O takich meczach pamięta się i wspomina jeszcze długo po ich zakończeniu. W miniony weekend w doliczonym czasie gry pokonaliśmy 1-0 uznaną na polskim rynku markę – GKS Katowice. Jak do tego doszło? Co się działo wokół boiska? Zapraszamy Was do obejrzenia kolejnych Kulis, które zarejestrowała nasza kamera:
Autor: Mariusz Rajek
„Rywalizacja między słupkami jest u nas ostra” – rozmowa z Grzegorzem Świtałą
Od początku sezonu zachwycamy się świetną formą w bramce Mikołaja Biegańskiego. Z ławki w każdej chwili gotów jest go zastąpić Mateusz Kos, doświadczony golkiper również z dużymi umiejętnościami i ambicjami. O bramkarzach w naszym klubie, ale i o specyfice tej właśnie profesji rozmawiamy z trenerem bramkarzy w Skrze – Grzegorzem Świtałą. Wydaje się, że trener bramkarzy w klubach piłkarskich to fach nieco w cieniu pierwszego czy drugiego trenera. Na czym polega specyfika trenerki bramkarskiej? Na jakie elementy kładzie się wyjątkowy nacisk? – Jest to już trochę stereotyp, że trener bramkarzy jest w cieniu asystentów pierwszego trenera. Rola trenera bramkarzy w sztabie trenerskim ewoluuje i jest jego integralną częścią. Tak powinno być i muszę przyznać, iż od momentu przyjścia do Skry tak się czułem i tak funkcjonowało i funkcjonuje to nadal. Niewątpliwie trener bramkarzy jest głównie odpowiedzialny za formę bramkarzy, za ich przygotowanie fizyczne, ale również taktyczne czy mentalne. Nadal głównym celem bramkarza jest bronienie bramki, ale dochodzą coraz to nowe aspekty taktyczne, głównie przy otwieraniu gry i wymagania techniczne – w grze nogami muszą być one coraz wyższe. Bramkarz musi być najbardziej wszechstronnie wyszkolonym zawodnikiem w drużynie. Powinien dysponować cechami z kilku różnych dyscyplin sportowych. Musi być sprinterem na krótkich odcinkach, musi dobrze się wybijać czy skakać – tu lekkoatletyka. Musi być gimnastykiem – szybkie zmienianie ułożenia ciała. Aby wykonać tzw. „Robinsonadę”- akrobatyka. Dochodzi jeszcze wyszkolenie stricte piłkarskie, gdyż piłka nożna staje się coraz szybsza i wymagania co do gry bramkarza pod tym kątem piłkarskim też się rozszerzają. Czy różni się trening i rozgrzewka dla bramkarzy od reszty zespołu? – Tak jak już mówiłem, rozgrzewka czy trening musi być ukierunkowany do tych aspektów wyżej wymienionych. Mianowicie, rozgrzewka musi być ukierunkowana na część główną treningu, na to co będzie wymagane w trakcie części głównej z drużyną. Oczywiście elementy gimnastyki, sprawności ogólnej czy też technika chwytu muszą się znaleźć w każdej rozgrzewce bramkarskiej, bo ten cel jest głównym. Elementy gry nogami czy też gra na przedpolu uwarunkowuje temat treningu drużyny czy analiza gry przeciwnika. Trener Marek Gołębiewski przyznawał, że pozycja bramki w naszym klubie jest szczególnie mocno obsadzona. Młody Mikołaj Biegański rozgrywa chyba obecnie rundę życia. Coś mu trener podpowiedział przed sezonem, przed poszczególnymi meczami? – Kadra bramkarzy pierwszego zespołu Skry liczy czterech bramkarzy: Mikołaja, Mateusza, Artura i Jakuba. Cała czwórka jest niezwykle pracowita i otwarta na rozwój sportowy. Dużą rolę w tej kadrze odgrywa Mateusz Kos, który jest bardzo doświadczonym bramkarzem i osobą dobrze znaną w środowisku piłkarskiej Częstochowy. Dzięki takiemu doborowi kadry bramkarskiej młodzi bramkarze mogą dużo wynieść podpatrując i uzyskując porady nie tylko trenera, ale też od starszego kolegi. Mikołaj rzeczywiście jest w doskonałej formie i to jest wynik jego ciężkiej pracy, ale nie możemy zapominać, że na tą jego wysoką formę pracują również inni: zawodnicy, bramkarze w treningu czy też sztab trenerski. Z Mikołajem cały czas rozmawiamy i analizujemy różne jego zachowania. Musimy pamiętać, że jest on bardzo młodym bramkarzem z bardzo dużym talentem, ale jeszcze dużo nauki i rozwoju przed nim. Aspekty takie jak ciężka praca, pokora, wytrwałość i konsekwencja w dążeniu do celu muszą mu cały czas towarzyszyć i musi być tego świadomy. I w jego przypadku tak jest. Czy