Wszystko o meczu Skra – Pogoń Siedlce – VIDEO

Po meczu z siedlecką Pogonią (08.05) mogliśmy mieć ambiwalentne odczucia. Z jednej strony było to ósme z rzędu spotkanie bez wygranej, z drugiej remis (2:2) uratowany w ostatniej sekundzie po uderzeniu głową Kamila Wojtyry też miał swoją wartość. Kilka dni po spotkaniu tradycyjnie już zebraliśmy dla Was wszystkie pomeczowe materiały z tego spotkania w jednym miejscu. SKRÓT MECZU ORAZ BRAMKI Tradycyjnie skróty wszystkich spotkań zostały opracowane na kanele Łączy Nas Piłka. Jeśli nie macie czasu oglądać wszystkich relacji, nasz skrót zaczyna się w 10 minucie i 14 sekundzie: KONFERENCJA PRASOWA Po meczu trener Marek Gołębiewski przyznał, że celem wyła wygrana, ale w takich okolicznościach remis trzeba traktować jak zwycięstwo. Szkoleniowiec Pogoni Bartosz Tarachulski był niezwykle zdenerwowany stratą dwóch punktów w doliczonym czasie. Pełen zapis konferencji znajdziecie tutaj: https://www.facebook.com/SKRA.Czestochowa/videos/764498360902211 Strzelec dwóch goli Kamil Wojtyra – „Celem było zwycięstwo” Cichy bohater w bramce Mateusz Kos – „Pokazaliśmy charakter” „Pokazaliśmy, że mamy charakter” – rozmowa z Mateuszem Kosem  

