Mecz na szczycie dla Lecha

Piłkarki Skry Ladies przegrały 0:2 w Poznaniu z Lechem/UAM. Chociaż nasz zespół wykreował sobie więcej sytuacji ze stolicy Wielkopolski wróciliśmy bez punktów. Mimo porażki Ladies wciąż plasują się na drugiej lokacie w tabeli Orlen 1 Ligi Kobiet. Mecz pomiędzy Lechem/UAM Poznań a FC Skrą Ladies śmiało określić można było hitem 18. kolejki Orlen 1 Ligi. Lech wiosną notuje rewelacyjną serię i z ligowego średniaka wyrósł do miana zespołu aspirującego do… awansu. W przypadku Ladies, poza jednym potknięciem z Legią Warszawa, również możemy mówić o świetnej formie. Stąd też emocjami, które nas czekały, można było obdzielić kilka wcześniejszych pojedynków. Obie drużyny od początku grały uważnie. Jednak już w 6. minucie spotkania doszło do kontrowersyjnej sytuacji. W pole karne wpadła Natalia Kuźdub, ale Poniedziałek zdecydowanym wślizgiem odebrała piłkę naszej zawodniczce. Z perspektywy trybun wydawało się, że możemy domagać się jedenastki, jednak pani arbiter była pewna swojej decyzji. Trzeba przyznać, że obie strony grały uważnie, szukając błędów rywalek. Okazji po obu stronach nie brakowało, choć nieco większą ilością strzałów mogły w początkowym fragmencie pochwalić piłkarki ze stolicy Wielkopolski. Nie były to jednak strzały mogące w jakikolwiek sposób zagrozić bramce strzeżonej przez Karolinę Szulc. W 18. minucie piłka w okolicach 18 metra trafiła w okolice Oliwii Frontczak, która uderzyła bez zastanowienia. Piłka zmierzała tuż przy słupku w światło bramki, a swoją drużynę przed utratą gola uratowała skuteczną interwencją golkiperka. Była to chyba najlepsza okazja dla naszej drużyny, która w pierwszej odsłonie spotkania posiadała inicjatywę, często zapędzając się w szesnastkę rywalek. Brakowało jednak ostatniego podania bądź skutecznej finalizacji. Jak choćby w 41. minucie, gdy Natalia Liczko wrzucała z prawej strony pola karnego, jednak żadnej z naszych zawodniczek nie udało się skierować głową piłki do siatki. Drugą połowę lepiej rozpoczęły gospodynie, ale nasza formacja defensywna zachowywała spokój, skutecznie przerywając akcje rywalek. Czujność zachowywała również Szulc. Ladies nie przypatrywały się biernie poczynaniom rywalek i w 51. minucie faulowana Justyna Matusiak sama wykonała rzut wolny, po którym piłka miękko zmierzała pod poprzeczkę Lecha, jednak ponownie na wysokości zadania stanęła Anna Laskowska. W 59. minucie w doskonałej sytuacji znalazła się Justyna Chudzik, ale znów zabrakło odrobiny szczęścia. Nie minęło pięć minut, kiedy ponownie po stałym fragmencie gry główkowała Czechowska. I piłka w niewielkiej odległości minęła słupek. Z biegiem czasu poznanianki coraz częściej skutecznie zamykały skrzydła, utrudniając nam przeprowadzanie akcji lewą bądź prawą flanką, przy okazji stosując wysoki pressing. Bramka dla Lecha padła z szybkiego ataku w 79. minucie, kiedy potężnym strzałem z około 17 metrów popisała się Małgorzata Jurek. Po tym trafieniu Ladies otworzyły się, szukając okazji do wyrównania. Lechitki również nie zadowalały się jednobramkowym prowadzeniem. Patrząc na intensywność można było odnieść wrażenie, że mamy nie osiemdziesiątą, a… pierwszą minutę spotkania. Niestety to podopieczne Alicji Zając cieszyły się z bramki numer dwa. W 90. minucie kontratak przeprowadziła Małgorzata Jurek, a sfinalizowała go w sytuacji sam na sam uderzeniem na krótki słupek Matylda Kościelak. Chociaż Ladies cały czas szukały bramki kontaktowej piłkarki Lecha starały się jak najdłużej utrzymywać przy piłce i robiły wszystko, by przerwać ataki naszej drużyny. Tym sposobem dowiozły do końcowego gwizdka zwycięstwo, chociaż trzeba przyznać, że w doliczonym czasie gry mogły mówić o szczęściu, bowiem po uderzeniu Soni Nierychło piłka uderzyła w poprzeczkę. – Gratuluję gospodarzom dzisiejszego spotkania, byli dzisiaj bardziej odważni i wygrali ten mecz – mówi trener Patryk Mrugacz. – W naszych szeregach panuje duży niedosyt. Ja tylko przytoczę: 6 do 3 w sytuacjach bramkowych na korzyść naszego zespołu, statystyka oczekiwanych bramek 2,89 do 1,27 na naszą korzyść, a wyjeżdżamy stąd bez punktów. Mieliśmy dzisiaj plan na ten mecz, dobrze funkcjonowaliśmy w pressingu wysokim, zamykając rywala na swojej połowie szczególnie między 10 a 27 minutą. To był też moment, kiedy dominując musisz zadać cios. Mimo klarownych sytuacji nie udało nam się trafić do bramki. Druga połowa to zmiana sposobu grania, który biorę na siebie – podjąłem taką decyzję ponieważ mieliśmy problem z podaniem między linie i przyspieszeniem gry oraz z szerokimi 10-tkami, które wyciągały nam stoperów i otwierały przestrzeń za linią obrony. Po obejrzeniu tych sytuacji już po meczu podjąłbym inne działania celem neutralizacji zagrożenia. Mieliśmy też odbudowę i kompensację więc mimo tego, że to zagrożenie się zdarzało, radziliśmy sobie z nim. Do otwarcia wyniku przynajmniej trzy razy mogliśmy to zrobić przed przeciwnikiem. Niestety nie dźwignęliśmy tego mentalnie. Potrzeba nam dużo spokoju zarówno na boisku jak i poza nim. Wiem na co mogę liczyć od tego zespołu, zrobimy ze sztabem wszystko, żeby kulejące rzeczy naprawić w tym tygodniu i żeby w najbliższą niedzielę wszyscy zobaczyli taką Skrę jaką przyzwyczailiśmy się oglądać – zakończył swój komentarz na temat meczu trener Mrugacz. Lech/UAM Poznań – FC Skra Ladies Częstochowa 2:0 (0:0) 1:0 Małgorzata Jurek (79’), 2:0 Matylda Kościelak (90’) Lech: Laskowska – Poniedziałek, Sawicka, Kuleczka – Wojciechowska (75’ Kubka), Porada, Piechocka, Przybył (60’ Purgacz), Kościelak – Nowaczyk (60’ Jurek), Wojtkowiak (89’ Rosińska) Skra: Szulc – Czechowska (65’ Lulkowska), Ozieriańska, Baszewska – Wodarz, Frontczak, Matusiak, Szmatuła – Liczko (82’ Nierychło), Kuźdub, Chudzik (75’ Dubiel)

