Grad goli i pierwsza porażka. Stal z patentem na Skrę

Kiedyś ten moment musiał nastąpić. Po serii siedmiu wiosennych meczów bez porażki, w końcu przyszło nam przełknąć jej gorycz. Przegrywamy, mimo że Kamil Wojtyra zdobył dziś hat-tricka! Wojciech Reiman był jednak o jedno trafienie lepszy. Po szalonym i niezwykle atrakcyjnym dla kibiców meczu przegrywamy ze Stalą Rzeszów 3:4. Ekipa z Podkarpacia to drużyna, która wyjątkowo nam nie leży. Przegraliśmy ze Stalą jak dotąd wszystkie spotkania na szczeblu centralnym. W sobotę to błędy na początku spotkania zadecydowały o tym, że dość szybko mieliśmy spore straty do odrabiania. W 10. minucie nikt nie przeciął dośrodkowanej z lewej strony piłki, ta idealnie spadła pod nogi Wojciecha Reimana, któremu pozostało tylko umieścić ją w bramce. Pięć minut później niestety było już 0:2. Z piłką w naszym polu karnym minął się Rafał Brusiło, ta spadła pod nogi Krystiana Pieczary, który jak na tacy wystawił ją Reimanowi. Doświadczony zawodnik Stali w takiej sytuacji nie mógł się pomylić, a Mikołaj Biegański nie miał najmniejszych szans. W kolejnych minutach próbowaliśmy forsować szeregi defensywne rzeszowian, ale to spotkanie wybitnie nam się nie układało. Z przodu brylował zdecydowanie Titas Milasius. To po jego rajdach i próbach szansę dwukrotnie na bramkę miał Dawid Niedbała, ale zabrakło mu niestety decyzji o uderzeniu z pierwszej piłki oraz dokładniejszego opanowania. To właśnie po faulu na Litwinie sędzia podyktował dla nas rzut karny w 43. minucie. Jedenastka zamieniona na gola kontaktowego przez Kamila Wojtyrę tuż przed gwizdkiem na przerwę dawała nadzieję, że w drugiej części spotkania uda się odwrócić losy spotkania. Od początku drugiej części meczu obie drużyny nadal grały otwartą piłkę. W 49. minucie kolejną dobrą okazję miał Reiman, trzy minuty później na bramkę uderzył „Nocek”. W 53. minucie „Loreta” zanotowała wybuch eksplozji radości. Karol Noiszewski z pominięciem drugiej linii zagrał bardzo dobrą piłkę do Wojtyry. Kamil niczym rasowy snajper opanował piłkę, znalazł się oko w oko z golkiperem Stali i nie dał mu żadnych szans. Niestety z prowadzenia cieszyliśmy się tylko trzy minuty. Wojciech Reiman z ponad 20 metrów idealnie przymierzył z rzutu wolnego zdobywając bramkę, której nie powstydziłyby się najlepsze ligi na świecie. Na tablicy wyników pojawił się rezultat 2:3, ale nie poddawaliśmy się. W 67. minucie 100-procentową okazję na zdobycie gola miał wprowadzony w drugiej połowie Lucjan Klisiewicz. Wielka szkoda, że zdecydował się uderzać zamiast rozejrzeć się w polu karnym. Gdyby piłka dotarła do Wojtyry, z dużą dozą prawdopodobieństwa można przypuszczać, że znów na tablicy wyników widniałby remis. Kilka minut później do „Lucka” podawał Karol Noiszewski, ale nasz młody napastnik niestety nie doszedł do piłki. Kolejna doskonała okazja na wyrównanie Skry miała miejsce w 81. minucie. Tym razem piłkę za wysoko nad bramką przeniósł Wojtyra. Pięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry fenomenalną dyspozycję tego dnia potwierdził Reiman. Dopadł do piłki w polu karnym i strzałem w długi róg z ostrego kąta rozstrzygnął losy rywalizacji. Choć przy odrobienie szczęścia mieliśmy szansę to spotkanie jeszcze nawet zremisować. W 91. minucie Klisiewicz uderzył jednak za lekko po podaniu od Noconia. W samej końcówce dokonaliśmy jednak jeszcze kosmetyk wyniku. Po faulu na Warneckim sędzia Lizak podyktował dla nas drugą w tym dniu jedenastkę. Bez najmniejszych kłopotów na gola kolejny raz zamienił ją Wojtyra, który zdobył w sobotę 16., 17. oraz 18-stą bramkę w sezonie. Chwilę później arbiter zakończył spotkanie. – Nie mam poczucia, że byliśmy w trudniejszym momencie po ostatniej porażce. Na pewno nie jest przyjemnie przegrać tak wysoko jak ostatnio, ale nie była ona zasłużona w takich rozmiarach. Cieszę się, że moja drużyna pokazała w jaki sposób chce pracować. Wojtek Reiman był dziś niekwestionowanym bohaterem – skomentował po meczu trener Stali Daniel Myśliwiec. Szkoleniowiec Skry, Marek Gołębiewski mimo porażki starał się z tego spotkania wyciągnąć sporo pozytywów: – Spotkały się dwie drużyny, które chciałby grać w piłkę i było to widać od 1 sekundy spotkania. Był to bardzo fajny mecz dla kibiców, było bardzo dużo sytuacji bramkowych, drużyny grały radosny futbol w defensywie. Czegoś nam brakowało pod bramką rywali. Z postawy drużyny mogę zadowolony, bo tanio skóry nie sprzedaliśmy. Nikt nie wyjedzie tutaj z łatwymi punktami. Mam nadzieję, że spotkamy się ze Stalą w barażach i wtedy w końcu z nimi wygramy. Liczyłem na powiew młodych zawodników z ławki, ale dziś nie zadziałało to tak jak w Chojnicach. Przegraliśmy pierwszy raz dopiero w ósmym meczu na wiosnę, dlatego powiedziałem chłopakom, że mogą mieć głowy podniesione do góry. Porażka nie spowodowała, że straciliśmy czwarte miejsce w tabeli, ponieważ będące za nami Wigry Suwałki w tej rundzie pauzowały. Kolejne spotkanie czeka nas już w najbliższą środę (14.04, godz. 18.00). Tym razem przyjdzie nam się udać na kolejny daleki wyjazd do Ostródy, gdzie zagramy z Sokołem. – Martwi mnie, że nikt nie wziął pod uwagę naszej prośby o inny termin meczu z Motorem. Musimy zagrać trzy mecze w 10 dni, do tego są bardzo dalekie wyjazdy – odniósł się do terminarza trener Gołębiewski. Ekipa z Ostródy przegrała dość pechowo w tej kolejce 1:3 z Błękitnymi Stargard tracąc dwie bramki w końcówce. Sokół cały czas liczy się w walce o występ w barażach, dlatego na taryfę ulgową na pewno nie będziemy mogli liczyć. Skra Częstochowa – Stal Rzeszów 3:4 (1:2) 0-1 Wojciech Reiman 10’ 0-2 Wojciech Reiman 15’ 1-2 Kamil Wojtyra 45’ (z karnego), asysta Titas Milasius 2-2 Kamil Wojtyra 53’ asysta Karol Noiszewski 2-3 Wojciech Reiman 56’ 2-4 Wojciech Reiman 85’ 3-4 Kamil Wojtyra 90+4’ (z karnego), asysta Damian Warnecki Skra: Biegański, Mesjasz, Brusiło, Sadowski, Noiszewski (87′ Rogala), Nocoń, Gołębiowski (61′ Kazimierowicz), Napora (74′ Warnecki), Milasius (87′ Smykowski), Niedbała (46′ Klisiewicz), Wojtyra Stal: Bieszczad Ż, Kostkowski, Reiman, Sylwestrzak, Kotwica, Pieczara (Sławek), Kłos (Maciejewski), Szczypek Ż, Olejarka (Szczepanek), Głowacki Ż, Wolski Mariusz Rajek, zdj. Patryk Kowalski

