Kontynuujemy nasze subiektywne zestawienie dziewięciu momentów, które szczególnie zapamiętamy z minionych kilku miesięcy. Moment czwarty: Wyrwany punkt Zimowa przerwa była dla nas nieco krótsza niż wskazywałby na to terminarz. Wszystko ze względu na konieczność odrabiania zaległości. Jesienią, z powodu ataku zimy, nie udało się rozegrać spotkania w Bytomiu z Polonią i zostało ono przełożone na końcówkę lutego. Pogoda była już o wiele lepsza i mecz w najmniejszym nawet stopniu nie był zagrożony. Wynik otworzyli Poloniści. I chociaż tuż przed przerwą Maciej Mas zdołał wyrównać po zmianie stron bytomianie ponownie objęli prowadzenie. Czas mijał, a naszym piłkarzom nie udawało się wyrwać chociaż punktu… aż do 7 minuty doliczonego czasu gry. Wówczas po raz kolejny dał o sobie znać Mas, kierując futbolówkę do siatki. Takiej eksplozji radości dawno nie widzieliśmy. I o ile inauguracja jesieni wypadła blado, o tyle premiera wiosny udowodniła, że nasz zespół posiada ogromny charakter i wolę walki. Moment piąty: Mecz, który (chyba) nie powinien się odbyć O tym, że organizatorzy meczu w Elblągu mają spore problemy z zalanym boiskiem wiedzieliśmy już kilka dni przed planowaną datą jego rozegrania. W grę wchodziły różne scenariusze, łącznie z odwołaniem tego pojedynku. Ostatecznie działaczom z Elbląga udało się „zorganizować” boisko rezerwowe, które… również było w fatalnym stanie. A szkoda, bo nie dość, że kibice w telewizji nie obejrzeli meczu na najwyższym poziomie warunki uniemożliwiły naszej ekipie zaprezentowanie tego, z czego słynie – ładnego dla oka, efektownego futbolu. Ponadto ze względu na brak oświetlenia mecz rozpoczął się o godzinie 11:00, zamiast o 15:30. Na mokrej, błotnistej murawie lepiej odnaleźli się gospodarze i to oni objęli prowadzenie. Za sprawą Macieja Masa doprowadziliśmy do wyrównania, jednak kwadrans przed końcem pojedynku znów cios wyprowadziła Olimpia. Do końca wierzyliśmy w odrobienie strat, ale scenariusz z Bytomia się nie powtórzył i z boiska schodziliśmy nie dość, że cali mokrzy i ubłoceni, to jeszcze bez zdobyczy punktowej. Moment szósty: Wesoła podróż znad morza Do Kołobrzegu jechaliśmy jako zespół pogrążony w kryzysie. W trzech wiosennych meczach zdobyliśmy zaledwie jeden punkt, a domowa porażka z rezerwami Lecha musiała siedzieć w głowach. Kotwica była zdecydowanym faworytem tym bardziej, że przed meczem ze Skrą zasiadała na fotelu lidera drugoligowej tabeli. Czy mówiliśmy już coś o charakterze Skry? Wydaje nam się, że tak, a spotkanie z Kotwicą, kroczącą po historyczny awans na drugi poziom rozgrywkowy, potwierdziło, że Skrzacy nie poddają się nawet w najtrudniejszych momentach. – Po to tutaj przyjechaliśmy i teraz możemy wracać z głową uniesioną do góry – mówił zaraz po meczu Mateusz Winciersz, który miał bezpośredni udział w jedynym golu w tym spotkaniu. – W takich nastrojach można wracać nawet zza granicy – dodawał. Wróciliśmy zatem do gry.
