Marek Gołębiewski: – „Już trochę brakuje mi piłki”

W dniu wigilii Bożego Narodzenia chcieliśmy z trenerem Markiem Gołębiewskim porozmawiać o nieco mniej piłkarskich tematach, ale jak przyznaje szkoleniowiec Skry – uwielbia on piłkę tak bardzo, że nie da się od niej uciec nawet przy świątecznym stole. Zatem w tej nieco dłuższej rozmowie nie zabrakło najświeższych informacji z naszego klubu. Oprócz tego wiele innych wątków, więc jeszcze przed kolacją – zapraszamy do lektury. Panie trenerze, było trochę czasu, aby odpocząć nieco od piłki i skupić się na typowo świątecznych rzeczach? – Jak najbardziej tak, troszkę tego czasu było. Został jeszcze taki luźniejszy tydzień, ale jak ja to mówię: trener nigdy nie przestaje pracować, bo razem z zarządem pracujemy nad jeszcze większym wzmocnieniem drużyny. Pierwszych zawodników testowaliśmy już w grudniu, ale jeszcze kilka nazwisk mam na liście i cały czas dzwonimy, namawiamy. To jest taki okres, w którym trener mniej zajmuje się pracą szkoleniową, a bardziej menadżerską. Wracając do pytania, to oczywiście, że człowiek może trochę od piłki odpocząć psychicznie, od codziennego natłoku spraw, ale jako człowiek, który bardzo lubi piłkę i to jest całe moje życie to mogę powiedzieć, że już mi jej trochę zaczyna brakować. 5-go stycznia spotykamy się na pierwszym treningu i zobaczymy w jakich nastrojach zawodnicy wrócą po urlopach. Jeśli trener mówi o wzmocnieniach to są bardzo dobre informacje, bo po tak dobrej rundzie naszych zawodników obawiałem się, że inne kluby mogą robić podchody pod naszych piłkarzy. Szczególnie pod Kamila Wojtyrę czy Mikołaja Biegańskiego. – Na razie miałem na myśli transfery do nas, natomiast co do zainteresowania naszymi zawodnikami to ono na pewno jest, tego nie da się ukryć. To wszystko jest jednak kwestia zarządu i polityki naszego klubu. Wiadomo, że jeśli ktoś dostanie bardzo dobrą ofertą i będzie ona korzystna również dla Skry to będziemy ją oczywiście rozpatrywać. Wiadomo w jakim jesteśmy położeniu, liczy się każda złotówka, ale na ten moment kadra, którą miałem po rundzie jesiennej zostaje z nami. Mogę jedynie powiedzieć o zawodnikach, którzy dostaną wolną rękę w poszukiwaniu klubów. Będzie to Mateusz Bieniek, Bartek Olszewski i Lucjan Zieliński. Powiedziałem chłopakom, że będą mieli mniejsze szanse na grę w drugiej rundzie i uczciwie dostali wolną rękę w poszukiwaniu nowych klubów. Do Victorii powróci też Mateusz Pasiuk, któremu niestety nie udało się przebić w drugiej lidze. Piłkarsko chciałem mu jeszcze dać szansę, ale sam o to poprosił, ponieważ na co dzień jeszcze studiuje i nie był w tym momencie w stanie tego pogodzić. Pozostałych zawodników widzę w kadrze i kwestią otwartą tylko pozostaje jakie oferty dostaną. Na ten moment nikt od nas nie odszedł. Podsumowując całościowo rundę jesienną to była ona dla nas bardzo udana. Trzeba przyznać, że w bardzo krótkim czasie udało się panu poukładać zespół. Celem było utrzymanie, a wyszło dużo lepiej. Miłe zaskoczenie? – W pierwszych tygodniach na pewno każdy z nas miał nieco wątpliwości, ponieważ zmieniła się trochę kadra zespołu. Styl w jakim rozegraliśmy pucharowy mecz ze Stalówką również nie był najlepszy, choć wtedy nie miałem jeszcze wielkiego wpływu na to jak graliśmy. Ja jestem jednak optymistą życiowym i staram