Rzadko zdarza się tak, aby po meczu, w którym jedna drużyna sięgnęła po trzy punkty, obie strony były względnie zadowolone. Stal pokonała Skrę 3:2, ale trener Marek Gołębiewski mógł być dumny z postawy naszej drużyny. – Skra ma wszystkie atuty do tego, żeby walczyć nie tylko o szóstkę, ale nawet o awans bezpośredni – chwalił po meczu naszą drużynę trener Stali Marcin Wołowiec. Zapraszamy do zapoznania się z pełnymi wypowiedziami obu szkoleniowców: Marcin Wołowiec, trener Stali: – Było to najtrudniejsze spotkanie z dotychczasowych w tym sezonie, jakie mieliśmy możliwość rozegrać. Kosztowało nas bardzo dużo sił, widać było w końcówce, że zaczęło nam ich brakować dość mocno. Charakter naszej drużyny jednak jest na tyle silny, że pozwolił nam dowieźć zwycięstwo do końca, co bardzo cieszy, bo przeciwnik postawił nam bardzo wysoko poprzeczkę. Zameldowaliśmy się na pierwszym miejscu w tabeli i to też jest takie uwieńczenie tego, że zmierzamy w dobrym kierunku. Chcę moim zawodnikom podziękować za ten heroiczny występ, za mądrą i roztropną postawę na boisku, która zaowocowała zdobyciem trzech punktów. Skra była najlepiej grającą drużyną w piłkę z tych, z którymi do tej pory graliśmy. Wiedzieliśmy z kim gramy i apelowałem do moich zawodników o maksymalna koncentrację i przygotowanie mentalne, bo bez tego nie byłoby zwycięstwa. Skra ma wszystkie atuty do tego, żeby walczyć nie tylko o szóstkę, ale nawet o awans bezpośredni. Nie jest to żadna kurtuazja tylko tak wynika z obecnej sytuacji. Nie graliśmy jeszcze z Chojniczanką czy Wigrami, ale Skra była bardzo wymagającym rywalem. Marek Gołębiewski, trener Skry: – Mogę tylko pochwalić mój zespół za ten mecz, bo przy stanie 0-3 podnieść się i prawie zremisować to trzeba mieć naprawdę trochę charakteru. Nie strzeliliśmy karnego, Stal też miała jedenastkę, więc można powiedzieć, że ta jedna bramka zadecydowała. Mieliśmy też jednak inne sytuacje. Jestem zadowolony również z tego, że próbowaliśmy grać w piłkę na ciężkim terenie, gdzie o punkty jest bardzo ciężko. Myślę, że kibice z Rzeszowa również mogą przyznać, że zaprezentowaliśmy się dobrze. Kibice Skry z postawy również mogą być zadowoleni, nie zawsze się wygrywa, taki po prostu jest sport. Nie było żadnego wybijania na oślep, próbowaliśmy konstruować akcje. Stal ma w swoich szeregach bardzo dobrych zawodników i w tych decydujących gospodarze byli dziś o ułamek sekundy szybsi. Gratuluję całej drużynie Stali, bo wiem, że aspiracje tu są bardzo duże. My również mamy swoje cele i w każdym meczu walczymy o trzy punkty. Teraz czeka nas mecz z Ostródą. Słyszałem, że trzech zawodników ich drużyny grało w Skrze z dobrym skutkiem. Zapraszam ich serdecznie na Loretańską, a na boisku postaramy się być górą. Liga jest długa, także mam nadzieję, że jak najszybciej odrobimy punkty stracone w Rzeszowie.
Autor: Mariusz Rajek
W Rzeszowie bez punktów, ale nie mamy się czego wstydzić
Po przegranych meczach takie słowa mogą brzmieć nieco przesadnie, ale Skra po raz kolejny pokazała swój charakter. Mimo tego, że po 53. minutach przegrywaliśmy 0-3, do końca walczyliśmy o remis będąc go bardzo blisko, ostatecznie przegrywając 2-3. – Moim zdaniem Skra ma wszystkie atuty, aby włączyć się nie tylko w walkę o baraże, ale nawet bezpośredni awans – podsumował postawę Skry w tym meczu trener rzeszowian Marcin Wołowiec. Mecz w stolicy Podkarpacia rozpoczął się od świetnej parady Mikołaja Biegańskiego po bardzo dobrej akcji Stali już w 4. minucie. Cztery minuty później odgryźliśmy się soczystym uderzeniem Piotrka Noconia z lewej nogi w światło bramki, ale bramkarz miejscowych Wiktor Kaczorowski również był na posterunku. „Nocek” ponowił swoją próbę w 21. minucie, tym razem bramkarz musiał ratować się wybiciem piłki na rzut rożny. Chwilę