„Pokazaliśmy, że mamy charakter” – rozmowa z Mateuszem Kosem

Dopiero w 32. serii spotkań Mateusz Kos doczekał się drugiej szansy w tym sezonie na występ w meczu ligowym. Poprzednio zagrał z Hutnikiem w Krakowie, jeszcze na jesieni. Śmiało można powiedzieć, że w starciu z Pogonią Siedlce był jednym z bohaterów, bo gdyby nie kilka jego świetnych interwencji w sytuacjach sam na sam, w końcówce nie wywalczylibyśmy remisu. Kiedy dowiedział się, że tym razem dostanie szansę? Czy denerwowało go siedzenie na ławce? Czym zajmuje się poza piłką nożną? Zapraszamy do nieco dłuższej rozmowy z „Kosikiem”. Chyba bardzo się już Mateusz stęskniłeś za ligowymi emocjami przeżywanymi z boiska. Był dreszczyk emocji przed sobotnim meczem? – Tak, należę do ambitnych ludzi i siedzenie na ławce nie interesuje mnie. Cieszę się, że wróciłem do składu. Dreszczyk może delikatny był, ale już tyle spotkań na tym szczeblu zagrałem, że wiedziałem po co wychodzę. Bardziej na mnie presję wywołuje synek Julianek, bo gdy wychodzę czy to na trening, czy mecz to zawsze mamy taki rytuał pożegnalny, a na końcu daje klapsa i mówi: wygraj dla mnie mecz! Kiedy dowiedziałeś się, że w meczu z Pogonią sztab postawił na ciebie? – Trener dał mi znać parę dni wcześniej, więc mentalnie też mogłem się przygotować wcześniej. Po takim meczu wydaje się, że chyba powinieneś zostać na dłużej w bramce. W 82. minucie wybroniłeś niesamowicie trudne sytuacje. Gdyby to wpadło byłoby po meczu, nie byłoby szans na dramaturgię w końcówce. To był instynkt? – Cieszę się, że pomogłem drużynie, choć wiadomo, że chcieliśmy ten mecz wygrać. Jednak w takich okolicznościach wywalczony remis pokazał, że mamy charakter, sędzia też nam tego dnia trochę przeszkadzał. Akurat w tej sytuacji, o której wspominasz to był instynkt i mnie nie zawiódł. Od początku, jak zawodnik przyjął piłkę wiedziałem co chcę zrobić. Wszystkie wcześniejsze mecze rundy wiosennej miałeś okazję obserwować z boku. Z tej perspektywy jak to wszystko oceniasz? Co się stało, że po serii wygranych popadliśmy w totalną niemoc? – Ciężko powiedzieć co się stało, ale też nie mamy jakoś mega szerokiej kadry jak inne zespoły, które walczą o awans. Dużo zawodników grało co trzy dni i na pewno zmęczenie się nasiliło, musiał przyjść kryzys. Brakowało też po prostu szczęścia, gdzie wcześniej ono nam sprzyjało przy dobrej grze. Jestem pewny, że teraz już będzie tylko lepiej. Myślisz, że uda nam się jeszcze pozbierać i zagrać w czerwcowych barażach? – Taki mamy cel, bo każdy zawodnik chciałby do końca ligi o coś walczyć niż grać o pietruszkę. I jestem pewny, że to się uda tylko musimy pokazywać taki charakter i wolę walki jak z Pogonią. Gramy z drużynami, które będą walczyć o życie. Na chwilę zatrzymajmy się przy innym częstochowskim klubie. Raków, w którym również spędziłeś kilka lat swojej kariery przeżywa swe najpiękniejsze chwile w 100-letniej historii. Wywalczenie Pucharu Polski, za chwilę może być też wicemistrzem Polski. Pomyślałbyś, że drużyna z Częstochowy odniesie kiedyś takie sukcesy? – Przyznam się szczerze, że nie, ale byłem pewny, że trener Marek Papszun może namieszać w Ekstraklasie, bo było zawsze czuć od niego mega pewność siebie w tym co robi. Bardzo się cieszę, że udało się taki sukces osiągnąć Rakowowi, bo dużo