Wyjątkowo niewygodny rywal – zapowiedź meczu Skra – Stal Rzeszów

Kwiecień to najbardziej intensywny miesiąc dla naszej drużyny w tym sezonie. Po meczu w Lublinie, już w sobotę czeka nas walka o kolejne ligowe punkty. Tym razem na własnym terenie podejmować będziemy rywala wyjątkowo dotąd nam nieleżącego. Na Loretańską zawita rzeszowska Stal. Z żadną drużyną w obecnej eWinner 2. Lidze nie mamy tak złego bilansu jak ze Stalą. Mierzyliśmy się dotąd 3-krotnie i za każdym razem górą byli rzeszowianie. W poprzednim sezonie przegraliśmy na „Lorecie” 1:2, by na Podkarpaciu, w ostatniej serii doznać pogromu aż 0:4. Przez tamten wynik do końca musieliśmy drżeć o utrzymanie nasłuchując meldunków z innych stadionów. Zdecydowanie lepszy mecz zagraliśmy w Rzeszowie w obecnym sezonie, jednak i tym razem przyszło nam uznać wyższość rywali przegrywając 2:3. Moment na przełamanie się z tym przeciwnikiem wydaje się być jednak wyjątkowo korzystny. Obecnie to Skra rozgrywa rundę życia, punktując w każdym wiosennym spotkaniu przybliżamy się do występu w barażach. Stal przyjedzie do nas z kolei rozbita środową porażką 1:5 z Pogonią Siedlce. Rzeszowianie zresztą w ostatnim czasie to drużyna wyjątkowo chimeryczna. Na naszą niekorzyść zdecydowanie lepiej spisująca się na wyjazdach niż na własnym terenie. Straty punktów u siebie (1:5 z Pogonią, 2:2 z Błękitnymi, 1:0 ze Zniczem, 1:5 z Lechem II Poznań) przeplata z punktowaniem w delegacjach (3:1 w Elblągu, 1:2 w Grudziądzu, 2:1 w Polkowicach). – Po tak wysokiej porażce czujemy na pewno ogromną złość. Mecz z przebiegu gry był bardzo podobny do tych, które rozgrywaliśmy wcześniej i to denerwuje mnie najbardziej. Na plus na pewno możemy zapisać dużą liczbę stworzonych sytuacji pod bramką przeciwnika. Po przegranej najważniejsze to udowodnić, że dalej wierzy się w to co się robi. Od wszystkich w drużynie będę wymagał, aby zostawić to co było za sobą – mówił po ostatnim meczu trener Stali Daniel Myśliwiec. Po bezbramkowym remisie z Motorem, trenera Marka Gołębiewskiego w meczu na „Lorecie” interesować będzie jedynie zwycięstwo. Nie ma on jednak wątpliwości, że o wygraną z rzeszowianami na pewno nie będzie łatwo. – Stal to drużyna, którą od stycznia przejął nowy trener. Na pewno grają nieco inaczej niż w poprzedniej rundzie. To zespół, który chce grać w piłkę, ma dobrych zawodników w swoich szeregach, gra tam również dużo młodzieży. Czeka nas na pewno ciężki pojedynek, bo w tej lidze punkty w każdym meczu są na wagę złota. Do przeciwnika jak zawsze podchodzimy z respektem, mamy już drużynę Stali przeanalizowaną. Mecze co trzy dni powodują, że w drodze powrotnej już analizuje się grę kolejnego rywala. Oby w sobotę ta analiza dała nam trzy punkty – mówi przed sobotnim starciem szkoleniowiec Skry. W drugiej połowie spotkania w Lublinie trener Gołębiewski dokonał kilku zmian z myślą właśnie o tym, aby dać odpocząć zawodnikom przed meczem ze Stalą. Granie w systemie środa-sobota musi wymuszać takie decyzje. – Motorowi mocno zależało na wygranej, było dużo walki i sytuacji stykowych. Mniej było przez to płynnej gry z naszej strony, doszły jeszcze anomalia pogodowe. Po tym meczu doceniamy punkt i skupiamy się na Stali – mówił po ostatnim meczu nasz obrońca Rafał Brusiło. – W sobotę chcemy dopisać sobie kolejne na wiosnę zwycięstwo. Będziemy na pewno do tego meczu zregenerowani i skoncentrowani w 100 procentach – dodawał z kolei Maciej Kazimierowicz, który wchodząc na boisko w 68. minucie zagrał w najdłuższym wymiarze w tej rundzie. Przełamanie wyjątkowej złej passy z tym przeciwnikiem jeszcze mocniej umocniłoby nas w czołówce tabeli eWinner 2. Ligi. Skra spisuje się obecnie tak dobrze, że występ w barażach w tym momencie jest bardzo realny. Na baraże wciąż nadzieję mają nasi najbliżsi rywale. Przypomnimy, że rzeszowianie w poprzednim sezonie z szóstego miejsca awansowali aż do finału barażowej rozgrywki, gdzie musieli uznać wyższość swoich rywali zza między – Resovii. Punkty wywalczone w sobotę przybliżą zwycięzców do realizacji celu w obecnym sezonie. Pierwszy gwizdek sędziego Szymona Lizaka z Poznania zaplanowano na godzinę 13.00. Transmisję ze spotkania będzie można oglądać za pomocą aplikacji eWinner.

Niebezpieczna drużyna z Podkarpacia, która wciąż walczy o awans. Przedstawimy Stal Rzeszów

