Duet Nocoń – Wojtyra wsparci całym zespołem z meczu na mecz prezentują się co raz lepiej. W meczu w Pruszkowie strzelali gole i asystowali. W całym spotkaniu nasz zespół był zdecydowanie lepiej zorganizowany, co udokumentował pięcioma celnymi trafieniami. Jak padały gole ? Zapraszamy na skrót z meczu. .
Kategoria: I Zespół
Damian Warnecki: – „Skra zasługuje, żeby grać wyżej”
Damian Warnecki dołączył do naszej drużyny już w trakcie obecnego sezonu na zasadzie wypożyczenia z GKS-u Bełchatów. 19-letni napastnik na treningach musi udowadniać swoją przydatność do zespołu. Trener Marek Gołębiewski w ostatnich meczach dawał szansę Damianowi w drugich połowach i w Pruszkowie udało mu się zdobyć pierwszą bramkę dla Skry. Zapraszamy do lektury krótkiej rozmowy z naszym zawodnikiem. Damian, na początek moje gratulacje. Doczekałeś się w końcu bramki w barwach Skry ustalając wynik w Pruszkowie. Ciężko było zdobyć tego gola? Za pierwszym razem kopnąłeś chyba trochę za lekko, ale bramkarz odbił ją przed siebie i miałeś szansę na dobicie. – Dziękuje, lecz uważam, że cała drużyna zapracowała na tą bramkę. Niewątpliwie jestem zadowolony, że pomogłem drużynie w podwyższeniu wyniku. Jako napastnik moim celem jest zdobycie bramki, w taki czy inny sposób, teraz liczy się tylko to, że piłka wpadła do bramki. Zazwyczaj wchodzisz na końcówki spotkań. Myślisz, ze może się to zmienić w najbliższym czasie? Pozycja Kamila Wojtyry jest raczej niepodważalna, ale może pomysłem byłoby zagranie na dwóch napastników? – Kamil rozgrywa bardzo dobry sezon i jest bardzo skuteczny, co procentuje w wynikach naszej drużyny. Co do gry dwójką napastników, to trener najlepiej wie jak ułożyć formacje tak abyśmy wygrywali. Mogę powiedzieć tylko, że jestem gotowy na wszelkie rozwiązania i zarówno trener, jak i drużyna mogą na mnie liczyć. Jak oceniasz to z perspektywy boiska – jesteśmy tak mocni jak dwa ostatnie mecze, czy rywale wybitnie nie mieli formy w tych spotkaniach? – Wyniki które osiągamy, jest to wypadkowa ciężkiej pracy na treningach, nic nie dzieje się z przypadku. W tej rundzie idzie nam naprawdę dobrze, ale wszyscy są profesjonalistami i każdy wie, że musimy pozostać skupieni na następnych meczach, aby grać o najwyższe cele. Skupiamy się tylko na sobie, mamy mocny zespół i każda drużyna w tej lidze musi liczyć się z ciężką walką z nami o trzy punkty. Zostały nam w tym roku już tylko dwa mecze. Najbliższy, z Olimpią Elbląg już w środę na „Lorecie”. Myślisz, że łatwo poradzimy sobie z drużyną z dolnych rejonów tabeli? – Paradoksalnie, drużyny z dołu tabeli potrafią sprawić wiele kłopotów na boisku, dlatego podchodzimy do tego meczu jak do każdego innego. Nic się nie zmienia w naszych przygotowaniach. Na pewno nie będzie łatwo. Skra spisuje się rewelacyjnie. Twoim zdaniem wiosną realnie powalczymy o awans do pierwszej ligi? Myślisz, że to jest możliwe? – Ze swojej strony mogę powiedzieć, że skupiamy się tylko na następnym meczu. Liczy się tu i teraz. Jeśli będziemy skoncentrowani do końca, będziemy walczyć o awans do pierwszej ligi. Myślę, że jest to możliwe i każdy z nas zawodników będzie dawał z siebie wszystko. Ten klub zasługuje na to, żeby grać wyżej! Na koniec chciałem cię jeszcze zapytać o twój macierzysty klub – GKS Bełchatów. W środowisku piłkarskim daje się słyszeć, że drużyna znów przeżywa poważne problemy finansowe. Masz kontakt z kolegami z