ciekawoSKRA #6

Pamiętacie stadion „Pod Kasztanami”? Bo to właśnie o nim piszemy w dzisiejszej ciekawoSKRZE. Niedzielne przedpołudnie. Mrowie ludzi wylewa się z bram jasnogórskiego klasztoru. Część kieruje się w stronę parków, by odbyć obowiązkowy spacer, inni wracają do domu, gdzie czeka świąteczny obiad. Dzieci ciągną opierających się rodziców w kierunku stanowiska z lemoniadą. W tłumie spacerowiczów nie brakuje jednak mężczyzn nerwowo zerkających na zegarki. Jeszcze chwila i pożegnają obrażone małżonki, by przyspieszonym krokiem przejść na drugą stronę ulicy. Pod płotem gęstniejący tłum, starszych i młodszych, wymieniających ostatnie poglądy i rokowania dotyczące zbliżającego się meczu. Gwar i śmiech mieszają się z merytorycznymi dyskusjami. W tym samym miejscu gromadzą się zarówno elegancko ubrani panowie jak i robotnicy w cyklistówkach. Jeszcze rzut okiem przez dziurę w płocie na stan murawy i rozgrzewających się na boisku piłkarzy, kontrola biletów przy wejściu i oto jest. Miejsce, łączące wszystkich jak nic innego – bez względu na status społeczny, pochodzenie, inklinacje polityczne. Stadion „Pod Kasztanami”. Oczywiście obiekt znajdujący się w niemal bezpośrednim sąsiedztwie Jasnej Góry, przy ulicy Pułaskiego, nie był pierwszym stadionem, na którym Skra rozgrywała swoje mecze, jednak bez wątpienia był obiektem, który ze Skrą kojarzony był przez lata. Skrzacy „pod kasztanami” pojawili się na początku lat 30-tych, wcześniej rozgrywając swoje spotkania na Zawodziu. Boisko przy ulicy Pułaskiego powstało z inicjatywy Stowarzyszenia Pracy Społeczno-Wychowawczej im. Marszałka Józefa Piłsudskiego, a jego oficjalne otwarcie miało miejsce 29 maja 1930 roku. Aż do czasu wybuchu wojny korzystało z niego kilka klubów, a jednym z najbardziej rozpoznawalnych była nieistniejąca dzisiaj Brygada. To właśnie w barwach tego klubu grał słynny bramkarz Adolf Krzyk, który reprezentując klub z Częstochowy sześciokrotnie zagrał w barwach narodowych, w tym 27 sierpnia 1939 w ostatnim przedwojennym meczu reprezentacji Polski z Węgrami… Kilka dni później zresztą, 3 września, miało dojść do fascynujących derbów pomiędzy Skrą a Brygadą, jednak z wiadomych względów spotkanie nie doszło do skutku i już nigdy się nie odbyło. Aż strach pomyśleć ilu kibiców, jeszcze tydzień wcześniej beztrosko planujących wizytę na wielkich derbach naszego miasta, 4 września zginęło w zorganizowanym przez wojska Wehrmachtu „krwawym poniedziałku”… Wraz z inwazją Niemiec na Polskę Brygada zakończyła swój krótki żywot, a obiekt znajdujący się na terenie wytyczonym biegiem ulic Pułaskiego, Kordeckiego (7 Kamienic) oraz Grunwaldzkiej, po wojnie był kojarzony przede wszystkim ze Skrą. Wreszcie, w 1973 roku, częstochowskie Prezydium Miejskiej Rady Narodowej, oficjalnie przekazało Skrze obiekt wraz z budynkiem w wieczyste użytkowanie do 31 grudnia 2072 roku. Paradoksalnie był to początek problemów klubu. Jakiś czas później bowiem trzy pomieszczenia budynku klubowego zajęło Wojewódzkie Przedsiębiorstwo Turystyczne Jura, które w latach 90-tych ogłosiło upadłość. Na miejscu pojawił się likwidator, który wykorzystując zamieszanie z dokumentami, które to ginęły, to się pojawiały, sprzedał teren dzisiejszej Akademii Polonijnej. W niezwykle krótkim czasie boisko zostało zaorane i zamienione na uczelniany parking. Mecz pożegnalny na stadionie „pod kasztanami” odbył się 14 lipca 1995 roku. Potem stadion stał się częścią sporu, którego finałowym akcentem była decyzja Naczelnego Sądu Administracyjnego, wedle której decyzja o sprzedaniu terenu była nieprawomocna. Niestety czasu się nie cofnie. A warto wiedzieć, że stadion, o którym mówimy był świadkiem wielu wyjątkowych spotkań – którym należałoby poświęcić osobny tekst, zaś mecze Skry oglądały liczne rzesze kibiców, o których ilości niejeden częstochowski klub mógł jedynie pomarzyć. Warto znać tę historię, kiedy przed meczem wspólnie śpiewamy hymn naszego klubu: „Tyle lat już piłka jest w grze Pod Kasztanami zrodziła się Wola walki w sercach się tli Taki właśnie urok jest Skry!”

