Idziemy za ciosem! Kolejna wygrana Skry

Drugi mecz i druga wygrana. Początek sezonu 2020/2021 układa się do Skry w wymarzony sposób. W sobotę (05.09) pokonaliśmy KKS Kalisz i z sześcioma punktami jesteśmy wśród trzech najlepszych drużyn drugiej ligi po dwóch kolejkach. Kolejną i zwycięska bramkę zdobył Kamil Wojtyra.

Początek spotkania toczył się w dobrym tempie, obie drużyny walczyły z dużym zaangażowaniem zostawiając sporo zdrowia na boisku. Brakowało jednak dogodnych sytuacji do zdobycia bramek, a jeśli już to te groźniejsze stwarzali nasi rywale. Jak choćby Fabian Hiszpański w 28. minucie, po którego strzale piłka poszybowała niewiele ponad bramką. Chwilę później Nikodem Zawistowski do Daniela Kamińskiego i też mogło być groźnie. W samej końcówce jednak to my mieliśmy szansę na objęcie prowadzenia, gdyby piłka po rzucie wolnym dotarła do Adama Mesjasza. – W pierwszej połowie trochę za słabo operowaliśmy piłką i brakowało sytuacji. W drugą połowę weszliśmy lepiej – oceniał po meczu trener gości Ryszard Wieczorek.

Nie sposób się z doświadczonym szkoleniowcem nie zgodzić. Druga część meczu rozpoczęła się od dwóch 100-procentowych sytuacji, po jednej dla obu stron. Najpierw, w 47. minucie Kamil Wojtyra otrzymał kapitalne podanie od Piotrka Noconia znalazł się sam na sam z bramkarzem KKS-u, ale ten był górą. Dwie minuty później kapitalną okazję miał Robert Tunkiewicz, ale piękną paradą pod samą poprzeczką popisał się Mikołaj Biegański.

Decydujący moment meczu nastąpił w 59. minucie. Po szybkim wznowieniu z autu przez Rafała Brusiło w okolicach środka boiska piłka trafiła na lewą stronę do Dawida Niedbały, ten niezwykle precyzyjnie dograł na drugą stronę do wbiegającego w pole karne Wojtyry, a temu pozostało dopełnić formalności. – Na pewno cieszę się z gola, ale jeszcze bardziej z trzech punktów. Walka była ostra, nikt nie odpuszczał. Dziś to był taki typowy mecz walki, mniej było czystej piłki. Najważniejsze jednak, że wynik jest taki sam jak tydzień temu – mówił po spotkaniu Kamil, a trener Skry dodał: – Kamil jest bardzo dobrym zawodnikiem, cała drużyna na niego pracuje. Miał dwie sytuacje, jedną wykorzystał, oby tak dalej.

Po straconej bramce drużyna beniaminka nieco się pogubiła. W końcówce wprawdzie kaliszanie stworzyli sobie kilka sytuacji na wyrównanie, ale zabrakło im doświadczenia i zimniej krwi by pokonać naszego bramkarza. Trzeba też przyznać, że Skrze dopisało szczęście, jak w 84. minucie kiedy KKS w kotłowaninie w polu karnym miał trzy świetne okazje na zdobycie gola. – Bardzo się cieszę z kolejnej wygranej. Zagraliśmy dziś trochę słabiej niż we Wrocławiu, ale muszę pochwalić moją drużynę za wielką chęć zwycięstwa. Mecz trzymał w napięciu do końca – nie krył radości po ostatnim gwizdku trener Marek Gołębiewski.

Na koniec warto jeszcze zwrócić uwagę na dość mocne słowa trenera Wieczorka odnośnie infrastruktury przy Loretańskiej. – Walka w dzisiejszym meczu spowodowana była tym jakim terenem tu dysponujecie. Niestety nie sprzyja on jakości piłkarskiej na tym poziomie, wypacza trochę ideę piłki. Trzeba jednak oczywiście przyjąć warunki takie jakie są. Co na to trener Skry? – Co do staniu boiska to nie chcę się wypowiadać. Mnie interesuje dobra gra mojego zespołu – uciął krótko Marek Gołębiewski. Za tydzień naszą drużynę czeka jednej z najdalszych wyjazdów w sezonie. W piątek (11.09, godz. 17.00) zmierzymy się ze spadkowiczem z pierwszej ligi – w Suwałkach zagramy z Wigrami.

Skra Częstochowa – KKS 1925 Kalisz 1:0 (0:0)

1-0 Kamil Wojtyra 59’ asysta Niedbała

Skra: Biegański – Brusiło, Holik, Mesjasz, Gołębiowski  –  Zieliński (87′ Kazimierowicz), Noiszewski, Olejnik, Niedbała – Nocoń (90′ Sinior) – Wojtyra Ż

KKS: Krakowiak, Gawlik Ż, Żytko, Waleńcik, Hiszpański (Borecki), Tunkiewicz (Szewczyk), Majewski (Maćczak), Radzewicz Ż (Mączyński), Łuszkiewicz, Zawistowski, Kamiński (Chojnowski)

Mariusz Rajek, zdj. Patryk Kowalski