bramkarze mają osobną odprawę i analizę przed meczem? Na co szczególnie zwraca się uwagę? – Jeżeli chodzi o analizę pomeczową to tak, mają osobną analizę, ale również uczestniczą w analizie całego zespołu. Przed meczem uczestniczą w analizie przeciwnika z całym zespołem. Jeżeli uznam, że jest coś charakterystycznego w analizie przeciwnika to przekazuję tę informację osobiście np.: rzuty karne, SFG czy strzały z dystansu itp. Nasz teoretycznie drugi bramkarz Mateusz Kos to jak na drugą ligę wciąż duże nazwisko. Nie denerwuje się nieco, że dopiero w 9. kolejce dostał pierwszą szansę i to nieco z konieczności? Podział ról jest u nas jasno określony? – Tak jak już wspominałem, Mateusz jest bardzo dobrym bramkarzem z dużym doświadczeniem na szczeblu centralnym, dodatkowo jest bardzo fajnym człowiekiem i w pełni profesjonalnym w tym co robi. Współpraca z nim to czysta przyjemność, ale oczywiste jest to, że trenuje po to by grać i bronić. Jednak tak już jest, że może bronić tylko jeden i w tym momencie musi uzbroić się w cierpliwość i czekać na swój czas. Rywalizacja między słupkami jest ostra i bardzo wyrównana, ale na zdrowych zasadach. Myślę, że z korzyścią dla wszystkich. Jak ocenia trener naszego trzeciego bramkarza Artura Kowalczyka? Ma szansę wskoczyć na poziom „Biegana” i Kosa w przyszłości? – Moja ocena Artura jest bardzo pozytywna i wysoka. Artur jest bardzo dobrym bramkarzem, który ciężko pracuje na swoją formę sportową, ale w obecnej sytuacji mamy problem z jego grą, ponieważ skończył wiek juniora, a nie mamy drugiej drużyny w której mógłby zbierać jakże ważne w tym wieku doświadczenie. Organizujemy dodatkowe gry kontrolne jednak jest ich zdecydowanie za mało i nie są systematyczne. W meczach w okresie przygotowawczym dostawał szansę pokazania się i spisywał bardzo dobrze. Ja wraz ze sztabem jesteśmy zadowoleni z jego dyspozycji i podejścia do obowiązków. Jego czas na pewno nadejdzie! Czy Mikołaj powinien w niedługim czasie spodziewać się oferty z bardzo silnego klubu? Co musi jeszcze poprawić, aby być bramkarzem naprawdę dużej klasy? – Myślę, że tak. Musi jednak to być przemyślana decyzja. Jego forma jest bardzo wysoka, ale musi ją utrzymać na takim poziomie jeżeli chce grać wyżej, a jestem pewny, że tak właśnie jest. Mikołaj jest młodym bramkarzem, z bardzo silną psychiką i dużymi umiejętnościami. Jest świadomy, wytrwały, ambitny i charakterny – to jego duże zalety. Oczywiście są też pewne deficyty, minusy i Mikołaj o tym wie i pracuje nad nimi. W przyszłości może być naprawdę wysokiej klasy bramkarzem w dobrym klubie i spełnić swoje marzenia. Tego mu z życzę! Rozmawiał Mariusz Rajek
„Chcemy się jeszcze bardziej umocnić w czubie tabeli” – Mikołaj Biegański po meczu z GieKSą
Obecna runda jest niezwykle udana dla naszego młodego golkipera. „Biegan” w meczu z GKS-em Katowice po raz piąty w tym sezonie zakończył mecz czystym kontem, w kilku sytuacjach ratując Skrę przed utratą bramki. Tydzień temu zmuszony był oglądać kolegów w domu w transmisji internetowej. Dlaczego? Wyjaśnienie w krótkiej rozmowie. Wróciłeś Mikołaj do bramki po meczu przerwy i kolejny raz zachowałeś czyste konto. Miałeś w meczu z GKS-em kilka bardzo udanych interwencji. Powoli chyba możemy powiedzieć, że to już nie twoje bardzo udane pojedyncze mecze, a cała seria. Też tak to odbierasz? – Można tak powiedzieć, że jest to moja runda, ale również całej drużyny. Jako drużyna gramy dobrze, wygrywamy i nie zatrzymujemy się. Która sytuacja w meczu z GieKSą była najtrudniejsza do obrony? – Ta z pierwszej połowy Kozłowskiego, kiedy była najpierw przebitka, a później miałem ułamek sekundy na decyzję czy wyjść od razu piłki, blokiem czy zostać w bramce. Udało mi się zainterweniować i do końca meczu zachować czyste konto. Moje piąte czyste konto w tym sezonie, to musi cieszyć. Za nami 10 kolejek. Skra ma 19 punktów, bardzo dobre miejsce w tabeli i chyba wcale nie zamierzacie na tym poprzestawać? – Zgadzam się. Za 10 dni jedziemy po