Bolesna porażka z Widzewem

Mimo momentami niezłej postawy i gry bez kompleksów, nasza drużyna poniosła dotkliwą porażkę w starciu z Widzewem. Łodzianie zrewanżowali się Skrze za przegrane z sezonu 2019/2020, jeszcze na boiskach drugiej ligi. Okazja do rehabilitacji już w najbliższy wtorek – w Fortuna Pucharze Polski z Lechem Poznań. Do starcia z wiceliderem przystąpiliśmy bez kompleksów, w pierwszym kwadransie to Skra częściej była przy piłce, spokojnie rozgrywając akcje szczególnie prawą stroną. Łodzianie nierzadko musieli uciekać się do faulu, by powstrzymywać nasze akcje. W 11. minucie Krzysiek Napora skończył minimalnie niecelnym strzałem akcję prawą flanką. Widzewiacy mocniej przycisnęli dopiero w okolicach 20. minuty. W 23. kombinacyjnie rozegrany rzut rożny gospodarzy kończy się strzałem w światło bramki Pawła Zielińskiego, ale „Kosik” był na posterunku. Kiedy wydawało się, że do szatni obie drużyny zejdą z rezultatem bezbramkowym, błąd zagrania ręką w polu karnym przytrafił się rozgrywającemu dobre spotkanie Oskarowi Krzyżakowi. Jedenastkę na gola w 42. minucie pewnym strzałem pod poprzeczkę w sam środek zamienił Juliusz Letniowski. W przerwie trener Jakub Dziółka musiał pomyśleć co zmienić w ustawieniu drużyny, aby po przerwie powalczyć przynajmniej o jeden punkt. Po zmianie stron dobrze wyglądaliśmy przez pierwsze 10 minut. Kluczowy moment spotkania wydaje się, że miał miejsce w 63. minucie. Po błędzie Adama Mesjasza, piłkę przejął wprowadzony kilka minut wcześniej Bartosz Guzdek i strzałem w długi róg nie dał szans Kosowi. Nie minęły trzy minuty, a na tablicy wyników było już 3:0 dla gospodarzy. Kolejny błąd naszej defensywy sprawił, że Paweł Zieliński znalazł się sam na sam z naszym bramkarzem. Sytuacji oko w oko zdecydował się mijać „Kosika” i pozostało mu tylko umieścić piłkę w pustej bramce. Ofiarną interwencją próbował jeszcze ratować sytuację Krzyżak, ale było za późno. Po takich dwóch ciosach nasza drużyna nie była już w stanie się dźwignąć, choć przyznać trzeba, że próbowaliśmy. W 73. minucie, w nieco przypadkowej akcji Marcin Stromecki miał szansę zdobyć gola kontaktowego. Górą jednak bramkarz Widzewa. Trzy minuty później znów „Stroma” dostał dobrą piłkę z prawej strony, ale uderzył minimalnie obok bramki. Szczęście tego dnia nie było jednak przy nas. Mieli je za to zawodnicy Widzewa, którym po zmianie stron wychodziło niemalże wszystko. W 77. minucie poznaliśmy wynik końcowy tej rywalizacji. Wprowadzony kilka minut wcześniej Kacper Karasek dokonał dzieła zniszczenia zmuszając Kosa do sięgnięcia po piłkę do bramki po raz czwarty. W końcówce jeszcze gola honorowego próbował strzelić Mikołaj Kwietniewski, ale i jemu zabrakło przysłowiowej kropki nad „i”. – Gratuluję Widzewowi trzech punktów. Straciliśmy cztery bramki i przegraliśmy mecz. Kluczem do zwyciężania jest dobra gra w defensywie i w wielu fragmentach dziś graliśmy dobrze. Można powiedzieć, że po takiej grze przegraliśmy za wysoko, ale po meczu nie ma to już najmniejszego znaczenia. Kluczowym momentem był rzut karny pod koniec pierwszej połowy. Moim zdaniem bardzo wątpliwy, ale sędzia był innego zdania – przyznał po meczu trener Jakub Dziółka. – Przede wszystkim jestem zadowolony, że potrafiliśmy utrzymać koncentrację. Poza jedną sytuacją Skra dziś poważnie nam nie zagroziła. Jak ktoś spojrzy na suchy wynik to może pomyśleć, że przejechaliśmy się po rywali, jednak tak nie było. Skra walczyła do końca, ostatnie jej mecze pokazały zresztą, że to niezły zespół – skomentował z kolei zadowolony tak z gry, jak i wyniku swojego zespołu Janusz Niedźwiedź. Spotkanie Widzewa ze Skrą inaugurowało 10. serię spotkań, porażka póki co nie miała więc wpływu na nasze miejsce w tabeli. Wygrana pozwoliła łodzianom awansować na pozycję Fortuna 1 Ligi i pozostaną nim co najmniej do poniedziałki, kiedy to Korona zmierzy się z Zagłębiem Sosnowiec. Skra będzie miała okazję do rehabilitacji już w najbliższy wtorek (28.09). W 1/32 finału Pucharu Polski w Poznaniu zmierzymy się z liderem PKO Ekstraklasy – Lechem (godz. 16.00). Widzew Łódź – Skra Częstochowa 4:0 (1:0) 1-0 Juliusz Letniowski 42’ (z rzutu karnego) 2-0 Bartosz Guzdek 63’ 3-0 Paweł Zieliński 66’ 4-0 Kacper Karasek 77’ Widzew: Wrąbel, Letniowski, Nowak, Danielak (Michalski), Kun (Karasek), Zieliński, Hanousek (Mucha), Gołębiowski (Nunes), Tanżyna, Montini (Guzdek), Stępiński Skra: Kos, Mesjasz, Brusiło, Krzyżak Ż, Winiarczyk (Lukoszek), Stromecki (Baranowicz), Szymański Ż, Nocoń, Napora, Niedbała (Kwietniewski Ż), K. Wojtyra Ż (Mas) Widzów: 16571 Mariusz Rajek, zdj. Grzegorz Przygodziński, Natanael Brewczyński    