Kategoria: I Zespół
9 momentów minionego sezonu (cz. 1)
Kilka dni temu zakończyły się rozgrywki 2. ligi. Nadeszła zatem pora na podsumowanie minionych kilku miesięcy. Wybraliśmy dla Was dziewięć momentów sezonu 2023/24. Zapraszamy na pierwszą część naszego zestawienia. (Podpowiadamy: będą trzy). Moment pierwszy: #nowypoczątek Nasze zestawienie musimy zacząć od degradacji na trzeci poziom rozgrywkowy, bo to właśnie on zdeterminował pewne ruchy i działania. Dwa sezony trwała przygoda Skry na zapleczu PKO BP Ekstraklasy. I chociaż spadek z pewnością wszystkich zabolał warto podkreślić, że pobyt w gronie 36 najlepszych zespołów w naszym kraju stał się asumptem do rozwoju, zarówno sportowego jak i organizacyjnego. Przede wszystkim wymieniono murawę i rozbudowano infrastrukturę, czego najlepszym dowodem budynek klubowy. Warto podkreślić, że jego rozbudowa nie była kaprysem lecz koniecznością. Celem modernizacji było wygospodarowanie dodatkowej przestrzeni fizjoterapeutycznej, socjalnej oraz szatniowej, dzięki czemu młodzież naszej Akademii może dzisiaj w komfortowych warunkach przygotowywać się do treningów i przebierać tuż po nich. Budynek przystosowany został również do wymogów licencyjnych (pomieszczenie dla VAR) oraz telewizyjnych. Ze spadkiem związane były konkretne ruchy transferowe. Zespół opuściło wielu zawodników, którzy znaleźli zatrudnienie nawet na poziomie PKO BP Ekstraklasy (Kamil Lukoszek, Szymon Szymański), co było potwierdzeniem, że w naszym klubie w odpowiedni sposób się rozwinęli. Klub musiał w szybkim tempie działać na rynku transferowym, by uzupełnić kadrę, a wspomniany spadek był prologiem do sezonu 2023/24. Moment drugi: Bolesna porażka na inaugurację Początek sezonu to zawsze duża niewiadoma. Sparingi zwykle nie dają odpowiedzi na pytanie jak zespół jest przygotowany do gry o ligowe punkty. Dlatego też z dużą niecierpliwością wyczekiwaliśmy premiery sezonu, która miała miejsce w Krakowie. Spotkał nas srogi zawód, bowiem Skra przegrała 0:3. Jakby tego było mało mecz kończyliśmy w… ósemkę. Najpierw bowiem czerwoną kartką ukarany został Dawid Wojtyra, później Oliwier Kucharczyk, a na dokładkę meldujący się w 62. minucie na boisku Michał Kitliński chwilę później doznał kontuzji, a ponieważ sztab szkoleniowy wykorzystał limit zmian musieliśmy grać w osłabieniu. Dlaczego zatem premierowa porażka znalazła się w naszym zestawieniu? Przede wszystkim dlatego, że nie zdefiniowała naszej ekipy na dalszą część sezonu. Skrzacy szybko się otrząsnęli, wygrywając z Sandecją Nowy Sącz oraz Polonią Bytom i dzisiaj można śmiało powiedzieć, że chociaż z Hutnikiem zagrali najsłabszy z meczów minionego sezonu, wyciągnęli z niego wnioski. Moment trzeci: Faworyt rozgromiony KKS Kalisz od początku sezonu walczył o najwyższe cele. Chociaż kaliszanie od czasu do czasu się potykali do Częstochowy przyjeżdżali jako zespół sklasyfikowany w ścisłej czołówce tabeli. To właśnie kaliszanie byli faworytami potyczki, która miała miejsce w połowie listopada ubiegłego roku. A jednak mecz potoczył się w zupełnie nieoczekiwany sposób i Skrzacy, którzy mieli na koncie dwie porażki z rzędu po raz kolejny pokazali charakter, gromiąc rywali w stosunku 4:1. Już do przerwy było 3:0 za sprawą dubletu Jana Ciućki, uzupełnionego przez trafienie Przemysława Sajdaka. Krótko po przerwie wynik podwyższył Tobiasz Kubik. Goście zdołali odpowiedzieć jednym trafieniem Nestora Gordillo i po dziewięćdziesięciu minutach mogliśmy świętować efektowne zwycięstwo. Był to spory zastrzyk optymizmu tuż przed końcem rundy jesiennej. Bliżej było nam bowiem do strefy barażowej niż spadkowej, co udowadniało, że pomimo spadku, z którym wiele klubów nie jest w stanie sobie poradzić, Skra szła w dobrą stronę.
