Damian Warnecki pojawił się w meczu z Sokołem od początku drugiej połowy i przyznać trzeba, że dał drużynie sporo ożywienia z przodu. Pod koniec meczu przeprowadził rajd środkiem boiska, którego jednak na bramkę nie udało się zamienić kolegom. – Dwa ostatnie mecze przegraliśmy, ale nadal jesteśmy w czubie. Gramy teraz co trzy dni, ale nie mamy zamiaru narzekać – mówił po spotkaniu w Ostródzie. Zapraszamy do obejrzenia całej rozmowy. Rozmawiał Mariusz Rajek
Kategoria: I Zespół
„Z podniesionymi głowami walczymy dalej” – trener Marek Gołębiewski po meczu w Ostródzie
W środę (14.04) nasi piłkarze doznali pierwszej wyjazdowej porażki na wiosnę przegrywając 1:2 z Sokołem w Ostródzie. Po wcześniejszej fenomenalnej serii zwycięstw, był to trzeci mecz z rzędu Skry bez wygranej. Jakie mogą być tego przyczyny? Kilka minut po meczu rozmawialiśmy z naszym szkoleniowcem. Niestety z Ostródy wracamy bez punktów. Można chyba powiedzieć, że z Sokołem zagraliśmy dwie różne połowy – pierwsza nie da się ukryć, słaba w naszym wykonaniu, w drugiej walczyliśmy zdecydowanie mocniej, ale wracamy z przegraną. – Był to trudny mecz dla nas, bo kolejny rozegrany w ciągu 10 dni, już naprawdę widać zmęczenie u zawodników. To był nasz trzeci daleki wyjazd w ciągu 10 dni. Obawiałem się tego meczu pod względem fizycznym. Momentami mieliśmy fajną, poukładaną grę, było jednak widać taki brak świeżości u zawodników. W tym też można upatrywać przyczyn porażki. W przerwie dokonałem trzech zmian, miały one nam pomóc lepiej wejść w drugą połowę i to się udało, bo bardzo szybko zdobyliśmy bramkę. Później mieliśmy kilka lepszych momentów, ale pod koniec znów opadliśmy nieco z sił. Taka jest ta liga, gramy co trzy dni i trzeba się po prostu do tego przyzwyczaić. Już w sobotę czeka nas kolejny mecz, będziemy dzielnie walczyli o kolejne punkty. Zawodników cały czas uspokajam, że nie ma się czym załamywać. Mamy wprawdzie dwie porażki z rzędu, ale to jest pierwsza wiosną na wyjeździe, więc naprawdę nie jest źle. Z podniesionymi głowami będziemy walczyć z Hutnikiem o trzy punkty. Co takiego trener powiedział w przerwie zawodnikom? Bo na drugą połowę naprawdę wyszliśmy z dużą walką, determinacją, bardzo szybko wyrównaliśmy i wydawało się, że może powalczymy nawet o wygraną. – W zasadzie była to bardzo spokojna przerwa, dałem im kilka wskazówek. Przede wszystkim zmieniliśmy trzech zawodników, którzy nie grali słabo, tylko byli bardzo zmęczeni. Od razu było widać powiew świeżości. W prosty sposób przekazałem im to co mamy grać, czyli cierpliwie po ziemi. Udało się szybko strzelić bramkę, potem mieliśmy jeszcze jedną dobrą okazję, aby objąć prowadzenie, niestety się nie udało. Gratuluje zespołowi Sokoła, bo wzięli udany rewanż za porażkę u nas 0:3. Czy zdaniem trenera tego grania nie jest za dużo? W kwietniu tylko w jedną środę nie zagramy ligowego meczu. – Zgadzam się, że jest dużo tych meczów. My lubimy grać w piłkę i nie chcę zwalać winy za porażkę na częste granie, bo wszyscy mają tak samo. Jedynie cały czas mam w głowie ten nieszczęsny 7 kwietnia, kiedy wszyscy mieli wolne, a my musieliśmy jechać do Lublina. Apelowaliśmy o to, aby został on przełożony na inny termin, ale to już jest historia, niczego nie zmienimy. Nasze zmęczenie jest jednak w jakimś sensie pokłosiem tej decyzji. Nie możemy zregenerować się tak jakbyśmy chcieli. Nawet tu w Ostródzie, zawodnicy przechodzą regenerację w szatni od razu po meczu, bo wrócimy do domów nad ranem, a za dwa dni już gramy z Hutnikiem. Zostało jeszcze dużo kolejek, mamy sporo punktów do zdobycia i do końca będziemy walczyć o jak najwyższą lokatę. To prawda, nasza sytuacja w tabeli wciąż jest bardzo dobra. Nasz