Bardzo dobre spotkanie rozegrał w sobotnim meczu w Siedlcach Mariusz Holik. Nasz 27-letni obrońca otworzył wynik meczu w 31. minucie. Później miał wiele udanych interwencji, mógł również wpisać się do protokołu jak strzelec bramki samobójczej. Po meczu zamieniliśmy z zawodnikiem kilka słów. Mariusz, wielkie gratulacje za mecz w Siedlcach. Dla ciebie jako zdobywcy pierwszej bramki, a dla całej drużyny za naprawdę dobry mecz. – Bardzo zależało nam na tym zwycięstwie. Po dwóch ostatnich porażkach chcieliśmy się przełamać i to się udało. Na pewno bardzo dobrze zagraliśmy w pierwszej połowie. W drugiej już graliśmy typowo na wynik, ale tak jak mówię – najważniejsze były trzy punkty, a nie styl. W poprzednim meczu Górnik Polkowice bardzo dobrze nas rozpracował. Można powiedzieć, że w Siedlcach to my wzorowo przygotowaliśmy się taktycznie na drużynę Pogoni? – Zgadzam się z tym. Poza atakami w drugiej części meczu, gdzie zaryzykowali i prawie całą drużyną wchodzili w nasze pole karne nie zagrozili nam jakoś poważnie. W 85. minucie zrobiło się jednak nerwowo. Przez trzy minuty na tablicy wyników był remis, a ty miałeś okazję wpisać się na listę strzelców dla obu drużyn. Ostatecznie gol na 1-1 został zapisany zawodnikowi Pogoni. – Tak było, ich zawodnik uderzył z przebitki, piłka po drodze trafiła we mnie i wpadła do naszej bramki. Była jednak już zbyt mała odległość między mną a piłką, żebym był w stanie zareagować. Niestety obrońcy czasem tak mają, takie sytuacje się zdarzają w polu karnym. Rozmawiał Mariusz Rajek
Autor: Mariusz Rajek
4 pytania do Kamila Wojtyry po Siedlcach
Bramka Kamila Wojtyry w 88 minucie meczu z Pogonią Siedlce przesądził o naszej wygranej w meczu z Pogonią w Siedlcach. O wadze tej wygranej, okolicznościach zdobycia gola i najbliższym rywalu po meczu rozmawialiśmy z naszym napastnikiem. Niektórzy Kamil się martwili, że po świetnym początku zapomniałeś jak się strzela bramki. Przypomniałeś o sobie w najlepszy możliwy sposób dając Skrze zwycięską bramkę w Siedlcach. Bramka do tego piękna i pełna dramaturgii po odbiciu od dwóch słupków. – Bardzo się cieszę, że ta bramka padła, bo piłka długo toczyła się po linii. Do końca trzymała mnie w niepewności (śmiech). Przełamałem niemoc strzelecką z ostatnich meczów, kiedy to sytuacje były, piłka nie chciała wpaść do bramki. Cieszę się tym bardziej, że ten gol pomógł nam zdobyć trzy punkty. Myślimy już o kolejnym spotkaniu. Zatrzymując się jeszcze przy tej bramce – miałeś obawy, że piłka odbije się od dwóch słupków i wyjdzie w pole? – Było tam chyba zbyt mało czasu, żeby o czymkolwiek pomyśleć (śmiech). Radość faktycznie jest olbrzymia, bo pokonujemy bardzo silnego rywala na jego terenie. Pogoń ostatnio wygrywała mecz za meczem. – Dokładnie tak. Był to bardzo ważny mecz, który pozwolił nam utrzymać się w czołówce ligi. Pozostaje nam teraz tylko podtrzymać tą dobrą grę, bo byliśmy dziś dobrze zorganizowani. Dobrze zarówno broniliśmy, jak i stwarzaliśmy sytuacje, zwłaszcza w drugiej połowie po kontratakach. Mieliśmy okazje na gola na 2-0, który pewnie skończyłby ten mecz wcześniej. Nieważne jak, najważniejsze, że na koniec przechyliliśmy szalę zwycięstwa na naszą stronę i wracamy co Częstochowy z trzema punktami. Olimpia Grudziądz będzie naszym najbliższym rywalem, tym razem u siebie. Mamy nadzieję, że porażka z Polkowicami to będzie jedyna w tej rundzie porażka Skry w roli gospodarza. – Również mam taką nadzieję. W meczu z Grudziądzem będziemy chcieli zrehabilitować się za mecz z Górnikiem. Chcemy zaprezentować się z jak najlepszej strony. Rozmawiał Mariusz Rajek
„Pamiętam taką bramką jaką zdobył Kamil” – Marek Gołębiewski po meczu w Siedlcach
