządzam chłopakom zawody w króla strzelców rzutów karnych i kto wygląda najlepiej wykonuje potem ten element w czasie meczu. To są rozsądni zawodnicy, którzy sami wiedzą, kto w danym momencie czuje się najlepiej. Nieważne kto strzela, ważne na koniec są trzy punkty. W Pruszkowie w piątek na pewno będziemy spodziewać się ciężkiego meczu, bo Znicz u siebie gra dobrą piłkę, ma wielu doświadczonych zawodników z przeszłością ekstraklasową. Na pewno nie będzie to łatwe spotkanie tym bardziej, że na mecz z nami kilku zawodników ma wrócić po kontuzjach czy kwarantannie. Cieszę się z tego, że żaden z naszych zawodników zagrożonych kartkami w meczu z Olimpią jej nie dostali. Będzie mógł już zagrać Piotrek Nocoń. Martwi mnie tylko trochę kontuzja Radka Gołębiowskiego, który naciągnął sobie „dwójkę”. Mam nadzieję, że po badaniach okaże się, że uraz jest niegroźny. Paweł Cretti, trener Olimpii Grudziądz: – W oczach zawodników Skry widać było nomem omen iskry. Było widać ogień i chęć bycia lepszym i zwycięskim zespołem. Środkowi obrońcy Skry chyba dziś nie przegrali pojedynku. Nie ma co tego porównywać z moim zespołem, z takim podejściem daleko nie zajedziemy. Gratulowałem trenerowi Gołębiewskiemu świetnych wyników i życzę mu kontynuowania dobrej passy, a my musimy zajrzeć głęboko w swoje oczy i poszukać tam pasji, zespołowości i chęci osiągnięcia wspólnego celu, bo na tym polega piłka nożna. My w pewnym momencie po prostu zgaśliśmy, a zespół poznaje się właśnie wtedy, gdy trzeba odpowiedzieć na straconą bramkę, a nie wtedy kiedy wszystko się układa. Gramy od coraz większą presją. Co z tego jak do pewnego momentu nasz styl jest ładny dla oka, jak nie ma z tego wymiernych konkretów.
Skra na fali. Gromimy Olimpię!
Choć po pierwszej połowie nic tego nie zapowiadało, w drugiej nasza drużyna zdeklasowała Olimpię Grudziądz gromiąc rywali 4:0. Drugiego hat-tricka w tym sezonie ustrzelił Kamil Wojtyra, a gości pognębił Daniel Pietraszkiewicz. – W oczach zawodników Skry widać było nomem omen iskry. Było widać ogień i chęć bycia lepszym zespołem – z uznaniem wypowiedział się po meczu o naszej drużynie trener Paweł Cretti. Początek spotkania należał do gości z Grudziądza. Już w 4. minucie głową pocelował Omid Popalzay. 10 minut później próbę powtórzył Jose Embalo, ale w obu sytuacjach pewnie poradził sobie Mikołaj Biegański. Jeszcze lepszą okazję na bramkę były gracz m. in częstochowskiego Rakowa miał w 33. minucie. Tym razem „Biegan” uratował nas efektowną paradą. W 35. minucie z kolei blisko otwarcia wyniku był Kamil Wojtyra. Po świetnym podaniu od Krzysztofa Napory posłał piłkę w długi róg, niestety minimalnie niecelnie. – W drugiej lidze pierwsze połowy są bardzo wyrównane i dzisiaj też tak było. Mecz był bardzo otwarty, graliśmy cios za cios. Bramki nie padły, ale obie drużyny miały sytuacje – podsumował tą część gry trener Marek Gołębiewski. Druga połowa była jednak już diametralnie inna. W 59. minucie w poprzeczkę z dalszej odległości huknął Radek Gołębiowski. Do odbitej piłki dopadł jeszcze Wojtyra, ale skończyło się na strzale obok bramki. Chwilę później ponownie próbował nasz napastnik, ale znów minimalnie niecelnie. W 64. minucie nie dał jednak rywalom już żadnych szans. Po bardzo składnej akcji i idealnym wystawieniu piłki przez „Gołąbka” Kamilowi pozostało umieścić piłkę w bramce. Od tego momentu Skra rozpoczęła egzekucję na drużynie Olimpii. W 