Piłkarze naszego klubu mają ostatnio niezwykle intensywny okres. Po środowym, zakończonym bezbramkowym remisem spotkaniu w Lublinie, tym razem przyjdzie im zmierzyć się z drużyną Stali Rzeszów. Nadeszła więc najwyższa pora, by przeanalizować i przedstawić zespół, który w najbliższą sobotę zawita na boisko przy Loretańskiej. Najpiękniejsza karta w historii klubu z Podkarpacia została zapisana jeszcze w ubiegłym stuleciu. Stal została założona w 1944 roku. Jedenaście lat później drużyna z Rzeszowa mogła odtrąbić pierwszy poważny sukces, bowiem chyba śmiało możemy uznać, iż awans na poziom ówczesnej II ligi był nie lada osiągnięciem. Stal jednak nie zamierzała się zatrzymywać i po kilku sezonach na zapleczu, uzyskała promocję do rozgrywek najwyższego szczebla w Polsce. Łącznie w ekstraklasie, wówczas nazywanej I ligą, spędziła jedenaście sezonów. Największym osiągnięciem drużyny z Rzeszowa z pewnością jest zdobycie Pucharu Polski w 1975 roku. Dzięki temu piłkarze Stali mogli zagrać również w Pucharze Zdobywców Pucharów. W europejskich rozgrywkach pokonali drużynę z Norwegii, by w kolejnej rundzie odpaść po zaciętym dwumeczu z walijskim Wrexham. Im jednak dalej w las, tym więcej drzew. Pozycja Stali na piłkarskiej mapie Polski była coraz słabsza, a Duma Rzeszowa na dobre przyzwyczaiła się do gry w niższych ligach. Działacze z Podkarpacia robią jednak wszystko, by odwrócić negatywny trend i szybko nawiązać do triumfów sprzed kilkudziesięciu lat. W minionej kampanii Stalowcy rywalizowali nawet w barażach o I ligę. W tym sezonie ponownie mają nadzieję na wywalczenie awansu na zaplecze ekstraklasy. Stal zajmuje obecnie 7. pozycję w ligowej tabeli i z dorobkiem 35 punktów wciąż liczy się w walce o awans do fazy play – off. Trenerem naszych rywali jest Daniel Myśliwiec, zatrudniony w grudniu ubiegłego roku – szkoleniowiec na dorobku, bardzo ambitny, który wcześniej prowadził m.in. Wólczankę Wólkę Pekińską. Stalowcy przyjadą do Częstochowy podrażnieni środową, wydawać by się mogło, z lekka upokarzającą porażką z Pogonią Siedlce 1:5. Kto jednak oglądał spotkanie w Rzeszowie, ten doskonale zdaje sobie sprawę, że gospodarze również wypracowali wiele dogodnych okazji i przy odrobinie szczęścia widowisko mogło potoczyć się w zupełnie innym kierunku. Podopieczni trenera Myśliwca potrafili wysoko odbierać futbolówkę, grać kombinacyjnie i pomysłowo. Gracze Stali pozostają jednak drużyną szalenie nieprzewidywalną, niebezpieczną w ofensywie i czasami nieco mniej pewną w destrukcji. Bramkarze z Rzeszowa musieli bowiem wyciągać piłkę z siatki już 35 razy. Nie należy jednak zapominać, że aż 10 goli stracili tylko w dwóch spotkaniach: z Lechem II i wspomnianą Pogonią. Oglądając bramki, które padały w poszczególnych meczach z udziałem Stali, nietrudno dojść do konkluzji, iż gracze Daniela Myśliwca miewają problemy z ustawieniem, a w ostatnim czasie ich prawdziwym utrapieniem są piłki rzucane za linię defensywy. W drużynie naszych rywali odpowiedzialność za strzelanie goli rozkłada się na wielu zawodników. Najskuteczniejszym graczem w rzeszowskiej układance pozostaje Wojciech Reiman, autor sześciu trafień. Niektórzy z Was być może pamiętają go z występów przy Limanowskiego, gdy w drugoligowym wówczas Rakowie był jedną z czołowych postaci. Dał się wtedy zapamiętać jako piłkarz niezwykle przebojowy, obdarzony zestawem cech charakteru pozwalających na przejęcie pałeczki lidera zespołu. W ostatnich meczach Reiman zwykle siadał na ławce rezerwowych, lecz jakość jego niektórych występów wskazuje, iż mamy do czynienia z bardzo groźnym zawodnikiem. Z pewnością wszyscy kojarzycie również nazwisko Grzegorza Goncerza, który przez wiele lat stanowił o sile min GKS – u Katowice. W obecnym sezonie skrzydłowy Stali strzelił 4 gole. Z pewnością musimy na niego uważać, wszak były pierwszoligowiec pozostał graczem odważnym, który nie boi się dryblować i stale stwarza zagrożenie pod bramką rywala. Gwarancją jakości w centralnej strefie boiska jest 23 – letni Bartosz Wolski. Środkowy pomocnik klubu z Rzeszowa w przeszłości występował w wielu włoskich drużynach juniorów i choć z pewnością  lepiej wyobrażał sobie finisz swojej przygody na Półwyspie Apenińskim, to doświadczenie, które wyniósł m.in. z Genoi procentuje obecnie na drugoligowych boiskach. Zmierzając do końca, należy przypomnieć, iż w pierwszym spotkaniu w Rzeszowie gospodarze pokonali Skrę Częstochowa 3:2. I miejmy nadzieję, że historia spotkań ze Stalą, dotychczas układająca się dla naszych piłkarzy wyjątkowo niekorzystnie, będzie najlepszą motywacją do zwycięstwa w sobotnim meczu. Gracze trenera Gołębiewskiego z pewnością odczuwają trudy maratonu spotkań, lecz jesteśmy pełni wiary i przekonania, że sobotniego popołudnia znowu zobaczymy obraz drużyny, która w obecnych rozgrywkach zawładnęła sercami kibiców z Loretańskiej. Daniel Flak