Niezwykle ważne punkty wywalczyła w sobotę (14.11) nasza drużyna w wyjazdowym meczu z Pogonią Siedlce. Wygrana 2:1 cieszy tym bardziej, że Skra osiągnęła ją w niezwykle emocjonujących i szczęśliwych okolicznościach. Trener Marek Gołębiewski po spotkaniu był uradowany wynikiem, ale jednocześnie zdawał sobie sprawę, że cały czas jest nad czym pracować. Panie trenerze gratuluję bardzo ważnej wygranej w Siedlcach. Czy paradoksalnie te dwie ostatnie porażki nie pomogły nam dziś w pokonaniu Pogoni? – Na pewno dwie porażki z rzędu powodują w człowieku sportową złość i chce to jak najszybciej nadrobić. Nie ukrywam, że zawsze wierzę w swoich zawodników, bo nawet w tych przegranych meczach na pewno nie byliśmy drużyną, która oddała piłkę rywalowi i dla nikogo nie byliśmy łatwym przeciwnikiem. Mecz w Siedlcach również był bardzo ciężki, ale jak często podkreślam w tej lidze każdy taki jest. Trzeba walczyć o każdy centymetr boiska. Pogoń wyrównała z nami na 1-1 w 85 minucie i mieliśmy dziś też trochę szczęścia, że kilka minut później piłka po uderzeniu Kamila odbiła się od dwóch słupków i wpadła do bramki. Niesamowicie cieszymy się z tej wygranej. Te punkty pozwalają nam pozytywnie myśleć o kolejnych meczach. Pamięta trener mecz z takim golem jak ten Wojtyry? – A pamiętam. Jak debiutowałem w drugiej lidze w barwach Gwardii Warszawa, mój kolega Marcin Harasimowicz strzelił właśnie w taki sposób. On miał trochę więcej pecha, bo piłka po odbiciu się od dwóch słupków zatrzymała się na linii. Ja wtedy podbiegłem, dobiłem i to była moja pierwsza bramka na poziomie centralnym. Dzisiaj właśnie mi się ta sytuacja przypomniała i fajnie, że zakończyła się dla nas trzema punktami na trudnym terenie. Denerwował się trener trochę w drugiej połowie? Po pierwszej bardzo dobrej w naszym wykonaniu, w drugiej daliśmy się fragmentami zdominować Pogoni. – Na pewno jest nad czym pracować i co analizować. Jako dobra drużyna nie możemy sobie pozwolić na takie słabsze momenty i uważam, że w drugiej połowie faktycznie mieliśmy kilka słabszych momentów, które mogły zaważyć na zdobyczy punktowej. Na szczęście przeciwnik zdobył bramkę późno i mocno nas to rozdrażniło, bo od razu przeszliśmy do frontalnych ataków. Jeden z nich zakończył się pozytywnie i Kamil strzelił bramkę. Za tydzień gramy u siebie z Olimpią Grudziądz. Pójdziemy za ciosem? – Na pewno zrobimy wszystko, aby zagrać dobry mecz, a wynik zawsze jest sprawą otwartą. Chciałbym bardzo abyśmy poszli za ciosem, zostały nam cztery mecze do końca rundy i jako ambitny człowiek wraz z moim zespołem chcemy zgarnąć całą pulę w tych spotkaniach, ale na pewno nie będzie to łatwe. Rozmawiał Mariusz Rajek
Zdobywamy Siedlce! Skra wygrywa z Pogonią
Powracamy na zwycięska ścieżkę! Po ciekawym i pełnym emocji meczu wygrywamy 2:1 i zdobywamy trzy punkty w Siedlcach. Wygrana z Pogonią ma ogromne znaczenie, ponieważ pozwoliła nam awansować na czwarte miejsce w tabeli i potwierdza dobrą dyspozycję Skry w tym sezonie. Na listę strzelców wpisali się Mariusz Holik oraz Kamil Wojtyra. Spotkanie w Siedlcach od pierwszych minut mogło się podobać. Obie drużyny postawiły na dość otwartą taktykę, dzięki czemu akcje szybko przenosiły się z jednego pola karnego w drugie. Skra już w 5. minucie mogła objąć prowadzenie. Kamil Wojtyra mógłby zapytać się bramkarza gospodarzy Mikołaja Smyłkę, w który róg posłać mu piłkę, gdyby lepiej opanował futbolówkę w polu karnym. Kolejna dobra okazja dla naszej drużyny miała miejsce w 24. minucie. Po mocnym uderzenie Radka Gołębiowskiego piłka spadła pod nogi Karola Noiszewskiego, ale ten niestety uderzył za lekko. Nasza przewaga i kontrola nad meczem znalazła potwierdzenie w 31. minucie. Mariusz Holik wykazał się największym sprytem w polu karnym