Nikodem Sujecki powołany do kadry U-19

Młody golkiper Skry otrzymał powołanie reprezentacji Polski U-19, która w pierwszej części października zagra w turnieju eliminacyjnym do młodzieżowych mistrzostw Europy. Nikodem Sujecki znalazł się na liście zawodników, którzy 3 października stawić się mają w Grodzisku Wielkopolskim. Nasza młodzieżówka będzie organizatorem turnieju eliminacyjnego. Kadra dowodzona przez Mariusz Rumaka kolejno zmierzy się z Finlandią (06.10, godz. 18.00), Maltą (09.10, godz. 15.30) oraz Ukrainą (12.10, godz. 13.00). Z Finami i Ukraińcami zagramy w Grodzisku Wielkopolskim. Spotkanie z Maltą rozegrane zostanie w Swarzędzu. – Jak zawsze powołanie do reprezentacji do zaszczyt i wyróżnienie. Cieszę się, że otrzymałem kolejne powołanie. Oczywiście jadę z nadzieją, że uda mi się zagrać w tych trzech spotkaniach, ale przede wszystkim liczę, że uda nam się wygrać ten etap eliminacji i przejść do następnej rundy. Jeśli chodzi o rywali to w kadrze U-15 grałem w spotkaniu z reprezentacją Finlandii. Wygraliśmy 2:0 i było to wymagające spotkanie. Na temat Ukrainy i Malty ciężko mi się wypowiadać, ale na pewno każdy mecz będzie ciężki. Jednak jestem pewny końcowego sukcesu i kompletu punktów – skomentował powołanie Nikodem, któremu jako cały klub gratulujemy powołania i życzymy sukcesu całej kadrze. Mariusz Rajek

Bolesna porażka z Widzewem

Mimo momentami niezłej postawy i gry bez kompleksów, nasza drużyna poniosła dotkliwą porażkę w starciu z Widzewem. Łodzianie zrewanżowali się Skrze za przegrane z sezonu 2019/2020, jeszcze na boiskach drugiej ligi. Okazja do rehabilitacji już w najbliższy wtorek – w Fortuna Pucharze Polski z Lechem Poznań. Do starcia z wiceliderem przystąpiliśmy bez kompleksów, w pierwszym kwadransie to Skra częściej była przy piłce, spokojnie rozgrywając akcje szczególnie prawą stroną. Łodzianie nierzadko musieli uciekać się do faulu, by powstrzymywać nasze akcje. W 11. minucie Krzysiek Napora skończył minimalnie niecelnym strzałem akcję prawą flanką. Widzewiacy mocniej przycisnęli dopiero w okolicach 20. minuty. W 23. kombinacyjnie rozegrany rzut rożny gospodarzy kończy się strzałem w światło bramki Pawła Zielińskiego, ale „Kosik” był na posterunku. Kiedy wydawało się, że do szatni obie drużyny zejdą z rezultatem bezbramkowym, błąd zagrania ręką w polu karnym przytrafił się rozgrywającemu dobre spotkanie Oskarowi Krzyżakowi. Jedenastkę na gola w 42. minucie pewnym strzałem pod poprzeczkę w sam środek zamienił Juliusz Letniowski. W przerwie trener Jakub Dziółka musiał pomyśleć co zmienić w ustawieniu drużyny, aby po przerwie powalczyć przynajmniej o jeden punkt. Po zmianie stron dobrze wyglądaliśmy przez pierwsze 10 minut. Kluczowy moment spotkania wydaje się, że miał miejsce w 63. minucie. Po błędzie Adama Mesjasza, piłkę przejął wprowadzony kilka minut wcześniej Bartosz Guzdek i strzałem w długi róg nie dał szans Kosowi. Nie minęły trzy minuty, a na tablicy wyników było już 3:0 dla gospodarzy. Kolejny