Wciąż nie dociera do nas jak wielki sukces piłkarze Skry odnieśli w sobotę na stadionie miejskim w Kaliszu. Wygrana 3:0 w finale barażów dała nam upragniony, ale i niespodziewany awans do Fortuna 1. Ligi. Skalę sukcesu najlepiej oddaje fakt, że ostatnio na tym poziomie rywalizacji występowaliśmy… 69 lat temu! Awansem będziemy cieszyć się jeszcze długie tygodnie. Dziś chcemy Was jeszcze raz zabrać do Kalisza na zdjęciach Natanaela Brewczyńskiego. Miłego oglądania. Trener Konrad Gerega od początku zachowywał duży spokój i wiarę w swój zespół Pełna koncentracja również na twarzy drugiego z trenerów – Jacka Rokosy Przy takim dopingu dodatkowa motywacja nie była potrzebna Pamiątkowa fotka kapitanów i zaraz zaczynamy! Daniel Pietraszkiewicz końcówkę sezonu miał iście piorunującą. Bardzo chcielibyśmy go oglądać w naszych barwach w sezonie 2021/2022. To jego podanie otworzyło bramę do pierwszego gola w tym spotkaniu 13. minuta i Skra prowadzi 1-0! Początkowo wydawało się, że bramka zostanie zapisana Lucjanowi Klisiewiczowi. Sędziowie po konsultacji uznali jednak, że był to samobójczy gol Filipa Kendzi „Dejwol”, czyli Dawid Niedbała słynie z tego, że walczy zawsze na 200 procent. Nie inaczej było w Kaliszu Król strzelców eWinner 2. Ligi – Kamil Wojtyra tym razem bramki nie zdobył. Ciężko pracował na wynik drużyny na całej szerokości boiska 65. minuta. Radek Gołębiowski dogrywa świetną piłkę w polu karnym do Maćka Kazimierowicza, a ten z dużym opanowaniem przerzuca ją nad bramkarzem. W tym momencie mogliśmy poczuć, że historyczna chwila jest blisko! Mina „Kazika” pokazuje jak byliśmy zdeterminowani w walce! Stawka meczu powodowała, że pomimo upału obie drużyny nie odpuszczały żadnej piłki 81. minuta. Jak bardzo wymowna jest ta fotografia! Gola na 3-0 przesądzającego o największym sukcesie Skry w historii zdobywa Dawid Niedbała – wychowanek naszego klubu, który nigdy nie ukrywał jak wiele dla niego znaczy ten klub. Piękny obrazek! W tym momencie wiedzieliśmy, że KKS już nie wyrwie nam awansu! Ostatni gwizdek i mogliśmy całemu światu oznajmić… AWANS JEST NASZ!!! Świętowanie z boiska szybko przeniosło się do szatni Wspólna fotka naszych golkiperów. „Kosik” to niezwykle doświadczony bramkarz. 'Biegan” nowy sezon spędzi już w ekstraklasowej Wiśle Kraków Nocek – żywa legenda naszego klubu. Miał w swojej karierze sporo ofert z klubów I-ligowych. Marzenia o zagraniu na tym szczeblu zrealizować ze Skrą Sebastian Rogala, Mateusz Kos i Dawid Niedbała – koledzy nie tylko na boisku SKRA CZĘSTOCHOWA – drużyna, która jako ostatnia uzupełniła skład zaplecza ekstraklasy na sezon 2021/2022
Autor: Mariusz Rajek
SKRA AWANSOWAŁA DO FORTUNA 1. LIGI!!!
