Zapraszamy do obejrzenia konferencji prasowej po meczu Skry Częstochowa w Jastrzębiu-Zdroju.
Kategoria: I Zespół
Galeria z meczu w Jastrzębiu
Zapraszamy do galerii z meczu 28. kolejki pomiędzy GKS Jastrzębie a Skrą Częstochowa.
Przegrywamy w Jastrzębiu [RELACJA]
Piłkarze Skry przegrali w niedzielę z GKS-em Jastrzębie 0:2 w wyjazdowym pojedynku, rozgrywanym w ramach 28. kolejki 2. ligi. Obie bramki dla gospodarzy zdobył Michał Bednarski. Wynik nie oddaje tego, co działo się na boisku, bowiem inicjatywa przez niemal 90 minut należała do Skry. Mecz w Jastrzębiu-Zdroju już przed pierwszym gwizdkiem zapowiadał się interesująco. Skrzacy przystępowali do niego podbudowani zwycięstwem w starciu z rezerwami Zagłębia Lubin, natomiast GKS mocno podrażniony stratą punktów w dwóch ostatnich spotkaniach. Niebezpieczeństwo utraty dystansu do bezpiecznej strefy była dodatkową motywacją gospodarzy, walczących o ligowy byt. „Zamknięty” początek Jastrzębianie wyszli na boisko z dwójką napastników, co było jasnym sygnałem, że nie mają zamiaru bronić wyniku. Kto jednak spodziewał się huraganowych ataków z jednej bądź drugiej strony musiał czuć się rozczarowany. Pierwsze minuty bowiem upłynęły pod znakiem zamkniętej gry toczącej się w środkowej strefie boiska, a największe emocje wzbudził stan zdrowia Tobiasza Kubika, który podczas skoku pressingowego został mocno trafiony w głowę piłką. Na szczęście po chwili nasz zawodnik wstał murawy i mógł kontynuować mecz. W tej fazie spotkania do sytuacji strzeleckich dochodzili wyłącznie nasi piłkarze. Najpierw Mateusz Maćkowiak trafił w boczną siatkę, a chwilę później po przechwycie Macieja Masa na 20 metrze na strzał z dystansu zdecydował się Mikołaj Łabojko. Mas do sytuacji strzeleckiej doszedł w 24. minucie, kiedy otrzymał podanie od Kubika z lewej strony. Nasz napastnik zdecydował się na uderzenie z pierwszej piłki, ale futbolówka minęła słupek bramki strzeżonej przez Grzegorza Drazika. W 38. minucie formę Drazika sprawdził Przemysław Sajdak, którego strzał z dystansu sprawił golkiperowi GKS-u pewne kłopoty. Do piłki, która wyskoczyła z koszyczka bramkarza doskoczył Mas, ale Drazik był minimalnie szybszy. Skoro nie udało się z bliskiej odległości Mas spróbował sprzed pola karnego, ale jego uderzenie tuż przed końcem pierwszej części gry złapał kapitan jastrzębian. Do szatni obie strony udały się zatem przy bezbramkowym remisie. Trzeba jednak przyznać, że mecz znajdował się pod pełną kontrolą naszej ekipy, brakowało jedynie podkreślenia tego stanu rzeczy zdobytym golem. Zmiana stron i otwarcie wyniku Po kwadransie przerwy od samego gwizdka zobaczyliśmy Skrę agresywną i pewną swoich atutów. Zaczęliśmy od strzału Sajdaka, po którym futbolówka przefrunęła nad poprzeczką, a kilkadziesiąt sekund później najpierw potężnie z dystansu uderzył Winciersz, a potem po raz kolejny Sajdak. Obydwa strzały z trudem obronił Drazik. W 52. minucie po rzucie rożnym jeden z naszych piłkarzy zagrał piłkę