Łukasz Pietrasiński niemalże przez całą swoją przygodę z piłką związany był z naszym klubem. Reprezentował barwy Skry w latach 2007-2014. Kilka dni temu były napastnik (08.04) świętował swoje 36. urodziny. Dołączając się do życzeń chcieliśmy przypomnieć nieco kibicom tego zawodnika, a on sam podzielił się kilkoma pamiątkami z tamtych czasów – wycinkami z gazet, zdjęciami czy biletem. – Ze Skrą mam stały kontakt, byłem nawet w Polkowicach, a na co dzień gram w lidze zakładowej w barwach „Michasia”. Tam prawie wszyscy grali wcześniej w Skrze – relacjonuje Łukasz. Początki Pietrasińskiego w Skrze sięgają końcówki minionego wieku. – Z klubem byłem związany tak naprawdę od 1999 roku. To były ciężkie czasy, ale jakoś musieliśmy dawać sobie radę, Potem pojawił się w Skrze prezes Artur Szymczyk, jak dobrze pamiętam to w 2006 albo 2007 roku, byliśmy wtedy w A klasie. Awansowaliśmy do okręgówki, w której przez cały sezon przegraliśmy tylko jedno spotkanie. W Kłobucku 4:1 pokonał nas Znicz, a trzy bramki strzelił nam Jacek Rokosa. Po tamtym sezonie trafił do nas, już w czwartej lidze. Z sezonu po awansie najbardziej pamiętam inauguracyjny mecz na Powstańców przegrany 1:4. W piątek kończyliśmy przygotowywać stadion, a w sobotę graliśmy mecz – wspomina nasz były snajper. Choć obecnie w piłkę Łukasz gra jedynie rekreacyjnie w drużynie „Michasia”, to cały czas żywo interesuje się wszystkim tym, co dzieje się przy Loretańskiej. – Jeśli tylko mogę, to ciągle jestem na Skrze. Starałem się nie opuszczać nawet sparingów, byłem na meczu w Polkowicach i ostatnim, który udało się w tym roku rozegrać z Elaną Toruń. W związku epidemią koronawirusa, teraz mam wolne w pracy, ale staram się utrzymywać jakąś sylwetkę poprzez wspólne bieganie z córką – dodaje. Czy wierzy jeszcze w powrót na ligowe boiska w obecnym sezonie? – Chciałbym, aby rozgrywki udało się dokończyć. Boisko powinno zadecydować o awansach i spadkach. W meczach, które nam zostały Skra powinna się utrzymać. Wierzę w chłopaków, bo robią kawał dobrej roboty. Myślę, że nawet w meczach wyjazdowych nasze szanse nie byłyby stracone – kończy Łukasz Pietrasiński. A teraz czas na trochę wspomnień w obrazkach. Na początek drużyna Skry, która występowała kilkanaście lat temu w A klasie: Górny rząd od lewej: Pietrasiński, Hoffman, Walczak, Nabiałek, Skoczek, Siembieda Środkowy rząd od lewej:, Gała, Kaczmarzyk , Wisniewski, P. Woldan, Włodarczyk, Szecówka, Antoniak, Grzybowski Dolny rząd od lewej: Smykla, P. Juszczyk, M. Juszczyk, Szczerbak, Lis A to już drużyna Skry w lidze okręgowej: Górny rząd od lewej: Wierzbicki (asystent trenera), Grzybowski, Krasnodębski, Bik, M. Woldan, Nalepa, Ryś, Nabiałek Środkowy rząd od lewej:, Musiał (pierwszy trener), Antoniak, Pusty, Franc, P. Woldan, Oziębała, Rados, Rokosa, Siembieda (kierownik drużyny), Dubiński (trener bramkarzy) Dolny rząd od lewej: Pietrasiński, Caban, Hoffman, Musiał.Lis, Korbel, Marczyk Na tym poziomie nasza drużyna radziła sobie nad wyraz dobrze: Tutaj z kolei Skra już z boisk IV-ligowych: Górny rząd od lewej: Rokosa, Tanzyna, M. Woldan, P. Woldan, Mrożek, Skoczek, Oziębała, Gliński, Dubiński (trener bramkarzy) Środkowy rząd od lewej: Wierzbicki (asystent trenera), Osiński (fizjoterapeuta), Hoffman, Rys, Rados, Bik, Krasnodębski, Nalepa, Stefański, Siembieda (kierownik drużyny), Musiał (pierwszy trener) Dolny rząd od lewej: Marczyk, Musiał, Gerega, Pietrasiński, Lis, Grzybowski, Hudek, Korbel. … i bilet z jednego z wyjazdowych spotkań na tym szczeblu rozgrywkowym:
Kategoria: Klub
Zobacz bilety z meczów Skry
Coraz bardziej tęskniąc i oczekując na powrót ligowych meczów, z nostalgią powrócić możemy do tych rozegranych w ostatnich sezonach. A dziś chcemy powrócić za pomocą pamiątek, które dla niejednego fana są prawdziwymi relikwiami – biletów czy proporczyków. Część swoich zbiorów za pomocą zdjęć udostępnił nam wierny kibic Skry, Norbert Zadora. Zapraszamy do oglądania. Solą kibicowskiego życia są oczywiście mecze wyjazdowe. Od wejściówek na te spotkania zatem zaczynamy: … a tak wyglądały bilety na spotkania Skry przy Loretańskiej: Rzut okiem na karnety… Tutaj możecie zobaczyć prawdziwą perełkę – pamiątkową odznakę, która uhonorowała nasz awans do drugiej ligi: Na koniec kilka proporczyków z sezonu 2018/2019, kiedy byliśmy beniaminkiem szczebla centralnego. Gościliśmy na „Lorecie” naprawdę uznane w Polsce marki:
„Ze Skrą do końca naszych dni!” – rozmawiamy z naszymi kibicami