drużyny? Jak poważna jest sytuacja tego zasłużonego klubu? – Oczywiście, że mam kontakt z kolegami. Problemy GKS-u ciągną się już od dłuższego czasu i wiem jak bardzo mogą wpłynąć na morale zawodników. Niestety ten klub nie zasługuje, aby przewlekle męczyć się o pozostanie na piłkarskiej mapie Polski. Sportowo idzie chłopakom naprawdę dobrze, lecz problemy finansowe potrafią zniszczyć niejeden klub piłkarski z Polsce. Życzyłbym sobie, jak i kibicom GKS-u, żeby w końcu skończyły się problemy w tym klubie i wszystko wyszło na prostą. Rozmawiał Mariusz Rajek
4 pytania do Piotrka Noconia po meczu w Pruszkowie
Kapitan naszej drużyny, Piotr Nocoń był niezwykle wygłodniały gry i bramek po przymusowej pauzie w meczu przed tygodniem z Olimpią Grudziądz. W Pruszkowie, podobnie jak cała drużyna Skry zagrał świetne spotkanie, zdobył dwie bramki i mógł świętować wygraną aż 5:0 na wydawało się trudnym terenie. Po meczu udało nam się chwilę porozmawiać. Piotrek, wielkie gratulacje dla ciebie i drużyny. Wróciłeś do składu po meczu przerwy spowodowanej kartkami i od razu wracasz w wielkim stylu. W Pruszkowie dwukrotnie wpisałeś się na listę strzelców. Wygrywamy aż 5:0 i na ile twoim zdaniem jest to efekt świetnej Skry, a na ile niedyspozycja w tym meczu Znicza? – Po raz kolejny było widać, że jesteśmy zdeterminowani, dążymy do jednego, wspólnego celu i każdy walczy za każdego na maksa. To procentuje potem na boisku. Dzisiaj zdecydowanie potwierdziliśmy swoją wyższość, zdominowaliśmy totalnie przeciwnika, bo mogliśmy wygrać jeszcze wyżej. Wynik idzie w świat i budzi szacunek i raz jeszcze wielkie brawa dla chłopaków. Zostały nam dwa mecze w tym roku i w nich będziemy chcieli tylko potwierdzić, że nasze miejsce w tabeli nie jest przypadkowe, a wynika z dyspozycji. Z lekkim przymrużeniem oka można stwierdzić, że okazaliście nieco litości drużynie Znicza, bo gdybyście wykorzystali wszystkie sytuacje to ten wynik mógł być co najmniej dwukrotnie wyższy? – Zgadza się, że tych okazji było więcej, ale nie można też strzelać wszystkiego. Przy wyniku 5:0 też już inaczej się gra, jest większe rozluźnienie, gra się nieco na czas. Niemniej pięć goli na mecz drugiej ligi to jest naprawdę dużo. Przed meczem braliście pod uwagę, że ten mecz może się tak dobrze i łatwo dla was poukładać? Na papierze to zapowiadał się chyba całkiem wyrównany mecz. – Tego, że będzie tak łatwo na pewno się nie spodziewaliśmy. Chcieliśmy mocno powalczyć o trzy punkty i podtrzymać swoje miejsce w tabeli. Doskonale pracowaliśmy przez te 90 minut jako cała drużyna i to zaprocentowało. Z Olimpią Grudziądz było 4:0, teraz 5:0 ze Zniczem, to ile będzie w środę z przedostatnią Olimpią Elbląg? – Wystarczy 1:0. Dziękuję (śmiech). Rozmawiał Mariusz Rajek
Mówią trenerzy – wypowiedzi po meczu Znicz Pruszków – Skra
Po wysokiej wygranej przed tygodniem z Olimpią Grudziądz 4-0, w piątkowy (27.11) wieczór piłkarze Skry jeszcze poprawili ten wynik gromiąc w Pruszkowie Znicza aż 5-0. Artur Węska, trener gospodarzy przepraszał po tym meczu za postawę swojej drużyny, z kolei opiekun Skry Marek Gołębiewski zdawał sobie sprawę, że gdyby jego drużyna wykorzystała wszystkie sytuacje, ten wynik byłby jeszcze bardziej okazały. Poniżej pomeczowe opinie obu szkoleniowców: Artur Węska, trener Znicza: – Wygrał zespół lepszy pod każdym kątem – fizycznym, taktycznym, technicznym, organizacyjnym. Musimy