się zarażać tym optymizmem zarówno zawodników, jak i współpracowników. W pierwszych kolejkach ligowych mieliśmy też troszkę szczęścia, bo uważam, że Mikołaj wybronił nam niesamowite sytuacje w dwóch pierwszych meczach, kiedy gra nie wyglądała jeszcze najlepiej. Zwycięstwa nas jednak nakręcały i ta drużyna zaczęła dobrze funkcjonować, zaczęliśmy fajnie grać w piłkę. Na pewno cała runda jest na duży plus. Będziemy chcieli to podtrzymać na wiosnę, jednak druga runda na pewno będzie dla nas trudniejsza. Każda drużyna bowiem obserwuje i analizuje naszą grę. Przy naszej filozofii grania, gdzie my chcemy prowadzić grę, w polskich realiach jest ciężko funkcjonować. Przekonaliśmy się o tym w dwóch ostatnich meczach z Olimpią Elbląg i Błękitnymi Stargard, gdzie drużyny ewidentnie ustawiły się pod naszą grę i ciężko nam było cokolwiek strzelić. Tak pewnie będzie wyglądała większość naszych wiosennych meczów na „Lorecie”. Zdaję sobie z tego sprawę i w przygotowaniach chcemy skupić się właśnie na tym, aby doskonalić nasz atak pozycyjny i być bardziej skutecznym pod bramką. Nasza praca jesienią się opłaciła, mamy teraz spokojną zimę, a to może mocno pomóc w przygotowaniach do wiosny. Trener pewnie daleki będzie od jakichkolwiek deklaracji, ale nasze bardzo dobre piąte miejsce daje nam na ten moment baraże o Fortuna 1. Ligę. Realnie możemy powalczyć o ten cel? Byłby to na pewno historyczny sukces naszego klubu. – W dużym stopniu wszystko sprowadza się do transferowych ruchów. Bardzo zależy mi na pozostaniu trzonu drużyny, bo wiem, że są zapytania o naszych czołowych zawodników. Bardzo mi zależy również na pozyskaniu młodzieżowców chętnych do pokazania się, mam kilka nazwisk na swojej liście. Jeśli udałoby się ich sprawdzić to powinni znacząco pomóc w grze naszego zespołu. Jestem człowiekiem ambitnym i życzyłbym sobie być jak najwyżej w tej tabeli na koniec sezonu, tak samo zresztą wszyscy moi zawodnicy. To jednak jest tylko piłka, nie można składać żadnych deklaracji, ponieważ powiedzieć można sobie wszystko, a potem i tak to zweryfikuje boisko. Powrócę tu jeszcze raz do tych dwóch ostatnich spotkań. Każdy z nas myślał, że będzie to łatwe sześć punktów, a tymczasem nie zdobyliśmy żadnego. Z kolei w meczach gdzie wszyscy skazywali nas na przegraną – z Chojniczanką, GKS-em czy w Bytowie zagraliśmy bardzo dobrze i wygraliśmy. W piłce czasami wszystko układa się bardzo niespodziewanie. Celem minimum oczywiście jest utrzymanie. Chcielibyśmy również być wysoko w klasyfikacji pro junior system, ponieważ są to też dodatkowe gratyfikacje dla klubu. Tak jak trener wspomniał, drużyna powróci do zajęć 5 stycznia i w okresie przygotowawczym czeka nas aż 8 sparingów. Sporo tego kontrolnego grania. – Zgadza się. Zakładam mikrocykl, w którym trenujemy dość ostro w tygodniu, a kończymy w weekend wisienką na torcie, czyli spotkaniem kontrolnym. Mamy w planach cztery spotkania z pierwszoligowymi drużynami, a dwa z niżej notowanymi rywalami. Taka mieszanka jest zamierzona. Chcemy sprawdzić się na tle drużyn, z którymi ciężej będzie się grało, ponieważ będą nisko w obronie, jak i z takimi, które z nami będą prowadziły grę. Chcemy mieć różne spectrum spotkań kontrolnych, aby nie było monotonii. To będzie osiem spotkań, które pozwoli mi jeszcze lepiej wyłonićCzytaj więcej