To co wydawało się niewiarygodne stało się faktem. Skra Częstochowa postawiła kropkę nad „i” wygrywając 3:0 finał baraży o awans do Fortuna 1. Ligi. Bramki dla naszej drużyny zdobyli Lucjan Klisiewicz, Maciek Kazimierowicz oraz Dawid Niedbała Żadne z dotychczasowych zwycięstw nie smakowało tak jak to dzisiejsze! Mecz o wszystko od pierwszych minut nie zawodził. Pierwsi zaatakowali kaliszanie, ale to my cieszyliśmy się z szybko zdobytej bramki. W 13. minucie Daniel Pietraszkiewicz niczym w półfinałowym barażu w Chojnicach ruszył rajdem prawą stroną, wpadł w pole karne i tym razem wystawił piłkę lepiej ustawionemu Lucjanowi Klisiewiczowi. Młodemu napastnikowi Skry nie pozostało nic innego jak dostawić nogę i pokonać nie najlepiej dysponowanego golkipera KKS-u. Ładną akcję nasi piłkarze przeprowadzili jeszcze 10 minut później. Tym razem prawą stroną przedarł się Kamil Wojtyra, podał do Klisiewicza, ale ten był w bardzo trudnej pozycji i uderzył za lekko. Z biegiem czasu coraz groźniej napierali gospodarze. W 28. minucie uratował nas Mikołaj Biegańśki broniąc w sytuacji sam na sam z liderem kaliszan Benitezem Gordillo. Hiszpan sześć minut później ponownie wpadł w nasze pole karne, wszystko na szczęście skończyło się uderzeniem nad poprzeczką. Później miejscowi jeszcze kilka razy nękali naszą defensywę. Obiektywnie przyznać trzeba, że w kilku sytuacjach mieliśmy naprawdę wiele szczęścia, ale do końca pierwszej odsłony udało się dotrwać z czystym kontem. Jak można było się spodziewać, piłkarze z Kalisza zaatakowali od początku drugiej połowy, ale to Skra w 51. minucie mogła podwyższyć prowadzenie. Grający świetne spotkanie Daniel Pietraszkiewicz znalazł podaniem w polu karnym Maćka Kazimierowicza, ten uderzył i bramkarz KKS- u musiał ratować się wybiciem piłki na korner. Skra przetrwała kilkuminutowy napór gospodarzy i w 65. minucie podwyższyliśmy prowadzenia! Maciek Kazimierowicz opanował piłkę w polu karnym, ułożył sobie na prawą nogę i przelobował Michała Molendę. Pięć minut później mogło być po meczu. Piotrek Nocoń przymierzył zza pola karnego z całej siły i bramkarz miejscowych uratował KKS wybiciem futbolówki na rzut rożny. W 81. minucie Skra wzorowo rozwiązała jeden z kontrataków. Piotrek Nocoń w polu karnym podał do Dawida Niedbały, a ten zadał kaliszanom trzeci cios! Pięć minut później KKS miał jeszcze rzut karny, ale nawet w tej sytuacji górą był Biegański. Niewyobrażalny sukces stał się faktem! Więcek wkrótce. KKS Kalisz – Skra Częstochowa 0:3 (0:1) 0-1 Lucjan Klisiewicz 13’ asysta Pietraszkiewicz 0-2 Maciej Kazimierowicz 65’ 0-3 Dawid Niedbała 81’ asysta Nocoń KKS: Molenda, Gawlik, Maćczak (Majewski), Borecki, Kendzia, Hołota, Gordillo Benitez, Radzewicz, Łuszkiewicz (Kamiński Ż), Putno (Mickevics), Zawistowski (Mączyński) Skra: Biegański, Brusiło, Sadowski, Holik, Napora, Nocoń, Kazimierowicz (Warnecki), Pietraszkiewicz (Niedbała), Noiszewski, Klisiewicz (Gołębiowski), Wojtyra (Milasius) Mariusz Rajek, zdj. Natanael Brewczyński
Jeden krok do piłkarskiego raju – zapowiedź finału baraży