po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Piotrka Noconia, dostawił głowę i wyprowadził Skrę na prowadzenie. Po straconej bramce gospodarze nie mieli pomysłu na sforsowanie naszej defensywy. W 38. minucie byliśmy bliscy podwyższenia wyniku. Ponownie piłka spadła pod nogi Noiszewskiego i ponownie nasz zawodnik uderzył za lekko. Choć już mocniej niż w pierwszej próbie. Pogoń zagroziła bramce Mikołaja Biegańskiego dopiero w samej końcówce pierwszej części gry. Do szatni schodziliśmy jednak z prowadzeniem 1-0. W drugiej połowie gospodarze zagrali ze zdecydowanie większym animuszem spychając nas do defensywy. W 54. minucie, jak i w kilku późniejszych sytuacjach mieliśmy szczęście, że Ishmael Baidoo nie miał najlepszego dnia i nie potrafił wykorzystać żadnej z sytuacji, nawet jak piłka spadała tuż pod jego nogi w polu karnym. Przetrwaliśmy kilkadziesiąt minut dominacji Pogoni i zepchnięcia nas do linii 30. metra i mniej więcej od 70. minuty minuty zaczęliśmy odnajdywać rytm z pierwszej części spotkania. W 73. minucie mogliśmy postawić kropkę nad „i”. Bardzo ładny, zespołowy kontratak strzałem zakończył Maciek Kazimierowicz. Niestety piłka poszybowała nad poprzeczką. W 84. minucie mieliśmy ogrom szczęścia, że festiwal naszych błędów nie zakończył się golem dla gospodarzy. Minutę później Pogoń jednak dopięła swego. Piotr Pierzchała znalazł się sam na sam z pustą bramką. Takiej okazji nie mógł zmarnować, piłka po strzale odbiła się jeszcze od Holika i zatrzepotała w bramce. Kiedy wydawało się, że będziemy musieli do końca drżeć choćby o jeden punkt, szczęście uśmiechnęło się do naszej drużyny. W 88. minucie w ole karne Pogoni wpadł Kamil Wojtyra. Po jego strzale piłka odbiła się od słupka, przetoczyła wzdłuż linii bramkowej, odbiła się od drugiego słupka i mimo rozpaczliwej interwencji golkipera siedlczan przekroczyła linię bramkową. Wśród naszych zawodników i na ławce rezerwowych wybuchła euforia. Po tym ciosie Pogoń już się nie podniosła. W doliczonym czasie gry mogliśmy jeszcze dobić rywali. W sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się wprowadzony w końcówce Daniel Pietraszkiewicz. Niestety minimalnie się pomylił i piłka przeleciała obok słupka. – Kiedy przegrywa się dwa razy z rzędu, to w człowieku jest złość i chce te punkty jak najszybciej nadrobić. Mieliśmy dziś też trochę szczęścia, bo piłka po uderzeniu Kamila odbiła się od dwóch słupków i dopiero wpadła do bramki. Czy pamiętam taką bramkę? Sam kiedyś taką strzeliłem. To był mój debiut w drugiej lidze. Po strzale Marcina Harasimowicza piłka odbiła się od dwóch słupków, zatrzymała się na linii, a ja ją dobiłem – wspominał po meczu uradowany trener Marek Gołębiewski. Wygrana na bardzo trudnym terenie w Siedlcach pozwoliła awansować Skrze na czwarte miejsce w tabeli. Za tydzień czeka nas starcie z Olimpią Grudziądz. Początek meczu przy Loretańskiej o godzinie 13.00 w niedzielę (22.11). Pogoń Siedlce – Skra Częstochowa 1:2 (0:1) 0-1 Mariusz Holik 31’ (po dośrodkowaniu Noconia) 1-1 Piotr Pierzchała 85’ 1-2 Kamil Wojtyra 88’ Pogoń: Smyłek, Marciniec (Kozłowski II), Walków (Górski), Baidoo (Rymek), Olszewski (Przybecki), Pierzchała, Preuss, Wróblewski (Kostyk), Kozłowski, Brodziński Ż, Repka Skra: Biegański, Mesjasz, Nocoń Ż (Warnecki), Brusiło, Gołębiowski (Pietraszkiewicz), Napora, Noiszewski (Kazimierowicz), Wojtyra Ż (Rogala), Niedbała (Zieliński), Olejnik, Holik
O pozostanie w czołówce – zapowiedź meczu Pogoń Siedlce – Skra
