„Nazwa „Skra Częstochowa” znana jest na wszystkich stadionach kraju, stanowiąc nieskażony synonim szlachetnej postawy sportowców”… W jakich okolicznościach padły te słowa? Zapraszamy na ostatnią międzysezonową ciekawoSKRĘ.

Końcówka lat 50-tych, to czas, kiedy Skra szturmowała bramy II ligi. Sygnał do walki o wydostanie się z ligi zagłębiowskiej Skrzacy dali już w roku 1958, zajmując drugie miejsce w III lidze. W roku następnym nasi piłkarze już triumfowali, podobnie zresztą jak rok później. Niestety zwycięstwo w lidze nie gwarantowało bezpośredniego awansu. Swoją formę trzeba było jeszcze potwierdzić w eliminacjach do II ligi, zwanych gdzieniegdzie barażami. Tutaj częstochowianie nie mieli szczęścia. Silni rywale z bogatszych ośrodków weryfikowali marzenia najlepszej drużyny z Częstochowy i nie pomagały nawet zgrupowania, jakie kierownictwo klubu organizowało dla zawodników w Świerklańcu czy mecze towarzyskie z zespołami II-ligowymi. Nawet jeśli nasi zawodnicy dobrze rozpoczynali spotkania w grupie o awans, to w spotkaniach rewanżowych roztrwaniali przewagę. Tak było choćby w 1960 roku, kiedy w V grupie eliminacji do II ligi Skra najpierw zremisowała z faworyzowanym AKS-em Chorzów, później na własnym boisku 2:0 pokonała Błękitnych Kielce, by w meczach rewanżowych ulec rywalom odpowiednio 0:3 i 0:4, tym samym tracąc szanse na premię do wyższej klasy rozgrywkowej.

Błękitni Kielce – Skra Częstochowa 1960

Zawód związany z brakiem awansu był w częstochowskim środowisku sportowym ogromny. Oprócz strefy mentalnej ogromny wpływ na dyspozycję zawodników miała liczba spotkań, jakie rozegrali piłkarze Skry. Do rundy jesiennej sezonu 1960/61 przystąpili niemalże z marszu po zakończeniu drugoligowych eliminacji i jak wyliczono w roku 1960 odbyli ponad 50 spotkań! Biorąc pod uwagę ówczesne realia, kiedy większość zawodników pracowała lub uczyła się, a na mecze często jeździło się pociągami, była to naprawdę ogromna liczba.

Nic więc dziwnego, że jesień zreformowanych rozgrywek (wprowadzenie systemu jesień-wiosna) nie szła po myśli czołowej drużyny naszego regionu. Sytuacji na pewno nie poprawiał ciągnący się niemal całą zimę i wiosnę spór pomiędzy klubem a Wydziałem Gier i Dyscyplin ZOZPN dotyczącym meczu z Płomieniem Milowice. Nieco nadziei w serca kibiców wlała natomiast informacja, że:

Piłkarze Skry mają wreszcie trenera. Na stanowisko nauczyciela trzecioligowej jedenastki powrócił b. wychowanek tego klubu, a ostatnio trener Rakowa – Jerzy Orłowski. Kierownictwo Skry pokłada w Orłowskim duże nadzieje, sądząc, że pod jego okiem drużyna mistrza Zagłębia zajmie jak najlepsze miejsce w wiosennej rundzie rozgrywek. Nowy trener rozpoczął już zajęcia z piłkarzami, które odbywają się w hali Skry przy ul. Grunwaldzkiej.

Co ciekawe w oczekiwaniu na wznowienie rozgrywek Skra zapraszała częstochowian na… lodowisko:

Częstochowska Skra zorganizowała dla wszystkich – i tych najmłodszych i tych starszych – sezonowe lodowisko z którego korzystają amatorzy łyżew. Lodowisko zajmuje pół płyty boiskowej i należy do największych i najlepiej utrzymanych w Częstochowie. W ten prosty sposób dostarczono licznym rzeszom naszej młodzieży miejsca do uprawiania ulubionego sportu. Lodowisko czynne jest przez cały dzień” – informowała „Gazeta Częstochowska”.

Płomień Milowice – Skra Częstochowa 1960

Przygotowania do rundy wiosennej szły pełną parą. Dobra dyspozycja w meczach towarzyskich skłoniła do rozważań zarówno kibiców, jak i dziennikarzy, którzy zastanawiali się: „Obserwujemy dziwne zjawisko: Skra, gdy walczy o punkty w III lidze – z reguły przegrywa. Gdy spotyka się z innymi zespołami w meczach towarzyskich – odnosi sukcesy.

Dobre wyniki w meczach sparingowych były de facto jedyną nadzieją, jakiej mogli chwytać się fani Skry. Zespół bowiem zarówno w meczach towarzyskich jak i w pierwszych pojedynkach o stawkę dziesiątkowały kontuzje. W artykule pod wielce wymownym tytułem „Czarne chmury nad Skrą” reporter lokalnego czasopisma donosił:

O prawdziwym pechu może mówić w tym sezonie częstochowska Skra. Najpierw utraciła jednego z najlepszych napastników – Woszczyka, który doznał kontuzji oka. Z kolei filar obrony czerwono-niebieskich Strzykalski złamał nogę, a na dodatek w meczu z Niwką Czechowski doznał złamania palca u ręki.

Ale to nie wszystko. Na razie, aż do wyjaśnienia historii w Piotrkowie podczas meczu z Concordią, nie może występować w drużynie Sączek.

