Sebastian Rogala w starciu z Górnikiem Polkowice otrzymał od trenera Marka Gołębiewskiego 25 minut gry zastępując w drugiej połowie Mariusza Holika. Krótko po jego wejściu zdobyliśmy bramkę na 1-3. Czy wtedy drużyna wierzyła jeszcze w odwrócenie losów meczu? Niestety przegrywamy z Górnikiem Polkowice. Ty wszedłeś na boisko w drugiej połowie. Myślisz, że dało się wtedy jeszcze odwrócić losy meczu? – Szczerze mówiąc, myślę, że tak. Wszedłem na murawę w 68 minucie, po chwili zdobyliśmy bramkę, złapaliśmy kontakt i trochę wiatru w żagle. Wierzyliśmy, że uda nam się w tym meczu wyrównać, a może nawet przy dużym szczęściu wygrać. Niestety skończyło się jak się skończyło. Patrząc z perspektywy murawy myślisz, że złapaliśmy jakąś lekką zadyszkę? Czy Górnik był jednak trochę poza zasięgiem? – Według mnie w tej lidze nie ma rywali poza naszym zasięgiem. Może złapaliśmy lekki spadek formy, ale za tydzień gramy kolejny bardzo ważny mecz, z Siedlcami na wyjeździe i wierzę, że tam już zapunktujemy tak jak na początku rozgrywek. Trener rywali zwrócił uwagę, że przy straconej przez nas bramce na 0-2 mogła przeszkodzić murawa. Zgadzasz się z tym? – Raczej nie. Nie będę oryginalny, gdy powiem, że murawa była taka sama dla wszystkich. Takie bramki po prostu czasami padają w piłce, nic na to nie poradzimy. Kolejny mecz, tak jak wspominałeś gramy w Sielcach z Pogonią. Po tych dwóch porażkach podejrzewam, że będzie w was wielka sportowa złość przed tym meczem? – Myślę, że już teraz ta złość była bardzo duża, niestety nie udało się wygrać. Liczę, że nic trzy raz się nie zdarza i tam już po prostu wygramy. Te trzy punkty pozwoliłyby nam wrócić do ścisłej czołówki drugiej ligi. Rozmawiał Mariusz Rajek
Autor: Mariusz Rajek
Mówią trenerzy – wypowiedzi po meczu Skra – Górnik Polkowice
Pierwszego tygodnia listopada z pewnością nie będziemy mile wspominać. Nasi piłkarze ponieśli w tym okresie dwie porażki. Sobotnia przegrana 1-3 z Górnikiem Polkowice była pierwszą u siebie od blisko roku. Trenerzy obu drużyn po meczu z uznaniem mówili o swoich przeciwnikach, będąc zgodnymi również, że ten mecz ekipa gości wygrała zasłużenie. Zapraszamy do zapoznania się ze stanowiskami szkoleniowców. Marek Gołębiewski, trener Skry: – Górnik był drużyną, która postawiła nam wysoko poprzeczkę. Wiedzieliśmy jak oni chcą grać, mieliśmy tą drużynę dobrze przeanalizowaną, ale nie wystarczyło to na znalezienie pomysłu na pokonanie tej drużyny. Zabrakło odpowiedniego pressingu na przeciwnika, byliśmy za mało agresywni w odbiorze piłki, tu bym upatrywał przyczyn porażki. Kiedy posiadaliśmy piłkę, to mieliśmy pomysł na granie i kilka sytuacji sobie stworzyliśmy. Wiedzieliśmy, że rywale zagrają wysokim pressingiem, kto będzie pilnował naszych zawodników. Mieliśmy kilka wariantów wyjścia od własnej bramki, ale graliśmy dzisiaj za wolno. Gdybyśmy trochę przyspieszyli grę to każdego przeciwnika można zgubić, co pokazał choćby nasz sparing latem z obecnie najlepszą drużyną w Polsce, czyli Rakowem. Gratuluję Górnikowi, bo byli drużyną, która zasłużyła na zwycięstwo. Jest to fajna, poukładana drużyna, z fajnymi zawodnikami. Nie mówimy na pewno ostatniego słowa. Będziemy chcieli w następnym meczu tą plamę zmazać. Jest to pierwsza porażka Skry u siebie od roku czasu. Czasami tak się po prostu dzieje, każda seria musi kiedyś się skończyć. Na pewno musimy wyciągnąć wnioski i podnieść głowę do góry, bo w sporcie jest tak, że jednego