błąd naszej defensywy sprawił, że Paweł Zieliński znalazł się sam na sam z naszym bramkarzem. Sytuacji oko w oko zdecydował się mijać „Kosika” i pozostało mu tylko umieścić piłkę w pustej bramce. Ofiarną interwencją próbował jeszcze ratować sytuację Krzyżak, ale było za późno. Po takich dwóch ciosach nasza drużyna nie była już w stanie się dźwignąć, choć przyznać trzeba, że próbowaliśmy. W 73. minucie, w nieco przypadkowej akcji Marcin Stromecki miał szansę zdobyć gola kontaktowego. Górą jednak bramkarz Widzewa. Trzy minuty później znów „Stroma” dostał dobrą piłkę z prawej strony, ale uderzył minimalnie obok bramki. Szczęście tego dnia nie było jednak przy nas. Mieli je za to zawodnicy Widzewa, którym po zmianie stron wychodziło niemalże wszystko. W 77. minucie poznaliśmy wynik końcowy tej rywalizacji. Wprowadzony kilka minut wcześniej Kacper Karasek dokonał dzieła zniszczenia zmuszając Kosa do sięgnięcia po piłkę do bramki po raz czwarty. W końcówce jeszcze gola honorowego próbował strzelić Mikołaj Kwietniewski, ale i jemu zabrakło przysłowiowej kropki nad „i”. – Gratuluję Widzewowi trzech punktów. Straciliśmy cztery bramki i przegraliśmy mecz. Kluczem do zwyciężania jest dobra gra w defensywie i w wielu fragmentach dziś graliśmy dobrze. Można powiedzieć, że po takiej grze przegraliśmy za wysoko, ale po meczu nie ma to już najmniejszego znaczenia. Kluczowym momentem był rzut karny pod koniec pierwszej połowy. Moim zdaniem bardzo wątpliwy, ale sędzia był innego zdania – przyznał po meczu trener Jakub Dziółka. – Przede wszystkim jestem zadowolony, że potrafiliśmy utrzymać koncentrację. Poza jedną sytuacją Skra dziś poważnie nam nie zagroziła. Jak ktoś spojrzy na suchy wynik to może pomyśleć, że przejechaliśmy się po rywali, jednak tak nie było. Skra walczyła do końca, ostatnie jej mecze pokazały zresztą, że to niezły zespół – skomentował z kolei zadowolony tak z gry, jak i wyniku swojego zespołu Janusz Niedźwiedź. Spotkanie Widzewa ze Skrą inaugurowało 10. serię spotkań, porażka póki co nie miała więc wpływu na nasze miejsce w tabeli. Wygrana pozwoliła łodzianom awansować na pozycję Fortuna 1 Ligi i pozostaną nim co najmniej do poniedziałki, kiedy to Korona zmierzy się z Zagłębiem Sosnowiec. Skra będzie miała okazję do rehabilitacji już w najbliższy wtorek (28.09). W 1/32 finału Pucharu Polski w Poznaniu zmierzymy się z liderem PKO Ekstraklasy – Lechem (godz. 16.00). Widzew Łódź – Skra Częstochowa 4:0 (1:0) 1-0 Juliusz Letniowski 42’ (z rzutu karnego) 2-0 Bartosz Guzdek 63’ 3-0 Paweł Zieliński 66’ 4-0 Kacper Karasek 77’ Widzew: Wrąbel, Letniowski, Nowak, Danielak (Michalski), Kun (Karasek), Zieliński, Hanousek (Mucha), Gołębiowski (Nunes), Tanżyna, Montini (Guzdek), Stępiński Skra: Kos, Mesjasz, Brusiło, Krzyżak Ż, Winiarczyk (Lukoszek), Stromecki (Baranowicz), Szymański Ż, Nocoń, Napora, Niedbała (Kwietniewski Ż), K. Wojtyra Ż (Mas) Widzów: 16571 Mariusz Rajek, zdj. Grzegorz Przygodziński, Natanael Brewczyński    

