Ligowy faworyt z Pomorza. Przedstawiamy Chojniczankę Chojnice

Już w sobotę zawodnicy Skry Częstochowa zmierzą się z zadaniem najwyższego kalibru. Czeka ich bowiem starcie z jednym z faworytów drugoligowych rozgrywek. Piłkarze Marka Gołębiewskiego wybiorą się w daleką delegację do Chojnic, by zmierzyć się z miejscową Chojniczanką. Nadszedł więc dobry czas, by przedstawić i przybliżyć zespół najbliższego rywala naszej drużyny. Choć piłkarze z Pomorza rozgrywają bardzo dobry sezon, to tradycyjnie zaczniemy od historii. A skoro podejmujemy rozważania dotyczące przeszłości, będzie chronologicznie. Chojniczanka została założona w 1930 roku. Stała się klubem wielosekcyjnym, zdobywającym uznanie na polach wielu dyscyplin sportowych. Sekcja piłkarska przez wiele lat pozostawała jednak poza szczeblem centralnym. W 1954 roku gracze z Chojnic wywalczyli pierwszą, historyczną promocję na trzecioligowe poletko. W późniejszym okresie dzieje klubu układały się różnie, lecz chyba nadużyciem nie byłoby stwierdzenie, iż przynajmniej nie pojawiały się większe wstrząsy. Było stabilnie. A jeśli mowa o chwilach, które warto zapamiętać, to wspaniałym wydarzeniem dla kibiców Chojniczanki z pewnością był wygrany mecz 1/16 finału Pucharu Polski z Zagłębiem Sosnowiec. Miało to miejsce w 1971 roku, a na trybunach stadionu w Chojnicach zasiadło wówczas ponad 10 tysięcy osób. Najpiękniejszy okres na kartach historii drużyna z Pomorza zapisała w ostatnich latach. W 2013 roku wywalczyła awans do I ligi. Nie ulega kwestii, że ekipa kilkukrotnie znajdowała się w górnej części tabeli i była kreowana na faworytów całych rozgrywek. W minionym sezonie piękny sen dobiegł jednak końca. Chojniczanka obudziła się szczebel niżej. Obecna kampania pokazuje, że gracze z Pomorza planują szybko powrócić do pierwszoligowego grania. Podopieczni Adama Noconia, wcześniej szkoleniowca min. Podbeskidzia Bielsko – Biała, plasują się na 3. pozycji w ligowej tabeli, wyprzedzając naszą drużynę o sześć „oczek”. A skoro najbliższe spotkanie odbędzie się w Chojnicach, to warto zwrócić uwagę na fantastyczną grę miejscowych na własnym obiekcie. Chojniczanka u siebie jeszcze nie przegrała, notując przy tym aż 9 zwycięstw i jedynie 2 remisy. Imponująca statystyka, która – miejmy nadzieję – po sobotnim spotkaniu będzie wyglądać nieco mniej okazale. „Chluba grodu Tura” – bo właśnie tak brzmi oficjalny pseudonim naszych najbliższych rywali – jest ekipą usposobioną niezwykle ofensywnie. Piłkarza Noconia potrafią grać szybko, kombinacyjnie i efektownie. Zdobyli 41 goli. Nie zapominają jednak przy tym o defensywie, a czwórka obrońców z Chojnic tworzy jeden z najlepszych bloków zabezpieczających bramkę w lidze. Najlepszym strzelcem zespołu jest Szymon Skrzypczak, który w obecnych rozgrywkach dziesięciokrotnie pokonywał bramkarzy rywali. 31 – letni snajper nierzadko bierze na siebie odpowiedzialność za grę zespołu, a oprócz regularności w strzelaniu kolejnych bramek, gwarantuje również asysty. Wyjątkowo istotnym elementem układanki trenera Noconia pozostaje Mateusz Klichowicz. Niewysoki, szybki, lewonożny skrzydłowy w wielu spotkaniach udowadniał swoją wartość piłkarską, do efektownej gry dokładając liczby w postaci wielu ostatnich podań (blisko 10) i sześciu bramek. A gdy już wspominany ofensywnych graczy naszych rywali, to nie sposób pominąć Adama Ryczkowskiego. Młody zawodnik zasilił klub z Pomorza w przerwie zimowej. Jesienią skrzydłowy występował w Górniku Zabrze, lecz nie zdołał przebić się do podstawowej jedenastki. W Chojniczance były zawodnik klubu z Górnego Śląska zaliczył kapitalne wejście i strzelił już 4 gole. I choć jego przygoda z ekstraklasą nie ułożyła się najlepiej, to Ryczkowski już nawet na poziomie pierwszej ligi udowadniał, że biorąc pod uwagę jego umiejętności techniczne – może być prawdziwą afirmacją jakości. Na legendę zespołu wyrasta kapitan, który uzbierał już nieco ponad 250 meczów w koszulce Chojniczanki, Tomasz Mikołajczak. Ponadto w zespole „Chluby grodu tura” występuje wielu innych zawodników z przeszłością na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. To wszystko nie miało jednak większego znaczenia, kiedy jesienią ubiegłego roku piłkarze z Chojnic zawitali do Częstochowy. Podopieczni Marka Gołębiewskiego pokonali wówczas przybyszów z Pomorza 1:0. Pozostaje więc mieć nadzieję, że i tym razem gracze Skry znajdą doskonały sposób na siłę swoich rywali. Sobotnie spotkanie z pewnością niesie ze sobą ogromny ciężar gatunkowy. Jesteśmy jednak pewni, że nasi zawodnicy doskonale udźwigną presję związaną z wagą najbliższego meczu. Niejednokrotnie już udowodnili, że nie mają z tym najmniejszego problemu. Daniel Flak