ludzi się zaangażowało w ten projekt. Gratulacje również dla właściciela klubu, pana Michała Świerczewskiego za cierpliwość w tym co robił. Wracamy do Skry. Powiedz tak szczerze: denerwowałeś się, że przez większość sezonu musiałeś siedzieć na ławce? Bramkarzem numer jeden był Mikołaj Biegański. – Po zakończonym poprzednim sezonie byłem w czołówce bramkarzy ligi i miałem jakieś oferty. Zdecydowałem się, że zostaje, więc potem zdenerwowanie było, ale bardziej pozytywne, bo też rozumiałem sytuację. Była pandemia, okienko też było szalone, bo zaraz graliśmy Puchar Polski, a praktycznie nie było czasu na transfery. Pierwsze mecze graliśmy w zasadzie z 3-4 osobami na ławce, a młodzieżowców trener gdzieś musiał dać do składu. Mikołaj dostał szansę i bronił w tamtej rundzie bardzo dobrze. Ja starałem się robić na treningach to co najlepiej potrafię, bo charakter inaczej by mi nie pozwalał przyjść na trening i pokazywać obrażonego. Piłka cały czas uczy pokory i pokazuje, że w ciągu pół roku można być bardzo wysoko, a nagle można spaść bardzo nisko. Dlatego trzeba cały czas robić swoje. Po kontuzji Adamów – Olejnika i Mesjasza potrzebny był człowiek, który zmobilizuje kolegów w decydujących momentach. Chyba idealnie nadajesz się do tej roli? – To była dla nas duża strata, bo „Olej” jak i „Messi” trzymali defensywę. Patrząc też na statystyki Adasia Mesjasza w ofensywie, te były również imponujące. Lubię dużo podpowiadać, to fakt. Kiedyś pewien trener mi powiedział: „Mati jak dobrze sobie ustawisz zespół, to będziesz miał mniej pracy w bramce”, ale też jak jest się w stałej komunikacji z drużyną to i koncentracja jest mocniejsza. Żona się śmieje zawsze, bo czy to na Rakowie czy na Skrze, jak dochodziła do stadionu i było słychać krzyki, to było wiadomo, że dziś gram (śmiech). Mimo, że wcześniej nie grałeś, uzbierałeś całkiem sporo żółtych kartek (śmiech) – Tylko dwie, ale fakt – teraz na czas zbytnio nie można grać. Na ławce niekiedy ciężej emocje powstrzymać niż na boisku. Bo jak ktoś krzywdzi rodzinę to jest się za rodziną, a my tutaj szatnię mamy mocną, bo jest dużo chłopaków z Częstochowy i atmosfera jest bardzo dobra. W obecnym sezonie nie miałeś za wiele okazji do grania, więc na koniec muszę cię jeszcze zapytać, czym zajmuje się Mateusz Kos oprócz gry w piłkę? – Wiadomo, że piłka po rodzinie jest najważniejsza w moim życiu. Najpierw więc poświęcam czas rodzinie, później treningi, a w między czasie pracuję u teścia w firmie oraz prowadzę treningi bramkarskie indywidualnie lub w paru klubach piłkarskich. Na nudę więc nie ma czasu, ale najważniejsze, że zdrowie dopisuje i czuje się znakomicie. Rozmawiał Mariusz Rajek

„Celem było zwycięstwo” – Kamil Wojtyra po meczu z Pogonią – VIDEO

Kamil Wojtyra zdobywając w meczu z Pogonią Siedlce dwie bramki umocnił się na pozycji lidera strzelców eWinner 2. Ligi. Dzięki jego trafieniu w ostatnich sekundach doliczonego czasu gry udało nam się uratować remis 2:2, ale sam strzelec mógł być z takiego obrotu sprawy zadowolony jedynie połowicznie. – Celem było zwycięstwo, a to się nie udało. Remisujemy rzutem na taśmę, ale w pełni nas to nie cieszy. W ostatnich meczach mamy niestety mało sytuacji – przyznał po spotkaniu. Zapraszamy do obejrzenia całej rozmowy. Rozmawiał Daniel Flak