Chcąc pozostać w czołówce oraz nie dać argumentów tym, którzy uważają, że Skra popadła w kryzys w najbliższej serii spotkań dobrze byłoby zapunktować na wyjeździe. Rywal w 13. serii spotkań drugiej ligi czeka nas jednak wyjątkowo trudny. W Siedlcach zagramy z będącą na fali Pogonią. Siedlczanie wygrali ostatnie trzy spotkania ligowe i wydaje się, że po problemach z początku sezonu nie ma u nich już śladu. Po 12 kolejkach drużyna trenera Bartosza Tarachulskiego z 16 punktami plasuje się na 8. miejscu w tabeli. Skra ma o trzy punkty więcej. Łatwo zatem policzyć, że stawką sobotniego (14.11) starcia jest miejsce w czołowej szóstce. Dla naszej drużyny zdobycie choćby punktu na trudnym terenie byłoby też ważne pod kątem psychologicznym. Po trzeciej porażce z rzędu morale drużyny mogłoby bowiem nieco osłabnąć. Pogoń jest na odwrotnym kursie. Ostatnie trzy mecze to komplet dziewięciu punktów, aczkolwiek żadne ze zwycięstw nie przyszło ekipie z Siedlec łatwo. Specjalizuje się ona w zadawaniu decydującego ciosu w końcówkach spotkań. Ostatnia wygrana w Stargardzie 2:1 została zapewniona w 82. minucie przez Miłosza Przybeckiego. Dwa tygodnie wcześniej Pogoń przegrywała w Pruszkowie ze Zniczem do 86. minuty, by w końcówce dwukrotnie pokonać golkipera rywali i wyszarpać trzy punkty. – Pogoń Siedlce to bardzo dobra drużyna, która u siebie nie zwykła przegrywać. My musimy przede wszystkim patrzeć na siebie, wyciągnąć wnioski z dwóch ostatnich porażek. To będzie na pewno bardzo ciężki mecz – nie ma wątpliwości trener Marek Gołębiewski. Drużyna na wyjazd we wschodnie rubieża województwa mazowieckiego jedzie jednak z nastawieniem mocno bojowym. – Spodziewam się ciężkiego meczu, co nie zmienia faktu, że jedziemy tam, aby wygrać i umocnić się w czołówce tabeli. Musimy poprawić naszą grę po przerwie. Zbyt często tracimy bramki po wyjściu na drugą połowę – mówi pomocnik Skry Krzysztof Napora. Trener Gołębiewski cieszy się, że będzie miał do dyspozycji praktycznie całą kadrę: – W ostatnim meczu z Polkowicami zmieniłem Piotra Noconia i Mariusza Holika, ponieważ byli zagrożeni kartkami. W Siedlcach będą mi potrzebni. Będzie to zapewne ciekawy mecz, bo zarówno Pogoń, jak i my potrzebujemy punktów, aby zapewnić sobie spokojną zimę – dodaje nasz szkoleniowiec. Jak było w poprzednim sezonie? W Siedlcach przegraliśmy 0-2, mecz z Pogonią przy Loretańskiej zakończył się podziałem punktów i remisem 2-2. O obu meczach mówiło się długo po ich zakończeniu. Za mecz wyjazdowy Skra długi czas domagała się weryfikacji wyniku jako walkower ze względu na występ w drużynie siedleckiej zawodników skazanych przez POLADĘ za stosowanie zabronionej infuzji dożylnej. Przy Loretańskiej z kolei straciliśmy wygraną w ostatnich sekundach meczu. Miała ona dość poważne skutki, ponieważ nie tylko straciliśmy szansę na udział w barażach o pierwszą ligę, ale również do ostatnich sekund ostatniej serii gier musieliśmy drżeć o utrzymanie. Koniec końców pozostanie w drugiej lidze zapewniła nam wygrana… Pogoni Siedlce w Stalowej Woli ze Stalą. Aktualna sytuacja w tabeli, historia i kadry obu drużyn wskazują jednoznacznie, że w sobotę również możemy spodziewać się bardzo emocjonującego meczu. Pierwszy gwizdek zaplanowano na godzinę 13.00. Płatną transmisję z meczu będzie można oglądać za pomocą platformy TVcom. O wydarzeniach z Siedlec na bieżąco informować będziemy również oczywiście za pomocą naszych mediów społecznościowych. W 2011 roku Pogoń wywalczyła awans do drugiej ligi, która wtedy podzielona była jeszcze na dwie grupy. W grupie wschodniej tego szczebla rozgrywek siedlczanie grali trzy sezony, by w sezonie 2013/2014 awansować do pierwszej ligi. Jako beniaminek zajęli 15. miejsce, które wówczas oznaczało baraże z czwartą drużyną nowej, zreorganizowanej drugiej ligi. Tak się złożyło, że los skojarzył ich wówczas z… Rakowem Częstochowa. Po bardzo zaciętych meczach zakończonych dwoma remisami (1:1, 2:2) Pogoń utrzymała się na zapleczu ekstraklasy tylko dzięki bilansowi bramek na