Piotr Nocoń: – „Na razie o awansie nie myślimy, ale jeśli będzie szansa – nie odpuścimy!”

Piotr Nocoń, czyli popularny „Nocek” dla Skry stał się już niemal żywą legendą. Przy Loretańskiej występuje od siedmiu lat, bardzo często będąc jednym z najlepszych na boisku. Dobra gra oczywiście nie uchodzi uwadze innych drużyn. Czy brałby jeszcze pod uwagę transfer do innego klubu i co musiałoby się stać, aby do tego doszło? Jak podchodzi do kwestii walki o awans Skry? Czego brakuje mu w Częstochowie? Odpowiedzi na te oraz inne pytania w tej przedświątecznej rozmowie. Zazwyczaj o tej porze roku byliśmy w innym położeniu – nisko w tabeli wiedzieliśmy, że wiosną czekać nas będzie bardzo ciężka walka o utrzymanie. Teraz sytuacja jest inna – mamy 28 punktów, 5 miejsce w tabeli, więcej wygranych niż porażek i bliżej nam do awansu niż spadku. Skra zrobiły ogromny krok do przodu, jak do tego doszło twoim zdaniem? – Myślę, że na pewno będzie to spokojniejsza zima niż miało to miejsce w ostatnich latach i z tego powodu trzeba się cieszyć. Runda w naszym wykonaniu była udana. Uważam, że z roku na rok jesteśmy już coraz bardziej ogranym, doświadczonym i lepszym zespołem na tym szczeblu co pozwala odnosić lepsze wyniki. Dostaliśmy też od trenera Marka dużo pewności siebie i myślę, że to też miało wpływ na naszą dobrą grę. Jednak mimo tak dobrej rundy należy pamiętać, że tak naprawdę jeszcze nic nie zrobiliśmy i przed nami kolejne wyzwanie w postaci rundy wiosennej w której trzeba udowodnić sobie i wszystkim, że zasługujemy jako drużyna i klub na takie miejsce w tabeli. Zatrzymajmy się chwilę jeszcze przy słowie awans, Myślisz, że wiosną powalczymy o ten cel? Na razie mamy miejsce dające baraże i zarazem chyba najniższy budżet w drugiej lidze. – Jeśli chodzi o słowo awans to ja wolę twardo stąpać po ziemi. Jest to duże wyzwanie sportowe i organizacyjne dla klubu. Myślę, że najlepiej skupić się najpierw na tym, żeby szybko zapewnić sobie utrzymanie, a później już zobaczymy co życie przyniesie. Jednak jesteśmy ambitnym zespołem i jeśli pojawi się taka szansa to znając nasze podejście wiem, że łatwo tego nie odpuścimy. Wystąpiłeś Piotrek w zdecydowanej większości spotkań w rundzie jesiennej. Które spotkanie twoim zdaniem było naszym najlepszym? – Ja mam w głowie dwa takie spotkania – Znicz Pruszków i GKS Katowice. Były to mecze, w których od początku do końca prezentowaliśmy swój styl i pokazaliśmy się jako drużyna z naprawdę dobrej strony. Odwracając pytanie, o którym powinniśmy jak najszybciej zapomnieć? – Na pewno chciałbym szybko zapomnieć o dwóch ostatnich spotkaniach rundy i dwóch porażkach, które były dość niespodziewane… Gdybym miał wskazać jedno wskazał bym to w Stargardzie, bo ten mecz i wynik mocno zmęczył mnie psychicznie. Ten teren nigdy nie będzie należał do mojego ulubionego. Nie będzie przesadą powiedzieć, że w Skrze stałeś się już niemal legendą. Po niezwykle udanej dla ciebie wiośnie poprzedniego sezonu zapewne miałeś oferty z pierwszej ligi, przynajmniej dało się słyszeć takie głosy. Nie myślałeś o tym, żeby spróbować gry w jeszcze wyższej lidze? Czy po prostu na „Lorecie” ci tak dobrze, że nigdzie się nie wybierasz? – Propozycje były, ale nie na tyle dobre i konkretne żebym się zdecydował opuścić klub po siedmiu latach. Jeśli chodzi o zmianę klubu na pewno w moim przypadku nie są to łatwe decyzje, ale nie mówię nie… Jak już wiele razy wspominałem jestem mocno związany z tym miejscem i ludźmi, dlatego wiem, że gdy będę musiał podjąć taką decyzję nie będzie ona dla mnie łatwa. Swoją przygodę z piłką zaczynałeś w Rakowie. Spodziewałbyś się, że ta drużyna będzie kiedyś wiceliderem ekstraklasy z punktem straty do Legii? W ogóle to są chyba najlepsze lata częstochowskiej piłki w historii, patrząc oczywiście również na miejsce w drugiej lidze naszego klubu? – Fajne jest to, że mamy dwie silne drużyny w Częstochowie. Szkoda tylko, że nie mamy jedno porządnego stadionu… Na pewno Raków jako cały klub poszedł mocno do przodu i teraz widać efekty. My jako Skra też się cały czas rozwijamy, więc tylko się cieszyć, że tak to wygląda w Częstochowie. Teraz kolej by docenili to inni, bo dużo łatwiej obu klubom by się pracowało, gdyby otrzymywały większą pomoc niż dotychczas. Do ligi wracamy dopiero na koniec lutego, ale już na początku stycznia wznawiamy przygotowania do rundy wiosennej. Nie będzie chyba zbyt dużo czasu na odpoczynek? Wybierasz się gdzieś chociaż na krótki urlop? – Wolnego w tym roku mamy zdecydowanie mniej, bo już od poniedziałku zaczęliśmy wykonywać rozpiski jakie przygotował dla nas sztab szkoleniowy, mamy więc co robić (śmiech). Urlop ze względu na sytuację jaka panuje teraz w Polsce i na świecie trzeba odłożyć na przyszłość. Na koniec nie mogę cię zapytać o nic innego w tym okresie – jaki byłby wymarzony prezent Piotrka Noconia na święta Bożego Narodzenia i Nowy Rok 2021? – Nie mogę mówić głośno bo się nie spełnią! Życzę wszystkim osobom związanym ze Skrą Częstochowa Wesołych i Spokojnych Świąt Bożego Narodzenia oraz dużo zdrowia w nadchodzącym roku. Rozmawiał Mariusz Rajek

