Skra wygrała z Lechem UAM Poznań 2:0 w meczu 7. kolejki Orlen 1. Ligi. Bramki dla naszego zespołu zdobyły Weronika Szmatuła i Maja Ozieriańska. Dzięki temu zwycięstwu Ladies awansowały w tabeli na szóstą pozycję, mając jeden mecz mniej niż czołówka rozgrywek. W niedzielny wieczór na Miejskim Stadionie Piłkarskim spotkały się ekipy sąsiadujące ze sobą w ligowej tabeli. Jedna z nich miała ochotę podtrzymać passę meczów bez porażki na własnym obiekcie, druga natomiast liczyła na pierwsze punkty wywiezione z delegacji. Pierwszą z nich były Ladies, drugą Lech UAM Poznań. Na piłkarskie emocje przyszło nam czekać nieco dłużej, bowiem problemy z autokarem sprawiły, że piłkarki ze stolicy Wielkopolski na stadionie zameldowały się pół godziny przed planowanym rozpoczęciem spotkania. Ostatecznie pierwszy gwizdek rozbrzmiał z 15-minutowym opóźnieniem. Jeśli Lechowi towarzyszyła jakaś nerwowość związana z przedmeczową sytuacją, to nie dał tego po sobie poznać. Zdecydowanie lepiej wszedł w pojedynek, spychając naszą ekipę na własną połowę. Już w 5. minucie spotkania groźnie uderzyła Dominika Kubka, ale było to jedno z niewielu uderzeń gości w światło bramki. Bo chociaż poznanianki dłużej utrzymywały się przy piłce i przeważały nie przekładało się na to na sytuacje bramkowe. Tymczasem skupione na budowaniu ofensywnych ataków zawodniczki Lecha musiały uważać na kontrataki naszej drużyny. Po jednym z nich uciekły się do faulu, po którym do rzutu wolnego podeszła Weronika Szmatuła. Kiedy wszyscy spodziewali się wrzutki w pole karne piłkarka Ladies zaskoczyła przepięknie uderzając i bezpośrednio umieszczając futbolówkę w siatce bramki strzeżonej przez Annę Laskowską. Zmienił się wynik, ale nie obraz gry. Poznanianki długimi fragmentami utrzymywał się przy piłce, budowały ataki, jednak niewiele z tego wychodziło. Duża w tym zasługa naszej golkiperki, Karoliny Szulc, która skutecznymi interwencjami odbierała nadzieje rywalkom. I tak w 30. minucie obroniła strzał Pauli Fronczak, a w 40. Alicji Piechockiej. Pod koniec trzeciego kwadransa Ladies ponownie wywalczyły rzut wolny w odległości około 20 metrów od bramki Lecha. Ponownie do piłki podeszła Szmatuła, ale tym razem dośrodkowała w pole karne. Piłka trafiła pod nogi Mai Ozieriańskiej, która nie zwykła marnować takich okazji. Po przerwie Ladies poczynały sobie coraz śmielej, coraz częściej pozwalając sobie na groźne kontrataki. I naprawdę niewiele brakowało, by któryś z szybkich ataków Justyny Matusiak, Natalii Liczko bądź wprowadzonej w drugiej połowie Natalii Kuźdub, zakończył się podwyższeniem wyniku. Zawodniczki ze stolicy Wielkopolski robiły wszystko, by odwrócić kartę, nie były jednak w stanie przeforsować świetnie zorganizowanej linii defensywnej naszej ekipy. Decydowały się zatem na uderzenia z dystansu, ale wtedy świetnymi interwencjami popisywała się Karolina Szulc. Tak było choćby w 80. minucie po mocnym uderzeniu Dominiki Kubki czy w doliczonym czasie gry, kiedy swojej okazji szukała Zuzanna Sawicka. Ostatecznie Ladies zasłużenie triumfowały, inkasując tym samym trzy oczka. Dzięki temu awansowały na szóstą pozycję w tabeli. Warto jednak mieć na uwadze, że w perspektywie nasza ekipa ma jeden mecz zaległy z Trójką Staszkówka/Jelna. Za tydzień natomiast nasze Panie udadzą się do Wrocławia, na mecz z wiceliderem pierwszoligowych rozgrywek. Nie ma co ukrywać, że zwycięstwo pozwoliłoby na stałe doszlusować do grona zespołów walczących o promocję klasę wyżej. Skra Ladies Częstochowa – Lech UAM Poznań 2:0 (2:0) 1:0 Weronika Szmatuła (16’), 2:0 Maja Ozieriańska (43’) Skra Ladies Częstochowa: Szulc – Ozieriańska, Lulkowska, Czechowska (46’ Baszewska), Wodarz, Szmatuła (64’ Nierychło), Zielińska, N. Młynek (64’ Kuźdub), Liczko (78’ Mesjasz), Dall’Ara (86’ Czerwińska), Matusiak Lech UAM Poznań: Laskowska – Porada (46’ Wojtkowiak, 78’ Poniedziałek), Piechocka, Sawicka, Kubka, Kuleczka, Rosińska, Łuczak, Fronczak (78’ Jurek), Kościelak (64’ Przybył), Wojciechowska (64’ Nowaczyk)