dnia jest się na górze a drugiego można być na dole. Moja hasło: praca i pokora jest cały czas aktualne. Porażki na pewno bolą, ale też uczą pokory. Nasz najbliższy rywal, Pogoń Siedlce to bardzo dobra drużyna, która u siebie nie zwykła przegrywać. My musimy przede wszystkim patrzeć na siebie, wyciągnąć wnioski z dwóch ostatnich porażek. To będzie na pewno bardzo ciężki mecz. Cieszy mnie to, że będę miał do dyspozycji praktycznie całą kadrę do dyspozycji. Dzisiaj zmieniłem Piotra Noconia i Mariusza Holika, ponieważ byli zagrożeni kartkami, a chciałbym w Siedlcach z nich skorzystać. Mamy tydzień, aby do tego meczu się dobrze przygotować. Będzie to zapewne ciekawy mecz, bo zarówno Pogoń, jak i my potrzebujemy punktów, aby zapewnić sobie spokojną zimę. Janusz Niedźwiedź, trener Górnika: – Ten stadion jest dla mnie szczęśliwy, bo dokładnie rok temu – 9 listopada, ostatnia porażka Skry u siebie to był mecz z prowadzoną wówczas przeze mnie Stalą Rzeszów. Po roku ta historia zatoczyła koło i udało mi się znów wygrać. Nie ukrywam, że był to chyba najtrudniejszy mecz z wszystkich dotychczasowych w tym sezonie. Wznieśliśmy się na wyżyny, aby przeciwstawić się grze Skry. Skra wcześniej straciła tylko jedną bramkę u siebie i nie był to przypadek. Widać, że ten zespół naprawdę ma swój styl i gra dobrze. Tym cenniejsze jest to zwycięstwo. Bramka na 2-0 w 47. minucie na pewno uspokoiła naszą grę i dała nam więcej spokoju i pewności. Ta trzecia praktycznie zakończyła to spotkanie, bo później już mieliśmy mecz pod kontrolą. Ta kontaktowa bramka Skry na szczęście już nie wybiła nas z rytmu i Skra już nie miała więcej 100-procentowych sytuacji. Do każdego przeciwnika podchodzimy bardzo poważnie i każdego analizujemy. W przypadku Skry było co analizować, bo ta drużyna jest poukładana. Gratuluję Skrze pomysłu na swoją grę i oby więcej takich drużyn w polskiej piłce. My jako Górnik Polkowice z dnia na dzień celujemy w dobrą pracę i zdobywanie punktów. Liczymy, że na samym końcu da nam to dobre miejsce w tabeli.
Seria przerwana. Przegrywamy z Górnikiem
Dwóch dni zabrakło naszej drużynie do kontynuacji wspaniałej serii meczów bez porażki u siebie. Porażka 1-3 z Górnikiem Polkowice jest pierwszym meczem bez zdobyczy punktowej Skry od 9 listopada 2019, kiedy ulegliśmy Stali Rzeszów. Co ciekawe, obie drużyny prowadził ten sam szkoleniowiec – Janusz Niedźwiedź. – Ten stadion jest dla mnie szczęśliwy nawiązując do tego meczu sprzed roku jeszcze jako trenera Stali Rzeszów – przyznał po meczu usatysfakcjonowany szkoleniowiec polkowiczan. – Górnik był naprawdę drużyną, która wysoko postawiła poprzeczkę. Nie starczyło nam pomysłów mimo dobrej analizy. Za mało graliśmy pressingiem, brakowało agresji – skomentował na gorąco trener Marek Gołębiewski. Od pierwszych minut widać było, że goście spędzili długie godziny na analizach naszego zespołu i bardzo ciężko będzie o sytuacje bramkowe. – Do każdego przeciwnika podchodzimy bardzo poważnie, a tu faktycznie było co analizować, bo Skra jest poukładanym zespołem – przyznawał po meczu trener Górnika. Do pierwszej sytuacji doszliśmy w 20. minucie, kiedy Kamil Wojtyra mocno przymierzył z linii pola karnego, ale Jakub Szymański poradził sobie z tym uderzeniem. Goście na prowadzenie wyszli w 39. minucie po strzale z bliska pod samą poprzeczkę Mateusza Piątkowskiego. Z wynikiem 0-1 zeszliśmy do szatni, a druga połowa niestety rozpoczęła się w najgorszy możliwy