Maciej Kazimierowicz: – „Jestem gotowy do gry przez 90 minut” – VIDEO

– Jestem w pełnym treningu już od kilku tygodni, nic mnie nie boli, jestem do dyspozycji trenera i gotowy do występu przez 90 minut – optymistycznie brzmiały słowa naszego niedawno kontuzjowanego pomocnika, Maćka Kazimierowicza po środowym meczu w Lublinie, w którym to w 68. minucie zastąpił Kamila Wojtyrę. Zapraszamy do obejrzenia krótkiej rozmowy. Rozmawiał Mariusz Rajek

„Drużynę napędza to, że jesteśmy niepokonani” – trener Marek Gołębiewski po meczu z Motorem – VIDEO

Zaległe spotkanie z Motorem w Lublinie nie ułożyło się po naszej myśli, a o sytuacje bramkowe, szczególnie w drugiej połowie było niezwykle trudno. Tym bardziej docenić trzeba wywiezienie jednego punktu z trudnego terenu. Po meczu trener Marek Gołębiewski zwracał uwagę, że drużyna pomiędzy meczami w Chojnicach i Lublinie nie zdążyła odbyć nawet jednego treningu w Częstochowie. Zapytaliśmy również o zimowe warunki, w których przyszło grać obu drużynom, wiele zmian w składzie oraz sobotni mecz ze Stalą Rzeszów. Zapraszamy do oglądania całej rozmowy. Rozmawiał Mariusz Rajek