19 czerwca 2021 może być najważniejszym dniem w historii naszego klubu. Jutro Skra zagra ostatni mecz obecnego sezonu. Jeśli wygra w Kaliszu z tamtejszym KKS-em awansuje do Fortuna 1. Ligi realizując cel o jakim przed rozgrywkami nikt nawet nie miał prawa marzyć. – Trzeba sobie jasno powiedzieć, że to najważniejszy mecz w historii klubu – mówi przed sobotnim finałem baraży trener Konrad Gerega. Pierwszy gwizdek tego wyjątkowego meczu w Kaliszu o godzinie 11.45. Podobnie jak przed rokiem do finału barażowej rywalizacji awansowały drużyny z 5. i 6. miejsca, a więc te, które powinny mieć teoretycznie trudniej rozgrywając półfinały na boiskach wyżej notowanych rywali. Skra pierwsza zameldowała się w finale dość sensacyjnie w odczuciu piłkarskich ekspertów wygrywając 1:0 w Chojnicach z Chojniczanką. – Podróż powrotna minęła nam bardzo spokojnie, drużyna odpoczęła, zregenerowała się. Byli wszyscy bardzo zmęczeni, myślami na pewno przy finale, no i oglądaliśmy drugi półfinał Wigier z Kaliszem czekając na przeciwnika – relacjonuje Konrad Gerega. W Suwałkach do rozstrzygnięcia potrzebne były rzuty karne. 120 minut nie przyniosło rezultatu, na tablicy widniał wynik 2:2, a próbę nerwów lepiej wytrzymali zawodnicy kaliskiego beniaminka. Czy to dobry rezultat dla Skry? – Patrząc pod kątem logistyki, na pewno do Kalisza mamy bliżej. Patrząc sportowo, to zarówno jeden jak i drugi zespół ma w swoim składzie bardzo dobrych zawodników i na pewno będzie to trudny mecz. W tej lidze zresztą żaden nie był łatwy. Ze względu na podróż cieszyliśmy, że trafiliśmy na Kalisz – ocenia finałowego rywala nasz szkoleniowiec. W decydującej rozgrywce spotkają się dwie drużyny, które przed obecnym sezonem na pewno o tym nie myślały. Skromnym celem naszego klubu było utrzymanie, w Kaliszu plany są ambitne, ale z racji bycia beniaminkiem też z pewnością nikt w południowej Wielkopolsce nie zakładał dwóch awansów w dwa lata. Dla 100-tysięcznego Kalisza, który może poszczycić się dużym i nowoczesnym stadionem, na którym regularnie gra młodzieżowa reprezentacja Polski pierwszy w historii awans na zaplecze ekstraklasy również byłby czymś bez precedensu. – Jestem niezwykle dumny z naszej drużyny. Mecz o wejście do pierwszej ligi to dla nas ogromny sukces. Przez cały sezon dawaliśmy z siebie wszystko, dzięki czemu teraz możemy zagrać o spełnienie marzeń. Wykonaliśmy kawał ciężkiej, bardzo dobrej roboty, ale przed nami jeszcze najważniejsze, decydujące starcie, dlatego musimy pozostać skupieni. Skra Częstochowa będzie walczyć o zwycięstwo równie mocno co my – powiedział dla portalu calisia.pl prezes KKS-u, Andrzej Machlański. O zainteresowaniu meczem wśród gospodarzy najlepiej świadczy fakt, że sprzedana została już ponad połowa dostępnych na to spotkanie biletów, a stadion w Kaliszu w normalnych warunkach może pomieścić ponad 8 tysięcy kibiców. W sezonie regularnym nasza drużyna dwukrotnie pokonała zespół Ryszarda Wieczorka. Czy przed takim meczem jak finał baraży może to mieć jakieś znaczenie? – Z punktu widzenia psychologicznego tak, natomiast sam mecz będzie odrębną historią. Wcześniejsze wygrane nie będą miały wpływu na jego przebieg. Jest to finał, oba zespoły myślę, że wiedzą o sobie sporo. Kaliszanie zapewne również znają nasze słabe strony, my będziemy chcieli ich trochę zaskoczyć. Wcześniejsze mecze z Kaliszem wygrane po 1:0 były bardzo trudnymi meczami i jutro na pewno nie będzie inaczej. Do tej pory zastanawiamy się nad ostatecznym składem pierwszej jedenastki. Musimy postawić na takich ludzi, którzy w danym momencie są najlepsi – ocenia „Gera”. Skra na takim poziomie jak Fortuna 1. Liga nie grała jeszcze nigdy w swej 95-letniej historii. Przed kilkudziesięcioma laty zespół występował na drugim szczeblu rozgrywek, ale trudne tamtą drugą ligę porównywać do obecnej, naszpikowanej klasowymi drużynami pierwszej ligi. Nikt przy Loretańskiej nie ma wątpliwości, że ewentualny awans byłby czymś absolutnie wyjątkowym – Ten sezon jest dla nas wymarzony. Przed startem rozgrywek nikt nie brał takiego rezultatu w ogóle pod uwagę. Dla wszystkich w klubie to naprawdę niesamowita sprawa. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że to najważniejszy mecz w historii klubu. Musimy wytrzymać ciśnienie, zagrać jak zawsze z dużym spokojem, bo tylko to może pozwolić nam osiągnąć dobry rezultat w tym meczu. Przez dwa ostatnie dni skupiliśmy się na przygotowaniach fizycznych, drużynę z Kalisza mamy rozpracowaną, więc czekamy już tylko na mecz – dodaje prowadzący naszą drużynę. Świadomość historycznego sukcesu może nam zaszkodzić? – Presja nie może nam pętać nóg. Wiadomo, że gatunkowo jest to bardzo trudne spotkanie. Przed sezonem gdyby nam ktoś powiedział, że będziemy w finale baraży bić się o awans to każdy by się uśmiechnął i powiedział, że to nierealne marzenia. Na miejsce w którym jesteśmy bardzo ciężko zapracowaliśmy. Nie chcemy mieć presji, mieli ją zawodnicy z Chojnic czy Wigier i już ich w tej rywalizacji nie ma. My możemy awansować i tak do tego podchodzimy. Obyśmy mecz Polski z Hiszpanią na EURO oglądali już jako drużyna pierwszoligowa – kończy Konrad Gerega. Do tego ostatniego zdania nie można chyba już dodać nic więcej. Pozostały nam absolutnie ostatnie godziny do wielkiego meczu. Obyśmy jutro, w okolicach godziny 14.00 mieli co świętować. Pierwszy gwizdek zaplanowano punktualnie na 11.45. Transmisję ze spotkania będzie można oglądać na ogólnodostępnej antenie TVP Sport. Mariusz Rajek
„Awans byłby niesamowitym sukcesem” – Biegański i Pietraszkiewicz po barażu – VIDEO
Cała drużyna Skry zasługuje na największe słowa uznania za wywalczenie awansu do finału barażowej rywalizacji. Jednak nie byłoby tego sukcesu bez fenomenalnej bramki Daniela Pietraszkiewicza oraz kilku parad Mikołaja Biegańskiego. Która interwencja była najtrudniejsza? Co pomyślał Daniel chwilę przed strzałem? Z jakimi emocjami czekają na sobotni finał? Po meczu w Chojnicach rozmawialiśmy z dwójką naszych młodych bohaterów. Rozmawiał w Chojnicach Mariusz Rajek
„W sobotę będziemy na ustach całej Polski” – rozmowa z Krzysztofem Naporą po barażu – VIDEO
– Przed sezonem na pewno nikt by nie uwierzył, że dotrzemy do miejsca, w którym jesteśmy – przyznał po wygranym meczu barażowym z Chojniczanką Chojnice niezwykle usatysfakcjonowany Krzysztof Napora. Nasz zawodnik zwrócił uwagę na fakt, że mimo iż drużyna z Chojnic miała w swoim składzie bardzo dobrych piłkarzy, to Skra miała większą wolę zwycięstwa. W momencie rozmowy nie wiedział jeszcze kto będzie naszym rywalem w sobotnim finale.
Mamy finał baraży!!!
Skra pisze w tym sezonie niesamowitą historię. We wtorkowe wczesne popołudnie po heroicznej walce pokonaliśmy na wyjeździe 1:0 Chojniczankę i wbrew przewidywaniom ekspertów awansowaliśmy do finału barażowej rywalizacji. Jedyną bramkę meczu przepięknym uderzeniem zdobył w 29. minucie Daniel Pietraszkiewicz. Od Fortuna 1. Ligi dzieli nas jeden mecz! Stawka wtorkowego starcia w Chojnicach była wielka i dało się to wyczuć od pierwszych minut. Obie drużyny przede wszystkim obstawiały tyły w obawie przed utratą bramki, choć optyczną przewagę mieli gospodarze. Po raz pierwszy bramce Mikołaja Biegańskiego zagrozili w 8. minucie. Po zamieszaniu domagali się rzutu karnego za zagranie ręką jednego z naszych zawodników, ale sędzia Damian Sylwestrzak, którego miał wsparcie zespołu VAR nie dopatrzył się zagrania niezgodnego z przepisami. Bardzo dobre spotkanie rozgrywał „Biegan”, który pewnie interweniował w 19. minucie po dośrodkowaniu Mateusza Klichowicza, jak i w kilku innych sytuacjach. Skra pierwszą groźną akcję przeprowadziła w 29. minucie, ale od