67. minucie bliski gola po dograniu od Wojtyry był Maciek Kazimierowicz. W 71. minucie po kolejnej naszej koronkowej akcji w polu karnym faulowany był Adam Olejnik. Sędzia Jacek Lis z Rudy Śląskiej nie miał wątpliwości i wskazał na „wapno”. Do piłki wskutek pauzy za kartki Piotrka Noconia podszedł Wojtyra i zadał gościom drugi cios. Pięć minut później obrońcy Olimpii nie znaleźli innego sposobu na zatrzymanie w polu karnym Daniela Pietraszkiewicza i sędzia nie miał wyboru jak podyktować dla nas kolejny rzut karny. Kamil Wojtyra kolejny raz stanął oko w oko z Nikodemem Sujeckim, przymierzył podobnie jak za pierwszym razem i kolejny raz był górą. – Od dłuższego czasu trenuję rzuty karne razem z Piotrkiem Noconiem i Adamem Mesjaszem i cieszę się, że oba udało się wykorzystać – krótko przyznał po meczu nasz napastnik, który z 12 trafieniami jest samodzielnym liderem klasyfikacji strzelców w drugiej lidze. Skrze tego dnia nie było jednak dość. Chwilę później grudziądzan pogrążył Daniel Pietraszkiewicz, który kolejny raz dał bardzo dobrą zmianę w drugiej połowie. – Dostałem dobrą piłkę od Kazia, przyjąłem, złamałem do środka i udało się zdobyć bramkę – opisał swoje premierowe trafienie dla naszej drużyny. – Czy spodziewałem się, że wygramy tak wysoko? Tak, bo Olimpia miała we wtorek bardzo ciężki mecz w Pucharze Polski. Wyglądali w nim naprawdę nieźle. Bardzo obawiałem się tego meczu i widać to było w naszej koncentracji od pierwszych minut. Po przerwie byliśmy stroną dominującą, mieliśmy więcej sił, aby ten mecz wygrać. Szacunek dla przeciwnika pokazuje się w ten sposób, że jeśli możesz strzelić mu więcej bramek to trzeba to zrobić. Jeśli dziś byłaby możliwość to chcieliśmy wygrać jeszcze wyżej. Nie chcemy się też zachłystywać tą wygraną, bo każdy mecz jest osobną historią. Chcemy zrobić jak najwięcej punktów, żeby mieć spokojną zimę – powiedział po meczu trener Skry. Pełen uznania dla gry naszego zespołu był również szkoleniowiec rywali: – Środkowi obrońcy Skry chyba dziś nie przegrali pojedynku. Nie ma co tego porównywać z moim zespołem, z takim podejściem daleko nie zajedziemy. Gratulowałem trenerowi Gołębiewskiemu świetnych wyników, a my musimy zajrzeć głęboko w swoje oczy i poszukać tam pasji, zespołowości i chęci osiągnięcia wspólnego celu – przyznawał zasmucony Paweł Cretti. Wygrana pozwoliła wrócić Skrze na bardzo wysokie, czwarte miejsce w tabeli. Poprawiliśmy również bilans bramkowy, który po 14. serii gier wynosi 20-14. Za tydzień (27.11, godz. 17.00) naszych piłkarzy czeka wyjazdowa konfrontacja ze Zniczem Pruszków. Jeśli wygramy również tamto spotkanie, wszystko wskazuje na to, że wiosną Skra będzie bardzo poważnym kandydatem do walki o awans do pierwszej ligi. Skra Częstochowa – Olimpia Grudziądz 4:0 (0:0) 1-0 Kamil Wojtyra 64’ (asysta Gołębiowski) 2-0 Kamil Wojtyra 72’ (z karnego) (asysta Olejnik) 3-0 Kamil Wojtyra 78’ (z karnego) (asysta Pietraszkiewicz) 4-0 Daniel Pietraszkiewicz 79’ (asysta Kazimierowicz) Skra: Biegański – Brusiło, Holik, Mesjasz, Gołębiowski (69′ Sinior) – Napora, Noiszewski (80′ Warnecki), Olejnik, Niedbała (46′ Pietraszkiewicz) – Kazimierowicz (81′ Muniak) – Wojtyra (80′ Rogala) Olimpia: Sujecki, Dias, da Cruz, Widejko, Kwiatkowski Ż (Janiak), Embalo (Kalenik), Popalzay (Leszczyński), Gulczyński (Andronic), Pietrzyk, Graczyk (Mnatakanyan), Ciechanowski, Janczukowicz Mariusz Rajek, zdj. Patryk Kowalski . .