Remis w zimowej scenerii. Z Motorem bez goli

W zaległym meczu 23. kolejki spotkań z Motorem Lublin nie doczekaliśmy się bramek. Drużyny, podobnie jak jesienią podzieliły się punktami. Z przebiegu spotkania z remisu możemy być względnie zadowoleni. W meczu, który nie był wielkim widowiskiem nieco lepsze sytuacji stworzyli sobie gospodarze. W drugiej części spotkania trener Marek Gołębiewski dał odpocząć kilku zawodnikom podstawowego składu. Był to siódmy z rzędu mecz Skry bez porażki wiosną. Początek spotkania był mocno zachowawczy w wykonaniu obu drużyn. Na pierwszy celny strzał trzeba było poczekać do 21. minuty. Wtedy to po dośrodkowaniu, piłkę głową pocelował Rafał Grodzicki, ale na posterunku był Mikołaj Biegański. Im dłużej trwała pierwsza połowa, tym lepiej radziła sobie Skra. W 33. minucie świetną akcję prawą stroną przeprowadził Titas Milasius, wystawił piłkę Dawidowi Niedbale, ale temu zabrakło decyzji o strzale. Sześć minut później sprzed pola karnego przymierzył Piotrek Nocoń, z dużym trudem piłkę na rzut rożny wybił Sebastian Madejski. Jednak najlepszą okazję na objęcie prowadzenia mieliśmy w 43. minucie. Titas przed polem karnym przełożył sobie piłkę na lewą nogę, huknął jak z armaty, ale golkiper gospodarzy uratował swoją drużynę fenomenalną paradą. Po przerwie na pierwszy plan wysunęły się niestety sprawy pozaboiskowe, ponieważ tych czysto piłkarskich było niewiele. W 51. minucie „Nocek” został kopnięty w głowę, już po faulu na nim przez Marcina Michotę. Sędzia w tej sytuacji postanowił ukarać żółtą kartką… trenera bramkarzy Skry, Grzegorza Świtałę za komentarze z ławki rezerwowych. Postawy arbitra tego meczu, pana Leszka Lewandowskiego w niektórych sytuacjach naprawdę trudno było skomentować. Z suchych faktów odnotujmy zatem jedynie, że żółtymi kartkami ukarani w Skrze zostali jeszcze: Titas Milasius, Dawid Niedbała, Mateusz Kos, trener Marek Gołębiewski oraz ponownie Grzegorz Świtała (w drugiej połowie musiał powędrować na trybuny). Ostatnia trójka otrzymała upomnienia nie przebywając na boisku. Sytuacje czysto piłkarskie? Obiektywnie przyznać trzeba, że bliżej wygranej byli zawodnicy Motoru, którzy nie potrafili jednak sfinalizować żadnej z sytuacji. Piłka blisko naszej bramki byli w 60., 62., oraz 88. minucie. Dla nas można jedynie odnotować uderzenie „Nocka” z rzutu wolnego w 82. minucie. – Pierwsze pół godziny prowadziliśmy grę, mieliśmy kilka fajnych sytuacji, brakowało jednak ostatniego podania. W końcówce pierwszej połowy nie mieliśmy tlenu i wtedy Skra wyglądała lepiej. W drugiej części gry już graliśmy jak chcieliśmy, pokazaliśmy charakter. Po remisie zdecydowanie odczuwamy niedosyt – powiedział po spotkaniu trener Motoru Marek Saganowski. A jakie odczucia po tym spotkaniu panowały w naszej drużynie? – Motor bardzo chciał wygrać. Trener Saganowski dobrze nas zaanalizował. Remis uważam za sprawiedliwy, bo i my i gospodarze mieliśmy po kilka sytuacji. Cieszy mnie, że nadal jesteśmy niepokonani na wiosnę. To był bardzo ciężki mecz, po długiej podróży z Chojnic, tutaj też nie jest blisko. Nie mieliśmy nawet czasu na jednostkę treningową