razu jaką! Na lewej flance Daniel Pietraszkiewicz przełożył sobie piłkę na prawą nogę, przymierzył zza pola karnego z ostrego kąta idealnie podkręconą piłkę i nie dał najmniejszych szans Pawłowi Sokołowi. O takich bramkach nie da się powiedzieć inaczej, jak tylko: stadiony świata. Stracona bramka podziałała na piłkarzy Chojniczanki wyraźnie deprymująco, ponieważ do końca pierwszej części gry nie mieli pomysłu jak nas zaskoczyć. Skra ładną akcję przeprowadziła jeszcze w 43. minucie. Serię kilku podań na prawej stronie celnym strzałem zakończył Karol Noiszewski. Tym razem golkiper miejscowych nie dał się zaskoczyć. Chojniczanka przystępowała do sezonu z jasnym celem awansu, dla nas już występ w barażach był sporym sukcesem. W drugiej odsłonie mogliśmy zatem spodziewać się skomasowanych ataków na naszą bramkę. Chojniczanie musieli postawić wszystko na jedną kartę. W 52. minucie Maciej Kona w dobrej sytuacji posłał piłkę nad poprzeczką, a trener Tomasz Kafarski złapał się za głowę. Chwilę później dośrodkowanie z prawej strony boiska podobnym uderzeniem zmarnował Maciej Ziętarski. W 55. minucie z kolei obita została poprzeczka bramki „Biegana”, chwilę później próbuje Klichowicz, momentami trwa prawdziwe oblężenie naszej bramki, ale najważniejsze, że piłka nie wpada do siatki. W 70. minucie w sukurs naszej defensywie i bramkarzowi przychodzi słupek, gospodarze się frustrują i uciekają się do bezsensownych fauli bez piłki. W 77. minucie mogło i powinno być po meczu. Dawid Niedbała znalazł się sam na sam z Pawłem Sokołem. Górą niestety był bramkarz Chojniczanki. Gospodarze nie odpuszczali, dokonywali zmian i parli do wyrównania, ale my bardzo umiejętnie się broniliśmy. Sędzia doliczył aż siedem dodatkowych minut. Od 94. gospodarze atakowali już całym zespołem łącznie z bramkarzem w naszym polu karnym, jednak piłkarskie szczęście tego dnia było przy Skrze! Wygraliśmy i możemy oczekiwać na finałowego rywala. W sobotę na finał walki o awans udamy się albo dla Kalisza albo do Suwałk. Chojniczanka Chojnice – Skra Częstochowa 0:1 (0:1) 0-1 Daniel Pietraszkiewicz 29’ Chojniczanka: Sokół, Mudra (84′ Oskar Nowak), Grolik, Bartosiak, Grobelny, Klichowicz, Kona (84′ Czajkowski), Rakowski (77′ Golański), Mikołajczak, Ziętarski (65′ Pląskowski), Skrzypczak (84′ Napolov) Skra: Biegański, Brusiło, Sadowski, Holik, Napora, Kazimierowicz (79′ Warnecki), Nocoń, Noiszewski, Pietraszkiewicz (68′ Niedbała), Klisiewicz Ż (46′ Gołębiowski), Wojtyra Mariusz Rajek
Emocje jakich nie było od dawna! – zapowiedź barażu Chojniczanka – Skra
Jeszcze dobrze nie ochłonęliśmy po sobotnim meczu w Krakowie z Garbarnią (4:4), a już jutro czekają nas jeszcze większe emocje, które są nagrodą za uratowany w doliczonym czasie gry remis oraz za cały sezon. W Chojnicach zmierzymy się z miejscową Chojniczanką w półfinale baraży o Fortuna 1. Ligę. Zwycięzca zagra w sobotę w wielkim finale. Reforma Polskiego Związku Piłki Nożnej, która przed poprzednim sezonem wprowadziła wzorem lig angielskich dodatkową rozgrywkę dla drużyn z miejsc 3-6 okazała się prawdziwym strzałem w dziesiątkę. Możliwość wywalczenia awansu po barażach sprawiła, że sporo drużyn do samego końca miało o co grać. Zapis regulaminu mówiący o tym, że zarówno w półfinale jak i finale rozgrywane jest tylko jedno spotkanie na terenie drużyny, która zajęła wyższą lokatę na koniec sezonu tylko potęguje emocje i zwiększa szanse na niespodzianki. Daleko szukać nie trzeba, bo rok temu awans po tych meczach uzyskała piąta Resovia Rzeszów pokonując w finale szóstą Stal. Większa presja z