najbliższy rywal, wspomniany przez trenera Hutnik to rywal dość niewdzięczny, bo walczący o utrzymanie. – Tak, tym bardziej, że pierwsze spotkanie z nimi przegraliśmy 1:3. Będziemy chcieli się zrewanżować, bo o tamtym meczu siedzi w nas taka zadra. Mamy siedem punktów przewagi nad miejscem, które nie zapewnia baraży, więc cały czas jest miarę bezpiecznie. W sporcie nie zawsze się wygrywa i pozostaje nam tylko dalej mocno trenować i dalej wierzyć w sukces. Z podniesionymi głowami przystępujemy do kolejnych meczów. Dziękuję bardzo i mam nadzieję, że od soboty powracamy na zwycięską ścieżkę. – Ja również mam taką nadzieję, chłopaki na pewno zrobią wszystko, aby tak było. Zapraszam wszystkich kibiców do oglądania naszego spotkania z Hutnikiem. W Ostródzie rozmawiał Mariusz Rajek
W Ostródzie niestety bez punktów
Po wspaniałej serii wiosennych zwycięstw, nasza drużyna złapała zadyszkę. W środę musieliśmy uznać wyższość Sokoła Ostróda, który wygraną 2:1 zrewanżował nam się za jesienną porażkę na „Lorecie”. Wydaje się, że za słabszą postawą Skry w ostatnich meczach stoi zmęczenie i ogromna dawka meczów w ostatnim czasie. Do Ostródy udawaliśmy się po bezbramkowym remisie w Lublinie oraz porażce 3:4 ze Stalą Rzeszów, ale wciąż będąc w doskonałym położeniu w tabeli eWinner 2. Ligi. Mecz w stolicy Mazur Zachodnich jednak od samego początku ułożył się dla nas bardzo źle. Już w 6. minucie uderzeniem piłki głową Mikołaja Biegańskiego pokonał kapitan gospodarzy Karol Żwir wykorzystując dobre dośrodkowanie z rzutu wolnego. Po straconym golu długo nie mogliśmy się otrząsnąć, praktycznie nie przekraczając połowy przeciwnika. Po upływie kwadransa Tomasz Gajda miał dwie okazje na pokonanie naszego golkipera. Najpierw uderzył jednak za lekko w środek, chwilę później pocelował minimalnie niecelnie. Z upływem minut, głównie za sprawą Piotrka Noconia próbowaliśmy zbliżać się do bramki rywali, jednak niewiele z tego wynikało. W 34. minucie „Nocek” dośrodkował z rzutu wolnego, do piłki nie doszedł jednak Kamil Wojtyra. Gospodarze cztery minuty później mieli świetną okazję na podwyższenie prowadzenia. Były snajper Skry, Dawid Wolny uderzył jednak za lekko po bardzo dobrym dograniu Gajdy. Sokół w pełni kontrolował wydarzenia boiskowe i w przerwie nasz sztab miał nad czym myśleć. – Przerwa w szatni była bardzo spokojna, dałem zespołowi kilka wskazówek i dokonałem trzech zmian, aby dać świeżość drużynie. Zeszli zawodnicy nie za to, że słabo grali, tylko ci bardzo zmęczeni – odniósł się do tego co miało miejsce pomiędzy połowami trener Marek Gołębiewski. A na efekty wejścia na boisko Dawida Niedbały, Titasa Milasiusa oraz Damiana Warneckiego nie trzeba było długo czekać. Po niespełna dwóch minutach drugiej części gry na tablicy wyników już widniał rezultat remisowy. Po naszej akcji prawą stroną drugi raz tego dnia piłkę po raz drugi w bramce umieścił Żwir. Niestety dla strzelca, tym razem wpakował ją do bramki bronionej przez bramkarza Sokoła. Po bramce wyrównującej na kilka minut role zupełnie się odwróciły. To Skra zaczęła dominować na boisku, momentami spychając ostródzian to rozpaczliwej defensywy. W drugiej części gry to spotkanie z pewnością mogło się podobać, gdyż zarówno Skra, jak i Sokół mocno się otworzyły. W 56. minucie ponad bramką uderzał Wojtyra, minutę później Skrę przed stratą gola piękną paradą uratował Biegański po uderzeniu Tomasza Gajdy. Zawodnik z numerem „14” na koszulce zadbał niestety później o to, aby było o nim bardzo głośno. W 75. minucie zdobył bramkę, którą po prostu trzeba zobaczyć. Piłka spadła pod jego nogi mniej więcej na 20. metrze. Ten uderzył piekielnie mocno, a do tego niezwykle precyzyjnie. „Biegan” nie