później doskonałą sytuację, a nawet kilak sytuacji w jednej akcji mieli rzeszowianie. Z prawdziwej kotłowaniny w polu karnym jednak udało nam się wyjść obronną ręką. Najważniejsze wydarzenie tej części spotkania miało miejsce w 38. minucie. Po faulu Adama Mesjasza w polu karnym jedenastkę na gola zamienił Wojciech Reiman. Była to połowa prawdziwej wymiany ciosów, albowiem 6 minut później „Messi” miał szansę odkupić swoje winy egzekwując rzut karny podyktowany dla naszej drużyny po faulu na Kubie Siniorze. Niestety Adam strzelił obok prawego słupka, a sędzia chwilę później zakończył pierwszą część meczu. Druga niestety zaczęła się dla nas w najgorszy mozliwy sposób. W 51. minucie gospodarze wykonywali rzut wolny tuż sprzed pola karnego. Z bardzo mocnym strzałem poradził sobie Biegański, ale kiedy piłka jak bumerang wróciła z lewej strony pola karnego, z silnym strzałem pod poprzeczkę Marcela Kotwicy nie mógł już nic zrobić. Najgorsze miało jednak dopiero nadejść. Niespełna dwie minuty później naszemu bramkarzowi z bliska żadnych szans nie dał Łukasz Góra. W 53. minucie przegrywaliśmy 0-3 i można było mieć deja vu z meczu ostatniej kolejki poprzedneigo sezonu. Skra nie zamierzała jednak się poddawać. W 63. minucie bardzo dobrze przymierzył „Nocek”, ale z największym trudem poradził sobie świetnie dysponowany tego dnia Wiktor Kaczorowski. 10 minut później zza pola karnego przymierzył Wojtyra, ale niestety trafił w słupek. W 74. minucie z bliska głową uderzał debiutujący w naszym zespole Daniel Pietraszkiewicz. Cudowną paradą po raz kolejny popisał się jednak bramkarz gospodarzy. Chwilę później w końcu udało się zdobyć bramkę kontaktową. Mający w sobie ogromną sportową złość Mesjasz uderzył zza pola karnego w końcu pokonując Kaczorowskiego. W 84. minucie nie udało się Noconiowi, ale cztery minuty później nadzieję na remis dał nam Kamil Wojtyra. Po świetnym dośrodkowaniu Lucjana Zielińskiego naszemu napastnikowi wystarczyło dostawić głowę. Na tablicy wyników pojawił się wynik 3-2 i stało się jasne, że Stal do końca będzie musiała drżeć o trzy punkty. Na wyrównanie niestety brakło czasu. – Było to najtrudniejsze spotkanie jakie dotychczas zagraliśmy w tych rozgrywkach. Kosztowało nas bardzo dużo sił i pod koniec zaczęło nam ich brakować. Zwycięstwo bardzo cieszy, bo Skra naprawdę wysoko zawiesiła dziś poprzeczkę – przyznał po meczu trener rzeszowian Marcin Wołowiec. Mimo porażki, trener Marek Gołębiewski z uznaniem wypowiadał się o grze swojej drużyny. – Mogę tylko pochwalić chłopaków, bo przy stanie 0-3 nie poddać się i prawie zremisować to trzeba mieć trochę charakteru. Nie strzeliliśmy karnego, ale oprócz tego mieliśmy też inne sytuacje. Próbowaliśmy grać w piłkę na trudnym terenie i chyba mogą to przyznać nawet kibice Stali – powiedział na pomeczowej konferencji. Skra utrzymała wysokie, czwarte miejsce w tabeli. Za tydzień (10.10, godz. 15.00) przy Loretańskiej podejmować będziemy Sokoła Ostróda. Stal Rzeszów – Skra Częstochowa 3:2 (1:0) 1-0 Wojciech Reiman 39’ (z karnego) 2-0 Marcel Kotwica 51’ 3-0 Łukasz Góra 53’ 3-1 Adam Mesjasz 75’ 3-2 Kamil Wojtyra 88’ Stal: Kaczorowski, Kostkowski, Góra, Głowacki, Sławek, Kotwica, Michalik (Szeliga), Szczepanek Ż, Reiman (Maciejewski), Pieczara (Goncerz), Kłos Skra: Biegański, Mesjasz, Kazimierowicz (Gołębiowski), Nocoń, Napora, Noiszewski (Zieliński Ż), Niedbała, Sinior (Pietraszkiewicz), Olejnik, Holik, Wojtyra Mariusz Rajek, zdj. Konrad Zadora
Gramy o lidera! – zapowiedź meczu Stal Rzeszów – Skra