Jedziemy do stolicy Wielkopolski na starcie z liderem wiosny

Piłkarki Ladies wybierają się w sobotę do Poznania. W stolicy Wielkopolski zmierzą się z tamtejszym Lechem, który wiosną notuje świetną serię. Zapowiada się tym samym fascynujące widowisko. Skra odniosła w ubiegłą niedzielę bardzo ważne zwycięstwo nad Energa Marcusem Checz Gdynia. Po bramce Justyny Chudzik Ladies zainkasowały trzy punkty, umacniając się na fotelu wicelidera rozgrywek Orlen 1 Ligi Kobiet. Do lidera z Rzeszowa podopieczne Patryka Mrugacza tracą zaledwie dwa oczka, natomiast posiadają aż cztery punkty przewagi nad trzecią i czwartą ekipą w tabeli (odpowiednio Lech UAM Poznań i Ślęza Wrocław) oraz pięć nad piątą Polonią Środa Wielkopolska. Do końca kampanii pozostało już tylko pięć kolejek. Każdy kolejny mecz będzie miał zatem ogromne znaczenie. A jeśli przychodzi grać z zespołem również aspirującym do walki o awans, poprzeczka wymagań jeszcze bardziej idzie w górę. Właśnie taki pojedynek czeka Ladies w najbliższy weekend. Gościć będziemy w Poznaniu w starciu z zespołem, który wiosną jeszcze nie przegrał, a jakby tego było mało w niedzielę rozłożył wręcz na łopatki Ślęzę, we Wrocławiu wygrywając aż 5:0. – Bardzo dobra praca Alicji Zając i jej sztabu dała efekty i Lech wiosną gra to, co powinien. Ja już jesienią mówiłem, że Lech to zespół, który ma najwyższą kulturę gry w tej lidze i wiem, że ta potyczka będzie ciężka – przyznawał tuż po meczu z Marcusem trener Patryk Mrugacz. – Ja jednak lubię, kiedy gramy z drużynami, którą lubią grac w piłkę, bo wtedy i nam gra się dobrze. Te mecze są – po pierwsze, otwarte, a po drugie nie ma w nich dużej dozy przypadku. Z pewnością staną naprzeciw siebie dwaj godni rywale. Jak wspomnieliśmy Lech jeszcze wiosną nie przegrał, tracąc przy tym tylko jedną bramkę! Ladies wielokrotnie udowodniły już jednak, że im większe wyzwanie, tym na wyższy poziom wskakują. I przypuszczamy, że tak będzie też w najbliższą sobotę w Poznaniu. Pierwszy gwizdek usłyszymy o godzinie 12:00.