Może nie jest ich zbyt wielu, ale nie o bicie rekordów liczbowych tu chodzi. Skra ma swoich wiernych kibiców, którzy nie są tylko regularnymi bywalcami stadionu przy Loretańskiej, ale podróżują za drużyną również na mecze wyjazdowe. Nie reprezentują grupy ultras, nazwanie ich chuliganami byłoby dopiero groteskowo śmieszne. Są jedynymi w swoim rodzaju „piknikami”, swoją grupę nazwali nawet „Piknikową Ferajną”. Rodzinna atmosfera? U nich to nie slogan, a stan faktyczny. Norbert i Konrad Zadorowie są żywym przykładem kibicowskiej pasji przekazywanej z pokolenia na pokolenie. Dlaczego właśnie Skra? Jak to wszystko się zaczęło? Norbert (44 lata): – Skra zawsze była obecna w moim domu, dziadek kibicował Skrze, jak byłem mały zabierał mnie „ Pod Kasztany„ – na Grunwaldzką. Sąsiadem moim był Mariusz „Mania” Gaborski, bramkarz Skry. Potem jak już zacząłem pracować, przez 15 lat pracowałem z byłymi piłkarzami Skry Mirkiem Tyrasem czy Zbyszkiem Chojnowskim. Dlaczego Skra? Ja bym zapytał, a dlaczego nie? Skra ma swój klimat, zawsze miała! Pamiętam jako łebek mecze na Grunwaldzkiej w III lidze, to był początek lat 80-tych, mnóstwo ludzi na stadionie, po meczu całe rzesze ciągnące przez Park Jasnogórski. Wielka ekscytacja starszych panów, kolegów dziadka, Skra wygrywa, emocje udzielają się małemu dziecku jakim byłem. Zadowolenie i pełna radość przez długi czas i ta duma – wygrali Nasi! Konrad (19 lat): – Skra dlatego, że pierwszy raz na Skrę wybrałem się 2012 roku i jako 11-letni chłopiec wkraczałem w piłkę nożną. Skra grała na wyjeździe z Przyszłością Rogów, byłem wtedy na wakacjach w pobliskim Bluszczowie i poszliśmy na mecz, bo nasz znajomy powiedział, że drużyna od nas gra w mieścinie obok. Mimo niekorzystnego wyniku czułem wielką przyjemność z tego, że mogę oglądać na żywo piłkarzy reprezentujących moje miasto, tym bardziej na wyjeździe. Świetnie uczucie, które do dziś przypominam sobie oczami wyobraźni. Pamiętacie swój „pierwszy raz” na Skrze? Norbert: – Nie pamiętam dokładnie, ale może rok 1981 lub 1982. Potem czasami jakiś mecz, później lata przerwy. Potem bodajże rok 2012, byliśmy u znajomych w Bluszczowie w miejscowości obok mecz Przyszłość Rogów – Skra, a więc idziemy z Konradem, spotykam kumpla z lat młodości, mieszkaliśmy w tym samym bloku – Przemek Dubiński trener bramkarzy Skry. Gadka szmatka i tak zaczyna się moja, że tak powiem „nowożytna” historia i przygoda ze Skrą. Konrad: – Pierwszy raz na Skrze to mecz Pucharu Polski, wcześniej byłem tylko na jednorazowym wyjeździe o którym wspominałem, lecz pamiętałem nadal o Skrze razem z moim tatą. Dostaliśmy bilety na mecz z Motorem Lublin i uznaliśmy, że idziemy na 100 procent. Nie byliśmy zawiedzeni ani trochę, Skra zagrała świetne spotkanie i wygrała 1-0. Ten mecz chyba nas przekonał, że Skra to “nasz” klub i tu jest nasze miejsce. Atmosfera kibicowska z powodu samych pikników podbiła nasze serca, czuliśmy się na trybunach jak rodzina już na pierwszym spotkaniu, kiedy poznaliśmy paru członków Klubu Seniora. Był taki mecz, który szczególnie zapadł w Waszą pamięć? Norbert: – Tak, to historia najnowsza Skry. Sezon 2017/18, ostatnia kolejka, gramy o awans do II ligi z BKS-em Stalą Bielsko – Biała. Wygrywamy 3:1, ale awans jeszcze niepewny, bo swój mecz gra Ślęza, która siedzi nam na ogonie. Za chwilę dowiadujemy się, że we Wrocławiu remis, mamy awans! Na Lorecie euforia i szaleństwo, tych emocji nie zapomnę do końca życia. Wiesz, twoja drużyna robi historyczny awans, po ponad 60 latach wraca do II ligi, a Ty jesteś na tym właśnie meczu, jesteś świadkiem jak Nasi zaczynają pisać historię Skry od nowa. Konrad: – Oj długo wymieniać, wiele było meczów, które zapadają w pamięć. Choćby Polonia Głubczyce została w pamięci nie z powodów sportowych, lecz przez koszmarną pogodę, która utrudniała nam dojazd na stadion. Piast Żmigród zapadł w pamięć przez wygraną Skry aż 6-0 na własnym boisku. Mimo wszystko zdecydowanym numerem jeden jest mecz Skry z BKS-em Stalą Bielsko-Biała, kiedy to wróciliśmy do II ligi. Nie wiem jak słowami opisać to co wtedy się działo. Piłkarze pytający kibiców: “Jaki wynik?”, “Jak Ślęza?”