Rewelacyjny początek sezonu w naszym wykonaniu sprawił, że w najbliższą niedzielę będziemy mieli szansę objąć pozycję lidera tabeli drugiej ligi. Zadanie jest jednak wyjątkowo trudne – musimy wygrać w Rzeszowie ze Stalą. Rywale również są na wysokiej fali i ten mecz bez wahania można nazwać hitem 7. serii spotkań. Podobnie uznał TVP Sport, który przeprowadzi transmisję ze stolicy Podkarpacia. Nie zdążyliśmy jeszcze nacieszyć się zwycięstwami nad silnymi drużynami z Kaszub – Bytovią i Chojniczanką, a już w niedzielę czeka nas bardzo ciekawe starcie z przedstawicielem innej części kraju. Tym razem nasza drużyna uda się do stolicy Podkarpacia, aby powetować sobie porażkę z końca poprzedniego sezonu. Stal Rzeszów to z pewnością nie jest rywal, z którym mecze kojarzą nam się najlepiej. W walce o ligowe punkty mierzyliśmy się w minionym sezonie i oba te spotkania przegraliśmy. Jesienią na Lorecie 1-2, a kończące miniony sezon starcie na Podkarpaciu aż 0-4. Przez niekorzystny wynik w tym ostatnim meczu do końca musieliśmy drżeć o utrzymanie drugiej ligi śledząc wyniki innych spotkań. Nasz obecny szkoleniowiec z meczów przeciwko Stali ma z kolei wspomnienia zupełnie odmienne. – Mnie osobiście mecze ze Stalą kojarzą bardzo dobrze, bo jako zawodnik grałem tam bardzo dobre spotkania. Mam nadzieję, że jako trener też spiszę się dobrze. To bardzo trudny przeciwnik, ale nasz zespół jest charakterny, walczy do końca, potrafimy strzelać bramki w ostatnich minutach. Myślę, że będzie to ciekawe widowisko – mówi przed meczem w Rzeszowie Marek Gołębiewski. Przypomnijmy, że Stal w tamtym sezonie do końca celowała w awans do pierwszej ligi. Po wygranej z nami zakwalifikowała się do barażów, gdzie pokonała GKS Katowice, ale w decydującym starciu musiała uznać wyższość swojego rywala zza między – Resovii. Początek obecnego sezonu pokazuje, że plany przy Hetmańskiej się nie zmieniły, ale co ciekawe drużyna dowodzona przez duet trenerski Marcin Wołowiec – Krzysztof Łętocha zdecydowanie lepiej spisuje się na wyjazdach niż własnym stadionie. U siebie wygrała tylko raz, na inaugurację z Górnikiem Polkowice 2-1. W środę rzeszowianie zademonstrowali jednak pokaz siły w Stargardzie gromiąc Błękitnych aż 5-0. Po tym meczu trzech zawodników Stali: Błażej Szczepanek, Wiktor Kłos oraz Piotr Głowacki zostało wybranych do jedenastki kolejki tygodnika „Piłka Nożna”. Rzeszów znajduje się obecnie w żółtej strefie związanej z liczbą zachorowań na COVID-19. Oznacza to, że na stadionie mecz będzie mogło zobaczyć niewiele ponad 1000 kibiców. Mecz Stal – Skra został jednak wybrany przez TVP Sport do transmisji, dzięki czemu cała piłkarska Polska będzie mogła obserwować to bardzo ciekawie zapowiadające się starcie bez wychodzenia z domu. Gospodarze będą sobie musieli radzić bez Radosława Sylwestrzaka, który zmuszony będzie pauzować za żółte kartki. Podobnych dylematów nie będzie miał nasz szkoleniowiec, który będzie mógł już także liczyć na Rafała Brusiło, który w starciu z Chojniczanką musiał odpokutować czerwoną kartkę z Chojnic. Pierwszy gwizdek niedzielnego meczu zaplanowano na godzinę 15.00. Spotkanie poprowadzi Rober Marciniak z Krakowa. Stolica województwa podkarpackiego to silny ośrodek sportowy. Oprócz dwóch klubów piłkarskich na poziomie centralnym (Resovia w pierwszej lidze, Stal w drugiej), może pochwalić się również drużynami w najwyższej lidze w siatkówce (zarówno w męskiej jak i żeńskiej). W mieście popularny jest również żużel. Największym sukcesem Stali jest zdobyty w 1975 roku Puchar Polski. W latach 60-tych i 70-tych ubiegłego wieku drużyna regularnie występowała w ekstraklasie. Ostatnie lata to jednak mozolne odbudowywanie dawnej potęgi. Obecny sezon jest drugim z rzędu Stalowców na poziomie drugiej ligi, wcześniejsze pięć sezonów drużyna spędziła poza poziomem centralnym – w III lidze. Spore ambicje i nakłady finansowe sprawiły jednak, że Stal kolejny raz zgłasza aspiracje do awansu.
Z klasy A do drugiej ligi – historia Mateusza Pasiuka inspiracją dla innych?