ręką i arbiter, pan Sebastian Tarnowski, wskazał na jedenasty metr. Nasi zawodnicy bezskutecznie próbowali przekonać sędziego, że chwilę wcześniej powinien przerwać grę z takiego samego powodu, ponieważ tuż przed opuszczeniem boiska piłkę ręką w naszej szesnastce dotknął jeden z jastrzębian, jednak rozjemca nie zmienił zdania, a karnego pewnie wyegzekwował Michał Bednarski. Trafienie numer dwa Po stracie bramki scenariusz gry nie uległ zmianie. To nasi zawodnicy utrzymywali się przy piłce i zdecydowanie przeważali, jednak gospodarze skutecznie wypychali nas sprzed pola karnego bądź nie pozwalali na oddanie strzałów z klarownych pozycji. Co nie oznacza, że do takich nie dochodziliśmy. W 67. minucie Jakub Niedbała, który chwilę wcześniej pojawił się na murawie, posłał piłkę do pędzącego lewą stroną Kubika, który wymanewrował obrońców i oddał strzał. Na posterunku znajdował się jednak Drazik, chociaż interweniował „na raty”. W 70. minucie Igor Ławrynowicz wszedł w pole karne, gdzie nieprzepisowo zatrzymywali go rywale i arbiter po raz drugi tego dnia wskazał na „wapno”. Piłkę ustawił sobie Mikołaj Łabojko, niestety jego intencje wyczuł Drazik. Nie zdążyliśmy otrząsnąć się z tej sytuacji, kiedy niebezpiecznie zrobiło się pod naszą bramką. Kontratak jastrzębian zamknął Bednarski, kierując piłkę do siatki. Wynik nie oddaje przebiegu pojedynku W 84. minucie pojawiła się szansa na zdobycie bramki kontaktowej, ale w sporym zamieszaniu piłkę zmierzającą do bramki sprzed linii wybił jeden z defensorów jastrzębian. I pomimo usilnych prób naszego zespołu nie udało się zanotować gola, dającego nadzieję na odwrócenie losów pojedynku. Szkoda, ponieważ z przebiegu meczu trzeba oddać podopiecznym Konrada Geregi, że byli zespołem piłkarsko lepszym. Niestety gospodarze byli do bólu skuteczni i trzy punkty zostały w Jastrzębiu-Zdroju. GKS Jastrzębie – Skra Częstochowa 2: 0 (0:0) 1:0 Michał Bednarski (52’ – karny), 2:0 Michał Bednarski (71’) GKS Jastrzębie: Drazik – Rogala, Zacharenko (72’ Matuszek), Baranowski, Boruń – Fietz, Maszkowski (72’ Jadach), Guilherme, Kargul-Grobla – Bednarski (74’ Gołuch), Zych (89’ Kiebzak) Skra Częstochowa: Rajczykowski – Wypart, P. Kucharczyk, Nawrocki – Łabojko (75’ Kołodziejczyk), Ławrynowicz (80’ Dzięgielewski), Maćkowiak (65’ Niedbała), Winciersz, Kubik, Sajdak – Mas (75’ Grzelka)
Przed nami starcie z GKS-em Jastrzębie [ZAPOWIEDŹ]
W niedzielę (14 kwietnia) o godzinie 17:00 podopieczni Konrada Geregi udadzą się w delegację do Jastrzębia. GKS walczy o utrzymanie w gronie drugoligowców, więc z pewnością piłkarzy Skry czeka trudne wyzwanie. Kolejne starcie o drugoligowe punkty zbliża się wielkimi krokami. Piłkarze Skry wybiorą się na trudny teren do Jastrzębia. Tamtejszy GKS to zespół nieobliczalny, mocno zmotywowany walką o utrzymanie na trzecim poziomie rozgrywkowym. Sytuacja GKS-u nieco się skomplikowała po środowej porażce we Wronkach. Tym bardziej, że strata punktów przyszła cztery dni po