Ratujemy punkt z Pogonią w ostatniej sekundzie

Jak się za bardzo chce, to nie wychodzi. Jeśli jednym zdaniem chcielibyśmy podsumować mecz Skry z Pogonią Siedlce to brzmiałoby ono właśnie tak. Drużynie nie można odmówić wielkiego zaangażowania i chęci przełamania, ale niestety skończyło się ósmym meczem z rzędu bez wygranej. Remis 2:2 uratowaliśmy w ostatnich fragmentach po golu Kamila Wojtyry. Od pierwszych sekund meczu z Pogonią było widać w naszej drużynie pozytywne naładowanie i chęć przerwania siedmiu spotkań bez wygranej. Graliśmy szybką piłkę, wymienialiśmy wiele podań w szybkim tempie. Była to Skra na jaką czekaliśmy od kilku tygodni. W 12. minucie z rzutu wolnego bardzo dobrą piłkę wrzucił Radek Gołębiowski, ale w polu karnym nie sięgnął jej Mariusz Holik. Chwilę później blisko gola głową był Kamil Wojtyra. W 25. minucie goście dostali ogromny i niezasłużony prezent w postaci rzutu wolnego tuż sprzed pola karnego. Problem w tym, że nasz zawodnik nie faulował. Z bliskiej odległości niezwykle precyzyjnie i efektownie przymierzył Krzysztof Danielewicz wyprowadzając Pogoń na prowadzenie. Na straconego gola odpowiedzieliśmy jednak w najlepszy możliwy sposób. W 31. minucie Wojtyra wykorzystał fatalny kiks bramkarza gości Bartosza Klebeniuka i strzałem do pustej bramki doprowadził do wyrównania. Do końca pierwszej części gry trwała wymiana ciosów i bardzo atrakcyjne widowisko dla kibiców. Zaznaczyć trzeba jednak, że to Skra prezentowała się lepiej i kontrolowała wydarzenia boiskowe. Drugą połowę rozpoczęliśmy od mocnego uderzenia Krzyśka Napory z dalszej odległości minimalnie ponad bramką. W 55. minucie niestety poważny błąd przytrafił się Karolowi Noiszewskiemu. Po jego stracie przed polem karnym piłkę przejął Maciej Górski i nie mógł nie skorzystać z takiego prezentu. Po bramce na 2:1 goście złapali wiatr w żagle i zaczęli dominować na boisku. 10 minut później Górski był bliski podwyższenia prowadzenia. Z naszej strony strzałami próbował odgryzać się wprowadzony w drugiej połowie Titas Milasius. Do nieco kuriozalnej sytuacji doszło w 72. minucie. Sędzia Grzegorz Kawałko podyktował dla nas rzut karny za faul na Kamilu Wojtyrze, by po chwili skonsultować się z sędzią liniowym i stwierdzić, że… to Kamil faulował i odwołał rzut karny! Wyglądało to tak jakby w eWinner 2. Lidze obowiązywał system VAR, a sędzia podjął decyzję po jego interwencji. W 82. minucie goście mogli rozstrzygnąć losy rywalizacji. W jednej akcji w polu karnym mieli kilka 100-procentowych okazji na umieszczenie piłki w bramce, ale instynktownymi paradami uratował nas Mateusz Kos. Cztery minuty później „Kosik” raz jeszcze popisał się świetną interwencją po uderzeniu głową Górskiego. Kiedy wydawało się, że przyjdzie nam przełknąć kolejną porażkę, w ostatnich sekundach doliczonego czasu gry Kamil Wojtyra uratował remis dla Skry wpychając piłkę do bramki po dośrodkowaniu z lewej strony. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie. – Co tu dużo mówić po takim meczu… Był on pod naszą kontrolą, dwukrotnie prowadziliśmy i kolejny raz oddajemy pewne punkty tracąc bramkę w ostatniej minucie. Wcześniej mieliśmy kilka sytuacji na zamknięcie meczu. Remisujemy w okolicznościach, które aż trudno komentować – powiedział na pomeczowej konferencji bardzo zdenerwowany trener Pogoni, Bartosz Tarachulski. – W tym meczu były dwie różne połowy. Z pierwszej jestem bardzo zadowolony. Zazwyczaj nie komentuje decyzji sędziego, ale nie miał prawa podyktować takiego rzutu wolnego jak w 25. minucie nawet na poziomie trampkarzy. Nasz zawodnik wygrał czysto pozycję, wybił piłkę głową i nagle usłyszeliśmy gwizdek sędziego i za chwilę straciliśmy bramkę. Jestem dumny z chłopaków, bo walczyli do końca i wierzyli. Pogoń przy 2:1 złapała luz, kapitalna interwencja Kosa też nas uchroniła przed stratą bramki. Z przebiegu meczu ten punkt trzeba traktować jak zwycięstwo. Wyniki innych meczów są takie, że jesteśmy cały czas w szóstce. Trzeba tego pilnować i będziemy walczyć do końca – skomentował z kolei Marek Gołębiewski. – Przed meczem na pewno celowaliśmy w zwycięstwo. Niestety nie udało się, rzutem na taśmę zremisowaliśmy. Mimo tych okoliczności nie możemy być z niego w 100 procentach zadowoleni – dodał strzelec dwóch goli Kamil Wojtyra. Był to ósmy z rzędu mecz Skry bez wygranej. W ośmiu ostatnich meczach zdobyliśmy zaledwie 3 punkty. Mimo to wskutek innych wyników nadal pozostajemy w czołowej w szóstce. Chcąc jednak myśleć o osiągnięciu sukcesu na koniec sezonu, bardzo dużo w naszej grze musi się zmienić. Skra Częstochowa – Pogoń Siedlce 2:2 (1:1) 0-1 Krzysztof Danielewicz 25’ 1-1 Kamil Wojtyra 31’ 1-2 Maciej Górski 55’ 2-2 Kamil Wojtyra 90+4’ Skra: Kos, Brusiło Ż, Sadowski (Pietraszkiewicz), Holik, Napora (Warnecki), Kazimierowicz, Nocoń Ż, Noiszewski (Rogala), Gołębiowski, Niedbała (Milasius), Wojtyra Pogoń: Klebaniuk, Sewerzyński (Brodziński), Danielewicz, Kozłowski (Rymek), Baidoo (Adamek), Olszewski, Ocenas, Przybecki (Preuss), Górski, Repka, Kołoczek Mariusz Rajek, zdj. Patryk Kowalski