Kiedy przed startem obecnego sezonu pozyskiwaliśmy Kamila Wojtyrę z IV-ligowego Znicza Kłobuck pojawiało się wiele głosów, że napastnik może nie poradzić sobie z takim przeskokiem. Rzeczywistość? Kamil w sześciu meczach zdobył cztery bramki i jest wyróżniającą się postacią całych rozgrywek. Niedawno postanowiliśmy sięgnąć jeszcze niżej. Podczas sparingu z występującą w A klasie Victorią trener Marek Gołębiewski wypatrzył Mateusza Pasiuka. – Prędkość, zwód, pojedynki jeden na jeden, dobre uderzenie z dystansu – wymienia największe atuty 19-latka prezes klubu z ulicy Krakowskiej Radosław Włodarek. Trener Marek Gołębiewski podejmując się przed sezonem pracy w naszym klubie podkreślał, że będzie chciał dużo czasu poświęcić na obserwowanie i wyławianie najzdolniejszych zawodników występujących w niższych klasach rozgrywkowych naszego regionu. Przykład Pasiuka pokazuje, że nie były to słowa rzucane na wiatr. – Sztab trenerski Skry zwrócił uwagę na Mateusza podczas sparingu z nami. W sumie się nie dziwię, bo jest on rzucającym się w oczy zawodnikiem, ma fajne przyspieszenie, dynamiczne wejścia. Trenerzy Skry od razu zwrócili na to uwagę – opowiada nam prezes Victorii, który zwraca uwagę na coraz lepszą i wydajniejszą współpracę pomiędzy częstochowskimi klubami, która wszystkim może przynieść same korzyści. – Częstochowa piłkarsko zaczyna naprawdę dobrze wyglądać. Mamy Raków w ekstraklasie, Skrę w drugiej lidze, a więc dwa kluby na szczeblu centralnym. My chcemy być trzecią siłą i występować w czwartej lidze. Przepływ zawodników powinien być płynny. Naszą filozofią jest szkolić i oddawać zawodników do wyższej ligi. Jako Victoria za dwa, najpóźniej trzy lata chcemy być w czwartej lidze. U nas 4-5 filarowych zawodników jest na stypendiach, reszta dostaje wyłącznie premie meczowe. Jeżeli zawodnicy mają szansę iść wyżej to my im to umożliwiamy. Do okręgówki czy czwartej ligi to nie ma sensu – tłumaczy sternik Victorii. Mateusz trafił do naszego klubu na zasadzie bezpłatnego wypożyczenia. – Jeśli mu się powiedzie, to zimą siądziemy do stołu i pomyślimy nad jego dalszą karierą. Chcemy zacieśnić współpracę ze Skrą. Jeśli są przy Loretańskiej zawodnicy, którzy na drugą ligę są jeszcze za słabi to u nas mogliby się ogrywać. Szczególnie defensywnym zawodnikom może być się ciężko przebić w wyższych ligach, ale to będzie temat gdy będziemy co najmniej w okręgówce – roztacza wizje współpracy prezes Włodarek. Pasiuk nie miał jeszcze okazji zadebiutować w barwach Skry na boiskach drugiej ligi, ale znalazł się w 18-stce meczowej podczas pojedynków z Bytovią oraz Chojniczanką. Jakie są największe atuty, a co należałoby jeszcze poprawić u pomocnika? – Jeszcze dużo przed nim pracy, przede wszystkim w defensywie. Lepiej wyglądał zawsze na wahadle, on potrzebuje nabierać prędkości. Jeśli na pierwszych 5-6 metrach nikt go nie zatrzyma to potem może się to już nie udać. A klasa nie wymagała od niego aż takiego wsparcia w defensywie, tym bardziej, że my graliśmy bardzo ofensywnie. Dla Mateusza nie jest też wielkim problemem wymiana lewej strony na prawą. Jeżeli popracuje nad swoimi deficytami w defensywie to będzie zawodnikiem bardzo wysokiej klasy. W drugiej lidze na pewno sobie poradzi, ma bardzo dobry drybling. Mimo, że jesteśmy tylko w A klasie, to szkolenie u nas dzięki trenerowi Łukaszowi Tomczykowi jest na naprawdę wysokim poziomie – skrupulatnie ocenia zawodnika prezes Victorii. Victoria idzie przez obecne rozgrywki A klasy jak burza. W 8 kolejkach zdobyła komplet 24 punktów i wydaje się, że nic nie zatrzyma drużyny przed awansem do ligi okręgowej. Czy przy Krakowskiej nie żałują nieco, że w pozostałych meczach będą musieli sobie radzić bez swojego dotychczas czołowego zawodnika? – Żalu nie było. Mogę nawet powiedzieć, że cieszymy się, bo to jest trzeci zawodnik, który z naszego klubu odchodzi do drugiej ligi. Mateusz Gołda, który ma 17 lat w najbliższym czasie powinien zadebiutować w Widzewie na boiskach pierwszej ligi. Oby Mateuszowi powiodło się w Skrze – kończy Radosław Włodarek. Nam nie pozostaje nic innego, jak również mocno trzymać kciuki za jeden z ostatnich nabytków. Rozwijanie i dawanie szans zawodnikom z Częstochowy i regionu na szczeblu centralnym to powód do wyjątkowej satysfakcji w naszym klubie.