porażce z innym zespołem walczącym o ligowy byt – Olimpią Grudziądz. To z pewnością popsuło plany szybkiego wyjścia z zagrożonej strefy piłkarzom z Górnego Śląska. A GKS stać na wiele. Świadczy o tym choćby pewne zwycięstwo (3:1) nad Kotwicą Kołobrzeg, odniesione tuż przed świętami Wielkiej Nocy czy wcześniejszy remis (1:1) z KKS-em Kalisz. Patrząc zresztą na otwarcie wiosny, to podopieczni Dawida Pędziałka nieźle rozpoczęli granie w drugiej części sezonu, notując cztery kolejne mecze bez porażki. Niestety z czasem przyszła „zadyszka”, chociaż wspomniane zwycięstwo nad Kotwicą udowadnia, że lekceważyć jastrzębian nie można. Tym bardziej, że patrząc na suche liczby zarówno Skra jak i GKS wiosną zapisały przy swoim dorobku po 9 punktów. Co warte podkreślenia piłkarze z Jastrzębia 22 oczka z 30 dotychczas zdobytych, wywalczyli na własnym terenie. Nasi piłkarze muszą szczególną uwagę zwrócić na Michała Bednarskiego. 28-latek zgromadził dotychczas 9 trafień, z czego 4 miały miejsce wiosną. Skoro jesteśmy przy strzelcach warto wspomnieć, że po stronie Skry w ostatnim czasie rozstrzelał się Przemysław Sajdak. Ofensywny pomocnik, a przy tym kapitan naszej ekipy, w dwóch ostatnich pojedynkach trzykrotnie znajdował drogę do bramki rywali. To dobry prognostyk przed dalszą częścią sezonu. Na koniec dodajmy, że GKS może się poszczycić… najmłodszym pierwszym trenerem na szczeblu centralnym. Kilka miesięcy temu schedę po Piotrze Dziewickim przejął wspomniany 26-letni Dawid Pędziałek, który w klubie pojawił się latem 2022 i początkowo pełnił funkcję analityka oraz trenera przygotowania motorycznego. Co ciekawe Pędziałek w rundzie jesiennej dwukrotnie usiadł na ławce rezerwowych w roli… bramkarza! W niedzielne popołudnie na ciekawostki nie będzie już ani miejsca ani czasu. Nasza ekipa jest skupiona na walce o trzy punkty, dające możliwość zbliżenia się do czołowej szóstki. Co będzie potem, pokaże czas. Mecz pomiędzy GKS Jastrzębie a Skrą Częstochowa odbędzie się w niedzielę, 14 kwietnia, o godzinie 17:00 w Jastrzębiu-Zdroju. Transmisję przeprowadzi Pilot WP.
Przedstawiamy rywala: GKS Jastrzębie
Już w najbliższą niedzielę czeka nas starcie z GKS-em Jastrzębie. Zanim jednak usłyszymy pierwszy gwizdek przyjrzyjmy się historii klubu z południowej części województwa śląskiego. Jastrzębie-Zdrój, położone jest niedaleko polsko-czeskiej granicy i przez lata było senną miejscowością. Wszystko zmieniło się w XIX wieku, kiedy podczas poszukiwań węgla natrafiono na solankę jodowo-bromową. Krótko później hrabia Feliks von Koenigsdorff rozpoczął budowę obiektów służących leczeniu, a sama miejscowość zmieniła nazwę na Bad Koenigsdorff-Jastrzemb, która utrzymała się aż do 1922 roku. Historia klubu sportowego jest oczywiście krótsza, ale i tak bardzo interesująca. Górnik Jastrzębie powołany został do życia 15 czerwca 1961 roku. Przez lata klub kursował między II a III ligą. Po perturbacjach na przełomie pierwszej i drugiej dekady XXI wieku