sposób. W 47. minucie ponownie dopadł do piłki Piątkowski, która wcześniej tuż przed polem karnym skiksowała Karolowi Noiszewskiemu. Po tym ciosie naszej drużynie było już bardzo ciężko się podnieść. Polkowiczanie kontrolowali przebieg wydarzeń na boisku, dobrze grali piłką i nie dopuszczali naszych zawodników w pobliże własnego pola karnego. W 60. minucie w zasadzie rozstrzygnęli losy rywalizacji po pięknej bramce Eryka Sobkowa. Piłka po silnym uderzeniu z prawej strony pola karnego odbiła się od poprzeczki i zatrzepotała po raz trzeci w bramce Mikołaja Biegańskiego. Kilka minut później wynik podwyższyć jeszcze mógł Piotr Azikiewicz mocnym uderzeniem z rzutu wolnego. Skrze udało się jedynie dokonać kosmetyki wyniku. W 72. minucie po główkowej akcji Adama Mesjasza z Rafałem Brusiło ten drugi zdobył bramkę honorową. Na powalczenie o coś więcej zabrakło nam dziś niestety umiejętności i czasu. – Gratuluję gościom, bo zasłużyli na wygraną. To poukładana drużyna, mają dobrych piłkarzy. Na pewno nie mówimy ostatniego słowa i już w kolejnym meczu będziemy chcieli zmazać plamę – podsumował nasz trener. Na pocieszenie możemy przywołać słowa szkoleniowca Górnika: – To był chyba najtrudniejszy mecz z dotychczasowych. Musieliśmy się wznieść na wyżyny, aby tu wygrać. Skra traci mało goli, ma swój styl. Bramka na 2-0 uspokoiła grę, dała nam dużo pewności i spokoju. Trzecia bramka w zasadzie zakończyła mecz. Dobra postawa we wcześniejszych meczach spowodowała, że mimo drugiej porażki z rzędu Skra nadal utrzymała miejsce dające udział w barażach. Mamy jednak nadzieję, że w starciu z Pogonią Siedlce (14.11. godz. 13.00) uda się już zapunktować. Skra Częstochowa – Górnik Polkowice 1:3 (0:1) 0-1 Mateusz Piątkowski 0-2 Mateusz Piątkowski 0-3 Eryk Sobków 1-3 Rafał Brusiło Skra: Biegański, Mesjasz, Nocoń (Sinior), Brusiło, Napora Ż, Noiszewski (Kazimierowicz), Wojtyra, Niedbała (Zieliński), Olejnik, Holik Ż (Rogala Ż), Pietraszkiewicz (Gołębiowski) Górnik: Szymański Ż, Magdziak, Kowalski-Haberek, Terpiłowski (Borkowski), Sobków, Fryzowicz Ż, Baszak (Radziemski), Wacławczyk Ż (Żołądź), Piątkowski Ż (Opałacz), Daniłczyk, Azikiewicz Mariusz Rajek, zdj. Patryk Kowalski
Mecz w górnych rejonach tabeli – zapowiedź meczu Skra – Górnik Polkowice
– Tyle emocji siedzi we mnie, że mecz z Polkowicami najchętniej rozegrałbym już teraz – mówił po środowym meczu z rezerwami Lecha Poznań Dawid Niedbała. Porażki zazwyczaj działają na naszych ambitnych zawodników w taki, sposób, że w sobotnim (07.11) starciu możemy spodziewać się ogromnej walki. Sprzyja też temu rywal – na „Lorecie” podejmować będziemy aktualnego wicelidera tabeli – Górnika Polkowice. Nie da się ukryć, że Skra zdecydowanie lepiej spisuje się na własnym boisku niż w meczach wyjazdowych. Przy Loretańskiej w obecnych rozgrywkach jedyne punkty straciliśmy w zremisowanym (1-1) meczu z Motorem Lublin. Gorzej sytuacja wygląda w spotkaniach wyjazdowych. Środowa porażka we Wronkach (0-1) z Lechem II Poznań była czwartą przegraną w obecnej edycji. – Będziemy chcieli te punkty odrobić. Gramy teraz z bardzo dobrą drużyną, jaką jest Górnik Polkowice. Każdy mecz w drugiej lidze jest ciężki. To jest bitwa o każdy centymetr boiska. Nasz cel się nie zmienia, w każdym meczu chcemy wygrywać – mówił po ostatnim meczu trener Marek Gołębiewski. Nie sposób się z naszym szkoleniowcem nie zgodzić. Polkowiczanie mają wspaniałą passę. Wygrali sześć spotkań z rzędu, ostatnią