Ladies wygrywają ważny mecz

Skra Ladies wygrała z Energa Marcusem Checz Gdynia 1:0. Bramkę na wagę trzech punktów zdobyła Justyna Chudzik. To bardzo ważne zwycięstwo Ladies, po którym umocniły się na pozycji wicelidera w tabeli Orlen 1 Ligi. Starcie pomiędzy Skrą Ladies a Marcusem Gdynia śmiało określić można było hitem 17. kolejki Orlen 1 Ligi Kobiet. Oba zespoły biorą udział w bezpośrednim wyścigu o awans do Orlen Ekstraligi. Piłkarki znad morza w poprzedniej kolejce straciły punkty przegrywając na własnym terenie ze Ślęzą Wrocław, więc ewentualna porażka mogła praktycznie zamknąć im możliwość walki o najwyższe cele. Od pierwszego gwizdka widać było, że naprzeciw siebie stanęły dwie bardzo dobrze zorganizowane drużyny. Pierwszą groźną akcję przeprowadziły jednak Ladies. W 5. minucie spotkania świetnie po linii końcowej na prawej flance przedarła się Natalia Liczko, która swój rajd zakończyła dośrodkowaniem w kierunku Natalii Kuźdub i kiedy wydawało się podanie przetnie jedna z defensorek Marcusa popełniła błąd. Niestety bez konsekwencji w postaci bramki otwierającej wynik. Z czasem inicjatywę zaczęły przejmować Ladies. W 9. minucie po błędzie bloku obronnego przy wyprowadzaniu piłki strzał oddała Justyna Matusiak, natomiast trzy minuty później piłkę w centralnej części boiska piłkę przechwyciła Kuźdub, po czym popędziła na bramkę. Niestety w sytuacji sam na sam strzeliła minimalnie obok lewego słupka. Kolejna okazja pojawiła się w 19. minucie spotkania. Wówczas Matusiak przymierzyła bezpośrednio z rzutu wolnego pod poprzeczkę. Skuteczną interwencją wykazała się Amelia Jargus. Do piłki, która odbiła się od obramowania dopadła Paulina Czechowska i skierowała ją do bramki. Niestety radość naszych zawodniczek zmąciła uniesiona przez arbiter boczną chorągiewka. Był to jednak wyraźny sygnał, że gol wisi w powietrzu. Co prawda nie udało się zdobyć premierowego trafienia Kuźdub, która wymanewrowała obrończynie w polu karnym i zatrzymała ją dopiero bramkarka gości, ani Czechowskiej, która chwilę później uderzyła w Jargus. Ale wreszcie doczekaliśmy się bramki dla Ladies, a zdobyła ją Justyna Chudzik, wykorzystując asystę Oliwii Frontczak. Gdynianki próbowały zagrażać naszej bramce, ale zwykle docierały do okolic 25 metra przed bramką Karoliny Szulc, gdzie napotykały na barierę nie do przejścia. W 33. minucie po strzale Łucji Tabor bezrobotna dotychczas Szulc musiała wykazać się swoim kunsztem, broniąc zmierzające w światło bramki potężne uderzenie. Im bliżej gwizdka oznaczającego koniec pierwszej części gry tym intensywniej nacierały goszczące na Lorecie piłkarki znad morza. Musiały jednak mieć się cały czas na baczności, bowiem co jakiś czas dochodziło do takich sytuacji jak ta z 44. minuty, gdy Weronika Szmatuła dośrodkowała z lewego skrzydła z kierunku Liczko, uderzającej w pełnym biegu. Niestety obok bramki. W drugą połowę lepiej weszły podopieczne Patryka Mrugacza. W 49. minucie pięknie uderzyła Weronika Szmatuła, zmuszając do efektownej parady bramkarkę rywalek, a chwilę później obok bramki posłała piłkę Zofia Dubiel. Najlepszą okazję miała chyba jednak Matusiak, która w 57. minucie otrzymała podanie od Liczko, obróciła się na szesnastym metrze, uderzając bez zastanowienia. Po raz kolejny swój zespół uratowała jednak Jarguz. Gdynianki doskonale zdawały sobie sprawę, że nie mają zbyt wiele do stracenia, więc coraz częściej zapędzały się pod bramkę Karoliny Szulc, wykorzystując przestrzenie pojawiające się w ustawieniu naszej ekipy. Warto w tym miejscu odnotować uderzenia Mai Oleszczuk ponad bramką w 66. minucie, mający miejsce kilkanaście sekund później płaski strzał Amelii Golubskiej, który zatrzymała Szulc czy uderzenie z dystansu Klaudii Kamińskiej z 75. minuty. W 81. minucie po rozegraniu rzutu rożnego główkowała Lidia Zakrzewska, jednak obok bramki. Oddanie inicjatywy rywalkom nie przełożyło się na stratę bramki, chociaż momentami było naprawdę niebezpiecznie. Na szczęście trzy niezwykle cenne punkty zostały w Częstochowie. Dzięki porażce Ślęzy Wrocław z Lechem Poznań przewaga Ladies nad trzecim miejscem w tabeli urosła już do czterech punktów! FC Skra Ladies Częstochowa – Energa Checz Marcus Gdynia 1:0 (1:0) 1:0 Justyna Chudzik (26’) Skra Ladies: Szulc – Czechowska, Ozieriańska, Baszewska – Wodarz, Frontczak (77’ Nierychło), Matusiak, Szmatuła, Liczko (90’+2 N. Młynek), Chudzik (46’ Dubiel) – Kuźdub Marcus Checz: Jarguz – Zakrzewska, Cielecka, Furmaniak, Kozłowska (52’ Golubska), Oleszczuk, Tabor, Koszewnikowa, Kamińska, Turowska, Abe (77’ Kosyn)