mozolnie wydostawał się z szóstego poziomu rozgrywkowego, by wreszcie w 2018 roku zagościć na zapleczu ekstraklasy. Przygoda z I ligą trwała przez cztery sezony. Najbardziej udana była pierwsza z kampanii, ukończona przez jastrzębian na piątej lokacie. Później było już nieco gorzej i ostatecznie po sezonie 2021/2022 GKS opuścił szeregi Fortuna 1. Ligi, lądując w 2. lidze. Warto wspomnieć, że GKS w swojej historii zasmakował gry na najwyższym poziomie w naszym kraju. Miało to miejsce w sezonie 1988/89. Piłkarze z Jastrzębia wśród najlepszych walczyli dzielnie, odnosząc 8 zwycięstw i notując 8 remisów. Dało im to 14. miejsce w 16-zespołowej lidze, przez co sezon wydłużył się dla nich o potyczki barażowe z Zawiszą Bydgoszcz. Pierwsze starcie zakończyło się bezbramkowym remisem, natomiast w drugim bydgoszczanie triumfowali 2:0, gwarantując sobie miejsce w elicie. Nieco ponad dekadę wcześniej piłkarze z Górnego Śląska osiągnęli swój największy sukces w Pucharze Polski. Dotarli bowiem aż do półfinału edycji 1975/76, eliminując kolejno Motor Praszka (4:2), Wisłę Kraków (1:0), Legię Warszawa (0:0, po karnych) oraz Stal Rzeszów (1:0 po dogrywce). Pochód jastrzębian zatrzymała dopiero Stal Mielec (z Grzegorzem Lato, Henrykiem Kasperczakiem czy Janem Domarskim w składzie), która w finale uległa Śląskowi Wrocław. GKS Jastrzębie Bramkarze: Grzegorz Drazik (1993), Wiktor Rusin (2004), Jakub Trojanowski (2001) Obrońcy: Paweł Baranowski (1990), Bartosz Boruń (2000), Jakub Iskra (1996), Konrad Kargul-Grobla (2005), Przemysław Lech (1995), Szymon Matuszek (1989), Sebastian Rogala (2000), Jewgienij Zacharenko (1996), Jan Ziewiec (2004) Pomocnicy: Farid Ali (1992), Mateusz Chmarek (2004), Karol Fietz (2003), Szymon Gołuch (2002), Joao Guilherme (1995), Kamil Jadach (1990), Wojciech Katus (2007), Szymon Kiebzak (1997), Szymon Maszkowski (2005), Krystian Mucha (2004), Gracjan Sajdak (2007), Daniel Szymczak (2004) Napastnicy: Michał Bednarski (1996), David Kabala Mukonkole (2003), Kacper Zych (2002)
Poznaliśmy arbitrów niedzielnego meczu
W najbliższą niedzielę Skra Częstochowa zmierzy się w Jastrzębiu-Zdroju z tamtejszym GKS-em. Poznaliśmy już obsadę sędziowską tego pojedynku. Spotkanie pomiędzy GKS-em Jastrzębie a Skrą sędziować będzie pan Sebastian Tarnowski z Wrocławia. Na liniach pomagać mu będą panowie Jakub Szkutnik i Paweł Jałowiec, natomiast funkcję sędziego technicznego pełnić będzie pan Maciej Kuropatwa. Tarnowski w bieżącym sezonie już trzykrotnie sędziował mecze naszej ekipy. Za każdym razem były to spotkania domowe (11 sierpnia z Olimpią Elbląg, 27 października ze Stalą Stalowa Wola oraz 22 marca z Chojniczanką Chojnice). Co ciekawe żadnego z tych spotkań nasi piłkarze nie wygrali. 44-letni arbiter we wspomnianych spotkaniach 18-krotnie sięgał do kieszonki, przy czym raz pokazał czerwoną kartkę, będącą następstwem dwóch żółtych. Niedzielny mecz pomiędzy GKS Jastrzębie a Skrą Częstochowa rozpocznie się o godzinie 17:00.