ciekawoSKRA #5

O czym opowiemy w dzisiejszej ciekawoSKRZE? Ano o tym, jak pod koniec lat 70-tych Skra znalazła sponsora tytularnego, a z mariażem tym wiązano ogromne nadzieje. Lata 70-te to okres sporych zmian w funkcjonowaniu naszego klubu. Najpierw Skra połączyła się z KS Barbarą i pod nazwą Skra-Barbara rywalizował w rozgrywkach ligowych, natomiast kilka lat później doszło do kolejnej zmiany nazwy. 17 grudnia 1978 roku obyło się walne zebranie sprawozdawczo-wyborcze Skry-Barbary. Po kilku dniach lokalna prasa donosiła: „Walne zebranie […] podjęło decyzję – poprzedzoną uchwałą prezydium KSR „Komobex’u” o przyjęciu przez załogę tego przedsiębiorstwa zbiorowego patronatu nad klubem – o zmianie nazwy. Od kilkunastu dni funkcjonuje więc Międzyzakładowy Robotniczy Klub Sportowy Skra-Komobex, który ma pełne szanse nawiązania do jak najlepszych tradycji tej jednej z najstarszych, robotniczych organizacji sportowych Częstochowy.” Prezesem klubu wybrany został wicedyrektor Komobexu Stefan Elsner, natomiast grono wiceprezesów tworzyli Zbigniew Ryszka, Zbyszko Deska, Konstanty Lelonek, Ireneusz Garanty oraz Janusz Piotrowski. Sekretarzem ustanowiono Stefana Sobala. „Gazeta Częstochowska” podzielała zdanie większości kibiców, twierdzących, że „dla jednego z najpopularniejszych, częstochowskich klubów sportowych nadchodzą lepsze dni…” Nie brakowało podstaw do takiego myślenia. Komobex, czyli Przedsiębiorstwo Realizacji Kompletnych Obiektów Przemysłowych było jednym z największych przedsiębiorstw budowlanych nie tylko w naszym mieście. Wpływ na jego pozycję ekonomiczną miał bez wątpienia rozwój gospodarczy Częstochowy, który przełożył się na wzrost liczby mieszkańców. W 1972 roku podjasnogórski gród liczył niecałe 190 tysięcy mieszkańców, pod koniec grudnia 1975 roku w szpitalu im. Tytusa Chałubińskiego przyszła na świat dwustutysięczna mieszkanka Częstochowy, a w 1978 nasze miasto zamieszkiwało już prawie 227 tysięcy ludzi. W ciągu dwóch lat (od 1976 roku) do Częstochowy przybyło prawie 5 tysięcy osób, które musiały gdzieś mieszkać. Nic zatem dziwnego, że w połowie lat 70-tych 13% wszystkich pracujących częstochowian zatrudnionych było w budownictwie. Co więcej Komobex poszukiwał swojej drogi, czego najlepszym dowodem było podjęcie budowy osiedla mieszkaniowego „Wyczerpy” w odmiennej od technologii W-70 technologii „prefabrykacji komponentowej”, co pozwoliło na odmienność architektoniczną częstochowskich osiedli. Technologia W-70 zwana była również „technologią warszawską”, w której typie powstało około 80% zabudowy mieszkaniowej Tysiąclecia, Północy czy Rakowa. Zresztą niemały udział w powstawaniu tych osiedli miał również sponsor tytularny Skry. Wróćmy jednak do tego, na czym znamy się nieco lepiej – czyli do sportu. Po nieudanej jesieni trudno było odrobić straty do czołówki, więc cel zwycięstwa w klasie wojewódzkiej postawiono przed piłkarzami Skry przed sezonem następnym. Do sprawy działacze podeszli bardzo poważnie. Trenerem został Władysław Soporek, a zawodnicy wyjechali na zgrupowanie do nieodległej Blachowni. Jednym z najciekawszych pojedynków towarzyskich było spotkanie z czechosłowacką Porubą. Oddajmy zatem głos dziennikarzowi „Gazety Częstochowskiej”: „Pod wodzą nowego szkoleniowca znakomitego ongiś napastnika Władysława Soporka przygotowują się piłkarze Skry Komobex do pierwszych mistrzowskich pojedynków w klasie wojewódzkiej. Dwa dni temu częstochowianie powrócili ze zgrupowania treningowego w Blachowni grając w międzyczasie towarzyskie, międzynarodowe spotkanie z drugoligowym Porubą (CSRS). Goście okazali się bardzo wymagającym przeciwnikiem zwyciężając 4:0 (3:0). Z porażki tej nie ma co robić tragedii i wyciągać zbyt pochopnych wniosków, gdyż drużyna Skry znajduje się w stadium przebudowy, a na dodatek piłkarze robili początkowo wrażenie niesłychanie stremowanych.” Rywalizacja w czubie tabeli klasy wojewódzkiej toczyła się między naszą Skrą, Spartą Lubliniec a Motorem Praszka. Jak pokazał czas zespoły te między sobą miały rozstrzygnąć kwestię zwycięstwa. Piłkarze Skry-Komobexu długo szukali właściwego rytmu i niestety od czasu do czasu zdarzały im się nieoczekiwane potknięcia, po których można było przeczytać: „Za wiele dobrego nie da się powiedzieć o tym meczu. Skra nadal nie gra na miarę oczekiwań kibiców i znów straciła punkt” – jak po meczu z trzynastym w tabeli Zniczem Kłobuck. Zimą wiceprezes Lelonek mówił: „W składzie drużyny piłkarskiej przewidujemy niewielkie zmiany, ale nie chciałbym już teraz o tym mówić, bo są one w trakcie tzw. dogrywania się. Trudno przewidzieć w jakim kierunku pójdzie dyskutowana obecnie reorganizacja polskiego piłkarstwa, jak zostaną ustalone ligi. Niemniej chcielibyśmy, aby piłkarze wywalczyli awans do klasy międzywojewódzkiej.” Teraz już możemy powiedzieć, że z planów tych nic nie wyszło. Kolejne nieoczekiwane straty punktów odbiły się czkawką na koniec sezonu, w którym zabrakło aż sześciu „oczek” do triumfatora z Praszki. Marzenia o awansie trzeba było odłożyć na później. Bibliografia: Częstochowa. Dzieje miasta i klasztoru jasnogórskiego, t. 4, red. K. Kersten, UM, Częstochowa 2007 D. Bakota, Sport w województwie częstochowskim 1975-1998, AJD, Częstochowa 2013 D. Bakota, A. Płonimski, Klub Sportowy Skra Częstochowa 1926-2018, UJD, Częstochowa 2019 Gazeta Częstochowska 1979-1980