. Po tym wszystkim wbiegnięcie na murawę i łzy radości w oczach, że na naszych oczach spełnił się sen każdego kibica Skry. Aby to zrozumieć, trzeba było to przeżyć od podstaw, czyli od początku tego historycznego i jakże dramatycznego sezonu. Jeździcie za Skrą na mecze wyjazdowe. Jak na Was reagują na innych stadionach? Zarówno od strony organizacyjnej jak również kibicowskiej? Doszło kiedyś do jakiejś „spiny”? Norbert: – Jeździmy jak najbardziej, od kilku lat jeździmy w kilka osób, pierwsze wyjazdy z naszymi kochanymi seniorami z Klubu Seniora KS Skra Częstochowa, liczyły po 3-4 osoby, ale jesteśmy z drużyną. Gdy nadszedł rok 2018 razem z Konradem stworzyliśmy „Piknikową Ferajnę”. Ja wymyśliłem nazwę, Konrad zrobił projekt flagi, pomysł zrealizował nam Bartek Błach. Mamy swoja piknikową ekipę, do której dołączyło kilka osób z Klubu Seniora i kilku ojców naszych zawodników z różnych grup wiekowych. Jest również z nami ojciec Adriana Błaszkiewicza. Tak zaczynamy piknikowe wyjazdy. Na innych stadionach przyjmują nas raczej jako egzotyczny folklor, sama nazwa „Piknikowa Ferajna” mówi wszystko, ale zawsze jest pełna kulturka, nie ma żadnej spiny. Zresztą wyobraź sobie, że jakaś konkret ekipa ultras ma spinę do pikników, gdzie najmłodszy ma lat 20 a najstarszy jest po 70-tce… No proszę Cię, jacy ultrasi robiliby sobie obciach? Najlepszy wyjazd pod względem liczebnym to ten na Widzew do Łodzi, gdzie pojechał nas cały autokar – pikniki, rodziny piłkarzy. Najzabawniejszy do Rybnika, bo poczuliśmy się za sprawą policji jak jakaś mega ekipa (śmiech). Zajeżdżamy, bach do klatki, no to we czterech dopingujemy, a jak! Klaszczemy, śpiewamy, szaliki w ruch, na płocie flaga. Po meczu trzymają nas w klatce, mundurowi prowadzą nas na parking, na parkingu oznakowany radiowóz i bus z przyciemnianymi szybami, w busie antyterroryści, my w śmiech oni też. Wsiadamy w samochód, oni „bomby” w górę, gwizdki i eskortują nas parę kilometrów za Rybnik. Konrad: – Spin nie uświadczyliśmy nigdy, bardziej budzimy zainteresowanie kibiców gospodarzy, jesteśmy ewenementem na skalę ogólnopolską, że nie chuligani, nie ultrasi, a pikniki jeżdżą w grupie na mecze wspierać swoją drużynę. Nigdy nie zaczynamy pierwsi potyczek słownych, nigdy nie mamy złych intencji wobec kibiców gospodarzy. Jesteśmy wobec każdego neutralni, nie mamy wrogów, aCzytaj więcej
Piotr Wierzbicki: “Możliwe, że to będzie najtrudniejszy okres w naszej historii”
Chcielibyśmy, aby słowo koronawirus zniknęło z każdej przestrzeni naszego życia, ale niestety wciąż musimy je odmieniać. Nie tylko w sferze zdrowotnej wywołuje on ogromne spustoszenie, problemy finansowe odczuwa już niemalże każda gałąź gospodarki. Sport na skutki pandemii jest narażony szczególnie, co już stało się odczuwalne w klubach. Jak sytuacja wygląda w Skrze? Jakie scenariusze ligowych rozstrzygnięć brane są pod uwagę? O tym i nie tylko w szczerej rozmowie z wiceprezesem naszego klubu – Piotrem Wierzbickim. Świat sportu się zatrzymał. Mierzymy się z czymś, co jeszcze kilka tygodni temu było nie do wyobrażenia. Jak w tym czasie wygląda praca Klubu? Na ile da się funkcjonować zdalnie? – No właśnie. Chyba tylko w filmach widzieliśmy takie sytuacje. Zakazy, brak ruchu, brak sportu w TV, no sportowa nuda, ale nie ma wyjścia., trzeba uważać na siebie, innych, dbać o zdrowie, bo nawet jak nie chcemy to sytuacja mocno nas do tego zmusza. Praca Klubu? Znacznie okrojona, dyżurujemy w Klubie trzy godziny dziennie, nadrabiamy zaległości „papierkowe” no i pracujemy nad dokumentacją do Certyfikacji Szkółek, systemu licencyjnego, no i przede wszystkim wdrażamy e-lekcje do naszej szkoły SMS Nobilito – tutaj nie ma wolnego. Ten kryzys gospodarzy nie oszczędzi nikogo. Branża rozrywkowa i sportowa są chyba jednak narażone na bankructwo jak żadna inna. Czy w naszym klubie też daje się to już odczuć? – No tak, to smutna strona i niejedna smutna koronowirusa. Kryzys już odczuwają nasi partnerzy. Już kilkanaście firm, które na co dzień nas wspierają aplikują o zawieszenie swoich zobowiązań. Urząd Miasta odracza podpisanie umów na zadania publiczne, a co za tym idzie odracza się termin przekazania środków – już musieliśmy zrezygnować z pieniędzy przeznaczonych dla nas na Skra Cup. Działania odpłatne prowadzone przez nasz Klub pozostały zawieszone, a więc jesteśmy w strefie mocno zagrożonej dalszym funkcjonowaniem. Jakiś czas zaciskając mocno pas wytrzymamy, ale pakiet ratunkowy rządu nas jak i zapewne innych Klubów nie dotyczy, a część płatności jednak pozostają – ZUS od pracowników, podatki, wynajem budynku szkoły, kontrakty zawodników, trenerów, wynagrodzenia pracowników, którzy nie mogą zostać pozbawieni środków do życia w tym trudnym czasie. Na pewno będzie to bardzo trudny okres dla nas… Kto wie czy nawet nie najtrudniejszy w nowożytnej historii