Zasłużony klub, którego ambicje sięgają niezwykle wysoko. Przedstawiamy GKS Katowice

Już w najbliższą sobotę piłkarze naszej drużyny spróbują przełamać niekorzystną serię trzech porażek z rzędu. Podopieczni Marka Gołębiewskiego zawitają na stadionie przy ulicy Bukowej, gdzie zmierzą się z jednym z najlepszych zespołów w drugoligowej stawce, GKS – em Katowice. Nadchodzi więc odpowiedni czas, by przedstawić Wam utytułowaną ekipę z Górnego Śląska. Zaczynajmy! Wydaje się sprawą absolutnie oczywistą, że „GieKSa” jest organizacją o niezwykle bogatej historii. Chociaż klub został założony dopiero w 1964 roku (z połączenia kilku innych zespołów), to błyskawicznie awansował na poziom najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce, gdzie łącznie spędził trzydzieści sezonów. Starszym kibicom GKS-u z pewnością doskonale zapadła w pamięć rywalizacja z początku lat siedemdziesiątych, kiedy w ramach Pucharu Miast Targowych ich drużyna dwukrotnie mierzyła się z FC Barceloną. Pierwszy poważny, klubowy triumf ekipa z Katowic odniosła w 1986 roku, kiedy – po pokonaniu Górnika Zabrze w finałowym spotkaniu – zdobyła Puchar Polski. GKS jeszcze dwa razy sięgał po wspomniane trofeum, dzięki czemu jego piłkarze występowali w Pucharze Zdobywców Pucharów. Dla kibiców „GieKSy” wielkim, niespełnionym marzeniem pozostaje zdobycie mistrzostwa Polski, wszak choć ich drużyna kilkukrotnie zajmowała drugie miejsce w najważniejszych krajowych rozgrywkach, to nigdy ostatecznie nie triumfowała. Historia bywa jednak na tyle przewrotna, że w 2005 roku gracze z Katowic obudzili się w czwartej lidze. To wszystko oczywiście wskutek karnej degradacji zespołu. „GieKSa” szybko wróciła na zaplecze ekstraklasy, jednak po latach nieoczekiwanie spadła do drugiej ligi i marzy o powrocie na wyższy poziom. Chyba każdy musi przyznać, iż wiele wskazuje na to, że obecna kampania zakończy się sukcesem ekipy z Katowic. Piłkarze Rafała Góraka, szkoleniowca o uznanej marce, pracującego przy Bukowej od 2019 roku, zajmują obecnie 3 miejsce w ligowej tabeli z dorobkiem 53 punktów. Należy jednak pamiętać, że rozegrali aż o trzy spotkania mniej od wicelidera z Chojnic, który zgromadził taką samą liczbę oczek. Rafał Górak ma w swojej talii karty znaczące bardzo wiele, wszak przesadą z pewnością nie będzie stwierdzenie, iż w kadrze zespołu roi się od zawodników kreatywnych i dobrze wyszkolonych technicznie. Jednym z nich jest chociażby najlepszy strzelec drużyny, Marcin Urynowicz, który w obecnej kampanii pokonywał bramkarzy rywali już trzynastokrotnie. 25 – letni napastnik zapowiadał się na zawodnika bardzo wysokiej klasy. Ostatecznie rozegrał ponad 50 spotkań w Górniku Zabrze, a jego tegoroczne wyczyny świadczą o tym, że chciałby dość szybko wrócić na wyższy poziom rozgrywkowy. Inną, znaczącą osobowością w układance trenera Góraka jest Arkadiusz Woźniak, który na poziomie ekstraklasy zagrał blisko 170 razy. W 2011 roku zaliczył nawet debiut w seniorskiej reprezentacji. I choć wystąpił w składzie składającym się tylko z polskich ligowców, to możliwość rozegrania meczu z orzełkiem na piersi dalej pozostaje nobilitacją i wyróżnieniem. Były gracz „Miedziowych” zawsze imponował charakterem i dobrym przygotowaniem motorycznym. Prawdziwym mózgiem GKS – u Katowice jest Rafał Figiel. Piłkarz świetnie wyszkolony technicznie, posiadający umiejętność zagrywania groźnych, prostopadłych podań. Rozgrywający, który jeszcze jesienią zaliczył osiem spotkań w barwach ekstraklasowego Podbeskidzia Bielsko – Biała. Warto również wspomnieć, że w czasach gry dla Rakowa Częstochowa figurował nawet jako kapitan drużyny. Ponadto w szeregach katowickiej kapeli nietrudno doszukać się innych uznanych nazwisk. Na myśl od razu przychodzi chociażby dynamiczny Adrian Błąd czy autor ośmiu trafień, Filip Kozłowski. Właśnie dzięki takim zawodnikom trener Górak może ustawiać zespół odważnie i ofensywnie. Wśród graczy przednich formacji GKS – u panuje dużo ruchu bez piłki, co przekłada się na sporą liczbę sytuacji bramkowych. „GieKSa” pozostaje jednak drużyną, której przydarzają się wpadki. Przy tej okazji powinniśmy przypomnieć ostatnie, przegrane przez ekipę z Katowic spotkanie z usytuowanym w dolnych rejonach tabeli Zniczem Puszków czy mecz z Hutnikiem Kraków, który zakończył się triumfem graczy z Nowej Huty. Na koniec należy dodać, że w pierwszym spotkaniu ulegliśmy zespołowi z Górnego Śląska 0:2. W związku z tym, w sobotę nasi piłkarze będą mieli doskonałą okazję do rewanżu i powrotu na zwycięską ścieżkę. I choć podopieczni Marka Gołębiewskiego z pewnością nie są faworytami najbliższego starcia, to w tym sezonie już niejednokrotnie potrafili zaskoczyć całą piłkarską Polskę. Wierzymy, że i tym razem będzie podobnie. Daniel Flak