Przemysław Sajdak w TOP 10 drugoligowców
Kapitan Skry, Przemysław Sajdak, znalazł się w TOP 10 piłkarzy 2. ligi, wytypowanych przez dziennikarzy tygodnika „Piłka Nożna”. „W […] Skrze otrzaskał się, zmężniał, stał się wyróżniającą postacią” – czytamy w uzasadnieniu. Przemysław Sajdak przejął opaskę kapitańską zimą po Piotrze Noconiu, który zasilił rezerwy Rakowa. 24-latek nie miał łatwego zadania, jednak patrząc z perspektywy czasu sprostał temu wyzwaniu, stając się czołową postacią Skry. Przypomnijmy, że Sajdak trafił do naszej ekipy przed sezonem 2021/22, mając na koncie siedem występów w PKO BP Ekstraklasie. Grając w ŁKS-ie Łódź wychodził na boisko przeciwko takim markom jak Legia Warszawa czy Wisła Kraków. Od tego momentu ofensywny pomocnik w Skrze zagrał już prawie 80 meczów, zarówno na poziomie Fortuna 1 Ligi jak i na trzecim szczeblu rozgrywkowym czy w Fortuna Pucharze Polski. W minionej kampanii 9-krotnie znajdował drogę do bramek rywali. Jego postawę w sezonie 2023/24 docenili dziennikarze prestiżowego tygodnika „Piłka Nożna”, którzy umieścili go w grupie dziesięciu wyróżniających się postaci 2. ligi. – Druga siła częstochowskiego futbolu to dobre miejsce do regularnego grania dla piłkarzy znajdujących się na zakręcie karier, a co za tym idzie do wypromowania się – czytamy. – Paradoksalnie zejście na trzeci szczebel rozgrywkowy dobrze mu zrobiło. W […] Skrze otrzaskał się, zmężniał, stał się wyróżniającą postacią. Na marginesie warto dodać, że we wspomnianym gronie znalazł się również wychowanek naszej Akademii – Radosław Gołębiowski. – Być może mało kto już pamięta, ale swego czasu był uznawany za największy talent drugoligowej wówczas Skry […] W II-ligowej Sandecji ponownie przydarzył się spadek. Indywidualnie było zdecydowanie lepiej niż drużynowo, ponieważ miał bezpośredni udział przy 1/3 bramek zdobytych przez zespół z Nowego Sącza.
Poznaliśmy rywala w rundzie wstępnej Pucharu Polski
Kotwica Kołobrzeg będzie rywalem Skry w rundzie wstępnej Pucharu Polski. Mecz odbędzie się między 6 a 8 sierpnia bieżącego roku w Kołobrzegu. Po zakończeniu sezonu zasadniczego rozgrywek Fortuna 1 Ligi oraz 2. ligi poznaliśmy rywala naszego zespołu w rundzie wstępnej Pucharu Polski. Będzie nim Kotwica Kołobrzeg. Mecz odbędzie się między 6 a 8 sierpnia w Kołobrzegu (dokładny termin poznamy w późniejszym czasie). Przyporządkowanie Kotwicy jako naszego rywala związane jest z punktem 4 „Regulaminu rozgrywek o Puchar Polski w piłce nożnej”. Zgodnie z jego zapisem w rundzie wstępnej mierzą się ze sobą siedemnasty zespół Fortuna 1 Ligi z osiemnastym zespołem 2. ligi, osiemnasty zespół Fortuna 1 Ligi z siedemnastym zespołem 2. ligi, pierwszy zespół 2. ligi z szesnastym zespołem 2. ligi itd. Gospodarzami są zespoły sklasyfikowane wyżej. W związku z tym właśnie Kotwica będzie naszym pierwszym przeciwnikiem w pucharowej przygodzie. Pary rundy wstępnej Pucharu Polski 2024/25: Podbeskidzie Bielsko-Biała – Stomil Olsztyn Zagłębie Sosnowiec – Sandecja Nowy Sącz Pogoń Siedlce – Lech II Poznań Kotwica Kołobrzeg – Skra Częstochowa KKS 1925 Kalisz – Olimpia Grudziądz Stal Stalowa Wola – Olimpia Elbląg Chojniczanka Chojnice – Wisła Puławy Polonia Bytom – GKS Jastrzębie Radunia Stężyca – ŁKS II Łódź Hutnik Kraków – Zagłębie II Lubin Zwycięzcy par awansują do I rundy, która odbędzie się 25 września. Dołączą oni do szesnastu zwycięzców Pucharu Polski na szczeblu regionalnym, osiemnastu zespołów Ekstraklasy oraz szesnastu zespołów Fortuna 1 Ligi. 1/16 finału odbędzie się między 29 a 31 października, 1/8 finału zaplanowana jest między 3 a 5 grudnia, ćwierćfinały 25-26 lutego, półfinały 1-2 kwietnia, natomiast finał Fortuna Pucharu Polski będzie miał miejsce 2 maja.