Klubu. Piłka to zbiór naczyń wyjątkowo połączonych. Firmy zaangażowane w sport mogą popaść w problemy finansowe, o czym już słyszymy. – No tak, jak powiedziałem wcześniej. Już mamy nie małą ilość firm, które co prawda nie wypowiedziały umów, ale odroczyły płatność zobowiązań. Wiemy, że nie będzie branży na której się to nie odbije, dlatego w tym miejscu dziękuję naszym partnerom, iż nie rezygnują z pomocy w budowaniu naszego Klubu i rozwoju sportu w naszym mieście, a jedynie zawieszają swoja aktywność, co oczywiście rozumiemy. Dużym problemem na pewno jest szkolenie, Akademia, Szkoła. Trenerzy nie mogą prowadzić zajęć. Czy rodzice w związku z tym sygnalizują, że mogą przez to zrezygnować z zajęć, nie uiszczać opłat czy na to jeszcze za wcześnie? – To ogromny kłopot. Rodzice podchodzą do sytuacji z wyrozumiałością, ale też mają swoje określone możliwości. Nikt nie sygnalizuje rezygnacji z zajęć treningowych, jednak z ponoszeniem kosztów już jest różnie, ale tak jak wspomniałem, podchodzimy do tego ostrożnie. Szkolenie w obecnej formie niestety nie ma możliwości funkcjonowania. Co prawda nasi trenerzy utrzymują aktywny kontakt ze swoimi podopiecznymi w takiej formie jaka jest obecnie dopuszczalna. Zawodnicy otrzymali indywidualne rozpiski i przesyłają sprawozdania z tego co udało im się zrealizować. To na razie jedyna rzecz jaką możemy robić. Miasto w minionym tygodniu podzieliło środki na sport. Cięcia są nieprawdopodobne, a Nasz Klub został pokrzywdzony najbardziej. Dotacja jest mniejsza o blisko 70%. Czy po takim ciosie będziemy w stanie normalnie funkcjonować biorąc pod uwagę jeszcze sytuację z koronawirusem? – Jestem zaniepokojony postawą magistratu. Po samym uchwaleniu środków na poszczególne zadania oniemiałem. Zdałem sobie sprawę, że drastyczne cięcia środków na sport kwalifikowany najbardziej uderzą w nas! Do tego dochodzi kolejny problem. Miasto rozstrzygnęło konkursy na zadania publiczne, podzieliło środki, ale wstrzymało ich realizację. My od stycznia pracowaliśmy z dziećmi i młodzieżą realizując zadania i zakładamy, że te środki trafią do nas w okolicach kwietnia i maja. Teraz pozostajemy w niewiedzy, a to uniemożliwia nawet planowanie budżetu i zarządzanie nim. Przecież środki własne niemal wydaliśmy w pierwszym kwartale – okres przygotowawczy, turnieje, codzienne szkolenie, wynajem sal, transport na zawody i różne pośrednie wydatki nie mogły czekać. Do tego okrojono nam dotację na szkolenie o 44 tysiące złotych. Przyznam szczerze, iż prześledziłem konkursy z ostatnich lat i przyznane nam środki. W 2017 roku na szkolenie otrzymaliśmy 566 tysięcy. Od tamtego czasu minęły trzy lata. Ceny wzrosły, inflacja, zarobki, koszty utrzymania, sprzęt, a środki zostają przeznaczane nielogicznie odwrotnie proporcjonalnie – 486 tysięcy złotych. Tego nie rozumiem… Do tego lwią część z tych środków musimy przeznaczyć na wynajem obiektów MOSiR. W tym roku to 300 tysięcy złotych. O wydatkach na seniorów i seniorki już nawet nie wspomnę. Mocno nas „okrojono” i tutaj nie wiem co tak naprawdę powiedzieć. Będzie bardzo ciężko. Urząd Miasta w minionym roku na seniorów Skry, czyli sport kwalifikowany przeznaczył 242 000 zł, z czego na wynajem obiektów MOSiR mieliśmy i wydaliśmy 62 tysiące złotych. W tym roku przeznaczono na ten cel tylko 135 000 zł z czego na MOSiR musimy oddać 80 000 złotych, czyli więcej… choć trenujemy tyle samo! Czyli Urząd zauważył, iż wszystko drożeje… Nam jednak urwano 125 tysięcy, wnioski nasuwają się same. To taki dodatkowy “bonus” na nasze barki w okresie pandemii. Musimy mieć mocne organizmy i system obronny. Optymizmu niestety brak na każdej płaszczyźnie… Przejdźmy teraz już do kwestii stricte sportowych. Liga stanęła po 22 kolejkach, po naszej wygranej z Elaną. Jesteśmy aktualnie na 15. miejscu – niestety wciąż spadkowym. Jaki wariant teraz wydaje się najbardziej prawdopodobny? Czy PZPN będzie starał się dokończyć rozgrywki na boisku? Jeśli by się nie udało to jakie są pomysły? Głośno mówi się o poszerzeniu lig, tak aby nikt nie spadał, a jednocześnie umożliwić awanse. Tak byłoby sprawiedliwie? – Moim zdaniem rozgrywek nie uda się wznowić, a co za tym idzie sezon nie zostanie dokończony. Musiałby stać się cud i stopień zakażeń Covid 19 nawet nie tyle się zatrzymać, coCzytaj więcej
(8) Ludzie Skry – poznajcie Bartosza Błacha