Było naprawdę dobrze – podsumowanie jesieni Skry

28 punktów i 5. miejsce w tabeli. Mimo kilku słabszych spotkań trenerowi Markowi Gołębiewskiemu udało się zbudować zespół, który jesienią zdecydowanie częściej zaskakiwał nas pozytywnie, niż rozczarowywał. Częściej schodziliśmy z boiska w roli zwycięzców niż na tarczy. Graliśmy bezkompromisowo, na 17 spotkań tylko raz zremisowaliśmy. Zapraszamy na podsumowanie rundy jesiennej w wykonaniu Skry Częstochowa. Z formalnego punktu widzenia przypomnijmy, że do pełnego zakończenia rundy jesiennej sezonu 2020/2021 brakuje 19. serii spotkań, która rozegrana zostanie w ostatni weekend lutego (27-28.02) oraz dwóch zaległych spotkań: Wigry Suwałki – Górnik Polkowice oraz Hutnik Kraków – Stal Rzeszów. 28 punktów, które zgromadzili nasi piłkarze daje nam obecnie 5. miejsce w tabeli – tak wysoko na półmetku rozgrywek Skra nie była jeszcze nigdy. Utrzymanie tego miejsca na koniec sezonu oznaczałoby występ naszej drużyny w barażach o Fortuna 1. Ligę. Byłby to ogromny sukces Skry na rok przed obchodami 100-lecia klubu. 9 zwycięstw Skra ponad połowę spotkań zakończyła jako zwycięzca. Pięć zwycięstw odnieśliśmy na stadionie przy Loretańskiej. Niezwykle cenne wygrane Skrzacy odnieśli jednak również w spotkaniach wyjazdowych. Waga triumfów we Wrocławiu (1-0), Bytowie (1-0), Siedlcach (2-1) oraz Pruszkowie (5-0) jest nie do przecenienia. Ponadto wygrana pięcioma golami ze Zniczem to najwyższy triumf Skry w meczu wyjazdowym odkąd występujemy na szczeblu centralnym. Tylko jeden remis Pod tym względem nasza drużyna ustąpiła jedynie ekipie KKS-u Kalisz, która przez całą jesień nie zremisowała ani jednego meczu. Skra, podobnie jak ostatni w tabeli Hutnik podzieliła się punktami tylko raz. Miało to miejsce w 4. kolejce spotkań, kiedy na „Loretę” zawitała drużyna Motoru Lublin. Bardzo emocjonujący mecz zakończył się wynikiem 1-1. 7 porażek Przed rozpoczęciem sezonu, tyle spotkań które zakończymy w pierwszej rundzie bez punktów należałoby kalkulować. Bilans w tej rubryce byłby jednak dużo lepszy, gdyby nie dwie ostatnie przegrane 0-1 z Olimpią Elbląg oraz w Stargardzie z Błękitnymi. Zdecydowanie częściej przegrywaliśmy na wyjazdach – 5 razy. Na „Lorecie” gorycz porażki poznaliśmy tylko w starcia z liderem z Polkowic (1-3) oraz wspomnianym Elblągiem (0-1). Wyjazdowe przegrane należy też rozróżnić na te po naprawdę niezłych meczach, jak choćby mecze w Rzeszowie ze Stalą (2-3), czy w Suwałkach z Wigrami (1-2) oraz te, które po prostu zagraliśmy słabo: 1-3 w Krakowie z Hutnikiem, czy 0-1 we Wronkach z rezerwami Lecha, czy wspomniany brzydki mecz w Stargardzie. Bilans bramek: 25-16 To coś z czego zdecydowanie możemy być zadowoleni. Bilans plus 9 jest niezwykle pozytywny. Zdecydowanie największy udział w strzelanych przez Skrę golach miał Kamil Wojtyra, który został prawdziwym objawieniem rundy w drugiej lidze. Napastnik, który jeszcze w poprzednim sezonie występował w IV-ligowym Zniczu Kłobuck został snajperem wyborowym i zdecydowanie przewodzi klasyfikacji strzelców po 18 kolejkach. Lista strzelców goli dla Skry prezentuje się następująco: 14 goli – Kamil Wojtyra 5 goli – Piotr Nocoń 1 gol – Adam Olejnik, Adam Mesjasz, Rafał Brusiło, Mariusz Holik, Daniel Pietraszkiewicz, Damian Warnecki Przy bramkach straconych nie sposób nie pochwalić Mikołaja Biegańskiego. Nasz 18-letni wychowanek zagrał jesienią rundę życia i był jednym z najlepszych golkiperów drugiej ligi. W wielu sytuacjach to właśnie on niesamowitymi paradami ratował Skrę przed utratą bramek. Wystąpił w 16 spotkaniach przepuszczając jedynie 13 goli, co daje mu średnią poniżej jednej puszczonej bramki na mecz. Aż 8 razy zachował czyste konto! Takie statystyki na pewno nie przejdą uwadze skautom wielu klubów w wyższych klas rozgrywkowych. Mamy nadzieję, że Mikołaj, podobnie jak Kamil Wojtyra i reszta drużyny na wiosnę zostaną z nami, aby powalczyć o historyczny sukces, jakim byłby udział w barażach. A potem zdarzyć może się wszystko…

Znamy plan zimowych sparingów

Drugoligowe granie w roku 2020 możemy uznać za zakończone, czas zatem myśleć już nad przygotowaniami do rundy wiosennej. Skra planuje w styczniu i lutym rozegrać aż osiem spotkań kontrolnych z przedstawicielami I, II, III i IV ligi. Do treningów podopieczni Marka Gołębiewskiego powrócą 5 stycznia. Szczegóły poniżej. Podobnie, jak to miało miejsce w latach minionych nasza drużyna przygotowywać będzie się na własnych obiektach. Zorganizowanie obozu poza Częstochową ze względów ekonomicznych nie jest planowane. Niespełna dwa tygodnie od rozpoczęcia przygotowań, nasza drużyna rozegra pierwsze spotkanie sparingowe – przy Loretańskiej spotkamy się z piątą aktualnie drużyną 4. grupy III ligi – Wólczanką Wólka Pełkińska. Pełny harmonogram sparingów wygląda następująco: 16.01, godz. 11.00 Skra Częstochowa – Wólczanka Wólka Pełkińska 23.01, godz. 11.00 GKS Bełchatów – Skra Częstochowa 30.01, godz. 11.00 Raków II Częstochowa – Skra Częstochowa 03.02, godz. 17.00 Skra Częstochowa – ŁKS Łagów 06.02, godz. 11.00 Skra Częstochowa – Polonia Bytom 09.02, godz. do ustalenia ŁKS Łódź – Skra Częstochowa 13.02, godz. 11.00 GKS Jastrzębie – Skra Częstochowa 20.02, godz. do ustalenia Resovia Rzeszów – Skra Częstochowa

Adam Mesjasz: – „Prezent pod choinkę? Awans Skry!”