Każdy przyzna, że jak na początek sezonu, to naprawdę zbyt czarna passa.

Z każdym meczem sytuacja przetrzebionej urazami drużyny była coraz gorsza, a widmo degradacji coraz śmielej zaglądało podopiecznym Jerzego Orłowskiego w oczy. Szkoleniowiec Skry chwytał się różnych zabiegów taktycznych, jednak nie wszystkie znajdywały uznanie w oczach fanów. Dał temu wyraz dziennikarz „Gazety Częstochowskiej” pisząc po spotkaniu z Wartą (2:2):

Niezaradność napastników w pierwszej części meczu i dwa błędy obrony w drugiej, sprawiły, że Skra straciła cenny punkt. Denerwujące jest forsowanie Sączka na środku napadu, gdzie ten świetny skrzydłowy traci wiele ze swej wartości.

Niestety wszystkie zabiegi taktyczne zawiodły i Skra znalazła się na pozycji spadkowej. Wywołało to spore poruszenie w środowisku, czego najlepszym dowodem tekst autorstwa Stefana Gajosa, który ukazał się w lokalnej prasie. Ze względu na jego wydźwięk warto przytoczyć go w całości:

Skra spada do A-klasy…

Wiadomość ta poruszyła mnie do głębi i tym więcej, że od trzydziestu przeszło lat byłem świadkiem kariery, działalności i wspaniałego dorobku tego klubu, który niósł z najwyższa ambicją oraz godnością sztandar częstochowskiego sportu.

Nazwa „Skra Częstochowa” znana jest na wszystkich stadionach kraju, stanowiąc nieskażony synonim szlachetnej postawy sportowców oraz oddania i ideowej ofiarności działaczy.

Skra biła już nieraz renomowane drużyny krajowe i nawet zagraniczne. Był czas, gdy stanowiła rewelację II ligi, był moment, gdy do awansu do ekstra-klasy zabrakło jej ledwie jednej bramki w Szombierkach.

I oto przyszedł moment tragiczny – spadek do A-klasy. To się zdarza w sporcie, kiedy przychodzi okres załamania czy fatalna passa niepowodzeń. Lecz trzeba wierzyć, że dzięki znanej swej ambicji Skra przeżyje niebawem renesans, zabłyśnie znowu wysoką formą, że tysiące wiernych jej kibiców znowu będzie oklaskiwać sukcesy tej naprawdę dobrej, lecz doświadczonej pechem w 1961 roku drużyny.

Czekamy, piłkarze i działacze Skry. – Cały świat sportowy Częstochowy jest sercem przy Was.

I cały świat sportowy Częstochowy krótko później mógł odetchnąć. Skra pozostała w III lidze. Utrzymanie osiągnięto po weryfikacji wyniku spotkania z drugim zespołem Stali Sosnowiec. Zagłębiowski Okręgowy Związek Piłki Nożnej orzekł walkower na korzyść Skry, ponieważ w drużynie naszych rywali zagrał nieuprawniony zawodnik. Tym samym najlepszy zespół ligi zagłębiowskiej uniknął spadku i mógł przygotowywać się do następnej kampanii.

Częstochowa żyła lipcową wizytą Jurija Gagarina – człowieka, który ledwie dwa miesiące wcześniej jako pierwszy człowiek znalazł się w przestrzeni kosmicznej. Przed ludzkością otwierała się nowa era. Wierzono, że w nową erę wkracza również Skra. Pomiędzy sezonami prezesem klubu wybrany został Zygmunt Sobczyk, a osiemnastu piłkarzy udało się na obóz przygotowawczy do Kluczborka. Na piłkarzach Skry zaczynała ciążyć spora presja.

W częstochowskich klubach doskonale zdawano sobie sprawę, że cierpliwość fanów, działaczy oraz dziennikarzy jest już na wyczerpaniu. Ale czy można się im dziwić? Po pięciu z rzędu nieudanych próbach sforsowania bram II ligi przez kluby z Częstochowy miejscowa społeczność sportowa była już zniechęcona i zniecierpliwiona. Wspominano nawet o klątwie II ligi. Nic dziwnego, że z dużą łatwością przychodziło wszystkim ferowanie wyroków, a posezonowe dywagacje przypominały bardziej poszukiwanie kozłów ofiarnych niż merytoryczne analizowanie przyczyn nieudanych sezonów. Przykładowo po nieudanym podejściu do II ligi Rakowa latem 1961 cała złość opinii publicznej skupiła się na Ryszardzie Flaku i nie był to przypadek odosobniony. Na szczęście nie było dużo czasu na rozpatrywanie minionych rozgrywek, o których Skrzacy również chcieliby zapomnieć. Nadchodził nowy sezon i wszystkie kluby przystępowały do niego z czystą kartą.

***

Piłkarze Skry już jutro, w piątek 15 lipca wybiegną na boisko w Chorzowie, inaugurując kolejny sezon w Fortuna 1 Lidze i tym samym pisząc dalszy ciąg pięknej historii naszego klubu. Cykl ciekawoSKRA powróci jesienią. W związku z tym zwracamy się do Państwa z prośbą. Jeśli posiadają Państwo materiały, zdjęcia, wspomnienia lub pamiątki związane z historią Skry i chcieliby Państwo się nimi podzielić, prosimy o kontakt: bartlomiej.jejda@ks-skra.pl

Copy link
Powered by Social Snap