w Częstochowie pomiędzy meczami. W sobotę, w meczu ze Stalą będzimey chcieli sięgnąć po trzy punkty – ocenił spotkanie trener Marek Gołębiewski. Szansę występu w nieco szerszym wymiarze czasowym otrzymał dziś Maciek Kazimierowicz, który w 68. minucie zastąpił Kamila Wojtyrę: – Zmiana była podyktowana przesunięciem taktycznym. Musieliśmy przejść na 4-3-3, a w tym ustawieniu łatwiej było nam się bronić. Przez 90 minut mieliśmy cztery pory roku na boisku, zaczął padać śnieg, utrudniało to grę po ziemi. Najważniejsze, że kolejny mecz, którego nie przegraliśmy – powiedział „Kazik”. – Kolejny ciężki wyjazd po Chojnicach, teraz gramy cały czas systemem środa-sobota. Myślę, że ten punkt trzeba szanować. Było dużo walki, dużo sytuacji stykowych. Mniej było płynnej gry z naszej strony, wpływ na to miały na pewno również anomalia pogodowe w drugiej połowie, operować piłką było naprawdę ciężko – dodał Rafał Brusiło. Skra zgromadziła już 45 punktów i umocniła się na czwartej pozycji w tabeli. Nad siódmą Stalą Rzeszów, którą będziemy podejmować już w najbliższą sobotę (10.04, godz. 13.00) mamy już 10 punktów przewagi. Motor Lublin – Skra Częstochowa 0:0 Motor: Madejski, Pakulski (Król), Ropski Ż, Moskwik Ż, Rak (Jagodziński Ż), Wójcik (Ceglarz), Michota, Kunca, Kusiński, Grodzicki Ż, Wawszczyk Skra: Biegański, Brusiło, Sadowski, Holik, Noiszewski, Nocoń, Gołębiowski (Klisiewicz), Napora, Niedbała Ż (Kventsar), Milasius Ż (Warnecki), Wojtyra (Kazimierowicz) żółtymi kartkami ukarani w Skrze zostali ponadto będący na ławce rezerwowych: Świtała (dwukrotnie, w efekcie czerwona kartka), Gołębiewski oraz Kos

Wszystko o meczu Chojniczanka – Skra – VIDEO

Starcie Skry Częstochowa w Chojnicach z pewnością mogło być ozdobą 25. serii gier eWinner 2. Ligi oraz bardzo dobrą reklamą tej klasy rozgrywek. W meczu padły cztery bramki, które pomiędzy sobą mogły rywalizować pod kątem walorów estetycznych. Tradycyjnie już zapraszamy Was do zobaczenia pomeczowych materiałów w jednym miejscu. TRANSMISJA MECZU Spotkanie było transmitowane przez TVP Sport. Cały mecz jeszcze raz możecie obejrzeć tutaj: https://sport.tvp.pl/53091608/mecz-chojniczanka-skra-czestochowa-ogladaj-na-zywo-transmisja-online-meczu-2ligi-live-stream-03042021 SKRÓT MECZU ORAZ BRAMKI Jeśli nie macie aż tyle czasu, tutaj możecie zobaczyć skrót spotkania oraz gole: https://sport.tvp.pl/53124905/chojniczanka-chojnice-skra-czestochowa-2-liga-25-kolejka-skrot-gole-bramki-wideo „Po takim meczu może być tylko wielka radość” – Marek Gołębiewski: – Pokonaliśmy jedną z najlepszych drużyn w drugiej lidze, która dotąd nie doznała goryczy porażki Wygrać z taką drużyną to jest spory sukces dla moich zawodników „Po wyrównaniu poczuliśmy moc” – Krzysztof Napora „Najważniejsze, że wygraliśmy” – Dawid Niedbała „Dejwol” pojawił się na boisku jeszcze w pierwszej połowie zastępując Lucjana Klisiewicza. W drugiej strzelił głową niezwykle ważnego gola, dającego nam wyrównanie na 1:1 „Planowałem, że wejdę i strzelę bramkę” – Damian Warnecki Nasz napastnik pojawił się na boisku w 79. minucie, a w doliczonym czasie gry ustalił wynik na 3:1 dla Skry