5 szybkich: Kamil Wojtyra

Dzisiaj w naszej serii „5 szybkich” przyszedł czas na krótką rozmowę z niezwykle skutecznym snajperem naszej drużyny, Kamilem Wojtyrą. Zapraszamy! Twój piłkarski wzór? Kamil Wojtyra: Leo Messi. Lubię także oglądać mecze topowych drużyn i obserwować zachowania zawodników grających na podobnych pozycjach na boisku do mojej jak. np. Lewandowski czy Haaland.   Z kim masz najlepszy kontakt w szatni? Myślę, że w szatni każdy ma ze sobą dobry kontakt, ponieważ jesteśmy naprawdę zgraną ekipą. To było wyczuwalne już od pierwszego treningu, w którym uczestniczyłem.  Netflix czy dobra książka? Masz jakiś ulubiony tytuł? Raczej Netflix. Jeśli chodzi o tytuł, to nie mam ulubionego, ale bardzo lubię kryminały.  Największy „śmieszek” w drużynie? Niekiedy w szatni jest naprawdę wesoło i praktycznie każdy ma w tym swój udział. Daniel Pietraszkiewicz jest dość mocno „odklejoną” osobą – oczywiście pozytywnie! 🙂  Wakacje: na Wyspach Kanaryjskich czy nad polskim morzem? Mimo wszystko jednak Kanary. Jak Polska, to zdecydowanie wyjazd w góry.  Daniel Flak

Wszystko o meczu Skra – Bytovia -VIDEO

W meczu Skry z Bytovią nie doczekaliśmy się bramek. Obie drużyny mogły być jednak względnie usatysfakcjonowane, ponieważ do pięciu wydłużyły serię meczów bez porażki. Tradycyjnie już zapraszamy Was do zobaczenia pomeczowej konferencji oraz wywiadów. Konferencja prasowa: Po meczu trener Marek Gołębiewski doceniał jeden punkt. Odniósł się również do kontuzji Adama Olejnika oraz niezwykle szlachetnego czynu, jaki w tygodniu poprzedzającym mecz był udziałem Mariusza Holika. Szkoleniowiec gości Kamil Socha podkreślał, że odczuwa niedosyt, ponieważ w jego odczuciu to Bytovia bardziej zasłużyła na wygraną. Poniżej pełny zapis pomeczowej konferencji prasowej: https://www.facebook.com/SKRA.Czestochowa/videos/267001551741478 Czwarte czyste konto na wiosnę – Mikołaj Biegański: – Zdecydowanie uważam, że ten punkt trzeba szanować, bo Bytovia była dziś lepszą drużyną, miała więcej okazji do zdobycia bramki. Kontuzja Adama na pewno wybiła nas z rytmu, bo to były drastyczne sceny. Mnie aż dreszcze przeszły patrząc na tą sytuację. Kontuzja kapitana zmieniła obraz meczu – Piotr Nocoń: – Głęboko w to wierzę, że nie będzie to nic poważnego i jestem pewien, że każdy Adamowi życzy tego samego, bo jest to człowiek, który na boisku zawsze zostawia całe swoje serce i zdrowie. Dla mnie i myślę, że dla wielu osób Adaś jest takim wzorem profesjonalizmu. Cała Skra trzyma mocno kciuki za jego zdrowie. https://ks-skra.pl/2021/03/30/jestesmy-z-adamem-tak-na-boisku-jak-i-teraz-rozmowa-z-piotrem-noconiem/