Jak nie teraz, to kiedy – zapowiedź meczu Skra – Pogoń Siedlce

Nasza drużyna ostatni raz zwyciężyła w Wielkanocną Sobotę (03.04) efektownie pokonując na wyjeździe Chojniczankę 3:1. Potem przyszedł kryzys i seria siedmiu meczów bez wygranej, którą mamy nadzieję uda nam się przerwać w najbliższą sobotę (08.05) w starciu z Pogonią Siedlce. – Ja osobiście nie przyjmuje innej opcji do siebie niż sobotnia wygrana – bez ogródek mówi pełniący obowiązki kapitana w Skrze Piotr Nocoń. Nie da się ukryć, że starcie z przeciwnikiem, który o nic już w tym sezonie nie walczy wydaje się być idealnym momentem na przełamanie i powrót do wygrywania. Pogoń z 36 punktami zajmuje 12. miejsce w tabeli. Na siedem kolejek przed końcem rozgrywek ma 9 punktów straty do miejsc barażowych oraz taką samą przewagę nad strefą spadkową. W Siedlcach powoli mogą być już myślami przy kolejnym sezonie. U nas sytuacja jest diametralnie inna. Dzięki dobrej rundzie jesiennej oraz wygranym na początku wiosny wciąż jesteśmy w strefie dającej prawo walki w barażach o awans do Fortuna 1. Ligi. We wtorek (04.05) dobre wieści do naszego klubu spłynęły również od Komisji Licencyjnej PZPN, która postanowiła przyznać nam licencję na występy w wyższej lidze w przypadku awansu. Nie pozostaje nam już nic innego jak tylko grać, wygrywać i na boisku wywalczyć sobie szansę na sportową promocję. – Limit błędów i pomyłek już wykorzystaliśmy. Jesteśmy nadal w strefie barażowej, ale teraz już nie mamy handicapu w postaci przewagi punktowej. Zatem czas na serię zwycięstw. Liczę, że już od meczu z Pogonią nasza bessa się skończy i zaczniemy regularnie punktować. Mecze nie będą łatwe. Przed nami cykl spotkań z zespołami walczącymi o ligowy byt, a my wiemy jak gra się z przysłowiowym „nożem na gardle”. Czeka nas ciekawa i bardzo trudna batalia o zakwalifikowanie się do baraży. Nadal wierzę w zespół – mówił po wtorkowej decyzji piłkarskich władz wiceprezes Skry, Piotr Wierzbicki. Piłkarze naszej drużyny są już bardzo mocno wygłodniali wygranej i nie chcą czekać z kolejnym zaksięgowaniem trzech punktów dłużej niż do soboty. – Nastroje z racji ostatnich wyników nie mogą być i nie są najlepsze. Wierzę jednak, a wręcz jestem przekonany, że jutro zrobimy wszystko, aby te nastroje odeszły na dobre. Ja osobiście nie przyjmuje innej opcji do siebie niż wygrana. Mieliśmy już kilka podobnych kryzysów w tej drużynie i udawało nam się z nich wychodzić dlatego jestem przekonany, że teraz będzie podobnie – mówi nie bawiąc się w niepotrzebną kurtuazję występujący od kilku spotkań w roli kapitana Piotrek Nocoń. – Każdy z nas zdaje sobie sprawę w jakiej jesteśmy sytuacji, jakie mamy ostatnio wyniki i wszyscy wierzymy w to, ze w sobotnim meczu się przełamiemy. Każdy w to wierzy i jest gotowy się poświecić, żeby zdobyć komplet punktów – wtóruje „Nockowi” Hubert Sadowski. Jakiego spotkania możemy spodziewać się w starciu z drużyną, która w obecnym sezonie jest typowym zespołem środka tabeli? Pogoń w 29 meczach odniosła 11 zwycięstw, przegrała 12 spotkań, a 6 razy jej zawodnicy dzieli się punktami. Co ciekawe, remisy to zdecydowanie ich domena w ostatnim czasie. Rezultatem nierozstrzygniętym kończyły się ich trzy ostatnie mecze: 2:2 z Błękitnymi, 0:0 w Elblągu oraz 2:2 ze Zniczem Pruszków. – Szczerze to nie zastanawiam się jak będzie wyglądał ten mecz, skupiam się bardziej na tym co my musimy zrobić, aby zaprezentować się lepiej niż to miało miejsce w ostatnim miesiącu i wrócić do wygrywania. Na pewno jest w nas duża złość na sytuację do której doprowadziliśmy i teraz chcemy zmazać plamę i udowodnić sobie oraz wszystkim, którzy już w nas zwątpili że nie składamy broni w walce o najwyższe cele – dodaje Piotr Nocoń. Warto w tym miejscu przypomnieć, że jesienią to my byliśmy górą w Siedlcach pokonując Pogoń 2:1. Tamta wygrana przyszła również po chwilowym kryzysie, mamy więc nadzieję, że historia się powtórzy. Mecze z siedlczanami zazwyczaj obfitowały w duże emocje. – Zdajemy sobie sprawę, ze spotkanie z Pogonią nie będzie łatwe, drużyna z Siedlec ma w swoich szeregach dobrych i doświadczonych zawodników, którzy mają jakość i wiemy, ze czeka nas trudny pojedynek, ale jesteśmy gotowi podjąć walkę i mam nadzieję, ze w sobotę przed finiszem rozgrywek zaczniemy passę zwycięstw – z wiarą i przekonaniem mówi Sadowski. Bardzo mocno wierzymy w to, że od jutra zaczniemy pisać nową historię zwycięstw i ustabilizujemy swoją pozycję w czołowej szóstce. Czy tak się stanie? Wszystko powinno być jasne przed 19.30, ponieważ pierwszy gwizdek sędziego Grzegorza Kawałko wyznaczono na godzinę 17.30. Transmisję spotkania tradycyjnie już będzie można śledzić za pomocą aplikacji eWinner. Mariusz Rajek

