„Z podniesionymi głowami walczymy dalej” – trener Marek Gołębiewski po meczu w Ostródzie

W środę (14.04) nasi piłkarze doznali pierwszej wyjazdowej porażki na wiosnę przegrywając 1:2 z Sokołem w Ostródzie. Po wcześniejszej fenomenalnej serii zwycięstw, był to trzeci mecz z rzędu Skry bez wygranej. Jakie mogą być tego przyczyny? Kilka minut po meczu rozmawialiśmy z naszym szkoleniowcem.

Niestety z Ostródy wracamy bez punktów. Można chyba powiedzieć, że z Sokołem zagraliśmy dwie różne połowy – pierwsza nie da się ukryć, słaba w naszym wykonaniu, w drugiej walczyliśmy zdecydowanie mocniej, ale wracamy z przegraną.
– Był to trudny mecz dla nas, bo kolejny rozegrany w ciągu 10 dni, już naprawdę widać zmęczenie u zawodników. To był nasz trzeci daleki wyjazd w ciągu 10 dni. Obawiałem się tego meczu pod względem fizycznym. Momentami mieliśmy fajną, poukładaną grę, było jednak widać taki brak świeżości u zawodników. W tym też można upatrywać przyczyn porażki. W przerwie dokonałem trzech zmian, miały one nam pomóc lepiej wejść w drugą połowę i to się udało, bo bardzo szybko zdobyliśmy bramkę. Później mieliśmy kilka lepszych momentów, ale pod koniec znów opadliśmy nieco z sił. Taka jest ta liga, gramy co trzy dni i trzeba się po prostu do tego przyzwyczaić. Już w sobotę czeka nas kolejny mecz, będziemy dzielnie walczyli o kolejne punkty. Zawodników cały czas uspokajam, że nie ma się czym załamywać. Mamy wprawdzie dwie porażki z rzędu, ale to jest pierwsza wiosną na wyjeździe, więc naprawdę nie jest źle. Z podniesionymi głowami będziemy walczyć z Hutnikiem o trzy punkty.

Co takiego trener powiedział w przerwie zawodnikom? Bo na drugą połowę naprawdę wyszliśmy z dużą walką, determinacją, bardzo szybko wyrównaliśmy i wydawało się, że może powalczymy nawet o wygraną.
– W zasadzie była to bardzo spokojna przerwa, dałem im kilka wskazówek. Przede wszystkim zmieniliśmy trzech zawodników, którzy nie grali słabo, tylko byli bardzo zmęczeni. Od razu było widać powiew świeżości. W prosty sposób przekazałem im to co mamy grać, czyli cierpliwie po ziemi. Udało się szybko strzelić bramkę, potem mieliśmy jeszcze jedną dobrą okazję, aby objąć prowadzenie, niestety się nie udało. Gratuluje zespołowi Sokoła, bo wzięli udany rewanż za porażkę u nas 0:3.

Czy zdaniem trenera tego grania nie jest za dużo? W kwietniu tylko w jedną środę nie zagramy ligowego meczu.
– Zgadzam się, że jest dużo tych meczów. My lubimy grać w piłkę i nie chcę zwalać winy za porażkę na częste granie, bo wszyscy mają tak samo. Jedynie cały czas mam w głowie ten nieszczęsny 7 kwietnia, kiedy wszyscy mieli wolne, a my musieliśmy jechać do Lublina. Apelowaliśmy o to, aby został on przełożony na inny termin, ale to już jest historia, niczego nie zmienimy. Nasze zmęczenie jest jednak w jakimś sensie pokłosiem tej decyzji. Nie możemy zregenerować się tak jakbyśmy chcieli. Nawet tu w Ostródzie, zawodnicy przechodzą regenerację w szatni od razu po meczu, bo wrócimy do domów nad ranem, a za dwa dni już gramy z Hutnikiem. Zostało jeszcze dużo kolejek, mamy sporo punktów do zdobycia i do końca będziemy walczyć o jak najwyższą lokatę.

To prawda, nasza sytuacja w tabeli wciąż jest bardzo dobra. Nasz najbliższy rywal, wspomniany przez trenera Hutnik to rywal dość niewdzięczny, bo walczący o utrzymanie.
– Tak, tym bardziej, że pierwsze spotkanie z nimi przegraliśmy 1:3. Będziemy chcieli się zrewanżować, bo o tamtym meczu siedzi w nas taka zadra. Mamy siedem punktów przewagi nad miejscem, które nie zapewnia baraży, więc cały czas jest miarę bezpiecznie. W sporcie nie zawsze się wygrywa i pozostaje nam tylko dalej mocno trenować i dalej wierzyć w sukces. Z podniesionymi głowami przystępujemy do kolejnych meczów.

Dziękuję bardzo i mam nadzieję, że od soboty powracamy na zwycięską ścieżkę.
– Ja również mam taką nadzieję, chłopaki na pewno zrobią wszystko, aby tak było. Zapraszam wszystkich kibiców do oglądania naszego spotkania z Hutnikiem.

W Ostródzie rozmawiał Mariusz Rajek