Mówią trenerzy – wypowiedzi po meczu Skra – Chojniczanka
Skra Częstochowa jest jedną z rewelacji sezonu 2020/2021 w polskich ligach. W środę (30.09) po bardzo emocjonującym meczu pokonała 1:0 dotychczasowego lidera tabeli – Chojniczankę Chojnice. Po meczu trener Marek Gołębiewski kolejny raz mógł być dumny ze swojej drużyny, Adam Nocoń opuszczał Częstochowę w poczuciu dużego niedosytu. Obaj szkoleniowcy zgodnie podkreślali świetny występ bramkarza Skry Mikołaja Biegańskiego. Zapraszamy do zapoznania się z opiniami trenerów po tym spotkaniu: Marek Gołębiewski, trener Skry: – Jesteśmy zadowoleni z tego dorobku, ale trzeba pracować dalej, bo jak się człowiek za bardzo cieszy to potem dostanie po uszach. Dzisiaj oglądaliśmy dwie różne połowy. Pierwsza w naszym wykonaniu trochę bojaźliwa, być może to jeszcze skutki meczu z Bytovią, który kosztował nas bardzo dużo sił. Druga była zdecydowanie pod nasze dyktando, mieliśmy więcej posiadania piłki na czym zawsze bardzo mi zależy. Stworzyliśmy sobie dwie dogodne sytuacje z czego jedną wykorzystaliśmy i to my cieszymy się z trzech punktów. Chojniczanka to jeden z lepszych zespołów z jakim graliśmy w tej lidze, bardzo ładnie grali piłką i życzę im powodzenia w kolejnych meczach a nam podtrzymania tej passy. Mówi się, że szczęście zawsze sprzyja lepszym. Był to kolejny dobry mecz w bramce Mikołaja, który wyłapał kilka groźnych sytuacji. Być może faktycznie z przebiegu gry Chojniczanka zasłużyła na coś więcej, ale taki jest sport. Cały czas zmieniamy styl naszego grania, chcemy grać w piłkę, utrzymywać się przy niej. Chłopakom to pasuje, bo mam drużynę, która jak najbardziej chce grać. W niedzielę czeka nas kolejny bardzo ciężki mecz ze Stalą Rzeszów i musimy się do niego bardzo dobrze przygotować. Mi się mecze ze Stalą kojarzą bardzo dobrze, bo jako zawodnik grałem tam bardzo dobre mecze. Mam nadzieję, że jako trener też spiszę się dobrze. To bardzo trudny przeciwnik, ale nasz zespół jest charakterny, walczy do końca, potrafimy strzelać bramki w ostatnich minutach. Myślę, że będzie to ciekawe widowisko. Mecz będzie można obejrzeć w TVP Sport, dlatego zachęcam wszystkich kibiców do śledzenia tej transmisji i kibicowania Skrze. Adam Nocoń, trener Chojniczanki: – Gra mojej drużyny nie była zła, po pierwszej połowie byłem przekonany, że wywieziemy stąd jakieś punkty. Niestety powtórzyła się historia z wcześniejszych spotkań, że nie wykorzystujemy sytuacji, które stwarzamy. W piłce trzeba strzelać bramki. Narzuciliśmy od początku meczu bardzo szybkie tempo, mieliśmy też rzut karny. W drugiej połowie dopuściliśmy Skrę do głosu, zaskoczyła nas szybkim atakiem i wracamy z ogromnym niedosytem, bo patrząc na grę nie powinno się to zdarzyć. W końcówce się odsłoniliśmy, zagraliśmy va banque i niestety przegrywamy. Przyznać muszę, że kontra po której zdobyła bramkę była piękna. Mikołaj był blisko naszego klubu. Może jakbyśmy go mieli w drużynie to dziś wracalibyśmy z trzema punktami. Szczególnie ta druga jego interwencja to były stadiony świata. Ma bardzo dobre tempo i dynamikę.
„Szczęście sprzyja lepszym”. Pokonujemy Chojniczankę!
W tych trzech słowach wypowiedzianych po meczu przez trenera Marka Gołębiewskiego można najkrócej podsumować starcie Skry z liderującą przed 6. kolejką Chojniczanką. Po bardzo emocjonującym meczu wygraliśmy z uznanym rywalem jeszcze mocniej zgłaszając przynależność do ligowej czołówki. Ozdobą meczu była akcja z 88. minuty, po której Piotrek Nocoń zdobył jedyną i zwycięską bramkę. – Gra mojej drużyny nie była zła, po pierwszej połowie byłem przekonany, że wywieziemy stąd jakieś punkty – mówił tuż po spotkaniu trener rywali Adam Nocoń i nie sposób się z nim nie zgodzić. Chojniczanka bardzo dobrze operowała piłką, raz po raz stwarzając sobie dogodne sytuacje w okolicach naszego pola karnego. W 20. minucie po raz pierwszy znakomitą klasą błysnął Mikołaj Biegański. Siergiej Napołow znalazł się w znakomitej sytuacji, ale nasz bramkarz efektowną paradą uratował nas przed stratą bramki. Przed jeszcze trudniejszą próbą stanął w 38. minucie, kiedy to po zagraniu ręką w polu karnym jednego z naszych zawodników sędzia wskazał na jedenasty metr. „Biegan” jednak wyczuł uderzającego Tomasza Mikołajczaka i nawet z takiej sytuacji wyszedł obronną ręką. – O tym, że będzie dziś rzut karny mówiłem przed meczem nawet mamie – komentował z uśmiechem po meczu. Pierwsza połowa zdecydowanie należała do gości i przyznawał to po meczu nawet nasz szkoleniowiec. – Dziś były dwie różne połowy. W pierwszej zagraliśmy bojaźliwie, druga była już pod nasze dyktando. I tutaj również w pełni trzeba zgodzić się z trenerem Gołębiewskim. Mniej więcej od 50. minuty