„Messi”, czyli Adam Mesjasz występuję w naszej drużynie drugi sezon. Obecne rozgrywki są udane dla całej drużyny Skry, a nasz środkowy obrońca jest podporą defensywy, co znalazło potwierdzenie choćby w kilkukrotnych wyróżnieniach tygodnika „Piłka Nożna”. Korzystając z końca rudny, a zbliżając się do okresu świątecznego porozmawialiśmy z Adamem o tym co było, co może być na wiosnę, czy też o bożonarodzeniowych prezentach. Na początek Adam nie mogę nie zapytać o zdrowie. W meczu z Olimpią Elbląg musiałeś opuścić boisko tuż przed końcem pierwszej połowy. Opowiedz z twojej perspektywy co tam się dokładnie stało i czy wszystko jest już w porządku? – Dziękuję, miło że pytasz. Ze zdrowiem wszystko już jak najbardziej w porządku. Co do tego jak to się stało, to w trakcie meczu podczas zamieszania w polu karnym dostałem tyłem czyjejś głowy w oko. Jak wiadomo z jednym okiem nie da rady grać, dlatego też byłem zmuszony opuścić boisko. Wiadomo, że zdrowie jest najważniejsze. Dwa ostatnie mecze nie mogą zamazać świetnego obrazu, który jako drużyna zostawiamy po sobie w rundzie jesiennej. Spodziewałeś się, że Skra zimować będzie w strefie barażowej i grać ogólnie tak dobrą piłkę w drugiej lidze? – Z pewnością przed sezonem bralibyśmy taki wynik w ciemno, jednak z perspektywy całej rundy były mecze, w których mogliśmy ustrzec się utraty punktów. Najwięksi optymiści widzą nas w walce o awans do pierwszej ligi na wiosnę. Myślisz, że to realne? – Myślę, że jeśli będziemy prezentować się na wiosnę równie dobrze jak w rundzie jesiennej, to wszystko jest możliwe. Przejdźmy na chwilę do podsumowań indywidualnych. Dla ciebie to był bardzo dobry czas, wielokrotnie byłeś wybierany do jedenastki kolejki tygodnika „Piłka Nożna”. Czułeś, że jesteś w wybitnie dobrej formie, że to twój czas? – Jeśli chodzi o podsumowania indywidualne, raczej nigdy tego nie robię. Co do „jedenastki kolejki”, to na pewno takie wyróżnienia bardzo cieszą, zawsze staram się dać z siebie wszystko, ale to przede wszystkim zasługa całego zespołu. 18 kolejek za nami, poza Garbarnią Kraków zagraliśmy z każdym. Który rywal twoim zdaniem ma największy potencjał i wiosną powinien spokojnie awansować, a które drużyny mogą mieć spore problemy z utrzymaniem na wiosnę? Patrząc oczywiście pod kątem jak nam grało się z tymi drużynami. – Moim zdaniem o bezpośredni awans powalczą takie zespoły jak Katowice, Polkowice oraz Chojnice, natomiast jeśli chodzi o utrzymanie i baraże, jak pokazał poprzedni sezon wszystko jest możliwe. Miałeś okazję obejrzeć losowanie 1/8 finału Ligi Mistrzów? Która para wygląda najciekawiej? – Akurat byłem na treningu, więc nie mogłem oglądać na żywo, ale według mnie najciekawszą parą będą starcia PSG z Barceloną. Wracając do klimatów drugiej ligi, zazwyczaj po jesieni zdecydowanie bliżej nam było strefy spadkowej niż czołówki tabeli. Teraz jest inaczej. Myślisz, że jako drużyna okrzepliśmy w drugiej lidze? Trener Marek Gołębiewski widać dobrze poukładał wszystkie klocki na Skrze. – Jest to już kolejny sezon Skry na szczeblu centralnym, a więc z roku na rok nabieramy coraz więcej doświadczenia w zespole, co można zauważyć podczas meczów i co widać teraz też po wynikach. Jeśli chodzi o trenera Marka, staramy się jak najlepiej realizować jego założenia, które nam wdrażał od początku swojej pracy z nami. To także przekłada się na to jak prezentujemy się na boisku i finalnie na nasze obecne miejsce w tabeli. Jak wszyscy wiedzą, jesteś Adam z bardzo piłkarskiej rodziny. Co słychać u siostry w Bundeslidze? Miałeś okazję odwiedzić ją na jakimś meczu w tych ciężkich czasach pandemii? – Fajnie że pytasz, u niej wszystko w porządku, cały czas się rozwija. Na dzień dzisiejszy zajmują trzecie miejsce w Bundeslidze. Jeśli chodzi o odwiedziny, to niestety przez pandemię właśnie nie udało mi się obejrzeć żadnego jej meczu z trybun na żywo, a jedynie transmisje online. Jaki prezent sprawiłby ci najwięcej radości pod choinką? – Awans Skry i koniec pandemii. Pozdrawiam serdecznie wszystkich kibiców. To ja też chcę taki prezent. Dzięki bardzo za rozmowę. – Dziękuję również. Rozmawiał Mariusz Rajek

Mikołaj Biegański: – „Jesteśmy dobrą i ambitną drużyną”