Mecz o sześć punktów

W najbliższą niedzielę (21 kwietnia) piłkarki Skry podejmą na własnym terenie Energa Checz Marcus Gdynia. Jeśli Ladies zakończą ten pojedynek z tarczą odskoczą od zespołu znad morza na dystans sześciu punktów! Początek meczu o godzinie 17:00. W najlepsze trwa walka o dwa premiowane awansem do Orlen Ekstraligi miejsca. Prowadząca Resovia Rzeszów wiosną straciła impet i w tym momencie posiada zaledwie dwa punkty przewagi nad Skrą Ladies. Peleton jest jednak znacznie bardziej liczny i zalicza się do niego Ślęza Wrocław (punkt straty do naszych Pań), TKKF Energa Checz Marcus Gdynia (trzy punkty straty do Ladies), a nawet Lech UAM Poznań (cztery punkty straty do Ladies). Nic więc dziwnego, że starcia pomiędzy tymi ekipami dostarczają wszystkim niemałych emocji. W ubiegłym tygodniu Checz Gdynia przegrała na własnym boisku ze Ślęzą Wrocław, co znacznie skomplikowało plany i zamierzenia nadmorskiej ekipy. Możemy się więc spodziewać, że na Loretę gdynianki przyjadą podwójnie zmotywowane i świadome faktu, iż strata jakichkolwiek punktów może definitywnie zamknąć im drogę do wymarzonego awansu. Odmienne nastroje panują w obozie Ladies, które wiosną potknęły się tylko raz, dzięki czemu piastują pozycję wicelidera. Wysoka pozycja w pierwszoligowym towarzystwie nie zmienia podejścia Ladies. – Przystępujemy do niedzielnego meczu jak do każdego innego, mając tę wiedzę, że przed nami trzytygodniowy maraton z górną połową tabeli – mówi trener Patryk Mrugacz. – Powiedziałem przed rundą wiosenną, że można spodziewać się po nas powtarzalności oraz regularności i to doprowadziło nas do miejsca, w którym wszystko zależy od nas samych. Wierzę mocno w umiejętności i sposób gry naszej drużyny. Jako zespół musimy zrobić dokładnie do samo – zaufanie w siebie i w plan meczowy, który przyniesie sukces. Jesienią w Gdyni górą okazały się gospodynie, więc możemy spodziewać się, iż Ladies będą pałały żądzą rewanżu. Czy uda im się tego dokonać? Najlepiej sprawdzić to osobiście, tym bardziej, że na mecz zaprasza sam szkoleniowiec Ladies: – Apeluję do kibiców o wsparcie w tym meczu. Nie tylko swoją obecnością, ale i głośnym dopingiem. Ten zespół potrzebuje Waszego wsparcia! Takim zaproszeniom nie wypada odmawiać, więc z tego miejsca w ślad za trenerem zapraszamy na niedzielne (21 kwietnia) spotkanie pomiędzy FC Skrą Ladies Częstochowa a TKKF Energa Checz Marcus Gdynia, które odbędzie się na Miejskim Stadionie Piłkarskim przy ulicy Loretańskiej. Pierwszy gwizdek usłyszymy o godzinie 17:00. Wstęp wolny.