Kategoria: Ladies
„Uczucie nie do opisania”. Justyna Matusiak z powodzeniem łączy grę na trawie z beach soccerem
Justyna Matusiak pod koniec września wzięła udział w Europejskiej Lidze Beach Soccera. Nasza zawodniczka miała duży wkład w sukces polskiej reprezentacji, która zakończyła rywalizację z brązowym medalem. W rozmowie z nami kapitan Ladies opowiedziała o wrażeniach z gry z orzełkiem na piersi, ale także odniosła się do bieżącej sytuacji Skry. Zapraszamy! Zacznę od tego, co jest chyba najważniejsze dla każdego sportowca, a więc występów z orzełkiem na piersi. Opowiedz proszę o Twoich wrażeniach odnośnie występów w rozgrywanej pod koniec września Europejskiej Lidze Beach Soccera, którą zakończyłaś wraz z koleżankami z brązowym medalem… Oczywiście występ z orzełkiem na piersi to na pewno marzenie niejednego sportowca. Tak też jest w moim przypadku, ponieważ zawsze marzyłam o występach w reprezentacji Polski na trawie. Niestety nie udało się, ale dostałam szansę w reprezentacji beach soccera, którą bardzo doceniam i za którą jestem bardzo wdzięczna. Fajnie, że ta roczna praca, którą wykonaliśmy zaowocowała brązowym medalem w europejskim turnieju. Dla mnie to wielka sprawa i uczucie nie do opisania. Beach soccer nie jest póki co znaną dyscypliną sportu. Co Cię w niej urzekło i jakie widzisz przed nią perspektywy? Niestety muszę się zgodzić z tym, że beach soccer nie jest szerzej znaną dyscypliną sportu, choć mam nadzieję, że wkrótce się to zmieni. W beach soccerze najbardziej urzekło mnie to, że mogę podczas meczu zrobić przewrotkę, ale również podszkolić się taktycznie, technicznie czy popracować fizycznie. Moim zdaniem jeśli będziemy dalej pracować będzie to bardzo popularny sport. Mam nadzieję, że tak się stanie, a beach soccer pójdzie o krok do przodu i każdy o nim usłyszy. To, że regularnie grasz na boiskach w klasycznej odmianie futbolu przeszkadza Ci w grze na plaży? Nie, absolutnie. To, że gram regularnie w piłkę nożną na trawie nie przeszkadza mi w grze na piasku. Wręcz przeciwnie. Gra na plaży pomaga mi w realizacji założeń taktycznych czy pracy w aspektach technicznych oraz fizycznych. Dla mnie to mega sprawa, że mogę łączyć te dwie odmiany piłki nożnej. Skoro jesteśmy przy piłce nożnej 11-osobowej nie możemy nie odnieść się do bieżących wydarzeń. Mecze wyjazdowe nie idą po Waszej myśli, ale chyba nie można wpadać w panikę? Niestety mecze wyjazdowe nie idą po naszej myśli i nie zdobywamy punktów. Nie możemy jednak popadać w panikę. Musimy podnieść głowy do góry i dalej ciężko pracować. Brakuje trochę takiego szczęścia piłkarskiego, ale nie możemy na to zrzucać winy. Musimy się podnieść po tych porażkach i pokazać wszystkim, że stać nas na wiele więcej. Mamy nadzieję, że w końcu znowu zaczniemy sprawiać radość naszym kibicom i będziemy dalej walczyć o upragniony cel. Przed nami mecz z Lechem UAM Poznań. Patrząc na statystyki widać, że Lech jeszcze na wyjeździe nie wygrał, natomiast Ladies na Lorecie jeszcze nie przegrały. Możemy liczyć, że taki stan rzeczy zostanie podtrzymany? Moim zdaniem nie warto patrzeć na statystyki, bo mecz meczowi nie jest równy. Do nadchodzącego spotkania musimy się przygotować jak do każdego innego. Mam nadzieję, że trzy punkty zostaną w Częstochowie, ale o tym jak będzie pokaże czas. Z tego miejsca chciałabym bardzo serdecznie zaprosić naszych kochanych kibiców, żebyście przyszli i nas wspierali, bo pamiętajcie, że bez was to nie jest to samo.