ciekawoSKRA #4

Dzisiaj cofniemy się do połowy lat dwudziestych, kiedy powołano do istnienia Robotniczy Klub Sportowy Skra Częstochowa. Jak doszło do powstania klubu? Zapraszamy na kolejną ciekawoSKRĘ. Międzywojenna Częstochowa była miastem kontrastów. Z jednej strony chylące się ku upadkowi chatki z przydomowymi wiatami dla zwierząt gospodarskich i ulice skąpane w błocie, z drugiej stąpające pod parasolami damy w efektownych sukniach i lokale, w których miejska elita, popijając koniak i paląc drogie papierosy, robiła interesy. W roku 1926 mijało sto lat od momentu połączenia Starej Częstochowy z podklasztorną Częstochówką. Mimo upływu całego wieku główna arteria miasta nie była szczelnie zabudowana. Między kamienicami, stawianymi w momencie przemysłowego rozkwitu miasta, znajdowały się ogrody bądź gęsto porośnięte krzakami połacie ziemi. Zresztą to nie wytyczone przez Jana Bernharda Aleje były najważniejszą ulicą w mieście. Niedzielne spacery prowadziły zwykle ulicą Narutowicza (dzisiejsza Krakowska), prosto nad Wartę, gdzie znajdowała się przystań i miejsce do plażowania. Liczne parki pozwalały znaleźć wytchnienie podczas upalnych dni, a na przykład w parku Narutowicza, tam, gdzie dzisiaj biegnie „gierkówka”, znajdował się teatr letni. Między rzeką a dworcem, w sąsiedztwie browaru, w miejscu dawnego cmentarza, wyrosła katedra. Czego jak czego, ale kościołów w Częstochowie nigdy nie brakowało, natomiast katedra, ukończona w roku 1927, a użytkowana już od niemal dekady, wyróżniała się na ich tle imponującą fasadą i rozmiarami, sytuującymi ją jako jedną z największych świątyń na kontynencie europejskim. Lata dwudzieste minionego wieku, to okres społecznego niepokoju. Na ulicach krzepnącego od niecałej dekady państwa ścierały się skrajne frakcje polityczne, a ich hasła padały na żyzny grunt. Nic dziwnego, jeśli spojrzeć na poziom bezrobocia i jego konsekwencje. Ogromną popularnością w tym czasie cieszył się sport, pozwalający uciec od problemów codzienności. W takich realiach zrodziła się myśl założenia naszego klubu. Za podwaliny Skry uważa się Organizację Młodzieży Towarzystwa Uniwersytetu Robotniczego, która rozgrywała swoje spotkania na Zawodziu i w której meczach często uczestniczyli mieszkańcy Ostatniego Grosza. Po kilku latach postanowiono powołać do życia klub. Wydawałoby się, że nic prostszego – a jednak nie. O zorganizowaniu Robotniczego Klubu Sportowego Skra zdecydowano we wrześniu 1925 roku. Dwa miesiące później jeden z najaktywniejszych działaczy OM TUR Edmund Suda udał się do Warszawy, gdzie otrzymał statut Skry Warszawa, który stał się fundamentem statutu częstochowskiej imienniczki. To jednak nie był koniec papierologii. Schody dopiero się zaczynały. Przez długi czas Starostwo Częstochowskie zwlekało z wydaniem odpowiednich zezwoleń, a piłkarze zrzeszeni w Skrze mogli pozwolić sobie wyłącznie na mecze towarzyskie. Wtedy do akcji wkroczył Józef Dziuba, pełniący wówczas funkcję wiceprezydenta Częstochowy. Warto wspomnieć, że Dziuba należał do najważniejszych polityków Polskiej Partii Socjalistycznej, a oprócz sportu aktywnie działał na polu oświaty oraz angażował się w powojenne zawirowania na Górnym Śląsku, między innymi wspomagając uchodźców ze Śląska. Jego głos miał ogromne znaczenie, nic więc dziwnego, że swoją osobą skruszył urzędowy mur i pismo przeskoczyło pierwszą przeszkodę. Odpowiednie dokumenty po przebyciu biurokratycznej krętej ścieżki znalazły się ostatecznie na biurku Wojewody Kieleckiego, który 22 czerwca 1927 swoim podpisem wciągnął Skrę do rejestru stowarzyszeń i związków. Piłkarze Skry po raz pierwszy do rozgrywek ligowych w klasie przystąpili najprawdopodobniej w 1927 roku, a więc ponad rok od momentu powołania klubu i spisania jego statutu. Data ta ma pełne uzasadnienie historyczne. W marcu tegoż roku powołano bowiem działający przy Krakowskim Okręgowym Związku Piłki Nożnej Podokręg Częstochowa. Ile klubów należało do tego Podokręgu? Tutaj mamy do czynienia ze sporymi rozbieżnościami. Ówczesny „Przegląd Sportowy” podawał liczbę 28 klubów – prawdopodobnie zawyżoną. Najbliższe prawdy, jest istnienie 14 klubów, do których z czasem dołączały inne. Biorąc pod uwagę trudności z jakimi musieli mierzyć się piłkarze wyniki schodziły nieco na dalszy plan. Brak wykwalifikowanych sędziów oraz dopiero rodząca się infrastruktura sportowa w znacznym stopniu wpływały na rezultaty. Nie można również pominąć faktu, że ogromnym problemem był… brak