Podział punktów po meczu pełnym walki

Mecz Skry z Błękitnymi miał wielkie znaczenie dla obu drużyn. Remis 1:1 i podział punktów sprawił, że nikt nie jest do końca zadowolony, ale z drugiej strony oba zespoły wciąż mają szanse na realizację swoich celów. Naszej drużynie na pewno nie można odmówić zaangażowania i walki do samego końca. Bramkę na wagę remisu w 83. minucie zdobył Lucjan Klisiewicz, który pojawił się na placu gry… kilkadziesiąt sekund wcześniej. W spotkanie lepiej weszli goście, którzy już w 10. minucie po raz pierwszy groźnie zagrozili bramce Mikołaja Biegańskiego. Po silnym uderzeniu Dawida Polkowskiego nasz golkiper musiał ratować się sparowaniem piłki na rzut rożny. Sześć minut później Błękitni mieli doskonałą okazję na objęcie prowadzenia po tym jak rzut karny sprokurował dla nich faulem Mariusz Holik. „Biegan” jednak idealnie wyczuł Mateusza Bochnaka i na tablicy wyników nadal utrzymywał się rezultat bezbramkowy. W 26. minucie Mikołaj musiał już niestety wyciągać piłkę z siatki. Hubert Krawczun po dośrodkowaniu z lewej strony precyzyjnym uderzeniem głową nie dał szans naszemu bramkarzowi. Po objęciu prowadzenia goście mieli jeszcze dwie dobre sytuacje na podwyższenie prowadzenia, raz uratował nas „Biega”, za drugim razem w sukurs przyszła poprzeczka. Najlepsza okazja dla Skry w tej części gry? 39 minuta i uderzenie głową Daniela Pietraszkiewicza z najbliższej odległości po nieco przypadkowym dośrodkowaniu. Tobiasz Weinzettel instynktownie jednak zatrzymał piłkę tuż przed linią bramkową. Sporo kontrowersji było tuż przed gwizdkiem na przerwę. Powalony w polu karnym został Dawid Niedbała, gwizdek sędziego Karola Iwanowicza jednak milczał. Po przerwie na boisku nie brakowało dobrej i emocjonującej gry. Spotkanie toczyło się naprawdę w niezłym tempie. Skra wymieniała dużo podań prowadziła grę, ale gorzej było ze stwarzaniem sobie dogodnych sytuacji. W 54. minucie Pietraszkiewicz uderzył za lekko po wystawieniu piłki przez Wojtyrę. Pięć minut później nasi trenerzy dokonali podwójnej zmiany, Titas Milasius i Damian Warnecki zastąpili Niedbałę i Pietraszkiewicza. Szczególnie wejście Litwina wprowadziło sporo ożywienia w naszej grze. To my prowadziliśmy grę, ale goście ze Stargardu również odgryzali się groźnymi kontrami. W 61. minucie Błażej Starzycki minął pięciu naszych zawodników, ale przy uderzeniu zabrakło mu precyzji. Cztery minuty później ten sam zawodnik ponownie uderzał z bliska, ale na posterunku był Biegański. W 82. minucie postawiliśmy wszystko na ostatnią kartę. Na boisku pojawił się trzeci napastnik, Lucjan Klisiewicz, a już