miał żadnych szans, a miejscowi ponownie mogli świętować prowadzenie. Jak się później okazało, to trafienie dało Sokołowi niezwykle cenne trzy punkty. Mimo tego, że do końca ambitnie walczyliśmy przynajmniej o remis. W 86. minucie „Nocek” próbował z rzutu wolnego, a trzy minuty później rajd środkiem boiska przeprowadził Warnecki. Podał piłkę na lewo do Wojtyry, ten dośrodkował w pole karne, ale piłka nie chciała wpaść do bramki Kacpra Trelowskiego. – Był to trudny mecz dla nas, bo kolejny w przeciągu kilku dni, trzeci daleki wyjazd w ciągu 10 dni. Momentami mieliśmy poukładaną grę, ale ogólnie było widać brak świeżości. Jest to wprawdzie druga porażka z rzędu, ale pierwsza na wiosnę na wyjeździe, więc moi zawodnicy nie mają się czym załamywać – skomentował po meczu trener Marek Gołębiewski. A jak to spotkanie widział szkoleniowiec gospodarzy? – Najważniejsze, że trzy punkty zostały w Ostródzie. Mówiłem zawodnikom, że jeśli przegrywa się z drużynami z dolnych rejonów tabeli, to trzeba to potem odrobić z tymi co są wyżej. Już jesienią, po wysokiej porażce w Częstochowie pałaliśmy rządżą rewanżu i to nam się dziś udało – ocenił Piotr Jacek. W 27. kolejce z dziewięciu zaplanowanych spotkań odbyło się jedynie sześć. Dwa mecze zostały odwołane z powodów Covidowych, a starcie Stali Rzeszów z Garbarnią Kraków za sprawą… ataku zimy na Podkarpaciu. Wygrana Wigier Suwałki w Lublinie sprawiła, że tymczasowo spadliśmy na piąte miejsce w tabeli. Nad siódmym Śląskiem II Wrocław nadal mamy sporo, bo siedem punktów przewagi. Jednak, aby nie wprowadzić niepotrzebnej nerwowości, sobotnie spotkanie z Hutnikiem Kraków (17.04, godz. 16.00) dobrze byłoby wygrać. Sokół Ostróda – Skra Częstochowa 2:1 (1:0) 1-0 Karol Żwir 6’ 1-1 Karol Żwir 47’ (samobójcza) – asysta Milasius 2-1 Tomasz Gajda 75’ Sokół: Trelowski, Brzuzy, Żwir Ż, Gajda Ż (Więcek), Maj, Zimmer, Soszyński (Zalewski), Turek (Mazurowski), Mozler (Kalinowski), Wolny Ż, Czajkowski Ż Skra: Biegański, Mesjasz (69′ Kventsar), Brusiło, Sadowski, Holik (46′ Milasius), Kazimierowicz (46′ Warnecki), Nocoń, Gołębiowski (76′ Klisiewicz), Napora (46′ Niedbała), Noiszewski, Wojtyra Mariusz Rajek
Kolejny daleki wyjazd – zapowiedź meczu Sokół Ostróda – Skra
Drugoligowy maraton trwa w najlepsze. Już w środę (14.04) rozegrana zostanie 27. seria spotkań, w której Skrę czeka daleka wyprawa na Mazury do malowniczo położonej Ostródy. Sokół, choć jest beniaminkiem radzi sobie całkiem nieźle. Po rundzie jesiennej był nawet jedną z największych rewelacji sezonu. Wiosną nieco obniżył loty, ale wciąż liczy się w grze o występ w barażach. Wiosny z pewnością nasi najbliżsi rywale jak dotąd nie mogą zaliczyć do udanych. Z ośmiu rozegranych spotkań wygrali jedynie dwa, raz zremisowali i aż 5-krotnie musieli schodzić z boiska w roli pokonanych. W miniony weekend w bardzo pechowych okolicznościach przegrali 1:3 w Stargardzie z Błękitnymi tracąc dwa gole w samej końcówce. – Pierwsza połowa na pewno była dla nas. Powinniśmy tak naprawdę wtedy załatwić sprawę, bo sytuacje ku temu były, nie dostrzegaliśmy jednak dobrze ustawionego zawodnika. W drugiej połowie Błękitni wyszli bardziej zdeterminowani, bo gonili wynik. Największym problemem jest to, że pomogliśmy przeciwnikowi przy strzeleniu bramek. Błędy techniczne, brak utrzymania piłki złożyły się na porażkę – mówił po tamtym spotkaniu dla klubowej telewizji Sokoła trener Piotr Jacek. Nasza drużyna w ostatniej kolejce również poniosła porażkę, co tylko potęguje chęć szybkiej rehabilitacji w obu zespołach. – Porażka ze Stalą do niczego nas nie zniechęci. Będziemy dalej napędzać się dobrą atmosferą i pojedziemy do Ostródy po trzy punkty – nie ma wątpliwości Karol Noiszewski. – U siebie Sokół to jest bardzo groźna drużyna, musimy ich grę dobrze przeczytać, przeanalizować. Musimy do tego meczu podejść na luzie, bo Skra nic nie musi, Skra może i zarazem bardzo chce. Martwi mnie, że nikt nie wziął pod uwagę naszej prośby o inny termin meczu z Motorem. Musimy zagrać trzy mecze w 10 dni, do tego są bardzo dalekie wyjazdy – mówił przed wyjazdem na północ Polski z kolei trener Marek Gołębiewski. W ekipie rywali występuje dwóch zawodników doskonale znanych przy Loretańskiej. Mowa tu oczywiście o Dawidzie Wolnym, który goni Kamila Wojtyrę w klasyfikacji najlepszych strzelców eWinner 2. Ligi (15 trafień przy 18 Wojtyry) oraz Kamilu Zalewskim. Ten drugi przed środowym starciem z byłymi kolegami wypowiada się niezwykle dyplomatycznie: – Nastroje jak zwykle przed meczem są bojowe. Szczególnie, że na razie obecna runda nie jest dla nas za bardzo udana i chcielibyśmy zdobywać punkty seriami, zaczynając od środowego meczu. Czy postawa Skry na wiosnę mnie zaskakuje? Na pewno nie, bo wiem, że w składzie mają bardzo dobrych piłkarzy, a do tego doszedł inny pomysł na grę, który przełożył się na obecne wyniki. Skrze kibicuje przed środowym i po środowym meczu. W środę na parę godzin nie będziemy przyjaciółmi. Walkę o szybką rehabilitację zapowiada również trener Sokoła: – Jak to bywa po przegranym meczu, teraz na pewno będziemy bardziej skupieni, będziemy chcieli lepiej przygotować zespół motorycznie i mentalnie. Druga liga taka jest, to jest huśtawka nastrojów w jednej i drugiej drużynie. Zrobimy wszystko, aby ze Skrą wygrać – dodaje Piotr Jacek. W drugiej lidze nie ma meczów nieważnych, ale ten najbliższy ma naprawdę spore znaczenie dla obu zespołów. Kolejna porażka może ograniczyć szanse ostródzianom na występ w barażach do minimum. Obecnie z 33 punktami zajmują 9. pozycję ze stratą pięciu oczek do szóstych rezerw Śląska Wrocław. Skra również nie może pozwolić sobie na kolejną stratę punktów chcąc nie tylko zagrać we wspomnianych barażach, ale również liczyć w nich na rozstawienie. Pewne jest, że w środowy wieczór w stolicy Mazur Zachodnich jak nazywana jest Ostróda emocji nie zabraknie. Pierwszy gwizdek zaplanowano na godzinę 18.00. Transmisję meczu tradycyjnie będzie można śledzić w aplikacji eWinner.
Nieprzewidywalny beniaminek, który potrafi zaskoczyć najlepszych. Przedstawiamy Sokół Ostróda
Piłkarze naszej drużyny przechodzą ostatnimi czas przez niezwykle intensywny okres, rozgrywając po trzy spotkania ligowe w tygodniu. Maraton jednak wciąż trwa i w najbliższą środę gracze trenera Marka Gołębiewskiego wybiorą się w kolejną daleką delegację. Tym razem klubowy autokar zatrzyma się w Ostródzie, gdzie zawodnicy z Loretańskiej zmierzą się z miejscowym Sokołem. Nadchodzi więc dobry moment, by przybliżyć i przeanalizować poczynania ambitnego beniaminka drugoligowych rozgrywek. Promocja na trzeci szczebel rozgrywkowy w Polsce to dla naszych rywali rzecz absolutnie wyjątkowa. Mimo iż Sokół został założony w 1945 roku, to przez długie lata stanowił prawdziwą siłę jedynie w wymiarze lokalnym. Początki funkcjonowania zespołu przypadły na nieco burzliwe czasy. Drużyna z Ostródy pierwsze kroki stawiała w nowej, powojennej rzeczywistości. Co ciekawe, inauguracyjne spotkanie rozegrała z reprezentacją garnizonu Armii Czerwonej. W 1955 roku zespół Trójkolorowych wywalczył pierwszy awans do III ligi. Później jednak losy Sokoła układały się różnie. Nowy stadion, powstały niespełna dekadę temu, sprawił, że przyszłość ekipy z Ostródy zaczęła malować się w znacznie jaśniejszych barwach. Piłkarze z Mazur występowali na szczeblu centralnym Pucharu Polski, ponadto przez