„Skrze dużo zawdzięczam” – rozmowa z Radkiem Gołębiowskim

Jeden z najzdolniejszych wychowanków naszego klubu postanowił przed obecnymi rozgrywkami zamienić „Loretę” na Widzew Łódź. Radek Gołębiowski, bo o nim mowa dobrze odnalazł się w klubie, który ma zawsze wielkie ambicje i presję wyniku. Przed meczem Widzew – Skra znalazł chwilę, aby podzielić się przemyśleniami przed tym po wieloma względami – wyjątkowym meczem. Półmetek rundy jesiennej za nami. Można Radek powiedzieć, że zadomowiłeś się już w Łodzi? – Łódź to fajne miasto, ze specyficznym klimatem, ale jestem w nim zbyt krótko, żeby powiedzieć, że dobrze je już poznałem. Na pewno mamy fajną atmosferę w drużynie, w klubie też jest wiele życzliwych osób, więc czuję się w Łodzi i w Widzewie bardzo dobrze. Dziś po raz pierwszy zagrasz przeciwko Skrze. Są dodatkowe emocje z tym związane? Na pewno miło będzie zobaczyć znajome twarze kolegów. Dużo zawdzięczam Skrze, bo to właśnie gra w tym klubie dała mi szansę pokazania się w seniorskiej piłce i przejścia do Widzewa. Na boisku jednak wszystkie sentymenty odchodzą na bok. Jeśli dostanę od trenera Niedźwiedzia szansę gry w tym meczu, to zrobię wszystko, by ją wykorzystać i pokazać się z jak najlepszej strony. Widać, że odnalazłeś się w Widzewie. Klub na ciebie stawia, a jedynym celem w tym sezonie jest awans do ekstraklasy. – To oczywiste, że miejsce takiego klubu jak Widzew jest w ekstraklasie, ale to nie jest tak, że na co dzień myślimy i mówimy w szatni o awansie. Skupiamy się na każdym kolejnym meczu, chcemy robić postęp jako drużyna, poprawiać swoją grę, a jeśli da to dobre wyniki, to tym lepiej. Początek sezonu mamy całkiem udany, ale nikt nie popada w hurraoptymizm. Szanujemy każdego przeciwnika i wiemy, że punkty musimy sobie wywalczyć na boisku. Skra zawsze sprawiała sporo problemów Widzewowi, w czym też miałeś udział. Myślisz, że ze jutro będzie podobnie? Tak, pamiętam mecz w Łodzi jeszcze w barwach Skry, w którym zanotowałem asystę przy bramce Daniela Rumina, a Skra wygrała 2:1. Tak jak mówiłem, podchodzimy z szacunkiem do każdego rywala i wiemy, że w piątek czeka nas trudny mecz. Masz jakieś podpowiedzi dla kolegów na ten właśnie mecz? Znam wielu zawodników Skry i wiem, że to solidni piłkarze, którzy mogą napsuć rywalom krwi, co pokazał chociażby ostatni mecz z Arką. Trudno mówić o konkretnych podpowiedziach, bo każdy mecz jest inny, a taktyka zawsze przygotowywana jest pod konkretnego rywala. Na pewno jednak wszyscy wyjdziemy na ten mecz odpowiednio przygotowani. Skra po 9. kolejkach zajmuje 11. miejsce z 11 punktami na koncie. Jak oceniasz ten wynik? Skra miała trudny początek, bo grała z Koroną i ŁKS-em, czyli zespołami, które liczyć się będą w walce o awans. Dla beniaminka pierwsze kolejki w wyższej lidze nigdy nie są proste, ale teraz widać, że Skra może regularnie punktować. Wygrane z Resovią czy teraz z Arką nie były przypadkowe. Rozmawiał Mariusz Rajek