kolejne punkty do Wronek i będziemy chcieli się w tym czubie jeszcze bardziej umocnić. Zabrakło cię podczas meczu w Krakowie z Hutnikiem. Możemy już powiedzieć, co było powodem? – Została na mnie nałożona szkolna kwarantanna ze względu na to, że jedna z moich klasowych koleżanek otrzymała wynik dodatni na koronawirusa. Przez siedem dni musiałem być na kwarantannie. Byłem tak naprawdę bezradny, uwięziony w domu z rodzicami. Pozostało mi tylko oglądać mecz chłopaków na telewizorze. Nie udało się tam niestety wygrać. Przeżywałem to podwójnie, bo nie mogłem im w żaden sposób pomóc. Nie mogłem się już doczekać tego meczu z GKS-em i cieszę się, że wyszło wszystko idealnie. Rozmawiał Mariusz Rajek
Mówią trenerzy – wypowiedzi po meczu Skra – GKS Katowice
Sobotni (24.10) mecz Skry z GKS-em Katowice miał bardzo podobny przebieg do wiosennego starcia obu drużyn. Znów wygraliśmy 1-0, a decydującą bramkę podobnie jak kilka miesięcy temu zdobył Piotr Nocoń. Po meczu, co oczywiste trenerzy obu drużyn byli w zupełnie odmiennych nastrojach. Poniżej ich pomeczowe opinie. Marek Gołębiewski, trener Skry: – Ta wygrana to rehabilitacja za mecz w Krakowie i horror zarazem. Kolejny mecz, który wygrywamy 1-0 i kolejny, w którym udowadniamy, że jesteśmy drużyną, której bardzo ciężko strzelić bramkę. Coraz lepiej gramy w piłkę. Kilka sytuacji, które sobie dziś stworzyliśmy również mogło skończyć się bramkami. Udało się dopiero w tej ostatniej, kiedy Krzysiek Napora dośrodkował, a Piotrek Nocoń zamienił to na bramkę, która dała nam upragnione trzy punkty. Po meczu z Hutnikiem mówiłem, że bardzo będziemy chcieli wygrać, bo o ile na wyjeździe można jeszcze kalkulować, to u siebie trzeba wygrywać. Chciałbym też podkreślić, że to nie boisko decyduje, ze u siebie gramy lepiej. Po prostu mamy umiejętności i pomysł na to, jak chcemy grać. Piotrek jest jednym z moich najlepszych zawodników. Jest bardzo doświadczony, ma umiejętności z pewnością na wyższą ligę. Nie dość, ze zdobył decydującego gola, to całościowo zagrał bardzo dobry mecz. W każdej sytuacji, gdy miał piłkę grał w zasadzie bez strat. Tabeli nie sprawdzam, nie mam na to czasu, tam będę zaglądał w czerwcu. Na razie chcemy grać w każdym meczu o trzy punkty, co oczywiście nie zawsze się udaje. Tanio skóry nigdy nie sprzedajemy i w każdym meczu walczymy do końca. Odpoczynku za bardzo mieć teraz nie będziemy. We wtorek czekają nas testy wydolnościowe, w środę dwa treningi, z czego jeden będzie sparingiem z RKS-em Radomsko. Już myślimy o meczu z rezerwami Lecha. Rafał Górak, trener GKS-u: – Każda porażka boli, bez znaczenia czy po golu straconym w pierwszej czy ostatniej minucie. Gratuluję gospodarzom, bo widoczni my nie zasłużyliśmy nawet na punkt. Nie chcę tego meczu teraz bardziej komentować, bo to nie ma sensu. Musimy grać po prostu lepiej. Mecz był słabym widowiskiem, a my okazaliśmy się w nim gorsi.
W doliczonym czasie gry wygrywamy z GKS-em Katowice!
Co to jest deja vu? Odczucie, że przeżywana sytuacja wydarzyła się już kiedyś, w nieokreślonej przeszłości, połączone z pewnością, że to niemożliwe. To jest jednak jak najbardziej możliwe! Bramka Piotrka Noconia po raz kolejny dała nam wygraną 1-0 z GKS-em Katowice. Możemy być dziś niezwykle szczęśliwi i dumni z naszej drużyny! Był już doliczony czas gry. Krzysztof Napora niezwykle precyzyjnie dośrodkował piłkę z prawej strony pola karnego, wprost na głowę Piotrka Noconia. – Co pomyślałem? Szczerze to chyba nic (śmiech). Liczyłem na to, że zawodnik, który był przede mną jej nie sięgnie, tak się stało i ja już wiedziałem co z tą piłką zrobić. Muszę pochwalić Krzycha, bo to byłą wrzutka bardzo dobrej jakości i mi tylko pozostało zamienić to na gola, który dał nam trzy punkty. Po tym golu na boisko zdążył jeszcze wejść Sebastian Rogala zastępując Kamila Wojtyrę i sędzia Albert Różycki zakończył spotkanie. A co działo się wcześniej? Pierwsza połowa była bardzo wyrównana. Przyznać trzeba, że katowiczanie na zbyt wiele w ofensywie nam