Czołówka ucieka, więc trzeba gonić!
Już w niedzielę czekają nas kolejne emocje na pierwszoligowym poziomie. Piłkarki Skry Ladies podejmą na „Lorecie” zespół Lecha UAM Poznań. Oba zespoły sąsiadują ze sobą w tabeli. Mecz rozpocznie się o godzinie 18. Ekipa Lecha Poznań na kobiecej mapie Polski pojawiła się stosunkowo niedawno. W 2021 roku „Kolejorz” podpisał umowę z Uniwersytetem Adama Mickiewicza i na jej mocy do rozgrywek 3. ligi piłki nożnej kobiet zgłoszona została ekipa Lecha UAM. Od tego momentu rozpoczęła się błyskawiczna droga w górę piłkarek ze stolicy Wielkopolski. Już pierwszy sezon pokazał potencjał poznańskiego futbolu w żeńskim wydaniu, bowiem Lechitki triumfowały w II grupie rozgrywek, notując zaledwie dwie porażki i strzelając ponad 80 bramek! W 2. lidze również nie zagrzały długo miejsca, bez większych kłopotów uzyskując premierę na zaplecze Orlen Ekstraligi. Debiutancki sezon w Orlen 1 Lidze póki co, to jednak swoista sinusoida. Poznanianki na swoim boisku jeszcze nie zaznały porażki, jednak z wyjazdów za każdym razem wracały na tarczy. Mamy nadzieję, że taki stan rzeczy utrzyma się również w niedzielę. Ladies bowiem także w domu nie przegrały. Nie ma jednak co ukrywać, że nieco gorzej naszym Paniom idzie na wyjazdach. Dodatkowo są świeżo po bolesnej utracie oczek w Gdyni, gdzie do przerwy prowadziły 1:0 z zespołem posiadającym ekstraligowe aspiracje. Właśnie w związku z ostatnim meczem zapytaliśmy trenera Ladies, Patryka Mrugacza, czy emocje po tym pojedynku już opadły. – Tak. Mamy kolejne mecze przed sobą i nie ma sensu rozpamiętywać tego, co się wydarzyło – zapewnia szkoleniowiec Ladies. – Kluczowe jest, by wyciągnąć z tego odpowiednie wnioski i nie wpaść w błędne koło. Jesteśmy po analizie meczu, wiemy o tym, że są trzy kluczowe aspekty meczu, które muszą ulec poprawie, żebyśmy mogli w niedzielę się przełamać i z takim świadomym nastawieniem podejdziemy do niedzielnego spotkania. Wierzę też mocno, że czynniki zewnętrzne, które mają wpływ na naszą dyspozycję, w końcu zostaną naprawione. Patrząc na ligową tabelę widać wyraźnie, że cztery zespoły utworzyły peleton, uciekając reszcie stawki. Ladies znajdują się w grupie pościgowej z dorobkiem 7 punktów. By zbliżyć się do uciekającej ligowej czołówki konieczna będzie konsekwencja i determinacja, a tego Skrze nie można odmówić. Liczymy zatem, że niedzielnym pojedynkiem rozpoczniemy marsz w górę tabeli. – Zapraszamy kibiców na nasz mecz. Potrzebujemy Waszego wsparcia jak nigdy i wierzę, że będziecie dwunastym zawodnikiem tego zespołu – zachęca do przybycia na stadion trener Patryk Mrugacz. Mecz pomiędzy Skrą Ladies a Lechem UAM Poznań odbędzie się w niedzielę, 8 października o godzinie 18:00. Wstęp wolny. Dołączamy się do słów trenera naszej drużyny i zapraszamy!