Ten sezon jest już historią. Pora napisać nową
Sezon 2023/24 w wykonaniu Skry Częstochowa możemy uznać za zakończony. Był to sezon trudny, jednak z pewnością udowodnił, że nasz Klub ma wpisane w swoje DNA ambicję i charakter. Przed nami nowe wyzwania i nowe cele. Emocje związane z sezonem 2023/24 powoli mijają. Zapewne długo rozpatrywać będziemy nieuznaną bramkę, zdobytą przez naszych zawodników w meczu ze Stomilem Olsztyn. Gdyby sędziowie dostrzegli, że piłka po odbiciu od poprzeczki przekroczyła linię bramkową dzisiaj bylibyśmy w zupełnie innych nastrojach. Oczywiście nie ma ludzi nieomylnych, a okazji, by rozstrzygnąć pojedynek ze Stomilem na swoją korzyść było więcej, jednak cała sytuacja powinna wzbudzić poważną dyskusję na temat obecności VAR-u na meczach 2. ligi czy możliwości korzystania przez sędziów z zapisu wideo i musi mieć wpływ na ocenę minionej kampanii. Rywalizacja na poziomie 2. ligi była bowiem bardzo zacięta. O tym kto opuści szeregi drugoligowców zadecydowała mała tabelka między trzema zespołami, a jakby tego było mało jedenasty i szesnasty zespół dzielą w tabeli końcowej tylko cztery oczka. *** Po spadku z Fortuna 1. Ligi przed Klubem stanęło wiele wyzwań, którym musiał sprostać. Przede wszystkim doszło do sporych zmian kadrowych. Mimo tego jesień mogliśmy uznać za udaną. Wszystko posypało się wiosną. Po zimowej przerwie zdobyliśmy zaledwie 13 punktów; dla porównania w pierwszej rundzie tych oczek było ponad dwukrotnie więcej. Bilans trzech zwycięstw, czterech remisów i ośmiu porażek mówi sam za siebie. Nie brakowało jednak w ostatnich miesiącach momentów radosnych. Remis wyrwany Polonii Bytom na otwarcie wiosny (i zamknięcie jesieni, gdyż był to pojedynek zaległy) wlał w nasze serca sporo optymizmu. Później przegraliśmy w anormalnych warunkach w Elblągu z Olimpią i na swoim terenie z rezerwami Lecha, jednak szybko przerwaliśmy złą passę wygrywając w Kołobrzegu z Kotwicą, która wówczas była liderem. Często brakowało nam jednak sportowego szczęścia, kropki nad i. Piłkarscy bogowie z rzadka się do nas uśmiechali. Musieliśmy zatem charakterem i ambicją wyrywać to, co nam się należy. Tak było choćby w domowym meczu z Zagłębiem II Lubin, gdy w ostatnich minutach szalę zwycięstwa na naszą stronę przechylił Przemysław Sajdak, czy w „majówkowym” pojedynku z rezerwami ŁKS-u, który rozstrzygnęliśmy praktycznie w kwadrans, aplikując przeciwnikowi trzy bramki. Ostatecznie to wszystko okazało się niewystarczające. Zderzenie z drugoligową rzeczywistością okazało się trudne dla wszystkich spadkowiczów. Jedynie Chojniczanka Chojnice po słabym początku odbiła się od dna i niedługo zacznie grę w barażach o powrót do Fortuna 1 Ligi. Skra straciła szansę na utrzymanie w ostatniej kolejce, natomiast Sandecja Nowy Sącz z poziomem centralnym pożegnała się dużo wcześniej. To wszystko pokazuje jak wymagający jest trzeci poziom rozgrywkowy, a warto podkreślić, że nasz zespół był jednym z najmłodszych na poziomie centralnym. Bo filozofia Skry opiera się na wspieraniu młodych piłkarzy w ich rozwoju. Niewiele jest klubów, dających szanse tak wielu młodym piłkarzom w tak dużym wymiarze czasu. Dlatego też naszym oczkiem w głowie jest Akademia, której wychowanek – Paweł Kołodziejczyk, przebojem wdarł się wiosną na drugoligowe boiska, udowadniając, że droga, którą obieramy jest słuszna. *** Czego zabrakło? Odrobiny szczęścia, krztyny doświadczenia i… jednego małego punkcika. To wszystko jednak wpisane jest w sport. W