porażkę ponieśli 19 września u siebie z GKS-em Katowice (0-2). – Na pewno nie będzie to spacerek, jak niektórym mogłoby się wydawać. Czeka nas dużo walki – dodaje trener Skry. Polkowiczanie w środę byli bliscy przerwania znakomitej serii, ale pokazali charakter i ostatecznie starcie z Błękitnymi Stargard rozstrzygnęli na swoją korzyść (2-1). – Na zwycięstwa trzeba ciężko pracować, poczynając od treningów do ostrej walki na boisku nawet będąc w osłabieniu. Szkoda, że nie strzeliliśmy bramki na 3-1, bo końcówka na pewno byłaby spokojniejsza. Nie mamy jednak co wybrzydzać, zdobyliśmy kolejne trzy punkty. Na początku meczu wydawało się, że weszliśmy w niego prawidłowo, ale później nie do końca graliśmy swoją piłkę. Było dużo niepotrzebnych strat, niecelnych zagrań. W pierwszej połowie brakowało płynności. Cieszymy się jednak bardzo, że w dziesiątkę udało nam się w końcówce wygrać – mówił po tamtym meczu dla klubowych mediów Górnika trener Janusz Niedźwiedź. Historia meczów z Górnikiem Polkowice sięga jeszcze czasów III-ligowych. W sezonie zwieńczonym naszym awansem do drugiej ligi pokonaliśmy polkowiczan u siebie 3-2, z kretesem przegrywając starcie wyjazdowe 0-3. Górnik awansował na szczebel centralnym sezon później od Skry. W poprzednim sezonie historia naszych starć się powtórzyła. Na „Lorecie” wygraliśmy 1-0, na terenie rywali znów musieliśmy przełknąć bolesną porażkę 1-4. Wychodzi więc na to, że w meczach Skry z Górnikiem wygrywa gospodarz. W perspektywie sobotniego meczu nie mamy nic przeciwko temu, aby ta tendencja została podtrzymana. Mecz szóstej z drugą drużyną w tabeli drugiej ligi zapowiada się bardzo atrakcyjnie i możemy tylko żałować, że z powodu pandemii kibice będą mogli go zobaczyć jedynie w internecie. Początek transmisji na kanale SkraTV od godziny 13.55. Pierwszy gwizdek Roberta Marciniaka z Krakowa zaplanowano pięć minut później. Link do transmisji znajdziecie tutaj: Górnik Polkowice powstał w 1947 roku. Ma w swojej historii sezon, w którym występował nawet w ekstraklasie. Miało to miejsce w rozgrywkach 2003/2004. Sezon wcześniej drużyna z 23-tysięcznego miasteczka zdominowała rozgrywki zaplecza krajowej elity awansując z 9 punktami przewagi na koniec sezonu. Przygoda z ekstraklasą trwała tylko jeden sezon zakończony spadkiem po przegranych barażach z Cracovią. Po sezonie 2006/2007 drużyna wskutek ciemnej karty polskiego futbolu na długie lata pożegnała się ze szczeblem centralnym. Awans wywalczony w sezonie 2018/2019 był największym sukcesem Górnika od kilkunastu lat. Jeśli w obecnym sezonie dalej będą spisywać się tak dobrze, niewykluczone, że wiosną wywalczą awans na zaplecze ekstraklasy. Po 11 kolejkach zajmują drugie, premiowane awansem miejsce. W mieście sporą popularnością cieszy się również koszykówka kobiet.
KKS Czarni Sosnowiec rywalem Skry Ladies w Pucharze Polski
Los nie był łaskawy dla naszej żeńskiej drużyny. W 1/16 finału Pucharu Polski przydzielił nam absolutnie jedną z najlepszych żeńskich drużyn w naszym kraju, aktualne liderki Ekstraligi – KKS Czarni Sosnowiec. Na razie nie jest jeszcze znany termin tej fazy rywalizacji. Możliwość konfrontacji z tak silnym zespołem to z pewnością bardzo dobra informacja dla naszych dziewczyn. Mecz wielokrotnymi mistrzyniami Polski, które regularnie dostarczają zawodniczek do reprezentacji Polski będzie dobrą weryfikacją dla Ladies. Spotkanie zostanie rozegrane na stadionie przy ulicy Loretańskiej.