to Skra przejęła inicjatywę. Dogodnych sytuacji dochodzili Kamil Wojtyra, Lucjan Zieliński, bardzo aktywny był Kuba Sinior. To właśnie jego podanie do Piotra Noconia w 88. minucie dało nam upragnione trzy punkty. Podkreślić jednak trzeba, że była to finezyjna akcja całej drużyny, poprzedzona wieloma celnymi podaniami. – Przyznać muszę, że kontra po której zdobyła Skra bramkę była piękna – z uznaniem ocenił po meczu trener Adam Nocoń. Zanim jednak zdobyliśmy zwycięską bramkę w kilku niezwykle groźnych sytuacjach uratował nas Biegański, który co ciekawe przed obecnym sezonem był blisko przejścia do… Chojniczanki. – Może jakbyśmy go mieli w drużynie to dziś wracalibyśmy z trzema punktami. Szczególnie ta druga jego interwencja to były stadiony świata. Ma bardzo dobre tempo i dynamikę – nie mógł się nachwalić naszego 18-letniego golkipera szkoleniowiec drużyny z Kaszub. Co na to sam zainteresowany? – To był kolejny dobry mecz nie tylko mój, ale całej drużyny. Tylko się cieszyć. Fakt, byłem bardzo blisko Chojniczanki, ale nie żałuję że zostałem w Skrze. Cały mecz gra się na wielkiej adrenalinie, dzisiaj w kilku sytuacjach to po prostu był instynkt. Skra wygrywając z Chojniczanką przez chwilę była nawet liderem drugoligowej tabeli. Ostatecznie jedynie lepszym bilansem bramek wyprzedził nas nasz najbliższy rywal – Stal Rzeszów, która aż 5-0 wygrała w Stargardzie z Błękitnymi. Nasza drużyna po sześciu meczach ma 13 punktów, tyle samo co rzeszowianie i właśnie Chojniczanka. – Jesteśmy zadowoleni z tego dorobku, ale trzeba pracować dalej, bo jak się człowiek za bardzo cieszy to potem dostanie po uszach. Chojniczanka to jeden z lepszych zespołów z jakim graliśmy w tej lidze, bardzo ładnie grali piłką i życzę im powodzenia w kolejnych meczach – powiedział po meczu szkoleniowiec Skry. Już w najbliższą niedzielę (04.10, godz. 15.00) czeka nas mecz, który bez wątpienia będzie hitem w drugiej lidze. W Rzeszowie zmierzymy się ze Stalą. Jeśli uda nam się wygrać na Podkarpaciu po siedmiu kolejkach już na pewno będziemy na pierwszym miejscu bez względu na inne wyniki. Mecz będzie można na żywo obejrzeć w TVP Sport. Skra Częstochowa – Chojniczanka Chojnice 1:0 (0:0) 1-0 Piotr Nocoń 88′ Skra: Biegański, Mesjasz, Nocoń, Niedbała Ż, Zieliński (Słomka), Napora, Noiszewski, Sinior Ż, Olejnik (Kazimierowicz), Holik, Wojtyra (Rogala) Chojniczanka: Sokół, Grolik Ż, Czajkowski, Ziętarski (Emche), Mikołajczak Ż, Wachowiak, Skrzypczak (Pląskowski, Trojanowski), Klabnik, Napolov, Mudra, Klichowicz Mariusz Rajek, zdj. Patryk Kowalski
Daniel Pietraszkiewicz dołącza do Skry
W dniu meczu z liderem z Chojnic nasza kadra poszerzyła się o kolejnego zawodnika. Na zasadzie rocznego wypożyczenia z Bruk-Bet Termaliki Nieciecza do Skry przychodzi 19-letni skrzydłowy Daniel Pietraszkiewicz. – Pamiętam Skrę z meczu kiedy grałem jeszcze w Legionovii. To jest naprawdę fajna drużyna – powiedział tuż po podpisaniu kontraktu. Daniel, jak to się stało, że trafiłeś do naszego klubu? – Do Termaliki wpłynęła oferta ze Skry mojego wypożyczenia. Wiadomo, że dla młodego zawodnika najważniejsze jest ogranie. Jak dowiedziałem się o tym zainteresowaniu to pomyślałem, że będzie to dobry ruch. Pamiętałem Skrę z poprzedniego sezonu, kiedy grałem przeciwko niej w barwach Legionovii. W meczu na Loretańskiej trafiłem nawet w słupek, także mam nadzieję, że będzie dobrze. Nie miałeś szansy na grę w Niecieczy? – Szczerze mówiąc na ten moment nie bardzo. Muszę udowodnić swoją wartość na drugoligowych boiskach. Kiedy wrócę po wypożyczeniu być może dostanę szansę. Swoją karierę zaczynałeś w Legionovii. – Tak, pierwsze kroki stawiałem w Legionowie, po drodze były jeszcze młodzieżowe drużyny Pogoni Szczecin i Lechii Gdańsk. W każdym klubie na pewno czegoś się nauczyłem. Najważniejsze wejście w piłkę seniorską było w Legionowie. Teraz w Skrze będę chciał udowodnić swoją wartość. To jest naprawdę fajna drużyna, pamiętam nawet z tamtego meczu, że Skra grała dobrą piłkę. Na pewno potrzebuję chwilę czasu, żeby się zaaklimatyzować, ale myślę, że większego problemu nie będzie. Jesteś pomocnikiem, który najlepiej czuje się na skrzydle. – Tak, zdecydowanie. Moje miejsce jest na boku boiska, gdzie można wejść w pojedynek jeden na jeden, złapać trochę szybkości. Preferuję ofensywny styl gry, ale o obronie też nie można zapominać, bo obroną tak naprawdę wygrywa się mecze. Każdy skrzydłowy lubi jednak grać do przodu. Pochodzisz z Mazowsza, podobnie jak nasz trener Marek Gołębiewski. Miałeś okazję zetknąć się z nim już w swojej karierze? Na pewno kojarzę trenera z Escoli Varsovia. Ja już wtedy nie byłem na Mazowszu, chyba tylko jeden mecz grałem przeciwko drużynie