Runda jesienna obecnego sezonu była dla nas najlepszą, odkąd Skra występuje w drugiej lidze. Dobre wyniki i wysokie miejsce w tabeli to w dużym stopniu zasługa naszego młodego bramkarza Mikołaja Biegańskiego, który często ratował drużynę efektownymi paradami zbierając przy tym bardzo dobre recenzje. Czy kluby z wyższych lig już składają mu ciekawe oferty? Czy Skrę stać na włączenie się do walki o awans? Na te oraz inne tematy rozmawialiśmy z „Bieganem”. Mikołaj, Skra jako pierwsza zakończyła rundę jesienną, możemy zatem przejść do pierwszych podsumowań. Na początek może indywidualnych. Dla ciebie był to niezwykle udany czas – wystąpiłeś w 16 meczach, w których puściłeś stosunkowo niewiele, bo tylko 13 goli. Aż 8 razy zachowałeś czyste konto! To są chyba ogromne powody do zadowolenia? – Zgadza się, to najlepszy wynik w lidze zarówno w jednej, jak i w drugiej statystyce. Jasne, że się cieszę, bo te cyferki na pewno dały dużą ilość punktów drużynie. Pracuje na to jednak cała formacją. Większość rundy graliśmy praktycznie w podobnej piątce. To na pewno nam pomogło. Potwierdziliby to „Rafka”, „Messi”, „Holi” czy Krzysiek Napora. W kwietniu przyszłego roku skończysz dopiero 19 lat, zatem prawdziwa kariera tak naprawdę przed tobą. Zbierałeś mnóstwo pozytywnych opinii za tę rundę, więc na pewno pojawiały się również oferty z innych klubów. Możesz coś zdradzić w tym temacie? – Mam ważny kontrakt ze Skrą i nie sądzę, żeby do 5 stycznia, kiedy to wznowimy treningi coś się miało zmienić. Czy wiosnę również planujesz spędzić przy Loretańskiej, czy jeśli pojawiłaby się tzw. „oferta życia” rozważyłbyś odejście już zimą? – Życie pisze różne scenariusze, zobaczymy jaki napisze dla mnie. Przed obecnymi rozgrywkami naszą drużynę objął trener Marek Gołębiewski. Postawił na ciebie od pierwszego meczu we Wrocławiu i chyba odwdzięczyłeś się za zaufanie. Jak układa się współpraca ze szkoleniowcem? – Myślę, że większość zawodników, którzy grali się odwdzięczyli. Zrobiliśmy bardzo dobry wynik. Między innymi, a może i przede wszystkim – dlatego nasza współpraca z trenerem układa się dobrze. Podsumowując nieco szerzej rundę jesienną, Skra była jedną z największych rewelacji i tego obrazu nie zburzą chyba nawet dwa ostatnie przegrane mecze? – Na pewno nie, chociaż nie ukrywajmy, że niedosyt jest duży po tych dwóch ostatnich porażkach z Olimpią Elbląg i w Stargardzie. Obecnie zajmujemy piąte miejsce. Myślisz, że realnie włączymy się do walki o awans na wiosnę? – Zobaczymy, chciałbym żeby tak było. Baraże byłyby dla nas nagrodą, nie tylko za ten sezon, ale i też poprzednie dwa. Jesteśmy dobrą i ambitną drużyną. Stać nas na to! Ale spokojnie, nie wybiegajmy aż tak daleko w przyszłość. Przepracujmy okres przygotowawczy bez kontuzji i skupmy się na każdym kolejnym meczu. Zbliżają się święta Bożego Narodzenia. Czego zatem możemy życzyć Mikołajowi Biegańskiemu na ten najbliższy i trochę dalszy czas? – Obecności bliskich, szczęścia i powrotu do normalności. Rozmawiał Mariusz Rajek

Ostatnia tegoroczna kolejka bez udziału Skry

Nieparzysta liczna drużyna w obecnym sezonie drugiej ligi sprawiła, że w każdej kolejce jedna drużyna pauzuje. Terminarz tak się poukładał, że Skrze wolny termin przypadł akurat w ostatniej tegorocznej serii gier. W najbliższy weekend (12-13.12) z wygodnego fotela będziemy mogli jedynie przypatrywać się jak grają inni. Czy może się tak zdarzyć, że przyjdzie nam przezimować poza strefą barażową? Taki wariant jest już niemożliwy, ale teoretycznie możemy spaść o jedną lokatę. Skra z 28 punktami zajmuje obecnie 5. miejsce w tabeli mając aż cztery punkty przewagi nad KKS-em Kalisz i Śląskiem II Wrocław. Niektóre drużyny mają jednak do rozegrania zaległe spotkania. W tym gronie są m.in. ostródzianie, których oprócz sobotniej (12.12) konfrontacji z Hutnikiem Kraków, w środę (16.12) czeka jeszcze mecz ze Stalą Rzeszów. Rzeszowianie ponadto do rozegrania mają jeszcze zaległe spotkanie z Hutnikiem. Gdyby udało im się wygrać wszystkie trzy mecze (w niedzielę w ramach 18. kolejki zmierzą się w Rzeszowie z GKS-em) dopisaliby 9 punktów do obecnych 21 i wyprzedzili naszą ekipę. Podobnie drużyna Sokoła inkasując 6 punktów w dwóch tegorocznych meczach przeskoczyłaby Skrę o jeden punkt. Bez względu na to, czy któryś ze wspomnianych wariantów zaistnieje, jesienne występy drużyny trenera Marka Gołębiewskiego należy podsumować jako udane. 9 zwycięstw, remis oraz 7 porażek to bilans jaki przed rozpoczęciem rundy wzięlibyśmy raczej w ciemno. Na szersze podsumowania dokonań Skry przyjdzie czas w najbliższym czasie.

Dawid Niedbała: -„Nie możemy tracić takich bramek w końcówce”