chwilę później utonął w objęciach kolegów po wyrównującej bramce. Idealną piłkę lewą nogą z lewej strony dograł mu Milasius, a młodemu napastnikowi pozostało dobrze ułożyć głowę do strzału. – Myślę, że byłem na boisku około minutę. Sam byłem zaskoczony, że tak szybko doszedłem do sytuacji bramkowej. Jestem zadowolony, ale szkoda, że nie wpadła druga bramka. Może ten punkt jednak pomoże nam dostać się do baraży – powiedział po meczu strzelec gola ustalającego wynik spotkania. Nie można na koniec nie wspomnieć jeszcze o 91. minucie. Wtedy to po kolejnym dobrym dograniu od Titasa piłka trafiła w poprzeczkę po uderzeniu Klisiewicza. – Na plus na pewno należy zapisać duże zaangażowanie, bo chłopaki gonili wynik. Niestety popełniliśmy dużo błędów i to nam nie pomaga w wygrywaniu, musimy wymagać od siebie jeszcze więcej. Zmiany były trafione i tutaj podziękowania należą się pozostałym członkom sztabu, bo ja długo się wahałem. Dzięki roszadom udało się zremisować, a mało brakło, żeby Lucek w pojedynkę wygrał nam ten mecz, gdyby piłka wpadła do bramki zamiast w poprzeczkę. Za tydzień mamy pauzę i rywale będą mieli szansę nas prześcignąć – skomentował na gorąco tuż po spotkaniu Konrad Gerega. – Przy innych wynikach ten punkt byłby bardzo cenny, ale na innych boiskach padły takie rezultaty, że remis niewiele nam daje. Było to bardzo trudne spotkanie, bo Skra też walczyła o swój cel jakim jest występ w barażach – dodał z kolei opiekun Błękitnych, Adam Topolski. Porażki Stali Rzeszów z Hutnikiem Kraków oraz Garbarni z Olimpią Elbląg ( w obu przypadkach 2:3) sprawiły, że Skra uzyskała nad tymi drużynami punkt przewagi. Problem jedynie w tym, że w następnej kolejce będziemy pauzować i pozostanie nam przyglądać się co zrobią rywale. – Mam nadzieję, że mecz z Garbarnią będzie spotkaniem o wszystko, że nadal będziemy mieli o co grać – z nadzieją w głosie przyznał trener Skry. Z dużą dozą prawdopodobieństwa tak właśnie będzie, a niewykluczone, że wygrana z Garbarnią pozwoli nam zagrać w barażach mimo ogromnej liczby straconych punktów na wiosnę. Wygrać w Krakowie na pewno nie będzie jednak łatwo. Do tego meczu mamy jeszcze dwa tygodnie. Skra Częstochowa – Błękitni Stargard 1:1 (0:1) 0-1 Hubert Krawczun 26’ 1-1 Lucjan Klisiewicz 83’ Skra: Biegański, Brusiło, Rogala, Holik, Kazimierowicz (Klisiewicz), Nocoń, Gołębiowski (Noiszewski Ż), Pietraszkiewicz (Milasius), Napora, Niedbała (Warnecki), Wojtyra Błękitni: Weinzettel, Mruk Ż, Cywiński, Krawczun, Polkowski (Walków), Sitkowski, Theus, Starzycki (Kwiatkowski), Bochnak, Kujawa, Niedojad Mariusz Rajek, zdj. Patryk Kowalski