W Katowicach nie będziemy faworytem – zapowiedź meczu GKS – Skra

W końcu po kilku dniach odpoczynku, bez czterech podstawowych zawodników i po trzech porażkach z rzędu. W takich nastrojach udajemy się na mecz do murowanego faworyta do awansu i najbogatszej drużyny w całej eWinner 2. Lidze. W spotkaniu z GKS-em Katowice z pewnością niczego nie musimy. Co nie zmienia faktu, że pokazać się z jak najlepszej strony szerszej publiczności dzięki transmisji w TVP Sport będziemy chcieli bardzo mocno. Ostatnie ligowe spotkanie, katowiczanie rozegrali 8 kwietnia i nie był to z pewnością mecz udany. W Pruszkowie musieli uznać wyższość broniącego się przed spadkiem Znicza ulegając 0:1 po bramce Macieja Firleja. Kolejne mecze, z Olimpią Elbląg oraz Błękitnymi Stargard zostały przełożone ze względu na pozytywne wyniki testów na obecność Sars-Cov-2 w drużynie GieKS-y. Starcie ze Skrą będzie zatem dla gospodarzy pewną niewiadomą, bo pierwszym meczem po 16-dniowej przerwie od gry. – Kwarantanna trwała 10 dni, a więc był to dość długi okres dla zawodników, którzy byli zakażeni. Nie mieli wielkich objawów, więc treningi indywidualne mogli wykonywać. Pozostali mogli trenować, więc jestem pełen optymizmu. Diagnozujemy zawodników pod kątem tego, jak znoszą obciążenia, są to młode, zdrowe organizmy. W najbliższych tygodniach czeka nas dziewięć meczów, prawie cały czas w cyklu sobota-środa. Mamy na tyle szeroką kadrę, że będziemy mogli rotować składem. Najważniejsze będzie zdobywanie punktów na boisku. Zawodnicy są w dobrej formie, również tej psychicznej – mówił o aktualnej sytuacji w dowodzonym przez siebie zespole dla klubowych mediów katowickiego klubu trener Rafał Górak. – My mamy swoje problemy, oni swoje – to krótkie zdanie naszego obrońcy Huberta Sadowskiego chyba najlepiej oddaje nastroje u jedynych przedstawicieli województwa śląskiego w eWinner 2. Lidze przed 29. serią spotkań. GKS wraca po dłuższej przerwie, my do Katowic udajemy się w bardzo mocno osłabionym składzie. Adamów Olejnika i Mesjasza zabraknie z powodu urazów, Piotrka Noconia i Kamila Wojtyry z powodu nadmiaru żółtych kartek. Jak wobec tak poważnych strat podchodzi do najbliższego meczu trener Marek Gołębiewski? – Przychodzi taki moment, kiedy bardziej trzeba wykorzystać zawodników, którzy do tej pory mieli mniej szans na pokazanie się. Mówiłem chłopakom, że Mesjasza, Wojtyrę. Olejnika i Noconia będzie bardzo ciężko zastąpić, ale po to zawodnicy trenują, po to ich ściągaliśmy, aby właśnie w takich momentach wzięli ciężar gry na klatę. Nie ukrywam, że w tym meczu zagra dużo młodzieży. Będę chciał dać szansę zawodnikom o statusie młodzieżowca, aby mogli się pokazać i wypromować. Jedziemy na pewno powalczyć, bo czasami jak jest ciężko to drużyna potrafi pozytywnie zaskoczyć – racjonalnie ocenia sytuację nasz szkoleniowiec. Ku