sprzętu. Pierwsze stroje zawodników Skry zostały uszyte z otrzymanej od przedsiębiorstw: Częstochowianka, Warta i Stradom, surówki lnianej, którą ufarbowano na czerwono-czarno, wcześniej kostiumy uszyte były z woreczków na mąkę. Skoro jesteśmy już przy niedoborach sprzętowych, to nie brakowało sytuacji przerywania meczu z powodu… braku piłek! Taką właśnie sytuację opisuje „Goniec Częstochowski”, relacjonując mecz pomiędzy Związkiem Powstańców Śląskich, a reprezentacją Częstochowy, rozegrany 18 września 1927 roku: „Niedzielne reprezentacyjne zawody piłki nożnej budzące zrozumiałe zainteresowanie zgromadziły liczną publiczność. Grę rozpoczęła Częstochowa, zdobywając w kilku minutach pierwszą bramkę. Reprezent. Pow. Śl. Górowała fizycznie, a Częstochowa technicznie. Drugą bramkę Częstochowa uzyskała z karnego, a podyktowanego słusznie przez sędziego […] Po przerwie w 25 min. sędzia przerwał grę, z powodu pęknięcia piłki, zapasowej bowiem nie dostarczył komitet.” Dla formalności podajmy jeszcze tabelę końcowa Klasy C Ligi Częstochowa 1927: 1. Warta Częstochowa 2. CKS Częstochowa 3. Victoria Częstochowa 4. Skra Częstochowa Tak narodziła się historia Skry Częstochowa. Jak widać zarówno zawodnicy jak i działacze musieli mierzyć się z wieloma problemami. Na szczęście determinacja osób zgromadzonych wokół Skry pozwoliła jej działać dalej i klub nie podzielił smutnego losu zdelegalizowanych klubów, takich jak KS Ogniwo (istniejący w latach 1923-1928), KS Concordia (1927-28), KS Hagibor (1928) czy KS Gwiazda Częstochowa (1931), a także szeregu zrzeszeń i stowarzyszeń, które przez gęste sito biurokracji nie zdołały się przedrzeć. Dzięki pasji i zaangażowaniu wielu ludzi możemy dzisiaj pasjonować się wynikami drużyny, rywalizującej na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce. Bibliografia: D. Bakota, A. Płonimski, Klub Sportowy Skra Częstochowa 1926-2018, UJD, Częstochowa 2019 J. Goksiński, Klubowa historia polskiej piłki nożnej do 1970 roku, PPG. Suplement. Tabele, Warszawa 2013 Goniec Częstochowski, 1927 Z. Janikowski, Częstochowa między wojnami, Księży Młyn, Łódź 2011 K. Kościański, Piłka nożna w Częstochowie w latach 1919-1927 [w:] Sport i Turystyka. Środkowoeuropejskie Czasopismo Naukowe, UJD, Częstochowa 2019 M. Popczyk, Wspaniałe czasy „Skrzaków” [w:] Gazeta Wyborcza. Częstochowa, 2016

ciekawoSKRA #3

Dzisiejszą ciekawoSKRĘ poświęcimy młodzieży. Lata 60-te i 70-te to okres bardzo dobrej pracy szkoleniowej w naszym klubie, która owocowała sukcesami w kategoriach juniorskich. Od lat Skra stawia na młodzież – i nie są to słowa bez pokrycia. O zaangażowaniu w szkolenie najmłodszych piłkarzy świadczy nie tylko prężnie działająca Akademia – od lat wyróżniana certyfikatami PZPN-u, ale również druga drużyna, składająca się wyłącznie z młodzieżowców. Co więcej, regularnie szanse pokazania się podczas sparingów czy treningów pierwszego zespołu, otrzymują wyróżniający się piłkarze rezerw. Nie inaczej było nieco ponad pół wieku temu. Na przełomie lat 60-tych i 70-tych seniorzy Skry rywalizowali w rozgrywkach A-klasy. Rywalizowali ze zmiennym szczęściem, bowiem sezon 1969/70 zakończyli na siódmej pozycji. Z pewnością apetyty były nieco większe, a i okazji, by znaleźć się „oczko” lub dwa wyżej, nie brakowało. Zawód wśród kibiców był na pewno spory, tym bardziej, że początek rundy wiosennej wyglądał doprawdy imponująco. W posezonowym podsumowaniu padły jednak bardzo ważne słowa, stawiające ten wynik w zupełnie innym świetle. „Gazeta Częstochowska” pisała: „Nadal nie mają powodów do radości działacze Skry, choć mówiąc szczerze wiele klubów może brać z niej przykład w dziedzinie wychowywania utalentowanej młodzieży piłkarskiej. Tutaj raz jeszcze podkreślić warto pracę szkoleniową instruktora Jerzego Orłowskiego, który z powodzeniem przekazuje młodym swoje bogate doświadczenie.” Praca z młodzieżą stanowiła przemyślaną strategię funkcjonowania klubu. Świadczy o tym wypowiedź prezesa Skry, Henryka Zymka, który kilka miesięcy wcześniej mówił: – Podobnie jak w latach poprzednich stawiamy na młodzież. Liczymy na to, że z zespołu juniorów […] awansuje do pierwszej drużyny kilku zawodników. I nie da się ukryć, że tak właśnie było, a współpraca wspomnianego chwilę wcześniej Jerzego Orłowskiego z Eugeniuszem Sejfriedem, zajmującym się seniorami, układała się naprawdę dobrze. Juniorzy byli regularnie wprowadzani do pierwszego składu Skry, a najlepszym dowodem tego stanu rzeczy są krótkie „wycinki” z relacji meczowych, które odnajdujemy w ówczesnej prasie: „Sensacją częstochowskich eliminacji Pucharu Polski była porażka górników z Dźbowa, którzy przegrali na własnym boisku 0:1 z odmłodzoną Skrą. „Złotą” bramkę strzelił na 4 minuty przed końcem meczu junior Nabiałek.” „Odmłodzona Skra poczyna sobie dość śmiało i ani myśli rezygnować z pogoni za drużynami połowy tabeli. Dowodem zwycięstwo na trudnym terenie