Marek Gołębiewski: – „Już trochę brakuje mi piłki”

W dniu wigilii Bożego Narodzenia chcieliśmy z trenerem Markiem Gołębiewskim porozmawiać o nieco mniej piłkarskich tematach, ale jak przyznaje szkoleniowiec Skry – uwielbia on piłkę tak bardzo, że nie da się od niej uciec nawet przy świątecznym stole. Zatem w tej nieco dłuższej rozmowie nie zabrakło najświeższych informacji z naszego klubu. Oprócz tego wiele innych wątków, więc jeszcze przed kolacją – zapraszamy do lektury.

Panie trenerze, było trochę czasu, aby odpocząć nieco od piłki i skupić się na typowo świątecznych rzeczach?
– Jak najbardziej tak, troszkę tego czasu było. Został jeszcze taki luźniejszy tydzień, ale jak ja to mówię: trener nigdy nie przestaje pracować, bo razem z zarządem pracujemy nad jeszcze większym wzmocnieniem drużyny. Pierwszych zawodników testowaliśmy już w grudniu, ale jeszcze kilka nazwisk mam na liście i cały czas dzwonimy, namawiamy. To jest taki okres, w którym trener mniej zajmuje się pracą szkoleniową, a bardziej menadżerską. Wracając do pytania, to oczywiście, że człowiek może trochę od piłki odpocząć psychicznie, od codziennego natłoku spraw, ale jako człowiek, który bardzo lubi piłkę i to jest całe moje życie to mogę powiedzieć, że już mi jej trochę zaczyna brakować. 5-go stycznia spotykamy się na pierwszym treningu i zobaczymy w jakich nastrojach zawodnicy wrócą po urlopach.

Jeśli trener mówi o wzmocnieniach to są bardzo dobre informacje, bo po tak dobrej rundzie naszych zawodników obawiałem się, że inne kluby mogą robić podchody pod naszych piłkarzy. Szczególnie pod Kamila Wojtyrę czy Mikołaja Biegańskiego.
– Na razie miałem na myśli transfery do nas, natomiast co do zainteresowania naszymi zawodnikami to ono na pewno jest, tego nie da się ukryć. To wszystko jest jednak kwestia zarządu i polityki naszego klubu. Wiadomo, że jeśli ktoś dostanie bardzo dobrą ofertą i będzie ona korzystna również dla Skry to będziemy ją oczywiście rozpatrywać. Wiadomo w jakim jesteśmy położeniu, liczy się każda złotówka, ale na ten moment kadra, którą miałem po rundzie jesiennej zostaje z nami. Mogę jedynie powiedzieć o zawodnikach, którzy dostaną wolną rękę w poszukiwaniu klubów. Będzie to Mateusz Bieniek, Bartek Olszewski i Lucjan Zieliński. Powiedziałem chłopakom, że będą mieli mniejsze szanse na grę w drugiej rundzie i uczciwie dostali wolną rękę w poszukiwaniu nowych klubów. Do Victorii powróci też Mateusz Pasiuk, któremu niestety nie udało się przebić w drugiej lidze. Piłkarsko chciałem mu jeszcze dać szansę, ale sam o to poprosił, ponieważ na co dzień jeszcze studiuje i nie był w tym momencie w stanie tego pogodzić. Pozostałych zawodników widzę w kadrze i kwestią otwartą tylko pozostaje jakie oferty dostaną. Na ten moment nikt od nas nie odszedł.

