W Ostródzie niestety bez punktów

Po wspaniałej serii wiosennych zwycięstw, nasza drużyna złapała zadyszkę. W środę musieliśmy uznać wyższość Sokoła Ostróda, który wygraną 2:1 zrewanżował nam się za jesienną porażkę na „Lorecie”. Wydaje się, że za słabszą postawą Skry w ostatnich meczach stoi zmęczenie i ogromna dawka meczów w ostatnim czasie.

Do Ostródy udawaliśmy się po bezbramkowym remisie w Lublinie oraz porażce 3:4 ze Stalą Rzeszów, ale wciąż będąc w doskonałym położeniu w tabeli eWinner 2. Ligi. Mecz w stolicy Mazur Zachodnich jednak od samego początku ułożył się dla nas bardzo źle. Już w 6. minucie uderzeniem piłki głową Mikołaja Biegańskiego pokonał kapitan gospodarzy Karol Żwir wykorzystując dobre dośrodkowanie z rzutu wolnego. Po straconym golu długo nie mogliśmy się otrząsnąć, praktycznie nie przekraczając połowy przeciwnika. Po upływie kwadransa Tomasz Gajda miał dwie okazje na pokonanie naszego golkipera. Najpierw uderzył jednak za lekko w środek, chwilę później pocelował minimalnie niecelnie.

Z upływem minut, głównie za sprawą Piotrka Noconia próbowaliśmy zbliżać się do bramki rywali, jednak niewiele z tego wynikało. W 34. minucie „Nocek” dośrodkował z rzutu wolnego, do piłki nie doszedł jednak Kamil Wojtyra. Gospodarze cztery minuty później mieli świetną okazję na podwyższenie prowadzenia. Były snajper Skry, Dawid Wolny uderzył jednak za lekko po bardzo dobrym dograniu Gajdy. Sokół w pełni kontrolował wydarzenia boiskowe i w przerwie nasz sztab miał nad czym myśleć.

– Przerwa w szatni była bardzo spokojna, dałem zespołowi kilka wskazówek i dokonałem trzech zmian, aby dać świeżość drużynie. Zeszli zawodnicy nie za to, że słabo grali, tylko ci bardzo zmęczeni – odniósł się do tego co miało miejsce pomiędzy połowami trener Marek Gołębiewski. A na efekty wejścia na boisko Dawida Niedbały, Titasa Milasiusa oraz Damiana Warneckiego nie trzeba było długo czekać. Po niespełna dwóch minutach drugiej części gry na tablicy wyników już widniał rezultat remisowy. Po naszej akcji prawą stroną drugi raz tego dnia piłkę po raz drugi w bramce umieścił Żwir. Niestety dla strzelca, tym razem wpakował ją do bramki bronionej przez bramkarza Sokoła. Po bramce wyrównującej na kilka minut role zupełnie się odwróciły. To Skra zaczęła dominować na boisku, momentami spychając ostródzian to rozpaczliwej defensywy.

W drugiej części gry to spotkanie z pewnością mogło się podobać, gdyż zarówno Skra, jak i Sokół mocno się otworzyły. W 56. minucie ponad bramką uderzał Wojtyra, minutę później Skrę przed stratą gola piękną paradą uratował Biegański po uderzeniu Tomasza Gajdy. Zawodnik z numerem „14” na koszulce zadbał niestety później o to, aby było o nim bardzo głośno. W 75. minucie zdobył bramkę, którą po prostu trzeba zobaczyć. Piłka spadła pod jego nogi mniej więcej na 20. metrze. Ten uderzył piekielnie mocno, a do tego niezwykle precyzyjnie. „Biegan” nie miał żadnych szans, a miejscowi ponownie mogli świętować prowadzenie. Jak się później okazało, to trafienie dało Sokołowi niezwykle cenne trzy punkty. Mimo tego, że do końca ambitnie walczyliśmy przynajmniej o remis. W 86. minucie „Nocek” próbował z rzutu wolnego, a trzy minuty później rajd środkiem boiska przeprowadził Warnecki. Podał piłkę na lewo do Wojtyry, ten dośrodkował w pole karne, ale piłka nie chciała wpaść do bramki Kacpra Trelowskiego.

– Był to trudny mecz dla nas, bo kolejny w przeciągu kilku dni, trzeci daleki wyjazd w ciągu 10 dni. Momentami mieliśmy poukładaną grę, ale ogólnie było widać brak świeżości. Jest to wprawdzie druga porażka z rzędu, ale pierwsza na wiosnę na wyjeździe, więc moi zawodnicy nie mają się czym załamywać – skomentował po meczu trener Marek Gołębiewski. A jak to spotkanie widział szkoleniowiec gospodarzy? – Najważniejsze, że trzy punkty zostały w Ostródzie. Mówiłem zawodnikom, że jeśli przegrywa się z drużynami z dolnych rejonów tabeli, to trzeba to potem odrobić z tymi co są wyżej. Już jesienią, po wysokiej porażce w Częstochowie pałaliśmy rządżą rewanżu i to nam się dziś udało – ocenił Piotr Jacek.

W 27. kolejce z dziewięciu zaplanowanych spotkań odbyło się jedynie sześć. Dwa mecze zostały odwołane z powodów Covidowych, a starcie Stali Rzeszów z Garbarnią Kraków za sprawą… ataku zimy na Podkarpaciu. Wygrana Wigier Suwałki w Lublinie sprawiła, że tymczasowo spadliśmy na piąte miejsce w tabeli. Nad siódmym Śląskiem II Wrocław nadal mamy sporo, bo siedem punktów przewagi. Jednak, aby nie wprowadzić niepotrzebnej nerwowości, sobotnie spotkanie z Hutnikiem Kraków (17.04, godz. 16.00) dobrze byłoby wygrać.

Sokół Ostróda – Skra Częstochowa 2:1 (1:0)

1-0 Karol Żwir 6’
1-1 Karol Żwir 47’ (samobójcza) – asysta Milasius
2-1 Tomasz Gajda 75’

Sokół: Trelowski, Brzuzy, Żwir Ż, Gajda Ż (Więcek), Maj, Zimmer, Soszyński (Zalewski), Turek (Mazurowski), Mozler (Kalinowski), Wolny Ż, Czajkowski Ż

Skra: Biegański, Mesjasz (69′ Kventsar), Brusiło, Sadowski, Holik (46′ Milasius), Kazimierowicz (46′ Warnecki), Nocoń, Gołębiowski (76′ Klisiewicz), Napora (46′ Niedbała), Noiszewski, Wojtyra

Mariusz Rajek