Konopisk.” „Bardzo dobrze spisali się juniorzy Skry […] pokonali niespodziewanie 1:0 A-klasowy zespół Barbary.” „[…] ambitna postawa młodzieży wspomaganej przez rutynowanych zawodników […] sprawiły, że kibice Skry mają coraz więcej powodów do zadowolenia.” Doświadczenie zdobywane na A-klasowych boiskach, przełożyło się na sukcesy w rozgrywkach młodzieżowych. Juniorzy Skry zostali mistrzami jesieni 1969/70 i swoją dyspozycję potwierdzili kilka miesięcy później, pewnie triumfując w końcowym rozrachunku i w efekcie awansując na szczebel okręgu śląskiego. W dwudziestu czterech spotkaniach Skrzacy tylko dwukrotnie opuszczali boisko na tarczy, a i tak miało to miejsce w momencie, kiedy ich mistrzowski tytuł był już niezagrożony. Na uwagę zasługuje również bramkostrzelność naszego zespołu. Prowadzeni przez Jerzego Orłowskiego piłkarze jako jedyni w stawce przekroczyli granicę stu strzelonych bramek! Bilans bramek strzelonych oraz straconych wyniósł natomiast wręcz niespotykane +102! Spójrzmy jak wyglądała tabela piłkarskiej klasy A juniorów sezonu 1969/70: 1. Skra Częstochowa 44 117-15 2. Raków Częstochowa 40 90-26 3. Górnik Dźbów 32 83-44 4. Victoria Częstochowa 32 69-38 5. KS Stradom 31 79-47 6. Pogoń Blachownia 24 54-50 7. Częstochówka 19 46-59 8. Sparta 19 37-50 9. Unia 18 25-74 10. Lot Konopiska 17 42-75 11. KS Panki 13 32-90 12. Budowlani 12 38-82 13. Barbara 11 47-102 Dyspozycję naszych juniorów doceniał również Katowicki OZPN, regularnie zapraszając piłkarzy Skry na mecze, zgrupowania oraz obozy szkoleniowe. Już w lipcu 1969 roku do klubu wpłynęło pismo, w którym powołani zostali na blisko trzytygodniowy obóz kondycyjno-szkoleniowy Kadry Juniorów Okręgu Tadeusz Kapica oraz Lech Mastel. By dodać tej informacji smaczku warto odnotować, że zawodnicy mieli zabrać ze sobą między innymi „przybory do mycia i szycia”, „pantofle pokojowe” oraz… „instrumenty muzyczne – jeśli który posiada i gra na nich” – nie samą piłką wszak człowiek żyje. Sympatycznym zwyczajem ówczesnych czasów było przesyłanie pozdrowień do czasopism. W lipcu 1970 „Gazeta Częstochowska” donosiła: „W Krapkowicach trwa zgrupowanie kondycyjno-szkoleniowe najlepszych piłkarzy – juniorów Śląska. Na obozie tym przebywają również i częstochowscy zawodnicy […] którym dziękujemy za nadesłane pozdrowienia.” Dodajmy, że reprezentacja Skry była na tym zgrupowaniu najliczniejsza, jeśli wziąć pod uwagę częstochowskie zespoły. W leżących dzisiaj w województwie opolskim Krapkowicach formę szlifowało trzech naszych piłkarzy, mianowicie: Bogusław Grzesiak, Adam Mrocheń oraz Andrzej Suliga. Dla porównania Barbara miała w tym gronie dwóch przedstawicieli, natomiast Górnik Dźbów (wówczas Dźbów formalnie nie należał jeszcze do Częstochowy, do której przyłączony został dopiero siedem lat później), Pogoń Blachownia oraz Stradom po jednym. Postawa piłkarskiej przyszłości naszego klubu musiała wywoływać wspomnienia związane z nie tak odległym sezonem 1967/68. Wówczas drużyna juniorów, prowadzona przez Mariana Łyszczarza, zwyciężyła w swojej grupie i otrzymała prawo gry w śląskiej lidze juniorów. Niestety problemy finansowe klubu zmusiły włodarzy Skry do wycofania zespołu z rywalizacji na poziomie wojewódzkim. Ale o tym opowiemy innym razem.

ciekawoSKRA #2

Zapraszamy na drugą odsłonę naszego nowego, międzysezonowego cyklu. Dzisiaj przypomnimy Wam nie tak znów odległą historię Brazylijczyka, który niecałą dekadę temu bronił barw naszego klubu. Jean Paulista, a właściwie Jean Francisco Rodrigues – bo tak nazywa się bohater naszej opowieści, kojarzony jest przez każdego odrobinę starszego kibica piłki nożnej w naszym mieście. Nic dziwnego, bowiem podpisanie przez Skrę kontraktu z zawodnikiem z tak bogatym CV odbiło się w częstochowskim środowisku sportowym szerokim echem. Nim Brazylijczyk trafił do klubu z Loretańskiej miał za sobą występy w europejskich pucharach oraz kilka sezonów na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w naszym kraju. W polskiej Ekstraklasie Paulista zadebiutował 30 lipca 2005 roku w barwach Wisły Kraków, z którą brał również udział w Pucharze UEFA. W edycji 2006/07, tej nieco już zapomnianej rywalizacji, zaliczył nawet jedno trafienie. Po serii sukcesów z Wisłą przeniósł się do Apoelu Nikozja, z którym rywalizował w Lidze Mistrzów. Potem powrócił do Polski, grając w Polonii Bytom czy LZS-ie Piotrówka. Zanim parafował umowę ze Skrą interesowało się nim kilka klubów. O względy Brazylijczyka zabiegało Podbeskidzie Bielsko-Biała czy Rozwój Katowice. Ostatecznie Paulista zacumował w Skrze. – Myślę, że dla naszego klubu przyjście takiego zawodnika jakim jest Jean, to wielki sukces – mówił wówczas prezes Skry, Artur Szymczyk. – Paulista to nietuzinkowa postać futbolu. Rzeczywiście, marketingowy sukces klubu, grającego wówczas na czwartym froncie ligowym w kraju, był niepodważalny. Ostrożnie na temat Brazylijczyka wypowiadał się natomiast