Artur Szymczyk Championem Sponsoringu!

Niezwykle miło nam przekazać, że na wczorajszym (05.05) posiedzeniu Zarządu Śląskiego Związku Piłki Nożnej tytułem Championa Sponsoringu uhonorowany został prezes Skry, Artur Szymczyk. To wyjątkowe wyróżnienie sternik naszego klubu odebrał z rąk prezesa Śl. ZPN Henryka Kuli. Artur Szymczyk, który piastuje funkcje zarówno wiceprezesa Śląskiego ZPN, a także prezesa Podokręgu Częstochowa traktuje tę nagrodę jako wyróżnienie oraz zobowiązanie. Ma już w głowie także kilka nowych pomysłów na dalsze wspieranie śląskiego organu rozgrywek. – Tytuł Championa Sponsoringu jest dla mnie mobilizacją do dalszych działań, których celem jest założenie Loży Biznesu Śląskiego Związku Piłki Nożnej. Ma to być prestiżowa grupa mocnych firm, które będąc Mecenasami sportu i krzewienia kultury fizycznej, jednocześnie nawiążę między sobą współpracę i w ten sposób poszerzą swoje możliwości. Zyski, a przecież o to w biznesie chodzi, będą mieć więc zarówno przedsiębiorstwa jak i sponsorowany przez nie Śląski Związek Piłki Nożnej, który ma stanowić płaszczyznę wymiany doświadczeń – powiedział Artur Szymczyk. Statuetka jest przede wszystkim nagrodą za wkład w pozyskiwanie partnerów i sponsorów. To dzięki prezesowi Skry w ostatnim czasie do grona wspierających śląską piłkę dołączyły trzy firmy. – Sam wywodzę się z branży biznesowej i wiem doskonale, że wspieranie sportu daje zarówno satysfakcję jak i obopólne korzyści. Często przy rozmowach na tematy ściśle branżowe, na zasadzie „zmiany tematu” przedstawiam cele i zadania Śląskiego Związku Piłki Nożnej oraz nasze zamierzenia i znajdujemy wspólną płaszczyznę. Okazuje się, że firmy, które rozumieją na czym polega społeczna odpowiedzialność biznesu, właśnie we wsparciu najmłodszych piłkarzy mogą osiągać swoje korzyści – dodał prezes naszego klubu. MR / slzpn.pl