wiele lat walczyli o awans na drugoligowe poletko. W minionej kampanii w końcu dopięli swego i chyba śmiało można stwierdzić, że w pierwszym sezonie po wywalczeniu promocji prezentują się bardzo korzystnie. Sokół zgromadził dotychczas na swoim koncie 33 punkty, dzięki czemu plasuje się obecnie na 9. pozycji w ligowej tabeli. Analizując wyniki graczy Trójkolorowych trudno nie odnieść wrażenia, iż mamy do czynienia z drużyną szalenie nieprzewidywalną. Warto zwrócić uwagę na fakt, że choć naszym rywalom zdarzają się wpadki, to już niejednokrotnie potrafili napsuć sporo krwi najlepszym zespołom w drugoligowej stawce. Na myśl od razu przychodzi chociażby jesienny, spokojny triumf 3:0 nad faworyzowaną Chojniczanką. A jeśli już mówimy o rezultatach drużyny z ul. 3 maja, to łatwo zauważyć, iż punkty czasami wręcz wymykają im się z rąk. Dobrym przykładem jest ostatnie spotkanie Sokoła z Błękitnymi Stargard, w którym goście z Ostródy stracili dwie bramki w okolicach 90 – tej minuty gry, co zaważyło na porażce 1:3. Człowiekiem, który trzyma stery ambitnych żeglarzy z Ostródy, jest 44-letni Piotr Jacek. Pierwszy trener drużyny z Warmii i Mazur wcześniej pracował głównie na Dolnym Śląsku, gdzie prowadził legnicką Miedź, Stal Brzeg czy drugą drużynę Zagłębia Lubin. Pracę w Sokole rozpoczął wraz z początkiem obecnych rozgrywek i wszystko wskazuje na to, że w pełni realizuje założenia swoich przełożonych. Środowy mecz będzie także pojedynkiem najlepszych ligowych bombardierów. Kamil Wojtyra, z osiemnastoma trafieniami na koncie, przewodzi klasyfikacji strzelców, lecz tuż za jego plecami, z dorobkiem piętnastu goli, czai się napastnik Sokoła Ostróda, Dawid Wolny. Snajper naszych rywali rozgrywa zdecydowanie najlepszy sezon w karierze, wywierając znaczący, pozytywny wpływ na postawę swojego zespołu. Należy zauważyć, że wspomniany gracz swego czasu występował w barwach naszego klubu. Innym, dobrze znanym piłkarskim kibicom zawodnikiem występującym dla drużyny z Warmii i Mazur jest Rafał Siemaszko, w przeszłości reprezentujący między innymi Arkę Gdynia. Ostatnie spotkanie Sokoła dobitnie pokazało, że doświadczony gracz doskonale spełnia się w roli prawdziwego łącznika pomiędzy linią pomocy i ataku. W związku z tym, nietrudno domyślić się, iż sztab szkoleniowy naszej drużyny jest ukontentowany faktem, że w meczu z Błękitnymi Siemaszko dostał czwartą żółtą kartę w sezonie i w środę będzie odpoczywał. Istotnym elementem drużyny jest również Tomasz Gajda. 25 – letni pomocnik stanowi jeden z największych, ofensywnych atutów zespołu Piotra Jacka, do czterech ligowych trafień dokładając również całkiem pokaźną liczbę asyst. Sokół jawi się jednak przede wszystkim jako dobrze naoliwiona maszyna. Kolektyw. Zespół ludzi, którzy nie zawsze imponują piłkarskim kunsztem, lecz jako całość stanowią odpowiednio funkcjonującą drugoligową brygadę. W pierwszym spotkaniu ze Skrą gracze Piotra Jacka pozostawali jednak tłem dla lepiej zorganizowanych gospodarzy z Loretańskiej. Nasi piłkarze pokonali rywali z Ostródy 3:0 i chyba wszyscy życzylibyśmy sobie prawdziwej powtórki z rozrywki. Wierzymy, że mimo zmęczenia, gracze Marka Gołębiewskiego po raz kolejny w tym sezonie wrócą z delegacji w szampańskich nastrojach. Daniel Flak
Magazyn skrótów 2 ligi – 26 kolejka
Trzy gole zdobyte na własnym boisku powinny dać zwycięstwo. Tak się jednak nie stało i nasz zespół musiał przełknąć gorycz porażki, która zakończyła serię siedmiu spotkań bez porażki naszej drużyny. Mecz był otwarty, ciekawy dla kibica. A jak padały gole w Częstochowie i na innych stadionach 2 ligi w 26 kolejce ? Zapraszamy na magazyn 2 ligi przygotowany przez portal „Łączy nas piłka”. .