Porażka w Gdyni
Niestety bez punktów wróciły z Gdyni piłkarki Skry. Chociaż do przerwy prowadziły 1:0 po trafieniu Zofii Dubiel, w drugiej połowie dwa trafienia zanotowały gospodynie i to one zainkasowały trzy oczka. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że niedzielny pojedynek w Gdyni z tamtejszym Energa Checz Marcusem będzie trudny dla Ladies. Gdynianki dobrze zaczęły sezon, a do meczu ze Skrą przystępowały podrażnione wysoką porażką ze Ślęzą Wrocław. Spotkanie rozpoczęło się dobrze dla Ladies, które otworzyły wynik. Po asyście Natalii Liczko piłkę do siatki skierowała Zofia Dubiel. Skra grała swoją piłkę i kontrolowała przebieg pojedynku. Druga połowa rozpoczęła się w najgorszy z możliwych sposobów, bowiem bramkę niemal natychmiast po gwizdku Marty Majszczyk zdobyła Klaudia Kamińska,korzystając z ogromnego zamieszania jakie powstało w naszym polu karnym po rzucie rożnym. – Stracony gol na 1:1 zmienił oblicze meczu i przestaliśmy nim zarządzać w sposób taki jak powinniśmy – opowiada trener Patryk Mrugacz. Druga bramka dla gdynianek padła w bardzo podobny sposób i wszystko ponownie rozpoczęło się od kornera, wykonywanego z lewego narożnika z perspektywy bramki strzeżonej przez Karolinę Szulc. Niestety naszym piłkarkom nie udało się odrobić strat i uratować choćby jednego punktu. – To dla nas smutny wieczór, po którym musimy się szybko otrząsnąć – przyznaje trener Mrugacz. -Ciężko na gorąco komentować mecz, musimy zrobić dokładną analizę, zmniejszyć też ilość czynników zewnętrznych, które wpływają na taki rozwój wydarzeń. Porażkę biorę na siebie, bo jako trener odpowiadam za wynik zespołu. Drużyna zrobiła co w jej mocy, żeby podnieść dzisiaj punkty z boiska. Energa Checz Marcus Gdynia – Skra Ladies Częstochowa 2:1 (0:1) 0:1 Zofia Dubiel (33’, asysta: Natalia Liczko), 1:1 Klaudia Kamińska (46’), 2:1 Amanda Turowska (76’) Skra Ladies Częstochowa: Szulc – Wodarz, Lulkowska, Ozieriańska (46′ Zielińska), Baszewska, Szmatuła (87′ Nierychło) – Dubiel, Frontczak (46′ Dall’ara) – Kuźdub (84′ Czerwińska), Matusiak, Liczko (59′ Chudzik) Fot. T. Jeziorski
Daleki wyjazd… po trzy punkty
Ladies udają się w najbliższy weekend w delegację nad polskie morze. Piłkarki Ladies sprawdzą gościnność TKKF-u Checz Gdynia. Mecz odbędzie się w niedzielę o godzinie 15:15. Piłkarki TKKF-u Checz Gdynia świetnie rozpoczęły sezon, jednak w minionym tygodniu dała o sobie wyraźnie znać zadyszka. We Wrocławiu, tamtejsza Ślęza wygrała 6:0. Pierwsza, w dodatku tak wysoka porażka, może zadziałać dwojako. Należy spodziewać się, że gdynianki zrobią wszystko, by zmazać plamę po klęsce. Piłkarki Ladies wiedzą jednak jak zmotywować się na pojedynki z wymagającymi rywalkami. Tym bardziej, że do meczu przystępować będą uskrzydlone wysokim zwycięstwem nad Bielawianką Bielawa. Poza tym podopieczne Patryka Mrugacza doskonale zdają sobie sprawę, że po porażce w Bydgoszczy margines błędu znacznie się skurczył, chociaż nie można popadać w skrajność. Już ubiegłoroczne rozgrywki