Wygrać po raz trzeci z rzędu

Wygrane w Głogowie oraz Gdyni pokazują, że nasza Skra jest w gazie. Dobra forma znajduje odzwierciedlenie na boisku, zdobyczy punktowej i miejscu w tabeli. Już jutro (24.09) czeka nas jednak konfrontacja najcięższej wagi w Fortuna 1 Lidze. W Łodzi, przy kilkunastotysięcznej publiczności zmierzymy się z Widzewem. Ewentualna wygrana byłaby nie tylko trzecią z rzędu w tym sezonie, ale również z tym niezwykle utytułowanym rywalem! Skra to drużyna, która łodzianom wybitnie nie leży. 13 października 2018 roku, kiedy byliśmy beniaminkiem na trzecim szczeblu rozgrywek wygrali z nami 2:0 i była to ostatnia wygrana jaką łodzianom udało się odnieść z naszym klubem. Na wiosnę wspomnianego sezonu przy Loretańskiej było 1:1, mimo że Widzew w końcówce miał rzut karny. Najgorsze wspomnienia meczów ze Skrą mają łodzianie z „pandemicznego” sezonu, kiedy finalnie udało im się awansować do pierwszej ligi. Skra jednak była górą w obydwu starciach. Po jesiennej wygranej 1:0 na „Lorecie”, jeszcze lepszy smak miała wygrana przy Piłsudskiego w Łodzi 2:1. Tym bardziej, że było to pierwsze spotkanie po długiej, pandemicznej przerwie. Jedną z bramek zdobył wówczas Adam Mesjasz, który wystąpi również w jutrzejszym spotkaniu. – To były dobre mecze w naszym wykonaniu. Każdy mecz na Widzewie, przy takiej publiczności jest wyjątkowy. Cieszymy się, że będziemy mogli zagrać przy kibicach na trybunach. Ostatnio strzeliłem tam Widzewowi bramkę, mam nadzieję, że tak samo będzie i tym razem – mówi jeden z filarów naszej defensywy. Nasi zawodnicy udadzą się do Łodzi opromieni poniedziałkową wygraną z Arką (2:1). Widzew miał szansę w miniony weekend awansować na pozycję lidera, jednak zaprzepaścił ją remisując w ostatnich fragmentach meczu z GKS-em Tychy 1:1. Szkoleniowiec łodzian podkreślał, że nie ma co tego rozpamiętywać i już nie może doczekać się meczu z nami. – Zwycięstwo Skry na Arce to nie był przypadek, bo zagrała dobre spotkanie, więc nam jutro też na pewno nie będzie łatwo. Przede wszystkim musimy być bardzo konsekwentni i dalej kroczyć tą drogą. Ta konsekwencja oraz skupienie będą kluczowe. Musimy być szybcy w ataku, szybko podejmować decyzje i zajmować te przestrzenie, o których mówiliśmy sobie na treningach. Jeżeli będziemy szukać takiego grania i będziemy w tym konsekwentni, to wierzę, że zagramy dobre spotkanie – powiedział Janusz Niedźwiedź dla mediów klubowych Widzewa. Języczkiem uwagi starcia numer 5. pomiędzy Widzewem a Skrą będzie z pewnością osoba Radka Gołębiowskiego, który przed obecnym sezonem zamienił Częstochowę na Łódź. Podobnie jak szkoleniowca, „Gołąbka” również nie zaskoczyły trzy punkty zainkasowane przez nas nad morzem. – Znam zespół Skry i nie była to dla mnie wielka niespodzianka, bo wiem, że są tam fajni, dobrzy zawodnicy, którzy