„Jesteśmy z Adamem tak na boisku, jak i teraz!” – rozmowa z Piotrem Noconiem

Piotr Nocoń występuje w naszych barwach nieprzerwanie od sezonu 2014/2015, Adam Olejnik jedynie sezon mniej. Nie ma się co dziwić, że kontuzja kolegi, a zarazem kapitana zespołu w ostatnim meczu z Bytovią mocno wstrząsnęła „Nockiem”. W tej rozmowie jeden z najbardziej zasłużonych zawodników naszego chciałby coś przekazać koledze. Oczywiście rozmawiamy też o innych rzeczach. Nie doczekaliśmy się piątej wygranej z rzędu na wiosnę. Patrząc jednak na przebieg meczu z Bytovią, to remis wydaje się być chyba dobrym wynikiem? – Myślę, że trzeba ten punkt przyjąć z szacunkiem, bo nie był to nasz dobry mecz lekko mówiąc. Dużo rzeczy się na to złożyło. Dlatego doceniamy ten remis. Wydaje się, że najważniejsze w tym meczu i zarazem najbardziej przykre miało miejsce już w 9. minucie. Nasz kapitan, Adam Olejnik uległ kontuzji, która mogła zaboleć nawet tych, którzy to tylko widzieli… – Myślę, że dla każdego z nas jest to przykra sprawa. Na pewno każdym ta sytuacja wstrząsnęła, bo Adam jest naszym kapitanem i liderem tej drużyny. Dlatego dla każdego był to ciężki moment, który też miał swoje odbicie w meczu… Jak ty widziałeś tę sytuację z perspektywy boiska? – Ja osobiście nie widziałem tego momentu, dlatego liczyłem, że to nic groźnego, ale gdy tylko podbiegłem do Adama od razu oznajmił, że to coś poważnego… Teraz wszyscy trzymamy kciuki, aby nie potwierdziły się najgorsze diagnozy odnośnie kontuzji Adama… – Głęboko w to wierzę, że nie będzie to nic poważnego i jestem pewien, że każdy Adamowi życzy tego samego, bo jest to człowiek, który na boisku zawsze zostawia całe swoje serce i zdrowie. Dla mnie i myślę, że dla wielu osób Adaś jest takim wzorem profesjonalizmu. Cała Skra trzyma mocno kciuki za jego zdrowie. Skupiając się już tylko na aspekcie sportowym, nie da się ukryć, że Adama ciężko będzie zastąpić w najbliższych spotkaniach. Ty musisz teraz przejąć obowiązki kapitana. – Nie będzie to łatwe bo „Olej” jest jedną z najważniejszych osób w tej drużynie, gram z nim w Skrze już prawie siódmy sezon i mnie osobiście mocno ruszyła jego kontuzja. Tak jak wspomniałem wcześniej, Adaś to nie tylko kapitan tej drużyny ale wspaniały kolega i zawodnik, który zawsze ciągnie drużynę do przodu. W trudnych momentach zawsze był ostoją, dlatego jego brak na pewno będzie widoczny, ale trzymam mocno kciuki za pozytywne wieści od Adama i nie zakładam najgorszego. Chciałem cię jeszcze zapytać o tę sytuację z 67. minuty, kiedy dobrą piłkę wystawił ci Kamil Wojtyra. W moim odczuciu Piotrek Nocoń 9 na 10 takich sytuacji zamieniał na gola. W niedzielę wypadło jednak na tą dziesiątą… Czego zabrakło? – Spokoju, niczego więcej. Nie ma też co ukrywać, że w moim wykonaniu ten mecz był kiepski, nic się nie układało i ta sytuacja była tego potwierdzeniem. Jeszcze ktoś krzyknął z boku, żebym strzelał z pierwszej piłki, a ja jak amator tym się zasugerowałem i oddałem ten „strzał”, ale to już każdy widział jaki… Szkoda, bo po tak kiepskim meczu była okazja, żeby nawet wygrać, choć z przebiegu meczu zwyczajnie nam się to nie należało. W Wielkanocną Sobotę jedziemy na daleki wyjazd do Chojnic. Cała Polska będzie mogła zobaczyć jak gra Skra dzięki transmisji w TVP Sport. – Na pewno czeka nas ciężki mecz, ale my lubimy takie mecze. Do tego dojdzie fajna otoczka meczu, dlatego jedziemy mocno powalczyć o trzy punkty. Mam nadzieję, że kolejny raz dobrze zaprezentujemy się szerszej publiczności. Jeszcze a propos Świąt to czego ci życzyć? I czego ty życzysz kibicom Skry, bo tego, że awansu do pierwszej ligi to wiadomo. Wszyscy byśmy bardzo chcieli. – Ja życzyłbym sobie żeby Święta w dobrym nastroju po meczu spędzić u boku żony i syna, a wszystkim kibicom życzę zdrowia, bo jak pokazuje po raz kolejny życie bez niego nie ma nic. I jeszcze jedno słowo do Adama. Adam – nawet gdy spełni się czarny scenariusz to pamiętaj, że w drużynie zawsze będziesz miał wsparcie od każdego z nas. Nie zostaniesz z tym sam! Jesteśmy z Tobą tak jak na boisku tak i teraz! Rozmawiał Mariusz Rajek

„Myślę, że w Chojnicach będzie lepiej” – Mikołaj Biegański – VIDEO

Po serii czterech zwycięstw z rzędu, w niedzielę (28.03) przyszło nam się zadowolić „tylko” remisem w meczu z Bytovią Bytów. Nasz bramkarz Mikołaj Biegański mógł być umiarkowanie zadowolony po tym spotkaniu, ponieważ kolejny raz zachował czyste konto, a w kilku sytuacjach uratował Skrę przed stratą bramki. Po meczu mówił m. in. o tym, czy przymusowa, 10-dniowa przerwa od gry mogła nas nieco wybić z rytmu oraz jak reaguje na zainteresowanie swoją osobą przez inne kluby. Rozmawiał Daniel Flak