Udźwignąć rolę faworyta – zapowiedź meczu Skra – Olimpia Grudziądz
Przed piłkarzami Skry ostatnia faza pierwszej części rozgrywek. – Zostały nam cztery mecze do końca rundy i chcemy zgarnąć całą pulę w tych spotkaniach – stawia swojej drużynie ambitny cel trener Marek Gołębiewski. W niedzielę starcie ze spadkowiczem z Fortuna 1. Ligi – Olimpią Grudziądz. Nasi najbliżsi rywale, mimo że w poprzednim sezonie występowali na zapleczu ekstraklasy i to na tym poziomie rozgrywkowym spędzili zdecydowaną większość sezonów w drugiej dekadzie XXI wieku, nie potrafią odnaleźć się w realiach drugoligowych. Po 13. seriach gier uzbierali tylko 12 punktów, co daje im 16., a więc ostatnie gwarantujące w tym sezonie utrzymanie miejsce w tabeli. Nie da się ukryć, że grudziądzanie to jedno z największych rozczarowań rundy jesiennej. Miejsce w tabeli Olimpii nie oddaje jednak do końca potencjału i aspiracji tej drużyny. We wtorek toczyli oni bardzo wyrównany bój z Lechią Gdańsk w 1/16 finału Pucharu Polski ostatecznie przegrywając tylko 0-1 po bramce z rzutu karnego. Udało im się nawet doprowadzić do remisu, ale sędzia anulował bramkę po weryfikacji VAR. – Zrobiliśmy bardzo dużo, aby dalej być w rozgrywkach pucharowych, ale na finalistę ostatnich dwóch edycji tych rozgrywek to było za mało. Ten mecz powinien być dla nas wyznacznikiem, w którym kierunku mamy zmierzać. To był nasz trzeci z rzędu niezły mecz, ale również trzeci, którego nie wygrywamy i to boli – przyznawał po meczu z gdańszczanami trener Olimpii Paweł Cretti. Patrząc na suche wyniki i tabelę, Skra jest zdecydowanym faworytem niedzielnego meczu. Obie drużyny dzieli 10 punktów i aż 12 pozycji w ligowej tabeli. Myliłby się jednak ten, kto spodziewałby się na „Lorecie” lekkiej przeprawy. Warto przede wszystkim zwrócić uwagę, że piłkarze z Grudziądza zdecydowanie lepiej spisują się na wyjazdach niż na własnym stadionie. Z delegacji przywieźli aż 10 z 12 zdobytych dotąd punktów! Mają też w swojej kadrze dość ciekawego napastnika, mianowicie Portugalczyka Jose Embalo. Częstochowscy fani piłki mogą go pamiętać z sezonu 2017/2018, kiedy to reprezentował barwy Rakowa. Wprawdzie w obecnym sezonie ma on na koncie tylko dwa trafienia, ale specyficzny zawodnik, który potrafi uprzykrzyć życie niejednej defensywie. Mamy jednak nadzieję, że w niedzielę to zawodnicy Skry będą zdobywać bramki, a ostatnia domowa porażka z Polkowicami będzie jedynym takim wypadkiem w tej rundzie. – W meczu z Grudziądzem będziemy chcieli zrehabilitować się za mecz z Górnikiem. Chcemy zaprezentować się z jak najlepszej strony i zdobyć trzy punkty – mówi Kamil Wojtyra, który w Siedlcach wpisał się po raz dziewiąty na listę strzelców w tym sezonie. – Na pewno zrobimy wszystko, aby zagrać dobry mecz, a wynik zawsze jest sprawą otwartą. Chciałbym bardzo abyśmy poszli za ciosem i wygrali wszystkie mecze do końca roku, ale nie będzie to na pewno łatwe – wtóruje trener Marek Gołębiewski. Pierwotnie spotkanie planowane było na sobotę. Decyzją PZPN umotywowaną zapewne wtorkowym występem grudziądzan w Pucharze Polski przeniesione zostało na niedzielę. Pierwszy gwizdek sędziego Jacka Lisa z Katowic zaplanowano na godzinę 13.00. Kilka minut wcześniej rozpocznie się bezpłatna transmisja meczu na kanale SkraTV na YouTubie. Olimpia Grudziądz nie doszła nigdy do poziomu ekstraklasy, ale przez wiele lat występowała na jej bezpośrednim zapleczu, w tym jeszcze w sezonie 2019/2020. Najwyższym miejscem osiągniętym przez grudziądzką jedenastkę na tym poziomie rozgrywek było 4. miejsce w sezonie 2014/2015. W Pucharze Polski Olimpia najdalej – do ćwierćfinału, doszła w rozgrywkach 2012/2013. 1 sierpnia 2015 roku na stadionie piłkarskim w Grudziądzu rozegrano pierwszy mecz przy sztucznym oświetleniu.