potrafią grać w piłkę. My podchodzimy z szacunkiem do każdego rywala i mamy swój plan na ten mecz – kurtuazyjnie wypowiedział się o byłych kolegach z drużyny podczas czwartkowego briefingu prasowego. Z jakim nastawieniem na mecz z 4-krotnym mistrzem Polski udaje się Skra? Czy kolejna wygrana z aktualnym wiceliderem Fortuna 1 Ligi jest w naszym zasięgu? – Będzie to bardzo ciężki mecz. Każdy wie, że Widzew gra bardzo ofensywnie. Będziemy musieli się wyjątkowo skupić w obronie, szukać szans po stałych fragmentach i kontratakach. Atak jest ich najmocniejszą stroną, Będziemy musieli cierpliwie czekać i spróbować skontrować – szuka recepty na łodzian Adam Mesjasz. – Wygrana w Gdyni dała nam duży komfort spokojnych treningów i przygotowań. Czekamy na Widzew, który jest bardzo mocną i markową drużyną. Cieszę się, że Kamil Wojtyra zdobył bramkę, miał problemy ze zdrowiem, ciężko trenował po powrocie, aby dojść do pełni zdrowia i zwieńczył to bardzo ważnym golem. To na pewno mu pomoże – dodaje trener Jakub Dziółka. Faworytem na pewno będą gospodarze, jednak jak pokazuje najnowsza historia – Skra mało się tym przejmuje podchodząc do zdecydowanie bardziej utytułowanych rywali bez respektu i mając zdecydowanie więcej do zyskania niż stracenia. Mamy nadzieję, że będzie to ciekawe widowisko, które tradycyjnie będzie można obejrzeć dzięki aplikacji Polsat Box Go. Pierwszy gwizdek sędziego Damiana Kosa z Gdańska o godzinie 18.00. Mariusz Rajek

Trener Jakub Dziółka podczas konferencji prasowej po meczu w Gdyni – „Zmieniliśmy ustawienie, by zniwelować atuty przeciwnika” – VIDEO

Podczas pomeczowej konferencji prasowej trener Jakub Dziółka pogratulował postawy swojej drużynie, przyznając, że Arka była niezwykle wymagającym przeciwnikiem. Szkoleniowiec naszego zespołu odniósł do także do trafienia Kamila Wojtyry i kilku innych, ważnych kwestii dotyczących wczorajszego spotkania. 

Ruszyło głosowanie

Dzisiaj ruszyło głosowanie w ramach Częstochowskiego Budżetu Obywatelskiego.  Poniżej prezentujemy Wam w formie graficznej krok po kroku jak zagłosować i przypominamy: działanie ogólnomiejskie 264  działanie dzielnicowe w ramach dzielnicy Podjasnogórska 483 

Kamil Wojtyra po meczu z Arką – „Mam nadzieję, że po kontuzji nie ma już śladu. Chcę pomagać kolegom w każdym meczu” – VIDEO

W dzisiejszym, zwycięskim spotkaniu z Arką Gdynia Kamil Wojtyra zaliczył prawdziwe wejście smoka, strzelając po wejściu z ławki niezwykle istotnego gola dla naszej drużyny. W pomeczowej rozmowie napastnik przyznawał, że dzisiejszy triumf kosztował zespół sporo pracy. Podkreślił jednak, że mimo zadowolenia z kolejnych zainkasowanych trzech punktów, drużyna musi teraz już w pełni skoncentrować się na piątkowej rywalizacji z Widzewem Łódź.  Rozmawiał Daniel Flak

Skra poszła za ciosem. Wygrywamy z Arką!