Kaliszu trzy lata temu świętowaliśmy awans do Fortuna 1. Ligi, kilka dni temu z tego samego Kalisza wracaliśmy w zupełnie odmiennych nastrojach, a droga dłużyła się niemiłosiernie. Czy coś się skończyło? Zapewne tak, ale chyba ważniejsze jest to, że każdy koniec jest początkiem czegoś nowego. Skra Częstochowa istnieje od niemal wieku. Trudnych momentów nie brakowało i chyba można zaryzykować, że było ich więcej niż wzlotów. Nad Klubem kilkukrotnie unosiło się widmo upadku – wystarczy wspomnieć Stadion Pod Kasztanami odebrany nieprawnie naszym piłkarzom i ich kibicom oraz wynikłe z tego konsekwencje – jednak zawsze powstawał, by wyciągnięty z niebytu zawitać kilka lat temu u bram zaplecza PKO BP Ekstraklasy. Była to sensacja wielkiego kalibru. Mały wielki Klub osiągnął niewiarygodny sukces. Gra na drugim poziomie rozgrywkowym i obecność w gronie 36 najlepszych drużyn w Polsce pociągnęła za sobą rozwój infrastrukturalny i organizacyjny. Niestety nie wszystko zależy od nas. Brak trybun to coś, co boli nas najmocniej. Chcielibyśmy razem z naszymi Kibicami, których wsparcie czujemy na każdym kroku, świętować zwycięstwa i dzielić smutek porażki. Cały czas robimy wszystko, co w naszej mocy, by mogli przyjść na Loretę i jesteśmy dobrej myśli, że już niedługo nasze starania przyniosą odpowiedni skutek. Bo to na Was, drodzy Kibice, będący z nami na dobre i na złe, możemy zawsze liczyć. Nie ukrywamy, że celem Skry, jest powrót na poziom centralny w ciągu najbliższych dwóch lat, bo to właśnie tam powinniśmy świętować stulecie istnienia. Sezon 2023/24 jest już historią. Pora napisać nową.
Zdjęcia z meczu z KKS-em [GALERIA]
Galeria z meczu 34. kolejki 2. ligi pomiędzy KKS-em Kalisz a Skrą Częstochowa. Autorką zdjęć jest Alicja Macniak.
Konferencja prasowa po meczu w Kaliszu
Zapraszamy na zapis ostatniej konferencji prasowej w sezonie 2023/24.
Bolesna porażka [RELACJA]
Skra Częstochowa przegrała w Kaliszu 1:4 w ostatnim meczu sezonu. Bramkę dla naszego zespołu zdobył Przemysław Sajdak. W związku z tym, że Olimpia Grudziądz wygrała 2:1 w Krakowie o utrzymaniu zadecydowała mała tabelka między Olimpiami z Grudziądza i Elbląga oraz Skrą. Niestety nasi piłkarze wypadli w niej najsłabiej i w tym momencie żegnają się ze szczeblem centralnym. Trzydzieści trzy kolejki 2. ligi rozegrano, by… nic nie było jeszcze wiadomo. Zarówno jeśli chodzi o kwestię awansu jak i utrzymania. O tak dwa odmienne cele walczyły drużyny, które w sobotnie popołudnie spotkały się na Stadionie Miejskim w Kaliszu. Gospodarze mieli wciąż szanse na awans do Fortuna 1 Ligi, natomiast Skrzacy mieli realne szanse na utrzymanie. Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem wszyscy sprawdzili poziom naładowania telefonów, bowiem wszystkie mecze kolejki kończącej sezon rozgrywane były o tej samej porze. Kaliszanie śledzili to, co dzieje się w Puławach, gdzie Wisła podejmowała Pogoń, natomiast kibice Skry odświeżali przede wszystkim wyniki spotkań w Bytomiu, gdzie Polonia grała z Lechem II oraz w Krakowie, gdzie Hutnik mierzył się z Olimpią Grudziądz. Nie bez znaczenia pozostawały też wydarzenia mające miejsce w Chojnicach. Szukanie bramki Najlepiej było jednak wygrać i wszelkie kalkulacje odłożyć na bok. Z takim nastawieniem obie drużyny wyszły na boisko, co przełożyło się na dużą intensywność już od pierwszego gwizdka. Pod naszą bramką zamieszało się już w 3. minucie spotkania, jednak obyło się bez konsekwencji, bowiem uderzenie zablokowali nasi