„Nasz cel się nie zmienia. W każdym meczu chcemy wygrywać” – trener Marek Gołębiewski po meczu z Lechem II Poznań
Środowe (04.11) starcie z rezerwami poznańskiego Lecha we Wronkach zakończyło się niespodziewanie naszą porażką 0-1. Trener Marek Gołębiewski żałuje straconych punktów, ale zdaje sobie również sprawę, ze na tym meczu świat się nie kończy i już myśli o sobotniej konfrontacji z Górnikiem Polkowice. Poniżej rozmowa przeprowadzona zaraz po starciu w Wielkopolsce. Z Wronek niestety wracamy bez punktów. Przegrywamy 0-1 z ostatnią drużyną w tabeli. Zgodzi się trener, że są to bardzo niewdzięczne mecze? W roli faworyta często gra się zdecydowanie trudniej. – Widocznie rola faworyta się dla nas nie sprawdza. Na pewno mamy spory niedosyt. Przed tym meczem uczulałem zawodników, że będzie bardzo ciężko. Jeśli już przed meczem ktoś dopisuje trzy punkty, to bardzo ciężko się zmobilizować. To był taki mecz remisowy. Pierwsza połowa na pewno nie była taka jakbym sobie życzył. To nie była ta Skra, która dominuje, która chce grać w piłkę. Druga połowa już była dużo lepsza. Zawodnikom bardzo zależało, żeby jakieś punkty zdobyć. Niestety nie udało się. Sporo kontrowersji wzbudził rzut karny, po którym straciliśmy bramkę. – Sędzia gwizdnął karnego, on podejmuje decyzje i nie ma co się nad tym dłużej rozwodzić. Niestety straciliśmy bramkę i cóż zrobić? Trzeba wrócić do domu z podniesioną głową przed kolejnym meczem. Z drużynami z czołówki gra się nam zdecydowanie lepiej, więc umiarkowanymi optymistami chyba możemy być przed tym meczem? – Każdy mecz w drugiej lidze jest ciężki. To jest bitwa o każdy centymetr boiska. We Wronka tę bitwę przegraliśmy, ale wojna trwa dalej i będziemy chcieli do końca rozgrywek punktować jak najlepiej. Nasz cel się nie zmienia, w każdym meczu chcemy wygrywać. Z Lechem też tak było. W końcówce nawet nasz bramkarz, Mikołaj Biegański mógł zdobyć bramkę jak zaatakowaliśmy w końcówce całą drużyną. Zapraszam wszystkich kibiców do oglądania naszych kolejnych spotkań. Podnosimy głowy, bo taki po prostu jest sport. Czasem się przegra, czasem się wygra. Już w sobotę czeka nas kolejna walka o ligowe punkty, tym razem u siebie z wiceliderem tabeli. – Będziemy chcieli te punkty odrobić. Gramy teraz z bardzo dobrą drużyną, jaką jest Górnik Polkowice. Na pewno nie będzie to spacerek, jak niektórym mogłoby się wydawać. Czeka nas dużo walki. Na koniec podsumowując jeszcze mecz z rezerwami Lecha. Patrząc na ostrą walkę w tym spotkaniu, jest trener zaskoczony, że obu drużynom udało się skończyć mecz w pełnych składach? – Faktycznie mecz był ostry. Lech w końcówce bronił wyniku pazurami. Widać, że bardzo im zależało na tym zwycięstwie. My z kolei za wszelką cenę chcieliśmy wyrównać. W przerwie powiedziałem zawodnikom, że jeśli wyrównamy szybko to mecz będzie nawet do wygrania. Doświadczenie było po naszej stronie, młodzież Lecha dzielnie się broniła i dowiozła wygraną do końca. Na pewno szkoda tego meczu, ale świat się na nim nie kończy. Ja jestem zawsze życiowym optymistą. Chłopaki też wiedzą, że mamy kolejne mecze, aby te punkty odrobić. Rozmawiał Mariusz Rajek
Zimny prysznic we Wronkach. Skra przegrywa z Lechem II
Mecze z outsiderami ligi bywają bardzo niewdzięczne. Nie przynoszą wielkiej chwały w przypadku wygranej, natomiast bardzo dużo można w nich stracić w przypadku porażki. – Uczulałem na to przed meczem moich zawodników. W roli faworyta coś niestety nam nie idzie – mówił po meczu z rezerwami Lecha trener Marek Gołębiewski. Skra niestety przegrała 0-1 po bramce z kontrowersyjnego rzutu karnego z ostatnią drużyną w tabeli. O pierwszej w połowie meczu we Wronkach w zasadzie wystarczyłoby napisać, że się odbyła. Nie będziemy rozstrzygać czy było to najsłabsze 45 minut Skry w tym sezonie, ale faktem jest, że nie oddaliśmy celnego strzału na bramkę rezerw Lecha. Gospodarze po raz pierwszy mocno zagrozili nam w 9. minucie, kiedy Mikołaj Biegański z wielkim trudem obronił silne uderzenie parując piłę na rzut rożny. W 20. minucie niestety po naszym