Wszystko o meczu Górnik Polkowice – Skra – VIDEO

Poniedziałkowy mecz (03.05) w Polkowicach był niestety naszym siódmym z rzędu spotkaniem bez zwycięstwa. Na pocieszenie pozostaje nam, że fragmentami toczyliśmy wyrównany bój na terenie lidera, a Radek Gołębiowski w 83. minucie zdobył bramkę z ostrego kąta po strzale z rzutu wolnego. Tradycyjnie zapraszamy do zapoznania się z materiałami pomeczowymi. ZOBACZ CAŁY MECZ Spotkanie było transmitowane na antenie TVP Sport. Tutaj możecie obejrzeć cały mecz jeszcze raz: https://sport.tvp.pl/53493175/gornik-polkowice-skra-czestochowa-2-liga-transmisja-mecz-na-zywo-online-live-stream-gdzie-ogladac SKRÓT MECZU ORAZ BRAMKI Jeśli nie macie aż tyle czasu, w tym miejscu znajdziecie skrót z najciekawszymi akcjami meczu: https://sport.tvp.pl/53624281/gornik-polkowice-skra-czestochowa-2-liga-31-kolejka-skrot Trener Marek Gołębiewski: – „Uważam, że zasłużyliśmy przynajmniej na jeden punkt” Krzysztof Napora: – „Musimy porozmawiać po męsku” Mariusz Holik: – „Jeśli chcemy zagrać w barażach to jest to ostatni dzwonek. Trzeba się obudzić” .

Mamy licencję na Fortuna 1. Ligę! Teraz wszystko w nogach zawodników

Jeszcze wczoraj nie mogliśmy być w dobrych humorach po przegranej 1:2 z Górnikiem Polkowice, ale we wtorek (04.05) te nastroje zdecydowanie się poprawiły. Wszystko za sprawą przyznania nam przez Komisję ds. Licencji Klubowych PZPN licencji na grę w Fortuna 1. Ligi w przypadku ewentualnego awansu. Zastępczym stadionem byłby obiekt Zagłębia Sosnowiec, ponieważ stadion przy Loretańskiej nie spełnia wymogów zaplecza ekstraklasy, a obiekt Rakowa wciąż jest w budowie. Więcej szczegółów dotyczących licencji przekazuje wiceprezes Piotr Wierzbicki, odpowiedzialny w naszym klubie za kwestie bezpieczeństwa oraz procedurę licencyjną. Komisja postanowiła przyznać klubowi Skra Częstochowa licencję upoważniającą do udziału w rozgrywkach I ligi w sezonie 2021/2022 (na stadionie zastępczym w Sosnowcu) z nadzorem finansowym i infrastrukturalnym. Jednocześnie na klub został nałożony środek kontroli w postaci obowiązku zapłaty kwoty 2000 zł za naruszenie kryterium F.01 Podręcznika Licencyjnego – można przeczytać w komunikacie wystosowanym przez odpowiedni organ Polskiego Związku Piłki Nożnej. – Procedura licencyjna zmusza do dużej pracy i wysiłku, tym bardziej miło, że na końcu drogi czeka nagroda – mówi Piotr Wierzbicki. PO AWANSIE CZEKA NAS WYPROWADZKA DO SOSNOWCA? – Przyznanie licencji nie było formalnością. Wiemy, że nie ma szans aby pierwszą ligę grać na „Lorecie”, bowiem nie mamy podgrzewanej murawy, czy też wymagalnej ilości siedzisk. Wiemy też w jakim miejscu jesteśmy z infrastrukturą w naszym mieście. Jedyny spełniający wymagania licencyjne obiekt jest modernizowany przy ulicy Limanowskiego. Do czasu zakończenia modernizacji i ustaleń pomiędzy MOSir-em, Zarządcą obiektu, oraz głównym najemcą Rakowem zmuszeni byliśmy zgłosić jako główny obiekt Stadion Ludowy w Sosnowcu. Jestem bardzo zadowolony, iż udało nam się przejść wszelkie procedury licencyjne i uzyskać odstępstwo od punktu 7.1 kryterium infrastrukturalnego I.01. Na dalsze przyjdzie czas. Teraz musimy wrócić do sportowego aspektu sprawy i zacząć zdobywać punkty na boisku, bo jak ich zabraknie, to dalsze kroki proceduralne nie będą miały znaczenia, bo nie będzie szansy na zajęcie miejsca premiowanego występem w chociażby barażach – wyjaśnia wiceprezes Skry. 2000 ZŁ KARY ZA NARUSZENIE KRYTERIUM F.01 – CO TO OZNACZA? – Konkretnie oznacza to brak spełnienia jednego z wymogów kryterium finansowego. W naszym przypadku to brak sprawozdania z badania bilansu spółki Skra S.A. przez biegłego rewidenta. Takie badanie zostało zlecone w dniu 29 marca, jednak nie ma technicznej możliwości wykonania go w tak krótkim czasie. Ten przepis podręcznika licencyjnego jest dla mnie osobiście nie do końca spójny z prawem finansowym i obowiązkami Spółek co do terminu przeprowadzania takiego badania. Nawet Urząd Skarbowy nie nakłada na spółki tak krótkiej wymagalności złożenia tego dokumentu. Chcąc jednak grać na szczeblu centralnym musimy stosować się do terminów wyznaczonych przez PZPN. Dokument niebawem zostanie dostarczony do Komisji Licencyjnej – dopowiada Piotr Wierzbicki. AWANS ZALEŻNY OD FORMY SPORTOWEJ – Teraz zawodnicy i sztab szkoleniowy wiedzą, że procedury licencyjne nie stoją na przeszkodzie, aby wywalczyć awans do pierwszej ligi, Zarząd stanął na wysokości zadania. Teraz wszystko w głowach, nogach zawodników i sztabu. Liczę, że od następnej kolejki ligowej nasza bessa się skończy i zaczniemy regularnie punktować. Mecze nie będą łatwe. Przed nami cykl spotkań z zespołami walczącymi o ligowy byt, a my wiemy jak gra się z przysłowiowym „nożem na gardle”. Czeka nas ciekawa i bardzo trudna batalia o zakwalifikowanie się do baraży. Nadal wierzę w zespół. Poprzeczka po kontuzjach naszych bardzo ważnych zawodników została zawieszona bardzo wysoko. Ile dla zespołu znaczą Adamowie Olejnik i Mesjasz widać po ostatnich meczach. Jestem przekonany, że gdyby obaj byli obecni na boisku w meczach ze Stalą Rzeszów, Sokołem Ostróda czy GKS-em Katowice to nasza zdobycz punktowa byłaby bogatsza o 9 punktów. Brakuje ich doświadczenia na boisku, umiejętności w ważnych momentach meczowych. Nie mniej wiemy, iż nie zagrają już w tym sezonie i musimy radzić sobie bez nich. Mam nadzieję, że bolesne porażki w ostatnich ligowych występach to już przeszłość, a drużyna już wie jak grać bez tych ważnych ogniw. Limit błędów i pomyłek już wykorzystaliśmy. Jesteśmy nadal w strefie barażowej, ale teraz już nie mamy handicapu w postaci przewagi punktowej. Zatem czas na serię zwycięstw – kończy wiceprezes Wierzbicki, odpowiedzialny w Skrze za procedurę licencyjną. Mariusz Rajek

