Poniedziałek nad morzem. Gramy z Arką

Poniedziałkowym (20.09) meczem z Arką w Gdyni piłkarze Skry rozpoczną serię trzech niezwykle trudnych spotkań na przestrzeni dziewięciu dni z wielkimi firmami polskiej piłki. Starcie z gdynianami będzie także pierwszym w tym sezonie, które formalnie rozegramy jako gospodarze. Niestety, 500 kilometrów od domu.

Nasi rywale w latach 2017-2020 występowali na boiskach ekstraklasy. Spadli w „pandemicznym” sezonie i nie ukrywali, że ich jedynym celem jest jak najszybszy powrót do krajowej elity. W poprzednim sezonie się nie udało. Arka na koniec rozgrywek zajęła 4. miejsce, ale w barażach jej się nie powiodło, już w półfinale musieli uznać wyższość ŁKS-u Łódź. Obecne rozgrywki drużyna z Trójmiasta również nie rozpoczęła najlepiej, po 8. seriach gier z 13 punktami plasuje się na 8. miejscu w tabeli. W czwartek (16.09) gdynianie zasygnalizowali jednak powrót na właściwe tory efektownie wygrywając w zaległym spotkaniu z GKS-em w Katowicach aż 4:2. – Przyjechaliśmy po trzy punkty i to się udało. Mecz może nie był porywający, ale nie to było najważniejsze. Zespół wykonał dobrą pracę. Jeśli spojrzymy na statystyki to my w meczach mamy naprawdę bardzo dobre liczby, jeśli chodzi o posiadania piłki w wysokiej strefie. Staramy się zawsze prowadzić grę, przez co często narażamy się na kontry – mówił po tamtym meczu trener Arki Dariusz Marzec.

Starcie w Katowicach było również wyjątkowe dla 37-letniego napastnika Arki Marcusa da Silvy, który ustalając wynik meczu w 90. minucie zdobył 63. bramkę w barwach gdynian stając się tym samym najlepszym strzelcem klubu znad morza w historii. – Bardzo mi miło z tego powodu. Gram tu tyle lat i bardzo to cieszy. Przed meczami nie patrzę jednak na statystyki indywidualne, a jedynie na to by drużyna wygrała mecz – skomentował historyczne trafienie Brazylijczyk. Wcześniej dwa trafienia zapisał do protokołu młody Olaf Kobacki. – W porównaniu z meczem z Tychami w końcu nie zabrakło nam skuteczności. Wtedy nie potrafiliśmy zdobyć gola mimo wielu okazji, teraz zaaplikowaliśmy rywalowi cztery trafienia. Cieszą te punkty, bo to najważniejsze w drodze do awansu – dodał 20-letni napastnik Arkowców.

Nasza drużyna udała się w najdalszy I-ligowy wyjazd w niedzielne przedpołudnie opromieniona wygraną z Chrobrym w Głogowie (1:0). Czy to, że Skra w protokole zagra jako gospodarz ma jakiekolwiek znaczenie dla trenera Jakuba Dziółki? – Naszej sytuacji w żaden sposób to nie zmienia. To jedynie formalność. Praktycznego handicapu nie daje nam to żadnego – krótko odpowiada szkoleniowiec. – Jest to zabawna sytuacja, bo jesteśmy gośćmi, a gospodarzami tylko na papierze będziemy się nazywać. Tak naprawdę jest to dla nas kolejny mecz wyjazdowy pod względem sportowym. Nie patrzymy jednak na to, patrzymy na siebie i co możemy zrobić na boisku. Jedziemy tam zagrać dobre spotkanie i przywieźć komplet punktów – wtóruje trenerowi Mikołaj Kwietniewski. – Wiadomo jaka jest nasza sytuacja i jak bardzo chcielibyśmy zagrać u siebie, w swoim mieście, tak aby na mecz mogli przyjść nasi kibice i najbliżsi – dorzuca w temacie jeszcze Krzysztof Napora, który w Głogowie zagrał tam dobrze, że trafił do jedenastki 8. kolejki Fortuna 1 Ligi dziennikarzy tygodnika „Piłka Nożna”. – Takie wyróżnienia na pewno cieszą ale najważniejsze, że jako drużyna zagraliśmy dobrze i wygraliśmy mecz – skromnie dodał pomocnik Skry.

Czy nasz zespół stać na sprawienie kolejnej niespodzianki? Cztery dni po meczu w Gdyni zagramy w Łodzi z Widzewem, a kolejne cztery później w Poznaniu z Lechem w ramach 1/32 finału Pucharu Polski. – Ciężko patrzeć czy to najtrudniejszy moment w rundzie jesiennej. Jeśli spojrzymy na nazwy drużyn i częstotliwość tych spotkań, to tak się może wydawać. Przed nami duże wyzwanie, to bardzo dobre zespoły usposobione ofensywnie. Szkoda tylko, że wszystkie te mecze zagramy na wyjazdach, bo liczyliśmy, że uda nam się rozegrać jakiś mecz w Częstochowie, a na tę chwilę się to nie dzieje. Pozostaje nam jedynie dostosować się do tej sytuacji. Przy ciągłych wyjazdach o odpoczynek i regenerację jest na pewno o wiele trudniej – mówi trener Dziółka. – Jesteśmy beniaminkiem, każdy to wie, my oczywiście tez. Jednak w każdym meczu gramy o trzy punkty i w poniedziałek będzie tak samo. Zrobimy wszystko, żeby wygrać, bo nie boimy się nikogo – w bojowym nastroju dodaje Mikołaj Kwietniewski.

Z powodu urazu jedynym nieobecnym w naszej kadrze będzie w Gdyni Przemek Sajdak. Dobrą wiadomością z kolei jest wylecenie urazu przez Kamila Wojtyrę. – Ze zdrowiem już wszystko jest w porządku. Od czterech tygodni trenuje z całą drużyną na 100 procent. Każdy zawodnik chce zaczynać mecz w wyjściowym składzie, ja również mam takie ambicje – zapowiada przed poniedziałkowym meczem król strzelców poprzedniego sezonu w eWinner 2. Lidze Kamil Wojtyra. Na jakie zestawienie ostatecznie zdecyduje się sztab Skry przekonamy się jutro. Można jednak obstawiać, że trener Dziółka nie zmieni zwycięskiego składu. Pierwszy gwizdek sędziego Pawła Pskita z Łodzi zaplanowany został na godzinę 18.00. Spotkanie tradycyjnie będzie można oglądać za pomocą aplikacji Polsat Box. Zapraszamy śledzenia meczu pod linkiem:

https://polsatboxgo.pl/events/5029522?ktw=eyJhbGciOiJIUzI1NiJ9.WzQ1LDE5OSw5MF0.kWzZtPG8S_ULDldhDPKAXZx4QrWmTeRyAKqd1B4ufEY&utm_medium=baner&utm_campaign=1liga&fbclid=IwAR1C_PaE7AisBmLbmCdC8S53z0upzkUeuFlBrKIzo3FOSF7s1SS1Lp78fM4

Mariusz Rajek