Drugoligowy sezon powoli wkracza w decydującą fazę. Ostatnimi czasy nasza drużyna notuje nieco gorszą serię i nie potrafi nawiązać do fantastycznych rezultatów z początku rundy wiosennej. Piłkarze trenera Marka Gołębiewskiego posiadają jednak duże umiejętności, są odpowiednio zmotywowani i mają wszelkie podstawy by wierzyć, że już w sobotę przy Loretańskiej dojdzie do przełamania. Ich rywalem będzie drużyna Pogoni Siedlce. Poznajmy więc bliżej zespół z Mazowsza, który w nadchodzący weekend zamelduje się w Częstochowie. Historia Zacznijmy tradycyjnie, od historii organizacji, która oficjalnie została założona w 1944 roku. Wówczas w Siedlcach swoją działalność zapoczątkował klub „Ognisko”, do którego powstania w dużej mierze przyczynili się miejscowi kolejarze. Na przestrzeni lat nazwa zespołu wielokrotnie ulegała zmianom, by w końcu nawiązać do aktualnie panującej nomenklatury i przeistoczyć się w „Pogoń”. Drużyna z Siedlec błyskawicznie wywalczyła awans do II ligi. Miało to bowiem miejsce już w 1948 roku. Jednak równie szybko Biało – Niebiescy zakończyli swoją przygodę na centralnym szczeblu, kolejne lata spędzając w niższych klasach rozgrywkowych. Słońce nad siedleckim niebem intensywniej zaświeciło w 2014 roku, kiedy zespół wywalczył awans na zaplecze ekstraklasy. W I lidze spędził cztery sezony. Świetna postawa w meczach wyjazdowych Obecnie działacze klubu z pewnością pragną nawiązać do sukcesów sprzed kilku lat. Na razie jednak kibice Pogoni Siedlce mogą być ukontentowani, że ich drużyna jest bliska utrzymania się na trzecim szczeblu rozgrywek, plasując się na 12. pozycji w tabeli z dorobkiem 36 punktów. Warto jednak dodać, iż piłkarze z Mazowsza startowali z trzema ujemnymi „oczkami” na koncie. W kontekście sobotniego spotkania należy zwrócić uwagę na świetną postawę Biało – Niebieskich w grach wyjazdowych. Chociaż gracze Pogoni przegrali w obecnej kampanii już dwanaście meczów, to w delegacjach tylko trzy razy okazywali się słabsi od swoich przeciwników. Ponadto na obcych stadionach strzelają zdecydowanie więcej goli, a spektakularny triumf (5:1) ze Stalą w Rzeszowie najlepiej świadczy o ich sile. Szalona drużyna Trudno powiedzieć, czy szkoleniowiec ekipy z Mazowsza, 45 – letni Bartosz Tarachulski, jest polską odpowiedzią na Zdenka Zemana, ale trzeba przyznać, że stworzył drużynę gwarantującą obfitujące w emocje widowiska. Bramkarze Pogoni wyciągali piłkę z siatki już 47 razy, lecz dzięki temu, iż piłkarze występujący w biało – niebieskich barwach zdobyli o jedną bramkę więcej, bilans wciąż pozostaje dodatni. Szybkość Prawdziwą siłą siedleckiej drużyny z pewnością są dynamiczni piłkarze grający w przedniej formacji. Jednym z nich jest Miłosz Przybecki, 4 – krotny reprezentant Polski. Chyba wszyscy pamiętamy jego kapitalne wejście do Polonii Warszawa, kiedy pod batutą Piotra Stokowca prezentował futbol na tyle efektowny, że szybko zainteresowały się nim zagraniczne kluby. I chociaż doświadczony piłkarz nigdy w pełni nie zrealizował swojego potencjału, to zarówno jego szybkość, jak i umiejętności piłkarskie, sprawiają, że nasi piłkarze powinni otoczyć go szczególną opieką. Powiew świeżości i dynamiki wnoszą do zespołu z Siedlec także: młodzieżowiec, Franciszek Wróblewski, i wypożyczony z Górnika Zabrze, Ishmael Baidoo. Obaj potrafią nieźle dryblować i już kilkukrotnie w tym sezonie okazywali się nieuchwytni dla swoich przeciwników. Skuteczność defensora Najlepszymi strzelcami zespołu pozostają Maciej Górski i Bartosz Brodziński, którzy zgromadzili po 7 trafień. O ile