Z Bytovią bez goli. „Ten punkt trzeba docenić”

Dobra informacja po niedzielnym meczu jest taka, że do pięciu przedłużyliśmy serię meczów bez porażki. Bezbramkowy remis z Bytovią był dla nas dopiero pierwszą stratą punktów na wiosnę. Martwić nieco może gra, bo to goście byli bliżsi wygranej obijając poprzeczkę i słupek bramki Mikołaja Biegańskiego. Najbardziej martwi jednak groźnie wyglądająca kontuzja kapitana Adama Olejnika. W pierwszej połowie na boisku nie działo się zbyt wiele. Kluczowy dla losów dalszej rywalizacji moment nastąpił już w 9. minucie. Wtedy to groźnie wyglądającej kontuzji doznał Adam Olejnik. Z konieczności musieliśmy przejść na system 4-3-3, a na placu gry pojawił się Daniel Pietraszkiewicz. – Mam nadzieję, że Adamowi nic się nie stało, czekamy na pierwsze diagnozy. Mam nadzieję, że nie jest to zerwanie ACL przednich więzadeł w kolanie. Oby była to jakaś drobniejsza kontuzja – martwił się o podopiecznego po meczu trener Marek Gołębiewski. Jeśli do jakichś sytuacji bramkowych już dochodziło to mieli je goście, a konkretnie Jakub Bach. W 36. minucie po jego kąśliwym uderzeniu z ostrego kąta wybiciem piłki na rzut rożny uratował nas Mikołaj Biegański. Najlepszą okazję na zdobycie bramki ten zawodnik miał jednak już w doliczonym czasie gry. Po jego uderzeniu piłka z całej siły uderzyła w poprzeczkę. Gdyby szybowała minimalnie niżej nie udałoby nam się zejść do szatni z wynikiem bezbramkowym. Z sytuacji dla Skry możemy odnotować jedynie nieśmiałe próby Adama Mesjasza po dośrodkowaniu Radka Gołębiowskiego w 26. minucie oraz uderzenie Piotrka Noconia w 39. minucie z rzutu wolnego. Niestety wprost w ręce bramkarza. W drugiej połowie na boisku działo się już zdecydowanie więcej. Częściej przy piłce byli jednak goście z Kaszub. W 55. minucie krok od wyprowadzenia Bytovii na prowadzenie był wychowanek Akademii Rakowa Oskar Krzyżak. Po jego uderzeniu uratował nas słupek. Skra pierwszą dobrą akcję w tej części gry przeprowadziła w 62. minucie. Składną akcję całego zespołu minimalnie niecelnym strzałem z ostrego kąta skończył Pietraszkiewicz. Pięć minut później świetną piłkę „Nockowi” wystawił Kamil Wojtyra. Zazwyczaj Piotrek takie akcje kończył umieszczeniem piłki w bramce, tym razem uderzył niestety za lekko i niecelnie. Im bliżej było końca meczu, tym odważniej próbowały atakować oba zespoły. Lepsze wrażenie wizualne zostawiali po sobie goście, ale w 93. minucie to my mogliśmy wpaść w euforię po uderzeniu Wojtyry. Z największym trudem po jego strzale piłkę ponad porzeczkę przeniósł Adrian Olszewski. Niewiele później sędzia Sebastian Tarnowski zakończył spotkanie. – Jadąc tutaj zdawaliśmy sobie sprawę, że jedziemy na niewygodny teren i wiedzieliśmy, że łatwo nie będzie. W tyle głowy była taka myśl, że remis nie byłby zły, ale po meczu mam ogromny niedosyt. Przez większą część meczu prowadziliśmy grę i mieliśmy dużo groźniejsze sytuacje. Mieliśmy słupek, poprzeczkę, powinniśmy chociaż jedną sytuację wykorzystać. Pod kątem jakości taktycznej jestem zadowolony, wychodzi nam to coraz lepiej. Podtrzymaliśmy serię meczów bez porażki – skomentował na pomeczowej konferencji trener gości Kamil Socha. Trener naszej drużyny zwracał uwagę, że wydarzenie z początku spotkania miało spore znaczenie dla późniejszych losów spotkania. – Ta kontuzja Adama wdarła nieco chaosu w naszą grę. Trzy razy w tym meczu musieliśmy zmieniać system, dlatego ten punkt trzeba cenić. Bytovia to jest dobra drużyna, która była dziś dobrze zorganizowana. W ogólnym rozrachunku ten remis na pewno da nam korzyść. Cieszę się z punktu, mniej z gry, bo była ona dziś nie taka jakiej sobie życzę – ocenił Marek Gołębiewski, a w podobnym tonie wypowiadał się również Mikołaj Biegański, który czwarty raz na wiosnę zachował czyste konto: – Zdecydowanie uważam, że ten punkt trzeba szanować, bo Bytovia była dziś lepszą drużyną, miała więcej okazji do zdobycia bramki. Kontuzja Adama na pewno wybiła nas z rytmu, bo to były drastyczne sceny. Mnie aż dreszcze przeszły patrzą c na tą sytuację. Wyniki innych meczów 24. kolejki ułożyły się tak, że Skra po remisie z Bytovią umocniła się jeszcze bardziej na czwartej pozycji w tabeli. Nad siódmą obecnie Stalą Rzeszów mamy 7 punktów przewagi, co wciąż daje nam spory komfort psychiczny. W Wielkanocną Sobotę (03.04) czeka nas prawdziwa weryfikacja umiejętności. W Chojnicach zagramy z jedną z najlepszych drużyn w eWinner 2. Lidze i jednym z głównych kandydatów do awansu – Chojniczanką. Początek meczu, który kibice w całej Polsce będą mogli oglądać za pośrednictwem transmisji w TVP Sport wyznaczono na godzinę 12.15. Skra Częstochowa – Bytovia Bytów 0:0 Skra: Biegański, Mesjasz, Brusiło, Sadowski Ż, Olejnik (Pietraszkiewicz Ż), Nocoń Ż, Noiszewski, Gołębiowski, Napora Ż, Wojtyra (Kventsar), Klisiewicz (Warnecki) Bytovia: Olszewski, Dymerski, Bąk, Zawistowski, Giel, Lech, Bach (Kozakowski), Lizakowski Ż (Urban Ż), Wrzesień (Kieca), Krzyżak, Moryson Ż (Błaszkowski) Mariusz Rajek, zdj. Patryk Kowalski