pokazały, że w Orlen 1 Lidze Kobiet wiele może się zdarzyć i nawet w przypadku utraty punktów z rewelacyjnie rozpoczynającymi sezon piłkarkami znad morza nic nie jest stracone, bowiem jesteśmy dopiero na szóstej serii gier. Nie wybiegajmy zatem za daleko w przyszłość. Możemy być bowiem pewni tylko tego, że będziemy świadkami fascynującego pojedynku, w którym obie strony rzucą na szalę co mają najlepszego. My oczywiście trzymamy kciuki za nasze Panie i z niecierpliwością wyczekujemy wieści znad morza. Mecz pomiędzy TKKF Checz Gdynia a Skrą Ladies Częstochowa odbędzie się w niedzielę, 1 października o godzinie 15:15 w Gdyni.
Totalna dominacja po przerwie – Ladies wygrywają z Bielawianką
Skra Ladies Częstochowa wygrała w sobotni wieczór z Bielawianką Bielawa 4:0. Wszystkie bramki padły w drugiej połowie spotkania. Dublet zanotowała Natalia Kuźdub, natomiast po jednym trafieniu dołożyły Justyna Matusiak i Oliwia Frontczak. Mecz pomiędzy Skrą Ladies Częstochowa a Bielawianką Bielawa zapowiadał się niezwykle ekscytująco. Oba zespoły jak tlenu potrzebowały punktów, by utrzymać kontakt z górną częścią tabeli po początkowej fazie sezonu Orlen 1 Ligi. Oba zespoły przystąpiły więc do pojedynku mocno zmotywowane, co od pierwszego gwizdka było bardzo widoczne. Pierwsze minuty pojedynku były dobrą zapowiedzią jego dalszej części i toczone były na dużej intensywności. Ze strony Bielawianki aktywna była przede wszystkim Karolina Tylak, który dwukrotnie strzałami sprzed pola karnego próbowała zaskoczyć Karolinę Szulc. W 15. minucie po świetnie bitym rzucie wolnym przez nasze piłkarki Mariia Valczuk minęła się z piłką, jednak zabrakło piłkarki zamykającej tę akcję. Okazja podziałała mobilizująco na nasze zawodniczki, bowiem nie minęło sześćdziesiąt sekund, a czyhająca na swoją okazję w trzeciej tercji boiska Federica Dall’Ara technicznie strzeliła obok bramkarki, jednak toczącą się piłkę zdołały zebrać defensorki gości. Zawodniczki z Dolnego Śląska próbowały kąsać zwarte szeregi naszej drużyny pojedynczymi atakami, jednak ich strzały albo mijały bramkę Szulc (jak uderzenie Julii Migacz) bądź na wysokości zadania stawała nasza golkiperka. To jednak głównie nasze zawodniczki atakowały. Brakowało im jednak piłkarskiego szczęścia. W 27. minucie Dall’Ara stanęła przed doskonałą okazją, jednak jej strzał, kierowany w stronę lewego słupka bramki Bielawianki obroniła Valczuk. Końcowa część pierwszej połowy, to seria strzałów z dystansu ekipy prowadzonej przez Patryka Mrugacza. Swoich okazji szukały Zofia Dubiel (38. minuta) czy Justyna Matusiak (42. minuta). Najbliżej wybuchu euforii byliśmy jednak tuż przed gwizdkiem kończącym pierwszą odsłonę spotkania, kiedy po rzucie wolnym piłka zatańczyła na linii bramkowej i dopiero dopadła do niej bramkarka z Dolnego Śląska. Nie wiemy, co działo się w szatni Ladies, ale po przerwie zobaczyliśmy zespół, który totalnie zdominował rywala. Już w 47. minucie Justyna Matusiak wpadła w pole karne i chociaż Valczuk w pierwszej chwili