Człowiek od zadań specjalnych, a może lepiej powiedzieć człowiek od wszystkiego. Jak sam z uśmiechem przyznaje – jak coś nie działa, to moja wina. W zakładce klubowej oficjalnie pełni funkcję kierownika działu marketingu, ale zadań w naszym Klubie ma nieco więcej. Osoba z wizjonerskim spojrzeniem na rozwój Skry, z pasją realizująca wiele projektów na różnych płaszczyznach. Bez przedłużania – poznajcie Bartka Błacha. Bartek, jak żyć w czasie koronawirusa? Na ile możliwe jest zdalne funkcjonowanie, zdalna praca? – Jak żyć? Ostrożnie i uważnie. Wprowadzone obostrzenia mają sens, co pokazały Chiny, który opanowały pandemię i bez względu na spodziewaną tan drugą falę, pokazały, że można wirusa zatrzymać. A czy przyzwyczaiłem się do zdalnej pracy? Nie. Definicją klubu sportowego jest relacja i kontakt z drugim człowiekiem – Zawodnikiem, Sponsorem czy innym Pracownikiem Klubu. Oczywiście pewne rzeczy da się zdziałać zdalnie, pewnych niestety nie. Wierzę jednak, że to kwestia dni i wrócimy do w miarę normalnego, rozsądnego funkcjonowania. Po meczu z Elaną było dużo radości – wygrana, przesunięcie się oczko wyżej w tabeli, duże zainteresowanie naszą bezpłatną transmisją z meczu i nagle wszystko zostało przerwane. Takiego scenariusza nikt nie był w stanie przewidzieć… – Ta runda miała być testem dla wielu nowych konceptów, które chcieliśmy wprowadzić. Przekazanie praw do transmisji z meczów Klubom, przyśpieszyło pewne kwestie – tak jak darmowe transmisje, ale mimo wszystko od nowego sezonu planowaliśmy wiele zmian i nowości jak na przykład Klubowa Telewizja, której testy udało się zacząć i miejmy nadzieję uda się dokończyć. Ale do tego potrzebne są mecze ligowe. Bez nich nie jesteśmy wstanie opracować schematów i wzorców dla projektów. Jesteś w Skrze już trochę czasu. Pamiętasz początki? Jak zaczęła się twoja przygoda na „Lorecie”? – Dziwnie. Pierwszego dnia po porannym spotkaniu z Prezesem, które trwało jakieś trzydzieści minut nie wiedziałem czym mam się zająć. Nie dostałem konkretnych zadać. Inna sprawa, że CV wysyłałem do Szkoły Mistrzostwa Sportowego Nobilito, ale rozmowę miałem do Klubu Sportowego Skra Częstochowa. Z perspektywy czasu bardzo się z tego cieszę. Pamiętam, że pierwszego dnia spotkałem się z Pawłem z Radia Jura w kawiarni, której już nie ma i nie wiem czemu o tym mówię, ale bardzo zapadło mi to w pamięć. Masz porównania działania w realiach III-ligowych oraz na szczeblu centralnym. Mówi się, że to pomiędzy tymi ligami w Polsce jest największa przepaść. Gdzie widzisz największe różnice? – To pytanie bardziej do Piotra albo Oli, bo oni więcej pamiętają z trzeciej ligi. Ja tej trzeciej ligi doświadczyłem raptem trzy i pół miesiąca – pracę zacząłem 1 marca, a awansowaliśmy 16 czerwca. Natomiast różnica jest kolosalna – samych kwestii licencyjnych jest ogromna ilość – poczynając od kwestii bezpieczeństwa kończąc na samych procedurach meczowych. Każda osoba, która ma coś wspólnego z organizacją meczu musi mieć ukończony kurs, zdobyty certyfikat. Funkcji nie można łączyć, ale osób funkcyjnych w czasie dnia meczowego jest siedem, mowa tylko o osobach pełniących funkcje w rozumieniu PZPN. Połączenie tego wszystkiego w dobrze zorganizowany mecz to naprawdę nie lada wyzwanie. Ale myślę, że można się tutaj pochwalić, że bardzo często dostajemy od Delegatów PZPN najwyższe noty. Jesteś dość charakterystyczną postacią, ale być może są kibice, którzy cię nie znają. Przybliż im na czym polega twoja praca w klubie? Wiem, że tych zajęć trochę jest. – A ile mamy czasu? [śmiech]. Moje funkcje, trzeba rozdzielić na te związane z dniem meczowym oraz te z dniem codziennym. Tych funkcji nie jest już tak dużo jak kiedyś, bo przez ostatnie dwa lata Klub niesamowicie się rozwinął. Pełnię funkcję klubowego koordynatora ds. związanych z hazardem i korupcją, klubowego koordynatora ds. kontaktów z kibicami, administratora ds. wymiany informacji meczowej, rezerwowego spikera, głównej osoby kontaktowej ds. organizacji meczu, razem z Piotrem Wierzbickim odpowiadam za organizacje meczy, razem z Marcinem Kotem koordynujemy działania w Loży Biznesowej, razem z Olą Kmieć i Tomaszem Musiałem organizujemy turniej i eventy nie będące meczami piłkarskimi takie jak chociażby Skra Cup czy Akademię Przedszkolaka na Lorecie, razem kreujemy działania marketingowe Klubu.To tak na szybko, ale faktycznie trochę tego jest. Reasumując jak coś nie działa to moja wina [śmiech]. Loża Biznesowa Skry to twoje dziecko. Jesteś dumny z tego projektu i tego ile firm już włączyło się w to przedsięwzięcie? – Jestem dumny z każdego jednego działania Klubu, w którym miałem