Kulisy wygranej w Siedlcach – VIDEO
Już w niedzielę (22.11) czeka nas starcie u siebie z Olimpią Grudziądz. To dobry moment, aby przypomnieć sobie niezwykle cenną wygraną w poprzedniej kolejce spotkań w Siedlcach z Pogonią. Jeśli jeszcze nie widzieliście naszych Kulis z wyprawy na Mazowsze to zapraszamy do oglądania:
Koniec pucharowej przygody. Skra Ladies bez szans z Czarnymi
Tym razem niespodzianki nie było. Nasza żeńska drużyna w momencie wylosowania w 1/16 finału Pucharu Polski najlepszej w tym momencie polskiej drużyny – Czarnych Sosnowiec wiedziała, że szanse wyeliminowania takich rywalem są bardzo niewielkie i niestety znalazło to potwierdzenie na boisku. Nasze dziewczyny mimo ambitnej postawy poległy z kretesem 0:5. Pierwszy kwadrans był obiecujący, nasze zawodniczki grały skoncentrowane i nie dopuszczały Czarnych do dogodnych sytuacji. Pierwszą dobrą okazję sosnowiczanki stworzyły sobie w 14. minucie, ale Oliwia Młynek była górą w pojedynku sam na sam z Veroniką Slukovą. Słowaczka nie dała jednak szans bramkarce Skry 8 minut później. Był to jednak strzał nie do obrony z najbliższej odległości. Wydaje się, że kluczowy moment tego spotkania nastąpił chwilę później. Jedna z zawodniczek Ladies niefrasobliwie zagrała piłkę ręką w polu karnym i w 24. minucie na tablicy wyników było już 0-2 po pewnie wyegzekwowanej jedenastce przez Lilyanę Kostovą. W 36. minucie Czarne powinny zdobyć trzecią bramkę, ale bardzo dobrze dysponowana tego dnia Młynek wybroniła w sytuacji sam na sam. W drugiej części spotkania rywalki potwierdziły tylko swoją supremację i unaoczniły nam, że do najlepszych w Polsce jeszcze nam trochę brakuje. Straciliśmy dwie bramki znów na przestrzeni dwóch minut. W 55. minucie piłka wpadła do bramki po niefortunnej interwencji zawodniczki Skry, a w 57. na 4-0 podwyższyła wprowadzona w drugiej połowie Weronika Zawistowska. Wynik ustaliła w 78. minucie Dżesika Jaszek. Przed wyższą porażką w kilku sytuacjach do końca meczu uchroniła nas jeszcze Oliwia Młynek. Wysoka porażka z Czarnymi w żaden sposób nie przekreśli oczywiście niezwykle udanej rundy jesiennej naszych dziewczyn. Na wiosnę Skra Ladies przystąpi do walki o awans jako lider tabeli drugiej ligi grupy zachodniej. Dobrze wyciągnięte wnioski ze starcia z liderem Ekstraligi również mogą zaowocować pozytywnie. Skra Ladies Częstochowa – Czarni Sosnowiec 0:5 (0:2) 0-1 Veronika Slukova 22’ 0-2 Lilyana Kostova 24’ (z karnego) 0-3 gol samobójczy 55’ 0-4 Weronika Zawistowska 57’ 0-5 Dżesika Jaszek 78’ Mariusz Rajek, zdj. Patryk Kowalski
Wisienka na koniec udanej jesieni – zapowiedź meczu Skra Ladies – Czarni Sosnowiec
W środę (18.11) naszą żeńską drużynę czeka ostatni akcent niezwykle udanej rundy jesiennej i to jaki! W meczu 1/16 finału Pucharu Polski Skra Ladies zmierzy się z obecnie zdecydowanie najlepszą polską drużyną – Czarnymi Sosnowiec. Rywalki są niepokonane w Ekstralidze i pewnie zmierzają do mistrzostwa Polski. – Ten mecz to nagroda, wisienka na torcie tej bardzo udanej rundy – mówi przed meczem trener naszej drużyny, Marta Mika. Nie da się ukryć, że los w rozgrywkach pucharowych nas