Aby przypomnieć sobie taką serię zwycięstw Skry na wiosnę, trzeba by się cofnąć bardzo daleko w czasie. Nasza drużyna kontynuuje passę zwycięstw i jest największą rewelacją tej rundy w eWinner 2. Lidze. W środę, mimo że dwukrotnie przegrywaliśmy – w ostatecznym rozrachunku odnieśliśmy niezwykle cenne zwycięstwo 3:2 z silną drużyną Wigier Suwałki. Bramki dla Skry zdobywali Hubert Sadowski, Kamil Wojtyra oraz Rafał Brusiło. Spotkanie sąsiadów w tabeli z dwóch przeciwległych krańców Polski lepiej rozpoczęło się dla gości z Suwałk. W 10. minucie wykorzystali oni błąd naszej defensywy. Jeden z najszybszych polskich piłkarzy – Denis Gojko dobrze przyjął piłkę w naszym polu karnym i strzałem w lewy róg nie dał szans Mikołajowi Biegańskiemu. Później przez kilkanaście minut goście grali na euforii po zdobytej bramce i ciężko nam było przedostać się w okolice ich bramki. Aż do 24. minuty, kiedy Lucjan Klisiewicz uderzył nieco za wysoko, chwilę później bardzo groźnie uderzył Kamil Wojtyra. To co wydarzyło się między 27. a 30. minutą totalnie zaprzeczyło tezie, że w meczach Skry i Wigier pada najmniej goli w eWinner 2. Lidze. Najpierw zamieszanie po dośrodkowaniu Piotrka Noconia z rzutu rożnego na bramkę wyrównującą zamienił uderzeniem głową Hubert Sadowski. Z remisu nie pocieszyliśmy się jednak zbyt długo, bo niespełna dwie minuty później kolejną naszą niefrasobliwość w defensywie bezlitośnie skarcił Kamil Adamek. Goście na prowadzeniu byli jednak jeszcze krócej niż my z wynikiem 1:1. Chwilę później bramkę na 2:2 zdobył wygłodniały goli Kamil Wojtyra. Piłka po jego uderzeniu odbiła się jeszcze od słupka i zatrzepotała między słupkami bramki Hieronima Zocha ku naszej wielkiej radości. – Starałem nie stwarzać sobie dodatkowej presji, sztab szkoleniowy również dał mi dużo spokoju i to na pewno pomogło – przyznawał po meczu najlepszy strzelec eWinner 2. Ligi. Radość mogła być jednak jeszcze większa, albowiem tuż przed przerwą Kamil powinien dołożyć kolejne trafienie. Po świetnej akcji prawą stroną dobrze opanował piłkę w polu karnym, przełożył ją na lewą nogą i… uderzył minimalnie obok słupka. Do wyjścia na prowadzenie zabrakło naprawdę centymetrów. Po tak emocjonującej pierwszej części spotkania można było w napięciu oczekiwać drugiej połówki. Po zmianie stron drużyny nadal grały w bardzo szybkim tempie. Gwoli sprawiedliwości oddać trzeba, że momentami to goście sprawiali lepsze wrażenie i stwarzali sobie groźniejsze sytuacje. Jak choćby ta Denisa Gojko z 59. minuty, kiedy po jego silnym uderzeniu piłka poszybowała minimalnie ponad poprzeczką. Cztery minuty później z rzutu wolnego niewiele pomylił się Bartłomiej Babiarz. W kolejnych minutach do głosu zaczęli dochodzić nasi zawodnicy. W 69. minucie głową pocelował Wojtyra, z dużym trudem uderzenie naszego spajpera wybronił golkiper Wigier. Chwilę później miał miejsce decydujący moment meczu. Rafał Brusiło wykorzystał dogranie piłki przez Sadowskiego i po raz pierwszy wyprowadził nas na prowadzenie. Jak się okazało, więcej goli w tym spotkaniu już nie było i czwarta wygrana z rzędu stała się faktem. – Gratuluję Skrze, robicie świetną robotę i za to należy się wielki szacunek. Moja drużyna zareagowała pozytywnie po meczu z Błękitnymi. Dzisiejszy mecz dobrze się dla nas rozpoczął, pierwsi zdobyliśmy bramkę, potem stworzyliśmy wiele sytuacji, z którymi Skra miała. W drugiej połowie przez długi czas również kontrolowaliśmy grę. Po straconym golu zabrakło mi jednak takiego oblężenia bramki gospodarzy. Dlaczego przegraliśmy? Możemy mieć żal do siebie o to, że umknęła nam koncentracja przy stałych fragmentach gry Skry. Dotąd to była nasza mocna strona – ocenił spotkanie na pomeczowej konferencji trener Dawid Szulczek. Nasz trener również kurtuazyjnie wypowiadał się o drużynie rywala. – Zagraliśmy bardzo dobre spotkanie, szczególnie w drugiej połowie. Gości chciałbym pochwalić za postawę, bo wiedzieli co chcą grać, momentami było nam naprawdę ciężko. Po bramce na 3:2 złapaliśmy dużo luzu piłkarskiego. Punkty wywalczone z tak dobrym zespołem cieszą szczególnie. Przełamał dziś się Kamil Wojtyra, ale ja wcześniej nie robiłem mu żadnej presji, nawet kiedy piłka nie wpadała do bramki. Wierzę w moich zawodników, jesteśmy drużyną, która idzie w jednym kierunku. Chcemy wygrywać w każdym meczu – skomentował Marek Gołębiewski. 12 punktów zdobyte wiosną w czterech meczach pozwoliło naszej drużynie umocnić się na czwartym miejscu w tabeli. W tym momencie tracimy zaledwie trzy punkty do Chojniczanki, która zajmuje pozycję wicelidera, a więc miejsce dające bezpośredni awans do Fortuna 1. Ligi. Jeszcze bardziej musi cieszyć jednak przewaga nas siódmym Motorem Lublin. Ta wynosi już 11 punktów! To właśnie z lublinianami zagramy w najbliższą niedzielę (21.03, godz. 15.00) w 23. serii gier. Piąta wygrana z rzędu niemalże przesądziłaby o występie Skry w czerwcowych barażach o awans. Nikt w klubie jednak nie wywiera dodatkowej presji. Obecna seria to jedna z najpiękniejszych kart w historii naszego klubu. Skra Częstochowa – Wigry Suwałki 3:2 (2:2) 0-1 Denis Gojko 10’ 1-1 Hubert Sadowski 27’ asysta Adam Mesjasz 1-2 Kamil Adamek 29’ 2-2 Kamil Wojtyra 30’ 3-2 Rafał Brusiło 70’ asysta Hubert Sadowski Skra: Biegański, Mesjasz (Ż), Brusiło, Sadowski, Olejnik, Nocoń, Gołębiowski, Napora (90′ Niedbała), Holik, Wojtyra (90′ Pietraszkiewicz), Klisiewicz (69′ Milasius) Wigry: Zoch, Dobrotka, Babiarz, Mularczyk (Ż) (80′ Czułowski), Grzelak, Sowiński (75′ Sauczek), Liszka, Orzechowski (85′ Aftyka), Gojko (85′ Brito), Kamiński, Adamek Mariusz Rajek, zdj. Patryk Kowalski
Kategoria: I Zespół
Nie zatrzymujemy się – zapowiedź meczu Skra – Wigry
W połowie marca rozgrywki eWinner 2. Ligi przyspieszają tempa, a dla Skry może być to absolutnie kluczowy moment sezonu. Już w środę (17.03) czeka nas kolejny mecz z drużyną podobnie jak my należącą do ścisłej czołówki. Jeśli pójdziemy za ciosem i wygramy kolejne spotkanie, udział w barażach o awans do Fortuna 1. Ligi stanie się bardzo realny. A może uda się powalczyć o jeszcze wyższy cel. Wigry Suwałki przez sześć sezonów występowały na zapleczu ekstraklasy, którą musiały opuścić dopiero w poprzednim sezonie. Nie ma jednak wątpliwości, że klub będący numerem dwa w całym województwie podlaskim (prym wiedzie Jagiellonia Białystok) chce jak najszybciej powrócić do Fortuna 1. Ligi. Gracze z Suwałk na przestrzeni obecnego sezonu radzą sobie bardzo dobrze, od początku należą do ligowej czołówki, ale w ostatnich spotkaniach nieco obniżyli loty. O ile bezbramkowy remis w Elblągu można było przyjąć bez głębszej refleksji, o tyle ostatnia porażka u siebie 0:1 z Błękitnymi Stargard wygląda wręcz sensacyjnie. – Błękitni drugi raz w sezonie wygrali z nami 1:0. Nie możemy w taki sposób zaczynać spotkań, bo straciliśmy bramkę już w 5. minucie. Byliśmy dobrze przygotowani i skoncentrowani, ale nadzialiśmy się na długie podanie i stało się. Wiele razy w tym sezonie odrabialiśmy straty, tym razem się nie udało – mówił po tamtym spotkaniu na pomeczowej konferencji trener Wigier, Dawid Szulczek. Nasza drużyna weszła w ligową wiosnę z niezwykłym impetem, w trzech meczach nie tylko zdobyliśmy komplet 9 punktów, ale w 2021 roku nie straciliśmy jeszcze bramki! Sobotnia wygrana w Kaliszu (1:0), przy jednoczesnej porażce ekipy z Suwałk sprawiły, że Skra zrównała się punktami z najbliższym rywalem (obie drużyny uzbierały ich po 37), ale wyprzedziła przeciwników korzystniejszym bilansem bramek. Będzie do dla nas zatem trzeci z rzędu mecz z rywalem z czołowej szóstki. – Oby ta nasza seria trwała jak najdłużej. My patrzymy tylko na najbliższe spotkanie. Nie ma sensu na razie wybiegać dalej. Wiadomo, że gramy o jak najlepszy wynik. Jak na razie z każdym meczem poprawiamy konto punktowe i przekłada się to też na miejsce w tabeli. Trzeba pracować, wyjść na boisko z pełnym zaangażowaniem i w kolejnych meczach również walczyć o trzy punkty – mówi przed starciem z Wigrami notujący ostatnio bardzo dobre występy Adam Mesjasz. Szkoleniowcy obu drużyn, co zrozumiałe podchodzą do najbliższego spotkania z należytym szacunkiem do rywala, ale i ze świadomością własnej wartości. – Przed nami teraz bardzo ciężki okres prod względem motorycznym. Chciałbym podtrzymać passę zwycięstw na „Lorecie”, ale zdaję sobie również sprawę, że przyjeżdża do nas bardzo dobry zespół, który też chce się liczyć w walce o awans. Będziemy robić wszystko, aby im ten cel nieco utrudnić. Cztery dni po meczu z Wigrami jedziemy do Lublina na piękny stadion. Mam nadzieję, że fajnie się zaprezentujemy w obu tych meczach, bo Skra nie powiedziała ostatniego słowa – zapowiada nasz trener, Marek Gołębiewski. Opiekun ekipy z Suwałk cieszy się z kolei, że jego drużyna tak szybko będzie miała okazję do rehabilitacji: – Dobrze, że mecz ze Skrą gramy już w środę. Mam nadzieję, że ten mecz będzie dla nas takim samym bodźcem jak jesienią, kiedy to po przegranej w Stargardzie od wygranej ze Skrą zaczęła się seria wygranych spotkań. Jesteśmy drużyną, która na wyjazdach radzi sobie świetnie i mam nadzieję, że z Częstochowy przywieziemy trzy punkty. W meczach zarówno Skry, jak i Wigier pada mało goli, obie drużyny też wyjątkowo mało bramek tracą. Trenowaliśmy ostatnio na sztucznej murawie, więc tutaj Skra nie powinna mieć przewagi – zapowiada Dawid Szulczek, jeden z najmłodszych szkoleniowców w całej eWinner 2. Lidze. Przypomnijmy, że w rundzie jesiennej przegraliśmy w Suwałkach 1:2. Była to wówczas dla nas pierwsza porażka w sezonie po dwóch wygranych. Mamy nadzieję, że tym razem powtórki z rozrywki nie będzie, a Skra kontynuować będzie swój marsz w stronę absolutnego szczytu drugoligowej tabeli. Czy tak się stanie? Wszystko powinno być jasne jutro przed godziną 17.00. Pierwszy gwizdek sędziego Marcina Szreka z Kielc zaplanowany został bowiem na 15.00. Mecz z Wigrami będzie pierwszym z którego transmisję będzie można oglądać na platformie eWinner, o czym piszemy w innym miejscu. źródło foto : www.wigrysuwalki.eu
Transmisja meczu
Wraz z pozyskaniem sponsora tytularnego 2. ligi zmieni się forma transmisji spotkań naszej drużyny w Internecie. eWinner nabył wyłączne prawa do transmisji spotkań 2. ligi, które nie są transmitowane w TVP Sport. Wybrane spotkania będą dostępne w wyłącznie w aplikacji mobilnej eWinner bezpłatnie. Jak obejrzeć mecz z Wigrami Suwałki? Mecz dostępny będzie wyłącznie w aplikacji mobilnej eWinnera. Po założeniu konta spotkanie będzie można obejrzeć bezpłatnie. Poniżej podana jest instrukcja jak to zrobić. INSTRUKCJA
Wszystko o meczu KKS Kalisz – Skra Częstochowa – VIDEO
Tutaj już nie może być mowy o przypadku. Nasza Skra jest świetnie przygotowana do rundy wiosennej i w sobotę odniosła trzecie z rzędu zwycięstwo, nie tracąc przy tym bramki. „Złotego gola” na wagę trzech punktów zdobył Mariusz Holik po bardzo dobrze rozegranym rzucie wolnym i asyście Adama Mesjasza. Zapraszamy Was do zapoznania się z wszystkimi materiałami z tego spotkania tradycyjnie w jednym miejscu. Zobacz zwycięską bramkę Mariusza Holika: Trener zwycięskiej drużyny – Marek Gołębiewski: – Kluczem do wygranej była dziś bardzo dobra gra w obronie. Zmieniliśmy ustawienie, bo mamy trójkę bardzo dobrych stoperów. Mariusz został dziś bohaterem, a nie grał w dwóch pierwszych meczach. Dziś to wszystko zafunkcjonowało bardzo dobrze. Wyczekaliśmy moment, bo wyglądamy bardzo dobrze motorycznie. Można powiedzieć, że wygraliśmy naszym ulubionym wynikiem. https://www.facebook.com/SKRA.Czestochowa/videos/1128778787544013 Zdobywca „złotego gola” – Mariusz Holik: – Jestem bardzo zadowolony, że dostałem szansę od trenera i ją wykorzystałem, pomogłem drużynie zdobyć trzy punkty. Najważniejszy jest zespół i to, że wygraliśmy kolejne spotkanie. W strefie barażowej zrobiliśmy już sobie bezpieczny zapas punktowy. Przy bramce bardzo dobrze Piotrek Nocoń zagrał do Adasia Mesjasza, ten do mnie a mi zostało tylko wpakować piłkę do bramki. https://www.facebook.com/SKRA.Czestochowa/videos/1001539830679078 Asystent pierwszego stopnia – Adam Mesjasz: – To był taki mecz, w którym obie drużyny dobrze grały w obronie. Ciężko było znaleźć lukę, aby dobrze rozegrać akcję. Typowy mecz walki, w którym udało nam się zdobyć bramką po stałym fragmencie gry. „Lepiej się miło zaskoczyć, niż być rozczarowanym” – rozmowa z Adamem Mesjaszem Zobacz zdjęcia z meczu w Kaliszu: https://kalisz.naszemiasto.pl/w-meczu-drugiej-ligi-pilkarskiej-kks-kalisz-ulegl-skrze/ga/c2-8181295/zd/60592477
Mieszanka doświadczenia z młodzieńczą fantazją. Przedstawiamy Wigry Suwałki
Piłkarze Skry Częstochowa doskonale rozpoczęli piłkarską wiosnę. Po trzech zwycięstwach, swoją drogą, niezwykle istotnych dla układu tabeli, podopiecznych Marka Gołębiewskiego czeka kolejna trudna przeprawa. Już w najbliższą środę, w spotkaniu przy Loretańskiej, punkty naszej rozpędzonej drużynie spróbują urwać gracze Wigier Suwałki. Spróbujmy zatem bliżej przyjrzeć się klubowi z Podlasia, zwracając uwagę na jego historię, a także dokonania w bieżącym sezonie. Na sportowej mapie Polski Wigry Suwałki istnieją od 1947 roku. Początkowo była to organizacja wielosekcyjna i choć nie osiągała sukcesów na skalę międzynarodową tudzież krajową, to wywodzi się z niej kilku reprezentantów Polski w różnych dyscyplinach sportu. Wracając jednak do futbolu, należy wspomnieć, że drużyna z najchłodniejszej części kraju miała spore problemy z wywalczeniem promocji na szczebel centralny. Przez większość czasu występowała w III lidze. Najpiękniejszą kartkę w klubowej historii Wigry zaczęły pisać kilka lat temu. W 2014 roku biało – niebiescy dowodzeni przez Zbigniewa Kaczmarka awansowali do rozgrywek I ligi. Warto dodać, że dokonali tego w wyjątkowo emocjonujących okolicznościach, odrabiając na finiszu wielopunktową stratę do zespołów przewodzących w stawce. Drużyna z Podlasia spędziła na zapleczu ekstraklasy sześć sezonów, w jednym z nich plasując się nawet na szóstej lokacie, co z pewnością należy uznać za absolutnie historyczny sukces. Dopiero w minionej kampanii Wigry zostały czerwoną latarnią ligi, wyraźnie ustępując pozostałym zespołom. Jednak w drugoligowej rzeczywistości piłkarze z Suwałk odnajdują się całkiem nieźle i chyba nadużyciem nie byłoby stwierdzenie, że wywalczenie awansu jest dla nich celem realnym i priorytetowym. Oczywiście nie mielibyśmy ku temu nic przeciwko, byleby tylko nie odbyło się to kosztem naszej drużyny, której ambicje również sięgają niezwykle wysoko. Wigry zajmują czwarte miejsce w ligowej stawce. Zespół Dawida Szulczka – bo właśnie tak nazywa się młody, zaledwie 31 – letni szkoleniowiec biało – niebieskich – zgromadził na swoim koncie 37 punktów (dokładnie tyle, ile Skra), lecz nie sposób pominąć faktu, że rozegrał jedno spotkanie mniej od nas. Nasi środowi rywale szczególnie dobrze radzą sobie w delegacjach, będąc pod tym względem najlepszą drużyną w lidze. Dość powiedzieć, że na w dziesięciu wyjazdowych spotkaniach przegrali tylko raz. Co więcej, wygrywali aż siedmiokrotnie i łącznie w meczach rozgrywanych na terenie przeciwników wywalczyli aż 23 punkty. I choć to tylko suche statystyki, to biorąc je pod uwagę, można stwierdzić, że piłkarzy trenera Gołębiewskiego z pewnością nie czeka spacerek. Po niezłym początku rundy wiosennej – remisie z Olimpią Elbląg i zwycięstwie ze Zniczem Pruszków – ekipa z Suwalszczyzny nieoczekiwanie uległa Błękitnym Stargard. Dopiero w najbliższych dniach dowiemy się, czy była to oznaka zbliżającego się kryzysu, czy jednak tę wpadkę można potraktować jako wypadek przy pracy. Wigry Suwałki to prawdziwa fuzja piłkarskiej rutyny z młodzieńczą fantazją. Trzon kadry pierwszego zespołu stanowią młodzi, często wypożyczeni z lepszych klubów utalentowani gracze oraz zawodnicy z wielkim bagażem futbolowego doświadczenia na plecach. W środku pola porusza się znany z boisk ekstraklasy, filigranowy Bartłomiej Babiarz. Mówimy o zawodniku solidnym, wszędobylskim, który na wyższym poziomie radził sobie dobrze nie tylko w defensywie, ale także w dziale kreacji. Podstawowym wyborem trenera Szulczka jest również doświadczony, znany z występów na najwyższym szczeblu obrońca, Rafał Grzelak. Piłkarskie obycie może imponować również w przypadku innego defensora – pauzującego w ostatnim spotkaniu za kartki – Martina Dobrotki. 36 – letni Słowak rozegrał wiele spotkań w barwach Slovana Bratysława czy Slavii Praga. Dużą rolę w drużynie odgrywa wypożyczony z Górnika Zabrze, Daniel Liszka. Zawodnik obdarzony naturalną szybkością i dobrą techniką użytkową, który mimo młodego wieku także zaliczył przetarcie w ekstraklasie. Ponadto w zespole występują gracze niezwykle utalentowani: Denis Gojko (wypożyczony z Piasta Gliwice, jeszcze niedawno traktowany niemal na równi z Patrykiem Dziczkiem), Mateusz Sowiński czy autor pięciu trafień, Kacper Wełniak. Najlepszym strzelcem zespołu pozostaje Kamil Adamek, który zdobył już 9 goli. Warto zwrócić uwagę, że w pierwszym naszym spotkaniu z Wigrami, szybki napastnik dwukrotnie pokonał golkipera częstochowskiej Skry. Gwoli ścisłości, nasze jesienne starcie z drużyną z Suwałk zakończyło się porażką podopiecznych Marka Gołębiewskiego 1:2. Skala trudności zwiększa się z każdym spotkaniem, lecz piękna passa trwa w najlepsze. Patrząc na układ tabeli, nasuwa się wniosek, że środowe spotkanie będzie miało duży ciężar gatunkowy. Nie mamy jednak wątpliwości, że nasi piłkarze doskonale poradzą sobie w starciu o wysokiej randze. Co więcej, żywimy przekonanie graniczące z pewnością, że gracze trenera Gołębiewskiego po raz kolejny udowodnią, że są jedną z najlepszych drużyn eWinner II – ligi. Daniel Flak
„Lepiej się miło zaskoczyć, niż być rozczarowanym” – rozmowa z Adamem Mesjaszem
Nasz środkowy obrońca niezwykle udanie wszedł w ligową wiosnę. Oprócz bardzo dobrej gry w defensywie, w ostatnich dwóch meczach „Messi” zaliczył kluczowe asysty przy bramkach, które przesądziły o wygranych Skry. Wysoka forma została doceniona m.in. przez dziennikarzy tygodnika „Piłka Nożna. Po sobotniej wygranej 1:0 w Kaliszu z KKS-em porozmawialiśmy z naszym zawodnikiem. Wygrywamy po raz trzeci z rzędu. Jak oceniasz Adam to spotkanie, KKS miał szansę nas czymś zaskoczyć? – Zmieniliśmy nieco taktykę, przeszliśmy na grę piątką obrońców, aby jak najlepiej wyjść na drużynę z Kalisza, bo to był bardzo silny przeciwnik. Udało się zdobyć zwycięską bramkę. W mojej ocenie był to typowy mecz do pierwszej bramki. To nam się udało ją strzelić i bardzo się z tego cieszymy. Jak oceniasz właśnie to nowe ustawienie? Patrząc na wynik wydaje się, że wypaliło? – Dokładnie tak. Ćwiczyliśmy to w zimowych sparingach, więc nie była to dla nas nowość z dnia na dzień. Daliśmy radę. W drugiej połowie meczu w Kaliszu momentami brakowało nam nieco pomysłu na grę w ofensywie. Zgodzisz się, że gdyby nie bramka, która spadła nam jak z nieba mogłoby być w końcówce ciężko? – To był taki mecz, w którym obie drużyny dobrze grały w obronie. Ciężko było znaleźć lukę, aby dobrze rozegrać akcję. Typowy mecz walki, w którym udało nam się zdobyć bramką po stałym fragmencie gry. Jak się czujecie fizycznie przed tym bardzo ciężkim tygodniem? W środę gramy z Wigrami, a w niedzielę czeka nas kolejny wyjazd, tym razem do Lublina. – Myślę, że każdy piłkarz musi być przygotowany na taką intensywność. Wcześniej znaliśmy terminarz, więc zaskoczeni być nie możemy. Trzeba pracować, wyjść na boisko z pełnym zaangażowaniem i w kolejnych meczach również walczyć o trzy punkty. Ten początek wiosny w naszym wykonaniu jest tak imponujący, że zapewne będziemy chcieli powalczyć o coś więcej niż utrzymanie, mimo że przed sezonem pewnie nikt by na to nie stawiał. Jesteśmy gotowi na awans? – Oby ta nasza seria trwała jak najdłużej. My patrzymy tylko na najbliższe spotkanie. Nie ma sensu na razie wybiegać dalej. Wiadomo, że gramy o jak najlepszy wynik. Jak na razie z każdym meczem poprawiamy konto punktowe i przekłada się to też na miejsce w tabeli. Powróćmy jeszcze na chwilę do ostatniego meczu na „Lorecie” z rezerwami Śląska. Twój rajd lewą stroną i wystawienie wręcz idealnej piłki Danielowi Pietraszkiewiczowi dało nam gola na 1:0. Oglądałeś tą akcję potem jeszcze kilka razy w powtórkach? – Widziałem tą akcję tylko na odprawie przedmeczowej oraz instagramie, bo akurat kolega to nagrał. Raczej nie mam nawyku oglądania po kilka razy swoich zagrań. Co do tej akcji, to coś tam zostało mi jeszcze z młodzieńczych lat, kiedy grałem wyżej niż stoper, co na pewno pomaga mi w tego typu akcjach. Po tamtym meczu już któryś raz w tym sezonie trafiłeś do jedenastki kolejki tygodnika „Piłka Nożna”. Masz takie poczucie, że złapałeś teraz wyjątkowo dobrą formę, która pozwoliłaby ci grać w wyższych ligach? – Co będzie to będzie, teraz skupiam się tylko na występach dla Skry. Zobaczymy w czerwcu jaka będzie sytuacja w tabeli. Nikt nie będzie wam tworzył żadnej presji, ale te kolejne wygrane sprawiają, że od pytań dotyczących barażów, walki o awans nie będzie dało się uciec. – Dla mnie nie jest to jakaś wielka nowość. Robiłem już awans z drugiej do pierwszej ligi. My musimy jednak skupiać się na punktach w każdym pojedynczym meczu, bo jak zaczniemy wybiegać za bardzo do przodu to nic może z tego nie być. Lepiej się miło zaskoczyć, niż być rozczarowanym. Na koniec powiedz Adam jeszcze co słychać u twojej siostry. Jak radzi sobie z grą w dobie pandemii? – Dziękuję, wszystko u niej w jak najlepszym porządku. Gosia radzi sobie zarówno w reprezentacji, jak i w Bundeslidze. Jest zdrowa, ma miejsce w podstawowym składzie, więc wszystko jest okej. W Kaliszu rozmawiali Daniel Flak oraz Mariusz Rajek
Zwycięska passa trwa. Wygrywamy w Kaliszu!
Nasza Skra ani myśli się zatrzymywać i w sobotę odniosła kolejne zwycięstwo. Prawdziwe wejście smoka miał Mariusz Holik, który zagrał po raz pierwszy na wiosnę i od razu zdobył jedyną – zwycięską bramkę. Wielkie słowa uznania za bramkę w 80. minucie należą się jednak również Piotrkowi Noconiowi oraz Adamowi Mesjaszowi. Była to nasza trzecia z rzędu wygrana na wiosnę. Gdyby kibice mogli oglądać mecze z perspektywy trybun, to w pierwszej połowie spotkania w Kaliszu z pewnością by się nie nudzili. Mimo braku goli pod obiema bramkami działo się całkiem sporo. Początek należał do naszej drużyny, w pierwszych minutach wywalczyliśmy dwa rzuty wolne, które wykonywał Radek Gołębiowski. Później piłka częściej gościła na naszej połowie, a Mikołaj Biegański nie mógł narzekać na nudę. Między 25. a 27. minutą dwie okazje bramkowe miał Piotrek Nocoń. Pierwszą z nich składną akcją prawą stroną zainicjował Krzysztof Napora. „Nocek” uderzył w środek bramki, ale na posterunku był Michał Molenda. Chwilę później nasz zawodnik przymierzył minimalnie niecelnie z rzutu wolnego. Najlepszą okazję Piotrek miał jednak w 43. minucie. Będąc w polu karnym przełożył sobie piłkę na lewą stronę, znalazł się oko w oko z bramkarzem i uderzył niestety zbyt lekko. Kaliszanie najbliżej gola byli w 32. minucie. Po błędzie Huberta Sadowskiego świetną okazję miał Mateusz Majewski, na szczęście „Biegan” stanął na wysokości zadania. Na początku drugiej połowy bliski odblokowania się był Kamil Wojtyra. W 51. minucie po dośrodkowaniu Krzyśka Napory w pole karne źle jednak przyjął sobie piłkę, która powędrowała obok bramki. Trzy minuty później Nocoń szarżował lewą stroną, został sfaulowany przed polem karnym i… ukarany żółtym kartonikiem. Decyzję sędziego trudno było zrozumieć. Później niestety spuściliśmy z tonu. W 61. minucie mieliśmy ogrom szczęścia. Mateusz Gawlik w polu karnym podał do Majewskiego, a ten nie trafił z trzech metrów. W kolejnych minutach pod bramką Biegańskiego również było groźnie. W 72. minucie uderzał wprowadzony chwilę wcześniej Andrzej Kaszuba. Na szczęście dla nas obok bramki. To co najważniejsze w tym meczu miało jednak miejsce w 79. minucie. Tuż przed polem karnym Mateusz Gawlik sfaulował Piotra Noconia. Za przewinienie otrzymał drugą żółtą kartkę i musiał opuścić plac gry. Do piłki ustawili się Gołębiowski, Nocoń oraz Napora. Na dośrodkowanie zdecydował się ten ostatni. Piłka po wrzutce wróciła jednak pod nogi „Nocka”, ten z wielką rozwagą i precyzją przyjął futbolówkę, dośrodkował na prawą stronę wprost na głowę Adama Mesjasza, który z kolei idealnie zgrał ją do Mariusza Holika, któremu pozostało dostawić głowę. – Cieszę się, że dostałem szansę i ja wykorzystałem, pomogłem zdobyć trzy punkty, ale na końcu i tak najważniejszy jest zespół – mówił tuż po meczu strzelec jedynego gola. Radość wśród naszych zawodników oraz ławce rezerwowych była ogromna. Kaliszanie próbowali wyrównać, ale nie byli w stanie już odwrócić losów meczu. Trzecia wiosenna wygrana stała się faktem. – Kluczem do wygranej była dziś bardzo dobra gra w obronie. Zmieniliśmy ustawienie, bo mamy trójkę bardzo dobrych stoperów. Mariusz został dziś bohaterem, a nie grał w dwóch pierwszych meczach. Dziś to wszystko zafunkcjonowało bardzo dobrze. Wyczekaliśmy moment, bo wyglądamy bardzo dobrze motorycznie. Można powiedzieć, że wygraliśmy naszym ulubionym wynikiem – ocenił po meczu trener Marek Gołębiewski. Wygrana pozwoliła nam awansować na czwarte miejsce w tabeli. Z 37 punktami mamy już 9 oczek przewagi nad siódmą Stalą Rzeszów. Kolejne ligowe spotkanie zagramy już w środę (17.03, godz. 15.00) Przy Loretańskiej podejmować będziemy piąte aktualnie Wigry Suwałki. KKS Kalisz – Skra Częstochowa 0:1 (0:0) 0-1 Mariusz Holik 80’ asysta Adam Mesjasz KKS: Molenda, Gawlik Ż, Mączyński, Majewski (Maćczak), Kendzia Ż, Hołota, Gordillo (Borecki), Radzewicz, Łuszkiewicz (Kaszuba), Zawistowski, Sabiłło Ż (Tunkiewicz) Skra: Biegański, Mesjasz, Brusiło, Sadowski, Holik, Nocoń Ż, Gołębiowski (84′ Noiszewski), Olejnik, Napora (90′ Niedbała), Wojtyra (90′ Pietraszkiewicz), Klisiewicz Ż (69′ Warnecki) Mariusz Rajek, zdj. tytułowe: Kalisz Nasze Miasto
Do Kalisza po wygraną! – zapowiedź meczu KKS – Skra
W najbliższą sobotę (13.03) nasi piłkarze po raz pierwszy tej wiosny powalczą o punkty na wyjeździe. Rywale wręcz przeciwnie, w tym roku walczyli jedynie na boiskach rywali. Jak na razie ze zmiennym szczęściem. Mecz z beniaminkiem mającym bardzo wysokie ambicje na nowoczesnym stadionie w Kaliszu zapowiada się na jeden z najciekawszych spotkań 21. serii gier eWinner 2. Ligi. – Przypominam sobie ten mecz z Kaliszem u nas jesienią, było bardzo ciężko, jedyną bramkę strzelił Kamil Wojtyra – wspomina pierwsze w tym sezonie starcie Skry i KKS-u trener Marek Gołębiewski, który nie na wątpliwości, że teraz zadanie będzie jeszcze trudniejsze. – W sobotę czeka nas bardzo ciężkie spotkanie, bo KKS nie zwykł przegrywać u siebie. Jest to doświadczona drużyna, mająca zawodników ogranych w wyższych ligach, mają też na pewno bardziej doświadczonego trenera. Trudny mecz, ale skóry na pewno tanio nie sprzedamy. Będziemy chcieli ze sztabem przekazać naszym zawodnikom jak najwięcej informacji o przeciwniku na odprawie – dodaje nasz szkoleniowiec. Jakiego meczu możemy spodziewać się w sobotnie popołudnie na Stadionie Miejskim przy ulicy Łódzkiej w Kaliszu? Mało prawdopodobne, aby po końcowym gwizdku na tablicy świetlnej widniał rezultat remisowy. Skra i KKS Kalisz to najbardziej bezkompromisowe drużyny w całej eWinner 2. Lidze. My zremisowaliśmy w tym sezonie jedno spotkanie, kaliszanie – ani jednego! Nasi najbliżsi rywale 10 razy schodzili z boiska w roli zwycięzców, przegrali 9 meczów. Przekłada się to na bilans bramkowy 29:21. – Pierwsze minuty meczu w Kaliszu powinny już pokazać z jaką taktyką wyjdą na nas gospodarze. My jesteśmy coraz bardziej ofensywnym zespołem, więc sam jestem ciekaw czy wyjdą wysoko czy może jednak bardziej schowani – rysuje scenariusze sobotniego meczu Rafał Brusiło, który był niezwykle pewnym punktem naszego zespołu w meczu z rezerwami Śląska. Z dużym optymizmem do starcia w Wielkopolsce podchodzi strzelec pierwszego gola w ostatnim meczu, Daniel Pietraszkiewicz: – Jakie nastroje przed Kaliszem? Bojowe! Jedziemy po kolejną wygraną, która mam nadzieję przybliży nas do baraży, które są naszym celem – mówi bez kompleksów pomocnik Skry. – Mieliśmy korzystny terminarz na początku rundy, bo zagraliśmy dwa razy u siebie, gdzie nie da się ukryć jesteśmy mocni. Zainkasowaliśmy komplet punktów, a teraz czekamy na spotkanie z zespołem, który wygrał na bardzo ciężkim terenie 4:0. Na pewno pojedziemy tam walczyć z duża wiarą – dodaje z kolei Brusiło. Mimo że KKS jest w obecnym sezonie beniaminkiem to ambicje i potencjał tego zespołu są bardzo duże. We wspomnianym przez naszego obrońcę spotkaniu w Stargardzie dwie bramki zdobył Nestor Gordillo, napastnik, który dołączył zimą do kaliskiej ekipy z… hinduskiej ekstraklasy. Innego gola dołożył ograny na boiskach ekstraklasy Tomasz Hołota. W drużynie dowodzonej przez trenera Ryszarda Wieczorka nie brakuje innych graczy „z nazwiskiem”, że wymienimy tylko Roberta Tunkiewicza, Mateusza Majewskiego czy Marcina Radzewicza. W konfrontacji z naszą ambitną drużyną zapowiada się naprawdę bardzo ciekawe widowisko. Skra po 20 kolejkach ma nad KKS-em 4 punkty przewagi i nawet w przypadku porażki na pewno pozostanie na piątym miejscu w tabeli. Scenariusza z porażką jednak nie zakładamy. Pierwszy gwizdek sędziego Szymona Lizaka z Poznania w sobotnim starciu wyznaczono na godzinę 16.00. Kibice, którzy chcieliby obejrzeć transmisję będą musieli wykupić płatną relację na platformie TVcom. Koszt dostępu to 15 zł. O przebiegu rywalizacji oczywiście obszernie prosto z Kalisza informować będziemy za pomocą naszych mediów społecznościowych.
Beniaminek, który walczy o awans. Przedstawiamy KKS Kalisz
Piłkarze Skry doskonale rozpoczęli piłkarską wiosnę. Po dwóch zwycięstwach na Loretańskiej, gracze z Częstochowy wybiorą się w delegację do Wielkopolski. KKS Kalisz to kolejna drużyna, która sprawdzi formę podopiecznych Marka Gołębiewskiego. Warto więc bliżej przyjrzeć się zespołowi naszego sobotniego rywala. Zaczniemy od wątku historycznego. Klub z Kalisza został założony w 1925 roku. Jednak w związku z licznymi problemami trawiącymi nową organizację sportową, dziewięć lat później został przejęty przez braci Muellerów. Przedsiębiorcy, którzy stali się właścicielami drużyny, postanowili zmienić jej nazwę na KKS „Bielarnia”. Przez kolejne dziesięciolecia zespół funkcjonował także pod nazwą „Włókniarz”. Były to jednak burzliwe lata: ubogie w większe, krajowe sukcesy, upływające pod znakiem braku stabilizacji i niepewności. Klub doprowadzono do upadku. Jednak w 2005 roku grupa działaczy zdecydowała położyć podwaliny pod profesjonalny klub piłkarski i reaktywowała KKS Kalisz. Drużyna z Wielkopolski zaczęła niemal od zera, startując z pułapu najniższego szczebla krajowego, lecz spokojnie pięła się w górę. Największym sukcesem wskrzeszonego zespołu jest awans do 1/16 finału Pucharu Polski w rozgrywkach 2015/2016. W minionym sezonie KKS zajął 1. miejsce w 3. lidze i wywalczył awans na poziom centralny. Mimo że Kaliszanie należą do grona drugoligowych beniaminków, to w bieżących rozgrywkach poczynają sobie bardzo dobrze. Zajmują szóstą pozycję, tracąc do naszego zespołu cztery punkty. I choć dotychczas przegrywali ze wszystkimi drużynami aktualnie tworzącymi pierwszą „piątkę” tabeli, o tyle ze spokojem radzili sobie chociażby ze znajdującymi się w górnej połowie stawki Śląskiem II Wrocław czy Sokołem Ostróda. Warto nadmienić, że w pierwszym, bardzo trudnym spotkaniu, podopieczni Marka Gołębiewskiego zwyciężyli z KKS – em 1:0. Trenerem zespołu naszych rywali jest doskonale znany polskim kibicom Ryszard Wieczorek. 59 – letni szkoleniowiec, emocjonalnie związany z Odrą Wodzisław, przez lata swojej kariery prowadził min Górnik Zabrze, Piast Gliwice czy Koronę Kielce. Do zespołu z Kalisza dołączył z początkiem lipca 2019 roku, a więc śmiało można uznać go za prawdziwego architekta awansu na drugoligowe poletko. W składzie zespołu Kalisza nie znajdziemy typowego rewolwerowca z workiem goli na plecach. Prawdziwą siłą naszych sobotnich rywali jest kolektyw. 29 bramek zdobytych przez drużynę z Wielkopolski rozkłada się na wielu zawodników, a najskuteczniejsi gracze w układance Wieczorka – Mateusz Majewski i Robert Tunkiewicz – zanotowali po pięć trafień. W podstawowej jedenastce „Dumy Kalisza” regularnie wybiegają gracze znani z boisk polskiej ekstraklasy. Tomasz Hołota, w przeszłości występujący w Śląsku Wrocław, Polonii Warszawa czy Pogoni Szczecin, jest jedną z kluczowych postaci zespołu. Istotnym elementem w zestawieniu naszych rywali jest również dwukrotny reprezentant Polski, 40 – letni Marcin Radzewicz. W rundzie jesiennej dobrze poczynał sobie także Fabian Hiszpański, co zaowocowało transferem do I – ligowej Arki Gdynia. Zimą w klubowych korytarzach panował jednak spory ruch i mimo utraty jednego z czołowych graczy, działacze KKS – u Kalisz mogą pozytywnie ocenić minione okienko transferowe. Do klubu zawitali między innymi Filip Kendzia czy Nestor Gordillo. Szczególnie interesująco prezentuje się historia drugiego z wymienionych zawodników. Filigranowy, 31 – letni Hiszpan ma za sobą wiele spotkań na trzecim poziomie rozgrywkowym w ojczystym kraju. Po boisku porusza się z gracją i lekkością charakterystyczną dla piłkarskich techników z Półwyspu Iberyjskiego. Co ciekawe, Nestor Gordillo przybył do zespołu z Wielkopolski prosto z Indii. I choć mówimy o państwie pozbawionym imponujących tradycji piłkarskich, to sam zainteresowany nazywa go „śpiącym gigantem futbolu”. Hiszpan doskonale zaprezentował się w ostatnim spotkaniu „Dumy Kalisza”, strzelając dwa gole i walnie przyczyniając się do wysokiego zwycięstwa z Błękitnymi Stargard (4:0). A jeśli już mówimy o postawie zespołu Ryszarda Wieczorka w minionych tygodniach, to należy dodać, że w pierwszymmeczu po przerwie zimowej piłkarze z Kalisza ulegli Olimpii Elbląg 0:1. Naszych zawodników czeka więc kolejna trudna przeprawa, lecz początek rundy wiosennej w ich wykonaniu pokazał, że nawet duże wyzwania nie robią na nich żadnego wrażenia. Miejmy więc nadzieję, że gracze Skry podtrzymają korzystną passę, a swoją boiskową postawą po raz kolejny wymalują entuzjazm na twarzach kibiców z „Lorety”.
Mecz Chojniczanka – Skra w TVP Sport!
Oficjalny nadawca rozgrywek eWinner 2. Ligi – Telewizja Polska, przygotowała dla wszystkich kibiców naszego klubu nie lada prezent na Sobotę Wielkanocną (3.04). Mianowicie, hitowo zapowiadający się wyjazdowy mecz Skry z Chojniczanką Chojnice będzie transmitowany na kanale TVP Sport. Biorąc pod uwagę świąteczny termin meczu, niezwykle atrakcyjna wydaje się również godzina rozpoczęcia spotkania – pierwszy gwizdek zaplanowano na 12.15. Z czysto sportowego punktu widzenia starcie aktualnie trzeciej z piątą drużyną eWinner 2. Ligi wydaje się być najciekawszym spotkaniem 25. serii gier. Ponadto, przypominając sobie jesienne starcie obu drużyn przy Loretańskiej (nasza drużyna wygrała 1:0) wydaje się, że TVP dokonała bardzo dobrego wyboru. Dalece prawdopodobne są również transmisje z kolejnych meczów Skry – domowego ze Stalą Rzeszów oraz wyjazdowego z Sokołem Ostróda. Na oficjalne potwierdzenie tych informacji musimy jednak jeszcze poczekać. Przypominamy, że dziś (10.03) rozegrane zostało zaległe spotkanie w naszej lidze. Hutnik Kraków zremisował 1:1 ze Stalą Rzeszów. Wynik tego spotkania nie miał wielkiego wpływu na przetasowania w tabeli.