nie pozwalali. Goście mogli objąć prowadzenie w 10. minucie Wtedy to Arkadiusz Woźniak przymierzył z ostrego kąta lewą nogą i tylko dzięki kapitalnej paradzie Mikołaja Biegańskiego uniknęliśmy straty gola. Skra po raz pierwszy zagroziła bramce Bartosza Mrozka w 18. minucie po uderzeniu Wojtyry. Z tej części gry warto odnotować jeszcze uderzenie Radka Gołębiowskiego z 30. minuty, po którym bramkarz musiał ratować się dość rozpaczliwym wybiciem piłki na rzut rożny. Po przerwie pierwsze minuty należały do GieKSy, którzy często oblegali nasze pole karne. W 54. minucie Wojtyra wykorzystał błąd jednego z rywali, przechwycił piłkę i ruszył w kierunku bramki. W polu karnym został dość ostro zatrzymany przez defensora gości. Wzbudziło to niemałe kontrowersje, bo w ocenie wielu obserwatorów należał nam się rzut karny. Gwizdek sędziego jednak milczał. Później optycznie znów dominowali katowiczanie, aż do 71. minuty, kiedy piękna akcję przeprowadzili „Nocek” z „Gołąbkiem”. Rozklepali obronę GKS-u, ale zabrakło mocniejszego uderzenia tego drugiego. Najlepsza okazja gości miała miejsce w 80. minucie. Mocno pocelował Michał Gałecki, ale „Biegan” był na posterunku. Wspaniałe zakończenie tego meczu opisaliśmy na początku, ale oddajemy jeszcze na chwilę głos strzelcy zwycięskiej bramki: – Trener przed meczem przypomniał mi, że ostatnio strzeliłem bramkę zwycięską z GKS-em i nie miałby nic przeciwko jakbym to powtórzył. Na brawa zasługuje dzisiaj jednak cała drużyna, bo graliśmy dziś jeden z najlepszych meczów w tej rundzie i pokazaliśmy, że te punkty i miejsce Skry nie są przypadkowe – ocenił Piotr Nocoń. – To była rehabilitacja za mecz w Krakowie i zarazem wielki horror. Udowodniliśmy tym meczem, że jesteśmy drużyną, której bardzo ciężko strzelić bramkę. Coraz lepiej też gramy w piłkę. To nie stan boiska decyduje o wyniku, tylko umiejętności zawodników. Piotrek jest jednym z naszych najlepszych i najbardziej doświadczonych zawodników. Ma papiery na grę w wyższej lidze. Tabeli nie sprawdzałem, zajrzę tam w czerwcu – powiedział po meczu uradowany trener Marek Gołębiewski. Szkoleniowiec gości, czemu nie można się dziwić nie był zbyt rozmowny i miał zupełnie inną optykę na to spotkanie: – Każda porażka boli, bez względu na to, w której minucie traci się bramkę. Nie chcę tego teraz szerzej komentować, bo musimy po prostu lepiej grać. Mecz był słabym widowiskiem – stwierdził krótko Rafał Górak. Wygrana z GKS-em Katowice była szóstym triumfem Skry w sezonie. Z dorobkiem 19 punktów plasujemy się aktualnie na czwartej pozycji w tabeli z już siedmioma punktami przewagi nas siódmą Bytovią Bytów. Skra obecnie bez fałszywej skromności należy do drugoligowej czołówki i mamy nadzieję, że ten stan się szybko nie zmieni. W kolejne serii gier zaplanowanej na 4 listopada zagramy we Wronkach z ostatnimi w tabeli rezerwami poznańskiego Lecha. Skra Częstochowa – GKS Katowice 1:0 (0:0) 1-0 Piotr Nocoń 90+2’ (asysta Krzysztof Napora) Skra: Biegański, Mesjasz Ż, Nocoń, Brusiło, Gołębiowski (Kazimierowicz), Zieliński (Pietraszkiewicz), Napora, Wojtyra (Rogala), Niedbała, Olejnik, Holik GKS: Mrozek, Jędrych, Woźniak (Pavlas), Błąd, Jaroszek Ż (Gałecki), Urynowicz (Kurbiel), Kozłowski, Rogala, Wojciechowski, Kiebzak (Sanocki), Kołodziejski Ż Mariusz Rajek, zdj. Patryk Kowalski
Czas na mecz z najbogatszymi w lidze – zapowiedź meczu Skra – GKS Katowice
W trudnych czasach, gdy codziennie zasypywani jesteśmy nowymi rekordami w liczbie zakażeń koronawirusem piłka nożna jest jedną z najlepszych odskoczni, a emocje związane z meczami szansą na chwilę normalności. Tak powinno być za sprawą zaplanowanego na sobotę starcia Skry z GKS-em Katowice. Uznana i zasłużona firma zawita na Loretańską. Mecz drużyn, które po 9 seriach gier plasują się na pozycjach barażowych jest jednym z najciekawiej się zapowiadających w najbliższej kolejce. O tym, że w tym meczu można spodziewać się dużo dobrej gry przekonane wydają się być władze naszej piłki decydując się na