odpowiedzialny za wynik sportowy trener Jan Woś: – Janek ma nam podnieść jakość gry. Potrzebny nam był piłkarz, który potrafi przytrzymać piłkę i popisać się dokładnym, ostatnim podaniem. Nim go zatrudniliśmy wziął udział w czterech spotkaniach. Zgodził się na takie rozwiązanie, bo zdawał sobie sprawę, że nie zaangażujemy go „w ciemno”. Paulista pasuje idealnie do mojej drużyny, ale czy spełni pokładane w nim nadzieje – pokaże czas – tłumaczył Woś na łamach „Przeglądu Sportowego”. Oficjalny debiut 36-latka miał miejsce 23 marca 2013. W meczu z Przyszłością Rogów zagrał 56 minut i w statystykach zapisał się otrzymując od sędziego żółty kartonik. Pierwszą – i jak się okazało ostatnią – bramkę w III-ligowych rozgrywkach Brazylijczyk zdobył w starciu ze Startem Namysłów, a miało to miejsce dokładnie 19 czerwca 2013 roku, w przedostatniej kolejce rozgrywek. Nie da się ukryć, że Paulista nie do końca spełnił pokładane w nim nadzieje. Nie licząc meczów pucharowych oraz towarzyskich na boisku pojawił się 11-krotnie (6 razy wystąpił w pełnym wymiarze czasowym) i tylko raz zdołał umieścić piłkę w siatce rywali (drugie trafienie w oficjalnym meczu miało miejsce w Pucharze Polski w pojedynku z Przyszłością Rogów). Zapewne nie tego spodziewali się po nim kibice zespołu walczącego o zwycięstwo w III lidze śląsko-opolskiej. Skra w ostatecznym rozrachunku uplasowała się na piątej lokacie w tabeli i marzenia o awansie trzeba było odłożyć na później. A na koniec mała niespodzianka. W ostatnich dniach udało nam się dotrzeć do Brazylijczyka. Jesteście ciekawi co u niego słychać? Czy pamięta swoje występy w koszulce Skry? – Moja przygoda ze Skrą była bardzo krótka i nie wydaje mi się, żebym miał jakiś szczególny wkład w tamten sezon – mówi szczerze 45-letni dzisiaj Paulista. – Aż trudno uwierzyć, że było to niemal dziesięć lat temu. Muszę przyznać, że nie śledzę szczególnie dokładnie dzisiejszych losów Skry, ale wiem, że radzi sobie bardzo dobrze, jest w wyższej lidze i ciągle się rozwija. Obecnie jestem trenerem w Brazylii. Bardzo chciałbym kiedyś pojawić się w Polsce i mam nadzieję, że mi się to uda. Doceniam to, że o mnie pamiętacie. Pozdrawiam wszystkich związanych z klubem, a także kibiców! Jesienią 2013 roku piłkarz urodzony w Sertaozinho kilkukrotnie wybiegł jeszcze na boisko, reprezentując Polonię Bytom. Nie zanotował już jednak żadnych bramek i gol dla Skry był ostatnim w jego piłkarskiej przygodzie. Bez wątpienia Paulista był jednym z najciekawszych piłkarzy, jacy reprezentowali Skrę w drodze na szczebel centralny rozgrywek ligowych. Droga ta miała zresztą jeszcze potrwać. Latem 2013 roku nie wiadomo było jak długo jeszcze. No, ale powtarzając za mistrzem Bohumilem Hrabalem – może już wystarczy, co? Na dzisiaj koniec.

ciekawoSKRA #1

Za nami niezwykle udany sezon. Drużyna Skry, jako beniaminek, utrzymała się w Fortuna 1 Lidze. Dlatego też, rozpoczynając nasz nowy, międzysezonowy cykl, nie mogliśmy przejść obok tego tematu obojętnie. Zapraszamy na pierwszy odcinek serii ciekawoSKRA, w którym dowiecie się, że… … piłkarze Skry w sezonie 2021/2022 przejechali autokarem łącznie 11887 kilometrów. Daje to niebagatelną średnią prawie 350 kilometrów na kolejkę! Co ciekawe dystans ten to więcej niż odległość między Częstochową, a… Limą w Peru (11466 km). Przejechanie tej odległości pozwoliłoby również przemieścić się do indyjskiego Ahmadabadu i wrócić. Wygląda to na mocno wyśrubowany wynik i jesteśmy pewni, że naszemu klubowemu autokarowi przyda się zasłużony odpoczynek. A tak całkiem na poważnie. Liczby te świadczą o tym, że podopieczni Jakuba Dziółki i spółki, pomimo różnego rodzaju przeciwności, osiągnęli ogromny sukces. Mamy już pewność, że niedługo prace na obiekcie przy ulicy Loretańskiej ruszą pełną parą i wrócimy do domu, czego wszyscy nie możemy się już doczekać. Zanim jednak to nastąpi warto jeszcze raz spojrzeć na tabelę Fortuna 1 Ligi minionego sezonu. 13. miejsce to warte docenienia osiągnięcie, tym bardziej, że nasi zawodnicy wielokrotnie udowodnili, że stać ich na bardzo dużo. Dość powiedzieć, że aż 26% wszystkich zdobytych punktów Skrzacy wywalczyli w starciach z drużynami z czołowej „szóstki” tabeli, a więc awansującymi bądź aspirującymi do awansu do PKO BP Ekstraklasy! W meczach z drużynami z miejsc 1-6 byliśmy również najbardziej bramkostrzelni. Aż 13 ze wszystkich strzelonych przez nasz zespół bramek padło właśnie w starciach z najlepszymi zespołami zaplecza Ekstraklasy! Jest to niemal połowa (46%) zdobytych przez naszą drużynę bramek. Skoro jesteśmy przy celnych trafieniach warto odnotować, że na listę strzelców wpisało się trzynastu piłkarzy Skry, a naszym wewnętrznym królem strzelców został Adam Mesjasz, 7-krotnie pokonujący golkiperów rywali. Nasz stoper, jest też pierwszym zawodnikiem Skry, który strzelił bramkę po awansie do Fortuna 1 Ligi. Swoją drogą Mesjasz zanotował również