wyjeździe. Na tym szczeblu drużyna z Mazowsza występowała do sezonu 2017/2018, kiedy to o utrzymanie ponownie musieli walczyć w barażach. Dość sensacyjnie przegrali wtedy z Garbarnią Kraków. Obecny sezon jest dla Pogoni trzecim z rzędu na tym szczeblu rozgrywkowym. Obecny sezon siedlczanie rozpoczęli z trzema minusowymi punktami na koncie. Powodem jest stosowanie przez zawodników tej drużyny zakazanej infuzji dożylnej. Puchar Polski? W tych rozgrywkach Pogoń nie święciła sukcesów. Najdalej udało im się dojść do ćwierćfinału. Miało to miejsce ponad 30 lat temu, w sezonie 1987/1988.
U-19: Nieznaczna porażka w derbach z Rakowem
W środowy wieczór (11.11) na stadionie przy Loretańskiej zaległości odrabiała drużyna Skry U-19 w ramach rozgrywek pierwszej ligi wojewódzkiej A1. Piłkarze dowodzenia przez Tomasza Szymczaka ulegli w derbach Częstochowy Rakowowi 1:2. – Nasza gra wygląda coraz lepiej, największym mankamentem jest jednak głównie brak skuteczności, tak jak w tym meczu – powiedział po spotkaniu nasz szkoleniowiec. Długimi fragmentami to gra Skry mogła się bardziej podobać. Na bramki przyszło poczekać do drugiej połowy. Dwa gole rywali w dość krótkim czasu nieco ostudziły zapędy naszych zawodników. – Od samego początku wiedzieliśmy jak Raków gra, byliśmy na to przygotowani. Rywale dysponują zupełnie innymi zawodnikami, mogą sobie ściągać zawodników z całej Polski mając na to środki. Pokazaliśmy naszymi wychowankami, zawodnikami od małego wychowanymi na Skrze, że też potrafimy grać. Bój był toczony w równym tempie. Sytuacji podbramkowych była podobna ilość dla jednej jak i drugiej drużyny. Nasze byłe nawet klarowniejsze, ale ich niestety nie wykorzystaliśmy – ocenił po spotkaniu Tomasz Szymczak. Na pocieszenie pozostała nam bramka Jakuba Rumina w doliczonym czasie gry. – Bramka Kuby była ozdobą tego spotkania. To jest zawodnik, który ma dużo sytuacji, brakuje mu tylko szybszej decyzji o strzale w czasie meczu – dodał szkoleniowiec Skry U-19. Po tej wygranej, Raków umocnił się na pozycji lidera i pewnie zmierza do awansu do ligi makroregionu. Skra zajmuje aktualnie 16. miejsce. – Sytuacja w tabeli nie odzwierciedla tego w jaki sposób gramy. Mamy swoją filozofię, model gry, który staramy się stopniowo realizować. Nasza gra wygląda coraz lepiej, największym mankamentem jest jednak głównie brak skuteczności. Prowadzimy grę, stwarzamy sytuacje, a nie strzelamy bramek – skomentował trener Szymczak. Skra Częstochowa U-19 – Raków Częstochowa U-19 1:2 (0:0) 0-1 Mateusz Jezierski 59’ 0-2 Eryk Waszkiewicz 64’ 1-2 Jakub Rumin 90+1’
Krzysztof Napora: „Myślę, że dalibyśmy radę nawet w wyższej lidze”
Mimo najmniejszego budżetu wśród wszystkich drugoligowców, nasza drużyna bardzo dobrze radzi sobie w obecnym sezonie. Po 12 seriach spotkań plasujemy się na szóstej pozycji, która daje udział w barażach o awans na zaplecze ekstraklasy. Czy mamy realną szansę powalczyć o tak ambitny cel? Jak zmienia się druga liga oraz pozycja w niej Skry w ostatnich sezonach? Na te oraz inne tematy rozmawiamy z naszym doświadczonym pomocnikiem – Krzysztofem Naporą. Krzysztof, zacznijmy może od poziomu drugiej ligi. Jesteś w Skrze już czwarty sezon, pamiętasz jeszcze moment awansu z trzeciej ligi. Czy twoim zdaniem ta liga się zmienia? Poziom jest wyższy z roku na rok? Jak oceniasz drużyny z którymi gramy? – Myślę, że liga cały czas staje się lepsza i idzie do przodu. Duży wpływ na to miała zmiana w premiowaniu awansu i wprowadzenie baraży przez co wiele drużyn ma szansę na awans i emocje są do końca sezonu, co widać po liczbie punktów, które trzeba było zdobyć w poprzednim sezonie, aby się utrzymać. Początek obecnego sezonu mieliśmy wymarzony. Teraz przyszły dwie porażki. Co może być