pokrzepieniu serc z pewnością możemy wracać do jesiennego starcia obu drużyn na „Lorecie”. Wtedy to w doliczonym czasie gry idealną piłkę z prawej strony dośrodkował Krzysiek Napora, a Nocoń umieścił ją w bramce wprowadzając nasz obiekt w stan euforii. W sobotę taki scenariusz się nie powtórzy z racji przymusowej absencji „Nocka”. Mimo to, trener Gołębiewski nie załamuje rąk: – Mamy swój plan na ten mecz. Będziemy chcieli na pewno fajnie zagrać w piłkę, bo nasza filozofia się nie zmienia. Oby przyniosło to korzyści w postaci punktów. GKS to uznana firma i na pewno nie dadzą nam łatwo pograć. Kibice, którzy oglądają mecze Skry nie mogą narzekać na brak emocji i myślę, że tym razem będzie podobnie. GKS musi wygrać z nami, a my jako Skra chcemy godnie się zaprezentować. W ostatnich meczach, poza Chojniczanką występowaliśmy w roli faworyta i było to z różnym skutkiem, teraz role będą odwrócone – zapowiada opiekun Skry. Oddawać punktów przed wyjściem na boisko nie zamierza również Sadowski: – Piłkarze GKS-u byli teraz na kwarantannie, nie grali, więc też nie wiadomo w jakiej będą formie. My jesteśmy cały czas w grze i zobaczymy czy nam to pomoże. Jesteśmy w małym dołku, więc na pewno będziemy chcieli się podnieść mimo tych problemów kadrowych. Mam nadzieje, ze ci, którzy dostaną swoje szanse, teraz je wykorzystają – dodaje defensor wypożyczony z Pogoni Szczecin. TVP Sport ostatnio wybierając mecz Skry do swojej ramówki z pewnością nie żałowała. Mamy nadzieję, że sobotnie (24.04) starcie przy Bukowej w Katowicach nie odbiegnie emocjami od świątecznego meczu w Chojnicach. Pierwszy gwizdek sędziego Marcina Szreka z Kielc zaplanowano punktualnie o godzinie 18.30. Początek telewizyjnej transmisji kilka minut wcześniej. Mariusz Rajek

Wszystko o meczu Skra – Hutnik – VIDEO

Skra w wyniku zmęczenia i ogromnego natężenia spotkań popadła w mały kryzys i od meczu w Chojnicach nie potrafi wygrać. Porażką zakończył się również ostatni mecz naszej drużyny na „Lorecie” z Hutnikiem Kraków. Goście wygrali 1:0 po dość szczęśliwej i przypadkowej bramce. Tradycyjnie już zapraszamy Was do zobaczenia pomeczowych materiałów z tego spotkania. SKRÓT MECZU ORAZ BRAMKA Skróty wszystkich spotkań kolejki, jak zawsze przygotowała redakcja „Łączy nas piłka”. Jeśli interesuje Was tylko mecz Skry, skrót z niego rozpoczyna się w 3 minucie i 55 sekundzie: KONFERENCJA PRASOWA Jak po każdym meczu na naszym stadionie, trenerzy obu ekip mogli po meczu podzielić się swoimi spostrzeżeniami na pomeczowej konferencji. Pełny jej zapis znajdziecie tutaj: https://www.facebook.com/SKRA.Czestochowa/videos/211967743628247 Hubert Sadowski po meczu – Przegraliśmy po przypadkowej bramce, w dodatku po rykoszecie. Kulturą gry byliśmy lepszym zespołem. Boisko dziś na pewno nie pomagało, ale obie drużyny miały takie same warunki  