Paweł Kucharczyk w jedenastce kolejki
Paweł Kucharczyk wybrany został przez „Piłkę Nożną” do jedenastki 27. kolejki 2. ligi. To pokłosie świetnego występu naszego defensora w meczu przeciwko rezerwom Zagłębia Lubin. Paweł Kucharczyk w piątkowym meczu z Zagłębiem II Lubin był kluczową postacią naszej drużyny. Nie tylko wypełnił swoje obowiązki związane z linią defensywną, ale także otworzył wynik spotkania, najlepiej odnajdując się w polu karnym. Dobry występ naszego piłkarza został doceniony przez prestiżowy tygodnik „Piłka Nożna”. Dziennikarze tego periodyku wybrali bowiem Kucharczyka do jedenastki 27. kolejki. To drugie tego typu wyróżnienie dla stopera Skry w tym sezonie. Jedenastka 27. kolejki 2. ligi wg tygodnika „Piłka Nożna”: Bomba (ŁKS II) – Marcinkowski (Hutnik), Ślęzak (ŁKS II), P. Kucharczyk (Skra) – Ciupa (Olimpia G.), Milasius (Pogoń), Klichowicz (Wisła), Krzemień (Polonia), Kieliś (Hutnik) – Firmino (Chojniczanka), Wojtyra (Polonia) Pawłowi, gratulujemy! A wywiad z naszym obrońcą, przeprowadzony na początku tygodnia przeczytacie tutaj:
Paweł Kucharczyk: Nie czuję presji i robię swoje
Paweł Kucharczyk od początku rundy wiosennej na stałe zagościł w pierwszym składzie Skry Częstochowa. 26-letni zawodnik stanowi o sile formacji defensywnej, jednak posiada niewątpliwe atuty z przodu, co udowodnił, wyprowadzając nasz zespół na prowadzenie w starciu z rezerwami Zagłębia Lubin. U progu nowego tygodnia postanowiliśmy zamienić z nim kilka słów. W meczu z rezerwami Zagłębia Lubin nie tylko otworzyłeś wynik spotkania, ale także konto naszego zespołu wiosną na Lorecie. Chyba te trzy punkty, do których dołożyłeś sporą cegiełkę, były wam, jako drużynie, bardzo potrzebne? Na pewno tak. To był mecz z gatunku tych za sześć punktów. Byliśmy z Zagłębiem sąsiadami w tabeli, ponadto od meczu z Kaliszem dawno nie wygraliśmy na Lorecie i odczuwaliśmy to. Cieszy mnie, że mogłem pomóc drużynie strzelając gola, bo to taki bonus dla mnie, jako zawodnika z bloku defensywnego. Jeśli chodzi o Ciebie, to od początku rundy jesteś pierwszym wyborem trenera Geregi, jeśli chodzi o formację defensywną. Czujesz, że to jest ten czas i to miejsce, kiedy możesz pokazać pełnię swoich umiejętności? Tym bardziej, że w poprzedniej rundzie na Twojej drodze stanęły kontuzje… Rzeczywiście. Fajnie zacząłem rundę jesienną, strzeliłem zwycięską bramkę z Sandecją i krótko później niefortunnie upadłem. W konsekwencji złamałem rękę, co na pewno trochę mnie zahamowało. Cieszę się z tego, że praktycznie od początku rundy gram w pełnym wymiarze czasu, ale ważniejsze dla mnie jest to, żeby drużyna wygrywała i taki jest mój cel. Nie wiem czy oglądałeś pomeczową konferencję prasową, ale trener Gerega powiedział w piątek, że Ty i Przemek Sajdak jesteście liderami tego zespołu, którzy biorą na swoje barki ciężar odpowiedzialności. Czujesz jakąś presję z tym związaną czy wręcz przeciwnie – napędza Cię ona do lepszej gry? Nie czuję presji i robię swoje. To oczywiście miłe ze strony trenera, że tak powiedział, ale ja się skupiam na treningu i na tym, żeby wykonać swoją robotę, a potem zwieńczyć to meczem i tyle. W niedzielę czeka nas spotkanie z GKS-em Jastrzębie. Wydaje się, że to