przeprowadzenie transmisji z Częstochowy na kanale Łączy Nas Piłka. W czasach gdy kibice nie mogą wchodzić na stadiony cieszymy się, że relacja z niego będzie mogła trafić do bardzo szerokiego grona odbiorców. GKS Katowice to 4-krotny wicemistrz Polski. Klub z absolutnie najwyższym budżetem w drugiej lidze spadł z zaplecza ekstraklasy w 2019 roku i szybka próba powrotu na ten szczebel rywalizacji na razie mu się nie powiodła. W poprzednich rozgrywkach katowiczanie musieli uznać wyższość Górnika Łęczna, Widzewa Łódź oraz Resovii Rzeszów. Punktów, których ostatecznie zabrakło w końcowym rozrachunku GieKSa nie zdołała na wiosnę wywieźć z „Lorety”. Po bramce Piotrka Noconia nasza drużyna wygrała 1-0 nabierając tempa podczas fantastycznej serii Skry na wiosnę. Warto przypomnieć, że ledwie kilka dni wcześniej wznowiono rozgrywki, a my pokonaliśmy 2-1 Widzew w Łodzi. Zwycięstwa z takimi firmami dają coś więcej niż tylko trzy punkty do ligowej tabeli. To budowanie swojej marki oraz podnoszenie morale drużyny. Zdaje się z tym zgadzać trener Marek Gołębiewski. – GKS to jedna z najlepszych drużyn w drugiej lidze. Będziemy chcieli na pewno stworzyć ciekawe widowisko. Zrobimy wszystko, aby szybko naprawić wpadkę z Krakowa. W meczach wyjazdowych czasem można kalkulować, u siebie w każdym meczu interesuje nas tylko zwycięstwo – mówi szkoleniowiec Skry. Rywale tydzień temu mieli wolne. Ich spotkanie z Błękitnymi Stargard zostało przełożone z najbardziej typowego dla obecnych realiów powodu – wykrycia przypadków zakażenia Covid-19 u zawodników jednej z drużyn. Tym razem padło na ekipę z zachodniopomorskiego. Trudno stwierdzić jak nieplanowana przerwa wpłynęła na katowicką jedenastkę, ale nie ma wątpliwości, że goście przy Loretańskiej interesować będą się wyłącznie grą o pełną pulę. – Kluczowe będzie to, by nie zaprzątać sobie głowy wszystkimi kwestiami, na które nie mamy żadnego wpływu. Umówmy się, każde kolejne spotkanie wiąże się z konkretnym wyzwaniem. Dlatego nie będę się zajmował tym, że gramy na sztucznej nawierzchni, bo co ja mogę? W Częstochowie gramy na innym boisku, ale nasza gra nie może się zmieniać. Musimy pozostać tożsami z tym, co cały czas trenujemy. Nie możemy szukać wymówek, bo nagle zagramy na boisku ze sztuczną nawierzchnią – mówi przed meczem na oficjalnej stronie klubu 30-letni obrońca rywali, Arkadiusz Woźniak. W ostatnim meczu o punkty GKS wygrał na wyjeździe z Olimpią Elbląg 2-1 zwycięską bramkę zdobywając w 83. minucie. – Już w poprzednich meczach graliśmy fajną piłkę i stwarzaliśmy sytuacje. Mimo to rywal wyrywał nam punkty w końcówkach meczów. W Elblągu okazaliśmy się dojrzalsi w kluczowych momentach co w konsekwencji dało wygraną – mówił po tamtym meczu Arkadiusz Jędrych. My mamy nadzieję, że sobotnie starcie finalnie będzie podobne do tego wiosennego. Rywale z pewnością przyjadą się zrehabilitować. Wygrana pozwoliłaby GieKSie wyprzedzić Skrę w tabeli. Mamy nadzieję, że takiego scenariusza jednak nie będzie. Walki, emocji i ciekawej piłki nie powinno zabraknąć. Pierwszy gwizdek sędziego Alberta Różyckiego z Łodzi zaplanowany został na godzinę 14.15. Zapraszamy do śledzenia meczu na kanale Łączy Nas Piłka. 18 milionów złotych. Na tyle „Przegląd Sportowy” wyceniał przed sezonem budżet najbogatszego z drugoligowców. GKS Katowice to nie tylko piłka nożna. Sekcja może się również pochwalić siatkarzami grającymi w PlusLidze oraz hokeistami w najwyższej klasie rozgrywkowej. Oprócz wspomnianych wcześniej czterech tytułów wicemistrza Polski (1988, 1989, 1992, 1994), katowiczanie mogą się pochwalić również 3-krotnym triumfem w Pucharze Polski. Sięgali po to trofeum w 1986, 1991 oraz 1993 roku. Katowiczanie kilkunastokrotnie reprezentowali Polskę w europejskich pucharach. Największym sukcesem było wyeliminowanie Girondins Bordeaux w sezonie 1994/1995 i dotarcie do 1/8 finału Pucharu UEFA. Tam GieKSę zatrzymał Bayer Leverkusen. W Katowicach wciąż wierzą, że kiedyś uda się powrócić do lat świetności.