„Do Ostródy po 3 punkty” – rozmowa z Karolem Noiszewskim – VIDEO
Brak skuteczności pod bramką rywala i błędy w defensywie, po których straciliśmy głupie bramki – to zdaniem Karola Noiszewskiego główne powody pierwszej wiosennej porażki. O jego indywidualnej postawie, ciężkim terminarzu oraz rosnącym apetycie na dobry wynik rozmawialiśmy po meczu ze Stalą Rzeszów (3:4). Rozmawiał Mariusz Rajek
„Zabrakło szczęścia, które mieliśmy wcześniej” – Dominik Smykowski po meczu ze Stalą – VIDEO
Młody pomocnik dołączył do naszej drużyny zimą na zasadzie wypożyczenia z Warty Poznań. W końcówce sobotniego starcia otrzymał od trenera Marka Gołębiewskiego szansę debiutu zastępując w 87. minucie Titasa Milasiusa. – Z debiutu bardzo się cieszę. Szkoda tylko, że przegraliśmy, bo mieliśmy naprawdę dużo okazji bramkowych – przyznał w krótkiej pomeczowej rozmowie. Zapraszamy do oglądania. Rozmawiał Daniel Flak
Grad goli i pierwsza porażka. Stal z patentem na Skrę
Kiedyś ten moment musiał nastąpić. Po serii siedmiu wiosennych meczów bez porażki, w końcu przyszło nam przełknąć jej gorycz. Przegrywamy, mimo że Kamil Wojtyra zdobył dziś hat-tricka! Wojciech Reiman był jednak o jedno trafienie lepszy. Po szalonym i niezwykle atrakcyjnym dla kibiców meczu przegrywamy ze Stalą Rzeszów 3:4. Ekipa z Podkarpacia to drużyna, która wyjątkowo nam nie leży. Przegraliśmy ze Stalą jak dotąd wszystkie spotkania na szczeblu centralnym. W sobotę to błędy na początku spotkania zadecydowały o tym, że dość szybko mieliśmy spore straty do odrabiania. W 10. minucie nikt nie przeciął dośrodkowanej z lewej strony piłki, ta idealnie spadła pod nogi Wojciecha Reimana, któremu pozostało tylko umieścić ją w bramce. Pięć minut później niestety było już 0:2. Z piłką w naszym polu karnym minął się Rafał Brusiło, ta spadła pod nogi Krystiana Pieczary, który jak na tacy wystawił ją Reimanowi. Doświadczony zawodnik Stali w takiej sytuacji nie mógł się pomylić, a Mikołaj Biegański nie miał najmniejszych szans. W kolejnych minutach próbowaliśmy forsować szeregi defensywne rzeszowian, ale to spotkanie wybitnie nam się nie układało. Z przodu brylował zdecydowanie Titas Milasius. To po jego rajdach i próbach szansę dwukrotnie na bramkę miał Dawid Niedbała, ale zabrakło mu niestety decyzji o uderzeniu z pierwszej piłki oraz dokładniejszego opanowania. To właśnie po faulu na Litwinie sędzia podyktował dla nas rzut karny w 43. minucie. Jedenastka zamieniona na gola kontaktowego przez Kamila Wojtyrę tuż przed gwizdkiem na przerwę dawała nadzieję, że w drugiej części spotkania uda się odwrócić losy spotkania. Od początku drugiej części meczu obie drużyny nadal grały otwartą piłkę. W 49. minucie kolejną dobrą okazję miał Reiman, trzy minuty później na bramkę uderzył „Nocek”. W 53. minucie „Loreta” zanotowała wybuch eksplozji radości. Karol Noiszewski z pominięciem drugiej linii zagrał bardzo dobrą piłkę do Wojtyry. Kamil niczym rasowy snajper opanował piłkę, znalazł się oko w oko z golkiperem Stali i nie dał mu żadnych szans. Niestety z prowadzenia cieszyliśmy się tylko trzy minuty. Wojciech Reiman z ponad 20 metrów idealnie przymierzył z rzutu wolnego zdobywając bramkę, której nie powstydziłyby się najlepsze ligi na świecie. Na tablicy wyników pojawił się rezultat 2:3, ale nie poddawaliśmy się. W 67. minucie 100-procentową okazję na zdobycie gola miał wprowadzony w drugiej połowie Lucjan Klisiewicz. Wielka szkoda, że zdecydował się uderzać zamiast rozejrzeć się w polu karnym. Gdyby piłka dotarła do Wojtyry, z dużą dozą prawdopodobieństwa można przypuszczać, że znów na tablicy wyników widniałby remis. Kilka minut później do „Lucka” podawał Karol Noiszewski, ale nasz młody napastnik niestety nie doszedł do piłki. Kolejna doskonała okazja na wyrównanie Skry