Dawid Niedbała słynie z tego, że zawsze na boisku zostawia ogrom walki i serce do gry. Nasz pomocnik w Stargardzie wszedł na boisko w drugiej części spotkania. Był to jego pierwszy występ od dłuższego czasu, ponieważ zmagał się z kontuzją łydki. Po meczu, który niestety zakończył się porażką Skry 0-1 podzielił się swoimi wrażeniami z boiska. Dawid, po takich meczach jak ten w Stargardzie na pewno nie jest łatwo rozmawiać. Po słabym meczu przegrywamy po bramce w 90. minucie. Jak to widziałeś z perspektywy boiska? – Mecz był jaki był, ale nie możemy tracić takich frajerskich bramek w końcówce meczu, tym bardziej na tak trudnym terenie. Wiedzieliśmy gdzie przyjeżdżamy, mecz układał się tak a nie inaczej i wywożąc stąd jeden punkt byłoby w miarę pozytywnie. Na pewno w lepszych nastrojach kończylibyśmy rundę, a tak mamy zakończenie jakiego nie chcieliśmy. Mamy teraz pauzę, kończymy rundę jesienną i jako całość możemy ją podsumować naprawdę pozytywnie. Ten ostatni mecz jednak sprawia, że zima na pewno nie będzie przebiegała w takich nastrojach jak powinna. Odbiegając na chwilę od tego meczu, jak z twoim zdrowiem? Bo powróciłeś na boisko w Stargardzie po kilku tygodniach przerwy. – Jest już dobrze, nie czuję bólu. Miałem problem z łydką, było jakieś naderwanie, ale dzięki pomocy sztabu i fizjoterapeutów udało mi się dojść do siebie. Łydka już funkcjonuje dobrze i dziś mogłem wystąpić. Ciesze się, że trener dał mi te minuty, żałuję tylko, że nie udało się wygrać. Czemu było nam w meczu z Błękitnymi tak ciężko o sytuacje bramkowe? Można je w zasadzie policzyć na palcach jednej ręki. – Czemu tak było? Błękitni zagrali podobną piłkę do Olimpii Elbląg. Bronili bardzo nisko, my zagraliśmy w ataku pozycyjnym. Mieliśmy większe posiadanie piłki, ale brakowało podań zdobywających pozycję oraz strzałów. Stałe fragmenty gry też nie były naszą groźną bronią w tym meczu. Sami graliśmy w takim systemie przez długi czas. Wiemy, że drużynom przeciwnym grało się z nami ciężko i dzisiaj to my jesteśmy po tej drugiej stronie. Rozmawiał Mariusz Rajek

Mówią trenerzy – wypowiedzi po meczu Błękitni Stargard – Skra

Ostatni ligowy występ w roku 2020 niestety kończymy porażką 0-1 w Stargardzie z Błękitnymi. Mecz nie był pasjonującym widowiskiem, do czego w ogromnym stopniu przyczynił się fatalny stan murawy, co podkreślali po spotkaniu obaj szkoleniowcy. Co jeszcze zaważyło na takim, a nie innym wyniku? Zapraszamy do zapoznania się z opiniami trenerów. Tomasz Grzegorczyk, trener Błękitnych: – Wiedzieliśmy, że Skra bardzo dobrze operuje piłką i to była dla nas wskazówka przed tym meczem. Wiemy, że nasze boisko pozostawia wiele do życzenia, dodatkowo mamy jesienną aurę. Momentami ciężko było grać w piłkę i skonstruować jakąś sensowną akcję w ofensywie. Gry było mało, dużo walki, dużo przebitek. Cieszę się, że potrafiliśmy wygrywać większość piłek, zagęszczaliśmy środek. Dobrze wyglądali tam Karmański z Krawczunem, bardzo fajnie współpracowali, wspierał ich Michał Cywiński. Ten mecz pokazał, że byliśmy bardzo zdeterminowani i chyba ciut bardziej głodni punktów od Skry. Dla nas każdy punkt jest jak tlen. Cieszę się bardzo, że zgarnęliśmy pełną pulę. Zawsze wierzę w swoją drużynę, nawet jak czasami się coś nie układa. Mamy dużo młodych chłopaków, którzy dopiero wchodzą w piłkę seniorską. Na pewno mają potencjał, ale wciąż brakuje doświadczenia. Nowemu trenerowi też potrzeba trochę czasu, żeby wszystko poukładać. Z przebiegu meczu uważam, że mieliśmy więcej sytuacji i częściej byliśmy przy piłce, trafiliśmy w poprzeczkę. Brakowało ostatniego podania, ale dzięki tej determinacji w końcówce udało się wygrać. Marek Gołębiewski, trener Skry: – Dla usprawiedliwiania nieco moich zawodników mogę powiedzieć, że odczuwaliśmy jeszcze trudy środowego meczu. Błękitni wtedy akurat pauzowali. Boisko dziś nie nadawało się do tego, aby grać na nim w piłkę. Współczuję kibicom, którzy zdecydowali się oglądać transmisję z tego meczu, bo to były naprawdę wertepy. My zawsze chcemy grać w piłkę, a tu nie dało się przeprowadzić żadnej akcji. W końcówce chcieliśmy się skupić już na dowiezieniu remisu, ale niestety bramka w końcówce decyduje o porażce. Los nam wcześniej dał wygrane w końcówkach meczów z GKS-em Katowice, Chojniczanką czy w Siedlcach i teraz nam to niestety odebrał. W piłce suma szczęścia zazwyczaj wychodzi na zero. Niemniej chciałbym jednak podkreślić tu udaną rundę jesienną. Uzbieraliśmy 28 punktów i nie mamy się czego wstydzić. Wiadomo, ze chcieliśmy dobrze wypaść w tym ostatnim meczu, ale sklecenie czegoś mądrego na tym boisku naprawdę było niemożliwe. Pozostało nam nastawić się na grę zachowawczą. Żałuję bardzo, że nie graliśmy tutaj latem, bo na pewno boisko było wówczas dużo lepsze i bardziej pod naszą grę, czyli krótkimi podaniami. Taka porażka bardzo boli, tym bardziej jak się ma przed sobą długą drogę do domu. Powtórzę jednak, że to jest jeden mecz, a liga jest długa. Na przekroju całej rundy uważam, że zaprezentowaliśmy się naprawdę nieźle. 9 zwycięstw, remis i 7 porażek to rezultat z którego kibice powinni być zadowoleni. Jestem optymistą i uważam, że po dobrze przepracowanej zimie będziemy mogli cały czas utrzymywać się w górnej strefie tabeli. Na koniec chciałbym wszystkim sympatykom Skry złożyć najlepsze życzenia na święta. Mam nadzieję, że na wiosnę sytuacją z pandemią się uspokoi i będą mogli oglądać już nasze mecze na stadionie.