Poznajcie E-Team Skra Częstochowa – naszą wirtualną drużynę w PES21
E-sport staje się coraz bardziej popularny. Liczba graczy rośnie, mecze z emocjami śledzą kibice, a te są komentowane przez komentatorów. Jako Skra w świecie elektronicznego sportu od kilku miesięcy również mamy swoja drużynę. Co ciekawe, tworzoną przez osoby spoza Częstochowy. Więcej opowie nam o tym jej twórca, kapitan i organizator – Jacek Łukomski. DLACZEGO SKRA Pochodzę akurat z województwa warmińsko-mazurskiego. Od dzieciństwa wiele uwagi poświęcam klubom z niższych lig. W sezonie 2017/2018 śledziłem ciekawą rywalizację o awans do samego końca w 3 grupie III ligi. Ostatecznie awansowała Skra, do ostatnich sekund korespondencyjnie bijąc się o to ze Ślęzą Wrocław. Byłem ciekaw jak ta drużyna poradzi sobie w drugiej lidze i na początku były to same porażki. Śledziłem transmisje w internecie, myślałem, że Skra rozgrywa swoje mecze na jakimś szkolnym boisku, potem poczytałem, że jest to sztuczna nawierzchnia. Mimo tak fatalnego początku tej drużynie udało się utrzymać. Kolejny sezon znów zaczął się od kilku porażek, a potem bardzo dobra wiosna i znowu wygrana walka o utrzymanie. Dla mnie Skra była zespołem, który przykuwał uwagę. Nie mam swojego ulubionego klubu, a bardzo interesują mnie te mniejsze i mniej znane. Częstochowa jest kojarzona przede wszystkim z Rakowem, a Skra o swoją rozpoznawalność wciąż musi walczyć. POCZĄTKI Robiąc nabór do drużyny wiele osób faktycznie się dziwiło, pytało o Skrę, co to za drużyna. Pierwszy mecz rozegraliśmy 7 lipca. W siedem osób zmierzyliśmy się wtedy z komputerem. Dzisiaj E-Team Skra Częstochowa tworzy już ponad 20 osób, a przewinęło się nawet około 35. Co ciekawe w naszym zespole nie ma nikogo z Częstochowy. Nie miałem możliwości przeprowadzenia naboru wśród sympatyków Skry, bo nie wiedziałem jak do nich dotrzeć. Pierwszy nieoficjalny sparing zagraliśmy z GKS-em Jastrzębie. Na dzień dobry przegraliśmy 0-7. DRUŻYNA Zbudowałem zespół spośród osób, które w zasadzie nigdy wcześniej w to nie grały. Oprócz niedoświadczonych zawodników dołączyło do nas jednak również kilka znanych twarzy w świecie PES. Są to solidni ligowcy jak choćby Darek Otwórz, który mimo naszej słabszej formy trzyma się blisko strzeleckiego podium. Gramy w takim trybie, że każdy kieruje jednym zawodnikiem. Czasami chętnych jest więcej niż miejsce w składzie i niektórym pozostaje tylko oglądanie meczów. Minimum potrzebujemy ośmiu osób do rozegrania meczu. Czasami testujemy nowych zawodników, gramy różnymi ustawieniami. Jeśli mecz jest o 21.00, to „zbiórkę” trzeba zrobić o godzinie 20.40. Muszę graczom przedstawić jakie są założenia. Generalnie trzeba wszystkiego dopilnować tak jak w prawdziwym meczu. PRZYGOTOWANIA DO MECZU W czasie meczu wszyscy jesteśmy na słuchawkach. Trzeba być skoncentrowanym, pilnować choćby linii spalonego. Czasem jest ostra wymiana zdań. Jest to naprawdę dość skomplikowane. Po meczu jeszcze dwie godziny ze sobą piszemy na grupie, analizujemy. Ja na drugi dzień jeszcze dwa razy taki mecz oglądam. Przygotowuję analizę pokazuje gdzie kto popełnił jaki błąd, gdzie nie podbiegł. Są to uwagi jak po prawdziwym meczu na murawie. Organizacja tego wszystkiego zajmuje mi czasem cały dzień. Muszę posprawdzać kto jest gotowy do gry, czy akurat nie ma popołudniowej zmiany, czy ktoś inny nie ma nadgodzin, nie jedzie do szkoły. Mam rozpisane kto gdzie pracuje, w jakich godzinach jest dostępny. Czasami ktoś nie może zagrać o 21.00, bo akurat usypia dziecko. Przed samym meczem trzeba posprawdzać takie rzecz jak choćby czy każdy ma dobry internet, bo to może powodować przycinanie gry. Detali jest naprawdę sporo. Mecze są normalnie komentowane jeśli klub ma swojego komentatora. CEL Jakiś czas temu powstał projekt pod nazwą E-Liga. W tym momencie są dwie ligi EPL, gdzie jest pierwsza i druga liga. Nazwy drużyn są tam naprawdę rozmaite i przeróżne (Husaria, Wychowani na pesie, E-Futbolista), ale są to drużyny świetnie zorganizowane i prezentują wysoki poziom. Niektóre występują nawet w ligach europejskich. Projekt E liga skupia tylko prawdziwe zespoły. Starałem się do tej ligi dostać ze Skrą, ale dostałem taką odpowiedź, że klub jest jeszcze mało rozpoznawalny i że na pierwszy sezon to nie bardzo. Naszym celem jest dostać się do E-Ligi, gdzie każdy będzie miał przypisanego zawodnika na cały sezon. W tym sezonie chcemy przede wszystkim nabrać doświadczenia i wzmocnić zespół. W PIĄTEK SPARING Z ODRĄ WODZISŁAW link do relacji live : Www.youtube.com/user/chomontek79 Już dziś (23.10) zagramy sparingowo z Odrą Wodzisław. Będzie to trudny mecz, ponieważ Odra to mocny rywal, z którym już się mierzyliśmy kilka razy towarzysko i nie zdołaliśmy ich pokonać. Odra gra w E-Lidze i ostatnio pokonała Górnika Zabrze.