będzie trudny, fizyczny mecz, ale o ciebie możemy być spokojni, bowiem choćby sposób, w który zdobyłeś bramkę w miniony piątek udowadnia, że nie boisz się ostrej, fizycznej gry… Taka jest ta liga. Żeby były wyniki trzeba stawić czoła fizycznym rywalom, wykorzystywać stałe fragmenty gry. Jedziemy tam na ciężki mecz, bo Jastrzębie po rundzie jesiennej wzmocniło się kilkoma doświadczonymi zawodnikami, ponadto gramy na wyjeździe, a liga pokazuje, że takie mecze rządzą się swoimi prawami. To jest końcówka ligi i każdy punkt ma ogromne znaczenie, zarówno dla tych, którzy walczą o utrzymanie jak i dla tych, którzy celują wyżej. A margines błędu jest niewielki. Celujemy w pierwszą szóstkę czy w szatni raczej nie rozmawiacie o tym, a bardziej skupiacie się na najbliższym czekającym was meczu? Myślę, że trzeba celować jak najwyżej. Co będzie, to będzie, ale do każdego meczu trzeba podchodzić jak do małego finału i zobaczymy co przyniesie przyszłość. W dużej piłce zadebiutowałeś w barwach Śląska Wrocław, zagrałeś nawet w Ekstraklasie. Czy w związku z tym śledzisz co dzieje się w walce o mistrzostwo Polski i czy serce trochę mocniej bije za Śląskiem? Nie powiedziałbym, że serce jakoś mocniej bije za Śląskiem. Grałem tam oczywiście i zawsze dawałem z siebie 100%, ale nie mam w związku z tym myśli o tym, że chciałbym, żeby Śląsk zdobył mistrzostwo. Po prostu lubię polską piłkę. Śledzę ją od Ekstraklasy do praktycznie III ligi. Znasz smak Ekstraklasy. Chciałbyś wrócić na ten poziom czy może nie myślisz o tym w ten sposób? U każdego sportowca jest ambicja, żeby grać jak najwyżej, jak najlepiej i być w tej piłce na najwyższym poziomie. Ja jednak skupiam się na tym gdzie gram i w tym miejscu chcę się realizować. Jeśli będę dobrze prezentował się tu i teraz, może pojawić się okazja grania w wyższej lidze. Ale nie myślę o tym. Teraz gram w Skrze i tutaj daję z siebie 100%. To jest dla mnie teraz najważniejsze.
Ambicja nagrodzona. Patrzymy w górę
Skra w miniony piątek pokonała rezerwy Zagłębia II Lubin 2:1. Wynik otworzył Paweł Kucharczyk, natomiast bramkę na wagę trzech punktów zdobył w 90. minucie spotkania Przemysław Sajdak. Wreszcie uśmiechnęło się do nas piłkarskie szczęście i ambicja naszych piłkarzy została nagrodzona. Zwycięstwo pozwoliło też naszym zawodnikom złapać drugi oddech. Z pewnością do piątkowego meczu z Zagłębiem II Lubin przystępowaliśmy z delikatnymi obawami. „Płaska” tabela sprawiała, że porażka mogłaby mieć swoje reperkusje w postaci niebezpiecznego zbliżenia się do czerwonej strefy. W ostatnim czasie, chociaż nasi piłkarze prezentowali się na boisku bardzo dobrze, brakowało im odrobiny szczęścia, by ostatecznie przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Mało tego mogło się wydawać, że zimą na Loretę ktoś rzucił czar, bowiem nie dość, że w trzech ligowych meczach wiosennej kampanii u siebie nie wygraliśmy, to dodatkowo nie mogliśmy znaleźć drogi do bramki rywala. I gdyby wynikało to ze słabej gry naszych zawodników można byłoby ten fakt zrozumieć, jednak – jak już powiedzieliśmy na wstępie – do postawy na boisku podopiecznych Konrada Geregi nie można mieć żadnych pretensji. Na szczęście okazało się, że nie trzeba wzywać nikogo