miała miejsce w 81. minucie. Tym razem piłkę za wysoko nad bramką przeniósł Wojtyra. Pięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry fenomenalną dyspozycję tego dnia potwierdził Reiman. Dopadł do piłki w polu karnym i strzałem w długi róg z ostrego kąta rozstrzygnął losy rywalizacji. Choć przy odrobienie szczęścia mieliśmy szansę to spotkanie jeszcze nawet zremisować. W 91. minucie Klisiewicz uderzył jednak za lekko po podaniu od Noconia. W samej końcówce dokonaliśmy jednak jeszcze kosmetyk wyniku. Po faulu na Warneckim sędzia Lizak podyktował dla nas drugą w tym dniu jedenastkę. Bez najmniejszych kłopotów na gola kolejny raz zamienił ją Wojtyra, który zdobył w sobotę 16., 17. oraz 18-stą bramkę w sezonie. Chwilę później arbiter zakończył spotkanie. – Nie mam poczucia, że byliśmy w trudniejszym momencie po ostatniej porażce. Na pewno nie jest przyjemnie przegrać tak wysoko jak ostatnio, ale nie była ona zasłużona w takich rozmiarach. Cieszę się, że moja drużyna pokazała w jaki sposób chce pracować. Wojtek Reiman był dziś niekwestionowanym bohaterem – skomentował po meczu trener Stali Daniel Myśliwiec. Szkoleniowiec Skry, Marek Gołębiewski mimo porażki starał się z tego spotkania wyciągnąć sporo pozytywów: – Spotkały się dwie drużyny, które chciałby grać w piłkę i było to widać od 1 sekundy spotkania. Był to bardzo fajny mecz dla kibiców, było bardzo dużo sytuacji bramkowych, drużyny grały radosny futbol w defensywie. Czegoś nam brakowało pod bramką rywali. Z postawy drużyny mogę zadowolony, bo tanio skóry nie sprzedaliśmy. Nikt nie wyjedzie tutaj z łatwymi punktami. Mam nadzieję, że spotkamy się ze Stalą w barażach i wtedy w końcu z nimi wygramy. Liczyłem na powiew młodych zawodników z ławki, ale dziś nie zadziałało to tak jak w Chojnicach. Przegraliśmy pierwszy raz dopiero w ósmym meczu na wiosnę, dlatego powiedziałem chłopakom, że mogą mieć głowy podniesione do góry. Porażka nie spowodowała, że straciliśmy czwarte miejsce w tabeli, ponieważ będące za nami Wigry Suwałki w tej rundzie pauzowały. Kolejne spotkanie czeka nas już w najbliższą środę (14.04, godz. 18.00). Tym razem przyjdzie nam się udać na kolejny daleki wyjazd do Ostródy, gdzie zagramy z Sokołem. – Martwi mnie, że nikt nie wziął pod uwagę naszej prośby o inny termin meczu z Motorem. Musimy zagrać trzy mecze w 10 dni, do tego są bardzo dalekie wyjazdy – odniósł się do terminarza trener Gołębiewski. Ekipa z Ostródy przegrała dość pechowo w tej kolejce 1:3 z Błękitnymi Stargard tracąc dwie bramki w końcówce. Sokół cały czas liczy się w walce o występ w barażach, dlatego na taryfę ulgową na pewno nie będziemy mogli liczyć. Skra Częstochowa – Stal Rzeszów 3:4 (1:2) 0-1 Wojciech Reiman 10’ 0-2 Wojciech Reiman 15’ 1-2 Kamil Wojtyra 45’ (z karnego), asysta Titas Milasius 2-2 Kamil Wojtyra 53’ asysta Karol Noiszewski 2-3 Wojciech Reiman 56’ 2-4 Wojciech Reiman 85’ 3-4 Kamil Wojtyra 90+4’ (z karnego), asysta Damian Warnecki Skra: Biegański, Mesjasz, Brusiło, Sadowski, Noiszewski (87′ Rogala), Nocoń, Gołębiowski (61′ Kazimierowicz), Napora (74′ Warnecki), Milasius (87′ Smykowski), Niedbała (46′ Klisiewicz), Wojtyra Stal: Bieszczad Ż, Kostkowski, Reiman, Sylwestrzak, Kotwica, Pieczara (Sławek), Kłos (Maciejewski), Szczypek Ż, Olejarka (Szczepanek), Głowacki Ż, Wolski Mariusz Rajek, zdj. Patryk Kowalski
Wyjątkowo niewygodny rywal – zapowiedź meczu Skra – Stal Rzeszów