Nasi piłkarze zdają się kompletnie nie przejmować problemami infrastrukturalnymi i od strony sportowej robią wszystko, aby było o nich jeszcze głośniej. W poniedziałkowy (20.09) wieczór Skra sprawiła wszystkim swoim sympatykom ogromną radość zwyciężając w Gdyni z faworyzowaną Arką 2:1. Bramki dla ekipy trenera Jakuba Dziółki zdobyli Szymon Szymański i Kamil Wojtyra. Z formalnego punktu widzenia Skra w 9. kolejce po raz pierwszy wystąpiła w roli gospodarza i mimo, że spotkanie rozgrywane było w Gdyni wzięliśmy sobie to mocno do serca. Poza pierwszym kwadransem, kiedy Arka zepchnęła nas do defensywy zagraliśmy naprawdę przyjemną dla oka i odważną pierwszą połowę. Pierwszy celny strzał na bramkę rywali, a konkretnie Maciek Mas oddał w 14. minucie. Pięć minut później ten sam zawodnik dośrodkowywał z prawej strony, Piotrek Nocoń dostawił głowę i bramkarz gdynian wzrokiem tylko odprowadził jak minimalnie minęła bramkę. Minutę później nie miał już jednak tyle szczęścia, a Skra wyszła na prowadzenie. Z lewego narożnika dośrodkowywał Marcin Stromecki, wprost na głowę Szymona Szymańskiego, a temu pozostało dokonać egzekucji. Bramka podziałała na nas niezwykle mobilizująco, ponieważ w kolejnych minutach to Skra była bliżej podwyższenia prowadzenia niż Arkowcy wyrównania. W 28. minucie niewiele pomylił się Stromecki, w odpowiedzi zostaliśmy skontrowani, ale Mateusz Kos był na posterunku. Spotkanie wyraźnie się ożywiło. W 39. minucie przeprowadziliśmy bardzo ładną akcję prawą stroną boiska. Piłkę rywalom czysto odebrał „Stroma”, zagrał na prawo do Mikołaja Kwietniewskiego, ten minął dwóch rywali, wpadł w pole karne wystawiając świetną piłkę Masowi. Strzał naszego napastnika z dużym trudem wybili na rzut rożny obrońcy Arki. Najlepszym tego dowodem były gwizdy i frustracja gdyńskich kibiców po gwizdku sędziego zapraszającego na przerwę. Podobnie jak w pierwszej odsłonie, po przerwie również z większym animuszem zaczęła Arka, jednak nasi zawodnicy rozczytywali atak pozycyjny faktycznych gospodarzy. Ze strzałami gdynian albo sobie radziliśmy, albo były one niecelne. Ataki gdynian przypominały walenie głową w mur, czego kwintesencją był strzał Adama Deji wysoko nad poprzeczką po dłuższej i wymagającej sporego zaangażowania sił akcji w 70. minucie. Skra grała cierpliwie, wyczekując swojej szansy w kontrataku. Kiedy ten moment przyszedł, wykorzystaliśmy go bezlitośnie. Piłkę zebrał wprowadzony kilka minut wcześniej Kamil Wojtyra, odegrał do Niedbały, ten na lewą stronę do Noconia i ruszyliśmy dwóch na jednego. W polu karnym „Nocek” jak na tacy wyłożył ją Wojtyrze, a ten jak rasowy snajper nie dał szans