Cenne zwycięstwo w delegacji

Piłkarki Skry Ladies wygrały na wyjeździe z Bielawianką Bielawa 2:0. Bramki dla naszej drużyny zdobyły Natalia Kuźdub i Weronika Szmatuła. Dzięki temu zwycięstwu podopieczne Patryka Mrugacza tracą już tylko dwa punkty do lidera z Rzeszowa. 17. kolejka Orlen 1 Ligi kobiet ułożyła się po myśli piłkarek Skry. Drugą porażkę w sezonie zanotowała prowadząca Resovia, a ponadto wiadomo było, że przynajmniej jedna ekipa z dwójki Checz Gdynia – Ślęza Wrocław straci punkty. Ostatecznie z pustymi rękami zostały piłkarki znad morza. To oczywiście jedna strona medalu. Druga jest taka, że tę sytuację musiały wykorzystać Ladies. I spisały się fantastycznie. Bielawianka wydawała się łatwym przeciwnikiem, ponieważ wiosną nie tylko nie zdobyła punktu, ale nawet gola. Z drugiej strony zawodniczkom z Dolnego Śląska, w obliczu świetnej formy Legii Warszawa, powoli zaczyna zapalać się czerwone światełko w postaci degradacji. Nikogo nie trzeba przekonywać, że z takimi zespołami gra się… źle. Na szczęście nasze Panie stanęły na wysokości zadania wygrywając 2:0. Strzelanie rozpoczęła w 25. minucie Natalia Kuźdub, która wykorzystała podanie Natalii Liczko. Pięć minut później centrostrzałem zaskoczyła bramkarkę Weronika Szmatuła. Golkiperka z Bielawy wpadła z piłką do siatki i zanotowaliśmy drugą – jak się później okazało ostatnią – bramkę dla naszej ekipy. Nie były to oczywiście jedyne sytuacje stworzone przez Ladies. Zanim Kuźdub zaliczyła trafienie w 13. minucie trafiła w poprzeczkę po dośrodkowaniu Stefanii Wodarz, a chwilę później zamknęła dośrodkowanie uderzeniem z woleja, z którym sporo trudności miała bramkarka Bielawianki. Kilka minut przed zmianą stron znów obramowanie stanęło na drodze Kuźdub – tym razem był to słupek. Druga połowa również przyniosła kilka świetnych okazji, z których warto wymienić choćby sytuacje sam na sam, w których znalazły się Justyna Chudzik (w 54. minucie) i Nikola Młynek (w 87.). W tej części gry szansę na podwyższenie rezultatu miała Natalia Liczko, która w 71. minucie uderzyła tuż obok lewego słupka. – Gratuluję drużynie szóstego zwycięstwa w siedmiu ostatnich spotkaniach. Zespół zapracował na to swoją dobrą pracą na treningach – rozpoczął swoją pomeczową opinię trener Patryk Mrugacz. – Mecz podzielony był na trzy fazy. Pierwsze dwadzieścia minut, kiedy byliśmy zbyt ostrożni i atakowaliśmy zbyt małą liczbą zawodniczek w trzeciej tercji przy przeciwniku broniącym całym zespołem na swojej połowie, mając problem z interpretacją, kiedy skupiać się w danym sektorze do przeniesienia, a kiedy świadomie budować przewagę ilościową. Później mieliśmy świetny fragment między dwudziestą a czterdziestą piąta minutą, kiedy oprócz zdobycia dwóch bramek mieliśmy bardzo dobry jakościowy moment, jeśli chodzi o działania modelowe, będąc przy tym bardzo dobrze zorganizowanym w momentach przejściowych obrony wysokiej. Druga połowa, to odważniejsza gra rywala, gdzie zespół przeciwnika żył z kontry dwukrotnie zagrażając naszej bramce. My po przerwie skupiliśmy się na działaniach ofensywnych. Stworzyliśmy sobie dużo sytuacji, żeby ten mecz wygrać nie dwoma, a siedmioma czy ośmioma bramkami – nie wpadło dzisiaj, trudno, wpadnie na pewno za tydzień, bo widzę jak ten zespół funkcjonuje. Dzisiaj cieszymy się, że przełamaliśmy fatum bielawskiej ziemi. To dla nas ważne i w pewien sposób symboliczne – ostatnio wygrywając tutaj osiągnęliśmy największy sukces w historii naszego zespołu. Wierzę, że najlepsze dopiero przed tą drużyną – zakończył trener Mrugacz. Bielawianka Bielawa – FC Skra Ladies Częstochowa 0:2 (0:2) 0:1 Natalia Kuźdub (25’, asysta: Natalia Liczko), 0:2 Weronika Szmatuła (30’) Bielawianka Bielawa: Valczuk – Kubik, M. Kruk (67’ Z. Kruk), T. Kruk (83’ Kamosz), Tylak, Szczepańska, Brzeska, Piotrowska (36’ Pryczek), Rżany, Migacz, Rogaciova FC Skra Ladies Częstochowa: Szulc – Czechowska, Ozieriańska, Baszewska – Wodarz, Matusiak (74′ Nierychło), Frontczak, Szmatuła – Liczko, Kuzdub (82′ N. Młynek), Chudzik (65′ Dubiel)

Ladies wracają do gry!

FC Skra Ladies w najbliższą niedzielę rozegra kolejne ligowe starcie. Tym razem uda się do Bielawy na mecz z tamtejszą Bielawianką. Jesienią podopieczne Patryka Mrugacza triumfowały wyraźnie 4:0. Runda wiosenna układa się po myśli żeńskiej ekipy Skry. Ladies, pomijając porażkę z niedocenianą przez resztę stawki Legię Warszawa, mają na rozkładzie lidera z Rzeszowa, zawsze groźną UKS Trójkę i lubiącą urywać punkty faworytom KKP Bydgoszcz. Po dłuższej, reprezentacyjnej przerwie Orlen 1 Liga wraca do gry. Zgodnie z terminarzem Ladies udadzą się na Dolny Śląsk, do Bielawy. Choć Bielawianka Bielawa okupuje dolne rejony tabeli Orlen 1 Ligi, bez wątpienia jest to zespół, który na swoim terenie może napsuć faworytom sporo krwi. Bielawianka zremisowała choćby z Checz Gdynia. Miało to jednak miejsce jesienią. Wiosną piłkarki z urokliwej Bielawy, położonej u podnóża Gór Sowich, jeszcze nie zdobyły punktu! Kolejne porażki ze Sportową Czwórką Radom (0:5), TKKF Checz Gdynia (0:7), Lechem UAM Poznań (0:1) czy Ślęzą Wrocław (0:4) pokazują, że nasz najbliższy rywal przeżywa spory kryzys. Zero punktów, a co więcej – zero strzelonych bramek, mogłoby oznaczać, że Ladies czeka niedzielny spacerek. Nie można jednak dać się zwieść temu wrażeniu. Bielawianka na pierwsze punkty i bramki czeka od 19 listopada. Z pewnością głód sukcesu i fakt, że wspomniana już Legia zaczyna się rozpędzać i wkrótce może wraz z Ząbkovią deptać Bielawiance po piętach, podziała motywująco na zawodniczki z Dolnego Śląska. Jakiekolwiek oczko pozwoliłoby Bielawiance złapać drugi oddech w walce o utrzymanie. W przypadku Ladies natomiast nie wyobrażamy sobie straty punktu z zespołem walczącym o utrzymanie. Kiedy bowiem spojrzymy w tabelę widać wyraźnie, że – chociaż wszyscy podchodzą do tematu ostrożnie i z należnym rywalom szacunkiem – całkiem realny wydaje się scenariusz, wedle którego Ladies powalczą o wymarzony awans do Orlen Ekstraligi. I nie są to słowa rzucane na wiatr. Prowadząca Resovia wiosną złapała lekką zadyszkę (pierwsza porażka w sezonie, właśnie z Ladies, ponadto remis ze Sportową Czwórką Radom), a peleton pościgowy kończy się właściwie w połowie tabeli! Nietrudno zatem zgadnąć, że zespoły będą kolejno odbierać sobie punkty. Najważniejsze jednak, by patrzeć na siebie. A postawa Skry Ladies napawa nas dużym optymizmem. Mecz Bielawianka Bielawa – FC Skra Ladies Częstochowa odbędzie się w niedzielę, 14 kwietnia, o godzinie 12:00 w Bielawie.