bramkostrzelność byłego napastnika Korony Kielce nie może dziwić, o tyle z pewnością niektórych zastanawia skuteczność drugiego z wymienionych, który gra na środku defensywy. Sekret imponujących liczb Bartosza Brodzińskiego leży jednak w umiejętnym egzekwowaniu rzutów karnych. Wszystkie jego bramki zostały zdobyte po uderzeniach z jedenastu metrów. Warto jednak nadmienić, że odpowiedzialność za gole strzelane przez Pogoń Siedlce rozkłada się na bardzo wielu zawodników. W związku z tym spokojnie można postawić tezę, iż siłą napędzającą naszych sobotnich rywali jest kolektyw. Czas na powtórkę z rozrywki! Na koniec przypomnijmy, że pierwsze spotkanie podopiecznych Marka Gołębiewskiego z drużyną Biało – Niebieskich, zakończyło się triumfem naszego zespołu 2:1. Liczymy, że tym razem będzie jeszcze lepiej. Wszystkie ręce na pokład. Czas wrócić na zwycięską ścieżkę. Daniel Flak
Kategoria: I Zespół
5 szybkich: Sebastian Rogala
Dzisiaj w serii „5 szybkich” porozmawialiśmy z młodym, środkowym pomocnikiem naszego klubu, Sebastianem Rogalą. Zapraszamy! Po treningu burgerek czy fit sałatka? Jak podchodzisz do swojej diety? Sebastian Rogala: Po treningu zdecydowanie coś bardziej fit. Może to być sałatka, aczkolwiek uwielbiam makarony! Natomiast po meczu zdecydowanie burgerek lub pizza. Jeśli chodzi o dietę, to właśnie na niej jestem i – w granicach rozsądku – staram się jej trzymać. Co ciekawe, dietę rozpisywał mi najlepszy strzelec II ligi, Kamil Wojtyra 🙂 W wolnym czasie: mecz w FIFE czy nauka języków obcych? Zdecydowanie nauka języków obcych. Obecnie uczę się języka hiszpańskiego, a w tym roku podchodzę do matury właśnie z tego przedmiotu! Oprócz tego, czytam książki w języku angielskim. Sposób na życie obok piłki? Obecnie dużo czasu poświęcam na czytanie książek, generalnie na samorozwój. Jakiś czas temu wkręciłem się w temat Barberki, mega mnie to kręci! To taka mała odskocznia od codziennych treningów. Wyznaję zasadę, że oprócz grania zawodowo w piłkę, w jakimś tam małym stopniu można poświęcić się swoim hobby. Najbardziej inspirująca osoba, którą poznałeś? Z tych, których poznałem osobiście, to chyba trener Jacek Magiera. Są jednak postaci, których nie znam, ale w pewnym stopniu się nimi inspiruje. Najlepszy zawodnik przeciwko któremu grałeś? Mam nadzieję, że z najlepszymi dopiero będę się mierzyć, ale jak dotąd, to chyba Daniel Pietraszkiewicz i Piotr Nocoń. Zabrać im piłkę na treningu to nie lada wyzwanie. Daniel Flak
Wszystko o meczu Górnik Polkowice – Skra – VIDEO
Poniedziałkowy mecz (03.05) w Polkowicach był niestety naszym siódmym z rzędu spotkaniem bez zwycięstwa. Na pocieszenie pozostaje nam, że fragmentami toczyliśmy wyrównany bój na terenie lidera, a Radek Gołębiowski w 83. minucie zdobył bramkę z ostrego kąta po strzale z rzutu wolnego. Tradycyjnie zapraszamy do zapoznania się z materiałami pomeczowymi. ZOBACZ CAŁY MECZ Spotkanie było transmitowane na antenie TVP Sport. Tutaj możecie obejrzeć cały mecz jeszcze raz: https://sport.tvp.pl/53493175/gornik-polkowice-skra-czestochowa-2-liga-transmisja-mecz-na-zywo-online-live-stream-gdzie-ogladac SKRÓT MECZU ORAZ BRAMKI Jeśli nie macie aż tyle czasu, w tym miejscu znajdziecie skrót z najciekawszymi akcjami meczu: https://sport.tvp.pl/53624281/gornik-polkowice-skra-czestochowa-2-liga-31-kolejka-skrot Trener Marek Gołębiewski: – „Uważam, że zasłużyliśmy przynajmniej na jeden punkt” Krzysztof Napora: – „Musimy porozmawiać po męsku” Mariusz Holik: – „Jeśli chcemy zagrać w barażach to jest to ostatni dzwonek. Trzeba się obudzić” .