„Zdajemy sobie sprawę o co toczy się gra” – rozmowa z Rafałem Brusiło

Przed nami ostatni mecz sezonu przed własną publicznością. Mecz szalenie istotny zarówno dla Skry, jak i Błękitnych, bo przegrany w tym spotkaniu będzie bardzo daleko od realizacji celu – my gry w barażach, a rywale utrzymania. Przed emocjonującą końcówką sezonu rozmawiamy z jednym z naszych najbardziej doświadczonych zawodników – defensorem Rafałem Brusiło. „Rafka” zawsze ma coś ciekawego do powiedzenia, zatem nie pozostaje nic innego jak zaprosić do krótkiej lektury. Kilka dni po dobrym, a przede wszystkim wygranym meczu ze Zniczem zagraliśmy bardzo słabo w Elblągu. Z czego to Rafał mogło wynikać? – Naprawdę ciężko to racjonalnie wytłumaczyć, że w meczu o randze wysokiej dla nas, jak i Olimpii zagraliśmy bardzo słabe zawody. Jesteśmy mega wkurzeni na samych siebie, że mimo korzystnych innych wyników sami nie potrafimy zapunktować. Zgodzisz się, że Olimpia nie zaprezentowała tego dnia nic szczególnego? To my oddaliśmy trzy punkty słabo dysponowanemu rywalowi. – Pełna zgoda. Oprócz zaangażowania i wysoko zawieszonych cech wolicjonalnych, piłkarsko mecz stał na bardzo niskim poziomie. Patrząc na całość sezonu wciąż jest naprawdę dobrze. Zajmujemy piąte miejsce w lidze i prowadzimy w klasyfikacji Pro Junior System. Myślisz, że realizacja dwóch celów – zagranie w barażach oraz wygranie PJS jest możliwa? Nie da się ukryć, że nasze niepowodzenia wiosną w dużej mierze obciąża nie najlepsza momentami dyspozycja młodzieżowców. – W dużej mierze odpowiedź poznamy już w najbliższą sobotę, kiedy to tylko zwycięstwo nad Błękitnymi pozwoli nam walczyć z Garbarnią w ostatniej kolejce o miejsca barażowe. Co do młodzieżowców, trzeba sobie zdawać sprawę, że ich forma może falować, bo tym charakteryzuje się młodość. Choć w przekroju całego sezonu ich formę trzeba ocenić na plus. Końcówka sezonu w drugiej lidze znów zapowiada się niezwykle pasjonująco. Drużyny z miejsc 5-8 mają po 50 punktów. Tylko dla dwóch z nich będzie miejsce w barażach. Myślisz realnie, że uda nam się być w gronie szczęśliwców? – Tak jak powiedziałem, w sobotę poznamy odpowiedź czy dalej będziemy w grze o baraże. Jedno rozstrzygnięcie już znamy. Po wygranej w Pruszkowie 1:0 w środę awans zapewniła sobie drużyna Górnika Polkowice. Jesteś trochę zaskoczony? Przede wszystkim tym, że dokonali tego na trzy kolejki przed końcem sezonu, a dwa, że awansowali na szczebel centralny rok później od nas. W Polkowicach bardzo szybko poszli do przodu, bo pamiętamy przecież z nimi jeszcze mecze w trzeciej lidze. – Trzeba pogratulować Górnikowi awansu, bo zagrali na pewno świetny sezon. Dysponowali doświadczoną i przede wszystkim zgraną ekipą, grają ze sobą od kilku sezonów i na pewno było to widać w meczach. Na pewno duże brawa dla trenera Niedźwiedzia, że wkomponował się w to środowisko i wykręcił wynik, którego pewnie nikt się w Polkowicach nie spodziewał. W sobotę starcie z Błękitnymi u nas. Tak jak mówiłeś – chcąc do końca walczyć o szóstkę ten mecz bezwzględnie musimy wygrać. Kolejna strata punktów praktycznie odbierze nam szanse ze względu na pauzę w 37. kolejce. Jest duża mobilizacja w szatni? Mamy już pomysł na rywala, który u nas również zagra z nożem na gardle? – Zdajemy sobie sprawę o co toczy się gra i wiemy, że ostatnio mocno zawiedliśmy siebie samych i bezwzględnie musimy w sobotę zagrać o pełną pulę. Analiza przeciwnika przed nami, ale jakby nie zagrali, to my musimy sami wziąć sprawy w swoje ręce i wygrać ten mecz. Jesteś Rafał już dość doświadczonym zawodnikiem, ale w swojej karierze raczej niechętnie zmieniasz kluby. Ślęza, Odra i Skra to właściwie jedyne jakie masz w piłkarskiej biografii. Jesteś na „Lorecie” podstawowym zawodnikiem, stąd pytanie na koniec czy planujesz zostać w Częstochowie nawet jeśli nie uda nam się awansować do pierwszej ligi? – Zgadza się, za wielu klubów w swojej przygodzie piłkarskiej nie miałem. W każdym miejscu, w którym grałem starałem się wyciskać maksa i iść z klubami do przodu. Co do przyszłości, czas pokaże. Póki co trzeba się skoncentrować na końcówce tego sezonu. Rozmawiał Mariusz Rajek