defensorzy. Skrzacy szukali swoich okazji i takie nadarzyły się w 8. minucie. Najpierw bowiem ładnie po ziemi przymierzył Igor Ławrynowicz, a chwilę później mocno sprzed pola karnego uderzył Olivier Wypart, jednak na drodze lotu piłki znalazł się jeden z piłkarzy gospodarzy. Otwarcie wyniku W 13. minucie spotkania wynik otworzyli kaliszanie. Wszystko rozpoczęło się od straty na trzydziestym piątym metrze naszej połowy. Piłka znalazła się w posiadaniu Nestora Gordillo, który podprowadził ją sobie po czym potężnie uderzył. Z biegiem czasu inicjatywę zaczęli przejmować kaliszanie, kreując sobie lepsze sytuacje, jednak nasi zawodnicy nie mieli zamiaru składać broni. W 20. minucie piłkę w środku pola przechwycił Mikołaj Łabojko, wypatrzył na lewej stronie pola karnego Jana Ciućkę, który zakręcił rywalami w polu karnym, jednak po strzale piłka odbiła się od jednego z naszych piłkarzy i opuściła boisko. Chwilę później niebezpiecznie zrobiło się pod bramką Skry. W doskonałej sytuacji znalazł się Hubert Sobol, jednak na nasze szczęście przestrzelił. W 25. minucie ponownie dał o sobie znać Ciućka. Maciej Krakowiak co prawda złapał piłkę, jednak futbolówka wyleciała mu z dłoni i dopiero za drugim razem golkiperowi KKS-u udało się ją opanować. Gol numer dwa i sprawdzanie wyników Chociaż nasi piłkarze próbowali dośrodkowań w pole karne czy strzałów z dystansu, to KKS – jak już wspomnieliśmy – był groźniejszy. I potwierdził to w 37. minucie, kiedy ofiarna gra na prawym skrzydle i uratowanie piłki przed opuszczeniem boiska poskutkowała tym, że w ogromnym zamieszaniu pod bramką, w której stał Jakub Rajczykowski, najlepiej odnalazł się Michał Bednarski, kierując futbolówkę za linię bramkową. Tuż przed przerwą nasi piłkarze przeprowadzili kolejną składną akcję. Z perspektywy trybun wydawało się, że faulowany w polu karnym był Mateusz Maćkowiak, jednak arbiter nie miał wątpliwości, że do niczego nie doszło. Nasz wahadłowy nie był jednak w stanie kontynuować gry i został zniesiony przez kolegów do szatni, a w jego miejsce pojawił się Mateusz Winciersz. W przerwie rozpoczęła się wnikliwa analiza sytuacji w tabeli. Niestety Olimpia Grudziądz prowadziła w Krakowie 1:0 i w związku z tym, że w tabeli tworzonej na bieżąco trzy drużyny zgromadziły po 40 punktów – Olimpia Elbląg, Skra Częstochowa i Olimpia Grudziądz, do uszeregowania drużyn wykorzystywano małą tabelkę, w której Skrzacy wypadali najsłabiej i w tym momencie to nasz zespół był jedną nogą w 3. lidze. Przede wszystkim trzeba było jednak wziąć wszystko w swoje ręce. Wydaje się, że szczególną uwagę trzeba było zwrócić na dokładność, przez którą kilkukrotnie straciliśmy piłkę. Walczymy! Od pierwszego gwizdka po zmianie stron nasi piłkarze wykazywali chęci odwrócenia wyniku. Utrzymywali się przy piłce, próbując konstruować akcje, ale gospodarze zachowywali czujność i spokój. W 50. minucie spotkania tuż przed polem karnym faulowany był Przemysław Sajdak. Trafił prosto w mur, jednak po ponowieniu akcji udało się wywalczyć rzut rożny. Kilkukrotnie próbowaliśmy wrzutek w pole karne, gdzie szukaliśmy przede wszystkim rosłego Macieja Masa, a także strzałów z dystansu. W 58. minucie jedną z tego typu prób podjął Ciućka, ale znów na drodze stanęli gospodarze. Kilkadziesiąt sekund później w doskonałej okazji znalazł się Sajdak, ale próbując minąć obrońcę stracił rozpęd i nie udało się zagrozić bramce strzeżonej przez Krakowiaka. Gospodarze odpowiedzieli uderzeniem z dystansu Mateusza