Dubiel z powołaniem do kadry narodowej

Zofia Dubiel otrzymała powołanie na zgrupowanie reprezentacji Polski do lat 17, które odbędzie się między 8 a 12 kwietnia w Warszawie. Piłkarka FC Skry Ladies znalazła się w gronie 25 zawodniczek, z którymi trener Marcin Kasprowicz przygotowuje się do mistrzostw Europy. Przypomnijmy, że rywalizacja o tytuł najlepszej kobiecej ekipy U-17 na Starym Kontynencie odbędzie się między 5 a 18 maja w Szwecji. Polki trafiły do grupy B, w której zmierzą się z Belgią (6 maja, 15:30), Hiszpanią (9 maja, 15:30) oraz Portugalią (12 maja, 15:30). Awans z grupy uzyskają dwie najlepsze ekipy. Jednym z etapów przygotowań do turnieju jest właśnie zgrupowanie, odbywające się w przyszłym tygodniu w Warszawie, na którym stawi się również nasza zawodniczka. Zofii gratulujemy!

Do przerwy bez bramek, a potem… Wygrywamy ze Sportisem! [RELACJA]

FC Skra Ladies pokonała 4:1 KKP Sportis Bydgoszcz w meczu 15. kolejki Orlen 1 Ligi Kobiet. Bramki dla naszych zawodniczek zdobywały Natalia Kuźdub (dwie), a także Justyna Matusiak i Oliwia Frontczak. Co ciekawe wszystkie bramki padły w drugiej połowie. Do meczu z KKP Sportis Bydgoszcz piłkarki Ladies przystępowały mocno zmotywowane ubiegłotygodniową porażką z Legią Warszawa. Jak się okazuje Legionistki poczynają sobie coraz śmielej i w ten weekend pokonały inny zespół aspirujący do awansu – Polonię Środa Wielkopolska. Co ciekawe oprócz piłkarek ze Środy Wielkopolskiej punkty stracił wicelider z Gdyni, więc ewentualne zwycięstwo Ladies pozwoliłoby im ponownie złapać bezpośredni kontakt z miejscami premiowanymi awansem. Od początku było widać, że Ladies zdają sobie sprawę z wagi pojedynku, mocno naciskając na rywalki. Co prawda w 3. minucie pojedynku na strzał zdecydowała się Nadia Wosik, ale piłka sunąc po ziemi minęła słupek bramki strzeżonej przez Oliwię Młynek. Właściwie był to jedyny strzał jaki oddały w pierwszej połowie bydgoszczanki. Inicjatywa należała bowiem do podopiecznych Patryka Mrugacza. Groźnie pod bramką Sportisu zrobiło się już w 6. minucie pojedynku, kiedy po przejęciu piłki w środku pola Justyna Matusiak rozciągnęła grę na lewą stronę do Natalii Kuźdub. I chociaż zabrakło finalizacji Ladies udowodniły, że chcą szybko otworzyć wynik pojedynku. Wspomniany duet Matusiak-Kuźdub współpracował zresztą bez zarzutu, co udowodniła choćby 21. minuta, kiedy ponownie nasza pani kapitan przejęła futbolówkę na 30 metrze, po czym posłała ją w kierunku Kuźdub. Minimalnie szybsza okazała się jednak Anna Kowalik. Ataki Ladies nabrały w tym fragmencie spotkania mocy. Chwilę później bowiem Weronika Szmatuła zaskoczyła golkiperkę KKP, która z trudnościami piąstkowała. Kowalik nie miała czasu, by odetchnąć, bowiem w 29. minucie świetną wrzutkę otrzymała wbiegająca w pole karne Kuźdub, która uderzyła w locie z pierwszej piłki, niestety piłka pofrunęła nad poprzeczką. Trzydziestą minutę gry zamknęła pięknym uderzeniem z dwudziestego metra Zofia Dubiel. Wszyscy wstrzymali oddech, bowiem piłka zmierzała wprost pod poprzeczkę, ale ponownie na wyżyny wspięła się Kowalik, ratując swój zespół przed utratą bramki. Jeśli chodzi o bydgoszczanki największe zagrożenie stwarzały w pierwszej połowie po stałych fragmentach gry, co i tak nie przekładało się na konkretne sytuacje strzeleckie. Druga część spotkania była zdecydowanie bardziej otwarta. Obie strony częściej dochodziły do sytuacji strzeleckich. Wreszcie zobaczyliśmy premierowe trafienie. Wynik otworzyły częstochowianki. W 50. minucie na strzał z dystansu zdecydowała się Stefania Wodarz. Piłka uderzyła w poprzeczkę i wróciła w pole karne, gdzie dopadła do niej Kuźdub, która pewnym uderzeniem skierowała futbolówkę do siatki. Bydgoszczanki po stracie bramki poczynał sobie coraz śmielej, co rusz zapędzając się w okolice naszego pola karnego. Na szczęście czujność zachowywał nasz blok defensywny oraz Oliwia Młynek, która w 67. minucie rewelacyjną interwencją obroniła strzał Nadii Wosik z bliskiej odległości. Sytuacja, o której mówimy, miała miejsce po kolejnym rzucie rożnym. Wreszcie