„Musimy porozmawiać po męsku” – Krzysztof Napora po meczu w Polkowicach – VIDEO
Krzysztof Napora, podobnie jak cała nasza drużyna nie mógł być w dobrym nastroju po poniedziałkowym meczu z Górnikiem w Polkowicach. Nasza drużyna przegrała 1:2 i chcąc pozostać na pozycji barażowej nie może sobie pozwolić już na stratę punktów. – Już któryś mecz z rzędu gramy w miarę dobrze i w końcówce tracimy bramkę. Musimy porozmawiać po męsku, bo punkty uciekają i sytuacja robi się niezaciekawa – przyznał po spotkaniu. Zapraszamy do obejrzenia całej rozmowy. Rozmawiał Daniel Flak
„Uważam, że zasłużyliśmy chociaż na jeden punkt” – trener Marek Gołębiewski po meczu z Górnikiem Polkowice – VIDEO
Trener Marek Gołębiewski nie krył rozczarowania wynikiem naszego zespołu we wczorajszym meczu. Dostrzega jednak wiele pozytywów, które pozwalają z optymizmem spoglądać w przyszłość. – Bardzo żałuję, że nie udało się wywieźć stąd chociaż jednego punktu, bo uważam, że z przebiegu spotkania na to zasłużyliśmy. – podsumował starcie z Górnikiem Polkowice szkoleniowiec Skry. Zapraszamy do obejrzenia pomeczowej rozmowy z trenerem naszej drużyny!
Przegrana w końcówce. Górnik lepszy od Skry
Niestety nie udało nam się zakończyć majówki w dobrych humorach. Z wyjazdowego starcia z liderem w Polkowicach wracamy bez punktów przegrywając 1:2. Podobnie jak niedawno w Katowicach, decydującą bramkę straciliśmy w końcówce spotkania. – Brakuje nam koncentracji, musimy to poprawić. Jeśli chcemy zagrać w barażach to jest ostatni dzwonek i trzeba się obudzić – przyznał po meczu zdenerwowany Mariusz Holik. Na pierwszą okazję musieliśmy poczekać do 16. minuty. Wtedy to Kamil Wojtyra wypatrzył dobrze ustawionego na lewej stronie Niedbałę, ale Dawid nie opanował piłki w polu karnym. Po pierwszych dość badawczych minutach, z czasem drużyny częściej wymieniały ciosy, a gra Skry wyglądała coraz odważniej. Gospodarze zagrozili naszej bramce w 33. minucie, kiedy po strzale Pawła Kucharczyka musiał ratować nas Mikołaj Biegański. Sześć minut później mieliśmy rzut wolny, ale przy jego wykonaniu niestety nie zrozumieli się Piotrek Nocoń z Radkiem Gołębiowskim. Górnik dał znać o sobie tuż przed gwizdkiem na przerwę. W 44. minucie Dominik Radziemski groźnie uderzył ze skraju pola karnego, ale „Biegan” poradził sobie z tą sytuacją parując piłkę na rzut rożny. Po przerwie na boisku działo się niewiele, po obu stronach brakowało klarownych sytuacji i długimi minutami zwyczajnie wiało nudą. Aż do 64. minuty. Wtedy to niestety zaspała nasza defensywa pozwalając Mariuszowi Szuszkiewiczowi dograć piłkę pozostawionemu bez opieki Mateuszowi Piątkowskiemu. Gracz polkowiczan będąc sam na sam z Biegańskim nie dał naszemu bramkarzowi żadnych szans. W kolejnych minutach to gospodarze byli bliżsi podwyższenia prowadzenia, ale w 82. minucie uśmiechnęło się do nas szczęście. Radek Gołębiowski z ostrego kąta dośrodkował piłkę w pole karne z rzutu wolnego i Rafał Karmelita interweniował tak nieszczęśliwie, że wpakował piłkę do własnej bramki. Z prowadzenia pocieszyliśmy się jednak niespełna cztery minuty. Mariusz Szuszkiewicz znów miał zdecydowanie za dużo swobody. Tym razem to on otrzymał bardzo dobrą piłkę po dośrodkowaniu z lewej strony i nie miał żadnych problemów z pokonaniem