do odczynienia uroku i Skrzacy w meczu z rezerwami ekstraklasowego Zagłębia zainkasowali trzy punkty, o których zaważyło trafienie Przemysława Sajdaka, w 90. minucie gry. Sam fakt, że bramka padła tuż przed końcowym gwizdkiem również jest znamienny. Otóż nasi piłkarze w bieżących rozgrywkach należą do grona zespołów, które najczęściej trafiają do siatki w ostatnich dziesięciu minutach meczu! Skrzacy dokonali tego już 9-krotnie, a więcej tego typu goli mają na koncie tylko Pogon Siedlce (13), ŁKS II (12) i trio Stal Stalowa Wola, Wisła Puławy, Kotwica Kołobrzeg (po 10). To najlepszy dowód na to, że zespół z Loretańskiej zawsze gra do końca i nie uznaje straconych meczów. Tak było chociażby w wielkosobotnim pojedynku w Stężycy, kiedy to Radunia praktycznie przypieczętowała zwycięstwo w 88. minucie, trafiając na 3:1, a jednak nasz zespół wciąż szukał możliwości odrobienia strat, strzelając bramkę kontaktową w doliczonym czasie gry. Dlatego tym bardziej cieszy nas, że w piątkowy wieczór ambicja naszej drużyny została nagrodzona. Trzy punkty sprawiły, że Skra złapała drugi oddech i ponownie patrzeć zaczyna w górę. Od strefy barażowej dzielą nas bowiem tylko trzy punkty. A przed nami seria meczów głównie z drużynami z górnej połowy tabeli. Co prawda w przyszłą niedzielę wybieramy się do Jastrzębia na trudny pojedynek z tamtejszym GKS-em, który walczy o drugoligowy byt, jednak później grać będziemy przede wszystkim z zespołami, które celują w pierwszą szóstkę: Pogonią Siedlce (obecnie lider tabeli), ŁKS II Łódź (6. miejsce), Stalą Stalowa Wola (7. miejsce), KKS Kalisz (2. miejsce). Pisaliśmy już kiedyś, że z drużynami okupującymi górne rejony tabeli punktujemy okazale. Stąd też wśród naszych kibiców mocna wiara, że odbierając punkty zespołom z góry będziemy wspinać się po szczebelkach tabeli i w związku z tym… w najbliższym czasie wszystko się może zdarzyć. Póki co jednak skupiamy się na najbliższym meczu. Jak wspomnieliśmy czeka nas wyjazd do Jastrzębia, a rzut okiem na tegoroczne rozgrywki z miejsca pozwala stwierdzić, że GKS na swoim terenie jest bardzo groźny. Dlatego też nasi piłkarze sumiennie przygotowują się do nadchodzącego pojedynku i jesteśmy pewni, że w niedzielę czeka nas ekscytujące spotkanie z – tutaj ściskamy kciuki – happy endem.
Jakub Niedbała Piłkarzem Marca
Decyzją kibiców Piłkarzem Marca wybrany został Jakub Niedbała. Wszechstronny pomocnik naszego zespołu w minionym miesiącu prezentował się z bardzo dobrej strony, wielokrotnie udowadniając, że posiada ogromne umiejętności. Po raz drugi w rundzie wiosennej wybieraliśmy Piłkarza Miesiąca. W lutym Kibice naszego klubu wybrali Macieja Masa, natomiast w tym miesiącu do tego zaszczytnego miana kandydowali Przemysław Sajdak, Jakub Rajczykowski i Jakub Niedbała. Decyzją naszych Kibiców tytuł Piłkarza Marca powędrował w ręce Jakuba Niedbały! 20-latek w ostatnich meczach imponował formą, wielokrotnie udowadniając, że nieprzypadkowo wywalczył sobie miejsce w podstawowej jedenastce naszej ekipy. Sprawiał sporo problemów rywalom, a swoją postawą na boisku wspomagał i kreował ofensywne akcje naszego zespołu. Kubie, gratulujemy! — A partnerem naszej akcji jest KOKU Sushi Częstochowa!