nie oszczędził. Po wyeliminowaniu Prądniczanki Kraków z pewnością mogliśmy liczyć na tym etapie na słabszego rywala. – Chcieliśmy grać w tych rozgrywkach jak najdłużej, bo to fajna odskocznia dla moich zawodniczek od ligowej codzienności. Stało się jak się stało, ale dopóki piłka w grze wszystko jest możliwe. Możemy jedynie żałować, że kibice nie będą mogli przyjść na mecz, bo to dla nas zaszczyt gościć na „Lorecie” tak utytułowaną drużynę – mówiła przed meczem w wywiadzie dla oficjalnej strony Czarnych Sosnowiec Marta Mika, która w przeszłości była zawodniczką sosnowieckiej drużyny. Z siły rywala doskonale zdaje sobie sprawę również drugi z trenerskiego duetu Ladies, Patryk Mrugacz. – To arcytrudny przeciwnik. Liczyliśmy, że los nas oszczędzi i takie mecze jak ten zagramy wiosną w kolejnych rundach przy dużej ilości kibiców tworząc z tego piłkarskie święto. Czarni to absolutny top, klub niezwykle poukładany zarówno sportowo jak i organizacyjnie. Dla nas ten mecz to podsumowanie fantastycznej jesieni. Czy realnie mamy szansę? A czy głos rozsądku podpowiadał, że wygramy w Koninie? W piłce wygrywa się sercem, oddaniem i pasją, a tego naszej drużynie nie brakuje. To będzie fantastyczny sprawdzian! – cieszy się na konfrontację z tak renomowanym rywalem szkoleniowiec. Nie da się ukryć, że na papierze szanse Skry w tej rywalizacji nie stoją najwyżej. O tym z jakim przeciwnikiem mamy do czynienia, niech przemówią liczby: drużyna Czarnych wygrała 10 z 11 meczów w rundzie jesiennej kobiecej Ekstraligi, w tabeli prowadzi z bilansem bramek 43-4. W poprzedniej rundzie Pucharu Polski awansowała bez wychodzenia na boisko, ponieważ drużyna Sparty Daleszyce oddała mecz walkowerem. W środę na „Lorecie” o poddaniu przed meczem nie będzie mowy. Początek meczu wyznaczono na godzinę 19.30. – Jak spaść to z wysokiego konia, jak uczyć się to od najlepszych – mówi przed starciem z Czarnymi trener Marta Mika zdejmując ze swoich zawodniczek jakąkolwiek presję przed tą konfrontacją. Mariusz Rajek
U-19: Skra wygrywa ze Stadionem Śląskim Chorzów
Nasza drużyna do lat 19-stu występująca w I Lidze Śląskiej pokonała w miniony weekend 2-1 ekipę Stadionu Śląskiego Chorzów. Wynik mógł być jeszcze wyższy, gdyby podopieczni trenera Tomasza Szymczaka wykorzystali wszystkie dogodne sytuacje. Na listę strzelców wpisali się Kuba Rumin oraz Bartek Bąk. W pierwszej połowie młodzi Skrzacy zdecydowanie dominowali nad rywalami. Efektem długiego utrzymywania się przy piłce była bramka Kuby Rumina w 32. minucie, który wykorzystał prostopadłe podanie od stopera otwierając wynik spotkania. W drugiej połowie nasza drużyna dała się nieco uśpić i goście z Chorzowa wyrównali w 58. minucie w dość kontrowersyjnych okolicznościach. – Według mnie bramka padła z ewidentnego spalonego, ale pani sędzina byłą innego zdania – ocenił sytuację trener Skry U-19. Po straconym golu nasi zawodnicy od razu ruszyli do z atakami, co przełożyło się na ponowne prowadzenie już w 65. minucie. Bartek Bąk wykorzystał podanie Żabika i wykończył zespołową akcję rozpoczętą przez Rumina. Później dobre okazje na podwyższenie wyniku mieli