mniejszy lub większy udział. Jestem dumny, że mogę być częścią Skry Częstochowa. Czy Loża to moje dziecko? Coś może w tym być, ale sukces ma wielu ojców. Pamiętam, że jak przyszedłem do Zarządu z tym projektem i powiedziałem, że tak i tak chcę to robić, to dostałem wolną rękę na zasadzie próbuj, ale żeby nie kosztowało nas to za dużo. Pierwsze spotkanie w październiku 2018 roku zorganizowaliśmy absolutnie po kosztach, w najstarszej zachowanej kamienicy w Częstochowie u moje dobrego znajomego. Pamiętam, że razem z Olą i dwójką wolontariuszy – Martyną i Barkiem, których serdecznie pozdrawiam – ustawialiśmy stoły, a po całym evencie zmywaliśmy. Było wtedy około dwadzieścia osób i o ile dobrze pamiętam też wtedy byłeś razem z Szymonem jako Radio FON. Zbudowaliśmy wtedy wszyscy razem podwaliny pod Lożę – pod networkingowy projekt, który też łączy ponad 100 przedsiębiorców z Częstochowy i okolic i cały czas się rozwija dzięki pracy Marcina, Olgi i każdej osoby, która z dumą nosi herb Loży w połach marynarki – a coraz częściej widać ten herb na mieście. Z emocjami mówisz o tym wszystkim co dzieje się w Klubie, ale jaki naprawdę jest Bartosz Błach? – A o co pytasz? O Twoje pasje, zainteresowania, co robisz po powrocie do domu? – Moją największą pasją na tą chwilę jest cały czas moja praca. Uwielbiam spędzać czas w Klubie, tworzyć i organizować to wszystko co związane jest ze Skrą, a musisz mi uwierzyć, że praca w Klubie to codzienne pokonywanie nowych wyzwań. Nie ma dwóch takich samych dni i to jest fantastyczne. W domu mam rodzinę, żonę, która również mocno związana jest ze sportem, roczną córeczkę oraz dwa psy. Bardzo lubię dobry film i stand up, ale w domowym zaciszu. Na koniec skupmy się na aspekcie sportowym. Liga została przerwana po 22 kolejkach, na razie wciąż jesteśmy w strefie spadkowej.Czytaj więcej
Zbigniew Boniek pisze do piłkarzy
Prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Zbigniew Boniek przesłał dziś (31.03) na ręce Klubów list, w którym zwraca się do wszystkich piłkarzy występujących w polskich ligach. „Zwracam się do Was jako starszy kolega. Odpowiedzialność spoczywa też na was. […] Musicie być w tej niełatwej sytuacji poważni i spokojni. Jednocześnie apeluję o zrozumienie trudnych czasów, jakie nadchodzą dla całego polskiego środowiska piłkarskiego. Nie dajcie się podzielić…” – pisze sternik polskiej piłki. Cały list można przeczytać poniżej. LIST-PREZESA-PZPN-DO-PIŁKARZY . .
(7) Ludzie Skry – poznajcie Marcina Kota
Kontynuując naszą serię w tym tygodniu chcemy przybliżyć Wam postać, która formalnie z naszym klubem związana jest dość krótko, ale w obecnej sytuacji ogólnoświatowej nadchodzącego kryzysu gospodarczego pełni szczególnie ważną funkcję. Marcin Kot zajmuje się szeroko pojętym marketingiem, opiekuje się Lożą Biznesową Skry i rozmawia ze sponsorami. Jak się okazuje, nawet w czasach pandemii koronawirusa można odbyć wiele ciekawych i owocnych rozmów biznesowych. Będzie dużo też o samej piłce. Zapraszamy do lektury. Marcin, chyba w najczarniejszych snach nie spodziewaliśmy się, że doczekamy świata w takiej formie jak obecnie. Tak długo wyczekiwana przez nas runda wiosenna trwała zaledwie dwie kolejki i świat sportu został brutalnie zastopowany przez koronawirusa. Jak sobie radzisz z tą sytuacją? Da się w 100 procentach pracować zdalnie? Masz kontakt z naszymi partnerami, sponsorami, członkami Loży Biznesowej Skry? Czy w tych ciężkich czasach oni znajdują czas na myślenie o sporcie, meczach, ofertach sponsorskich? – No tak, cała ta sytuacja jest bardzo trudna dla wszystkich. Teraz najważniejsze jest to, abyśmy wszyscy cali i zdrowi przeszli przez ten trudny czas i wrócili jak najszybciej do normalnego funkcjonowania. Jeśli chodzi o mnie i organizację pracy to zacznę od tego, iż jakiś czas temu czytałem “Dekalog Nawałki”, w którym to można się dowiedzieć, że trener Nawałka wyznaje bardzo fajną zasadę – mniej więcej brzmiała ona tak, że były już selekcjoner wyrzucał ze swojego słownika słowa takie jak “nie da się”, “problem” itp. Dla niego wszelkiego rodzaju kłopoty i trudne sytuacje to idealna okazja do tego, aby szukać nowych rozwiązań i pomysłów na plan B lub nawet C na daną okoliczność. Wziąłem sobie tą zasadę mocno do serca i również staram się mieć przygotowaną jakąś zapasową opcję na wypadek nieprzewidzianych okoliczności. Dziś staram się pracować zdalnie w mieszkaniu, ale jak wiadomo w domu nie zawsze się da, więc stworzyłem taki mały układ z