Ten mecz musimy wygrać! – zapowiedź spotkania Skra – Błękitni Stargard

W eWinner 2. Lidze nadchodzi czas decydujących rozstrzygnięć. W środę awans do Fortuna 1. Ligi zapewnił już sobie Górnik Polkowice, ale cała reszta na trzy kolejki przed końcem sezonu jest nadal sprawą otwartą. Nasza Skra chcąc do końca mieć szansę walki o awans w barażach musi bezwarunkowo w sobotę (29.05) wygrać z Błękitnymi. Goście przegraną w Częstochowie mogą pogrzebać swe szanse na utrzymanie, zatem – na „Lorecie” zapowiadają się kolejne wielkie emocje! Błękitni do meczu w Częstochowie przystąpią wypoczęci, bowiem w ostatniej serii gier to właśnie im przypadła przymusowa pauza. Ostatni mecz ekipa ze Stargardu rozegrała 19 maja z Olimpią Elbląg. Bezbramkowy remis w tamtym starciu sprawił, że obie drużyny specjalnie nie poprawiły swego położenia, ale też zachowały szanse na pozostanie na szczeblu centralnym. – Widać było nasze bardzo duże zmęczenie po meczach granych co trzy dni. Bardzo chcieliśmy wygrać, ale nie byliśmy w stanie. Olimpia miała 10 dni na przygotowanie się do tego meczu i fizycznie biła nas na głowę. Remis jest sprawiedliwy, bo na więcej nas nie było stać. Po tym meczu należało się mojej drużynie trochę wolnego – mówił po tamtym spotkaniu trener ekipy ze Stargardu Adam Topolski. Dowodzona przez niego drużyna przygotowania do meczu ze Skrą rozpoczęła w miniony poniedziałek. Stargardzianie występują w drugiej lidze już ósmy sezon z rzędu i z pewnością nie mają planów jej opuszczać. Grabarzowi spod łopaty uciekli już w poprzedniej kampanii zapewniając sobie ligowy byt w ostatnim meczu dzięki wygranej 3:0 z rezerwami Lecha we Wronkach. Czy rzutem na taśmę uda im się uratować i tym razem? Na trzy kolejki przed końcem na dole tabeli eWinner 2. Ligi panuje niesamowity ścisk. 14-sta aktualnie Olimpia Grudziądz uzbierała 35 punktów. Tuż za jej plecami z dorobkiem 34 oczek plasują się: Znicz Pruszków, Błękitni i Lech II Poznań. 33 punkty ma przedostatnia Olimpia Elbląg, a w zdecydowanie najgorszym położeniu jest zamykając klasyfikację Bytovia z 31 punktami. Dla trzech z tych drużyn zabraknie miejsca w przyszłym sezonie na boiskach drugiej ligi. Każda strata punktów może być już nie do odrobienia. – Jesteśmy trzeci sezon w drugiej lidze i mogliśmy się już przyzwyczaić do tego, że presja i obciążenie psychiczne jeśli chodzi o stawkę w ostatnich kolejkach są naprawdę bardzo duże. Każdy może wygrać z każdym. Spora liczba drużyn jest zagrożona spadkiem, sporo ma również szansę na awans, więc to już w zasadzie powinno być dla nas