trafienie, będące jednym z najefektowniejszych tego sezonu – chodzi oczywiście o rzut wolny z jesiennego meczu z GKS-em Jastrzębie. A czy Wy macie swoją „bramkę sezonu”? Nam, poza trafieniem Mesjasza, na długo pozostanie w pamięci gol zdobyty w doliczonym czasie gry przez Mariusza Holika w Łodzi, dzięki któremu wyszarpaliśmy remis z Widzewem, czy trafienie Mateusza Malca, który również w czasie dodatkowym, zagwarantował Skrze punkt w meczu z Odrą Opole. Właśnie Malec jest najmłodszym strzelcem bramki na konto Skry w minionych rozgrywkach. Średnia wieku strzelców w naszej drużynie wynosi niecałe 25,5 roku. Jeśli chcecie poznać więcej szczegółów statystycznych, dotyczących minionego sezonu, koniecznie śledźcie naszą stronę klubową, na której już wkrótce pojawi się tekst wnikliwie poruszający ten temat. Na koniec ciekawoSKRA historyczna. Skra, w sezonie 2021/2022 zagrała po raz pierwszy na drugim poziomie rozgrywkowym od 1952 roku. Wówczas spotkania rozgrywano systemem wiosna-jesień, a nasi piłkarze, rywalizujący w grupie D, w osiemnastu meczach zdobyli 11 punktów, notując 4 zwycięstwa, 3 remisy i 11 porażek. Taka zdobycz nie pozwoliła na utrzymanie się na zapleczu najwyższej ligi w kraju i po kilku latach Skrzacy opuścili szeregi drugoligowców. Zresztą los Skry, występującej wówczas pod nazwą Ogniwo, z powodu reformy, podzieliły aż dwadzieścia cztery z czterdziestu rywalizujących ekip. By dopełnić statystyczne szczegóły, poniżej komplet rezultatów rozgrywek o mistrzostwo II ligi w sezonie 1952: I. Ogniwo Częstochowa – Włókniarz Kraków 1:1 II. Ogniwo Częstochowa – Stal Nowa Huta 2:2 III. Ogniwo Częstochowa – Włókniarz Krosno 1:1 IV. OWKS Lublin – Ogniwo Częstochowa 2:0 V. Ogniwo Częstochowa – Gwardia Kielce 1:0 VI. Ogniwo Częstochowa – Włókniarz Chełmek 2:0 VII. Ogniwo Częstochowa – Ogniwo Tarnów 1:2 VIII. Gwardia Lublin – Ogniwo Częstochowa 5:2 IX. Ogniwo Częstochowa – Budowlani Przemyśl 0:1 X. Włókniarz Kraków – Ogniwo Częstochowa 6:2 XI. Stal Nowa Huta – Ogniwo Częstochowa 0:3 XII. Włókniarz Krosno – Ogniwo Częstochowa 3:1 XIII. Ogniwo Częstochowa – OWKS Lublin 3:1 XIV. Gwardia Kielce – Ogniwo Częstochowa 2:0 XV. Włókniarz Chełmek – Ogniwo Częstochowa 2:1 XVI. Ogniwo Tarnów – Ogniwo Częstochowa 2:0 XVII. Ogniwo Częstochowa – Gwardia Lublin 2:4 XVIII. Budowlani Przemyśl – Ogniwo Częstochowa 2:0

Krótka historia Skry-Barbary

W połowie lat 70-tych miała miejsce duża zmiana, jeśli chodzi o funkcjonowanie Skry Częstochowa. Doszło wówczas do fuzji naszego klubu z KS Barbara i od tego czasu zespół funkcjonował pod nazwą MRKS Skra-Barbara. Lata 70-te to okres dużego rozwoju Częstochowy (dość powiedzieć, że w 1972 roku oddano do użytku największą w Europie walcownię). Śmiało porównać można ten okres do tego co wydarzyło się w XIX wieku, kiedy po przeprowadzeniu przez miasto kolei warszawsko-wiedeńskiej nastąpił rozkwit przemysłu. Tym razem również niebagatelne znaczenie miał szlak komunikacyjny przechodzący przez miasto, a była nim oczywiście słynna „gierkówka”, budowana w latach 1972-76, choć rzecz jasna przy tego typu porównaniach należy zachować odpowiednie proporcje. Symbolicznym szczytem rozwoju miasta było oczywiście powstanie województwa częstochowskiego. Jeszcze na początku 1975 roku nikt nie spodziewał się, że planowana jest reforma administracyjna kraju. Tak naprawdę decyzję o niej podjęto w maju, podczas plenum Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, a już 1 czerwca w życie weszła ustawa, przegłosowana ledwie kilka dni wcześniej przez Sejm. Na początku czerwca czytelnicy periodyku „Nad Wartą” mogli przeczytać: „W ramach dawnego województwa katowickiego Częstochowski Okręg Przemysłowy z dwustutysięczną Częstochową, stanowiącą poważny ośrodek przemysłu, nauki i szkolnictwa, kultury, promieniujący na rozległy region świadczeniami w dziesiątkach dziedzin życia wyraźnie wyodrębniał się specyfiką społeczno-gospodarczą, wyróżniał się także geograficznie i etnicznie […] Jest więc naturalną konsekwencją uznania przez centralne władze partyjne i państwowe tych odrębności, dojrzałości CzOP do autonomicznego bytu, utworzenie […] województwa częstochowskiego.” Takie tło – skądinąd uproszczone – miała duża zmiana w funkcjonowaniu naszego klubu. Oto bowiem na początku 1974 doszło do połączenia dwóch częstochowskich organizacji – Skry oraz Klubu Sportowego Barbara. „[…] 3 lutego dojdzie do oficjalnego, sprawozdawczo-połączeniowego zebrania dwóch częstochowskich klubów, Barbary i Skry” – pisała „Gazeta Częstochowska pod wiele mówiącym tytułem „MRKS Skra-Barbara czyli spełnione ambicje”. Czytajmy dalej: „Choć dokładny program działania na najbliższe lata ustalą sami działacze, zawodnicy oraz sympatycy Skry i Barbary, już teraz można przewidzieć, że w obecnym stadium rozwoju sekcją wiodącą będzie sekcja piłki nożnej […] Witając z zadowoleniem ten sportowy mariaż, który pozwoli zapewne lepiej niż dotychczas