moim teściem, który to prowadzi firmę budowlaną i w związku z tym ma też swoje biuro. Dogadałem się z nim, że gdy tylko go nie ma, a zazwyczaj jest tam tylko wcześnie rano i po południu, przez resztę dnia biuro jest puste, to ja mogę sobie spokojnie spakować laptopa, zabrać telefon oraz notatnik i jadę tam, aby spokojnie i w ciszy popracować. Staram się do każdego partnera biznesowego, którego jestem koordynatorem zadzwonić, napisać SMS lub maila, aby dowiedzieć się czy u nich wszystko ok. Czy są zdrowi, jak biznes itp. Wiadomo nie jest to najlepszy czas na wspieranie konkretnych działań marketingowo-biznesowych, ale na planowanie już jak najbardziej. Wielu z nich dopiero teraz ma możliwość, aby ze mną spokojnie poplanować jakieś wspólne ciekawe projekty, które będziemy mogli wcielić w życie jak tylko przyjdzie na to dobry moment. Mało tego, okazuje się że właściciele firm, którzy jak dotąd nie mieli czasu, aby się ze mną spotkać i porozmawiać o ewentualnej współpracy, ponieważ ciągle gonili za pieniądzem, klientem, dostawcą, przygotowywali się do targów itp., teraz chętnie umawiają się na często długie rozmowy telefoniczne, aby dowiedzieć się więcej jak funkcjonuje Loża Biznesowa Skry, kto w niej jest, jak to działa itd. Budujemy ze sobą relacje, dzięki którym w przyszłości być może przełożymy je na te konkretne reklamowe i biznesowe w ramach działania Skra Business Lounge. Bardzo interesujące wnioski. Naszą rozmowę powinniśmy zacząć od innego pytania, ale teraz ten wirus niestety określa rytm każdego z nas. Zatem pytanie numer dwa – jak trafiłeś do Skry? Przypomnij swoje początki, jak do tego doszło? – Do klubu trafiłem trochę ponad rok temu. Pracowałem w firmie reklamowej, która była wtedy sponsorem klubu. Miałem bardzo dobry kontakt z Bartkiem Błachem i podczas jednej z rozmów pomiędzy nami padła taka myśl, żebym spróbował swoich sił w Skrze i tak też się stało. Powiedz kibicom czym dokładnie zajmujesz się w naszym klubie? Jakie to jest zajęcie? – Przyszedłem do klubu z misją pozyskiwania nowych partnerów i sponsorów oraz dbania o rozwój Loży Binzesowej i tym też się zajmuję do dziś. Koordynuję Skra Business Lounge, która ma na celu wspierać promocję częstochowskich firm oraz pomagać im w nawiązywaniu relacji biznesowych, tak aby mogli się dzięki nam rozwijać. Z wielu rozmów z tobą wiem, że piłką nożna interesujesz się dość mocno. To twoje największe hobby są też inne? Poza Skrą masz jakąś swoją ulubioną drużynę, ligę? – Piłka nożna to moja pasja, miłość i hobby razem wzięte od dziecka. Od ponad 20 lat śledzę polską a także zagraniczną piłkę na bieżąco. Praca jest również poniekąd moim hobby, więc staram się również i stale poszerzać moją wiedzę z zakresu networkingu, marketingu, działań biznesowych itp. Jeśli chodzi o ulubione kluby piłkarskie to jest ich kilka. Tak jak wspomniałeś Skra wiadomo, bo tutaj pracuję, ale to niejedyny powód. Tutaj kopał w piłkę kiedyś przez chwilę mój tata, grali moi kuzyni a nawet ich dzieci, także argumentów na to, że darzę sympatią ten klub jest więcej niż jeden. Oczywiście trzymam też kciuki za poczynania Rakowa, bo to też nasza częstochowska drużyna i fajnie, że odnosi sukcesy. Poza tym mój świadomy wzrost zainteresowaniem piłką nożną przypadł na połowę lat 90-tych. W tym czasie w polskiej lidze liczyły się tak naprawdę tylko dwa kluby – Widzew i Legia. Ja wybrałem Legię i tak mi zostało aż do teraz. Mam jeszcze jeden ulubiony klub. Jest nim Inter Mediolan. Stało się to za sprawą Ronaldo (tego oryginalnego z Brazylii). Pamiętam jak zakochałem się w jego grze podczas mundialu we Francji w 1998 roku. Przed finałem Brazylii z Francją uprosiłem mamę, żeby poszła ze mną do Kobo, które było wtedy w nieczynnym już przejściu podziemnym w Alejach, żeby kupić sobie jego koszulkę w barwach canarinhos. Oczywiście koszulkę na finał założyłem. Mam gdzieś chyba jeszcze tą koszulkę do dziś. Potem kupiłem sobie jeszcze tą w barwach Interu i zacząłem regularnie śledzić poczynania tej drużyny nawet gdy Ronaldo już odszedł. Powróćmy jeszcze do Skry. W klubie głównie opiekujesz się Lożą Biznesową. Jak układasz sobie plan pracy? Jak wyglądał twój plan pracy jeszcze przed koronawirusem? – Tak jak wspomniałem wcześniej jestem koordynatorem SBL, więc głównie zajmuję się rozwojem tego projektu oraz dbam o aspekty marketingowo-biznesowe firm, które koordynuje. Mój plan pracy jeszcze przed epidemiąCzytaj więcej
Artur Szymczyk wybrany prezesem Podokręgu Częstochowa!