Po przerwie czas na Bytovię. Czy będzie kolejna wygrana? – zapowiedź meczu Skra – Bytovia

Po krótkiej i nieplanowanej przerwie nasza Skra powraca do rozgrywek ligowych. W niedzielę (28.03) przy Loretańskiej podejmować będziemy Bytovię Bytów, która podobnie jak drużyna trenera Marka Gołębiewskiego notuje ostatnio bardzo dobre występy. – Na pewno w tym spotkaniu będą fajne momenty, zapowiada się bardzo ciekawy mecz – zapowiada nasz szkoleniowiec. Ewentualna wygrana byłaby dla nas piątym triumfem z rzędu, dla gości piątym spotkaniem bez porażki. Bytowianie zdają się być na fali wznoszącej. Przed tygodniem, kiedy Skra zmuszona była odpoczywać z powodu zakażeń koronawirusem w drużynie Motoru Lublin, Bytovia pokonała 3:1 Błękitnych Stargard. – To był ciężki mecz, w którym obie drużyny chciały wygrać. W tej lidze każdy punkt jest na wagę złota, dlatego tym bardziej cieszę się z wygranej na którą zasłużyliśmy. Do meczu w Częstochowie przygotowywaliśmy się od wtorku, dałem chłopakom trochę wolnego po tej wygranej – mówił po tamtym meczu Kamil Socha, szkoleniowiec naszych najbliższych rywali. Czy 10-dniowa przerwa od gdy mogła nieco wybić z rytmu będącą w świetnej formie Skrę? – Drużyna była cały czas w treningu, więc ta przerwa nie powinna się odbić na naszej formie. Zawsze lepiej być w rytmie meczowym, ale mam nadzieję, że wielkiej różnicy nie będzie, co chłopaki dobrze wyglądają. Nawet gdyby można było zagrać sparing z jakąś drużyną z niższej ligi, to byśmy go nie grali, bo wcześniej graliśmy co trzy dni, drużyna cały czas miała rytm meczowy. 10 dni to jeszcze nie jest taka wielka przerwa – zapewnia Marek Gołębiewski, a wtóruje mu w tym najlepszy strzelec eWinner 2. Ligi Kamil Wojtyra: – Nie powinno to odwołanie meczu być dla nas kłopotem, wręcz przeciwnie, mieliśmy bardzo dużo czasu żeby dobrze przygotować się do meczu Bytovią. W ekipie rywali występuje znany i lubiany na „Lorecie” Michał Kieca, dla którego niedzielne starcie będzie okazją do zmierzenia się z niedawnymi współtowarzyszami szatni. – Do każdego meczu podchodzę tak samo, ale przyznaję, że faktycznie okazja spotkania się z kolegami ze Skry na boisku jak i rozmowa poza nim to na pewno super sprawa. Śledzę wyniki Skry odkąd odszedłem z „Lorety” i jestem pełen podziwu dla chłopaków jaką super robotę robią. Jaką taktykę przygotujemy na ten mecz? Nie będę zdradzać szczegółów właśnie po to, żeby was zaskoczyć – mówił w niedawnej rozmowie dla mediów klubowych Skry. Innym zawodnikiem z częstochowskimi korzeniami w drużynie Bytovii jest Oskar Krzyżak, który z marszu wywalczył sobie miejsce w wyjściowej jedenastce, a w ostatnim meczu wpisał się nawet na listę strzelców. Co mówi przed meczem w Częstochowie? – Na pewno będzie to specyficzny teren, bo Skra gra na sztucznym boisku. Nastawiamy się na ciężki mecz, bo Skra ma dobrą serię, ale będziemy chcieli powalczyć o zwycięstwo i ją przerwać. My też mamy dobry zespół, więc zagramy o pełną pulę. Czuje się w Bytowie bardzo doceniony, to zaufanie trenera jest dla mnie bardzo ważne – mówi wychowanek Akademii Raków, który swego czasu był przymierzany do naszego zespołu. – Oskar był przeze mnie sprawdzany, potem z różnych względów do transferu nie doszło. Zobaczymy jak zaprezentuje się na częstochowskiej ziemi – dodaje trener Gołębiewski. Z drużyną Bytovii mierzyliśmy się dotąd tylko trzy razy, ale bilans z tym rywalem mamy niezwykle korzystny: dwie wygrane i remis. Wrześniowe starcie na Kaszubach dostarczyło wszystkim nie lada emocji i dało nam niezwykle cenne wówczas trzy punkty. Jedyną bramkę tuż przed końcem pierwszej połowy zdobył Kamil Wojtyra, który nie ma wątpliwości, że i tym razem z Bytovią czeka nas ciężka przeprawa: – Na pewno będzie to ciężki mecz i punkty trzeba będzie wywalczyć na boisku nie tylko dobra grą, ale także dobrym podejściem i zaangażowaniem. Trener Skry do rywala z Kaszub również podchodzi z należytym szacunkiem: – Bytovia to drużyna z ugruntowaną pozycją w drugiej lidze, wcześniej przez wiele lat grali w pierwszej lidze. Solidna drużyna, która ma kilku zawodników z przeszłością w wyższych ligach, jak Zawistowski czy Giel – dopowiada Marek Gołębiewski. Pierwszy gwizdek sędziego Sebastiana Tarnowskiego z Wrocławia w starciu z Bytovią zaplanowano w niedzielę o godzinie 16.00. Jeśli uda nam się sięgnąć piąty raz z rzędu po pełną pulę będziemy naprawdę blisko dokonania tego, co w poprzednim sezonie udało się rywalom, czyli występu w barażach o Fortuna 1. Ligę. Wszystko w rękach i nogach naszych zawodników.