właściwie zainterweniowała przy poprawce naszej pani kapitan była bezradna. Później nasze zawodniczki praktycznie nie opuszczały połowy rywalek, a formacja defensywna Bielawianki miała pełne ręce roboty. Szczególnie dawała im się we znaki Dall’ara, która z niemal każdej pozycji raz za razem próbowała zdobyć bramkę. Sekundowały jej choćby Aleksandra Zielińska czy Natalia Liczko, ale przez długi czas wynik nie ulegał zmianie. Wreszcie w 76. minucie wynik podwyższyła Natalia Kuźdub, która ledwie kilka minut wcześniej pojawiła się na boisku. Trzeba przyznać, że 18-latka dała bardzo dobrą zmianę, co zaowocowało nie jednym… a dwoma golami. Po raz drugi bowiem wpisała się na listę strzelczyń w doliczonym czasie gry. Było to trafienie numer cztery na rzecz Ladies, ponieważ w 85. minucie spotkania, po faulu na Natalii Liczko, pewnie jedenastkę wykonała Oliwia Frontczak. Zwycięstwo Ladies jest jak najbardziej zasłużone. W przyszłym tygodniu w kalendarzu Orlen 1 Ligi mamy do czynienia z przerwą. Ladies wrócą na ligowe boiska za dwa tygodnie. Od razu czeka je nie lada wyzwanie, bowiem udadzą się w daleki wyjazd do wicelidera z Gdyni. Skra Ladies Częstochowa – Bielawianka Bielawa 4:0 (0:0) 1:0 Justyna Matusiak (47’), 2:0 Natalia Kuźdub (76’), 3:0 Oliwia Frontczak (85’ – karny), 4:0 Natalia Kuźdub (90’+2) Skra Ladies Częstochowa: Szulc – Baszewska, Szmatuła (88’ Czechowska), Liczko (88’ Kubiciel), Matusiak (76’ N. Młynek), Wodarz, Frontczak, Dubiel (67’ Kuźdub), Nierychło (67’ Lulkowska), Dall’ara, Zielińska Bielawianka Bielawa: Valchuk – Z. Kruk (85’ Pryczek), Kubik, M. Kruk, T. Kruk, Tylak, Szczepańska, Piotrowska (67’ Hładko), Rżany (85’ Jeżewska), Migacz, Rogaciova (85’ Kamosz)
W sobotę po wygraną
W sobotni wieczór czekają nas kolejne piłkarskie emocje. Na Miejskim Stadionie Piłkarskim przy ulicy Loretańskiej piłkarki Ladies podejmą Bielawiankę Bielawa. Obie drużyny liczą na zwycięstwo i nawiązanie kontaktu z czołówką tabeli. Początek sezonu dla piłkarek Ladies to cała paleta emocji. Po wyrwanym remisie na inaugurację z Resovią Rzeszów i efektownym zwycięstwie z SWD Wodzisław Śląski nadeszła rozczarowująca porażka z KKP Sportisem Bydgoszcz. Dlatego też mecz z Bielawianką Bielawa ma duże znaczenie w kontekście walki o najwyższe cele. Dzięki zwycięstwu Skra nie straci kontaktu z czołówką tabeli. Podobny jednak cel przyświeca naszym gościom. Zawodniczki z Dolnego Śląska jeszcze w tym sezonie nie zasmakowały zwycięstwa. Warto jednak mieć na uwadze, że były w stanie – póki co jako jedyne – urwać punkty TKKF Gdynia. Wszystko to sprawia, że nie można ich lekceważyć. Swoją drogą Bielawianka również ma swoje problemy. Przed sezonem rozpoczęła się zbiórka, mająca pomóc finansowo klubowi. Nierzadko jednak tego typu kłopoty działają motywująco na zespół. Dlatego też nabieramy pewności, że sobotni pojedynek będzie bardzo interesujący. Mecz pomiędzy Skrą Ladies Częstochowa a Bielawianką Bielawa odbędzie się w sobotę, 16 września o godzinie 20:30. Wstęp wolny.