5 szybkich: Dawid Niedbała

Dzisiaj w naszej serii „5 szybkich” porozmawialiśmy ze skrzydłowym naszego zespołu, Dawidem Niedbałą. Zapraszamy! Po zakończeniu kariery: zostajesz przy piłce czy idziesz inną drogą? Dawid Niedbała: Idę inną drogą. Romantyczna kolacja czy wyjście z kumplami? Myślę, że potrzebne są obie opcje, oczywiście zależy od okoliczności. Superliga – tak czy nie? Nie. Zawsze powinien decydować wynik sportowy, a nie pieniądze czy prestiż. Wieczorem PlayStation czy dobry film? Lubię dobry serial, aczkolwiek zdecydowanie wybieram gry komputerowe, które pozwalają mi się na chwilę oderwać od rzeczywistości. Twój sposób na motywację, złapanie koncentracji przed meczem? Muzyka. Konkretnie polski rap. Daniel Flak  

Magazyn skrótów 2 ligi – 28 kolejka

Wiele działo się na boiskach drugiej ligi w miniony weekend.  Aż, siedem  razy piłka wpadała do bramki we Wrocławiu, pięć razy w Suwałkach, a cztery razy w Elblągu. W Częstochowie wpadła tylko jeden raz i to przypadkowo. Niestety, tym razem szczęście dopisało gościom z Krakowa, którzy po strzale Hafeza i rykoszecie objęli prowadzenie, którego nie oddali już do końca. Gry naszej drużynie nie ułatwiała mocno nasiąknięta murawa. Boisko jeszcze o 9.00 rano nie nadawało się do gry, jednak dzięki zaangażowaniu pracowników naszego Klubu oraz MOSiR Częstochowa udało się doprowadzić do rozegrania meczu, choć tym razem murawa była  sprzymierzeńcem Hutnika. Zapraszamy na magazyn skrótów 28 kolejki przygotowany przez portal „Łączy nas piłka”. 

„Przegraliśmy po przypadkowej bramce” – Hubert Sadowski po meczu z Hutnikiem – VIDEO

Olbrzymie natężenie meczów, gra praktycznie cały czas co trzy dni sprawiły, że nasza drużyna wpadła w mały kryzys. Sobotnia porażka 0:1 z Hutnikiem Kraków była trzecią przegraną Skry z rzędu. – Przypadkowa bramka po rykoszecie zadecydowała o naszej porażce. Boisko ze stojącą wodą również nam nie pomagało. Nie wykorzystaliśmy swoich sytuacji – próbował znaleźć przyczyny porażki po meczu obrońca Hubert Sadowski. Zapraszamy do obejrzenia całej rozmowy. Rozmawiał Daniel Flak  

Skra bez przełamania. Trzecia porażka na wiosnę

Mecz z Hutnikiem miał dać naszej drużynie przełamanie i powrót na zwycięską ścieżkę z pierwszej części rundy wiosennej. Niestety, zamiast wygranej wydaje się, że niestety pogłębiliśmy kryzys. Po bardzo przeciętnym meczu przegraliśmy z krakowianami 0:1 i z coraz większym niepokojem spoglądamy na drużyny goniące nas w walce o czołową szóstkę. Trzeba też przyznać, że piłkarskie szczęście na pewno nie było dziś po naszej stronie. Obie drużyny od pierwszych minut musiały mierzyć się z nasilającymi się opadami deszczu. W takich warunkach nie trudno było o przypadkowość. Hutnik zagroził nam już w pierwszej akcji meczu, kiedy to po strzale Krzysztofa Świątka piłka minimalnie minęła słupek bramki Biegańskiego. Z upływem minut, to Skra była częściej przy piłce, ale brakowało wykończenia akcji. W 20. minucie w sukurs Kamilowi Wojtyrze przyszła… kałuża, ale nie udało mu się skorzystać z tej okazji losu. Chwilę później groźnie uderzał Krzysiek Napora, bramkarz gości wybronił tę sytuację z największym trudem. Cztery minuty później kąśliwym strzałem pokonać Arkadiusza Leszczyńskiego spróbował jeszcze Piotrek Nocoń, ale znów zabrakło kilku centymetrów. W 39. minucie mieliśmy trochę kontrowersji. Z lewej strony Titas Milasius dośrodkował do będącego w polu karnym Dawida Niedbały, ale ten upadł w polu karnym. Nasza drużyna domagała się odgwizdania rzutu karnego za faul na „Dejwolu”, ale gwizdek sędziego Dawida Bukowczana milczał. Ekipa z Krakowa nie stworzyła w tej części gry wielkiego zagrożenia pod bramką „Biegana”, ale z pewnością warto odnotować dwa celne strzały Hutnika pod koniec pierwszej połowy. Oba niestety sprekurowane przez niewymuszone błędy naszej defensywy. Druga część meczu mogła się ułożyć po naszej myśli. W 52. minucie po faulu na Wojtyrze z rzutu wolnego pocelował Radek Gołębiowski. Goście brak utraty bramki zawdzięczają tylko fenomenalnej paradzie Leszczyńskiego. Chwilę później mocno uderzał jeszcze Hubert Sadowski. Goście wydawali się być w opałach, ale niestety po tym bardzo dobrym fragmencie nie poszliśmy za ciosem. Grząska murawa i kałuże zwiększały szansę na przypadkowe zagrania i niestety obróciły się przeciwko nam w 65. minucie. Zawodnik o najdłuższym nazwisku w protokole meczowym, czyli Ahmed Hafez Hussein Abdallah uderzył w zamieszaniu sprzed pola karnego, piłka rykoszetem odbiła się od wprowadzonego w drugiej połowie Maćka Kazimierowicza i zatrzepotała w bramce nie dając większych szans Biegańskiemu. Jak bardzo nam się to spotkanie nie układało w ofensywie niech świadczy tylko kilka sytuacji. W 70. minucie sprzed pola karnego silnego uderzenia spróbował „Kazik”, ale goście dali radę się wybronić. Kilka minut później dwa rzuty wolne wykonywał Piotrek Nocoń. Niestety i tutaj zabrakło nam pomysłu, precyzji i szczęścia. W 83. minucie wydawało się, że w końcu dopniemy swego. W polu karnym faulowany przez Miłosza Drąga był Kamil Wojtyra. Sędzia ani przez chwilę nie miał wątpliwości, że należał nam się rzut karny. Do piłki podszedł sam poszkodowany, ale niestety nawet w takiej sytuacji górą był bramkarz krakowian. Mimo prób wyrównania do samego końca, nie udało nam się dziś ani razu umieścić piłki w bramce przeciwnika. Trzecia porażka z rzędu stała się faktem i mocno ostudziła nasze zapędy na awans do Fortuna 1. Ligi. Nad KKS-em Kalisz, Stalą Rzeszów i Śląskiem II Wrocław nadal mamy 7 punktów przewagi, ale wszystkie te zespoły mają o dwa mecze rozegrane mniej od Skry. – Bardzo chcieliśmy przełamać się po tych dwóch porażkach, ale zmęczenie znów dało znać o sobie. To szczęście, które dotąd było po naszej stronie odwróciło się. Mamy na tyle punktów, że ligowy byt na pewno sobie zapewnimy. Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na fakt, że z powodu kontuzji wypadło nam dwóch podstawowych zawodników – Adamowie Olejnik i Mesjasz, który złamał kość w przedramieniu. Jeden strzał zadecydował dziś o porażce. Taka czasami jest piłka – przyznał na pomeczowej konferencji trener Marek Gołębiewski. W zupełnie innym nastroju po meczu na „Lorecie” mógł być opiekun gości, Szymon Szydełko: – Zagraliśmy konsekwentnie z tyłu, nie chcieliśmy dać nabrać Skrze pewności siebie i to nam się udało. Na początku drugiej połowy Skra uzyskała przewagę, o zdobyciu przez nas bramki gospodarze rzucili się do przodu, mieli rzut karny, ale dowieźliśmy zwycięstwo do końca. Mieliśmy też swoje akcje zaczepne, nie grało się tutaj łatwo, bo Skra to dobra drużyna. Co do warunków atmosferycznych, to z drużyn, które dziś grały my i tak mieliśmy chyba nienajgorsze warunki. Na boiskach z naturalną nawierzchnią mogło być dziś dużo gorzej – podsumował szkoleniowiec Hutnika. Teraz nasza drużyna będzie miała w końcu kilka dni odpoczynku. Za tydzień (24.04, godz. 18.30) zagramy na wyjeździe z wiceliderem eWinner 2. Ligi – GKS-em Katowice. Niestety oprócz kontuzjowanych Olejnika i Mesjasza, w tym meczu trener Gołębiewski nie będzie mógł skorzystać również z Piotrka Noconia i Kamila Wojtyry, którzy dostali dziś czwarte żółte karki w sezonie. Skra Częstochowa – Hutnik Kraków 0:1 (0:0) 0-1 Ahmed Hafez Hussein Abdallah 65’ Skra: Biegański, Brusiło, Sadowski, Holik, Napora, Nocoń Ż, Gołębiowski (Kazimierowicz), Noiszewski, Niedbała (Warnecki), Milasius (Pietraszkiewicz), Wojtyra Ż Hutnik: Leszczyński, Wojcinowicz, Kędziora, Drąg Ż, Świątek (Kieliś), Zmorzyński Ż, Bernal Davo (Jaklik), Stawarczyk Ż, Abdallah Ż (Handzlik), Kitliński (Bełczowski), Olszewski Mariusz Rajek, zdj. Patryk Kowalski

Powrócić na zwycięską ścieżkę – zapowiedź meczu Skra – Hutnik

Hutnik Kraków będzie kolejnym naszym rywalem w kwietniowym maratonie spotkań. Mimo, że to Skra jest o 10 pozycji w tabeli wyżej, o zwycięstwo z pewnością nie będzie łatwo. Z powodu natężenia spotkań nasza drużyna złapała ostatnio zadyszkę, a rywale wydaje się być na fali wznoszącej. W dodatku jak tlenu potrzebują punktów w walce o utrzymanie. Skra w 26 meczach zgromadziła 45 punktów, krakowianie o 18 mniej. Jednak patrząc tylko na pięć ostatnich spotkań to Hutnik uzbierał 10 oczek, czyli dwa razy więcej od nas. W minioną środę (14.04) drużyna z Suchych Stawów odniosła przekonujące zwycięstwo 4:1 z Błękitnymi Stargard. – Zagraliśmy bardzo dobre zawody. W ostatnich meczach udaje nam się reagować bezpośrednio na wynik. Mamy lepsze bilanse z drużynami walczącymi o utrzymanie i to może być na koniec bardzo istotne – mówił po tamtym meczu trener Szymon Szydełko. Mimo wysokiej wygranej, lekki grymas mógł po meczu z Błękitnymi mieć Kamil Sobala. Były piłkarz Skry, pochodzący z naszego regionu otrzymał czwartą żółtą kartkę i nie będzie mógł zagrać na „Lorecie”. – Nie lubię komentować decyzji sędziowskich, ale moim zdaniem ta kartka mi się nie należała. Odnieśliśmy ważne zwycięstwo, mieliśmy świadomość jak wygląda tabela, udało nam się zdominować przeciwnika i stąd tyle bramek. Z gry jestem zadowolony, cieszę się, że wróciłem do pierwszego składu. Mecz w Częstochowie będzie bardzo ważny, nie boimy się go, a wręcz jako drużyna na niego czekamy – komentował po spotkaniu Sobala. Czynnikiem dodatkowo motywujący naszą drużynę przed starciem z Hutnikiem z pewnością jest wynik pierwszego meczu w Krakowie. – Przegraliśmy z nimi 1:3. Będziemy chcieli się zrewanżować, bo po tamtym meczu siedzi w nas taka zadra. Mamy siedem punktów przewagi nad miejscem, które nie zapewnia baraży, więc cały czas jest miarę bezpiecznie. W sporcie nie zawsze się wygrywa i pozostaje nam tylko dalej mocno trenować i dalej wierzyć w sukces. Z podniesionymi głowami przystępujemy do kolejnych meczów – mówił z kolei po przegranym meczu w Ostródzie (1:2) trener Marek Gołębiewski. Nasz szkoleniowiec zwraca również uwagę na ogromne natężenie spotkań, które nie mogło pozostać bez wpływu na dyspozycję zawodników: – Jest dużo tych meczów. My lubimy grać w piłkę i nie chcę zwalać winy za porażkę na częste granie, bo wszyscy mają tak samo. Jedynie cały czas mam w głowie ten nieszczęsny 7 kwietnia, kiedy wszyscy mieli wolne, a my musieliśmy jechać do Lublina. Apelowaliśmy o to, aby został on przełożony na inny termin, ale to już jest historia, niczego nie zmienimy. Nasze zmęczenie jest jednak w jakimś sensie pokłosiem tej decyzji. Nie możemy zregenerować się tak jakbyśmy chcieli – podkreślał szkoleniowiec Skry. Nasza drużyna potrzebuje przełamania i powrotu do świetnej serii z pierwszej części rundy wiosennej, goście z Krakowa mają raptem trzy punkty przewagi nad strefą spadkową. Już tylko te dwa powody sprawiają, że spotkanie, które o godzinie 16.00 rozpocznie sędzia Dawid Bukowczan z Żywca zapowiada się bardzo interesująco. Do śledzenia transmisji z meczu zapraszamy do aplikacji eWinner. Mariusz Rajek

Drużyna, która zalicza renesans formy i walczy o ligowy byt. Przedstawiamy Hutnik Kraków

Kalendarz naszej drużyny w dalszym ciągu pęka w szwach, bowiem po środowej wyprawie do Ostródy, już w sobotę gracze trenera Marka Gołębiewskiego podejmą krakowski Hutnik. Z pewnością czeka ich niełatwe zadanie, wszak rozgrywają ostatnio mnóstwo meczów, a goście z Nowej Huty uczestniczą w kluczowych bataliach o drugoligowy byt. Najwyższy czas zatem przedstawić zespół, który w najbliższy weekend zawita na Loretańską. Klub grający na słynnych „Suchych Stawach” został założony w 1950 roku, lecz od początku stanowił organizację wielosekcyjną. Sportowcy występujący dla Hutnika uprawiali różne dyscypliny. Formacja piłkarska swój pierwszy oficjalny mecz rozegrała dopiero dwa lata po powstaniu stowarzyszenia. Historia nazwy zespołu z Nowej Huty jest pokrętna, ponieważ początkowo drużynę przedstawiano jako „Stal Nowa Huta”. W późniejszym okresie nomenklatura kilkukrotnie ulegała zmianom. Hutnik to jednak przede wszystkim marka doskonale znana kibicom futbolu. Piłkarze biało – błękitno – niebieskich przez siedem sezonów występowali w najwyższej klasie rozgrywkowej. Miało to miejsce w latach 1990 – 1997. Warto jednak zwrócić uwagę, że przez długi okres stanowili drużynę regularnie występującą na zapleczu ekstraklasy. Co więcej, kibicom z Nowej Huty z pewnością znakomicie zapadły w pamięć pojedynki w Pucharze UEFA, które ich ekipa toczyła pod koniec ubiegłego stulecia. Gracze Hutnika rozprawili się wówczas z drużyną z Azerbejdżanu, spuszczając jej lanie 11:0 w dwumeczu (jak widać, parafrazując słynne powiedzenie, wtedy w Europie były jeszcze słabe drużyny), a później pokonali czeską Sigmę Ołomuniec. Ich drogę zakończyła dopiero porażka z AS Monaco. Piłkarzom z Karkowa jednak niełatwo nawiązać do sukcesów sprzed kilkudziesięciu lat. Nieco ponad dekadę temu klub ogłosił upadłość. Szybko jednak został reaktywowany przez stowarzyszenie Hutnik 2010 i rozpoczął mozolną wędrówkę w kierunku wyższych lig, startując z piątego poziomu rozgrywkowego w Polsce. Tym sposobem gracze z Nowej Huty awansowali do drugiej ligi, lecz w obecnych rozgrywkach uwikłali się w walkę o utrzymanie. Dotychczas zgromadzili na swoim koncie 27 punktów, dzięki czemu zajmują 14. pozycję w tabeli. I choć ich dorobek z pewnością nie może budzić uznania najwyższego kalibru, to jednak musimy pamiętać, iż nasi rywale w pięciu ostatnich spotkaniach przegrali tylko raz, zwyciężając aż trzykrotnie. W jesiennym meczu pomiędzy Hutnikiem a Skrą, górą okazali się gospodarze z Krakowa, wygrywając 3:1. Niemniej należy zauważyć, iż gracze – pełniącego funkcję pierwszego trenera –  Szymona Szydełki, nie najlepiej prezentują się na wyjazdach. Z trzynastu delegacji piłkarze z Krakowa przywieźli zaledwie dziewięć oczek. Jeśli porównamy to z ich dorobkiem wywalczonym na „Suchych Stawach”, szybko zrozumiemy, z jak dużą dysproporcją mamy do czynienia. Mimo tego, nie możemy zapominać, iż mamy do czynienia z drużyną, która w swoim składzie posiada wiele znaczących indywidualności. Ponadto z pewnością sztab trenerski uczulał naszych piłkarzy, by szczególnie uważali przy stałych fragmentach gry, wszak chociażby ostatni mecz z Błękitnymi (wygrany przez Hutnik 4:1) pokazał, iż zawodnicy Szymona Szydełki doskonale radzą sobie w tym elemencie. Nie ukrywajmy jednak, iż posiadają spore defekty związane z postawą w defensywie. Bramkarze Hutnika wyciągali piłkę z siatki już 54 razy. Dla porównania powinniśmy dodać, iż nasza drużyna straciła zaledwie 25 goli. I choć, patrząc czysto statystycznie, obrona rywali częstochowskiej Skry wydaje się być dziurawa niczym drogi w Polsce na przełomie wieków, to w ostatnich dwóch spotkaniach dopuściła do utraty tylko jednej bramki. Trudno nie dojść do konkluzji, iż forma Hutnika szybuje w górę, a formacja defensywna stanowi ku temu solidną podbudowę. Najskuteczniejszym piłkarzem drużyny z Krakowa jest Krzysztof Świątek, autor sześciu trafień, którego już teraz można chyba śmiało nazwać klubową legendą. 34 – latek nie tylko pozostaje najlepszym strzelcem Hutnika w obecnej kampanii, ale i w całej historii funkcjonowania klubu. Niezwykle ciekawym graczem w szeregach naszych rywali jest również ofensywnie usposobiony Egipcjanin, Abdallah Havez. Mówimy o piłkarzu doskonale wyszkolonym technicznie, umiejętnie dryblującym i stale stwarzającym zagrożenie pod bramką przeciwnika. W poprzednim spotkaniu biało – błękitno – niebieskich popisał się kapitalną akcją, wysoko odbierając piłkę, później zakładając rywalowi „tunel” i strzałem zewnętrzną częścią stopy kończąc dzieło zniszczenia. W meczu z Błękitnymi Havez świetnie współpracował z Kamilem Sobalą, który – swoją drogą – w naszym klubie spędził kilka dobrych lat. Powrót na Loretańską z pewnością byłby dla niego szczególnym wydarzeniem, lecz wskutek czwartej żółtej kartki w sezonie (którą ujrzał w środowym spotkaniu), w sobotę najpewniej nie zobaczymy go na boisku. Jestem jednak przekonany, że będziemy świadkami dobrego widowiska. Jak już wspominałem, gracze z Nowej Huty bronią się przed spadkiem. Z kolei zawodnicy z Częstochowy bez wątpienia wyjdą na boisko podwójnie zmotywowani po porażce z Sokołem Ostróda. Posiadamy ogromne pokłady wiary, że nasi piłkarze przełamią kryzys fizyczny spowodowany natłokiem gier i sprawią, że na twarzach kibiców z Loretańskiej ponownie zagości uśmiech. Daniel Flak

Damian Warnecki: – „Nie załamujemy się i walczymy dalej” – VIDEO

Damian Warnecki pojawił się w meczu z Sokołem od początku drugiej połowy i przyznać trzeba, że dał drużynie sporo ożywienia z przodu. Pod koniec meczu przeprowadził rajd środkiem boiska, którego jednak na bramkę nie udało się zamienić kolegom. – Dwa ostatnie mecze przegraliśmy, ale nadal jesteśmy w czubie. Gramy teraz co trzy dni, ale nie mamy zamiaru narzekać – mówił po spotkaniu w Ostródzie. Zapraszamy do obejrzenia całej rozmowy. Rozmawiał Mariusz Rajek