Niezwykle miło i z poczuciem satysfakcji przyjęliśmy wiadomość, że prezes naszego Klubu – pan Artur Szymczyk głosami 36 delegatów w głosowaniu jawnym został wybrany nowym nowym prezesem Podokręgu Częstochowa. Wyboru dokonano podczas Walnego Zabrania Podokręgu w Hali Sportowej Częstochowa. – Dziękując tym, którzy mnie poparli, a także tym, którzy wstrzymali się od głosu lub głosowali przeciwko mnie, obiecuję że postaram się wypełniać swoją rolę jak najlepiej – powiedział po głosowaniu sternik naszego Klubu. Gratulujemy! W środę (11.03) w sali konferencyjnej HSC zebrało się 44 delegatów reprezentujących 72 kluby. Celem było podsumowanie minionej kadencji orz wybory: nowego prezesa, prezydium Podokręgu Częstochowa oraz delegatów na Walne Zebranie Śląskiego Związku Piłki Nożnej. – Kierowany przeze mnie podokręg postawił na trzy wartości: wyspecjalizowaną kadrę pracowniczą, której celem było zapewnienie jak najlepszej obsługi i przygotowanie najlepszych rozwiązań organizacyjnych rozgrywek, zrównoważoną gospodarkę finansową oraz pomoc w codziennej działalności klubom poprzez szkolenie i właściwe ukierunkowanie przepływu wolnych zasobów finansowych podokręgu. Wszystkie cele zostały przez nas zrealizowane. Dziękuję z całego serca wszystkim, którzy pomogli mi w tym trudnym okresie transformacji podokręgu w jego prowadzeniu i realizacji postawionych przed nim zadań – powiedział ustępujący prezes Grzegorz Derek. Po multimedialnej prezentacji działań Śląskiego Związku Piłki Nożnej przyszedł czas wyborów. Na prezesa Skry głosowało 36 z 44 zgromadzonych delegatów. Wybór Artura Szymczyka nie podlegał zatem dyskusji. – Wiem, że takie wybory budzą dużo emocji oraz kontrowersje. Nie ma osoby, która wszystkich pogodzi. Dlatego dziękując tym, którzy mnie poparli, obiecuję im, a także tym, którzy wstrzymali się od głosu lub głosowali przeciwko mnie, że postaram się wypełniać swoją rolę jak najlepiej. Dodam jeszcze, że to ja poprosiłem Grzegorza Derka dwa lata temu żeby został prezesem podokręgu. Uważam, że był bardzo dobrym prezesem i bardzo dobrze wywiązywał się ze swoich obowiązków. Chciałbym, żeby we wszystkich 12 podokręgach byli tak sumienni i dokładni prezesi. Mnie też swoim zaangażowaniem wysoko zawiesił poprzeczkę i będę miał duże wyzwanie żeby temu podołać i tak prowadzić nasz podokręg, ale gdybym miał wątpliwości, czy temu wyzwaniu podołam to nie stanąłbym przed wami. Jestem gotowy na to wyzwanie i pracy na rzecz całego częstochowskiego środowiska piłkarskiego – powiedział prezes Artur Szymczyk. Do Prezydium Podokręgu Częstochowa ponadto wybrani zostali: Arkadiusz Szymanek, Dawid Wytrzymały, Michał Piłka, Dawid Melanowicz, Paweł Rybak, Rafał Pietrzykowski, Cezary Suchan i Sławomir Wypych. Mandat delegatów na Walne Zebranie Śląskiego Związku Piłki Nożnej powierzono: Tomaszowi Gęsiarzowi, Arturowi Szymczykowi, Arturowi Raźniakowi, Cezaremu Suchanowi, Dawidowi Wytrzymałemu, Danielowi Zalskiemu, Sebastianowi Zarembie, Arkadiuszowi Szymankowi i Pawłowi Rybakowi. – Dziękuję wam wszystkim za pracę na rzecz śląskiej piłki nożnej. Wierzcie mi, że w najbliższym czasie, w ciągu dwóch lat, zostanie tu zorganizowanych co najmniej sześć spotkań integracyjnych, żebyśmy się spotkali, porozmawiali i wtedy możecie mi przekazać wszystkie swoje uwagi. To cię się podoba, co się nie podoba, żebyśmy mogli razem rozwijać naszą dyscyplinę. Wszystkie te programy, które są realizowane i służą klubom wypłynęły z dyskusji z klubowymi działaczami. Z wami też, bo rola prezesa to jest służba. Ja do tego tak podchodzę. Nie każdy musi się ze mną zgadzać, ale gdy będziemy rozmawiać i szukać rozwiązań to dojdziemy do kompromisu w myśl zasady, że wszyscy jesteśmy jedną drużyną – podsumował wybory prezes Śląskiego Związku Piłki Nożnej Henryk Kula. MR / źródło: Śl.ZPN
Transmisja meczu z Łodzi
Zgodnie z decyzją Wojewody Łódzkiego spotkanie drugiej ligi pomiędzy Widzewem Łódź i Skrą Częstochowa odbędzie się bez widzów. W środę 11 marca do Łódzkiego Klubu wpłynęła decyzja Wojewody Łódzkiego, która zakazuje przeprowadzenia zaplanowanego na 14 marca 2020 roku meczu Widzewa Łódź ze Skrą Częstochowa z udziałem jakiejkolwiek publiczności na całym obiekcie, niezależnie od ostatecznego charakteru imprezy (zarówno w przypadku imprezy masowej, jak i imprezy niebędącej imprezą masową). Decyzja argumentowana jest zasięgiem ogólnokrajowym wydarzenia oraz negatywną oceną stanu bezpieczeństwa i porządku publicznego w związku z ryzykiem niekontrolowanego rozprzestrzeniania się koronawirusa SARS CoV-2 powodującego zachorowania na chorobę Covind-19. W związku z tym Widzew Łódź przeprowadzi bezpłatną transmisję na swoim kanale YouTube dostępnym pod tym linkiem https://www.youtube.com/channel/UCUcTrlRkPFpnONTSqY9flPA Zachęcamy do dopingu Skrzaków sprzed ekranów.
Treningi OAS i AP zawieszone
Z uwagi na potencjalne zagrożenia dla zdrowia i życia uczestników treningów piłkarskich prowadzonych przez Skrę Częstochowa, spowodowane rozprzestrzeniającym się koronawirusem COVID-19 oraz biorąc pod uwagę stanowisko Minister Sportu o odwołaniu wszystkich imprez sportowych, treningi w ramach Osiedlowej Akademii Skry OAS oraz Akademii Przedszkolaka AP, zostają zawieszone od dnia 12.03.2020 do dnia 25.03.2020. Czas trwania zawieszenia może ulec zmianie w związku z poprawą lub pogorszeniem się sytuacji związanej z epidemią.