Magazyn skrótów eWinner 2. Ligi – 25. kolejka

Mecz Skry Częstochowa w Chojnicach z Chojniczanką był największym wydarzeniem ostatniej serii spotkań w eWinner 2. Lidze. Przepiękne bramki, gra w dobrym tempie i szybkie zwroty akcji – tego wszystkiego nie zabrakło w meczu wybranym do transmisji przez TVP Sport. W innych spotkaniach jednak też działo się całkiem sporo. Zapraszamy na najważniejsze wydarzenia 25 kolejki rozgrywek przygotowany przez portal „Łączy nas piłka”

Kolejny (zaległy) przystanek – Lublin – zapowiedź meczu Motor – Skra

Nie zdążyliśmy się jeszcze dobrze nacieszyć wygraną w Chojnicach, ledwo wstaliśmy od świątecznych stołów i znów trzeba walczyć o ligowe punkty. Mecz z Motorem pierwotnie miał się odbyć dwa i pół tygodnia temu, ale z powodu 10 pozytywnych wyników testów na obecność Sars-CoV-2 lubelski sanepid skierował gospodarzy na przymusową kwarantannę. W środę (07.04) czas zatem odrobić ligowe zaległości. Dwa powody, dla których mecz w stolicy Lubelszczyzny będzie wyjątkowy? Pierwszy to ten wizerunkowy, zagramy na absolutnie najpiękniejszym obecnie stadionie w eWinner 2. Lidze. Mogąca pomieścić 15600 fanów Arena Lublin to jeden z najnowocześniejszych obiektów piłkarskich w całej Polsce. Stadion regularnie jest miejscem dużych wydarzeń, jak choćby młodzieżowe mistrzostwa świata czy Europy, a także finały Pucharu Polski. Wygrać na takim obiekcie, choćby i pustym z wiadomych powodów to duża sprawa. A drugi to już kwestia stricte sportowa. W przypadku wygranej będziemy mieć 47 punktów i awansujemy na trzecie miejsce w drugoligowej tabeli. Tak wysoko jeszcze nie byliśmy, do miejsca dającego bezpośredni awans mielibyśmy tylko 4 punkty straty. W Skrze nie ma jednak mowy o podchodzeniu do rywalizacji w Lublinie z pozycji faworyta i przypisywaniu sobie trzech oczek przed spotkaniem. – Gramy z drużyną, która ma wysokie aspiracje, przepiękny stadion, bardzo dobrego trenera, jakim jest Marek Saganowski. Znamy się z kursu UEFA Pro. Marek wie jak moje drużyny chcą grać i myślę, że będzie chciał to wykorzystać. Możemy spodziewać się znów fajnego meczu. Myślę, że takiego jak ostatni w Chojnicach, bo uważam, że to był bardzo fajny mecz do oglądania przed telewizorami – ocenia przed spotkaniem z Motorem trener Marek Gołębiewski. Szkoleniowcowi wtóruje nasz doświadczony pomocnik: – Z dużym spokojem podchodzimy do tego wszystkiego. Każdy najbliższy mecz jest dla nas najważniejszy. To podejście daje nam bardzo dobre rezultaty, bo takiego wejścia w rundę chyba jeszcze nigdy w Skrze nie mieliśmy. Skupiamy się tylko na meczu w Lublinie – mówił po meczu w Chojnicach Krzysztof Napora. Pokora i pełna koncentracja są jak najbardziej wskazane. Nie da się jednak nie odnieść wrażenia, że rywale, których celem w najbliższych latach jest szturm ekstraklasy nie są ostatnio w najlepszej formie. W wielkanocną sobotę (03.04) zagrali po raz pierwszy po 17-dniowej przerwie i delikatnie mówiąc – nie był to występ zbyt udany. Lublinianie ulegli na własnym terenie rezerwom Śląska Wrocław 2:3. – Wiadomo było, że jesteśmy po kwarantannie i możemy mieć problemy fizyczne. Nie ma jednak co zrzucać winy akurat na przygotowanie motoryczne, bo naszym największym problemem była niedokładność, szczególnie w pierwszej połowie. Nie widzę tutaj żadnych wymówek, dlaczego przegraliśmy. Teraz trzeba się dowiedzieć, co nie działało. Nie chcę jednak słyszeć od zawodników, że to przygotowanie fizyczne było problemem, bo do 90 minuty w tym aspekcie funkcjonowaliśmy całkiem nieźle. Problemem była jakość grania, którą przewyższał nas Śląsk. My mieliśmy grać co innego, a zupełnie co innego działo się na boisku. Mogę mieć pretensje nie o to, czy piłkarze biegali lub walczyli, tylko o samo przyjęcie piłki i podanie – mówił po tamtym meczu trener Marek Saganowski. Motor, w przeciwieństwie do Skry bardzo lubi remisować. Aż 8 meczów lubelskiej ekipy zakończyło się rezultatem nierozstrzygniętym. Dla porównania nasza drużyna podzieliła się w obecnym sezonie punktami jedynie dwa razy. Nie może dziwić, że jedno z tych spotkań przypadło właśnie na jesienne starcie z Motorem przy Loretańskiej (1:1, bramkę dla nas zdobył kontuzjowany obecnie Adam Olejnik). Seria remisów w połączeniu z 7 wygranymi i tyleż samo porażkami składa się sumarycznie na 29 punktów i 10. miejsce w tabeli. Lublinianom, którzy są w tym sezonie beniaminkiem nie grozi już raczej ani awans, ani spadek. Choć na baraże wciąż jeszcze zachowują szanse. Mamy nadzieję, że nie wzrosną one specjalnie akurat po środowym meczu. To co łączy oba zespoły to z pewnością ogromna ilość spotkań do rozegrania w najbliższym czasie. – Przed tym maratonem czujemy się dobrze. Bardzo mocno przepracowaliśmy okres przygotowawczy. Moim zdaniem gra co trzy dni to jest fajna sprawa dla zawodnika, bo kadrę mamy szeroką i wyrównaną. Nie powinno być problemu, żeby ten maraton dobrze sfiniszować. Jeżeli dalej będziemy realizować swój plan to na koniec może być coś naprawdę fajnego – z optymizmem do najbliższych spotkań podchodzi autor wyrównującego trafienia z Chojniczanką, Dawid Niedbała. Warto na koniec jeszcze dodać, że Skra do stolicy województwa lubelskiego wyruszyła już we wtorek. Trening dzień przed meczem odbyliśmy na obiekcie Lublinianki. Pierwszy gwizdek zaległego starcia 23. kolejki eWinner 2. Ligi zaplanowano na godzinę 17.00. Spotkanie w roli pierwszego arbitra poprowadzi Leszek Lewandowski z Zabrza. Transmisję meczu będzie można oglądać po zalogowaniu się do aplikacji eWinner. Mariusz Rajek