pewnością ciążyć będzie na gospodarzach, którzy już przed sezonem nie ukrywali, że po spadku z pierwszej ligi interesuje ich szybki powrót na zaplecze ekstraklasy. Bezpośredni awans „Chluba Grodu Tura” przegrała z Górnikiem Polkowice oraz GKS-em Katowice, zatem można się spodziewać, że cała energia zostanie teraz przekierowana na wtorkowe starcie. Skra jednak z meczów przeciwko Chojniczance ma bardzo dobre wspomnienia. Na „Lorecie” pokonaliśmy rywali jesienią 1:0 po bramce Piotrka Noconia w 88. minucie. Szerokim echem odbiła się jednak, głównie dzięki telewizyjnej transmisji rewanżowy mecz w Chojnicach. Po niezwykle atrakcyjnym dla kibiców, rozgrywanym w dobrym tempie spotkaniu zwyciężyliśmy w Wielkanocną Sobotę 3:1. Wtorkowy mecz może być jednak zupełnie inny, a jego stawka będzie kilkukrotnie wyższa. – Każdy mecz jest inny, czeka nas daleka podróż. Drużyny, które były już pewne udziału w barażach mogły nieco porotować składem w ostatniej kolejce, my graliśmy w najmocniejszym zestawieniu i to zmęczenie na pewno daje się już odczuć. Na euforii i z luźną głową można czasami coś fajnego osiągnąć nie kalkulując zbytnio tylko ciesząc się grą – mówi Piotrek Nocoń zapytany o to, jakiego meczu może spodziewać się na południowych Kaszubach. – Mamy te baraże po hokejowym wyniku w Krakowie. Brawa dla chłopaków, bo walczyli do końca nie znając wyników innych spotkań. Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że spędzamy dużo czasu w autokarze. Druga liga ma taki skład, że wiele zespołów jest daleko od nas. Czasu na przygotowania nie ma zbyt wiele, najważniejsza jest regeneracja, bo spotkanie z Garbarnią na pewno kosztowało nas sporo sił. Ten wynik to takie zwieńczenie wieloletniej pracy. Skra to mały klub, ale z wielkim sercem – dodał prowadzący naszą drużynę Konrad Gerega. Mecz Garbarni ze Skrą bez cienia przesady można nazwać szalonym, a jak spisała się w ostatniej serii gier Chojniczanka? Nasi barażowi rywale mogli jeszcze teoretycznie stracić trzecie miejsce w tabeli. Stałoby się tak w wypadku ich porażki oraz wygranej Wigier Suwałki nad Zniczem Pruszków. Ostatecznie żaden z tych czynników nie zaistniał. Ekipa dowodzona przez Tomasza Kafarskiego zremisowała 1:1 ze zwycięzcą drugoligowych zmagań z Polkowic. W poprzedniej serii spotkań pokonała na wyjeździe 2:1 rezerwy Lecha Poznań, ale w 36. serii gier uległa u siebie katowiczanom aż 0:3. Trudno zatem określić w jakiej formie są nasi przeciwnicy. Jutro zresztą nie będzie to miało większego znaczenia. Zadecyduje jeden mecz, 90 a może 120 minut rywalizacji. Niewykluczone są również rzuty karne. Jedno jest pewne – będą to największe emocje jakie mogliśmy przeżywać ze Skrą w ostatnich latach. Początek spotkania punktualnie o godzinie 12.00. W drugim półfinale Wigry podejmować będą KKS Kalisz. Pierwszy gwizdek w tamtym spotkaniu wyznaczono z kolei na 14.30. Oba spotkania będzie można na żywo oglądać w TVP Sport. Wielki finał zaplanowano na sobotę (19.06, godz. 11.45). Oby z udziałem Skry! Mariusz Rajek
Tak świętowaliśmy zwycięski remis z Garbarnią – VIDEO
To jest absolutnie niesamowity miesiąc w wykonaniu naszej drużyny. Już we wtorek (15.06) czeka nas pierwsze starcie barażowe o awans do Fortuna 1. Ligi, ale wciąż jesteśmy rozemocjonowani tym w jaki sposób, rzutem na taśmę, w doliczonym czasie gry wywalczyliśmy sobie prawo występu w tym spotkaniu. Bramka Kamila Wojtyry w 94. minucie dała nam remis 4:4 z Garbarnią Kraków, który w obliczu innych wyników okazał się remisem zwycięskim. Zobaczcie jak cieszyła się szatnia Skry po tym spotkaniu.