powodem? Czy dopadł nas jakiś mały kryzys czy po prostu rywale postrzegają nas już jako drużynę z czołówki i przygotowują się do nas staranniej niż na początku? – Początek sezonu mieliśmy bardzo dobry i dalej mamy! Nie mogą tego zamazać dwie ostatnie porażki. Cały czas jesteśmy w czołówce tabeli. Na pewno drużyny już inaczej do nas podchodzą. Wiedzą, że gramy dobrą piłkę i mamy bardzo dobrych zawodników. O Tobie, Piotrku Noconiu czy Dawidzie Niedbale można mówić już trochę jak o „starej gwardii” Skry. Dzięki temu, że długo gracie razem rozumiecie się tak dobrze? Jak choćby w końcówce meczu z GKS-em Katowice, kiedy wrzuciłeś Piotrkowi idealną piłkę? – Szatnia jest naszą mocną stroną. Większość z nas pochodzi z Częstochowy lub jej okolic. Gramy ze sobą kilka lat i każdy kto do nas przychodzi wie, że musi ciężko pracować na treningach. Fajnie jak przekłada się to na takie bramki jak ta Piotrka z Gieksą. Zawsze gdy dochodzę do dośrodkowania, wiem gdzie on wbiega oby i tak było w sobotę. Jednym z celów trenera Gołębiewskiego jak obejmował nasz zespół było to, aby jak najwięcej grać piłką. Patrząc na dotychczasowe mecze jako całość, udało mu się to chyba w bardzo dużym stopniu. Skra długimi fragmentami gra po prostu ładną piłkę. – Tak, trener Gołębiewski zmienił naszą grę i to bardzo. Wcześniej dużo pracowaliśmy nad defensywą. Teraz więcej utrzymujemy się przy piłce, gramy bardzo ofensywnie i to jest fajne, bo według mnie mamy bardzo dobrych zawodników, którzy potrafią to robić. Co twoim zdaniem jest naszą słabszą stroną? Co jeszcze można poprawić? – Musimy poprawić naszą grę po przerwie. Zbyt często tracimy bramki po wyjściu na drugą połowę. W najbliższą sobotę (14.11), patrząc na tabelę czeka nas bardzo ważne spotkanie. Chcąc pozostać w szóstce nie możemy przegrać z Pogonią Siedlce. Jakiego meczu się tam spodziewasz? – Spodziewam się ciężkiego meczu. Jednak jedziemy tam aby wygrać i umocnić się w czołówce tabeli. Mamy najniższy budżet w lidze, a sportowo zajmujemy miejsce barażowe. Myślisz, że jest szansa abyśmy do końca sezonu grali o możliwość awansu na zaplecze ekstraklasy? Dalibyśmy sobie tam radę, gdyby faktycznie udało się awansować? – Tak jak wcześniej wspomniałeś jestem tutaj już czwarty rok i widzę, że klub cały czas się rozwija i idzie do przodu. W każdym następnym meczu będziemy walczyć o zwycięstwo i zobaczymy na koniec co z tego wyniknie. Myślę, że spokojnie dalibyśmy sobie radę w wyższej lidze. Rozmawiał Mariusz Rajek
Niepokonane! – podsumowujemy jesień Skry Ladies z trenerem Patrykiem Mrugaczem
Skra Ladies dała nam w rundzie jesiennej obecnego sezonu ogrom powodów do radości. Drużyna dowodzona przez duet trenerski Marta Mika – Patryk Mrugacz będąc beniaminkiem ani raz nie zaznała porażki w drugiej lidze! Siedem meczów dziewczyny wygrały, trzy zakończyły remisowo. O bardzo udanej rundzie, planach na przyszłość i czekającej nas konfrontacji z najlepszą drużyną w Polsce opowiada trener Patryk Mrugacz. Możemy chyba bez cienia przesady powiedzieć, że to była nasza jesień. Jako beniaminek Skra Ladies jest jedyną niepokonaną drużyną w drugiej lidze zachodniej. Zimę spędzimy na pozycji lidera! – Tak, to była zdecydowanie nasza jesień! Za nami bardzo dobra runda, w której prezentowaliśmy równą, stabilną formę. Wygrywaliśmy trudne i kluczowe spotkania na wyjeździe we Włocławku, Kołobrzegu, Bielawie czy ten ostatni w Koninie, pokazywaliśmy charakter potrafiąc przechylić zwycięstwo na swoją stronę przegrywając 0-2 w domowym meczu z Ostrovią i udowodniliśmy samym sobie, że ciężko pracując na treningach i grając z pełną pasją i oddaniem można wygrać w tej lidze z każdym sprawiając radość wszystkim sympatykom Skry. Na półmetku sezonu możemy już chyba