Gra Skry i gest Mariusza Holika docenione w „Misji Futbol”

Nasza drużyna w ostatnim czasie jest źródłem wielu pozytywnych inspiracji, zarówno tych stricte piłkarskich, jak i pozaboiskowych. Co nas bardzo cieszy, nie uchodzi to uwadze czołowych piłkarskich mediów w naszym kraju. Łukasz Olkowicz, dziennikarz „Przeglądu Sportowego” w świątecznym programie „Misja Futbol” wybrał mecz Chojniczanka – Skra jako ten, który najmocniej zwrócił jego uwagę ze wszystkich weekendowych propozycji telewizyjnych. – Raz, że to jest bardzo przyjemny futbol. Trener Marek Gołębiewski długo nie popracuje w drugiej lidze, kluby z wyższych lig go skuszą. Przyjemny futbol do oglądania, przemyślane akcje, atak pozycyjny, kontry. W tym meczu zagrał Mariusz Holik, który w trakcie sezonu zdecydował się oddać szpik – powiedział znany dziennikarz. Łukasz Olkowicz podkreślił także to, że Mariusz zdecydował się na ten niezwykle szlachetny gest w bardzo ważnym momencie sezonu, pokazując, że są w życiu sprawy ważniejsze od futbolu. – Podoba mi się jego tłumaczenie. Oni myślą o awansie, a on mówi, że piłka nożna jest ważna, ale jest coś ważniejszego. Nawet trener go rozgrzeszył. To jest podstawowy obrońca, wypadł na kilka meczów, ale zrobił coś większego. Ja bym go wyróżnił za wielki gest – stwierdził Olkowicz. Pełny zapis programu możecie zobaczyć tutaj, fragment o Skrze rozpoczyna się w 14.10 min. nagrania: Cieszymy się niezmiernie, że zarówno nasza dobra gra, jak i szlachetna postawia Mariusza Holika mogły przebić się do świadomości kibiców w całej Polsce.