trenera Marka. Byłem wtedy jeszcze bardzo młodym zawodnikiem. Przyjechałeś do Częstochowy w nocy, dziś podpisanie kontraktu, a po południu już będziesz miał szansę zadebiutować w meczu z liderem. Szybko to poszło. – Myślę, że jakaś szansa na debiut zawsze jest. Nie miałem jednak jeszcze treningu z drużyną, więc jeśli udałoby się wejść choć na kilka minut to byłoby to bardzo pozytywne zaskoczenie. Jeśli się tak stanie, będę chciał wykorzystać swój czas. Z tego co mówisz przychodzisz do Częstochowy z bardzo pozytywnym nastawieniem. – Oczywiście. Na pewno chcę grać jak najwięcej, pomagać drużynie. Kluczem jest, aby drużyna utrzymała wysokie miejsce w tabeli. Jeśli ja się do tego przyczynię to będzie bardzo fajnie. Sprawdzałem tabelę, wiem, że Skra bardzo dobrze zaczęła sezon. Z tego co kojarzę w poprzednich sezonach bywało gorzej. Tylko cieszyć się z takiego stanu rzeczy. Rozumiem, że teraz czeka cię przeprowadzka do Częstochowy? – Tak, jestem wypożyczony na rok z opcją skrócenia. Będę mieszkał razem ze Staszkiem Muniakiem. Chcę trochę zwiedzić i poznać miasto, gdy tylko będę miał wolną chwilę. Rozmawiał Mariusz Rajek
Hit na Lorecie – zapowiedź meczu Skra – Chojniczanka
Druga liga podkręca tempo, a my mamy nadzieję, że zwalniać go nie będą piłkarze Skry. Cztery dni po wygranej w Bytowie, na Loretańską zawita inna drużyna z Kaszub – lider tabeli Chojniczanka Chojnice. Ten mecz z całą pewnością można nazwać hitem 6. kolejki spotkań. Nasza drużyna świetnie rozpoczęła obecne rozgrywki zdobywając 10 punktów w pięciu meczach, ale tak wysoko podniesionej poprzeczki jeszcze nie mieliśmy. Czas na konfrontację z ekipą, która ostatnie siedem sezonów spędziła na boiskach pierwszej ligi, zdecydowanie częściej bliżej będąc awansu do ekstraklasy niż spadku. Poprzedni sezon był dla naszych rywali kompletnie nieudany, drużyna Chojniczanki spadła na trzeci szczebel, ale początek sezonu pokazuje, że nie zamierza zostawać tu na dłużej. Nasi rywale póki co tylko raz stracili punkty, remisując niespodziewanie bezbramkowo z Olimpią Elbląg. Zadanie przed drużyną trenera Marka Gołębiewskiego z pewnością będzie niezwykle trudne, ale my również mamy sporo przesłanek przemawiających za tym, że możemy faworytowi urwać punkty. – Jako drużyna zrobiliśmy wielki postęp od początku tego sezonu. Pierwszy mecz we Wrocławiu nie wyglądał jeszcze tak dobrze, a w Bytowie było naprawdę super. Tylko się cieszyć i jak najlepiej przygotować do meczu z Chojniczanką – mówił po sobotnim meczu nasz bramkarz Mikołaj Biegański. – Chcemy sprawić kolejną niespodziankę. Rywale to bardzo dobry zespół, wzmocniony w letnim okienku transferowym. Przyznam szczerze, że jestem bardzo ciekaw tego meczu. Chciałbym, aby moja drużyna zaprezentowała się nie gorzej niż w pierwszej połowie w Bytowie. Moi piłkarze są świadomi swojej wartości. Zapraszam wszystkich kibiców na stadion przy ulicy Loretańskiej, bo to powinno być fajne widowisko – dodaje szkoleniowiec Skry. A jakie nastroje panują w obozie naszych najbliższych rywali? – W niedzielę rozpoczęliśmy przygotowania do meczu ze Skrą, gdzie zawodnicy odbyli trening regeneracyjny. W poniedziałek natomiast odbyliśmy trening na boisku syntetycznym, aby zawodnicy mogli oswoić się z nawierzchnią zbliżoną do tej, na której będą rywalizować w środę. Cieszy fakt, że do dyspozycji mamy całą kadrę zawodników z których mogliśmy skorzystać w meczu z Błękitnymi. Jedziemy do Częstochowy w dobrych nastrojach, natomiast świadomi, że czeka nas bardzo wymagające spotkanie. Chcemy potwierdzić naszą dobrą dyspozycję i wrócić ze zdobyczą punktową – deklaruje asystent trenera Adama Noconia, Robert Picuła. Drużyny Skry i Chojniczanki nie miały okazji jeszcze skonfrontować się w rywalizacji ligowej. Tym ciekawiej zapowiada się środowy mecz na „Lorecie”. Pierwszy gwizdek zaplanowano na godzinę 15.30. Dla wszystkich kibiców, którzy nie będą mogli znaleźć się na stadionie bezpłatną transmisję przeprowadzi tradycyjnie SkraTV. Odkąd w 2013 piłkarze Chojniczanki awansowali na zaplecze ekstraklasy, byli bardzo solidną pierwszoligową drużyną. Zdecydowanie częściej goszcząc w górnych niż dolnych rejonach tabeli. Spadek w minionym sezonie na pewno niemile ich zaskoczył, ale początek obecnych rozgrywek pokazuje, że nie zamierzają na tym szczeblu spędzać zbyt wiele czasu. Mimo, że Chojnice liczą niespełna 40 tysięcy mieszkańców, piłkarze mogą liczyć na prężnie działający Klub Biznesu, który mocno wspiera drużynę Chojniczanki. Najlepszym wynikiem ligowym drużyny jest 3. miejsce w pierwszej lidze w sezonie 2017/2018. Drużynie dwukrotnie udało się dotrzeć do ćwierćfinału Pucharu Polski – w sezonach 2015/2016 oraz wspomnianym 2017/2018.