Wygrać po raz trzeci z rzędu

Wygrane w Głogowie oraz Gdyni pokazują, że nasza Skra jest w gazie. Dobra forma znajduje odzwierciedlenie na boisku, zdobyczy punktowej i miejscu w tabeli. Już jutro (24.09) czeka nas jednak konfrontacja najcięższej wagi w Fortuna 1 Lidze. W Łodzi, przy kilkunastotysięcznej publiczności zmierzymy się z Widzewem. Ewentualna wygrana byłaby nie tylko trzecią z rzędu w tym sezonie, ale również z tym niezwykle utytułowanym rywalem! Skra to drużyna, która łodzianom wybitnie nie leży. 13 października 2018 roku, kiedy byliśmy beniaminkiem na trzecim szczeblu rozgrywek wygrali z nami 2:0 i była to ostatnia wygrana jaką łodzianom udało się odnieść z naszym klubem. Na wiosnę wspomnianego sezonu przy Loretańskiej było 1:1, mimo że Widzew w końcówce miał rzut karny. Najgorsze wspomnienia meczów ze Skrą mają łodzianie z „pandemicznego” sezonu, kiedy finalnie udało im się awansować do pierwszej ligi. Skra jednak była górą w obydwu starciach. Po jesiennej wygranej 1:0 na „Lorecie”, jeszcze lepszy smak miała wygrana przy Piłsudskiego w Łodzi 2:1. Tym bardziej, że było to pierwsze spotkanie po długiej, pandemicznej przerwie. Jedną z bramek zdobył wówczas Adam Mesjasz, który wystąpi również w jutrzejszym spotkaniu. – To były dobre mecze w naszym wykonaniu. Każdy mecz na Widzewie, przy takiej publiczności jest wyjątkowy. Cieszymy się, że będziemy mogli zagrać przy kibicach na trybunach. Ostatnio strzeliłem tam Widzewowi bramkę, mam nadzieję, że tak samo będzie i tym razem – mówi jeden z filarów naszej defensywy. Nasi zawodnicy udadzą się do Łodzi opromieni poniedziałkową wygraną z Arką (2:1). Widzew miał szansę w miniony weekend awansować na pozycję lidera, jednak zaprzepaścił ją remisując w ostatnich fragmentach meczu z GKS-em Tychy 1:1. Szkoleniowiec łodzian podkreślał, że nie ma co tego rozpamiętywać i już nie może doczekać się meczu z nami. – Zwycięstwo Skry na Arce to nie był przypadek, bo zagrała dobre spotkanie, więc nam jutro też na pewno nie będzie łatwo. Przede wszystkim musimy być bardzo konsekwentni i dalej kroczyć tą drogą. Ta konsekwencja oraz skupienie będą kluczowe. Musimy być szybcy w ataku, szybko podejmować decyzje i zajmować te przestrzenie, o których mówiliśmy sobie na treningach. Jeżeli będziemy szukać takiego grania i będziemy w tym konsekwentni, to wierzę, że zagramy dobre spotkanie – powiedział Janusz Niedźwiedź dla mediów klubowych Widzewa. Języczkiem uwagi starcia numer 5. pomiędzy Widzewem a Skrą będzie z pewnością osoba Radka Gołębiowskiego, który przed obecnym sezonem zamienił Częstochowę na Łódź. Podobnie jak szkoleniowca, „Gołąbka” również nie zaskoczyły trzy punkty zainkasowane przez nas nad morzem. – Znam zespół Skry i nie była to dla mnie wielka niespodzianka, bo wiem, że są tam fajni, dobrzy zawodnicy, którzy potrafią grać w piłkę. My podchodzimy z szacunkiem do każdego rywala i mamy swój plan na ten mecz – kurtuazyjnie wypowiedział się o byłych kolegach z drużyny podczas czwartkowego briefingu prasowego. Z jakim nastawieniem na mecz z 4-krotnym mistrzem Polski udaje się Skra? Czy kolejna wygrana z aktualnym wiceliderem Fortuna 1 Ligi jest w naszym zasięgu? – Będzie to bardzo ciężki mecz. Każdy wie, że Widzew gra bardzo ofensywnie. Będziemy musieli się wyjątkowo skupić w obronie, szukać szans po stałych fragmentach i kontratakach. Atak jest ich najmocniejszą stroną, Będziemy musieli cierpliwie czekać i spróbować skontrować – szuka recepty na łodzian Adam Mesjasz. – Wygrana w Gdyni dała nam duży komfort spokojnych treningów i przygotowań. Czekamy na Widzew, który jest bardzo mocną i markową drużyną. Cieszę się, że Kamil Wojtyra zdobył bramkę, miał problemy ze zdrowiem, ciężko trenował po powrocie, aby dojść do pełni zdrowia i zwieńczył to bardzo ważnym golem. To na pewno mu pomoże – dodaje trener Jakub Dziółka. Faworytem na pewno będą gospodarze, jednak jak pokazuje najnowsza historia – Skra mało się tym przejmuje podchodząc do zdecydowanie bardziej utytułowanych rywali bez respektu i mając zdecydowanie więcej do zyskania niż stracenia. Mamy nadzieję, że będzie to ciekawe widowisko, które tradycyjnie będzie można obejrzeć dzięki aplikacji Polsat Box Go. Pierwszy gwizdek sędziego Damiana Kosa z Gdańska o godzinie 18.00. Mariusz Rajek

Skra poszła za ciosem. Wygrywamy z Arką!