powiedzieć o co zagramy wiosną – po tak dobrych meczach nie da się chyba nie grać o awans do pierwszej ligi? – Przed nami 10 spotkań wiosennych, równie trudnych jak te jesienne. Mogę zagwarantować, że w każdym meczu rundy rewanżowej wyjdziemy na boisko by walczyć o trzy punkty. Ogromne pochwały posypały się na nasze dziewczyny za ostatni mecz. Wygraliśmy 2-0 na wyjeździe z rezerwami Medyka, jednak były to chyba rezerwy tylko z nazwy, bo wystąpiło wiele zawodniczek jednej z najlepszych drużyn w kraju. Jak trener widział to spotkanie? Była duża dramaturgia? – Wiedzieliśmy już wcześniej, że w meczu z nami najprawdopodobniej wystąpią zawodniczki ekstraligowe. Byliśmy na to przygotowani, mieliśmy plan na ten mecz. Zespół zrealizował go w fantastyczny sposób. Słowa uznania dla zespołu należą się szczególnie za to, że 62 godziny wcześniej toczyliśmy w Krakowie ciężki bój w Pucharze Polski wygrywając 0-1 grając mordercze 120 minut, które w opinii wielu osób miało być przysłowiowym gwoździem do trumny w sobotnim spotkaniu. Udowodniliśmy wszystkim, że futbol potrafi pisać swoją piękną historię, a dla Skry nie ma rzeczy niemożliwych. Po takim meczu morale dziewczyn chyba mocno wzrosło? – Zdecydowanie. Każde zwycięstwo buduje atmosferę, nakręca do kolejnych sukcesów. Na pochwały na pewno zasługuje cała drużyna, ale czy powoli podsumowując rundę jesienną możemy powiedzieć o zawodniczkach, które szczególnie mocno zaskoczyły na plus? Które zrobiły największy progres? – Moim zdaniem naszą największą bronią jest szersza niż dotychczas i wyrównana kadra. Podniósł nam się znacznie poziom zajęć treningowych, jest większa rywalizacja. Widzieliśmy jak zespół rośnie z treningu na trening, potrzebowaliśmy czasu na zgranie zespołu, złapanie automatyzmów i doprowadzenie do formy zawodniczek pod względem fizycznym, które ciężką pracą na treningach zapracowały sobie na swoją pozycję w drużynie w mijającej rundzie. Nasze dziewczyny wygrały 7 razy, 3 mecze skończyły remisowo, ale różnica pomiędzy trzecią a drugą ligą zapewne była. Duży był przeskok po awansie w poziomie rywalek? – Poziom rozgrywek dzięki decyzji o reformie rozgrywek drugoligowych poszedł znacznie do przodu – jest wiele ciekawych drużyn, których gra jest poukładana, gramy na coraz lepszych stadionach, które nadają ligowej otoczki. To wszystko sprawia, że na piłkę kobiet coraz więcej ludzi spogląda z ciekawością. Na koniec tej udanej rundy czeka nas jeszcze mecz w 1/16 finału Pucharu Polski z Czarnymi Sosnowiec. To obecnie absolutnie najlepsza drużyna w kraju. W Ekstralidze wygrała wszystkie mecze. Ostatnio 9-0 w Bydgoszczy. Czy przed takim rywalem nie ma trochę strachu u dziewczyn? Realnie patrząc mamy jakieś szanse na sprawienie sensacji? Cieszy się trener na możliwość rywalizacji o stawkę z taką drużyną? – To arcytrudny przeciwnik. Liczyliśmy, że los nas oszczędzi i takie mecze jak ten zagramy wiosną w kolejnych rundach przy dużej ilości kibiców tworząc z tego piłkarskie święto. Czarni to absolutny top, klub niezwykle poukładany zarówno sportowo jak i organizacyjnie. Dla nas ten mecz to podsumowanie fantastycznej jesieni. Czy realnie mamy szansę? A czy głos rozsądku podpowiadał, że wygramy w Koninie? W piłce wygrywa się sercem, oddaniem i pasją, a tego naszej drużynie nie brakuje. To będzie fantastyczny sprawdzian! Rozmawiał Mariusz Rajek
Kulisy meczu we Wronkach – VIDEO
Początek listopada nie ułożył się najlepiej dla naszych zawodników, ale istotą sportu jest to, że zwycięstwa muszą przeplatać się z porażkami. Każdy mecz jest osobną historią. Zapraszamy Was raz jeszcze do przyjrzenia się boiskowym i około boiskowym wydarzeniom podczas meczu z rezerwami Lecha Poznań:
Skra Ladies mistrzem jesieni w drugiej lidze!