normalne. Błękitni to zespół nieobliczalny posiadający swoje atuty, które będziemy chcieli zniwelować. Na ich tle na pewno musimy pokazać jakość i pokazać przede wszystkim o co my gramy, a o co oni. To ma nas odróżniać od rywali na boisku – bezkompromisowo mówi przed sobotnim starciem nasz szkoleniowiec Konrad Gerega. W Skrze nikt nie ma wątpliwości, że w obliczu ostatniej porażki w Elblągu (0:1) chcąc zagrać w czerwcowych barażach nie ma już miejsca na najmniejszy margines błędu. – Jest to na pewno ostatni gwizdek, abyśmy byli jeszcze w grze o te baraże. Ta druga liga jest tak nieobliczalna, że wszystko się może wydarzyć. Stawka meczu na pewno jest spora, ale zawodnicy nie mają prawa mieć spętanych nóg, ponieważ chcąc grać w piłkę na wysokim poziomie, temu zawsze musi towarzyszyć presja. Nikt z nas nie pęknie i wszyscy wiemy o co gramy. W Elblągu ofensywa bardzo mocno kulała. Mam nadzieję, że się pozbieraliśmy po tamtym meczu, to był na pewno ciężki tydzień dla nas. Powrót z Elbląga na pewno był w podłych nastrojach. Jako sztab bierzemy tę porażkę na siebie, może dobór zawodników do tego meczu był nieodpowiedni? Na gorszą dyspozycję wpływ mogły mieć też obciążenia tygodniowe, brakowało dynamiki w grze. Ta sinusoida, raz zwycięstwa, zaraz porażka, wcześniej remis na pewno też nam nie sprzyja, bo brakuje systematyczności w zdobywaniu punktów – dodaje trener, który wspólnie z Jackiem Rokosą przejęli niedawno zespół od Marka Gołębiewskiego. Do końca sezonu zasadniczego zostały trzy serie spotkań, ale w przypadku naszej drużyny są to tylko dwa mecze. W 37. kolejce będziemy bowiem pauzować. Punkty zdobyte w sobotę będą zatem miały wyjątkową wagę. Dodatkową motywacją dla naszej drużyny powinna być również chęć rewanżu za jesienne starcie. W ostatnim meczu przed zimową przerwą udaliśmy się do dalekiego Stargardu i po jednym z najsłabszych meczów Skry w tamtej rundzie przegraliśmy 0:1. Jedyna bramka w tamtym niezwykle mało atrakcyjnym meczu padła w doliczonym czasie gry, a z całego spotkania zapamiętać można było głównie to, że toczył się na wyjątkowo kiepskiej nawierzchni. Domowe starcia z Błękitnymi jak dotąd zawsze wygrywaliśmy: 1:0 w sezonie 2018/2018 gdy byliśmy beniaminkiem oraz 2:1 w poprzednich rozgrywkach. W sobotę nie wyobrażamy sobie, aby ta passa miała się skończyć. Pierwszy gwizdek sędziego Karola Iwanowicza z Lublina punktualnie o godzinie 17.30. Kibiców zapraszamy do zakupu ostatnich wejściówek na to spotkanie. Ich liczna jest bowiem mocno ograniczona zw względu na pandemiczne obostrzenia. Mariusz Rajek