Kwiecień to najbardziej intensywny miesiąc dla naszej drużyny w tym sezonie. Po meczu w Lublinie, już w sobotę czeka nas walka o kolejne ligowe punkty. Tym razem na własnym terenie podejmować będziemy rywala wyjątkowo dotąd nam nieleżącego. Na Loretańską zawita rzeszowska Stal. Z żadną drużyną w obecnej eWinner 2. Lidze nie mamy tak złego bilansu jak ze Stalą. Mierzyliśmy się dotąd 3-krotnie i za każdym razem górą byli rzeszowianie. W poprzednim sezonie przegraliśmy na „Lorecie” 1:2, by na Podkarpaciu, w ostatniej serii doznać pogromu aż 0:4. Przez tamten wynik do końca musieliśmy drżeć o utrzymanie nasłuchując meldunków z innych stadionów. Zdecydowanie lepszy mecz zagraliśmy w Rzeszowie w obecnym sezonie, jednak i tym razem przyszło nam uznać wyższość rywali przegrywając 2:3. Moment na przełamanie się z tym przeciwnikiem wydaje się być jednak wyjątkowo korzystny. Obecnie to Skra rozgrywa rundę życia, punktując w każdym wiosennym spotkaniu przybliżamy się do występu w barażach. Stal przyjedzie do nas z kolei rozbita środową porażką 1:5 z Pogonią Siedlce. Rzeszowianie zresztą w ostatnim czasie to drużyna wyjątkowo chimeryczna. Na naszą niekorzyść zdecydowanie lepiej spisująca się na wyjazdach niż na własnym terenie. Straty punktów u siebie (1:5 z Pogonią, 2:2 z Błękitnymi, 1:0 ze Zniczem, 1:5 z Lechem II Poznań) przeplata z punktowaniem w delegacjach (3:1 w Elblągu, 1:2 w Grudziądzu, 2:1 w Polkowicach). – Po tak wysokiej porażce czujemy na pewno ogromną złość. Mecz z przebiegu gry był bardzo podobny do tych, które rozgrywaliśmy wcześniej i to denerwuje mnie najbardziej. Na plus na pewno możemy zapisać dużą liczbę stworzonych sytuacji pod bramką przeciwnika. Po przegranej najważniejsze to udowodnić, że dalej wierzy się w to co się robi. Od wszystkich w drużynie będę wymagał, aby zostawić to co było za sobą – mówił po ostatnim meczu trener Stali Daniel Myśliwiec. Po bezbramkowym remisie z Motorem, trenera Marka Gołębiewskiego w meczu na „Lorecie” interesować będzie jedynie zwycięstwo. Nie ma on jednak wątpliwości, że o wygraną z rzeszowianami na pewno nie będzie łatwo. – Stal to drużyna, którą od stycznia przejął nowy trener. Na pewno grają nieco inaczej niż w poprzedniej rundzie. To zespół, który chce grać w piłkę, ma dobrych zawodników w swoich szeregach, gra tam również dużo młodzieży. Czeka nas na pewno ciężki pojedynek, bo w tej lidze punkty w każdym meczu są na wagę złota. Do przeciwnika jak zawsze podchodzimy z respektem, mamy już drużynę Stali przeanalizowaną. Mecze co trzy dni powodują, że w drodze powrotnej już analizuje się grę kolejnego rywala. Oby w sobotę ta analiza dała nam trzy punkty – mówi przed sobotnim starciem szkoleniowiec Skry. W drugiej połowie spotkania w Lublinie trener Gołębiewski dokonał kilku zmian z myślą właśnie o tym, aby dać odpocząć zawodnikom przed meczem ze Stalą. Granie w systemie środa-sobota musi wymuszać takie decyzje. – Motorowi mocno zależało na wygranej, było dużo walki i sytuacji stykowych. Mniej było przez to płynnej gry z naszej strony, doszły jeszcze anomalia pogodowe. Po tym meczu doceniamy punkt i skupiamy się na Stali – mówił po ostatnim meczu nasz obrońca Rafał Brusiło. – W sobotę chcemy dopisać sobie kolejne na wiosnę zwycięstwo. Będziemy na pewno do tego meczu zregenerowani i skoncentrowani w 100 procentach – dodawał z kolei Maciej Kazimierowicz, który wchodząc na boisko w 68. minucie zagrał w najdłuższym wymiarze w tej rundzie. Przełamanie wyjątkowej złej passy z tym przeciwnikiem jeszcze mocniej umocniłoby nas w czołówce tabeli eWinner 2. Ligi. Skra spisuje się obecnie tak dobrze, że występ w barażach w tym momencie jest bardzo realny. Na baraże wciąż nadzieję mają nasi najbliżsi rywale. Przypomnimy, że rzeszowianie w poprzednim sezonie z szóstego miejsca awansowali aż do finału barażowej rozgrywki, gdzie musieli uznać wyższość swoich rywali zza między – Resovii. Punkty wywalczone w sobotę przybliżą zwycięzców do realizacji celu w obecnym sezonie. Pierwszy gwizdek sędziego Szymona Lizaka z Poznania zaplanowano na godzinę 13.00. Transmisję ze spotkania będzie można oglądać za pomocą aplikacji eWinner.