Nieprzewidywalna ekipa z Pomorza. Przedstawiamy Bytovię Bytów

Skra jest jedynym zespołem w drugoligowej stawce, który w 2021 roku jeszcze nie przegrał. W niedzielę przy Loretańskiej imponującą serię drużyny z Częstochowy będzie próbowała przerwać Bytovia Bytów. I choć postawa podopiecznych Marka Gołębiewskiego musi budzić najwyższe uznanie, to przed naszymi piłkarzami stoi kolejne trudne zadanie. Przyjrzyjmy się zatem dokładnie zespołowi naszego najbliższego rywala! Zaczniemy klasycznie, od wątku historycznego. Bytovia Bytów została założona w 1946 roku. Losy klubu były jednak pokrętne. Kilkukrotnie zmieniała się nazwa drużyny. Stałe było jednak miejsce naszych niedzielnych rywali w hierarchii polskiego futbolu. W początkowym okresie drużyna z Pomorza walczyła o prymat w najniższych krajowych ligach. Dopiero początek XXI wieku przyniósł sukcesy, o jakich przez dekady marzyli wszyscy kibice Czarnych Wilków. W 2003 roku zespół pozyskał sponsora tytularnego, firmę DRUTEX, co było prawdziwym zapalnikiem rajdu pomorskiego klubu – zapoczątkowanego awansem do IV ligi w 2005 roku, a zakończonego i przypieczętowanego promocją na zaplecze ekstraklasy dziewięć lat później. W I lidze zespół z Bytowa spędził pięć sezonów. Ponadto do historycznych sukcesów Bytovii z pewnością należy zaliczyć dwukrotny awans do ¼ finału Pucharu Polski. To wszystko miało miejsce w ostatnich latach i choć klub z Bytowa nie jest już finansowany przez byłego sponsora tytularnego, to wciąż pozostaje organizacją ambitną, w której nie brakuje ludzi spragnionych kolejnych sukcesów. Pora jednak przejść do aktualnej rzeczywistości, która na tle historycznych rezultatów z minionych sezonów, maluje się w nieco ciemniejszych barwach. Drużyna Kamila Sochy – bo właśnie tak nazywa się 50 – letni szkoleniowiec ekipy z Pomorza – zajmuje 10. pozycję w ligowej tabeli. Piłkarze z Bytowa dotychczas zgromadzili na swoim koncie 28 punktów, prezentując futbol efektowny w ofensywie, lecz nieco mniej skuteczny w destrukcji. Zespół Czarnych Wilków zdobył wszakże 31 goli, tracąc przy tym taką samą liczbę bramek.   Warto również zwrócić uwagę na fakt, że Bytovia bardzo przeciętnie prezentuje się w delegacjach. W meczach wyjazdowych zwyciężała tylko dwukrotnie, co wskazuje na to, że znacznie lepiej czuje się na własnym boisku. W pierwszym spotkaniu, jesienią, drużyna z Bytowa postawiła podopiecznym Marka Gołębiewskiego trudne warunki, prezentując odpowiednią organizację gry tudzież prawdziwą solidność. Kamil Wojtyra ustalił jednak wynik na korzyść naszego zespołu. Najskuteczniejszym graczem drużyny z Pomorza jest autor 13 trafień, Paweł Giel. Rosły, doświadczony napastnik zdobywał gole w trzech ostatnich spotkaniach swojego zespołu. Szczególną uwagę należy zwrócić także na osobę Pawła Zawistowskiego. I choć były zawodnik Arki Gdynia, Korony Kielce czy Jagielonii właśnie spędza na świecie trzydziestą szóstą wiosnę, to momentami prezentuje się tak, jakby przeżywał drugą młodość. Strzelił siedem goli, do swojego dorobku dokładając również kilka istotnych asyst. Z występów w wyższych ligach dał się zapamiętać jako zawodnik kreatywny, zwykle aspirujący do rozgrywającego, który odpowiednio reguluje tempo gry i nadaje odpowiedni kształt kolejnym atakom pozycyjnym swojej drużyny. Ciekawie prezentuje się środek defensywy klubu z Bytowa, który śmiało można określić mianem prawdziwej mieszanki rutyny z młodością. Obok kapitana zespołu, 38 – letniego Krzysztofa Bąka, który na poziomie ekstraklasy rozegrał blisko 170 spotkań, grywa o 19 wiosen młodszy, wypożyczony z Rakowa Częstochowa, Oskar Krzyżak. Swoją drogą, młodzieżowiec doskonale wprowadził się do zespołu, a w poprzednim spotkaniu został autorem jednej z bramek. Dla jednego z graczy Bytovii, Michała Kiecy, niedzielne spotkanie z pewnością nabierze sentymentalnego wydźwięku. Były gracz Zagłębia Sosnowiec spędził w naszym klubie sporo czasu, rozgrywając dla Skry ponad 40 ligowych spotkań. Dał się zapamiętać jako pracowity, świetnie wyszkolony technicznie zawodnik i nawet jeśli pojawi się na boisku z ławki (bo właśnie taką rolę pełnił w ostatnich spotkaniach), to będzie stanowił zagrożenie. Na koniec warto dodać, że podopieczni Kamila Sochy zwyciężyli w dwóch ostatnich meczach, pokonując Olimpię Elbląg (1:0) i Błękitnych Stargard (3:1). Wierzymy jednak z całych sił, że pozytywna passa zespołu z Bytowa zakończy się w Częstochowie. Piłkarze Skry zdążyli już udowodnić, że bez względu na formę rywala, potrafią wygrać niemal z każdą drugoligową drużyną. Daniel Flak