Nie poszliśmy za ciosem. Przykra porażka w Elblągu

Nasza Skra w cztery dni przebyła drogę z nieba do piekła. W środę cieszyliśmy się z przełamania i wygranej nad Zniczem Pruszków. W niedzielę (23.05) niestety przyszło nam przełknąć gorycz bardzo bolesnej porażki z Olimpią Elbląg. Przegrana boli nie tylko w kontekście mocnego skomplikowania sobie występu w barażach, ale także stylu. Skra w ofensywie praktycznie nie istniała ulegając rywalom podobnie jak na jesieni 0:1. Stawka meczu w Elblągu dla obu drużyn była naprawdę wysoka i jak to często bywa w takich przypadkach, sparaliżowała nieco zawodników tak Olimpii, jak naszej drużyny. W pierwszej połowie sytuacji bramkowych było jak na lekarstwo albo jeszcze mniej. W 8. minucie kibice doczekali się pierwszego celnego strzału. W środek bramki bronionej przez Mikołaja Biegańskiego niegroźnie uderzył Orest Tkachuk. Trzy minuty później nad bramką przymierzył Janusz Surdykowski. Skra odpowiedziała w 12. minucie składną akcją Kamila Wojtyry i Piotrka Noconia, którą niestety zmarnował kompletnie nieudanym strzałem wysoko ponad bramką Radek Gołębiowski. „Wojtyr” w dobrej sytuacji znalazł się jeszcze w 21. minucie, kiedy to indywidualną akcję zakończyło uderzenie zatrzymane przez defensywę gospodarzy. Potem do przerwy nie działo się już prawie nic poza walką w środku pola. Ci, którzy liczyli, że druga połowa przyniesie więcej emocji niestety mogli czuć się rozczarowani. Nasza drużyna przez całą drugą połowę nie stworzyła sobie praktycznie żadnej sytuacji bramkowej. Za taką można uznać jedynie uderzenie z bliska Mariusza Holika w 61. minucie. Był on jednak na tyle w trudnej pozycji, że Andrzej Witan poradził sobie z tym strzałem. Olimpia próbowała kreować grę, atakować, ale długimi minutami również niewiele z tego wynikało. Groźnie zrobiło się dopiero w 78. minucie, kiedy to z najbliższej odległości uderzał Sebastian Bartlewski. Tym razem „Biegan” jednak jeszcze nas uratował. Niestety tego szczęścia zabrakło mu, jak i całej drużynie w 81. minucie. Wtedy tą jedną z nielicznych okazji bramkowych dla Olimpii na gola zamienił Orest Tkachuk wykorzystując dobre dośrodkowanie z prawej strony. Nie ma się co oszukiwać, byliśmy tego dnia za słabi, aby na to trafienie odpowiedzieć choćby golem wyrównującym. – Zabrakło dziś przede wszystkim konkretów w ofensywie. Chcieliśmy dominować, a tego zupełnie nam zabrakło. Musimy ochłonąć, bo te nastroje są teraz mocno średnie. Ta porażka boli, bo po fajnym meczu w środę znów przychodzi taki mecz jak dzisiaj, nie udało się pójść za ciosem. Wiedzieliśmy, że jedziemy na trudny teren, zdawaliśmy sobie sprawę, że mocną stroną Olimpii są stałe fragmenty gry i wiele dośrodkowań, ale nie uchroniliśmy się przed tym – przyznał po meczu wyraźnie podłamany Konrad Gerega. – Wygrana daje nam jeszcze troszeczkę tlenu, bo przegrana by nam go odcięła. W drugiej połowie to był taki rollercoaster, raz Skra była przy piłce, raz my. Wygraliśmy dzięki konsekwencji. Do końca parliśmy do wygranej. Jeśli to utrzymamy, to będziemy przybliżać się do utrzymania – skomentował z kolei szkoleniowiec drużyny z Elbląga, Jacek Trzeciak. Nasza porażka, remis Garbarni w Pruszkowie, podział punktów KKS-u Kalisz w Siedlcach z Pogonią oraz wygrana Stali Rzeszów z Sokołem Ostróda sprawiły, że aż cztery drużyny mają obecnie po 50 punktów. Dwie z nich zagrają w czerwcowych barażach o awans do Fortuna 1. Ligi. Nasza drużyna jest w o tyle gorszej sytuacji, że do rozegrania ma jedno spotkanie mniej. Niemniej Skra zamierza walczyć o czołową szóstkę do samego końca. Za tydzień (29.05, godz. 17.30) przy Loretańskiej podejmować będziemy Błękitnych Stargard. W tym spotkaniu nie mamy już miejsca na najmniejszy margines błędu. Olimpia Elbląg – Skra Częstochowa 1:0 (0:0) 1-0 Orest Tkachuk 81’ Olimpia: Witan, Lewandowski, Wenger, Kamiński, Bawolik (Burzyński), Bartlewski, Tkachuk, Waniek (Zyska), Sedlewski (Kordykiewicz), Filipczyk, Surdykowski Ż Skra: Biegański, Brusiło, Rogala, Holik Ż, Pietraszkiewicz (Milasius), Noiszewski Ż (Kazimierowicz), Nocoń, Gołębiowski Ż, Napora Ż (Klisiewicz), Warnecki (Niedbała Ż) Wojtyra Mariusz Rajek