w 70. minucie bydgoszczanki osiągnęły swój cel. Kapitan zespołu, Joanna Ścisłowska, zdobyła bramkę wyrównującą. Radość Sportisu trwała… kilkadziesiąt sekund. Tyle czasu bowiem potrzebowała Justyna Matusiak, by ponownie wyprowadzić Ladies na prowadzenie. Gra zdecydowanie nabrała rumieńców. Żadna ze stron nie zamierzała odpuszczać. Wreszcie kropkę nad i postawiła w 89. minucie Natalia Kuźdub, która sfinalizowała świetne podanie Justyny Chudzik. Jeśli ktoś uważał, że Ladies spoczną na laurach musiał się mocno zdziwić, bowiem w doliczonym czasie gry po uderzeniu Oliwii Frontczak piłka po raz czwarty zatrzepotała w siatce. Dzięki temu, że punkty w bieżącej kolejce straciły wspomniane TKKF Checz Gdynia i Polonia Środa Wielkopolska Ladies zrównały się wiceliderem tabeli. Mało tego remis zanotowała Resovia. Zmniejszył się tym samym dystans do lidera tabeli z Rzeszowa i w tym momencie wynosi zaledwie dwa oczka. Nasze Panie czeka teraz kilkanaście dni przerwy. Następny mecz ligowy FC Skra Ladies rozegrają w połowie kwietnia. Rywalkami Ladies będzie Bielawianka Bielawa. FC Skra Ladies Częstochowa – KKP Sportis Bydgoszcz 4:1 (0:0) 1:0 Natalia Kuźdub (50’), 1:1 Joanna Ścisłowska (76’), 2:1 Justyna Matusiak (77’), 3:1 Justyna Chudzik (89’), 4:1 Oliwia Frontczak (90’+2) Skra Ladies: O. Młynek – Baszewska, Ozieriańska (85’ Nierychło), Lulkowska – Wodarz, Szmatuła, N. Młynek (76’ Frontczak), Dubiel – Liczko (46’ Chudzik), Kuźdub, Matusiak KPP Sportis: Kowalik – Wosik, Podsiadło (46’ Bucholc), Świątek (60’ Kubiak), Bartczak, Szews (90’ Rachuba), Szumska, Ratyńska, Jendrasiak (80’ Michałek), Wyrwa, Ścisłowska

Sportowa złość

Po porażce z Legią Warszawa nasze Panie, przepełnione sportową złością, pałają żądzą jak najszybszego rewanżu i powrotu na zwycięską ścieżkę. Okazja nadarzy się już w niedzielę. Wówczas do Częstochowa przyjeżdża KKP Robs Group Sportis Bydgoszcz. Mecz odbędzie się w niedzielę, o godzinie 15:30, na Miejskim Stadionie Piłkarskim przy ulicy Loretańskiej. Każda seria ma swój koniec i niestety seria porażek SWD Wodzisław Śląski, przemianowanego w trakcie sezonu na Legię Ladies Warszawa, miała swój koniec w starciu ze Skrą. Porażka nieco namieszała naszym Paniom w kontekście walki o czołowe miejsca w Orlen 1 Lidze Kobiet, jednak patrząc w tabelę widzimy, że grupa ekip walczących o awans, jest tak duża, że każdemu zespołowi będą zdarzały się wpadki i może się okazać, że porażka z zespołem z dołu tabeli będzie mniej kosztowna niż porażka z zespołami aspirującymi do Orlen Ekstraligi. Po analizie pojedynku z Legionistkami i wyciągnięciu odpowiednich wniosków odcinamy grubą kreską to, co było i czekamy na niedzielne starcie. A rywalem Ladies będzie KKP Sportis Bydgoszcz. We wrześniu piłkarki z województwa kujawsko-pomorskiego pokonały Ladies 2:1 i czas pokazał, że nie był to przypadek. Bydgoszczanki są bowiem zespołem bardzo groźnym, który pomimo miejsca w drugiej części tabeli pierwszoligowych rozgrywek zdołał pokonać Ślęzę Wrocław czy odebrać punkty wiceliderowi z Gdyni. I to właśnie mecz z TKKF Checz Gdynia był… jedynym pojedynkiem, jaki do tej pory rozegrały bydgoszczanki w rundzie rewanżowej. Wszystko przez powołania zawodniczek Sportisu do kadry narodowej. Brak materiału analitycznego zdecydowanie utrudnia pracę sztabowi Ladies, bowiem trudno wyrokować w jakiej dyspozycji są nasze rywalki i jak bardzo zmienił się ten zespół w trakcie zimowej przerwy. Mimo wszystko należy mieć świadomość, że potencjał Skry jest na naprawdę wysokim poziomie, co udowodnił start rundy wiosennej i zwycięstwa z niepokonaną dotychczas Resovią Rzeszów czy zawsze groźną Trójką ze Staszkówki/Jelnej. Jednego możemy być pewni – Ladies wyjdą na murawę w pełni skoncentrowane i pałające żądzą rewanżu za niedzielną „wpadkę” – bo tak należy określić to, co wydarzyło się w poprzedniej kolejce. Mecz pomiędzy FC Skrą Ladies a KKP Robs Group Sportis Bydgoszcz odbędzie się w niedzielę, 24 marca, o godzinie 15:30 na Miejskim Stadionie Piłkarskim przy ulicy Loretańskiej. Wstęp wolny. Zapraszamy do kibicowania!