„Teraz trzeba potwierdzić, że baraże nie są przypadkiem” – Nocoń i Wojtyra po meczu z Garbarnią – VIDEO
Tylu bramek możemy nie doczekać się w żadnym meczu trwającego turnieju EURO 2020. Skra zremisowała 4:4 w Krakowie z Garbarnią i rzutem na taśmę wywalczyła sobie prawo występu w meczach barażowych o Fortuna 1. Ligę. – Szalony mecz, ale po takim sezonie to miejsce nam się należało – stwierdził po meczu Piotr Nocoń, a strzelec hat-tricka oraz gola ustalającego wynik w 94. minucie Kamil Wojtyra dodał, że „tętno w tym momencie miał ponadprogramowe”. Z naszymi zawodnikami rozmawialiśmy o wielkiej radości, krótkim odpoczynku, podróżach po Polsce i szansach w rywalizacji z Chojniczanką. Zapraszamy do oglądania.
Skra w barażach!!! Niesamowity mecz w Krakowie
Przygnębienie, euforia i nadzieja na zmianę towarzyszyły zawodnikom Garbarni i Skry w meczu ostatniej kolejki, którego stawką był występ w barażach o Fortuna 1. Ligę. Widowisko, które piłkarze zafundowali sobie oraz kibicom było prawdziwym horrorem z ciągle zmieniającymi się zwrotami akcji. Ostatecznie zremisowaliśmy 4:4 po bramce Kamila Wojtyry w 94. minucie z rzutu karnego. W obliczu porażki Stali Rzeszów z rezerwami Lecha remis ten okazał się zwycięski. Już we wtorek w nagrodę czeka nas półfinałowe starcie barażowe z Chojniczanką w Chojnicach. Mecz rozpoczął się od zdecydowanych ataków gospodarzy, którzy z łatwością wchodzili w nasze pole karne. Przy dwóch próbach udało nam się uratować, ale w 11. minucie Jakub Górski po solowym rajdzie wpadł w pole karne Mikołaja Biegańskiego przy biernej postawie naszej defensywy i ładnym strzałem za kołnierz nie dał szans naszemu golkiperowi. Później przeżywaliśmy trudne chwile, bo to Garbarnia bliższa była podwyższenia prowadzenia niż my wyrównania. Sygnał do ataku dał w 25. minucie Radek Gołębiowski w tempo podając do Kamila Wojtyry. Tym razem jeszcze się nie udało, ale już minutę później mogliśmy cieszyć się z remisu. Dośrodkowanie z lewej strony, z rzutu wolnego Piotrka Noconia pewnym strzałem na gola zamienił Mariusz Holik. Chwilę później dobrą okazję miał Lucjan Klisiewicz i Skra wyraźnie dała sygnał, że przyjechała pod Wawel tylko z jednym celem. W 39. minucie Kamil Wojtyra wykorzystał niefrasobliwość Garbarni we własnym polu karnym pewnie posyłając piłkę do bramki bronionej przez Aleksandra Kozioła. Najciekawsze w tej części gry było jednak dopiero przed nami. W doliczonym czasie gry Michał Fidziukiewicz tym razem bezlitośnie skarcił nasze błędy w polu karnym z największą siłą strzelając bramkę – wydawało się do szatni. Kiedy wszyscy na stadionie przy Rydlówce czekali już na przerwę, Kamil Wojtyra przyjął piłkę na 25. metrze, długo się nie zastanawiając uderzył ile sił i Skra znów była na prowadzeniu. Chwilę później sędzia Piotr Idzik zakończył pierwszą połowę, a druga zapowiadała się pasjonująco. Z większym animuszem znów rozpoczęli ją krakowianie, ale to Skra w 54. minucie miała aż dwie wyborne okazje na czwartego gola. Krzysiek Napora z prawej strony ładnie dograł do Klisiewicza, ale ten nie trafił do bramki. Chwilę później doskonałą sytuację miał Hubert Sadowski, ale piłka również poszybowała obok bramki. Cztery minuty później to Garbarnia niestety kolejny raz