naszego golkipera. W doliczonym czasie mieliśmy jeszcze szansę doprowadzić do remisu, ale Lucjan Klisiewicz po dośrodkowaniu Gołębiowskiego, uderzył piłkę za wysoko i ta poszybowała nad poprzeczką. – Nie cieszy mnie na pewno wynik. Żałuję, ze nie udało się wywieźć chociaż jednego punktu, bo z przebiegu spotkania uważam, że na niego zasłużyliśmy. Stworzyliśmy sobie mało klarownych sytuacji do zdobycia bramki. Na pewno będziemy szukać przyczyn porażki. Żal mi bardzo tej drugiej straconej bramki, którą straciliśmy przy samym końcu meczu. W Skrze wystąpiło dziś aż siedmiu młodzieżowców, ich gra może napawać optymizmem – mówił po spotkaniu trener Marek Gołębiewski. Czy po piątej porażce na wiosnę i siódmym z rzędu meczu bez zwycięstwa możemy mówić o poważnym kryzysie naszej drużyny? – Nie lubię słowa kryzys, ta liga jest bardzo wyrównana, wcześniej mieliśmy serię zwycięstw. Te mecze ostatnio tak się układają, że czegoś nam brakuje. Zadaniem Skry było utrzymanie oraz jak najwyższe miejsce w pro junior system. Utrzymanie jest już praktycznie zapewnione, a w pro juniorze zajmujemy pierwsze miejsce. Zostało nam sześć spotkań i chciałbym, żebyśmy już od najbliższego meczu zaczęli wygrywać. Przydarzyła nam się teraz słabsza seria, więc musimy jako ambitni ludzie się po tym podnieść – dodał szkoleniowiec Skry. Po spotkaniu w dobrych nastrojach nie mogli być nasi zawodnicy. – Już któryś mecz z rzędu gramy w miarę dobrze, doprowadzamy do remisu, a pod koniec tracimy bramkę. Musimy po męsku porozmawiać, bo punkty uciekają, a sytuacja staje się nieciekawa. Jedno zwycięstwo na pewno może nas napędzić i poprawić nasze morale. Mamy młodą drużynę i starsi muszą chyba to pociągnąć, aby następny mecz wygrać – przyznał Krzysztof Napora, a Mariusz Holik zwrócił uwagę na jeszcze jedną bardzo istotną kwestię: – Brakuje nam koncentracji, musimy to poprawić. Jeśli chcemy zagrać w barażach to jest ostatni dzwonek i trzeba się obudzić. Nie realizujemy planu, który mamy założony. Górnik tak naprawdę nie miał dziś 100-procentowych sytuacji. Nam brakuje determinacji, bo w pierwszej połowie mieliśmy sytuacje, aby zdobyć gola. Ta porażka boli, trzeba znaleźć przyczynę i to poprawić. W pierwszej rundzie strzelaliśmy dużo bramek, teraz tych goli brakuje. Nie stwarzamy sobie też zbyt dużo sytuacji. Jeśli możemy znaleźć coś pozytywnego w kontekście Skry w 31. serii gier to z pewnością są to wyniki innych spotkań. Ułożyły się ona tek, że mimo porażki w Polkowicach udało nam się pozostać na piątej pozycji w tabeli. Marginesu błędu jednak już nie ma. Chcąc pozostać w grze o spotkania barażowe najbliższe spotkanie z Pogonią Siedlce (08.05, godz. 17.30) po prostu trzeba już wygrać. Górnik Polkowice – Skra Częstochowa 2:1 (0:0) 1-0 Mateusz Piątkowski 64’ 1-1 Radosław Gołębiowski 82’ 2-1 Mariusz Szuszkiewicz 86’ Górnik: Szymański, Radziemski (Bancewicz), Kowalski-Haberek Ż, Kucharczyk, Ratajczak Ż (Opałacz), Fryzowicz, Wacławczyk, Żołądź (Karmelita Ż), Szuszkiewicz (Magdziak), Terpiłowski (Baranowski), Piątkowski Ż Skra: Biegański, Napora (Klisiewicz), Sadowski, Holik, Brusiło, Pietraszkiewicz (Milasius), Gołębiowski, Muniak (Kazimierowicz), Nocoń, Niedbała (Warnecki Ż), Wojtyra Ż Mariusz Rajek
Liczymy na dobre widowisko – zapowiedź meczu Górnik Polkowice – Skra