Mecz o wszystko – zapowiedź spotkania Olimpia Elbląg – Skra

Druga liga przyzwyczaiła nas, że do samego końca trzyma poziom emocji na niezwykle wysokim poziomie. Wszystko wskazuje na to, że nie inaczej będzie na finiszu obecnych rozgrywek. W niedzielę (23.05, godz. 15.00) w Elblągu dojdzie do meczu o wielką stawkę. Olimpia chcąc się utrzymać, a nasza Skra zagrać w barażach o awans – nie mogą już tracić punktów. Remis nie zadowoli nikogo. W czerwcu 2016 roku, po barażach z Motorem Lublin piłkarze Olimpii Elbląg awansowali do drugiej ligi. Od tamtej pory nieprzerwanie występują na tym poziomie rozgrywek i nigdy nie byli tak blisko jej opuszczenia jak obecnie. Na cztery kolejki przed końcem, nasi najbliżsi rywale z dorobkiem 30 punktów zajmują ostatnie miejsce, a analitycy eWinner 2. Ligi obliczyli, że prawdopodobieństwo spadku Olimpii wynosi aż 80 procent. Dla nich kwestia niedzielnej wygranej to być w przyszłym sezonie na szczeblu centralnym albo spaść. Kiedy my cieszyliśmy się z wygranej nad Pruszkowem, Olimpia rozpoczynała mecz niezwykłej wagi w Stargardzie z Błękitnymi. Przegrany w tym meczu znajdowałby się na autostradzie wprost do trzeciej ligi. W starciu, którego stawka być może paraliżowała oba zespoły nie padła żadna bramka. Punkt na wyjeździe z jednej strony był dla elblążan cenną zdobyczą, ale z drugiej nie pozwolił im wydźwignąć się z ostatniego miejsca w tabeli. Olimpia w ostatnim czasie pokonała dwóch rywali z dolnych rejonów klasyfikacji, 3:1 pokonała rezerwy Lecha Poznań, a 2:1 zwyciężyła Znicza. Przegrała z kolei 1:3 równie istotny mecz ze swoją imienniczką w Grudziądzu. Ekipa z Elbląga zagra z nożem na gardle, ale my na pewno nie będziemy jej niczego ułatwiać. Skra ma bowiem swoje cele i plany. Przed meczem ze Zniczem straciliśmy tak dużo punktów, że chcąc zagrać w barażach o awans nie możemy już tracić punktów. Tym bardziej, że w 37. kolejce czeka nas pauza i przed ostatnią serią gier będziemy mogli tylko obserwować jak zapunktują inne drużyny, mające podobne plany do nas. – Wygrana ze Zniczem dała nam ważne zwycięstwo i przełamanie, którego potrzebował cały klub. Zarząd postawił nam za cel zagrać w barażach i mamy zamiar go zrealizować – mówił po ostatnim meczu Konrad Gerega, który wspólnie z Jackiem Rokosą prowadzi obecnie naszą drużynę. W podobnym tonie do trenera po meczu z pruszkowianami, a przed wyjazdem do Elbląga wypowiadali się nasi czołowi zawodnicy. – Po wygranej ze Zniczem powinno być nam łatwiej w kolejnych meczach. Zeszło z nas ciśnienie, bo ta niekorzystna seria zaczynała nam siedzieć w głowach. Do każdego meczu starałem się być dobrze przygotowany. Mam nadzieję, że w Elblągu również pomogę drużynie – stwierdził zdobywca decydującej bramki i najlepszy strzelec eWinner 2. Ligi Kamil Wojtyra. – Mam nadzieję, że do końca będziemy już tylko wygrywać. Jesteśmy w stanie na nowo włączyć się od walki o baraże. Sam sobie postawiłem cel, że muszę dać z siebie jeszcze więcej i pomóc drużynie jako kapitan. O ciężkich chwilach chcemy już zapomnieć. To był ostatni dzwonek, aby się obudzić, bo tabela bardzo się spłaszczyła. Olimpia ma nóż na gardle, ale my również nie możemy sobie pozwolić na stratę punktów, bo chcąc osiągnąć swój cel musimy punktować. Tylko od naszej postawy będzie zależał wynik w Elblągu. Już do końca każdy mecz będzie bardzo trudny. Skupiamy się na sobie i nie chcemy oglądać się na innych – dodawał jasno precyzując cel Piotr Nocoń. Na gospodarzy mobilizująco z pewnością będzie działał wynik jesiennego starcia obu drużyn. Przy Loretańskiej Olimpia wygrała 1:0, co wtedy było wielką sensacją, bo nasza Skra była wtedy opromieniona efektownymi zwycięstwami i świetną grą. Strzelec jedynej bramki z tamtego meczu, Michał Kiełtyka na nasze szczęście tym razem nie będzie mógł zagrać. To będzie mecz, w którym miernik emocji może naprawdę zbliżać się do końca skali, dlatego zachęcamy wszystkich kibiców do oglądania bezpłatnej transmisji spotkania za pomocą aplikacji eWinner. Pierwszy gwizdek sędziego Konrada Aluszyka z Torunia zaplanowany został na godzinę 15.00. Do tego czasu będziemy już znali sobotnich spotkań Znicza Pruszków z Garbarnią Kraków oraz Stali Rzeszów z Sokołem Ostróda. Niezwykle istotnych w kontekście naszej walki o czołową szóstkę. Mariusz Rajek