Zofia Dubiel z kolejnym powołaniem
Zofia Dubiel nie zdążyła jeszcze ochłonąć po zgrupowaniu kadry U17 i turnieju w Portugalii, a już w jej ręce trafiło kolejne powołanie. Zofia Dubiel kilka dni temu wróciła ze zgrupowania kadry narodowej kobiet do lat 17, w trakcie którego wzięła również udział w turnieju towarzyskim. Nasza reprezentacja pokazała się z bardzo dobrej strony, a piłkarka Ladies miała w tym spory udział. W ostatnich dniach Marcin Kasprowicz rozesłał kolejną porcję powołań na zgrupowanie, zaplanowane między 18 a 20 września w Pruszkowie. Oczywiście jedno z zaproszeń do kadry narodowej trafiło w ręce Zofii Dubiel. Gratulujemy!
Porażka w Bydgoszczy
Piłkarki Skry Ladies przegrały niedzielny pojedynek z KKP Sportis Bydgoszcz. Chociaż nasze zawodniczki prezentowały się zdecydowanie lepiej od rywalek zabrakło im piłkarskiego szczęścia. Mecz z KKP Sportisem Bydgoszcz zapowiadał się bardzo interesująco. Gospodynie niedzielnego pojedynku jeszcze kilka miesięcy temu rywalizowały w Orlen Ekstralidze i z pewnością mocno liczą na szybko powrót w szeregi najlepszych ekip w kraju. Podobnych aspiracji nie ukrywają nasze zawodniczki. Niestety z Bydgoszczy Ladies wracają bez punktów, chociaż na boisku prezentowały się zdecydowanie lepiej. Co zadecydowało o tym, że to KKP odniósł zwycięstwo? Oddajmy głos trenerowi naszej drużyny, Patrykowi Mrugaczowi. – Zacznę od tego, że gratuluję drużynie gospodarzy zwycięstwa. Mieli dzisiaj trudne momenty, a przebieg meczu nie wskazywał, że podniosą jakiekolwiek punkty. Mieli jednak w sobie na tyle determinacji i samozaparcia, żeby to zrobić. My przegrywamy mecz na własne życzenie, bo jak inaczej można mówić o meczu, w którym podarowaliśmy przeciwnikowi dwa gole i podaliśmy tlen, w momencie, w którym pacjent umiera? – pyta retorycznie nasz szkoleniowiec. Nietrudno zrozumieć rozgoryczenie naszego sztabu szkoleniowego, ponieważ piłkarsko Skrzatki wyglądały o wiele lepiej i nie brakowało okazji do tego, by w ostatecznym rozrachunku triumfować. Okazja do otwarcia wyniku pojawiła się już w 4. minucie spotkania. Wówczas po dobrej akcji w środku pola Matusiak z Dall’arą przed świetną okazją stanęła ta druga, jednak nie udało jej się umieścić piłki w siatce. Chociaż inicjatywa należała do Ladies, a rywalki stwarzały zagrożenie wyłącznie po stałych fragmentach gry i kontrach, to one jako pierwsze cieszyły się ze strzelonego gola. Po błędzie jednej z naszych piłkarek pierwszą bramkę dla gospodyń zdobyła Sara Podsiadło. Po przerwie zawodniczki Skry pojawiły się na boisku mocno zmotywowane i już w 50. minucie Dall’ara popisała się skuteczną dobitką rzutu karnego wykonywanego przez Matusiak i na tablicy wyników pojawił się rezultat remisowy. Wydawało się, że kwestią czasu pozostanie przechylenie szali zwycięstwa na swoją korzyść. Tym bardziej, że już trzy minuty później dająca dobrą zmianę po przerwie Natalia Kuźdub uderzyła z 15 metra, jednak na wysokości zadania stanęła bramkarka rywalek. Sytuacji było więcej i z pewnością warto odnotować choćby świetne uderzenie Matusiak w 62. minucie. Niestety tuż przed końcowy gwizdkiem pechowo dla Ladies zakończyło się zamieszanie w polu karnym i