Krzepiszowi. – Dostałem świetne podanie od Piotrka i musiałem je wykorzystać. Po kontuzji nie ma już śladu i chcę pomagać chłopakom w każdym meczu – skomentował jak zwykle skromnie już po zakończeniu spotkania. Arka nie zamierzała jednak się poddawać. W 83. minucie gola kontaktowego zdobył wprowadzony kilka minut wcześniej Karol Czubak i w tym momencie stało się jasne, że czekać nas będzie nerwowa końcówka, a Arka będzie chciała za wszelką cenę wyszarpać przynajmniej jeden punkt. Im bliżej było końca spotkania tym ataki gdynian przybierały na sile. W doliczonych czterech minutach było to wręcz prawdziwe oblężenie bramki „Kosika”. Szczęście tego dnia było jednak przy Skrze, w najbardziej dramatycznych sytuacjach piłkę wybijali Adam Mesjasz z Łukaszem Winiarczykiem i druga wygrana z rzędu stała się faktem! – Szkoda tu cokolwiek mówić. Jedyne słowa jakie cisną mi się na usta, to to, że jesteśmy frajerami. Zamiast złapać czub tabeli to my tracimy punkty u siebie z przeciwnikiem, umówmy się – z nie najwyższej półki. Jest złość i żal, nie wiem czy wszyscy moi zawodnicy zrozumieli o co my gramy. Mamy mnóstwo sytuacji, nie strzelamy goli, a tracimy frajerskie bramki – nie gryzł się w język trener ekipy znad Bałtyku Dariusz Marzec. Trener Skry mógł czuć satysfakcję z wygranej na terenie drużyny, która jeszcze niedawno występowała na boiskach ekstraklasy: – Mieliśmy kilka dni więcej na przygotowania do tego meczu. Zmieniliśmy trochę ustawienie, aby zniwelować atuty rywali. Wygrana daje nam komfort przygotowań do kolejnych meczów. Wiedzieliśmy z jak dobrym przeciwnikiem będziemy się dzisiaj mierzyć. Stały fragment gry dał nam prowadzenie, druga bramka spowodowała jeszcze większy napór Arki i te ostatnie minuty były bardzo nerwowe – ocenił Jakub Dziółka. Wygrana w Gdyni pozwoliła nam umocnić się w środkowej strefie tabeli Fortuna 1 Ligi. Z 11 punktami po 8 rozegranych meczach Skra zajmuje 11. miejsce w tabeli. Kolejna bitwa o ligowe punkty czeka nas już w piątek (godz. 18.00). W Łodzi zmierzymy się z Widzewem, który z 20 punktami ustępuje jedynie Koronie Kielce. Skra Częstochowa – Arka Gdynia 2:1 (1:0) 1-0 Szymon Szymański 20’ (asysta Stromecki) 2-0 Kamil Wojtyra 77’ (asysta Nocoń) 2-1 Karol Czubak 83’ Skra: Kos, Winiarczyk, Mesjasz, Krzyżak, Brusiło, Stromecki, Szymański, Napora Ż, Kwietniewski (Niedbała), Nocoń, Mas (K. Wojtyra) Arka: Krzepisz, Hiszpański (Marcus da Silva), Marcjanik, Dobrotka, Kasperkiewicz Ż, Deja, Adamczyk, Żebrowski (Stępień), Aleman, Kobacki, Rosołek (Czubak)   Widzów: 3181 mecz w Gdyni, Skra gospodarzem Mariusz Rajek, zdj. Grzegorz Przygodziński, Natanael Brewczyński