Zaledwie dwa zdobyte punkty w sześciu ostatnich meczach nie mogły obyć się bez konsekwencji. Dzięki wcześniejszym wygranym nadal utrzymujemy się w czołowej szóstce, ale przewaga nad siódmą Stalą Rzeszów stopniała do raptem trzech oczek. Chcąc wystąpić w czerwcowych barażach musimy jak najszybciej powrócić do wygrywania. Nie jest to jednak łatwe – 3 maja czeka nas starcie z liderem, w dodatku na jego terenie. Gdyby skala trudności nie była jeszcze wystarczająco wysoka to można przypomnieć sobie jesienne starcie Skry i Górnika Polkowice przy Loretańskiej. Goście wygrali 3:1 nie dając nam choćby złudzeń. – Można wręcz powiedzieć, że Górnik przejechał się po nas. Nie mieliśmy w tamtym meczu nic do powiedzenia – wspomina tamten mecz trener Marek Gołębiewski. – Taka sportowa złość i zadra została w chłopakach i na pewno będą starali się walczyć do ostatniej minuty o przywiezienie jakichś punktów z Polkowic, bo zostało nam już tylko siedem spotkań i pomału zbliżamy się do finiszu. Bardzo bym chciał, żeby Skra przekroczyła barierę 50 punktów w sezonie. Im będzie ich więcej, tym lepiej – dodaje nasz szkoleniowiec. – Polkowice to wyjątkowo nieprzyjemny rywal i to oni będą faworytem, a nam lepiej gra się w takiej roli co pokazał chociażby mecz w Katowicach. Liczę na przełamanie i trzy punkty, bo wiem jaki mamy potencjał w drużynie – z wiarą, ale i realną oceną klasy rywala mówi nasz kapitan Adam Olejnik, który z powodu kontuzji od kilku spotkań mecze Skry może oglądać jedynie z trybun. Trudno się z Adamem nie zgodzić. Górnik, choć na szczebel centralny awansował rok później od nas, rozsiadł się wygodnie w fotelu lidera eWinner 2. Ligi i jest bardzo bliski tego, aby w przyszłym sezonie występować na zapleczu ekstraklasy. Imponować może dotychczasowy bilans polkowiczan: 18 zwycięstw, 4 remisy i 4 porażki. Wszystko to poparte 51 strzelonymi golami i tylko 20 straconymi. Polkowiczanie prowadzą z 58 punktami, a wspomnieć trzeba, że z powodów covidowych do rozegrania mają jeszcze dwa zaległe spotkania, w Pruszkowie oraz u siebie z Olimpią Grudziądz. W Polkowicach nigdy nie grało nam się łatwo. Dość wspomnieć tylko dwa ostatnie spotkania. W poprzednim sezonie, na wiosnę przegraliśmy tam 1:4, a w sezonie 2017/2018 – jeszcze w trzeciej lidze również polegliśmy tam z kretesem 0:3. Teraz jedziemy do nich po sześciu meczach z rzędu bez wygranej. – Jak najszybciej tą serię chcemy przełamać. Nie możemy się w tym zakopać, nie możemy spuścić głów, tylko zresetować umysł i próbować wygrać. Mam nadzieję, że to się stanie już w poniedziałek – mówi przed meczem Dawid Niedbała, a nasz golkiper, Mikołaj Biegański dodaje: – W Katowicach nastawialiśmy się na bardzo trudne spotkanie, a w zasadzie do 80. minuty GKS nie miał 100-procentowej sytuacji. Każdy mecz jest inny, także nie wiadomo jakiego meczu się spodziewać. Nigdy nie grałem jeszcze w lidze w poniedziałek, więc mam nadzieję, że ten pierwszy raz będzie wygrany. Są co najmniej trzy symptomy mówiące o tym, że 3 maja możemy być jednak w dobrych nastrojach. Skra w tym sezonie nie zawodzi wtedy, gdy gra w świątecznym terminie, kiedy jest to mecz wyjazdowy z czołową drużyną eWinner 2. Ligi oraz kiedy ten mecz jest pokazywany w TVP Sport. W poniedziałek wszystkie te czynniki będą spełnione. Pierwszy gwizdek sędziego Mariusza Korpalskiego z Torunia zabrzmi o godzinie 15.00. Zapraszamy do kibicowania przed telewizorem. Mariusz Rajek