„Musimy porozmawiać po męsku” – Krzysztof Napora po meczu w Polkowicach – VIDEO

Krzysztof Napora, podobnie jak cała nasza drużyna nie mógł być w dobrym nastroju po poniedziałkowym meczu z Górnikiem w Polkowicach. Nasza drużyna przegrała 1:2 i chcąc pozostać na pozycji barażowej nie może sobie pozwolić już na stratę punktów. – Już któryś mecz z rzędu gramy w miarę dobrze i w końcówce tracimy bramkę. Musimy porozmawiać po męsku, bo punkty uciekają i sytuacja robi się niezaciekawa – przyznał po spotkaniu. Zapraszamy do obejrzenia całej rozmowy. Rozmawiał Daniel Flak

Przegrana w końcówce. Górnik lepszy od Skry

Niestety nie udało nam się zakończyć majówki w dobrych humorach. Z wyjazdowego starcia z liderem w Polkowicach wracamy bez punktów przegrywając 1:2. Podobnie jak niedawno w Katowicach, decydującą bramkę straciliśmy w końcówce spotkania. – Brakuje nam koncentracji, musimy to poprawić. Jeśli chcemy zagrać w barażach to jest ostatni dzwonek i trzeba się obudzić – przyznał po meczu zdenerwowany Mariusz Holik. Na pierwszą okazję musieliśmy poczekać do 16. minuty. Wtedy to Kamil Wojtyra wypatrzył dobrze ustawionego na lewej stronie Niedbałę, ale Dawid nie opanował piłki w polu karnym. Po pierwszych dość badawczych minutach, z czasem drużyny częściej wymieniały ciosy, a gra Skry wyglądała coraz odważniej. Gospodarze zagrozili naszej bramce w 33. minucie, kiedy po strzale Pawła Kucharczyka musiał ratować nas Mikołaj Biegański. Sześć minut później mieliśmy rzut wolny, ale przy jego wykonaniu niestety nie zrozumieli się Piotrek Nocoń z Radkiem Gołębiowskim. Górnik dał znać o sobie tuż przed gwizdkiem na przerwę. W 44. minucie Dominik Radziemski groźnie uderzył ze skraju pola karnego, ale „Biegan” poradził sobie z tą sytuacją parując piłkę na rzut rożny. Po przerwie na boisku działo się niewiele, po obu stronach brakowało klarownych sytuacji i długimi minutami zwyczajnie wiało nudą. Aż do 64. minuty. Wtedy to niestety zaspała nasza defensywa pozwalając Mariuszowi Szuszkiewiczowi dograć piłkę pozostawionemu bez opieki Mateuszowi Piątkowskiemu. Gracz polkowiczan będąc sam na sam z Biegańskim nie dał naszemu bramkarzowi żadnych szans. W kolejnych minutach to gospodarze byli bliżsi podwyższenia prowadzenia, ale w 82. minucie uśmiechnęło się do nas szczęście. Radek Gołębiowski z ostrego kąta dośrodkował piłkę w pole karne z rzutu wolnego i Rafał Karmelita interweniował tak nieszczęśliwie, że wpakował piłkę do własnej bramki. Z prowadzenia pocieszyliśmy się jednak niespełna cztery minuty. Mariusz Szuszkiewicz znów miał zdecydowanie za dużo swobody. Tym razem to on otrzymał bardzo dobrą piłkę po dośrodkowaniu z lewej strony i nie miał żadnych problemów z pokonaniem naszego golkipera. W doliczonym czasie mieliśmy jeszcze szansę doprowadzić do remisu, ale Lucjan Klisiewicz po dośrodkowaniu Gołębiowskiego, uderzył piłkę za wysoko i ta poszybowała nad poprzeczką. – Nie cieszy mnie na pewno wynik. Żałuję, ze nie udało się wywieźć chociaż jednego punktu, bo z przebiegu spotkania uważam, że na niego zasłużyliśmy. Stworzyliśmy sobie mało klarownych sytuacji do zdobycia bramki. Na pewno będziemy szukać przyczyn porażki. Żal mi bardzo tej drugiej straconej bramki, którą straciliśmy przy samym końcu meczu. W Skrze wystąpiło dziś aż siedmiu młodzieżowców, ich gra może napawać optymizmem – mówił po spotkaniu trener Marek Gołębiewski. Czy po piątej porażce na wiosnę i siódmym z rzędu meczu bez zwycięstwa możemy mówić o poważnym kryzysie naszej drużyny? – Nie lubię słowa kryzys, ta liga jest bardzo wyrównana, wcześniej mieliśmy serię zwycięstw. Te mecze ostatnio tak się układają, że czegoś nam brakuje. Zadaniem Skry było utrzymanie oraz jak najwyższe miejsce w pro junior system. Utrzymanie jest już praktycznie zapewnione, a w pro juniorze zajmujemy pierwsze miejsce. Zostało nam sześć spotkań i chciałbym, żebyśmy już od najbliższego meczu zaczęli wygrywać. Przydarzyła nam się teraz słabsza seria, więc musimy jako ambitni ludzie się po tym podnieść – dodał szkoleniowiec Skry. Po spotkaniu w dobrych nastrojach nie mogli być nasi zawodnicy. – Już któryś mecz z rzędu gramy w miarę dobrze, doprowadzamy do remisu, a pod koniec tracimy bramkę. Musimy po męsku porozmawiać, bo punkty uciekają, a sytuacja staje się nieciekawa. Jedno zwycięstwo na pewno może nas napędzić i poprawić nasze morale. Mamy młodą drużynę i starsi muszą chyba to pociągnąć, aby następny mecz wygrać – przyznał Krzysztof Napora, a Mariusz Holik zwrócił uwagę na jeszcze jedną bardzo istotną kwestię: – Brakuje nam koncentracji, musimy to poprawić. Jeśli chcemy zagrać w barażach to jest ostatni dzwonek i trzeba się obudzić. Nie realizujemy planu, który mamy założony. Górnik tak naprawdę nie miał dziś 100-procentowych sytuacji. Nam brakuje determinacji, bo w pierwszej połowie mieliśmy sytuacje, aby zdobyć gola. Ta porażka boli, trzeba znaleźć przyczynę i to poprawić. W pierwszej rundzie strzelaliśmy dużo bramek, teraz tych goli brakuje. Nie stwarzamy sobie też zbyt dużo sytuacji. Jeśli możemy znaleźć coś pozytywnego w kontekście Skry w 31. serii gier to z pewnością są to wyniki innych spotkań. Ułożyły się ona tek, że mimo porażki w Polkowicach udało nam się pozostać na piątej pozycji w tabeli. Marginesu błędu jednak już nie ma. Chcąc pozostać w grze o spotkania barażowe najbliższe spotkanie z Pogonią Siedlce (08.05, godz. 17.30) po prostu trzeba już wygrać. Górnik Polkowice – Skra Częstochowa 2:1 (0:0) 1-0 Mateusz Piątkowski 64’ 1-1 Radosław Gołębiowski 82’ 2-1 Mariusz Szuszkiewicz 86’ Górnik: Szymański, Radziemski (Bancewicz), Kowalski-Haberek Ż, Kucharczyk, Ratajczak Ż (Opałacz), Fryzowicz, Wacławczyk, Żołądź (Karmelita Ż), Szuszkiewicz (Magdziak), Terpiłowski (Baranowski), Piątkowski Ż Skra: Biegański, Napora (Klisiewicz), Sadowski, Holik, Brusiło, Pietraszkiewicz (Milasius), Gołębiowski, Muniak (Kazimierowicz), Nocoń, Niedbała (Warnecki Ż), Wojtyra Ż Mariusz Rajek