Wysokińskiego, jednak tym uderzeniem nie mógł zaskoczyć Rajczykowskiego. Nim się obejrzeliśmy byliśmy po drugiej stronie boiska, gdzie próbę strzału podjął Tobiasz Kubik, jednak po rykoszecie piłka opuściła boisko. Łapiemy tlen… na moment Wreszcie swego dopiął Przemysław Sajdak, który świetnym uderzeniem na krótki słupek nie dał najmniejszych szans Krakowiakowi. Tak się jednak zdarzyło, że niemal w tej samej chwili na prowadzenie w Krakowie wyszła grudziądzka Olimpia, co w bieżącej sytuacji spychało nas pod kreskę. Jakby tego było mało w 66. minucie faulowany w polu karnym w zupełnie bezpiecznej sytuacji był Sobol i najskuteczniejszy piłkarz kaliszan sam wymierzył sprawiedliwość, podwyższając prowadzenie gospodarzy. Niewiele brakło, by pięć minut później Sobol ponownie wpisał się na listę strzelców, ale w doskonałej sytuacji ponownie nie trafił w światło bramki. Mijający czas nie był naszym sprzymierzeńcem, więc podopieczni Konrada Geregi robili wszystko, by odwrócić losy spotkania, choć wyglądało to na mission impissible. Tym bardziej, że gospodarze dobrze zbierali długie piłki i… nie mieli zamiaru się zatrzymywać. W 87. minucie spotkania, wykorzystując wolne przestrzenie na naszych tyłach, znów w dobrej sytuacji znalazł się Sobol, ale jego strzał obronił Rajczykowski. Chwilę później było już jednak po wszystkim bowiem do pustej bramki skierował futbolówkę Wojciech Maroszek. I było pozamiatane. Od Kalisza do Kalisza Trzy lata temu w Kaliszu Skra świętowała awans do Fortuna 1. Ligi. W tym samym miejscu trzy lata później żegna się ze szczeblem centralnym. Cóż więcej możemy napisać? KKS Kalisz – Skra Częstochowa 4:1 (2:0) 1:0 Nestor Gordillo (14’), 2:0 Michał Bednarski (37’), 2:1 Przemysław Sajdak (64’), 3:1 Hubert Sobol (67’Czytaj więcej
Finiszujemy! [ZAPOWIEDŹ]
Już w sobotę jeden z najważniejszych meczów tego sezonu. Nasi piłkarze udadzą się do Kalisza, gdzie zmierzą się z tamtejszym KKS-em. Początek meczu o godzinie 14:00. Bezpośrednią transmisję ze spotkania przeprowadzi Pilot WP oraz TVP Sport. Nim się obejrzeliśmy minęły trzydzieści trzy kolejki drugoligowej rywalizacji. Droga, którą rozpoczęliśmy 22 lipca ubiegłego roku w Krakowie kończy się 25 maja w Kaliszu. Za nami długi sezon. Na podsumowania przyjdzie jeszcze czas. Nie poznaliśmy jeszcze wszystkich rozstrzygnięć bowiem przed nami ostatni mecz sezonu. Mecz, który ma ogromne znaczenie zarówno dla Skry jak i dla naszego rywala, KKS-u Kalisz. Gospodarze jutrzejszego meczu wciąż mają szansę na bezpośredni awans do Fortuna 1 Ligi. Jeśli wygrają sobotni mecz, a Pogoń Siedlce potknie się po raz kolejny i oba zespoły zrównają się punktami, to właśnie kaliszanie będą mogli świętować awans. W przeciwnym wypadku czeka ich walka w barażach. Skra również ma o o co grać. Dwa punkty, które wymknęły nam się po remisie ze Stomilem Olsztyn, sprawiły, że walka o utrzymanie wciąż trwa. Oczywiście wiele zależy od wyników meczów między Polonią Bytom a Lechem II Poznań oraz Hutnika Kraków z Olimpią Grudziądz. Może się okazać, że nawet porażka w Kaliszu nie spowoduje degradacji Skry. Z Poznania docierają wieści, iż w ostatnim meczu sezonu nie zagrają Maksymilian Dziuba (pauzuje za kartki) oraz Szymon Pawłowski (doznał kontuzji przed meczem z Hutnikiem Kraków). Obaj łącznie zdobyli w kończącym się sezonie 14 bramek, więc ich strata powoduje duży kłopot u Artura Węski. Z drugiej jednak strony szkoleniowiec, który meczem w Bytomiu kończy przygodę z rezerwami Lecha, może skorzystać z