Kulisy wygranej w Bytowie – VIDEO
Z wyprawy na Kaszuby nasza drużyna wracała w bardzo dobrych nastrojach. Po meczu pełnym emocji Skra wygrała 1:0 umacniając się w czołówce tabeli drugiej ligi. Zapraszamy Was do obejrzenia naszych tradycyjnych Kulis meczowych z tego wyjazdu:
Mikołaj Biegański: „Przecierałem oczy patrząc na świetną grę kolegów”
Nasza drużyna bardzo dobrze weszła w sezon 2020/2021. Po pięciu seriach gier Skra ma 10 punktów na koncie i plasuje się w czołówce II-ligowej tabeli. W bramce od początku rozgrywek trener postawił na 18-letniego Mikołaja Biegańskiego, który zbiera bardzo dobre recenzje. – Jako drużyna zrobiliśmy wielki postęp od początku tego sezonu – mówił po ostatniej wygranej z Bytovią 1:0. Chyba lubisz mecze w Bytowie. W poprzednim sezonie obroniłeś rzut karny, który dał impuls całej drużynie do wywalczenia remisu. Teraz po raz kolejny spisałeś się bardzo dobrze, zachowałeś czyste konto i wygrywamy. – Nie dałem się i bardzo mnie to cieszy. Ten początek sezonu może nie jest wymarzony, bo tak byłoby jakbyśmy mieli 15 punktów, ale 10 oczek i trzy czyste konta to też jest bardzo dobry wynik. W pierwszej połowie przecierałem oczy w bramce patrząc na grę kolegów, bo byliśmy trzy klasy lepszą drużyną. Gdyby nie czerwona kartka dla Rafała Brusiło, która była całkowicie niesprawiedliwa i uważa tak chyba każdy kto widział ten mecz, to pewnie ten mecz byłby pod naszą pełną kontrolą. Jako drużyna zrobiliśmy wielki postęp od początku tego sezonu. Pierwszy mecz we Wrocławiu nie wyglądał jeszcze tak dobrze, a w Bytowie było naprawdę super. Tylko się cieszyć i jak najlepiej przygotować do meczu z Chojniczanką. Ostatnio wracaliście również z bardzo dalekiego wyjazdu. Atmosfera w autokarze porównując jednak Suwałki do Bytowa na pewno diametralnie inna? – Oj, to na pewno. Szkoda tego meczu w Suwałkach, ale już nie chcemy do tego wracać. Z Bytovią pokazaliśmy wielki charakter, bardzo dobrą piłkę i zabieramy bardzo cenne trzy punkty. Jesteśmy w czołówce tabeli i to bardzo cieszy. Wliczając doliczony czas gry w Bytowie to przez blisko 40 minut musieliście sobie radzić w dziesiątkę, ale paradoksalnie to podziałało na was chyba jeszcze bardziej mobilizująco? – Można tak powiedzieć. Każdy z nas zachował duży spokój, skupił na zadaniach i dało to pozytywny efekt. Cieszymy się bardzo, co scaliliśmy się jako zespół. Za wynikami idzie atmosfera i luźniejsza gra bez większej presji. Zostało nam w tej rundzie jeszcze mnóstwo meczów i już na nie czekamy. Po meczu były Mikołaj tradycyjne gratulacje od rodziców? – Tak, to ja zawsze dzwonię do rodziców po meczu. Trzy miesiące dzwoniłem do nich dokładnie z tego samego miejsca po remisie 1-1. Nawet rozmowę nagrywaliśmy w dokładnie tym samym miejscu tego stadionu (śmiech). Wtedy było dobrze, a a teraz było idealnie. Rodzice też cieszą się zawsze po moich udanych występach. Rozmawiał Mariusz Rajek