Dawid Niedbała: -“Nie możemy tracić takich bramek w końcówce”

Dawid Niedbała słynie z tego, że zawsze na boisku zostawia ogrom walki i serce do gry. Nasz pomocnik w Stargardzie wszedł na boisko w drugiej części spotkania. Był to jego pierwszy występ od dłuższego czasu, ponieważ zmagał się z kontuzją łydki. Po meczu, który niestety zakończył się porażką Skry 0-1 podzielił się swoimi wrażeniami z boiska.

Dawid, po takich meczach jak ten w Stargardzie na pewno nie jest łatwo rozmawiać. Po słabym meczu przegrywamy po bramce w 90. minucie. Jak to widziałeś z perspektywy boiska?
– Mecz był jaki był, ale nie możemy tracić takich frajerskich bramek w końcówce meczu, tym bardziej na tak trudnym terenie. Wiedzieliśmy gdzie przyjeżdżamy, mecz układał się tak a nie inaczej i wywożąc stąd jeden punkt byłoby w miarę pozytywnie. Na pewno w lepszych nastrojach kończylibyśmy rundę, a tak mamy zakończenie jakiego nie chcieliśmy. Mamy teraz pauzę, kończymy rundę jesienną i jako całość możemy ją podsumować naprawdę pozytywnie. Ten ostatni mecz jednak sprawia, że zima na pewno nie będzie przebiegała w takich nastrojach jak powinna.

Odbiegając na chwilę od tego meczu, jak z twoim zdrowiem? Bo powróciłeś na boisko w Stargardzie po kilku tygodniach przerwy.
– Jest już dobrze, nie czuję bólu. Miałem problem z łydką, było jakieś naderwanie, ale dzięki pomocy sztabu i fizjoterapeutów udało mi się dojść do siebie. Łydka już funkcjonuje dobrze i dziś mogłem wystąpić. Ciesze się, że trener dał mi te minuty, żałuję tylko, że nie udało się wygrać.

Czemu było nam w meczu z Błękitnymi tak ciężko o sytuacje bramkowe? Można je w zasadzie policzyć na palcach jednej ręki.
– Czemu tak było? Błękitni zagrali podobną piłkę do Olimpii Elbląg. Bronili bardzo nisko, my zagraliśmy w ataku pozycyjnym. Mieliśmy większe posiadanie piłki, ale brakowało podań zdobywających pozycję oraz strzałów. Stałe fragmenty gry też nie były naszą groźną bronią w tym meczu. Sami graliśmy w takim systemie przez długi czas. Wiemy, że drużynom przeciwnym grało się z nami ciężko i dzisiaj to my jesteśmy po tej drugiej stronie.

Rozmawiał Mariusz Rajek