się mocno uderzyć w pierś i dobrze przygotować do kolejnego meczu, bo zaprezentowaliśmy się fatalnie i mogę jedynie przeprosić kibiców i wszystkie osoby związane z klubem za to, że ten mecz się tak potoczył. Ani ja ani piłkarze nie wyobrażaliśmy sobie takiego meczu po ostatnim dobrym spotkaniu w Stargardzie i wcześniejszych trudnych momentach. Przystępowaliśmy do meczu ze Skrą z pozytywnym nastawieniem, wiedzieliśmy, że będzie to bardzo ciężki mecz, ale aż takiej dominacji rywala się nie mogliśmy spodziewać. Powtórzę raz jeszcze – zagraliśmy fatalnie i to trzeba wziąć na klatę. Marek Gołębiewski, trener Skry: – Takie spotkanie w zasadzie mogę ocenić tylko jednym słowem: bardzo dobry mecz w naszym wykonaniu. Znaliśmy potencjał Znicza i chcieliśmy wykorzystać swoje sytuacje. Mieliśmy ich naprawdę dużo, wykorzystaliśmy pięć z nich i co tu dużo mówić: bardzo się cieszymy i oby tak dalej, w środę mamy kolejny mecz. Chcę pogratulować moim zawodnikom dobrej postawy. Na początku sezonu wygrywaliśmy po 1-0, ale zawsze liczą się przede wszystkim trzy punkty. Te bramki na pewno cieszą kibiców, ale każdy wolałby wygrać pięć razy po 1-0 niż raz 5-0. To był naprawdę niezły mecz w naszym wykonaniu, mieliśmy przewagę w posiadaniu piłki. Postawy drużyny Znicza nie chcę się podejmować, na pewno trener drużyny gospodarzy dokona dogłębnej analizy.
Co to był za mecz! Skra rozgromiła Znicza w Pruszkowie
Myliłby się ten, kto uważał, że ubiegłotygodniowa wygrana Skry 4-0 z Olimpią Grudziądz to najwyższy triumf częstochowian w tej rundzie. W piątkowy wieczór nasi piłkarze nie mieli litości dla Znicza w Pruszkowie. Dwa trafienia Kamila Wojtyry, dwa Piotrka Noconia i jedno Damiana Warneckiego złożyły się na deklasację gospodarzy 5-0. Mecz od samego początku ułożył się dla Skry w sposób idealny. Już w 8. minucie sędzia nie miał wątpliwości wskazując na „jedenastkę” po faulu na Piotrku Noconiu. Chwilę później rzut karny na bramkę zamienił Kamil Wojtyra. Nie minęła minuta, a mogło być 2-0. W zamieszaniu podbramkowym Skra miała kilka okazji na umieszczenie piłki w bramce, ale zabrakło ostatniego wepchnięcia jej do bramki. Mecz toczył się pod naszą totalna dominacją, a kolejne dobre okazje marnowali Wojtyra i „Nocek”. W 33. minucie zadaliśmy Zniczowi drugi cios. Zespołową akcję mocnym, celnym i pewnym strzałem wykończył Wojtyra zdobywając 14-stą bramkę w tym sezonie w drugiej lidze! Jeśli gospodarze mieli jeszcze nadzieję na odwrócenie losów spotkania, to tuż po rozpoczęciu drugiej części meczu stracili je bezpowrotnie. Z kontrą ruszył środkiem Wojtyra, zagrał do będącego z prawej strony Noconia, ten wpadł w pole karne i z bardzo ostrego kąta zdobył gola, o którym można powiedzieć tylko jedno: stadiony świata! Od tego momentu Znicz nomen omen zgasł. W 66. minucie „Nocek” dobijając uderzenie Adama Olejnika znokautował gospodarzy trafiając po raz drugi dla siebie, a czwarty dla zespołu w tym meczu. W końcówce meczu nasz trener wprowadził kilku rezerwowych zawodników. Jeden z nich, Damian Warnecki w 91. minucie ustalił wynik meczu dobijając kompletnie rozbitych gospodarzy. – Wygrał zespół lepszy pod każdym kątem. My zaprezentowaliśmy się fatalnie i mogę jedynie wszystkich związanych ze Zniczem przeprosić. Nie wyobrażaliśmy sobie, że ten mecz może potoczyć się w taki sposób – mówił na pomeczowej konferencji przygnębiony szkoleniowiec gospodarzy Artur