faulu w polu karnym sędzia nie zawahał się wskazać na jedenasty metr. Rzut karny na gola pewnym strzałem w lewy róg zamienił Hubert Sobol. W zasadzie jedyną groźną sytuację w tej części gry stworzyliśmy sobie w 26. minucie, kiedy zza pola karnego mocno przymierzył Kamil Wojtyra. Niestety nieco za wysoko. Niewiele minut przed zejściem na przerwę zaczęliśmy z lekka przejmować inicjatywę na boisku, ale niestety poza kilkoma rzutami rożnymi nic więcej z tego nie wynikało. W drugiej połowie było już lepiej. Przede wszystkim nie można odmówić naszym zawodnikom walki, bo z jakością piłkarską w środę na Stadionie Leśnym bywało różnie. W 56. minucie Adam Mesjasz podszedł do rzutu wolnego sprzed pola karnego. Uderzył dość mocno, ale niestety metr obok bramki. Z biegiem czasu spotkanie zrobiło się coraz bardziej otwarte, akcje przenosiły się z jednego pola karnego w drugie. Trener Marek Gołębiewski wprowadził na plac gry Maćka Kazimierowicza, Staszka Muniaka oraz Daniela Pietraszkiewicza, co wniosło sporo ożywienia. Ten drugi miał niestety ogromnego pecha. Po kilku minutach na boisku skręcił kostkę i musiał go zastąpić Kuba Sinior. W 79. minucie Sobol znalazł się na oko w oko z Biegańskim, ale nasz golkiper z tej sytuacji wyszedł obronną ręką. Pięć minut później bliski wyrównania był Dawid Niedbała. Po dośrodkowaniu Pietraszkiewicza celnie uderzył głową, ale Krzysztof Bąkowski był na posterunku. W końcówce Lech miał dwie sytuacje sam na sam, ale wyniku już nie podwyższył. Skra odgryzła się akcją niezwykle walecznego tego dnia Niedbały. Bramkarz gospodarzy wyszedł jednak górą z tego pojedynku. – Okazja była, bardzo żałuję, że się nie udało jej wykorzystać. Tyle emocji teraz siedzi we mnie, że mecz z Polkowicami najchętniej rozegrałbym już teraz – komentował po spotkaniu „Dejwol”. – W końcówce jeszcze Mikołaj był bliski zdobycia bramki, kiedy już postawiliśmy wszystko na jedną kartę. W roli faworyta coś za bardzo nam nie idzie. Uczulałem zawodników, że to będzie bardzo trudne spotkanie, bo niektórzy już przed meczem dopisywali nam trzy punkty. Pierwsza połowa to na pewno nie była ta Skra, która dominuje i chce grać w piłkę. W drugiej bardzo nam zależało na wyrównaniu, ale niestety się nie udało. W tej lidze trzeba bić się o każdy centymetr na boisku – ocenił mecz z kolei trener Marek Gołębiewski. Okazja do rewanżu już w najbliższą sobotę (07.11). W 12. serii spotkań przy Loretańskiej podejmować będziemy Górnika Polkowice. Początek meczu o godzinie 14.00. Lech II Poznań – Skra Częstochowa 1:0 (1:0) 1-0 Hubert Sobol 21’ (z karnego) Lech II: Bąkowski, Kaczmarek, Nawrocki Ż, Andrzejewski, Niewiadomski, Marciniak, Szramowski (Białczyk), Kryg Ż, Karbownik (Smajdor), Sobol (Ratajczyk), Jacenko Skra: Biegański, Mesjasz, Nocoń Ż, Brusiło, Gołębiowski (Muniak – Sinior), Zieliński (Pietraszkiewicz Ż), Napora, Wojtyra, Niedbała, Olejnik Ż (Kazimierowicz), Holik Mariusz Rajek, zdj. Konrad Zadora
W środku tygodnia do Wronek – zapowiedź meczu Lech II – Skra
Po weekendowej przerwie, druga liga zwiększa tempo i w pierwszym tygodniu listopada czekają nas aż dwie ligowe kolejki. W środę we Wronkach Skra zmierzy się z rezerwami Lecha Poznań. Mimo, że rywale zajmują ostatnie miejsce w ligowej tabeli, a Skra należy w obecnych rozgrywkach do czołówki – o trzy punkty wcale nie musi być łatwo. Wolne okienko w terminarzu poznaniacy wykorzystali na odrobienie zaległości i mecz z Olimpią Elbląg. Starcie we Wronkach dwóch ostatnich drużyn w tabeli zakończyło się triumfem 3:2 ekipy z województwa warmińsko-mazurskiego po bramce zdobytej w doliczonym czasie gry. Taka porażka z pewnością nie poprawiła morale młodych Lechitów prowadzonych przez Rafała Ulatowskiego. Nasi piłkarze przed dalekim wyjazdem do Wielkopolski są w dobrych nastrojach. Ostatnia wygrana w doliczonym czasie gry 1-0 z GKS-em Katowice nie tylko ugruntowała pozycję Skry w ścisłej ligowej czołówce, ale też pokazała drużynie, że zmierza we właściwym kierunku. Trener Marek Gołębiewski zdaje się jednak wyznawać zasadę Adama Małysza