wyrównała. Fidziukiewicz uderzył zza pola karnego, piłka rykoszetem odbiła się od naszego obrońcy i zatrzepotała w siatce „Biegana”. W tym okresie znów przeważała Garbarnia. W 74. minucie efektowną paradą uratował nas Biegański po uderzeniu Jakuba Kowalskiego. Cztery minuty później niestety prowadzili gospodarze Idealną piłkę Błażejowi Radwankowi wystawił Michał Feliks, a temu pozostawiło dostawić nogę. Do końca meczu pozostawało niewiele ponad 10 minut i w głowach piłkarzy Skry mogły pojawiać się czarne myśli, że cały trud nie tylko tego meczu, ale również całego sezonu pójdzie na marne. W 89. minucie bardzo dobrą piłkę „Nockowi” wystawił wprowadzony niewiele wcześniej Titas Milasius, nasz kapitan oddał strzał, a przy okazji został z całym impetem powalony w polu karnym. Gwizdek arbitra w tej sytuacji milczał. Na szczęście w 4. minucie doliczonego czasu gry sędzia nie miał już wątpliwości wskazując na wapno po kolejnym faulu na naszym zawodniku. Do jedenastki podszedł Wojtyra, wytrzymał próbę nerwów, ustrzelił hat-tricka, został królem strzelców eWinner 2. Ligi i wprowadził Skrę do baraży! W ostatnich sekundach spotkania Garbarnię mógł uratować jeszcze Daniel Morys, jednak piłka poszybowała nad poprzeczką. Po ostatnim gwizdku nasza drużyna wpadła sobie w ramiona, jakby wygrała rozpoczęte wczoraj EURO 2020. – Mecz szalony, ale myślę, że po całym tym sezonie te baraże nam się należały. Ogromna radość, pierwszy cel wykonaliśmy, a już we wtorek czeka nas kolejny. Chcemy potwierdzić, że nie znaleźliśmy się tu przypadkowo. Kamil stanął dziś na wysokości zadania, podobnie zresztą jak w całym sezonie – skomentował na gorąco p. o. kapitana Piotr Nocoń. – Co czułem w 94. minucie? Tętno było na pewno ponadprogramowe, nie pamiętam za bardzo co się działo. Nieważne kto strzela bramki, ważny jest wynik drużyny. Mamy chwilę, aby się pocieszyć, a już od powrotu do Częstochowy myślimy o barażu – dodał najlepszy strzelec eWinner 2. Ligi Kamil Wojtyra. – Mamy wynik hokejowy, piłka jest grą dla kibiców i ten mecz był chyba najlepszą wizytówką tej ligi. Piłkarze na boisku nie wiedzieli jaki jest wynik w Rzeszowie, walczyliśmy do końca. Kamil potwierdził dziś, że to był jego sezon – powiedział z kolei uszczęśliwiony Konrad Gerega. Skra we wtorek (15.06) zmierzy się na wyjeździe z Chojniczanką Chojnice w półfinałowym starciu barażowym. Jeśli wygramy to w sobotę (19.06, godz. 11.45) czekać nas będzie wielki finał ze zwycięzcą pary Wigry Suwałki – KKS Kalisz. Na zwycięzcę czekać będą występy w Fortuna 1. Lidze w sezonie 2021/2022. Garbarnia Kraków – Skra Częstochowa 4:4 (2:3) 1-0 Jakub Górski 11’ 1-1 Mariusz Holik 26’ asysta Piotr Nocoń 1-2 Kamil Wojtyra 39’ 2-2 Michał Fidziukiewicz 45+1’ 2-3 Kamil Wojtyra 45+2’ 3-3 Michał Fidziukiewicz 58’ 4:3 Błażej Radwanek 78’ 4:4 Kamil Wojtyra 90+4′ (z karnego) asysta Titas Milasius Garbarnia: Kozioł Ż, Górski (Radwanek), Masiuda (Wacławek), Marszalik (Malik), Kołbon, Nakrosius Ż, Laskoś, Surma (Morys), Kowalski Ż, Fidziukiewicz Ż, Feliks Skra: Biegański, Brusiło, Sadowski, Holik, Nocoń, Napora, Gołębiowski (75′ Milasius), Noiszewski, Niedbała (64′ Pietraszkiewicz), Klisiewicz Ż (56′ Warnecki), Wojtyra Mariusz Rajek, zdj. Natanael Brewczyński