Nasi piłkarze zdają się kompletnie nie przejmować problemami infrastrukturalnymi i od strony sportowej robią wszystko, aby było o nich jeszcze głośniej. W poniedziałkowy (20.09) wieczór Skra sprawiła wszystkim swoim sympatykom ogromną radość zwyciężając w Gdyni z faworyzowaną Arką 2:1. Bramki dla ekipy trenera Jakuba Dziółki zdobyli Szymon Szymański i Kamil Wojtyra. Z formalnego punktu widzenia Skra w 9. kolejce po raz pierwszy wystąpiła w roli gospodarza i mimo, że spotkanie rozgrywane było w Gdyni wzięliśmy sobie to mocno do serca. Poza pierwszym kwadransem, kiedy Arka zepchnęła nas do defensywy zagraliśmy naprawdę przyjemną dla oka i odważną pierwszą połowę. Pierwszy celny strzał na bramkę rywali, a konkretnie Maciek Mas oddał w 14. minucie. Pięć minut później ten sam zawodnik dośrodkowywał z prawej strony, Piotrek Nocoń dostawił głowę i bramkarz gdynian wzrokiem tylko odprowadził jak minimalnie minęła bramkę. Minutę później nie miał już jednak tyle szczęścia, a Skra wyszła na prowadzenie. Z lewego narożnika dośrodkowywał Marcin Stromecki, wprost na głowę Szymona Szymańskiego, a temu pozostało dokonać egzekucji. Bramka podziałała na nas niezwykle mobilizująco, ponieważ w kolejnych minutach to Skra była bliżej podwyższenia prowadzenia niż Arkowcy wyrównania. W 28. minucie niewiele pomylił się Stromecki, w odpowiedzi zostaliśmy skontrowani, ale Mateusz Kos był na posterunku. Spotkanie wyraźnie się ożywiło. W 39. minucie przeprowadziliśmy bardzo ładną akcję prawą stroną boiska. Piłkę rywalom czysto odebrał „Stroma”, zagrał na prawo do Mikołaja Kwietniewskiego, ten minął dwóch rywali, wpadł w pole karne wystawiając świetną piłkę Masowi. Strzał naszego napastnika z dużym trudem wybili na rzut rożny obrońcy Arki. Najlepszym tego dowodem były gwizdy i frustracja gdyńskich kibiców po gwizdku sędziego zapraszającego na przerwę. Podobnie jak w pierwszej odsłonie, po przerwie również z większym animuszem zaczęła Arka, jednak nasi zawodnicy rozczytywali atak pozycyjny faktycznych gospodarzy. Ze strzałami gdynian albo sobie radziliśmy, albo były one niecelne. Ataki gdynian przypominały walenie głową w mur, czego kwintesencją był strzał Adama Deji wysoko nad poprzeczką po dłuższej i wymagającej sporego zaangażowania sił akcji w 70. minucie. Skra grała cierpliwie, wyczekując swojej szansy w kontrataku. Kiedy ten moment przyszedł, wykorzystaliśmy go bezlitośnie. Piłkę zebrał wprowadzony kilka minut wcześniej Kamil Wojtyra, odegrał do Niedbały, ten na lewą stronę do Noconia i ruszyliśmy dwóch na jednego. W polu karnym „Nocek” jak na tacy wyłożył ją Wojtyrze, a ten jak rasowy snajper nie dał szans Krzepiszowi. – Dostałem świetne podanie od Piotrka i musiałem je wykorzystać. Po kontuzji nie ma już śladu i chcę pomagać chłopakom w każdym meczu – skomentował jak zwykle skromnie już po zakończeniu spotkania. Arka nie zamierzała jednak się poddawać. W 83. minucie gola kontaktowego zdobył wprowadzony kilka minut wcześniej Karol Czubak i w tym momencie stało się jasne, że czekać nas będzie nerwowa końcówka, a Arka będzie chciała za wszelką cenę wyszarpać przynajmniej jeden punkt. Im bliżej było końca spotkania tym ataki gdynian przybierały na sile. W doliczonych czterech minutach było to wręcz prawdziwe oblężenie bramki „Kosika”. Szczęście tego dnia było jednak przy Skrze, w najbardziej dramatycznych sytuacjach piłkę wybijali Adam Mesjasz z Łukaszem Winiarczykiem i druga wygrana z rzędu stała się faktem! – Szkoda tu cokolwiek mówić. Jedyne słowa jakie cisną mi się na usta, to to, że jesteśmy frajerami. Zamiast złapać czub tabeli to my tracimy punkty u siebie z przeciwnikiem, umówmy się – z nie najwyższej półki. Jest złość i żal, nie wiem czy wszyscy moi zawodnicy zrozumieli o co my gramy. Mamy mnóstwo sytuacji, nie strzelamy goli, a tracimy frajerskie bramki – nie gryzł się w język trener ekipy znad Bałtyku Dariusz Marzec. Trener Skry mógł czuć satysfakcję z wygranej na terenie drużyny, która jeszcze niedawno występowała na boiskach ekstraklasy: – Mieliśmy kilka dni więcej na przygotowania do tego meczu. Zmieniliśmy trochę ustawienie, aby zniwelować atuty rywali. Wygrana daje nam komfort przygotowań do kolejnych meczów. Wiedzieliśmy z jak dobrym przeciwnikiem będziemy się dzisiaj mierzyć. Stały fragment gry dał nam prowadzenie, druga bramka spowodowała jeszcze większy napór Arki i te ostatnie minuty były bardzo nerwowe – ocenił Jakub Dziółka. Wygrana w Gdyni pozwoliła nam umocnić się w środkowej strefie tabeli Fortuna 1 Ligi. Z 11 punktami po 8 rozegranych meczach Skra zajmuje 11. miejsce w tabeli. Kolejna bitwa o ligowe punkty czeka nas już w piątek (godz. 18.00). W Łodzi zmierzymy się z Widzewem, który z 20 punktami ustępuje jedynie Koronie Kielce. Skra Częstochowa – Arka Gdynia 2:1 (1:0) 1-0 Szymon Szymański 20’ (asysta Stromecki) 2-0 Kamil Wojtyra 77’ (asysta Nocoń) 2-1 Karol Czubak 83’ Skra: Kos, Winiarczyk, Mesjasz, Krzyżak, Brusiło, Stromecki, Szymański, Napora Ż, Kwietniewski (Niedbała), Nocoń, Mas (K. Wojtyra) Arka: Krzepisz, Hiszpański (Marcus da Silva), Marcjanik, Dobrotka, Kasperkiewicz Ż, Deja, Adamczyk, Żebrowski (Stępień), Aleman, Kobacki, Rosołek (Czubak)   Widzów: 3181 mecz w Gdyni, Skra gospodarzem Mariusz Rajek, zdj. Grzegorz Przygodziński, Natanael Brewczyński