kilku zawodników pierwszego składu i zapewne to uczyni. Nie ma jednak co ukrywać, że wszystko może być w naszych rękach. Wystarczy wygrać w Kaliszu. O możliwych wariantach i rozstrzygnięciach pisaliśmy tutaj: Jak zwykle zatem nie kalkulujemy tylko gramy o pełną pulę. Podopieczni Konrada Geregi w trakcie minionych miesięcy udowodnili, że w starciach z zespołami wyżej klasyfikowanymi radzą sobie o wiele lepiej niż z drużynami z dołu tabeli. Jesienią wygraliśmy z KKS-em 4:1 i jest to jeden z przykładów potwierdzających przytoczoną powyżej regułę. – Statystyka pokazuje, że tak jest, ale nie wracałbym do meczu jesiennego, bo był to całkowicie inny etap i zupełnie inaczej wyglądała wówczas drużyna – zauważa trener naszej ekipy, Konrad Gerega. – Runda wiosenna ma zawsze to do siebie, że weryfikuje drużynę. Na pewno jesteśmy dobrze nastawieni i damy z siebie 101%. Tak jest w piłce nożnej, że kiedy nie idzie, ktoś w końcu cię dopadnie. Ta runda nie jest udana w naszym wykonaniu, chociaż gramy dobrze w piłkę, kreujemy sytuacje, problem pojawia się w momencie wykorzystania tych okazji. Tak naprawdę nie ma dla nas znaczenia czy gramy z górą czy z dołem tabeli. Każdy przeciwnik jest taki sam, każdemu zależy na zwycięstwie. Na bazie ostatniego meczu ze Stomilem możemy rzeczywiście uważać, że ten „dół” nam nie leży. W naszym zespole panuje pełna mobilizacja. Zawodnicy są mocno zmotywowani, by w ostatnim meczu sezonu udowodnić swoją wartość oraz drzemiący w nich potencjał. Jak wyglądały przygotowania do zbliżającego się pojedynku? – Przygotowania zaczęły się od tego, że musieliśmy oczyścić głowy chłopaków, bo jednak ten mecz ze Stomilem siedzi mocno w głowie – przyznaje szkoleniowiec Skry. – Byliśmy blisko celu, którego nie osiągnęliśmy. Do spotkania z Kaliszem podchodzimy jednak spokojnie, przygotowujemy się jak do każdego meczu, chociaż oczywiście świadomość emocjonalna tego spotkania jest odczuwalna, bo klub stoi nad przepaścią, którą dzisiaj jest spadek do 3. ligi. Nie planowaliśmy tego, ale runda wiosenna jest w naszym wykonaniu po prostu słaba. Nie punktujemy regularnie, oddajemy punkty u siebie, nie jesteśmy skuteczni i w tym upatrywałbym powodu dla którego znaleźliśmy się w tym miejscu, w którym jesteśmy. Pływamy nad kreską i wszystko zależy od nas. Sami sobie musimy pomóc. Co będzie zatem kluczem do sukcesu w sobotnie popołudnie? – Kluczem będzie na pewno, żeby zarządzać w odpowiedni sposób spotkaniem i myśleć o tym, aby korzystać ze swoich momentów, bo innych może już nie być – zakończył trener Gerega. KKS Kalisz – Skra Częstochowa Sobota, 25 maja, godz. 14:00 Transmisja: TVP Sport, Pilot WP
Obsada sędziowska sobotniego meczu
W sobotę odbędzie się ostatnia kolejka 2. ligi. Komunikat Polskiego Związku Piłki Nożnej rozwiał wszelkie wątpliwości odnośnie obsady sędziowskiej meczu pomiędzy KKS-em Kalisz a Skrą Częstochowa. Arbitrem głównym sobotniego meczu w Kaliszu będzie pan Piotr Rzucidło z Warszawy. Na liniach pomagać mu będą pan Michał Pierściński oraz pani Aleksandra Ulanowska, natomiast funkcję sędziego technicznego pełnił będzie pan Paweł Wrzeszczyński. W bieżącym sezonie Rzucidło nie miał jeszcze okazji sędziować meczu naszej ekipy. W poprzedniej kampanii, kiedy nasz zespół rywalizował na poziomie Fortuna 1 Ligi, trzykrotnie pełnił funkcję głównego rozjemcy w meczach z udziałem naszej ekipy. Po raz ostatni sędziował mecz Skry 12 marca 2023 roku w Sosnowcu. Pokazał wówczas pięć żółtych kartek i jedną czerwoną.