Sportis wyszedł na prowadzenie. Częstochowianki próbowały ratować remis i niewiele brakło, by w doliczonym czasie gry świetną akcję Kuźdub zamknęła Dall’ara, ale ostatecznie trzy oczka zostały w Bydgoszczy. Remis z Resovią i porażka ze Sportisem nieco komplikuje ambitne plany naszego zespołu, jednak to dopiero początek sezonu i z pewnością czas działać będzie na naszą korzyść. – Ta liga jest specyficzna – zauważa trener Mrugacz. – Wygrywał zespół, który po prostu bardziej chce, ma odpowiedni poziom emocji, jedności, chce coś udowodnić – nie tylko sobie, ale wszystkim dookoła. My dzisiaj musimy skończyć z rozmowami o awansie, bo to tylko wystawia nas na pożarcie i dodatkowo motywuje rywali na spotkania z nami. Skupiamy się na tym, aby zespół zaczął grać dwie równe połowy, kontynuował swój rozwój i przede wszystkim miał swoją tożsamość, dokładnie tę, która pozwalała być nam zaskoczeniem rozgrywek w ubiegłym sezonie – zakończył szkoleniowiec Ladies. Charakteru naszym Paniom nigdy nie brakowało. Nie spuszczamy zatem głów i liczymy na to, że im dalej w las, tym lepiej będzie szło naszej drużynie. KKP Sportis Bydgoszcz – Skra Ladies Częstochowa 2:1 (1:0) 1:0 Sara Podsiadło (39’), 1:1 Federica Dall’ara (51’), 2:1 Justyna Matusiak (89’ – sam.) KKP Sportis Bydgoszcz: Kierul – Bartczak, Buchalc (78’ Lipińska), Bujak, Kujawa, Paduch (62’ Szumska), Podsiadło (62’ Jendrasiak), Ścisłowska, Świątek (78’ Pietraszewska), Szews (54’ Ratyńska), Wasik Skra Ladies Częstochowa: Szulc – Wodarz, Lulkowska, Zielińska, Baszewska, Szmatuła – Frontczak, Dubiel (70’ N. Młynek) – Liczko (46’ Kuźdub), Matusiak, Dall’ara
Starcie ze spadkowiczem
W najbliższą niedzielę piłkarki Ladies udadzą się do Bydgoszczy. Rywalem naszej ekipy będzie tamtejszy Sportis KKP, który jeszcze w ubiegłym sezonie rywalizował na poziomie Orlen Ekstraligi. Obie drużyny dobrze rozpoczęły sezon i czekające je starcie może mieć spory wpływ na dalszą część sezonu. KKP Bydgoszcz w ubiegłym sezonie walczył o utrzymanie w gronie ekstraligowców, jednak ostatecznie piłkarkom z województwa kujawsko-pomorskiego zabrakło kilku oczek, by w bieżącej kampanii rywalizować na najwyższym poziomie rozgrywkowym. Zawodniczki z Bydgoszczy z pewnością mają ambicje, by jak najszybciej wrócić do grona najlepszych ekip w kraju, ale i nasze Panie takowych ambicji nie ukrywają. Co to może oznaczać? Ano to, że niedzielny pojedynek z pewnością będzie pasjonujący. Tym bardziej, że Sportis w trzech rozegranych meczach wywalczył 6 punktów na tarczy wracając tylko raz – na inaugurację z Gdyni. Jeśli chodzi o kadrę Sportisu warto zwrócić uwagę na Joannę Ścisłowską, która już dwukrotnie znajdowała drogę do bramek rywalek. Oprócz niej na listę strzelczyń wpisywały się Wiktoria Ratyńska i Patrycja Świątek. Jednak skutecznych napastniczek nie brakuje i w naszej ekipie! Wystarczy wspomnieć, że w dwóch dotychczasowych meczach aż cztery gole zdobyła Oliwia Frontczak. Biorąc pod uwagę jak duże wsparcie ma w tym momencie nasza najskuteczniejsza zawodniczka pozostaje nam ściskać kciuki za nasze Panie. Mecz Sportis KKP Bydgoszcz – Skra Ladies Częstochowa odbędzie się w niedzielę (10 września) o godzinie 12:00.