mówiącą o niepopadaniu w samozachwyt i koncentrowaniu się na najbliższym skoku. – Tabeli nie sprawdzam, nie mam na to czasu, tam będę zaglądał w czerwcu. Na razie chcemy grać w każdym meczu o trzy punkty, co oczywiście nie zawsze się udaje. Tanio skóry nigdy nie sprzedajemy i w każdym meczu walczymy do końca – mówi szkoleniowiec Skry, a świetnie spisujący się w bramce 18-letni Mikołaj Biegański nie zostawia wątpliwości z jakim nastawieniem przystąpi do meczu: – Jedziemy po kolejne punkty do Wronek i będziemy chcieli się w tym czubie tabeli jeszcze bardziej umocnić. Rezerwy Lecha na koncie mają raptem 3 punkty. Siedem z ośmiu meczów kończyli jako przegrani. Jedyna wygrana, 6-3 z Hutnikiem miała miejsce w 2. serii spotkań. Lech korzystając z przerwy na reprezentację wsparł się wówczas kilkoma zawodnikami z pierwszej drużyny. Dwie bramki zdobył wówczas Jan Sykora, jedną dołożył Michał Skóraś. Kolejka w środku tygodnia mogłaby teoretycznie służyć poznaniakom do zastosowania takiego manewru w meczu ze Skrą, ale wydaje się to raczej niemożliwe. Dzień później Lech w meczu „ostatniej szansy” w Lidze Europy podejmował będzie bowiem Standard Liege. Wsparcie zawodnikami pierwszego zespołu w tych okolicznościach wydaje się więc raczej wykluczone. Z takiego wsparcia rezerwy Lecha skorzystały w poprzednim sezonie. W 3. serii spotkań rozgrywek 2019/2020 nasza drużyna nie dała rady silnej drużynie poznańskiej przegrywając 0-2. W rewanżu na „Lorecie” drużyny podzieliły się punktami, a kibice nie doczekali się choćby jednej bramki. Środowe starcie będzie zatem szansą na premierowe trafienie Skry w starciu z tym rywalem. Spragniony trafień będzie zapewne Kamil Wojtyra, którego licznik zatrzymał się na 8 golach. Kamil nie pokonał bramkarza rywali w dwóch ostatnich meczach z Hutnikiem i GKS-em Katowice. Liczymy zatem, że we Wronkach ponownie obudzi w sobie instynkt snajpera. Czy tak się stanie, a nasza drużyna dopisze sobie kolejne przy punkty? Będziemy mogli się przekonać w środę (04.11) w okolicach pory obiadowej. Spotkanie we Wronkach rozegrane zostanie bowiem już o godzinie 13.00. Wszystkich kibiców zapewne ucieszy informacja, że bezpłatną transmisję z meczu przeprowadzi oficjalny kanał Lecha Poznań na YouTubie. Lech Poznań jako pierwszy klub w Polsce w sezonie 2019/2020 doczekał się rezerwowego zespołu na szczeblu centralnym. W obecnych rozgrywkach dołączyła do nich druga drużyna Śląska Wrocław. O sukcesach jednego z najpopularniejszych polskich klubów można by napisać książkę, zatem przypomnijmy tylko, że poznaniacy to 7-krotni mistrzowie Polski i 5-krotni zdobywcy Pucharu Polski. To klub, który wielokrotnie reprezentował nas w europejskich pucharach. W obecnych rozgrywkach jako jedyny polski zespół występuje w fazie grupowej Ligi Europy. Akademia Lecha ma opinię najlepszej w kraju, a jej wychowankowie zaczynają być transferowani do najsilniejszych europejskich lig za miliony euro.
Nasz człowiek w zarządzie Drugiej Ligi Piłkarskiej! Bartosz Błach o planach rozwoju Stowarzyszenia
Nieco ponad miesiąc temu doszło do zmian w zarządzie stowarzyszenia Druga Liga Piłkarska. Z punktu widzenia naszego klubu bardzo nas to cieszy, ponieważ wiceprezesem odpowiedzialnym za marketing został Bartosz Błach – dyrektor działu marketingu Skry. Jak sam podkreśla, to duże wyróżnienie, ale i odpowiedzialność. Jaką ma wizję rozwoju drugiej ligi? Za co będzie odpowiedzialny? Jakich działań możemy spodziewać się w najbliższym czasie? O tym w krótkiej rozmowie z głównym zainteresowanym. Mówią, że jak się człowiek sam nie pochwali to go nikt nie pochwali, zatem chwalmy się, bo mamy czym. Nieco ponad miesiąc temu zostałeś Bartek wybrany wiceprezesem stowarzyszenia Druga Liga Piłkarska. To chyba duże wyróżnienie dla naszego Klubu? Gramy dopiero trzeci sezon na szczeblu centralnym i już mamy swojego przedstawiciela we władzach ligi. – Myślę, że warto zaznaczyć, że obecnie tworzymy historię Skry Częstochowa i choć nominalnie nie osiągnęliśmy jeszcze największego sukcesu w historii Klubu to musimy