Kulisy mecz z Hutnikiem Kraków – VIDEO
Z wyprawy do Krakowa wróciliśmy niestety bez punktów. Hutnik pokonał Skrę 3:1 udanie inaugurując drugą ligę na stadionie „Suche Stawy”. Mimo porażki na boisku, jak i wokół niego działo się całkiem sporo, co oczywiście nie mogło ujść czujności naszej kamery. Zapraszamy do oglądania naszych kolejnych Kulis.
„W meczu z GKS-em będziemy chcieli się zrehabilitować” – trener Marek Gołębiewski po meczu z Hutnikiem
W sobotę (17.10) na stadionie „Suche Stawy” w Krakowie musieliśmy przełknąć gorycz porażki z Hutnikiem 1-3. Jak to spotkanie ocenia nasz trener? Czy uważa, że była szansa na lepszy wynik? Zapraszamy do przeczytania rozmowy przeprowadzonej tuż po meczu. Panie trenerze, szkoda tych punktów z Hutnikiem, bo patrząc na przebieg gry wydaje się, ze spokojnie mogliśmy stąd wywieźć przynajmniej punkt. Zgodzi się trener? – Jadąc tutaj wiedziałem, że będzie to ciężkie spotkanie i się nie pomyliłem. Mobilizowałem zespół jak tylko się dało. Kolejny raz w trzy minuty tracimy dwie bramki. Było tak w Suwałkach i w Rzeszowie. Tu jest chyba problem z koncentracją, bo tracimy bramkę, a potem jest problem w naszym bloku defensywnym, tracimy drugą i na tym poziomie jest to bardzo ciężko odrobić. Charakter na pewno pokazaliśmy. Chcieliśmy jak najszybciej złapać kontakt. Po bramce z rzutu karnego mieliśmy jeszcze kilka sytuacji. Zmieniłem system gry na 3-5-2, ale nie przyniosło to efektu i dziś wracamy bez punktów. W tabeli nadal jesteśmy jednak na niezłej pozycji i pozwala nam to na spokojnie spojrzeć na kolejne spotkania. Przed nami teraz ciężki mecz z GKS-em Katowice, ale ja jestem zawsze optymistą. Wiem jakich mam piłkarzy i wiem, że będą chcieli to odrobić już w kolejnym spotkaniu. Zatrzymując się jeszcze na chwilę przy meczu w Krakowie, szkoda chyba przede wszystkim tych niewykorzystanych szans jak choćby Kamila Wojtyry z pierwszej połowy? – Zgadza się, ale napastnik zawsze ma sytuacje. Czasami trafi trzy tak jak w meczu z Sokołem Ostróda, a czasem się nie uda. Ja nigdy nie mam pretensji do zawodników o to, że nie strzelają bramek. Te sytuacje sobie stwarzamy, Kamil na pewno bardzo chciał dziś zdobyć dziewiąta bramkę. Zabrakło trochę szczęścia i umiejętności. Mieliśmy też inne sytuacje, jak choćby Piotrka Noconia, groźny strzał Radka Gołębiowskiego w drugiej połowie. Z przebiegu meczu zasłużyliśmy na coś więcej, ale na pewno nie na zwycięstwo, bo nie był to nasz dobry mecz pod względem operowania piłką. Na to zawsze zwracam szczególną uwagę. Za tydzień przyjeżdża do nas tak jak trener już wspominał GKS Katowice. Na rehabilitację za porażkę chyba rywal wymarzony? – To jedna z najlepszych drużyn w drugiej lidze. Będziemy chcieli na pewno stworzyć ciekawe widowisko. Na pewno zrobimy wszystko, aby dzisiejszą wpadkę naprawić. W meczach wyjazdowych czasem można kalkulować, u siebie w każdym meczu interesuje nas tylko zwycięstwo. Zapraszam kibiców do oglądania tego meczu. Rozmawiał Mariusz Rajek
W Krakowie bez punktów. Przegrywamy z Hutnikiem
Choć pierwsza połowa tego nie zapowiadała, w Krakowie niestety doznaliśmy goryczy porażki. – Kolejny raz na wyjeździe w trzy minuty tracimy dwie bramki. Będziemy musieli popracować nad koncentracją – przyznawał po meczu trener Marek Gołębiewski. W 70. minucie nadzieję na uratowanie przynajmniej remisu dał nam z rzutu karnego Piotrek Nocoń. Wynik na 3-1 ustalił jednak były zawodnik Skry Kamil Sobala. Początek pierwszego meczu w tym sezonie na Suchych Stawach należał do gospodarzy. Zastępujący w bramce Mikołaja Biegańskiego Mateusz Kos po raz pierwszy zmuszony został do interwencji w 5. minucie po uderzeniu gospodarzy z rzutu wolnego. Później