zrealizować ambitne plany obu klubów chcemy podkreślić jeszcze jedno. Zarówno w Zakładzie Energetycznym oraz Częstochowskiej Fabryce Urządzeń Mechanicznych, które patronują Skrze jak i Częstochowskich Zakładach Materiałów Ogniotrwałych opiekujących się Barbarą, sprawy sportu i kultury fizycznej zawsze znajdowały przychylny klimat. Rzecz jednak w tym, aby obecnie, przy zjednoczeniu wysiłków obu klubów, dyrekcje wspomnianych przedsiębiorstw, organizacje partyjne i związkowe w jeszcze większym stopniu okazały zrozumienie dla wszystkich problemów przyszłego MRKS Skra-Barbara, a ambicje sportowców i działaczy stały się równocześnie ambicjami załóg patronujących zakładów”. Ten przydługi może cytat doskonale oddaje realia panujące w ówczesnej Polsce. Kluby sportowe funkcjonowały pod patronatami zakładów i fabryk, a wielkość i znaczenie danego przedsiębiorstwa przekładały się na możliwości związanej z nim drużyny. Trzeba również pamiętać, że połowa lat 70-tych to okres sporych i częstych reform organizacji lig piłkarskich, co rodziło duże zamieszanie. W momencie fuzji oba zespoły rywalizowały na dwóch różnych frontach. Barbara reprezentowała Częstochowę w Okręgowej B Klasie, natomiast Skra znajdowała się o klasę niżej, w A-klasie częstochowskiej. Dorobek Barbary nie wyglądał może imponująco, jednak ambicji zawodnikom grającym na co dzień przy ulicy Kościelnej nie brakowało. A jeśli już jesteśmy przy Barbarze, to boisko, na którym rywalizowali piłkarze oddane do użytku zostało ledwie dekadę wcześniej. Wybudowano je – oczywiście – przy udziale społeczeństwa, a kilka dni przed oddaniem go do użytku jedno z lokalnych czasopism pisało patetycznie: „19 lipca [1964] przybędzie Częstochowie jeszcze jedno boisko. Lipcowy prezent, symbol społecznego zaangażowania, owoc pracy ludzi, dla których nie było przeszkód. Był tylko cel – osiągnięty…” A propos. Połączony klub przez pierwsze pół roku miał nie jeden, a… dwa cele. Skra-Barbara nadal rywalizowała bowiem zarówno we wspomnianej Klasie Okręgowej B jak i w A-klasie. I trzeba przyznać, że po kompromitującej rundzie jesiennej Barbara, ze zmienioną nazwą, wzmocniona piłkarzami na co dzień grającymi poziom niżej, napsuła krwi niejednemu faworytowi zaś wśród kibiców okrzyknięta została „specjalistką od remisów” Okręgowej B-klasy. Przydomek ten był miłą odmianą w stosunku do poprzedzającej połączenie obu klubów rundy, kiedy to punkty zdobyte przez Barbarę można było policzyć właściwie na palcach jednej ręki. Po sezonie 1973/1974 działacze, zawodnicy i kibice mogli skupiać swą uwagę już na jednym froncie, tymczasem doszło do kolejnej reformy. Wprowadzono ligi: wojewódzką i międzypowiatową oraz dwie klasy powiatowe (A i B). Skra-Barbara mocno zabiegała o to, by znaleźć się w klasie międzypowiatowej i jej udział w tej lidze wydawał się wręcz przesądzony, jednak ostatecznie w wyniku decyzji władz, znalazła się w A-klasie powiatowej. W niej jesienią radziła sobie bardzo dobrze, kończąc rywalizację na fotelu lidera. Podsumowująca pierwszą część rozgrywek sezonu 1974/1975 „Gazeta Częstochowska” pisała: „Pierwsze miejsce Skry-Barbary jest najlepszą odpowiedzią dla tych wszystkich, którzy byli przeciwni fuzji obu klubów. Piłkarze prowadzeni przez […] Jerzego Orłowskiego nie przegrali ani jednego spotkania, tracąc oba punkty w remisowych pojedynkach z rezerwą Rakowa i Górnikiem Dźbów […] I choć w ostatecznym rozrachunku jesieni obecny lider posiada tylko jednopunktową przewagę, to jednak w nim trzeba upatrywać głównego kandydata do awansu. Częstochowianie szczycą się najbardziej bramkostrzelnym atakiem i grają obecnie bardziej nowocześniej niż w poprzednich sezonach […]” Warto wspomnieć, że Skrzacy swoje spotkania rozgrywali głównie na wspomnianym kilka chwil wcześniej boisku przy ulicy Kościelnej, ponieważ płyta obiektu przy Grunwaldzkiej przechodziła generalny remont. Jak widać fuzja od razu przyniosła korzyści, bowiem pozwoliła rozwinąć się Skrze pod kątem infrastrukturalnym. Nie można również zapomnieć o znacznym wzmocnieniu kadrowym, ponieważ z dwóch drużyn wybrano tak naprawdę najlepszych zawodników. Selekcja ta pozwoliła dostać się na czwarty poziom rozgrywkowy w kraju. Warto przy tym pamiętać, że spokojnemu rozwojowi sportowemu nie sprzyjały wspomniane już kilkukrotnie zmiany oraz reformy, z których część podyktowana była powołaniem 1 lipca 1976 roku Okręgowego Związku Piłki Nożnej w Częstochowie, wyodrębnionego z OZPN Katowice i nie zachowującego pełnej niezależności. Nim zakończymy, mała ciekawostka. Ostatni mecz obu drużyn, jako dwóch niezwiązanych ze sobą zespołów, miał miejsce wiosną 1973 roku. W nim w stosunku 2:1 lepsza okazała się Barbara, która w tabeli ówczesnej A-klasy po trzynastu rundach plasowała się w ścisłej czołówce rozgrywek. Skrzacy znajdowali się w środkowej strefie rankingu, jednak niejako w formie wytłumaczenia trzeba powiedzieć,Czytaj więcej