Węska. Trener Marek Gołębiewski, co oczywiste musiał być w zupełnie odmiennym nastroju: – Bardzo dobry mecz w naszym wykonaniu, mieliśmy naprawdę dziś dużo sytuacji, z których wykorzystaliśmy pięć. Cieszymy się bardzo i oby tak dalej. Wygrana w Pruszkowie pozwoliła awansować Skrze na trzecie miejsce w tabeli. Przed sobotnio-niedzielnymi meczami 15. kolejki nasza drużyna traci zaledwie trzy punkty do lidera z Polkowic i wszystko wskazuje, że wiosną będziemy jednym z najpoważniejszych kandydatów do gry o awans na zaplecze ekstraklasy. Kolejny mecz już w najbliższą środę (02.12, godz. 13.00) przy Loretańskiej. Podejmować będziemy przedostatnią w tabeli Olimpię Elbląg. Znicz Pruszków – Skra Częstochowa 0:5 (0:2) 0-1 Kamil Wojtyra 9’ (z karnego) – (asysta Nocoń) 0-2 Kamil Wojtyra 33’ – (asysta Mesjasz) 0-3 Piotr Nocoń 46’ – (asysta Wojtyra) 0-4 Piotr Nocoń 66’ – (asysta Olejnik) 0-5 Damian Warnecki 90+1’ (asysta Bieniek) Znicz: Jurczak, Wichtowski, Tabara (Zagórski), Hrnciar (Pomorski), Zjawiński (Szymański), Michalski (Faliszewski), Baran, Rackiewicz, Tarnowski Ż (Kubicki), Górski, Gabrych Ż Skra: Biegański, Mesjasz, Kazimierowicz (70′ Pietraszkiewicz), Nocoń, Brusiło, Gołębiowski, Napora (84′ Bieniek), Noiszewski (79′ Rogala Ż), Wojtyra (79′ Warnecki), Olejnik (70′ Sinior), Holik Ż Mariusz Rajek, zdj. Konrad Zadora .
Do Pruszkowa z dużymi nadziejami – zapowiedź meczu Znicz – Skra
W 15. serii spotkań to piłkarze Skry wybiegną na boisko jako pierwsi. Mecz ze Zniczem w Pruszkowie rozegrany zostanie bowiem już w piątek. – Na pewno nie będzie to łatwe spotkanie – przestrzega trener Marek Gołębiewski, choć na papierze faworytem będzie nasza drużyna. Pruszkowianie w obecnych rozgrywkach spisują się średnio. Po 14 kolejkach z 16 punktami zajmują 12. miejsce w tabeli, a więc aż 8 lokat niżej od Skry. Przed tygodniem w niezwykle dramatycznych okolicznościach pokonali na wyjeździe Błękitnych Stargard 3-2. Była to jednak pierwsza wygrana Znicza od 9 października, kiedy u siebie ograli rezerwy poznańskiego Lecha. Dlaczego ostatni triumf podopiecznych Artura Węski był taki dramatyczny? Mecz w Stargardzie ułożył się dla pruszkowian bowiem w sposób wymarzony. Od 17. minuty grali bowiem z przewagą jednego zawodnika, kiedy to za faul na zawodniku wychodzącym sam na sam Błękitni otrzymali czerwoną kartkę. Chwilę później Krystian Tabara przepięknym uderzeniem wyprowadził ich na prowadzenie. Kiedy z biegiem czasu Znicz zdobył dwie kolejne bramki wydawało się, że nic nerwowego nie może się już wydarzyć. Tymczasem w 85. i 86. minucie drużyna ze Stargardu zdobyła dwie bramki i do ostatnich sekund Znicz rozpaczliwie się bronił nad utrzymaniem wygranej. Ostatecznie się udało. Ta wygrana z pewnością podbuduje morale pruszkowian przed meczem ze Skrą. Tym bardziej, że na mecz z nami do ich składu ma powrócić kilku podstawowych zawodników po kontuzjach lub kwarantannie. – Znicz u siebie gra dobrą piłkę, ma wielu doświadczonych zawodników z przeszłością ekstraklasową. Cieszę się z tego, że żaden z naszych zawodników zagrożonych kartkami w meczu z Olimpią jej nie dostał. Będzie mógł już zagrać też Piotrek Nocoń – mówi przed piątkowym meczem trener Marek Gołębiewski. – Na pewno będzie dużo dobrej piłki, bo obie drużyny potrafią pograć po ziemi. Liczę na dobre widowisko – dodaje Daniel Pietraszkiewicz, który w spotkaniu przed tygodniem zdobył swojego pierwszego