Podsumowując całościowo rundę jesienną to była ona dla nas bardzo udana. Trzeba przyznać, że w bardzo krótkim czasie udało się panu poukładać zespół. Celem było utrzymanie, a wyszło dużo lepiej. Miłe zaskoczenie?
– W pierwszych tygodniach na pewno każdy z nas miał nieco wątpliwości, ponieważ zmieniła się trochę kadra zespołu. Styl w jakim rozegraliśmy pucharowy mecz ze Stalówką również nie był najlepszy, choć wtedy nie miałem jeszcze wielkiego wpływu na to jak graliśmy. Ja jestem jednak optymistą życiowym i staram się zarażać tym optymizmem zarówno zawodników, jak i współpracowników. W pierwszych kolejkach ligowych mieliśmy też troszkę szczęścia, bo uważam, że Mikołaj wybronił nam niesamowite sytuacje w dwóch pierwszych meczach, kiedy gra nie wyglądała jeszcze najlepiej. Zwycięstwa nas jednak nakręcały i ta drużyna zaczęła dobrze funkcjonować, zaczęliśmy fajnie grać w piłkę. Na pewno cała runda jest na duży plus. Będziemy chcieli to podtrzymać na wiosnę, jednak druga runda na pewno będzie dla nas trudniejsza. Każda drużyna bowiem obserwuje i analizuje naszą grę. Przy naszej filozofii grania, gdzie my chcemy prowadzić grę, w polskich realiach jest ciężko funkcjonować. Przekonaliśmy się o tym w dwóch ostatnich meczach z Olimpią Elbląg i Błękitnymi Stargard, gdzie drużyny ewidentnie ustawiły się pod naszą grę i ciężko nam było cokolwiek strzelić. Tak pewnie będzie wyglądała większość naszych wiosennych meczów na „Lorecie”. Zdaję sobie z tego sprawę i w przygotowaniach chcemy skupić się właśnie na tym, aby doskonalić nasz atak pozycyjny i być bardziej skutecznym pod bramką. Nasza praca jesienią się opłaciła, mamy teraz spokojną zimę, a to może mocno pomóc w przygotowaniach do wiosny.

Trener pewnie daleki będzie od jakichkolwiek deklaracji, ale nasze bardzo dobre piąte miejsce daje nam na ten moment baraże o Fortuna 1. Ligę. Realnie możemy powalczyć o ten cel? Byłby to na pewno historyczny sukces naszego klubu.
– W dużym stopniu wszystko sprowadza się do transferowych ruchów. Bardzo zależy mi na pozostaniu trzonu drużyny, bo wiem, że są zapytania o naszych czołowych zawodników. Bardzo mi zależy również na pozyskaniu młodzieżowców chętnych do pokazania się, mam kilka nazwisk na swojej liście. Jeśli udałoby się ich sprawdzić to powinni znacząco pomóc w grze naszego zespołu. Jestem człowiekiem ambitnym i życzyłbym sobie być jak najwyżej w tej tabeli na koniec sezonu, tak samo zresztą wszyscy moi zawodnicy. To jednak jest tylko piłka, nie można składać żadnych deklaracji, ponieważ powiedzieć można sobie wszystko, a potem i tak to zweryfikuje boisko. Powrócę tu jeszcze raz do tych dwóch ostatnich spotkań. Każdy z nas myślał, że będzie to łatwe sześć punktów, a tymczasem nie zdobyliśmy żadnego. Z kolei w meczach gdzie wszyscy skazywali nas na przegraną – z Chojniczanką, GKS-em czy w Bytowie zagraliśmy bardzo dobrze i wygraliśmy. W piłce czasami wszystko układa się bardzo niespodziewanie. Celem minimum oczywiście jest utrzymanie. Chcielibyśmy również być wysoko w klasyfikacji pro junior system, ponieważ są to też dodatkowe gratyfikacje dla klubu.