Poniedziałek nad morzem. Gramy z Arką

Poniedziałkowym (20.09) meczem z Arką w Gdyni piłkarze Skry rozpoczną serię trzech niezwykle trudnych spotkań na przestrzeni dziewięciu dni z wielkimi firmami polskiej piłki. Starcie z gdynianami będzie także pierwszym w tym sezonie, które formalnie rozegramy jako gospodarze. Niestety, 500 kilometrów od domu. Nasi rywale w latach 2017-2020 występowali na boiskach ekstraklasy. Spadli w „pandemicznym” sezonie i nie ukrywali, że ich jedynym celem jest jak najszybszy powrót do krajowej elity. W poprzednim sezonie się nie udało. Arka na koniec rozgrywek zajęła 4. miejsce, ale w barażach jej się nie powiodło, już w półfinale musieli uznać wyższość ŁKS-u Łódź. Obecne rozgrywki drużyna z Trójmiasta również nie rozpoczęła najlepiej, po 8. seriach gier z 13 punktami plasuje się na 8. miejscu w tabeli. W czwartek (16.09) gdynianie zasygnalizowali jednak powrót na właściwe tory efektownie wygrywając w zaległym spotkaniu z GKS-em w Katowicach aż 4:2. – Przyjechaliśmy po trzy punkty i to się udało. Mecz może nie był porywający, ale nie to było najważniejsze. Zespół wykonał dobrą pracę. Jeśli spojrzymy na statystyki to my w meczach mamy naprawdę bardzo dobre liczby, jeśli chodzi o posiadania piłki w wysokiej strefie. Staramy się zawsze prowadzić grę, przez co często narażamy się na kontry – mówił po tamtym meczu trener Arki Dariusz Marzec. Starcie w Katowicach było również wyjątkowe dla 37-letniego napastnika Arki Marcusa da Silvy, który ustalając wynik meczu w 90. minucie zdobył 63. bramkę w barwach gdynian stając się tym samym najlepszym strzelcem klubu znad morza w historii. – Bardzo mi miło z tego powodu. Gram tu tyle lat i bardzo to cieszy. Przed meczami nie patrzę jednak na statystyki indywidualne, a jedynie na to by drużyna wygrała mecz – skomentował historyczne trafienie Brazylijczyk. Wcześniej dwa trafienia zapisał do protokołu młody Olaf Kobacki. – W porównaniu z meczem z Tychami w końcu nie zabrakło nam skuteczności. Wtedy nie potrafiliśmy zdobyć gola mimo wielu okazji, teraz zaaplikowaliśmy rywalowi cztery trafienia. Cieszą te punkty, bo to najważniejsze w drodze do awansu – dodał 20-letni napastnik Arkowców. Nasza drużyna udała się w najdalszy I-ligowy wyjazd w niedzielne przedpołudnie opromieniona wygraną z Chrobrym w Głogowie (1:0). Czy to, że Skra w protokole zagra jako gospodarz ma jakiekolwiek znaczenie dla trenera Jakuba Dziółki? – Naszej sytuacji w żaden sposób to nie zmienia. To jedynie formalność. Praktycznego handicapu nie daje nam to żadnego – krótko odpowiada szkoleniowiec. – Jest to zabawna sytuacja, bo jesteśmy gośćmi, a gospodarzami tylko na papierze będziemy się nazywać. Tak naprawdę jest to dla nas kolejny mecz wyjazdowy pod względem sportowym. Nie patrzymy jednak na to, patrzymy na siebie i co możemy zrobić na boisku. Jedziemy tam zagrać dobre spotkanie i przywieźć komplet punktów – wtóruje trenerowi Mikołaj Kwietniewski. – Wiadomo jaka jest nasza sytuacja i jak bardzo chcielibyśmy zagrać u siebie, w swoim mieście, tak aby na mecz mogli przyjść nasi kibice i najbliżsi – dorzuca w temacie jeszcze Krzysztof Napora, który w Głogowie zagrał tam dobrze, że trafił do jedenastki 8. kolejki Fortuna 1 Ligi dziennikarzy tygodnika „Piłka Nożna”. – Takie wyróżnienia na pewno cieszą ale najważniejsze, że jako drużyna zagraliśmy dobrze i wygraliśmy mecz – skromnie dodał pomocnik Skry. Czy nasz zespół stać na sprawienie kolejnej niespodzianki? Cztery dni po meczu w Gdyni zagramy w Łodzi z Widzewem, a kolejne cztery później w Poznaniu z Lechem w ramach 1/32 finału Pucharu Polski. – Ciężko patrzeć czy to najtrudniejszy moment w rundzie jesiennej. Jeśli spojrzymy na nazwy drużyn i częstotliwość tych spotkań, to tak się może wydawać. Przed nami duże wyzwanie, to bardzo dobre zespoły usposobione ofensywnie. Szkoda tylko, że wszystkie te mecze zagramy na wyjazdach, bo liczyliśmy, że uda nam się rozegrać jakiś mecz w Częstochowie, a na tę chwilę się to nie dzieje. Pozostaje nam jedynie dostosować się do tej sytuacji. Przy ciągłych wyjazdach o odpoczynek i regenerację jest na pewno o wiele trudniej – mówi trener Dziółka. – Jesteśmy beniaminkiem, każdy to wie, my oczywiście tez. Jednak w każdym meczu gramy o trzy punkty i w poniedziałek będzie tak samo. Zrobimy wszystko, żeby wygrać, bo nie boimy się nikogo – w bojowym nastroju dodaje Mikołaj Kwietniewski. Z powodu urazu jedynym nieobecnym w naszej kadrze będzie w Gdyni Przemek Sajdak. Dobrą wiadomością z kolei jest wylecenie urazu przez Kamila Wojtyrę. – Ze zdrowiem już wszystko jest w porządku. Od czterech tygodni trenuje z całą drużyną na 100 procent. Każdy zawodnik chce zaczynać mecz w wyjściowym składzie, ja również mam takie ambicje – zapowiada przed poniedziałkowym meczem król strzelców poprzedniego sezonu w eWinner 2. Lidze Kamil Wojtyra. Na jakie zestawienie ostatecznie zdecyduje się sztab Skry przekonamy się jutro. Można jednak obstawiać, że trener Dziółka nie zmieni zwycięskiego składu. Pierwszy gwizdek sędziego Pawła Pskita z Łodzi zaplanowany został na godzinę 18.00. Spotkanie tradycyjnie będzie można oglądać za pomocą aplikacji Polsat Box. Zapraszamy śledzenia meczu pod linkiem: https://polsatboxgo.pl/events/5029522?ktw=eyJhbGciOiJIUzI1NiJ9.WzQ1LDE5OSw5MF0.kWzZtPG8S_ULDldhDPKAXZx4QrWmTeRyAKqd1B4ufEY&utm_medium=baner&utm_campaign=1liga&fbclid=IwAR1C_PaE7AisBmLbmCdC8S53z0upzkUeuFlBrKIzo3FOSF7s1SS1Lp78fM4 Mariusz Rajek