Słaby mecz i porażka w Stargardzie

Udaną rundę kończymy nieudanym występem. W ostatnim meczu w tym roku Skra przegrała 0-1 w Stargardzie z Błękitnymi tracąc pechową bramkę w 90. minucie. – Boisko dziś nie nadawało się do tego, aby grać na nim w piłkę. Współczuję kibicom, którzy zdecydowali się oglądać transmisję z tego meczu, bo to były naprawdę wertepy – ocenił po meczu wynik i stan murawy trener Marek Gołębiewski. O pierwszej połowie naszego ostatniego w tym roku meczu o ligowe punkty wystarczyłoby napisać niewiele więcej niż to, że się odbyła. Jeśli już coś działo się pod bramką, to niestety była to ta broniona przez Mikołaja Biegańskiego. Odnotować można było jedynie uderzenie Michała Cywińskiego z 14. minuty niewiele obok bramki, czy duże zamieszanie w naszym polu karnym, do jakiego doszło 8 minut później. Najbliżej zdobycia gola Błękitni byli w 39. minucie, kiedy Błażej Klimek huknął zza pola karnego z całej siły w poprzeczkę. Druga połowa niestety nie wyglądała dużo lepiej. W 54. minucie nasz trener dokonał podwójnej zmiany: za Lucjana Zielińskiego pojawił się Dawid Niedbała, a za Damiana Warneckiego Daniel Pietraszkiewicz. Dało to nieco ożywienia z przodu, potrafiliśmy wymienić kilka celnych podań, ale na pierwszy strzał w światło bramki musieliśmy poczekać aż do 70. minuty. Wtedy to precyzyjnie zza pola karnego przymierzył Rafał Brusiło. Rafał Rzepecki uratował swoją drużynę z największym trudem popisując się efektowną paradą. W 82. minucie strzału na bramkę spróbował jeszcze Maciek Kazimierowicz, ale niestety za wysoko ponad bramką. To co najważniejsze w tym meczu miało miejsce w 90. minucie. Do niezbyt precyzyjnej i z pozoru niegroźnej wrzutki z lewej strony głowę dostawił Hubert Krawczun, piłka odbiła się jeszcze od słupka i wpadła bo bramki Mikołaja Biegańskiego. – Los nam wcześniej dał wygrane w końcówkach meczów z GKS-em Katowice, Chojniczanką czy w Siedlcach i teraz nam to niestety odebrał. W piłce suma szczęścia zazwyczaj wychodzi na zero – skomentował tego gola po meczu trener Marek Gołębiewski. – Nie możemy tracić takich frajerskich bramek w końcówce, tym bardziej na takim terenie. Wiedzieliśmy gdzie jedziemy, z przebiegu tego meczu punkt byłby do przyjęcia. Porażka sprawia natomiast, że zima nie będzie aż tak spokojna – powiedział po spotkaniu Dawid Niedbała, który powrócił na boisko po niedawnym urazie. – Dla usprawiedliwiania nieco moich zawodników mogę powiedzieć, że odczuwaliśmy jeszcze trudy środowego meczu. Błękitni wtedy akurat pauzowali. My zawsze chcemy grać w piłkę, a tu nie dało się przeprowadzić żadnej akcji. W końcówce chcieliśmy się skupić już na dowiezieniu remisu, ale niestety bramka w końcówce decyduje o porażce – dodał szkoleniowiec Skry. Co oczywiste, w zupełnie odmiennym nastroju był trener Błękitnych: – Wiedzieliśmy, że Skra dobrze operuje piłką i to była dla nas wskazówka przed tym meczem. Wiemy, że nasze boisko pozostawia wiele do życzenia, dodatkowo mamy jesienną aurę. Momentami ciężko było grać w piłkę i skonstruować jakąś sensowną akcję. Gry było mało, dużo walki, dużo przebitek. Ten mecz pokazał, że byliśmy bardzo zdeterminowani i chyba ciut bardziej głodni punktów od Skry. Dla nas każdy punkt jest jak tlen – stwierdził Tomasz Grzegorczyk. Mimo drugiej porażki z rzędu, wcześniejsze bardzo dobre występy naszej drużyny sprawiły, że utrzymała ona wysokie – czwarte miejsce w tabeli. – Rundę jesienną mieliśmy bardzo udaną, uzbieraliśmy 28 punktów i ostatnie porażki nie mogą zamazywać obrazu całości – podkreślał nasz trener. Za tydzień Skra będzie pauzować. Pozostanie nam zatem jedynie śledzić wyniki rywali. Wierzymy, że zimę spędzimy na miejscu dającym udział w barażach o pierwszą ligę. Błękitni Stargard – Skra Częstochowa 1:0 (0:0) 1-0 Hubert Krawczun 90’ Błękitni: Rzepecki, Klimek, Cywiński Ż, Krawczun Ż, Niedojad (Brzeziański), Sitkowski, Theus, Starzycki, Bochnak, Kujawa, Karmański (Polkowski) Skra: Biegański, Kazimierowicz, Nocoń, Brusiło, Zieliński (Niedbała), Napora, Noiszewski, Olejnik Ż, Holik Ż, Wojtyra, Warnecki (Pietraszkiewicz) Mariusz Rajek