jeszcze Rumin, ponownie Bąk, Żabik oraz Słabosz. W samej końcówce z kolei to goście mogli doprowadzić do remisu, ale w bramce na wysokości zadania stanął Kuba Hajda. – Mecz zasłużenie wygrywamy, natomiast gdybyśmy wykorzystali nasze sytuacje i strzelili trzecią bramkę to końcówka byłaby spokojniejsza. Cieszę się, że ten dobry tydzień w naszym wykonaniu skończyliśmy zwycięstwem – podsumował trener Tomasz Szymczak. A 1 – I liga wojewódzka juniorów starszych U-19 r. 2002/2003 Skra Częstochowa – Stadion Śląski Chorzów 2 – 1 niedziela, 15.11.2020, godz.: 15.00 MSP Skra Częstochowa, ul. Loretańska 20 Gole zdobywali: 1 – 0 Rumin 32’ 1 – 1 Stadion 57’ 2 – 1 Bąk 65’ KS Skra: Hajda – Banasiak, Załucki (90’ Garus), Rydz, Cheliński (89’ Kuban) – Rumin, Norberciak (46’ Bąk), Kempa, Nurek (62’ Załęski) – Ziętara (76’ Płatek) – Żabik (74’ Słabosz) Rezerwowi: Pędzioch
Adam Olejnik ukończył kurs trenerski UEFA A
Nasz pomocnik, Adam Olejnik w grudniu skończy dopiero 29 lat, ale może się już pochwalić tytułem ukończenia kursu trenera UEFA A, który uprawnia do prowadzenia drużyn jako pierwszy trener na każdym szczeblu rozgrywkowym za wyjątkiem Ekstraklasy, I oraz II ligi. – Ten kurs to dla mnie dopiero początek. Ciągle podglądam nasz sztab, analizuje mecze i staje się jeszcze bardziej krytyczny co do swoich występów na boisku. Pozwala to jednak jeszcze bardziej się rozwijać jako zawodnik – mówi świeżo upieczony trener. Na początku uspokajamy – ukończenie kursu nie oznacza, że Adam zamierza w najbliższym czasie zawiesić buty na kołku. Do tematu trenerki w przyszłości podchodzi jednak z dużą powagą i pokorą. – Kurs rozpocząłem w czerwcu 2019 roku. Przyciągnął się w czasie przez pandemię koronawirusa, dodatkowo musiałem odrabiać dwa zjazdy, które pokryły mi się z meczami Skry. Musiałem to później odrobić – mówi pomocnik Skry. Czy połączenie kursu z regularnymi występami na szczeblu centralnym było łatwe? – Na pewno nie było to proste. Dodatkowo musiałem jeszcze pracować w szkole jako nauczyciel wychowania fizycznego, co pewnie w drugiej lidze jest już raczej rzadkością, ale przy dobrej organizacji udało mi się ukończyć kurs i wszystko pogodzić . Dodatkowo dostałem zgodę, aby temat pracy dotyczył wykonywanej pracy szkoleniowej w pierwszym zespole i mogłem spojrzeć na nią z innej perspektywy niż tej zawodniczej. Będzie to dla mnie fajna pamiątka jak już przestanę być czynnym zawodnikiem – wspomina i snuje plany Adam. – Jeżeli chodzi o plany trenerskie, to do tej pory byłem związany z grupami młodzieżowymi w swojej rodzinnej miejscowości. Musiałem jednak zrezygnować z ich prowadzenia po awansie do drugiej ligi, nad czym ubolewam, bo bardzo mi tego brakuje. Jeżeli skończę grać w piłkę, to chciałabym krok po kroku przez futbol młodzieżowy dostać się do piłki seniorskiej i tam pozostać. Jak widzimy, nasz klub promuje nie tylko dobrych zawodników ale także trenerów – podkreśla podstawowy zawodnik drużyny Marka Gołębiewskiego. Adamowi życzymy jeszcze długiej kariery na boiskach, a kiedy przyjdzie już czas na objęcie kursu trenerskiego – realizacji kolejnych celów na tej płaszczyźnie.