Bohater ze Skry Częstochowa! Mariusz Holik został dawcą szpiku kostnego

Mariusz Holik w ostatnich meczach prezentuje bardzo dobrą formę. Warto jednak pamiętać, że piłka to nie wszystko. Są rzeczy znacznie ważniejsze. Nasz obrońca zdaje sobie z tego sprawę zdecydowanie bardziej niż wielu z nas. Zdobył się wszak na poświęcenie, które uratowało życie innego człowieka. Został dawcą szpiku. Prawdziwym bohaterem, który swoim podejściem dał szansę na długą, normalną egzystencję drugiej osobie. W związku z tym śmiało można go uznać za prawdziwy wzór do naśladowania. Wszystko zaczęło się dwa lata temu, kiedy Mariusz zdecydował się zarejestrować do bazy dawców DKMS. Wypełnił formularz i z nadzieją wyczekiwał dalszych informacji. Nosił się z pragnieniem niesienia pomocy, a finalnie – podarowania komuś nowego życia. Procedura nie była skomplikowana: – Po wypełnieniu formularza, fundacja przysyła Ci patyczki do pobrania twojego DNA (wystarczy samemu zrobić wymaz z jamy ustnej). Patyczki odsyłamy i po pewnym czasie zostajemy wpisani do bazy dawców. Wszystko odbywa się bezpłatnie i nie wymaga od nas żadnego wysiłku. Wystarczą jedynie dobre chęci – opisuje początki swojej drogi Mariusz Holik. Nasz bohater cierpliwie czekał na sygnał, dzięki któremu oferowana przez niego pomoc mogłaby się zmaterializować. W końcu nadszedł TEN dzień. – Na początku roku zadzwoniła do mnie Pani z fundacji informując, że znalazła się osoba chora na białaczkę, która potrzebuje mojej pomocy. Zapytała, czy nadal jestem chętny, by oddać szpik – Mariusz był bardzo zdecydowany. Kontynuuje opowieść – Zgodziłem się. Wtedy rozpoczęła się cała procedura. Fundacja zrobiła mi kompleksowe, bardzo szczegółowe badania, które miały wskazać, czy mój stan zdrowia pozwala na oddanie szpiku. – opisuje nasz obrońca . Lekarski, dokładny rekonesans nie wykazał przeciwwskazań do wykonania zabiegu i oddania szpiku kostnego. To właśnie wtedy Mariusz dowiedział się, że już niedługo jego komórki mogą okazać się zbawieniem dla innego człowieka. Jako przyszły dawca dobrze poznał szczegóły operacji, która wkrótce miała dojść do skutku. – Metody na oddanie szpiku są dwie: oddanie komórek macierzystych z krwi obwodowej lub oddanie szpiku z talerza kości biodrowej. Pobranie komórek macierzystych z krwi obwodowej to metoda stosowana w około 85% przypadków. Zwykle wiąże się z jednodniową bądź dwudniową wizytą w klinice pobrania i trwa około 5 godzin – opowiada Mariusz. Po wykonanym zabiegu nasz bohater dowiedział się, że wszystko poszło sprawnie. Był naprawdę szczęśliwy, jednak w tym momencie oczekuje dalszych informacji dotyczących stanu zdrowia biorcy: – Teraz pozostaje tylko się modlić, aby szpik się przyjął, dzięki czemu biorca będzie mógł wrócić