„Wierzę, że mimo przeciwności napiszemy nową historię!” – rozmowa z Adamem Olejnikiem
Od 9. minuty meczu z Bytovią musimy sobie radzić bez naszego kapitana. To wtedy groźnej kontuzji uległ Adam Olejnik, która wywołała grymas na twarzach wszystkich, którzy byli jej świadkiem. Koledzy z drużyny i wszyscy w Skrze nie zostawili kapitana w tych trudnych chwilach samego. Co obecnie u niego słychać? Jak przebiega rehabilitacja? I dlaczego chciałby mecze Skry oglądać na innym kanale telewizyjnym? Zapraszamy do lektury krótkiej rozmowy. Adam, od feralnego zdarzenia z początku meczu ze Bytovią Bytów minęło już trochę czasu. Jak obecnie się czujesz, jak przebiega rehabilitacja i jakie są obecnie rokowania lekarzy na temat twojego powrotu na boisko? – Obecnie przygotowuję się do zabiegu, który ma się odbyć 5 maja, więc ciągle jestem w treningu tylko w innej formie. Niestety spełnił się czarny scenariusz, ponieważ będzie to zabieg rekonstrukcji więzadła krzyżowego przedniego co wiąże się z dłuższą przerwą z powrotem na boisko. Jednak mentalnie jestem do tego przygotowany, a ciężkiej pracy wykonywanej podczas rehabilitacji już w sumie nie mogę się doczekać. W Wielkanocną Sobotę zapewne zasiadłeś przed telewizorem, aby oglądać meczy Skry w Chojnicach. Po zdobytych dla nas bramkach pewnie było ci miło nie tylko z powodu wygranej? Czujesz wsparcie kolegów i osób związanych z klubem w tym trudnym czasie? – Wracając do meczu w Chojnicach, to sam chciałem przekazać drużynie kilka słów wsparcia i nagrałem wideo. Potem zobaczyłem ten super gest na koszulkach i powiem szczerze, że łezka zakręciła mi się w oku. Ta chwila na długo zapadnie mi w pamięć. To bardzo miłe wsparcie, pokazujące jak rodzinna atmosfera panuje w szatni. Niezależnie komu dzieję się krzywda to zawsze gramy do jednej bramki i ta empatia widoczna jest na każdym kroku. Świetnie oglądało się ten mecz w telewizji, a ja byłem dumny z chłopaków. Wsparcie najbliższej rodziny też jest dla mnie bardzo ważne i jeszcze bardziej mnie motywuje w walce o powrót na boisko. Nie da się ukryć, że mocno cię brakuje w składzie. Po meczu z Chojniczanką niestety zanotowaliśmy najgorszą serię w tym sezonie – 2 remisów i aż 4 porażek. – Nie uważam żeby brak mojej osoby w składzie aż tak znacząco wpłynął na grę zespołu, mamy bardzo silną kadrę i gdyby po meczu z Chojniczanką ta passa trwała dłużej to nikt nie miałby prawa tak powiedzieć. Ten regres formy musiał kiedyś przyjść, ale ten zespół już nie z takich opresji wychodził obronną ręką, więc jestem spokojny o kolejne spotkania. Jesteś na każdym meczu Skry na „Lorecie”. Ciężko się ogląda poczynania kolegów z boku? Kiedy nie można wejść na boisko i nic zrobić? – Na boisku rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej i zawsze łatwiej mi było zachować chłodną głowę i wyłączyć emocje. Oglądając poczynania z boku tak łatwo nie jest i kilka siwych włosów już mi przybyło (śmiech). Skra wcześniej wypracowała sobie tak dużą przewagę, że mimo ostatnich niepowodzeń nadal jesteśmy w strefie dającej baraże o Fortuna 1. Ligę. Myślisz, że uda nam