Niezwykle miłą niespodziankę sprawiły nam w sobotę (07.11) nasze piłkarki. Wygraną na wyjeździe 2-0 z rezerwami Medyka Konin zapewniły sobie pozycję liderek tabeli drugiej ligi zachodniej po rundzie jesiennej. Po niepełnej, 11. serii spotkań podopieczne Marty Miki i Patryka Mrugacza mają aż 6 punktów przewagi nad ekipą WAP Włocławek. Wygrana w Koninie jest niezwykle cenna, ponieważ jak fani kobiecego futbolu zapewne wiedzą, drużyna Medyka to absolutna krajowa czołówka. W sobotnim starciu drugą drużynę wsparły zawodniczki pierwszego zespołu – Kaletka, Kopińska, Maskiewicz, Sapor, Szymczak czy reprezentantka Ghany Abambila. Nasze zawodniczki nie zlękły się jednak uznanych nazwisk i wygrały na trudnym terenie po dwóch trafieniach z rzutów karnych Justyny Matusiak. Na wyróżnienie zasłużyła również nasza bramkarka Antonia Zbirek, która w trudnym momencie obroniła rzut karny. Choć to dopiero półmetek rozgrywek, już teraz możemy z całą pewnością stwierdzić, że wiosną Skra Ladies będzie biła się o awans do pierwszej ligi. Trenerka Marta Mika o meczu z Medykiem: „Osiągnęliśmy bardzo ważne zwycięstwo. Trzy punkty zdobyte na tak trudnym terenie pozwolą nam umocnić się na pozycji lidera i zakończyć rundę jesienną bez porażki. Przed meczem dziewczyny wiedziały, że bez pełnego zaangażowania, determinacji i dyscypliny taktycznej będzie trudno wygrać z rezerwami Medyka, które były wzmocnione zawodniczkami z ekstraligi. Cala drużyna zagrała bardzo dobrze w defensywie. Dwa karne po których strzeliliśmy bramki były jak najbardziej słuszne. Przy wyniku 0:2 w przerwie uczulałam moje podopieczne, że to jeszcze nie koniec i dalej konsekwentnie muszą realizować wszystkie założenia. Po przerwie stworzyliśmy sobie dwie 100% sytuację, piłka nie chciała jednak tym razem wpaść do bramki. Do końca kontrolujemy sytuacje boiskowe. Medyk nie był w stanie nam dzisiaj zagrozić. Wielkie BRAWA dla całej drużyny … przez pełne 90 minut ciężko pracowały na ten sukces. Na osobne pochwały zasłużyła Tosia która fantastycznie obroniła rzut karny. To był jej kolejny bardzo dobry występ.” MEDYK 2 KONIN – SKRA LADIES CZĘSTOCHOWA 0 – 2 (0 – 2) Bramki: Justyna Matusiak x 2 KS Skra: Zbirek – Słaboń, Baszewska (kpt), Kowalska, Miniak – Wodarz, Małycha (80′ Ozierańska), Matusiak, Bojakowska, – Liczko (89′ Wisniewska) – Cichoń (64′ Mesjasz) Rezerwowe: Młynek, Grajcar, Konik, Tomczyk Zobacz rownież: Prasa wielkopolska o meczu – portal wielkopolski wschodniej [Tutaj] . .