Zawodnicy Skry po zgrupowaniu kadry

Na początku września dwóch naszych zawodników – bramkarz Nikodem Sujecki oraz obrońca Oskar Krzyżak wzięli udział w zgrupowaniu reprezentacji Polski U-20, która w ramach turnieju 8 Narodów zmierzyła się z Włochami oraz Portugalią. Na boisku dane było pokazać się tylko temu drugiemu, i to w dość epizodycznym charakterze, jednak już sam udział w zgrupowaniu był sporym wyróżnieniem. Na początku wyjaśnijmy krótko czym jest tzw. Under 20 Elite League, znane też jako europejska Elite League. W ramach tych rozgrywek odbywa się Turniej Ośmiu Narodów, czyli towarzyska rywalizacja dla drużyn narodowych dla lat 20. We wcześniejszych latach impreza nosiła nazwę Turnieju Czterech Narodów, od sezonu 2017/2018 podwojono jednak liczbę drużyn. Starcie z Włochami na stadionie w Łomży (02.09) było dla podopiecznych Miłosza Stępińskiego debiutem w obecnej edycji rozgrywek. Młodzi Polacy musieli uznać wyższość swoich rówieśników z Półwyspu Apenińskiego przegrywając 0:2. Oskar Krzyżak dostał w tamtym meczu szansę zagrania kilku minut zmieniając w 86. minucie Patryka Pedę. Nikodem Sujecki został na zgrupowanie dowołany dopiero w jego trakcie, na drugie spotkanie z Portugalią w Alges. Młody golkiper Skry nie dostał niestety szansy wejścia na boisko w zremisowanym bezbramkowo meczu, ale pobytu na zgrupowaniu na pewno nie żałuje. – Na pewno był to mega fajnie spędzony czas. Wróciłem do kadry młodzieżowej po dwóch latach i ponowne posmakowanie noszenia koszulki z orzełkiem na piersi to świetne uczucie. Drużyna naprawdę stworzyła fajną atmosferę i trochę żałuję, że dołączyłem do tej kadry w połowie zgrupowania. Mimo, że nie mogłem zagrać w meczu z Portugalia będę miło wspominał ten wyjazd, ponieważ zawsze powołanie na zgrupowania reprezentacji to wielki zaszczyt – powiedział bramkarz, który przed obecnymi rozgrywkami dołączył do nas z Olimpii Grudziądz. Kolejne mecze Turnieju Ośmiu Narodów odbędą się 7 października. Polska podejmować będzie wówczas reprezentację Niemiec. Cztery dni później na wyjeździe zmierzymy się z Norwegią. W rywalizacji uczestniczą ponadto: Anglia, Czechy i Rumunia. Trzymamy kciuki, aby młodzieżowcy naszego klubu doczekali się kolejnych powołań. Na koniec warto także odnotować występ w meczu z Portugalią naszego wychowanka, obecnie zawodnika Widzewa Łódź – Radka Gołębiowskiego. W Portugalii zagrał całą pierwszą połowę, w przerwie zmienił go Bartłomiej Eizenchart. Mariusz Rajek

Z Lechem zagramy w Poznaniu

Za dwa tygodnie (28.09) naszą drużynę czeka najlepsza z możliwych weryfikacji. W 1/32 finału Fortuna Pucharu Polski zmierzymy się z aktualnym liderem PKO Ekstraklasy, absolutnie topową drużyną na krajowym podwórku jaką jest Lech Poznań. Miało to być również wielkie święto futbolu dla naszych kibiców, ale niestety mecz na naszą prośbę został przeniesiony do Poznania. Niestety nasz dom – Miejski Stadion Piłkarski przy ulicy Loretańskiej nie spełnia wymogów Fortuna 1. Ligi, w której na co dzień występujemy w związku z czym nie możemy na nim wystąpić również w rozgrywkach Fortuna Pucharu Polski. Opcja gry na „Lorecie” przepadła zatem z powodów regulaminowych. Zwróciliśmy się do Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Częstochowie z prośbą o możliwość swoich meczów domowych na obiekcie przy Limanowskiego, gdzie na co dzień swoje mecze rozgrywa drużyna Rakowa. Do dziś nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Mecz zostanie rozegrany we wtorek (28.09) o godzinie 16.00, a bezpośrednią transmisję z niego przeprowadzi telewizja Polsat Sport.

„Byliśmy dziś tą Skrą, która zrobiła dwa awanse” – Krzysztof Napora po meczu w Głogowie – VIDEO

Krzysztof Napora powrócił do wyjściowej jedenastki po kilku meczach przerwy i przyznać trzeba, że był to powrót bardzo udany. W pierwszej części spotkania z Chrobrym w Głogowie był jednym z najaktywniejszych zawodników naszego zespołu. – To był nasz dobry mecz, mieliśmy dużo sytuacji i dośrodkowań. Cały czas uczymy się tej ligi – przyznał w pomeczowej rozmowie. Zapraszamy do oglądania. Rozmawiał Daniel Flak