Wszystko o meczu Skra – Znicz Pruszków – VIDEO

Mecz ze Zniczem Pruszków z wielu powodów był dla nas szczególny. Przede wszystkim udało nam się w końcu przerwać serię 9 meczów bez zwycięstwa. Wygrana 3:2 pozwoliła nam wrócić do strefy barażowej, na nowo odżyły nadzieje barażowe. Był to też pierwszy mecz tego sezonu, w którym drużynę poprowadzili Konrad Gerega z Jackiem Rokosą. Powiedzieliśmy o tym spotkaniu już sporo, a teraz raz jeszcze postanowiliśmy dla Was zebrać wszystkie materiały w jednym miejscu. SKRÓT MECZU ORAZ BRAMKI Podobnie jak w jesiennym starciu pomiędzy Skrą a Zniczem padło 5 goli. Tym razem jednak 3 należały do nas, a dwie do rywali. Tu zobaczycie wszystkie z nich: KONFERENCJA PRASOWA Po raz pierwszy w tym sezonie na konferencji prasowej Skrę reprezentował Konrad Gerega, a Znicza po raz ostatni, choć wtedy jeszcze tego nie wiedział – Piotr Kobierecki. Obaj szkoleniowcy, co zrozumiałe musieli być w zupełnie innych nastrojach: https://www.facebook.com/SKRA.Czestochowa/videos/4347221851990104 Piotr Nocoń, kapitan wyrównał na 1:1 – 'Każdy z nas na nowo uwierzył w ten zespół” Damian Warnecki, strzałem w długi róg wyprowadził nas na prowadzenie 2:1 – „Ryzyko się opłaciło” Kamil Wojtyra, ustalił wynik meczu – „W końcu zeszło z nas ciśnienie” Sebastian Rogala, dostał okazję gry w podstawowym składzie – „Potrzebne były nam zmiany”

Zobacz wszystkie gole z meczu Skra – Znicz – VIDEO

Wygrana 3:2 ze Zniczem Pruszków dała nam ogromną radość i poczucie ulgi po serii meczów bez triumfu. Mimo, że już w niedzielę (23.05) czeka nas kolejny niezwykle istotny mecz z Olimpią w Elblągu chcemy jeszcze pocieszyć się ostatnim zwycięstwem. Zapraszamy do obejrzenia wszystkich bramek z tego spotkania. Dla Skry strzelali Piotrek Nocoń, Damian Warnecki i Kamil Wojtyra.

Tak awansowały Ladies – przeżyjmy to jeszcze raz! – VIDEO

W ostatnich dniach w naszym klubie działo się naprawdę sporo. Jednym z najważniejszych wydarzeń był niedzielny (16.05) mecz naszej żeńskiej drużyny z Bielawianką Bielawa (4:1), po którym zawodniczki Skry przypieczętowały awans do pierwszej ligi! W sezonie 2021/2022 występować będą już na bezpośrednim zapleczu kobiecej Ekstraligi. Kamera SkraTV zarejestrowała ostatnie fragmenty meczu, po którym mogły wystrzelić szampany. Szampana, konfetti, race i wszystko co było później oczywiście również nam nie umknęło. Nie przedłużając – zapraszamy do oglądania:

„Podejmowaliśmy ryzyko i to się opłaciło” – Damian Warnecki po meczu ze Zniczem – VIDEO

– Przed meczem trener mówił nam, aby się nie bać, aby podejmować grę jeden na jeden, oddawać strzały i się to sprawdziło przy mojej bramce na 2:1. Cieszę się bardzo, że udało mi się kreować sytuacje – powiedział w rozmowie z naszą klubową telewizją po meczu 34. kolejki ze Zniczem Pruszków Damian Warnecki, który zagrał jedno z najlepszych spotkań w tej rundzie. Czy spodziewał się zmiany na stanowisku szkoleniowca? Odpowiedzi na to oraz inne pytania w tej rozmowie. Rozmawiał Mariusz Rajek

„W końcu zeszło z nas ciśnienie” – Kamil Wojtyra po meczu ze Zniczem Pruszków – VIDEO

Bramka Kamila Wojtyry w 81. minucie meczu ze Zniczem Pruszków przesądziła o wygranej Skry nad Zniczem Pruszków i powrocie do czołowej szóstki eWinner 2. Ligi. – Bardzo potrzebowaliśmy tej wygranej, w końcu zeszło z nas ciśnienie po tym spotkaniu. Byliśmy dobrze przygotowani do tego rywala i nareszcie to my zdobyliśmy o jedną bramkę więcej od rywali – przyznał lider klasyfikacji strzelców drugiej ligi tuż po spotkaniu. Rozmawiał Daniel Flak