Tym razem bez punktów

Bez punktów wróciły ze spotkania z Legią Warszawa piłkarki Skry. Częstochowskie Ladies przegrały 1:3, a bramkę dla naszej drużyny zdobyła Oliwia Frontczak. Z pewnością nieco inaczej wyobrażaliśmy sobie przebieg niedzielnego spotkania z Legią Ladies Warszawa, rozegranego w ramach 14. kolejki Orlen 1. Ligi Kobiet. Porażka z pewnością boli, jednak warto zauważyć, że mecz mógł się zamknąć już w… pierwszym kwadransie. Nasze zawodniczki wykreowały sobie kilka świetnych okazji, jednak zabrakło kropki nad i. A szkoda, bo zapewne szybko zdobyta bramka ustawiłaby ten pojedynek. – Mieliśmy świetne wejście w mecz – zauważa trener Patryk Mrugacz. – Zamknęliśmy rywala pressingiem wysokim, wykreowaliśmy trzy sytuacje w ciągu 15 minut po kombinacyjnych akcjach, z których, jako zespół aspirujący do miana walki o awans, musimy zdobywać bramki. To się nie udało. Jest takie powiedzenie, że nie wykorzystane sytuację się mszczą i doświadczyliśmy dzisiaj tego dwukrotnie. Chwilę po tym jak Justyna Matusiak trafiła z rzutu wolnego w poprzeczkę, a w świetnych sytuacjach znalazły się Weronika Szmatuła i Natalia Liczko w 12. minucie wynik otworzyła Amelia Przybylska, uderzając celnie z narożnika pola karnego. Co prawda tuż przed 30. minutą Oliwia Frontczak wykorzystała zamieszanie i po przejęciu piłki w szesnastce Legionistek zdołała doprowadzić do remisu, ale – jak się okazało nieco ponad godzinę później – był to pierwszy i zarazem ostatni gol dla Skry w tym meczu. Po przerwie warszawianki za sprawą Martyny Sobczyńskiej najpierw wyszły na prowadzenie, a potem je podwyższyły, natomiast Skrzatki nie były w stanie odpowiedzieć celnym trafieniem. – Jeśli ktoś uważał, że wyjazd do Warszawy wiąże się z łatwym meczem, z którego wywieziemy 3 punkty, to znaczy, że jeszcze mało w piłce widział, a przede wszystkim nie oglądał uważnie Legii w rundzie wiosennej. Gratuluję sztabowi i zawodniczkom bo Legia zasłużyła dzisiaj na 3 punkty – powiedział szkoleniowiec FC Skry Patryk Mrugacz. – Sztuką będzie teraz pokazać sportową złość i przełożyć ją na boisko już za tydzień. Nie wyobrażam sobie innego scenariusza niż zdecydowane zwycięstwo w następnej kolejce i pokazanie że początek rundy to nie był przypadek – zakończył. Również liczymy na to, że niedzielna potyczka z Legią była tylko wypadkiem przy pracy. Przekonamy się o tym już w najbliższą niedzielę. Wówczas bowiem na własnym stadionie podejmiemy KPP Sportis Bydgoszcz. Legia Ladies Warszawa – FC Skra Ladies Częstochowa 3:1 (1:1) 1:0 Amelia Przybylska (12’), 1:1 Oliwia Frontczak (29’), 2:1 Martyna Sobczyńska (56’), 3:1 Martyna Sobczyńska (66’) Legia Ladies: Nowak – Kurzelowska, Lipa (46’ Bartman), Wrzesińska, Dziemidowicz, Kośmińska, Prochowska (82’ Werczyńska), Pietrzak (70’ Warachowska), Kodym (82’ Czuj), Przybylska, Sobczyńska (87’ Dymitrowicz) FC Skra Ladies: Szulc – Lulkowska, Ozieriańska, Czechowska – Wodarz, N. Młynek (60′ Kuźdub), Frontczak (80′ Baszewska), Szmatuła – Liczko, Chudzik, Matusiak