Skra zdobywa Głogów! Druga wygrana w Fortuna 1 Lidze

Niezwykle miłą niespodziankę sprawili na początek drugiego wrześniowego weekendu nasi zawodnicy. Skra po bramce Piotrka Noconia pokonała 1:0 faworyzowanego Chrobrego Głogów odnosząc drugie zwycięstwo w rozgrywkach Fortuna 1 Ligi. Nasza pozycja po 8. kolejkach jest lepsza niż można się było spodziewać. – Zasłużyliśmy dziś na to zwycięstwo i nie jest to pycha z mojej strony – powiedział na pomeczowej konferencji dumny ze swojego zespołu trener Jakub Dziółka. Pierwsza część spotkania przebiegała dość płynnie, obie drużyny chciały grać ofensywnie, wymieniały wiele celnych podań, jednak wielkich emocji i klarownych sytuacji brakowało. W Skrze do składu wskutek drobnego urazu na treningu Przemka Sajdaka powrócił Szymon Szymański i to on oddał pierwszy celny strzał tego meczu w 6. minucie, jednak za lekki by pokonać Rafała Leszczyńskiego. Później przewagę uzyskali miejscowi, którym nasza defensywa pozostawiała nieco za dużo miejsca. W 20. minucie składną akcję Chrobrego strzałem ponad poprzeczką zakończył Mikołaj Lebedyński. Sześć minut głową minimalnie obok bramki pocelował Dennis van der Heijden, za co kilka mocniejszych słów od Mateusza Kosa usłyszał nasz blok defensywny. Ostatni kwadrans pierwszej odsłony należał do nas. Największa w tym zasługa kolejnego zawodnika, który po dłuższym czasie powrócił do wyjściowej jedenastki, czyli Krzyśka Napory. To on w 30. minucie zagrał bardzo dobrą piłką do Piotrka Noconia, jego strzał jednak zdołali wyblokować obrońcy głogowian. Wrzutki Napory w pole karne oraz akcje ofensywne z jego udziałem kiedy schodził bardziej do środka sprawiały miejscowym najwięcej kłopotów, ale warto odnotować również strzał z bliska Mikołaja Kwietniewskiego w 35. minucie. Żadna z drużyn nie zrobiła jednak wystarczająco dużo, aby zdobyć choć jedną bramkę, przez co rezultat bezbramkowy do przerwy był rezultatem jak najbardziej sprawiedliwym. Po przerwie zaczęliśmy z przytupem od bardzo ładnej, zespołowej akcji. Prawą stroną Napora dograł do „Nocka”, ten wystawił Maćkowi Masowi i piłka po obronie Chrobrego przeniosła się na drugą część pola karnego. Tam jeszcze dopadł jej „Rafka” Brusiło, wyłożył Adamowi Mesjaszowi, ale z jego strzałem poradził sobie doświadczony golkiper gospodarzy. Niestety po tej bardzo obiecującej akcji nie poszliśmy za ciosem i długimi momentami z boiska wiało nudą. Odnotować można jedynie 64. minutę, kiedy po naszym niewymuszonym błędzie Chrobry miał jedną z nielicznych okazji na zdobycie gola. Szczęście nie było jednak tego dnia ich sprzymierzeńcem. Najważniejsze w tym meczu miało dopiero nadejść. W 80. minucie solidny jak zawsze Rafał Brusiło dośrodkował z prawej strony w pole karne, niemalże na nos Piotrka Noconia, ten przyłożył głowę i mógł świętować swoje premierowe trafienie na boiskach Fortuna 1 Ligi! Jak się później okazało waga tego trafienia była niebagatelna, bo dała nam niezwykle cenne trzy punkty na trudnym terenie. Miejscowi nie mieli pomysłu na to spotkanie, nawet po straconym golu zabrakło im argumentów do skomasowanych ataków na naszą bramkę. Obiektywnie przyznać też trzeba, że piłka Chrobremu dziś do bramki wpaść nie chciała. – Na pewno było to ciężkie spotkanie, które kosztowało nas dużo zdrowia dodatkowo zdobyte na trudnym terenie ale to jest jedyna droga do tego byśmy na dłużej zaistnieli w tej lidze. Kolejny raz pracujemy mocno całą drużyną na zwycięstwo, co może bardzo cieszyć. Myślę, że mieliśmy swoje sytuacje by otworzyć ten mecz wcześniej, udało się w 80. minucie co sprawia, że wracamy w dobrych nastrojach do Częstochowy i pracujemy dalej bo jeszcze wiele przed nami – skomentował występ całej drużyny strzelec „złotego” gola.   – Nastawialiśmy się na trudny mecz. Okazałe zwycięstwo z GKS-em Katowice powodowało, że przestrzegałem naszych zawodników przed trudnym bojem. I tak było, nie zabrakło walki w środku pola. Bardzo szczerze gratuluję moim piłkarzom tych trzech punktów. Moim zdaniem zasłużyliśmy na to zwycięstwo. Nie jest to pycha z mojej strony, twardo stąpamy po ziemi, ale dziś tak było. Chrobry w pierwszej połowie miał swoje sytuacje, ale umiejętnie je wybroniliśmy. My też mieliśmy okazje do kolejnych goli – podsumował spotkanie na pomeczowej konferencji usatysfakcjonowany Jakub Dziółka. Jego kolega po fachu, Ivan Djurdjević przyczyn porażki próbował upatrywać w konieczności gry na bocznym boisku: – Wiedzieliśmy, że będzie to mecz do jednej bramki. Na boisku, na którym zagraliśmy nie dało się grać lepiej. Nasz styl był dziś nieco inny niż ostatnio. Chcieliśmy szukać dużo stałych fragmentów gry, kilka sytuacji mieliśmy, ale byliśmy zbyt nerwowi i mało skuteczni. Gratuluję Skrze, bo zagrali ambitnie i byli bardziej przekonani, aby wygrać. Dużo roboty przed nami – powiedział serbski szkoleniowiec Chrobrego. Wygrana w Głogowie w połączeniu z tym, że to spotkanie zainaugurowało 8. serię spotkań sprawiły, że Skra awansowała na wysokie – 10. miejsce w tabeli Fortuna 1 Ligi. W obliczu zaległego meczu z Sandecją cieszy nas to ogromnie, ponieważ obecnie mniej punktów straty mamy do pozycji barażowych o PKO Ekstraklasę niż przewagi nad strefą spadkową. Kolejne spotkanie ligowe rozegramy dopiero 20 września. W Gdyni podejmować będziemy Akrę. Podejmować, ponieważ formalnie gospodarzem meczu będzie nasz klub. Chrobry Głogów – Skra Częstochowa 0:1 (0:0) 0-1 Piotr Nocoń 80’ (asysta Brusiło) Chrobry: Leszczyński, Ziemann, Praznovsky, Bougaidis Ż, Banasiak, Mandrysz (Dziąbek), Kolenc, Tupaj (Machaj), Lebedyński, Piła (Turski), van der Heijden Skra: Kos, Mesjasz, Brusiło, Winiarczyk, Holik, Stromecki, Nocoń (Baranowicz), Kwietniewski (Lukoszek), Szymański, Napora (Niedbała Ż), Mas (K. Wojtyra Ż) Mariusz Rajek, zdj. Grzegorz Przygodziński, Natanael Brewczyński