pamiętać, że polska piłka znacznie zmieniła się od lat 60-tych XX. wieku. Skra Częstochowa w ostatnich latach zrobiła ogromny krok naprzód w każdym aspekcie, od sportowego po organizacyjny. Cieszę się, że zostaje to zauważane w całym kraju. Od lat Artur Szymczyk funkcjonuje w Śląskim Związku Piłki Nożnej oraz w Polskim Związku Piłki Nożnej. Teraz Skra Częstochowa zagościła w strukturach Zarządu Drugiej Ligi – to duży zaszczyt, ale i spora odpowiedzialność. Za co dokładnie będziesz odpowiedzialny? Jakie pomysły przedstawiłeś na spotkaniu w siedzibie PZPN pod koniec września? – Ja jako Bartosz Błach od wielu lat funkcjonuje w sferze marketingu rozumianego w myśl koncepcji 7P. Podobnie będę funkcjonował w DLP. Nie chcę wyprzedać faktów, związanych z działaniem i planami Ligi – na pewno będziemy kontynuować pracę i sukcesy poprzedniego Zarządu i myślę, że w ciągu dwóch miesięcy podamy bardzo fajne informacje. Prezesem pozostał Paweł Guminiak z Elbląga, ale w zarządzie znalazło się również dwóch przedstawicieli beniaminków – prezes KKS-u Kalisz Robert Trzęsała oraz sponsor Sokoła Ostróda – Piotr Jasionowski. Za co będą odpowiedzialni? Czym przekonali do swych kandydatur? – Głównym celem Zarządu na najbliższy rok będzie na pewno zwiększenie rozpoznawalności drugiej ligi i zwiększenie jej wartości marketingowej i na tym będziemy się skupiać w najbliższych działaniach. Jak oceniasz obecnie produkt drugiej ligi? Masz dość obiektywne i szersze spojrzenie, ponieważ możesz obserwować go trzeci sezon, od naszego awansu w 2018 roku. – Od czasu powstania Stowarzyszenia Druga Liga Piłkarska, dużo się zmieniło i cały czas się zmienia. Podejmowane były różne próby i realizowane był różne koncepcje. Nie chcę i nie będę ich oceniał – ważne jest to, że wartość produktu jakim jest 2. Liga stale rośnie. Ważne, że dostępność do niej się zwiększa i co najważniejsze: zainteresowanie 2. Ligą stale rośnie. Gdzie jest największy potencjał? Co jeszcze można poprawić? Czy druga liga w formie jednej ogólnopolskiej grupy sprawdziła się? – Zdecydowanie tak. Druga liga jako produkt centralny skupiony w jednej grupie to dobry pomysł. Sam fakt, że klubów w Polsce przybywa z roku na rok, a poziom każdej z lig rośnie. Wybrane mecze każdej kolejki pokazuje TVP Sport oraz kanał Łączy Nas Piłka. Do pozostałych spotkań prawa posiadają kluby. Niektóre, jak Skra pokazują je za darmo kibicom na swoich kanałach, część klubów decyduje się na relacje płatne w systemie PPV. Czy jest szansa, aby w najbliższej przyszłości zostało to ujednolicone? Czy są telewizje zainteresowane drugą ligą? – Jesteśmy w trakcie negocjacji i nic więcej na tą chwilę nie mogę powiedzieć. W drugiej lidze nie ma już Widzewa, ale wciąż jest kilka naprawdę klasowych firm w Polsce. Beniaminkowie też raczej co roku wnoszą dużo pozytywnego. Widzisz ciągły rozwój sportowy tej ligi? – Zarówno DLP jaki i PZPN co roku wykonują kroki, które mają na celu rozwój – oczywiście pandemia pewne kwestie powstrzymała lub spowolniła, jednak 2.liga nie jest „brzydszą siostrą kopciuszka”. 2. Liga to pełno wartościowy produkt, który sądząc po wynikach oglądalności cieszy się coraz większą popularnością. Jakie cele stawiasz sobie jako dyrektor marketingu Skra, a zarazem członek zarządu Drugiej Ligi? – Cel jest jeden, niezmienny: #tworzymyhistorie. Rozmawiał Mariusz Rajek
E-Team Skra gra dziś towarzysko z Ruchem Chorzów
Obecne czasy sprzyjają spędzania czasu w domowych pieleszach. Jeśli nie macie jeszcze planów na piątkowy wieczór (30.10) to zachęcamy Was do oglądania i kibicowania naszej komputerowej drużynie. E-Team Skra o 21.35 podejmował będzie Ruch Chorzów. – Dzisiejszy sparing to próba powrotu do ultra ofensywnego stylu gry i szansa do pokazania się dla zawodników, którzy dotąd grali mniej w pierwszym zespole. Ruch to drużyna złożona głównie z wiernych kibiców Ruchu. Do każdego meczu podchodzą jak do walki o ich własną małą ojczyznę – mówi kapitan naszej e-drużyny Jacek Łukomski. Zachęcamy do kibicowania naszej drużynie na ekranie komputera.