gola dla Skry, a lider klasyfikacji strzelców drugiej ligi – Kamil Wojtyra nie pozostawia wątpliwości: – Chcemy tam zdobyć kolejne trzy punkty. Jak grało nam się ze Zniczem w poprzednim sezonie? Za każdym razem wygrywali gospodarze, w obu przypadkach był to również triumf w stosunku 2:1. Wiosenny mecz w Pruszkowie dostarczył wielu emocji. Przez długi czas to Skra prowadziła, ale wystarczyły dwie minuty utraty koncentracji pomiędzy 59. a 61. minutą by trzy punkty zostały przy Zniczu. Mamy nadzieję, że podobny scenariusz nie powtórzy się w piątek. Skra teraz jest silniejszą i bardziej dojrzałą drużyną. Spotkanie zostanie rozegrane przy sztucznym oświetleniu i będzie jedynym z 15. kolejki spotkań rozgrywanym już w piątek (27.11, godz. 17.00). Przeprowadzona zostanie z niego płatna transmisja wideo, którą będzie można oglądać pod tym linkiem: https://www.tvcom.pl/Gra/Sport-Pilkanozna/Liga-2-liga-pilka-nozna/Sezona-2020-2021/194057-MKS-Znicz-Pruszkow-KS-Skra-Czestochowa-15-kolejka.htm Ekipa naszych najbliższych rywali w XXI wieku miała cztery sezony kiedy występowała na zapleczu ekstraklasy. Miało to miejsce w sezonach: 2007/2008, 2008/2009, 2009/2010 oraz 2016/2017. Najlepszy wynik pruszkowianie zanotowali w 2008 roku będąc beniaminkiem. Otarli się wtedy o awans do ekstraklasy zajmując 5. miejsce z taka samą liczbą punktów co Piast Gliwice i Arka Gdynia. Był to sezon, kiedy promocję otrzymały aż cztery drużyny. W Pucharze Polski największym osiągnięciem Znicza był ćwierćfinał w sezonie 2014/2015.
Skra nie miała litości – Kulisy rozgromienia Olimpii – VIDEO
Piłkarze Olimpii Grudziądz przez długi czas toczyli wyrównany bój na „Lorecie”. Kiedy jednak w drugiej połowie opadli nieco z sił, nasza drużyna w kwadrans dopadła ich niczym wygłodniała zwierzyna, w kwadrans palikując cztery gole. A co ciekawego działo się nie tylko na boisku, ale przed meczem, jak i w szatni po spotkaniu? O tym w naszych meczowych Kulisach:
Magazyn skrótów 2 ligi – 14 kolejka
Ostatnia kolejka mocno podciągnęła nasze morale. Skra po raz pierwszy w tym sezonie strzeliła rywalowi w jednym meczu cztery gole i odniosła najwyższe zwycięstwo ligowe. Mecz mógł się podobać, bo pierwsza połowa dostarczyła sporą ilość sytuacji bramkowych zarówno pod bramką gości jak i gospodarzy, a druga przyniosła to co lubimy najbardziej – czyli gole. Jak było na innych stadionach drugiej ligi ? Zapraszamy na magazyn skrótów przygotowany przez portal „Łączy nas piłka” Zobacz również 1. Daniel Pietraszkiewicz: „W Pruszkowie liczę na dobre widowisko” – [TUTAJ] 2. Skra na fali. Gromimy Olimpię! – [TUTAJ]
Daniel Pietraszkiewicz: „W Pruszkowie liczę na dobre widowisko”
W meczu z Olimpią Grudziądz (4:0) swoją premierową bramkę w barwach Skry zdobył Daniel Pietraszkiewicz. 19-letni pomocnik wypożyczony z Termaliki Nieciecza zazwyczaj daje dobre zmiany w drugich połowach spotkań, ale nie ukrywa, że marzy mu się miejsce w pierwszym składzie. Po ostatnim meczu rozmawialiśmy krótko z zawodnikiem. Na twoją bramkę zanosiło się od dłuższego czasu, w kilku meczach dawałeś dobre zmiany w drugiej połowie. W meczu z Olimpią w końcu się udało, opowiedz o tej bramce. – Dostałem bardzo dobrą piłkę od Maćka Kazimierowicza, za co mu dziękuję, bo to naprawdę było dobre zagranie. Przyjąłem, złamałem do środka i pozostało umieścić piłkę w bramce. Najważniejsza jest drużyna, cieszymy się z kolejnych