do zdrowia. Czekam na telefon, że wszystko się udało i pacjent wyszedł ze szpitala – z nadzieją kontynuuje Holik. Mariusz został poinformowany, że oddaje swój szpik dla młodej osoby z Włoch. Z pewnością chętnie poznałby osobę, która może zawdzięczać mu swoje życie. Postępowanie jest jednak bardziej skomplikowane niż mogłoby się wydawać. – Przez 2 lata pozostajemy dla siebie anonimowi ze względów regulacji prawnych. Dopiero po tym okresie, jeśli obie strony wyrażą chęć kontaktu, możemy wymienić się wiadomościami, a nawet poznać osobiście – wyjaśnia Mariusz. Nasz obrońca pokazał, że ma wielkie serce i ogromne pokłady empatii. Wszystko zaczęło się niewinnie: od zobaczenia reklamy pokazującej, że istnieje możliwość pomocy drugiemu człowiekowi – Pomyślałem: czemu nie, skoro można uratować komuś życie? Przecież nic nas to nie kosztuje, poza poświęceniem 10 minut wystarczających na wypełnienie zgłoszenia na stronie DKMS. W związku z tym Mariusz zaprasza innych, by również podjęli próbę, która może okazać się przełomowym wydarzeniem w chorobie i życiu drugiego człowieka. – Zachęcam wszystkich jak najmocniej, aby zarejestrowali się w bazie. Cała fundacja działa bardzo sprawnie. Troszczy się o dawców. Pokrywa wszelkie koszty badań, a nawet przejazdów do klinik. Każdy z nas ma gdzieś na świecie swojego bliźniaka genetycznego, który może akurat czeka na naszą pomoc. Działa to także w drugą stronę. Kto wie, czy kiedyś sami nie będziemy potrzebowali pomocy i dzięki temu uda nam się znaleźć ratunek na czas – w ładnych słowach podsumowuje Mariusz Holik. Z pewnością jesteście ciekawi, jak po tym wszystkim funkcjonuje obrońca Skry Częstochowa. Zatem uspokajamy, a Mariusz przesyła dobre informacje: – Po oddaniu czuję się bardzo dobrze. Już po tygodniu mój organizm powinien być w pełni zregenerowany – kończy bohater z Loretańskiej. Historia Mariusza Holika jest niezwykle inspirująca. Reasumując, chcielibyśmy wyrazić wielką dumę, że należymy do klubu, w którego szeregach porusza się piłkarz decydujący się na tak ważny krok. Nie potrzeba jednak już więcej słów tam, gdzie czyny świadczą same za siebie. Chapeau bas, Mariusz! Daniel Flak

Magazyn skrótów eWinner 2 ligi – 23 kolejka

Mecz na szczycie, zmiana na pozycji lidera, kilka ciekawych wyników, zacięta walka o ligowy byt to echa 23 serii spotkań o mistrzostwo eWinner 2 ligi. Wszystko to działo się niestety bez naszego udziału. Mecz w Lublinie nie odbył się, a departament rozgrywek PZPN ustalił odrabianie zaległości na siódmy dzień kwietnia. Oznacza to „piłkarski maraton” dla naszej drużyny. W odstępie 14 dni rozegramy pięć ligowych spotkań ! Zapraszamy na najważniejsze wydarzenia 23 kolejki rozgrywek przygotowany przez portal „Łączy nas piłka”