Tak jak trener wspomniał, drużyna powróci do zajęć 5 stycznia i w okresie przygotowawczym czeka nas aż 8 sparingów. Sporo tego kontrolnego grania.
– Zgadza się. Zakładam mikrocykl, w którym trenujemy dość ostro w tygodniu, a kończymy w weekend wisienką na torcie, czyli spotkaniem kontrolnym. Mamy w planach cztery spotkania z pierwszoligowymi drużynami, a dwa z niżej notowanymi rywalami. Taka mieszanka jest zamierzona. Chcemy sprawdzić się na tle drużyn, z którymi ciężej będzie się grało, ponieważ będą nisko w obronie, jak i z takimi, które z nami będą prowadziły grę. Chcemy mieć różne spectrum spotkań kontrolnych, aby nie było monotonii. To będzie osiem spotkań, które pozwoli mi jeszcze lepiej wyłonić pierwszą jedenastkę. Niektórzy zawodnicy, którzy dołączyli do nas w październiku nie dostali ode mnie w pełni szansy, ponieważ w lidze nie było na to czasu. Skupiliśmy się na robieniu dobrego wyniku i zazwyczaj nie robiłem wielu zmian. Jeśli już, to były najczęściej zmiany wymuszone. Ci chłopcy dostaną teraz szansę na pokazanie się z jak najlepszej strony, a nawet wywalczenie miejsca w podstawowym składzie.

Teraz odbiegnijmy nieco od piłki. Zdążył trener poznać już Częstochowę? Są tu rzeczy, miejsca, które trener Marek Gołębiewski szczególnie lubi? Albo przeciwnie – takie, które denerwują?
– Bardzo lubię Częstochowę, bo jest to spokojne miasto. Szczególnie przyjemne latem, w Alejach jest wiele miejsc gdzie można się napić kawy, a ja jestem jej wielkim fanem. Teraz najwięcej czasu spędzam w klubie, bo i tak za bardzo nie ma gdzie wyjść. Pozostają jedynie spacery na Jasną Górę czy Plac Biegańskiego. Udało mi się jeszcze zobaczyć zamek w Olsztynie pod Częstochową. Czasu wolnego za dużo nie ma, bo staram się też jeździć na mecze niższych lig. Lubię sobie pojeździć i popatrzeć na zawodników grających niżej, bo czasami można tam znaleźć drugiego Kamila Wojtyrę. Mam nadzieję, że od marca sytuacja z pandemią się unormuje i będę mógł dalej prowadzić research zawodników grających w niższych ligach, ponieważ nadal jest tam dużo perełek do wyciągnięcia.

Wiadomo w jakich czasach żyjemy, ale w tym okresie świąteczno-noworocznym zapewne będzie okazja odwiedzić rodzinne strony. Ma już trener jakieś plany na ten czas?
– Aktualnie jestem w moim rodzinnym Zalesiu, więc spędzam czas rodzinnie, z żoną, dziećmi i rodzicami. Dziś Wigilia, więc chciałbym życzyć wszystkim sympatykom częstochowskiej piłki, a przede wszystkim Skry wesołych Świąt, spokoju, dużo zdrowia i tego, aby od lutego mieli możliwość oglądania nas już na żywo na stadionie, a nie tylko w internecie. Piłka jest przede wszystkim dla kibiców, to dla nich to wszystko robimy i mam nadzieję, że to wszystko się unormuje. Raz jeszcze: wszystkiego dobrego na święta!

Jeśli mogę sobie pozwolić życzyć w imieniu Skry wszystkiego najlepszego dla trenera to oczywiście również to czynię i na koniec chciałbym jeszcze zapytać o wymarzony prezent, jakiego trener by sobie życzył?
– Przede wszystkim zdrowie, bo jak zawsze powtarzam, jeśli jest zdrowie to całą resztę możemy sobie sami załatwić. To jest najważniejsze, bo jesteśmy pracowitymi ludźmi i zresztą rzeczy na ziemskim padole sobie poradzimy. Tego życzę sobie, wszystkim bliskim i osobom związanym z całą częstochowską piłką.

Panie trenerze, w tych czasach nic cenniejszego od zdrowia chyba nie, więc życząc sobie tego samego dziękuję bardzo za czas poświęcony w ten świąteczny dzień i do zobaczenia w Nowym Roku.
– Dziękuję również i raz jeszcze wszystkiego dobrego!

Rozmawiał Mariusz Rajek