Podział punktów po meczu pełnym walki

Mecz Skry z Błękitnymi miał wielkie znaczenie dla obu drużyn. Remis 1:1 i podział punktów sprawił, że nikt nie jest do końca zadowolony, ale z drugiej strony oba zespoły wciąż mają szanse na realizację swoich celów. Naszej drużynie na pewno nie można odmówić zaangażowania i walki do samego końca. Bramkę na wagę remisu w 83. minucie zdobył Lucjan Klisiewicz, który pojawił się na placu gry… kilkadziesiąt sekund wcześniej.

W spotkanie lepiej weszli goście, którzy już w 10. minucie po raz pierwszy groźnie zagrozili bramce Mikołaja Biegańskiego. Po silnym uderzeniu Dawida Polkowskiego nasz golkiper musiał ratować się sparowaniem piłki na rzut rożny. Sześć minut później Błękitni mieli doskonałą okazję na objęcie prowadzenia po tym jak rzut karny sprokurował dla nich faulem Mariusz Holik. „Biegan” jednak idealnie wyczuł Mateusza Bochnaka i na tablicy wyników nadal utrzymywał się rezultat bezbramkowy.

W 26. minucie Mikołaj musiał już niestety wyciągać piłkę z siatki. Hubert Krawczun po dośrodkowaniu z lewej strony precyzyjnym uderzeniem głową nie dał szans naszemu bramkarzowi. Po objęciu prowadzenia goście mieli jeszcze dwie dobre sytuacje na podwyższenie prowadzenia, raz uratował nas „Biega”, za drugim razem w sukurs przyszła poprzeczka. Najlepsza okazja dla Skry w tej części gry? 39 minuta i uderzenie głową Daniela Pietraszkiewicza z najbliższej odległości po nieco przypadkowym dośrodkowaniu. Tobiasz Weinzettel instynktownie jednak zatrzymał piłkę tuż przed linią bramkową. Sporo kontrowersji było tuż przed gwizdkiem na przerwę. Powalony w polu karnym został Dawid Niedbała, gwizdek sędziego Karola Iwanowicza jednak milczał.

Po przerwie na boisku nie brakowało dobrej i emocjonującej gry. Spotkanie toczyło się naprawdę w niezłym tempie. Skra wymieniała dużo podań prowadziła grę, ale gorzej było ze stwarzaniem sobie dogodnych sytuacji. W 54. minucie Pietraszkiewicz uderzył za lekko po wystawieniu piłki przez Wojtyrę. Pięć minut później nasi trenerzy dokonali podwójnej zmiany, Titas Milasius i Damian Warnecki zastąpili Niedbałę i Pietraszkiewicza. Szczególnie wejście Litwina wprowadziło sporo ożywienia w naszej grze. To my prowadziliśmy grę, ale goście ze Stargardu również odgryzali się groźnymi kontrami. W 61. minucie Błażej Starzycki minął pięciu naszych zawodników, ale przy uderzeniu zabrakło mu precyzji. Cztery minuty później ten sam zawodnik ponownie uderzał z bliska, ale na posterunku był Biegański.

W 82. minucie postawiliśmy wszystko na ostatnią kartę. Na boisku pojawił się trzeci napastnik, Lucjan Klisiewicz, a już chwilę później utonął w objęciach kolegów po wyrównującej bramce. Idealną piłkę lewą nogą z lewej strony dograł mu Milasius, a młodemu napastnikowi pozostało dobrze ułożyć głowę do strzału. – Myślę, że byłem na boisku około minutę. Sam byłem zaskoczony, że tak szybko doszedłem do sytuacji bramkowej. Jestem zadowolony, ale szkoda, że nie wpadła druga bramka. Może ten punkt jednak pomoże nam dostać się do baraży – powiedział po meczu strzelec gola ustalającego wynik spotkania. Nie można na koniec nie wspomnieć jeszcze o 91. minucie. Wtedy to po kolejnym dobrym dograniu od Titasa piłka trafiła w poprzeczkę po uderzeniu Klisiewicza.

– Na plus na pewno należy zapisać duże zaangażowanie, bo chłopaki gonili wynik. Niestety popełniliśmy dużo błędów i to nam nie pomaga w wygrywaniu, musimy wymagać od siebie jeszcze więcej. Zmiany były trafione i tutaj podziękowania należą się pozostałym członkom sztabu, bo ja długo się wahałem. Dzięki roszadom udało się zremisować, a mało brakło, żeby Lucek w pojedynkę wygrał nam ten mecz, gdyby piłka wpadła do bramki zamiast w poprzeczkę. Za tydzień mamy pauzę i rywale będą mieli szansę nas prześcignąć – skomentował na gorąco tuż po spotkaniu Konrad Gerega. – Przy innych wynikach ten punkt byłby bardzo cenny, ale na innych boiskach padły takie rezultaty, że remis niewiele nam daje. Było to bardzo trudne spotkanie, bo Skra też walczyła o swój cel jakim jest występ w barażach – dodał z kolei opiekun Błękitnych, Adam Topolski.

Porażki Stali Rzeszów z Hutnikiem Kraków oraz Garbarni z Olimpią Elbląg ( w obu przypadkach 2:3) sprawiły, że Skra uzyskała nad tymi drużynami punkt przewagi. Problem jedynie w tym, że w następnej kolejce będziemy pauzować i pozostanie nam przyglądać się co zrobią rywale. – Mam nadzieję, że mecz z Garbarnią będzie spotkaniem o wszystko, że nadal będziemy mieli o co grać – z nadzieją w głosie przyznał trener Skry. Z dużą dozą prawdopodobieństwa tak właśnie będzie, a niewykluczone, że wygrana z Garbarnią pozwoli nam zagrać w barażach mimo ogromnej liczby straconych punktów na wiosnę. Wygrać w Krakowie na pewno nie będzie jednak łatwo. Do tego meczu mamy jeszcze dwa tygodnie.

Skra Częstochowa – Błękitni Stargard 1:1 (0:1)

0-1 Hubert Krawczun 26’
1-1 Lucjan Klisiewicz 83’

Skra: Biegański, Brusiło, Rogala, Holik, Kazimierowicz (Klisiewicz), Nocoń, Gołębiowski (Noiszewski Ż), Pietraszkiewicz (Milasius), Napora, Niedbała (Warnecki), Wojtyra

Błękitni: Weinzettel, Mruk Ż, Cywiński, Krawczun, Polkowski (Walków), Sitkowski, Theus, Starzycki (Kwiatkowski), Bochnak, Kujawa, Niedojad

Mariusz Rajek, zdj. Patryk Kowalski