się zagrać w tych meczach w czerwcu, a potem kto wie, może nawet awansować? – Ja bardzo mocno wierzę w zespół i wiem, że jest głodny sukcesów. Tym bardziej jestem przekonany, że ta końcówka sezonu będzie dla nas szczęśliwa i mimo przeciwności losu – napiszemy nową historię! Jak obecnie wygląda twój dzień? Masz trochę więcej czasu dla siebie? Kto cię zna, wie, że na pewno nie próżnujesz i przymusową przerwę wykorzystujesz na inwestycje w swoją karierę trenerską? – Nie da się ukryć, że największym plusem w tej przymusowej przerwie to spędzanie czasu z rodziną, nadrabiam zaległości. Resztę czasu wykorzystuję na rehabilitację oraz zagłębiam wiedzę odnośnie przygotowania motorycznego i planuję każdy dzień powrotu na boisko. Te dwa aspekty to teraz dla mnie priorytet. Przed nami mecz z liderem, 3 maja gramy w Polkowicach z Górnikiem. Myślisz, że to dobry moment na przełamanie i powrócenie do wygrywania? – Polkowice to wyjątkowo nieprzyjemny rywal i to oni będą faworytem, a nam lepiej gra się w takiej roli co pokazał chociażby mecz w Katowicach. Liczę na przełamanie i trzy punkty, bo wiem jaki mamy potencjał w drużynie. Adam, życzę ci przede wszystkim zdrowia i mam nadzieję – do jak najszybszego spotkania z tobą już znów na boisku! – Dziękuję bardzo, będę na ten powrót ciężko pracował. Liczę, że chłopaki sprawią mi jeszcze jedną niespodziankę i będę mógł ich oglądać na innym kanale telewizyjnym. Tego im z całego serca życzę! Rozmawiał Mariusz Rajek
Lider, który jest na najlepszej drodze do wywalczenia awansu. Przedstawiamy Górnik Polkowice
Już w najbliższy poniedziałek piłkarze naszej drużyny wybiorą się w daleką delegację. Tym razem klubowy autokar zatrzyma się w Polkowicach, gdzie podopieczni Marka Gołębiewskiego zmierzą się z miejscowym Górnikiem. Nadszedł dobry moment, by przedstawić Wam zespół, który przewodzi ligowej stawce i pędzi w kierunku awansu na zaplecze ekstraklasy. Aspekt historyczny Zacznijmy od historii. Klub z Polkowic został założony w 1947 roku. Przez wiele lat występował jednak głównie w niższych klasach rozgrywkowych. Dopiero na przełomie wieków kibice z Dolnego Śląska doczekali się prawdziwych sukcesów. W 2000 roku Górnik wywalczył wyczekiwany awans do I ligi. Dwa sezony później grał już na poziomie ekstraklasy. Jak się okazało, był to jedynie epizod, wszak przygoda polkowiczan na najwyższym szczeblu rozgrywkowym zakończyła się niezwykle szybko. Rok spędzony wśród najlepszych w Polsce z pewnością pozostaje miłym wspomnieniem, do którego pragną nawiązać gracze obecnie występujący w pierwszej drużynie. A jeśli mówimy o sukcesach Górnika, to warto wspomnieć także o występach w ¼ Pucharu Polski i półfinale Pucharu Ligi. Działacze Zielono – Czarnych są jednak pełni nadziei, iż najpiękniejsze chwile w historii ich zespołu nadejdą dopiero w najbliższych latach. Szczelna defensywa Preludium do dalszych sukcesów może okazać się obecna kampania. Jak wspomniałem na wstępie, Górnik zajmuje obecnie pozycję lidera, gromadząc na swoim koncie 58 punktów. Mamy do czynienia z drużyną niezwykle poukładaną, solidną, która na przestrzeni 26 kolejek straciła zaledwie 20 goli (najmniej w lidze). Ponadto piłkarze z Dolnego Śląska bardzo dobrze wyglądają w ofensywie, a ich zdobycze strzeleckie robią spore wrażenie. Groźne indywidualności Janusz Niedźwiedź ma do swojej dyspozycji piłkarzy doświadczonych, którzy są dobrze przygotowani mentalnie na wykonanie kolejnego kroku. Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, że zdarzają się spotkania, kiedy w układance byłego trenera m.in. Stali Rzeszów zaczynają pojawiać się puste pola, które zajmują gracze rywala. Dobrym przykładem jest chociażby starcie sprzed kilku dni z Błękitnymi Stargard, które zakończyło się bezbramkowym remisem. Pamiętajmy jednak, że wcześniej zawodnicy trenera Niedźwiedzia wygrali cztery mecze z rzędu. Najlepszym strzelcem Górnika jest autor 13 trafień, wychowanek Zagłębia Lubin, Eryk Sobków. Nie musimy się go jednak obawiać, ponieważ w poprzednim spotkaniu dostał czwartą żółtą kartkę w sezonie i poniedziałkowe widowisko najpewniej będzie oglądał z wysokości trybun. W składzie Zielono – Czarnych skądinąd nie brakuje innych piłkarzy, na których należy zwrócić szczególną uwagę. Jednym z nich z pewnością jest Mateusz Piątkowski, który w tym sezonie już dziewięciokrotnie pokonywał bramkarzy rywali. 36 – latek jest doświadczonym napastnikiem, który w przeszłości potrafił straszyć wielu bramkarzy w najwyższej klasie rozgrywkowej. Najlepszy okres jego kariery to z pewnością przygoda z Jagiellonią Białystok. Szczególnie ważnym punktem zespołu jest kapitan, Kamil Wacławczyk. Doświadczony na poziomie ekstraklasy rozgrywający doskonale reguluje tempo gry. Jest świetnie wyszkolony technicznie. Doskonałe liczby notuje inny ofensywny gracz Górnika, Mariusz Szuszkiewicz. Siedem goli i wiele asyst 30 – letniego piłkarza, od lat związanego z klubem z Polkowic, musi budzić spore uznanie. Czekamy na przełamanie! Na koniec warto przypomnieć, że pierwsze spotkanie podopiecznych Janusza Niedźwiedzia ze Skrą zakończyło się triumfem naszych rywali 3:1. W poniedziałek pojawia się więc dobra okazja, by odwrócić niekorzystny bilans piłkarzy Marka Gołębiewskiego z drużyną z Dolnego Śląska. I chociaż naszych zawodników czeka wyjątkowo trudne zadanie, to wierzymy, iż to właśnie na niewygodnym terenie w Polkowicach dojdzie do przełamania i zwycięstwa chłopaków z „Lorety”. Daniel Flak
Wszystko o meczu Skra – Lech II Poznań
W środowym starciu z rezerwami Lecha Poznań udało nam się przerwać serię czterech porażek z rzędu, ale niestety bezbramkowy remis sprawił, że był to nasz szósty kolejny bez zwycięstwa. Wierząc, że przełamanie nastąpi już w poniedziałek (03.05) w Polkowicach powracamy jeszcze do minionego spotkania, aby tradycyjnie podsumować je w jednym miejscu. SKRÓT MECZU Skróty wszystkich meczów 30. serii gier eWinner 2. Ligi tradycyjnie przygotował kanał Łączy Nas Piłka. Jeśli chcecie skupić się tylko na starciu Skry z Lechem II zapraszamy do oglądania od 1:42: KONFERENCJA PRASOWA Choć na 'Lorecie” mierzyła się aktualnie 5. z 18. drużyną w tabeli, to o dziwo mniej zadowolony z jednego punkty był szkoleniowiec gości – Artur Węska. Poniżej pełna wypowiedź trenera rezerw Lecha oraz naszego szkoleniowca – Marka Gołębiewskiego: https://www.facebook.com/SKRA.Czestochowa/videos/495776618285797 Mikołaj Biegański zachował czyste konto, ale do pełnej satysfakcji sporo brakowało: Dawid Niedbała tradycyjnie walczył jak potrafił zostawiając serce na boisku: