„Mamy ambitną drużynę i dlatego porażki tak denerwują” – Piotr Nocoń o meczu z Wigrami

Z najdalszego wyjazdu w sezonie wróciliśmy niestety bez punktów mimo prowadzenia do 76. minuty. – Po strzelonej bramce chyba podświadomie oddaliśmy pole – mówił po meczu w Suwałkach kapitan Skry, Piotr Nocoń. Przyznawał również, że drużyna jechała tam po trzy punkty, a porażki denerwują tak mocno w powodu ambicji, jakie drzemią w naszym zespole. Zapraszamy do obejrzenia całej rozmowy:

Z nieba do piekła. W Suwałkach niestety bez punktów

Trzeci mecz i trzeci gol Kamila Wojtyry. To dobra wiadomość po meczu w Suwałkach. Gorsza jest taka, że niestety po dwóch wygranych przyszło nam przełknąć pierwszą porażkę w sezonie. Skra prowadziła do 76. minuty, ale wtedy swoje show zaprezentował Kamil Adamek, który w dwie minuty zapewnił swojej drużynie zwycięstwo. Nie ma się co czarować, pierwsza połowa meczu w Suwałkach to nie było najlepsze 45 minut futbolu jakie widzieliśmy w życiu. Goli nie było, ale kilka sytuacji bramkowych warto odnotować. Jako pierwsi zaatakowali gospodarze, w 5. minucie Bartłomiej Babiarz z rzutu wolnego trafił w boczną siatkę. Pierwsze uderzenie na bramkę rywali oddaliśmy w 17. minucie, kiedy to Piotrek Nocoń przedarł się w pole karne Wigier, ale strzelił obok bramki. Najlepsza okazja na gola w tej części gry miała miejsce w 27. minucie. Po uderzeniu Denisa Gojko, interwencja Mikołaja Biegańskiego do spółki z słupkiem uratowała nas przed stratą gola. Chwilę później próbował nas pokonać jeszcze Cezary Sauczek. Pod koniec połówki w końcu do głosu doszli nasi zawodnicy. W 36. minucie Dawid Niedbała uderzył głową, ale piłka minęła bramkę, a trzy minuty później Lucjan Zieliński pocelował mocno, ale minimalnie ponad poprzeczką. Druga część spotkania przyniosła o wiele więcej emocji. W 47. minucie dobrą okazję dla Wigier miał Patryk Czułowski, ale trzy minuty później to nasza drużyna była w euforii. Bardzo precyzyjne dośrodkowanie Piotrka Noconia na gola uderzeniem głową zamienił Kamil Wojtyra. Niestety ta bramka bardzo podrażniła gospodarzy, którzy zaczęli prawdziwy szturm na bramkę Biegańskiego. Momentami broniliśmy się rozpaczliwie, ale na tablicy wyników mieliśmy korzystny wynik. Aż do 76. minuty, kiedy to Kamil Adamek z najbliższej odległości pokonał naszego golkipera po dograniu z z prawej strony. Nim zdążyliśmy się otrząsnąć po wyrównującej bramce, niestety już przegrywaliśmy. Niespełna dwie minuty później ponownie Adamek okazał się naszym katem. Z najbliższej odległości mocnym strzałem pod poprzeczkę nie dał szans Biegańskiemu. W końcówce Wigry mogły jeszcze podwyższyć prowadzenie, ale w sytuacji sam na sam z Cezarym Sauczkiem golkiper Skry wyszedł obronną ręką. Gwoli sprawiedliwości oddać również trzeba, że przy prowadzeniu 1-0 mieliśmy szansę dobić przeciwnika. W 69. minucie Adam Mesjasz z bliska przymierzył w światło bramki po dośrodkowaniu „Nocka”, ale Hieronim Zoch poradził sobie w tej sytuacji. Kilka minut później bramkę sam mógł zdobyć grający dobry mecz Piotr Nocoń. – Po trzech kolejkach nasza sytuacja na pewno nie jest tragiczna, ale jesteśmy ambitni i na pewno nas ta porażka zdenerwowała. Postaramy się powetować ją sobie już za tydzień – przyznał po meczu nasz kapitan. Trener Marek Gołębiewski mimo porażki był zadowolony z postawy swojego zespołu. – Zostawiliśmy wiele zdrowia na boisku, brakło nam trochę konsekwencji przy stałych fragmentach gry i to na pewno boli. Wigry były dobrze zorganizowaną drużyną. Będziemy dążyć do tego, aby poprawić posiadanie piłki. Przed nami długa podróż do domu, ale od poniedziałku przygotowujemy się już do kolejnego meczu. A jak widział ten mecz szkoleniowiec Wigier? – Z tygodnia na tydzień wyglądamy coraz lepiej. Mecz toczył się głównie na połowie rywali, brakowało nam kropki na „i” w kilku sytuacjach. Straciliśmy gola po stałym fragmencie gry i nad tym musimy jeszcze popracować. Z przebiegu całego spotkania uważam jednak, że w pełni zasłużyliśmy na zwycięstwo. Skra po trzech seriach gier ma 6 punktów i nadal plasuje się w górnych rejonach tabeli. Za tydzień na Loretańskiej czeka nas kolejne bardzo ciekawie się zapowiadające spotkanie. Do Częstochowy zawita beniaminek z ogromnymi ambicjami – Motor Lublin. Początek meczu w sobotę (19.09) o godzinie 16.00. Wigry Suwałki – Skra Częstochowa 2:1 (0:0) 0-1 Kamil Wojtyra 50’ 1-1 Kamil Adamek 76’ 2-1 Kamil Adamek 78’ Wigry: Zoch, Dobrotka, Ozga, Babiarz, Sauczek, Liszka (Gierach), Adamek, Piekarski Ż (Wełniak), Karankiewicz, Gojko (Bogusławski), Czułowski Skra: Biegański, Mesjasz, Brusiło, Zieliński (Sinior), Gołębiowski, Noiszewski, Niedbała (Słomka), Nocoń Ż (Muniak), Holik, Olejnik, Wojtyra Mariusz Rajek, zdj. Konrad Zadora  

Do dalekich Suwałk po kolejne punkty – zapowiedź meczu Wigry – Skra

530 kilometrów w jedną stronę. Już w piątek (11.09) naszych piłkarzy czeka najdalszy wyjazd w sezonie do jednego z najzimniejszych zakątków naszego kraju. W Suwałkach zmierzymy się ze spadkowiczem z pierwszej ligi – Wigrami. Do mającej dwie wygrane na koncie Skry, gospodarze podchodzą z należytym respektem. Mecz na dalekiej Suwalszczyźnie będzie jedynym starciem 3. kolejki rozgrywanym już w piątek. Jak podejrzewamy, ma to związek z inaugurującą w sobotę nowy sezon w PlusLidze drużyną Ślepska Malow Suwałki. Siatkówka bowiem od jakiegoś czasu stała się sportem numer jeden w mieście naszych najbliższych rywali. O Wigrach ostatnio też jest jednak głośno. Wszystko za sprawą bramkarza Hieronima Zocha, który podczas ostatniego meczu z Błękitnymi Stargard (0-1) przy okazji rzutu wolnego z około 20 metrów zajął miejsce nie w bramce, a w… murze z dwoma obrońcami. Nagranie z tego stałego fragmentu gry zaczęło robić furorę w sieci, a o jego wykorzystanie do Polskiego Związku Piłki Nożnej zwróciła się nawet brytyjska redakcja dziennika „The Guardian”. – Sprawdzaliśmy je już ładnych parę lat temu w Rozwoju Katowice z trenerem Mirosławem Smyłą, który podpatrzył to w lidze hiszpańskiej. Dziwię się sensacji, jaka towarzyszy tej sytuacji. W Polsce większość komentarzy jest złośliwa, za to w zachodnich mediach przeważają pochwały – skomentował tę sytuację dla portalu suwalki24.pl trener Wigier Dawid Szulczek. Ciekawe czy na podobne fajerwerki jedenastka z Suwałk zdecyduje się w meczu z nami? – Będę miał okazję zmierzyć z moim kolegą z kursu, Dawidem Szulczkiem. To bardzo piękne miejsce nad jeziorem Wigry, niejednokrotnie miałem tam okazję być. Wyjazd faktycznie jest daleki, ale jesteśmy profesjonalistami, wyjeżdżamy dzień wcześniej, chcemy się do tego meczu dobrze przygotować. Zrobimy dogłębną analizę i będziemy chcieli przywieźć z Suwałk jak najlepszy wynik. Na razie wychodzi nam to dość dobrze, ale zachowujemy pokorę, bo nie można się za wcześnie podpalać – mówi przed meczem z Wigrami trener Marek Gołębiewski. Strzelec zwycięskich bramek w meczach ze Śląskiem oraz Kaliszem, który przebojem wdarł się na drugoligowe boiska, Kamil Wojtyra do rywala ogranego w ostatnich latach na boiskach zaplecza ekstraklasy podchodzi bez respektu: – Zapominamy już o meczach i golach z dwóch pierwszych kolejek i do Suwałk również jedziemy po trzy punkty – odważnie deklaruje. Wigry marzą o szybkim powrocie do Fortuna 1. Ligi, ale początku rozgrywek nie mogą zaliczyć do najlepszych. Po wygranej inauguracji z Olimpią Elbląg (2:1), tydzień temu suwalczanie ponieśli niespodziewaną porażkę w omawianym na wstępie meczu w Stargardzie. Na swoim terenie z pewnością jednak będą bardzo groźni, co w połączeniu z naszą formą na starcie rozgrywek wróży kolejne dobre widowisko. Pierwszy gwizdek piątkowego meczu wyznaczono na godzinę 17.00. Podlasie to region ze zdecydowanie najmniejszą liczbą drużyn w naszym kraju. Dość powiedzieć, że wszystkie drużyny z liczącego ponad 20 tysięcy kilometrów województwa zmieściły się w jednej czwartej lidze, jednej okręgowej oraz dwóch grupach A klasy. Niższych lig tam nie ma. Występujące w drugiej lidze Wigry są drugim piłkarskim okrętem flagowym województwa. Wyższą pozycję ma jedynie Jagiellonia Białystok. Największym sukcesem Wigier jest 6. miejsce w rozgrywkach pierwszej ligi sezonu 2017/2018. Sezon wcześniej drużyna dotarła z kolei do półfinału Pucharu Polski. Mecze drużyny z Suwałk rozgrywane są na nowoczesnym, kameralnym stadionie położonym w pięknych okolicznościach przyrody. Obiekt może pomieścić 4800 kibiców.

Wygrywamy sparing z Victorią

Słoneczne wtorkowe (08.09) popołudnie trenerzy Skry postanowili wykorzystać na mecz sparingowy z liderem częstochowskiej A klasy – Victorią Częstochowa. – Chcieliśmy przede wszystkim dać pograć chłopakom, którzy mniej grali w weekend, aby utrzymać rytm meczowy – powiedział po spotkaniu drugi trener Skry, Konrad Gerega. Nasza drużyna wygrała 4-0 po trafieniach testowanego Rafaela de Souzy oraz Mateusza Bieńka. Już na samym początku spotkania na prowadzenie wyprowadził Skrę czarnoskóry napastnik rodem z Portugalii – Rafael de Souza. Drugie trafienia padło łupem Mateusza Bieńka po strzale w długi róg w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Później kilka groźnych sytuacji stworzyli sobie gracze Victorii o co pretensje do naszej defensywy miał Mateusz Kos. W drugiej połowie Rafael de Souza dołożył jeszcze dwa trafienia, ale raczej nie będzie mu dane pograć przy Loretańskiej na dłużej. – Rafael strzelił trzy bramki, ale jak mam być szczery to chyba jeszcze nie był poziom drugoligowy. Potestowaliśmy też dziś kilku innych zawodników, ale szczerze mówiąc najbardziej wpadł nam w oko jeden z zawodników Victorii, którego nazwiska jednak na razie nie chcemy zdradzać – skomentował trener Gerega. Mecz zakończył się urazem dla Maćka Kazimierowicza, który przez lekkie skręcenie będzie musiał raczej odpuścić sobie piątkowy mecz w Suwałkach z Wigrami (11.09, godz. 17.00). Mecz rozgrywano w systemie dwa razy po 40 minut. Victoria Częstochowa – Skra Częstochowa 0:4 (0:2) 0-1 Rafael de Souza 4’ 0-2 Mateusz Bieniek 23’ 0-3 Rafael de Souza 54’ 0-4 Rafael de Souza 78’

Idziemy za ciosem! Kolejna wygrana Skry

Drugi mecz i druga wygrana. Początek sezonu 2020/2021 układa się do Skry w wymarzony sposób. W sobotę (05.09) pokonaliśmy KKS Kalisz i z sześcioma punktami jesteśmy wśród trzech najlepszych drużyn drugiej ligi po dwóch kolejkach. Kolejną i zwycięska bramkę zdobył Kamil Wojtyra. Początek spotkania toczył się w dobrym tempie, obie drużyny walczyły z dużym zaangażowaniem zostawiając sporo zdrowia na boisku. Brakowało jednak dogodnych sytuacji do zdobycia bramek, a jeśli już to te groźniejsze stwarzali nasi rywale. Jak choćby Fabian Hiszpański w 28. minucie, po którego strzale piłka poszybowała niewiele ponad bramką. Chwilę później Nikodem Zawistowski do Daniela Kamińskiego i też mogło być groźnie. W samej końcówce jednak to my mieliśmy szansę na objęcie prowadzenia, gdyby piłka po rzucie wolnym dotarła do Adama Mesjasza. – W pierwszej połowie trochę za słabo operowaliśmy piłką i brakowało sytuacji. W drugą połowę weszliśmy lepiej – oceniał po meczu trener gości Ryszard Wieczorek. Nie sposób się z doświadczonym szkoleniowcem nie zgodzić. Druga część meczu rozpoczęła się od dwóch 100-procentowych sytuacji, po jednej dla obu stron. Najpierw, w 47. minucie Kamil Wojtyra otrzymał kapitalne podanie od Piotrka Noconia znalazł się sam na sam z bramkarzem KKS-u, ale ten był górą. Dwie minuty później kapitalną okazję miał Robert Tunkiewicz, ale piękną paradą pod samą poprzeczką popisał się Mikołaj Biegański. Decydujący moment meczu nastąpił w 59. minucie. Po szybkim wznowieniu z autu przez Rafała Brusiło w okolicach środka boiska piłka trafiła na lewą stronę do Dawida Niedbały, ten niezwykle precyzyjnie dograł na drugą stronę do wbiegającego w pole karne Wojtyry, a temu pozostało dopełnić formalności. – Na pewno cieszę się z gola, ale jeszcze bardziej z trzech punktów. Walka była ostra, nikt nie odpuszczał. Dziś to był taki typowy mecz walki, mniej było czystej piłki. Najważniejsze jednak, że wynik jest taki sam jak tydzień temu – mówił po spotkaniu Kamil, a trener Skry dodał: – Kamil jest bardzo dobrym zawodnikiem, cała drużyna na niego pracuje. Miał dwie sytuacje, jedną wykorzystał, oby tak dalej. Po straconej bramce drużyna beniaminka nieco się pogubiła. W końcówce wprawdzie kaliszanie stworzyli sobie kilka sytuacji na wyrównanie, ale zabrakło im doświadczenia i zimniej krwi by pokonać naszego bramkarza. Trzeba też przyznać, że Skrze dopisało szczęście, jak w 84. minucie kiedy KKS w kotłowaninie w polu karnym miał trzy świetne okazje na zdobycie gola. – Bardzo się cieszę z kolejnej wygranej. Zagraliśmy dziś trochę słabiej niż we Wrocławiu, ale muszę pochwalić moją drużynę za wielką chęć zwycięstwa. Mecz trzymał w napięciu do końca – nie krył radości po ostatnim gwizdku trener Marek Gołębiewski. Na koniec warto jeszcze zwrócić uwagę na dość mocne słowa trenera Wieczorka odnośnie infrastruktury przy Loretańskiej. – Walka w dzisiejszym meczu spowodowana była tym jakim terenem tu dysponujecie. Niestety nie sprzyja on jakości piłkarskiej na tym poziomie, wypacza trochę ideę piłki. Trzeba jednak oczywiście przyjąć warunki takie jakie są. Co na to trener Skry? – Co do staniu boiska to nie chcę się wypowiadać. Mnie interesuje dobra gra mojego zespołu – uciął krótko Marek Gołębiewski. Za tydzień naszą drużynę czeka jednej z najdalszych wyjazdów w sezonie. W piątek (11.09, godz. 17.00) zmierzymy się ze spadkowiczem z pierwszej ligi – w Suwałkach zagramy z Wigrami. Skra Częstochowa – KKS 1925 Kalisz 1:0 (0:0) 1-0 Kamil Wojtyra 59’ asysta Niedbała Skra: Biegański – Brusiło, Holik, Mesjasz, Gołębiowski  –  Zieliński (87′ Kazimierowicz), Noiszewski, Olejnik, Niedbała – Nocoń (90′ Sinior) – Wojtyra Ż KKS: Krakowiak, Gawlik Ż, Żytko, Waleńcik, Hiszpański (Borecki), Tunkiewicz (Szewczyk), Majewski (Maćczak), Radzewicz Ż (Mączyński), Łuszkiewicz, Zawistowski, Kamiński (Chojnowski) Mariusz Rajek, zdj. Patryk Kowalski

Wzmacniamy kadrę. Wojtek Słomka dołącza do Skry

W piątkowe popołudnie kadra naszego zespołu poszerzyła się o kolejnego zawodnika. Na zasadzie wypożyczenia z Zagłębia Sosnowiec do Skry trafił Wojciech Słomka. 22-letni pomocnik liczy przede wszystkim na zdobywanie doświadczenia na szczeblu centralnym. – Chcę wywalczyć sobie miejsce w składzie i pomóc Skrze w walce o punkty – mówił po podpisaniu kontraktu. Zapraszamy do przeczytania krótkiej rozmowy z naszym najnowszym nabytkiem. Wojtek, witamy Cię na pokładzie. Można powiedzieć, że kontynuujesz „kolonię” Zagłębia Sosnowiec w naszym klubie. Ostatnio związali się ze Skrą Mateusz Bieniek i Kuba Sinior, wcześniej występował tu Michał Kieca. – Znam się z wszystkimi chłopakami, ale czy czy to miało decydujący wpływ na związanie się ze Skrą? Chyba nie. Przeważyła chęć regularnej gry, chcę zdobywać jak najwięcej doświadczenia, które jest mi bardzo potrzebne. Łapanie liczb w drugiej lidze jest dla mnie bardzo ważne. Ale o zdanie na temat klubu na pewno ich zapytałeś? – Najwięcej o Skrze rozmawiałem z Michałem Kiecą. Żadnego złego słowa o tym klubie nie powiedział. Obecnie w kadrze jest dwóch innych chłopaków z Zagłębia i na pewno jest to dla mnie pozytywne. Tak jak jednak mówiłem nie był to czynnik decydujący. Chcę wywalczyć sobie miejsce w składzie i pomóc Skrze w walce o punkty. Masz niespełna 22 lata, ale całkiem fajne kluby już w piłkarskim CV, oprócz Zagłębia są tam Cracovia, Wisła Kraków czy GKS Katowice. – W Cracovii byłem w trampkarzach i juniorach młodszych, więc nie mogę tego do końca liczyć. W Wiśle udało mi się zadebiutować w ekstraklasie, pierwszą ligę poznałem w GKS-ie Katowice i Zagłębiu. Faktycznie, trochę tych klubów już było, ale też same z niczego się one nie brały. Swoją ciężką pracą i grą zasłużyłem na to, żeby w nich być. Teraz jestem w Skrze na zasadzie wypożyczenia i najważniejsze jest dla mnie zdobywanie doświadczenia. Mimo swojego wieku nie mam za dużo tych meczów na szczeblu centralnym, a chciałbym zaistnieć zdecydowanie bardziej. Liczyłeś swoje minuty na boiskach ekstraklasy? – Tak, liczyłem to kiedyś. Wyszło bodajże 110 minut w sześciu meczach. Głównie wchodziłem z ławki, nie jest to wynik może jakiś imponujący, ale udało mi się tam trochę pograć. A kiedy zaczęły się twoje rozmowy ze Skrą? – Jeśli dobrze pamiętam to jakoś półtora tygodnia temu. Nie ukrywam, że negocjacje trochę trwały, bo musieliśmy znaleźć wspólny język porozumienia. Koniec końców udało nam się porozumieć. Nie wiem czy trener Marek Gołębiewski wcześniej mnie znał. Z tego co wiem dyrektor Zagłębia Sosnowiec przekazał mi, ze pojawił się temat wypożyczenia do Częstochowy i po przemyśleniu doszedłem do wniosku, że faktycznie może to być dobry wybór. Zdecydowałem się na Skrę. Będziesz jutro oglądał mecz z KKS-em Kalisz? Kiedy oficjalnie dołączasz do drużyny? – Jutro na stadionie niestety nie, ale jeśli będzie transmisja w internecie to bardzo chętnie. Treningi rozpoczynam w poniedziałek i od meczu w Suwałkach trener już będzie mógł na mnie liczyć. To ja już teraz Ciebie i wszystkich kibiców, którzy nie mogą przyjść na stadion zapraszam do oglądania transmisji meczu na kanale SkraTV. Dziękuję bardzo za rozmowę. – Również dziękuję, w tej sytuacji na pewno będę oglądał i do zobaczenia. Rozmawiał Mariusz Rajek .

Ciekawy mecz z mocnym beniaminkiem – zapowiedź meczu Skra – KKS Kalisz

W pierwszym meczu przy Loretańskiej zmierzymy się z kolejnym beniaminkiem. O wygraną nad KKS-em Kalisz może być jednak trudniej niż kilka dni temu we Wrocławiu. Kaliszanie bowiem to bardzo ambitna i ciekawa drużyna, dowodzona przez bardzo doświadczonego szkoleniowca. Zapowiada się naprawdę interesująca konfrontacja. Ponad 100-tysięczny Kalisz bardzo długo czekał na szczebel centralny swojej piłkarskiej drużyny. A o tym, że potencjał jest tam naprawdę spory pokazuje choćby otwarty dwa i pół roku temu obiekt przy ulicy Łódzkiej. Mogący pomieścić 8166 fanów stadion regularnie gości młodzieżowe reprezentacje Polski i spełnia wymogi nawet najwyższej klasy rozgrywkowej. Daleko szukać zresztą nie trzeba, w środę (02.09) grała tam towarzysko reprezentacja U-19 Jacka Magiery remisując 1-1 z Niemcami. KKS również zamierza cieszyć kaliszan swoimi występami i ani myśli wracać do trzeciej ligi. Na inaugurację, przed tygodniem beniaminek 2:0 pokonał Błękitnych Stargard. – Już sparingi pokazały, że nasza gra wygląda dobrze, więc liczyliśmy na zwycięstwo. Może nie mieliśmy sporej przewagi, ale jednak mecz był pod naszą kontrolą i ta wygrana jest jak najbardziej sprawiedliwym rozstrzygnięciem – mówił po tamtym meczu dla Faktów Kaliskich strzelec premierowej bramki Robert Tunkiewicz. Na kogo jeszcze trzeba zwrócić uwagę w ekipie z Wielkopolski? Z pewnością na Mateusza Żytko. To najstarszy i najbardziej doświadczony zawodnik KKS-u, który 13 lat temu świętował tytuł mistrza Polski z Zagłębiem Lubin. Duże nadzieje w ofensywie kaliszanie wiążą z przyjściem Bartłomieja Maćczaka z Sokoła Aleksandrów Łódzki. Mateusz Mączyński, Fabian Hiszpański czy Marcin Radzewicz to również zawodnicy o uznanej renomie, którzy nie powinni mieć żadnych problemów na drugoligowych boiskach. Nasza drużyna, podobnie jak sobotni rywal rozpoczęła sezon od wygranej pokonując we Wrocławiu drugą drużynę Śląska 1:0. Gola na wagę zwycięstwa zdobył Kamil Wojtyra, ale nie byłoby trzech punktów bez kapitalnej postawy Mikołaja Biegańskiego w bramce. – Kiedyś skupiałem się bardziej na całokształcie swojej kariery. Przed tym sezonem powiedziałem sobie, że chcę podejść trochę inaczej, nastawiając się maksymalnie na każdy kolejny mecz – mówił po udanej inauguracji nasz golkiper. Trener Marek Gołębiewski jest przekonany, że mecz z kolejnym z beniaminków będzie stał na dobrym poziomie. – Oglądałem drużynę z Kalisza, którą prowadzi doświadczony trener Ryszard Wieczorek. Są naprawdę dobrze poukładani, mają kilku zawodników z ekstraklasową przeszłością. My na pewno tanio skóry nie sprzedamy, jesteśmy charakterni i będziemy walczyć o każdy centymetr boiska. Zapraszam wszystkich kibiców na stadion, bo powinien to być naprawę fajny mecz – ocenia szkoleniowiec Skry. Czy goście opromienieni wygraną nad Błękitnymi przyjadą do Częstochowy walczyć o pełną pulę? – Ciężko stawiać nas w roli faworytów, bo jednak jesteśmy beniaminkiem, tym niemniej wchodzimy do tej drugiej ligi pewnie siebie. Zależy nam, żeby wygrywać każdy mecz – stwierdza z kolei cytowany już wcześniej Robert Tunkiewicz. Jeśli nie macie zatem jeszcze planów na sobotnie (05.09) popołudnie to z pewnością warto je spędzić na „Lorecie”. Początek meczu zaplanowano na godzinę 17.00. Dla wszystkich tych, którzy nie będą mogli przybyć na stadion, bezpłatną transmisję na na naszym kanale YouTube’a przeprowadzi SkraTV. Mecz będzie można oglądać pod tym linkiem: Piłka nożna w Kaliszu dopiero buduje swoją pozycję, ale ma do tego solidne podwaliny, jak choćby wspomniany już nowoczesny stadion wybudowany kosztem blisko 38 milionów złotych. Tegoroczny awans do drugiej ligi to największy sukces drużyny KKS-u. Najlepsze osiągnięcie w Pucharze Polski to z kolei 1/16 finału w sezonie 2016/2017. W mieście z południa województwa wielkopolskiego sporą popularnością cieszy się również piłka ręczna. Szczypiorniści z Kalisza od dwóch sezonów występują na parkietach ekstraklasy. W przeszłości sukcesy święciła również siatkówka kobiet.

Kulisy wygranej we Wrocławiu – VIDEO

Sezon 2020/2021 rozpoczęliśmy bardzo udanie od wygranej na wyjeździe z rezerwami Śląska Wrocław. Tradycyjnie już poczynania zawodników śledziła kamera naszej klubowej telewizji. Zapraszamy do obejrzenia efektów:

Wygrywamy na inaugurację! Pokonujemy Śląsk II

Bramka sprowadzonego przed tym sezonem Kamila Wojtyrę, kapitalne interwencje Mikołaja Biegańskiego i wygrana na inaugurację. Lepiej sezonu 2020/2021 nie mogliśmy zacząć. Po bardzo ciekawym i pełnym dramaturgii meczu wygrywamy we Wrocławiu z rezerwami Śląska 1:0. Kilkanaście stopni na plusie i pochmurna pogoda nie zachęcały specjalnie kibiców do przybycia na stadion przy ulicy Oporowskiej we Wrocławiu, aby zobaczyć inauguracyjny mecz rezerw Sląska ze Skrą. Jednak ci, którzy zdecydowali się na ten krok nie mieli prawa narzekać. Spotkanie toczyło się od początku w dobrym tempie, a obu drużynom nie brakowało okazji na zdobycie goli. Bardzo dobrze w tej części meczu w bramce naszej drużyny spisywał się Mikołaj Biegański, który w 18. minucie uratował Skrę w sytuacji sam na sam, ale prawdziwy popis dał w 40. minucie gry. Piłka po silnym i precyzyjnym strzale Adriana Łyszczarza zmierzała wprost do bramki, ale kapitalna interwencja „Biegana” uchroniła nas przed stratą gola. Byłaby to bramka wyrównująca, ponieważ 8 minut wcześniej Skrę na prowadzenie wyprowadził Kamil Wojtyra zachowując zimną krew w polu karnym po bardzo dobrym dograniu z głębi pola od Adama Mesjasza. – Najważniejsze ą trzy punkty, cieszę się, że udało mi się tak zadebiutować w drugiej lidze. Oby to był dobry zwiastun na kolejne mecze – skomentował skromni napastnik, który trafił do nas ze Znicza Kłobuck. W samej końcówce pierwszej połowy mogliśmy jeszcze podwyższyć prowadzenie, ale obrońcy Śląska zdążyli w ostatniej chwili interweniować. Na początku drugiej części spotkania kolejną fantastyczną paradą popisał się Biegański. W 56. minucie w dobrej sytuacji znalazł się Piotrek Nocoń, ale strzał w środek bramki obronił Dariusz Szczerbal. Z czasem ataki Śląska zaczęły się nasilać, ale nasza obrona do pary z bramkarzem nie zamierzała dać się pokonać. W 66. minucie blisko wyrównania był Maciej Pałaszewski, ale piłka poszybowała nad poprzeczką. Szczyt emocji tego bardzo ciekawego meczu nastąpił w końcówce. W 86. minucie tuż przed polem karnym faulował Adam Mesjasz, za co arbiter podyktował rzut wolny. Biegański tego dnia był jednak nie do pokonania. Fantastyczną paradą kolejny raz uratował Skrę. – Myślę, że to był mój najlepszy mecz, nie będę tutaj fałszywie oszukiwał. W końcu zagrałem bardzo dobrze, ten dzień nie mógł lepiej się ułożyć – skomentował po spotkaniu. Chwilę później to my mogliśmy podwyższyć prowadzenie. Wprowadzony w drugiej połowie Kuba Sinior przejął piłkę przed polem karnym, zdecydował się na uderzenie z pierwszej piłki, na posterunku był jednak bramkarz gospodarzy. Po ostatnim gwizdku na boisku i naszej ławce rezerwowych nastąpiła eksplozja radości. W drugiej lidze gramy trzeci sezon, ale wygrana z rezerwami Śląska to pierwszy triumf na inaugurację. – To był bardzo fajny mecz, otwarty z wieloma sytuacjami. Dobra postawa Mikołaja Biegańskiego też nam pomogła, ma on godnego konkurenta w osobie Mateusza Kosa. Zawodnicy z pola też włożyli dzisiaj bardzo dużo pracy – powiedział po meczu uradowany trener Marek Gołębiewski. – Piłka polega na tym, żeby kibice mieli frajdę i ten mecz im to dał. Nie była to kopanina, tylko naprawdę dobre zawody. Widać, że Skra gra długo ze sobą, jest dobrze zorganizowana w defensywie – dodał z kolei szkoleniowiec gospodarzy Piotr Jawny. Za tydzień Skra zmierzy się z kolejnym z beniaminków. Na Loretańskiej podejmować będziemy KKS Kalisz. – Zapraszam wszystkich kibiców na nasz stadion, bo to może być naprawdę fajny mecz – zachęca do odwiedzenia „Lorety” trener Gołębiewski. Początek meczu w sobotę (05.09) o godzinie 17.00 Śląsk II Wrocław – Skra Częstochowa 0:1 (0:1) 0-1 Kamil Wojtyra 32’  – asysta Mesjasz Śląsk: Szcerbal, Boruń Ż, Tamas, Poprawa Ż, Wypart Ż, Szpakowski (Młynarczyk), Pałaszewski, Lewkot (Ahmed), Łyszczarz (Krocz), Gąska (Kotowicz), Bergier Skra: Biegański –  Brusiło, Mesjasz, Holik, Gołębiowski (Ż) (46′ Sinior) –  Noiszewski (88′ Muniak) –  Zieliński (80′ Kazimierowicz), Olejnik, Nocoń, Niedbała – Wojtyra Mariusz Rajek, zdj. Konrad Zadora