trzech punktów. Czekamy na kolejne spotkanie, żeby pokazać, że nasze miejsce w tabeli nie jest przypadkowe. Odpowiada ci ta rola „jokera” w talii trenera Gołębiewskiego? Czy jednak wolałbyś zaczynać mecze w wyjściowej jedenastce? – Oczywiście, że każdy chciałby grać w podstawowym składzie, ale jest dużo zawodników i rolą trenera jest to wszystko poustawiać. Ja liczę na swoje minuty, mam nadzieję, że dostanę ich jak najwięcej. Zobaczymy jak będzie w meczu w Pruszkowie. Zgodzisz się jednak, ze jest też dużą sztuką wejść do gry w drugiej połowie i dać dobrą zmianę, a tobie zazwyczaj się to udaje? – Mogę się z tym zgodzić, ale to też jest ogromna zasługa drużyna, jak chłopaki pomagają mi w dobrym wejściu w mecz. Czasami ciężko się wchodzi z ławki, w meczu z Olimpią udało się akurat dobrze i cieszę się, że pomogłem drużynie. Spodziewałeś się, że z Olimpią wygramy aż tak wysoko? – Spodziewałem się ciężkiego meczu, bo Olimpia naprawdę dobrze gra w piłkę. Nam udało się strzelić bramkę, a potem kontrolowaliśmy grę. Wszytko się dobrze poukładało, ale trzeba myśleć już o kolejnym meczu. Kolejne spotkanie już w piątek, w Pruszkowie zagramy przy sztucznym oświetleniu. Jakiego meczu się tam spodziewasz? – Na pewno będzie dużo dobrej piłki, bo obie drużyny potrafią pograć po ziemi. Nie mogę się już doczekać i liczę na dobre widowisko. Rozmawiał Mariusz Rajek
4 pytania do Kamila Wojtyry po meczu z Olimpią Grudziądz
Nasz napastnik był bez wątpienia najjaśniejszą postacią niedzielnego meczu z Olimpią Grudziądz (4-0). Na swoje konto zapisał klasycznego hat-tricka, pokonując golkipera rywali trzy razy w ciągu 15 minut. Kamil nie ogranicza się jednak tylko do roli typowego egzekutora, a pracuje przez cały mecz dla drużyny. Po meczu rozmawialiśmy z bohaterem 14. serii spotkań w drugiej lidze. Kamil, to już drugi twój hat-trick w tym sezonie. Po tej serii spotkań zostałeś samodzielnym liderem klasyfikacji strzelców i zapewne nie będziesz chciał oddać tej „żółtej koszulki”? – Mam nadzieję, że tak będzie. W następnych meczach również będę chciał pomóc drużynie swoimi golami, dobrymi występami albo asystami, bo to drużyna zawsze jest najważniejsza. Cieszymy się z wygranej, ale teraz myślimy już tylko o następnym meczu w piątek ze Zniczem Pruszków. Chcemy tam zdobyć kolejne trzy punkty. W meczu z Olimpią zdobyłeś trzy gole, ale tych sytuacji miałeś znacznie więcej. Dwa gole zdobyłeś z rzutów karnych, które dodatkowo wykonałeś w bardzo podobny sposób – w lewy róg po ziemi. – Zgadza się, były one dość do siebie podobne. Cieszę się, że udało się je wykorzystać i zamienić na bramki. Jak oceniasz ten mecz z perspektywy boiska? Z boku wydawało się, że do momentu pierwszego gola dla nas był on bardzo wyrównany, może nawet z lekką przewagą Olimpii. Potem ich gra totalnie się posypała. – Ta pierwsza bramka trochę spuściła powietrze z przeciwników, a nas to jeszcze bardziej napędziło. Potem w krótkim czasie zdobyliśmy trzy bramki, a mogło być ich jeszcze więcej Ćwiczyłeś ostatnio rzuty karne na treningu? – Już od dłuższego czasu przed każdym meczem strzelamy z Piotrkiem Noconiem i Adasiem Mesjaszem karne. Mamy to dość dobrze przećwiczone i dziś dało pozytywny efekt. W meczu z Olimpią nie mógł zagrać Piotrek, który jest wyznaczony jako pierwszy do karnych. Zobaczymy jak będzie w kolejnych meczach, jeśli będziemy mieć takie okazje. Rozmawiał Mariusz Rajek