długimi fragmentami to Skra dyktowała warunki i miała spotkanie pod kontrolą. W 16. minucie sam na sam z Dawidem Smugiem znalazł się Kamil Wojtyra, ale skończyło się tylko na rzucie rożnym. Kolejną świetną okazję na objęcie prowadzenia mieliśmy w 32. minucie, kiedy to Piotrkowi Noconiowi wręcz idealna piłkę wyłożył Krzysztof Napora. Niestety strzał był minimalnie niecelny. W kolejnych minutach to Hutnik zdawał się grać coraz lepiej i coraz częściej zagrażać Kosowi. Do sporego zamieszania doszło w 40. minucie, ale na szczęście nasz golkiper był na posterunku. Jednak mimo wszystko to Skra powinna schodzić do szatni z prowadzeniem. W 45. minucie bardzo dobrą pozycję do strzału wypracował sobie Kuba Sinior. Jego uderzenie zdołał wybronić bramkarz Hutnika, do piłki dopadł Wojtyra i niestety z najbliższej odległości posłał piłkę nad poprzeczką. Chwilę później sędzia zagwizdał po raz ostatni w pierwszej odsłonie. Na początku drugiej połowy na rajd środkiem boiska zdecydował się Radek Gołębiewski, ale strzelił niestety nieco za wysoko. Chwilę później nastąpił najważniejszy moment meczu. Dla nas niestety bardzo przykry. Po błędzie przy wyprowadzeniu piłki w 55. minucie Hutnik objął prowadzenie. Po pierwszym strzale fenomenalną obroną popisał się jeszcze Mateusz Kos, ale wobec dobitki Krzysztofa Świątka do pustej bramki był już bezradny. Chwilę później było już niestety 2-0. Kolejny błąd naszej obrony i akcję z prawej strony strzałem z najbliższej odległości wykończył Dawid Linca. Po takich dwóch ciosach ciężko się było podnieść, ale nie poddawaliśmy się. Do niezłych sytuacji bramkowych dochodzili Nocoń czy wprowadzony w drugiej połowie Daniel Pietraszkiewicz. Po faulu na tym drugim sędzia w 69. minucie odgwizdał dla nas rzut karny, który pewnie na bramkę zamienić „Nocek”. Próbowaliśmy różnymi sposobami doprowadzić do remisu, ale ale Hutnik zadał decydujący cios. W 86. wynik meczu ustalił piłkarz, który cztery lata swojej kariery spędził przy Loretańskiej. – To były cztery lata bardzo fajnie spędzone zarówno piłkarsko, jak i w szatni. Bramka cieszy, bo od jakiegoś tygodnia w szatni chłopaki robili mi presję, że jak przyjeżdża Skra to powinienem strzelić. Dużo pracowaliśmy nad ustawieniem Skry i przyniosło to efekt. Z chłopakami powspominałem stare czasy zarówno przed jak i po meczu. Były to bardzo fajne rozmowy i życzę wam powodzenia w kolejnych spotkaniach – powiedział po meczu Kamil Sobala. – Jadąc tutaj wiedziałem, że będzie to ciężkie spotkanie i się nie pomyliłem. Mobilizowałem zespół jak tylko się dało. Kolejny raz w trzy minuty tracimy dwie bramki. Było tak w Suwałkach i w Rzeszowie. Tu jest chyba problem z koncentracją. Na tym poziomie jest to bardzo ciężko odrobić. Charakter na pewno pokazaliśmy. Po bramce z rzutu karnego mieliśmy jeszcze kilka sytuacji. Zmieniłem system gry, ale nie przyniosło to efektu i dziś wracamy bez punktów – skomentował spotkanie trener Gołębiewski. Skra po 9. kolejkach nadal plasuje się w czołówce drugiej ligi. Z 16 punktami zajmujemy 5. miejsce. Za tydzień przy Loretańskiej czeka nas bardzo ciekawe spotkanie. Zrewanżować za porażkę w Krakowie będziemy mieli szansę z GKS-em Katowice (24.10, godz. 14.30). Hutnik Kraków – Skra Częstochowa 3:1 (0:0) 1-0 Krzysztof Światek 55’ 2-0 Dawid Linca 58’ 2-1 Piotr Nocoń 70’ (z karnego) 3-1 Kamil Sobala 86’ Hutnik: Smug, Jaklik, Kędziora Ż, Drąg Ż, Świątek Ż, Linca (Hajduk), Stawarczyk, Kieliś, Hafez (Sobala), Reczulski, Olszewski Ż Skra: Kos, Mesjasz, Nocoń Ż, Brusiło, Gołębiowski (Kazimierowicz), Napora (Niedbała), Noiszewski Ż, Wojtyra, Sinior (Pietraszkiewicz), Olejnik, Holik (Warnecki) Ż Mariusz Rajek, zdj. Konrad Zadora