Poniedziałek nad morzem. Gramy z Arką

Poniedziałkowym (20.09) meczem z Arką w Gdyni piłkarze Skry rozpoczną serię trzech niezwykle trudnych spotkań na przestrzeni dziewięciu dni z wielkimi firmami polskiej piłki. Starcie z gdynianami będzie także pierwszym w tym sezonie, które formalnie rozegramy jako gospodarze. Niestety, 500 kilometrów od domu. Nasi rywale w latach 2017-2020 występowali na boiskach ekstraklasy. Spadli w „pandemicznym” sezonie i nie ukrywali, że ich jedynym celem jest jak najszybszy powrót do krajowej elity. W poprzednim sezonie się nie udało. Arka na koniec rozgrywek zajęła 4. miejsce, ale w barażach jej się nie powiodło, już w półfinale musieli uznać wyższość ŁKS-u Łódź. Obecne rozgrywki drużyna z Trójmiasta również nie rozpoczęła najlepiej, po 8. seriach gier z 13 punktami plasuje się na 8. miejscu w tabeli. W czwartek (16.09) gdynianie zasygnalizowali jednak powrót na właściwe tory efektownie wygrywając w zaległym spotkaniu z GKS-em w Katowicach aż 4:2. – Przyjechaliśmy po trzy punkty i to się udało. Mecz może nie był porywający, ale nie to było najważniejsze. Zespół wykonał dobrą pracę. Jeśli spojrzymy na statystyki to my w meczach mamy naprawdę bardzo dobre liczby, jeśli chodzi o posiadania piłki w wysokiej strefie. Staramy się zawsze prowadzić grę, przez co często narażamy się na kontry – mówił po tamtym meczu trener Arki Dariusz Marzec. Starcie w Katowicach było również wyjątkowe dla 37-letniego napastnika Arki Marcusa da Silvy, który ustalając wynik meczu w 90. minucie zdobył 63. bramkę w barwach gdynian stając się tym samym najlepszym strzelcem klubu znad morza w historii. – Bardzo mi miło z tego powodu. Gram tu tyle lat i bardzo to cieszy. Przed meczami nie patrzę jednak na statystyki indywidualne, a jedynie na to by drużyna wygrała mecz – skomentował historyczne trafienie Brazylijczyk. Wcześniej dwa trafienia zapisał do protokołu młody Olaf Kobacki. – W porównaniu z meczem z Tychami w końcu nie zabrakło nam skuteczności. Wtedy nie potrafiliśmy zdobyć gola mimo wielu okazji, teraz zaaplikowaliśmy rywalowi cztery trafienia. Cieszą te punkty, bo to najważniejsze w drodze do awansu – dodał 20-letni napastnik Arkowców. Nasza drużyna udała się w najdalszy I-ligowy wyjazd w niedzielne przedpołudnie opromieniona wygraną z Chrobrym w Głogowie (1:0). Czy to, że Skra w protokole zagra jako gospodarz ma jakiekolwiek znaczenie dla trenera Jakuba Dziółki? – Naszej sytuacji w żaden sposób to nie zmienia. To jedynie formalność. Praktycznego handicapu nie daje nam to żadnego – krótko odpowiada szkoleniowiec. – Jest to zabawna sytuacja, bo jesteśmy gośćmi, a gospodarzami tylko na papierze będziemy się nazywać. Tak naprawdę jest to dla nas kolejny mecz wyjazdowy pod względem sportowym. Nie patrzymy jednak na to, patrzymy na siebie i co możemy zrobić na boisku. Jedziemy tam zagrać dobre spotkanie i przywieźć komplet punktów – wtóruje trenerowi Mikołaj Kwietniewski. – Wiadomo jaka jest nasza sytuacja i jak bardzo chcielibyśmy zagrać u siebie, w swoim mieście, tak aby na mecz mogli przyjść nasi kibice i najbliżsi – dorzuca w temacie jeszcze Krzysztof Napora, który w Głogowie zagrał tam dobrze, że trafił do jedenastki 8. kolejki Fortuna 1 Ligi dziennikarzy tygodnika „Piłka Nożna”. – Takie wyróżnienia na pewno cieszą ale najważniejsze, że jako drużyna zagraliśmy dobrze i wygraliśmy mecz – skromnie dodał pomocnik Skry. Czy nasz zespół stać na sprawienie kolejnej niespodzianki? Cztery dni po meczu w Gdyni zagramy w Łodzi z Widzewem, a kolejne cztery później w Poznaniu z Lechem w ramach 1/32 finału Pucharu Polski. – Ciężko patrzeć czy to najtrudniejszy moment w rundzie jesiennej. Jeśli spojrzymy na nazwy drużyn i częstotliwość tych spotkań, to tak się może wydawać. Przed nami duże wyzwanie, to bardzo dobre zespoły usposobione ofensywnie. Szkoda tylko, że wszystkie te mecze zagramy na wyjazdach, bo liczyliśmy, że uda nam się rozegrać jakiś mecz w Częstochowie, a na tę chwilę się to nie dzieje. Pozostaje nam jedynie dostosować się do tej sytuacji. Przy ciągłych wyjazdach o odpoczynek i regenerację jest na pewno o wiele trudniej – mówi trener Dziółka. – Jesteśmy beniaminkiem, każdy to wie, my oczywiście tez. Jednak w każdym meczu gramy o trzy punkty i w poniedziałek będzie tak samo. Zrobimy wszystko, żeby wygrać, bo nie boimy się nikogo – w bojowym nastroju dodaje Mikołaj Kwietniewski. Z powodu urazu jedynym nieobecnym w naszej kadrze będzie w Gdyni Przemek Sajdak. Dobrą wiadomością z kolei jest wylecenie urazu przez Kamila Wojtyrę. – Ze zdrowiem już wszystko jest w porządku. Od czterech tygodni trenuje z całą drużyną na 100 procent. Każdy zawodnik chce zaczynać mecz w wyjściowym składzie, ja również mam takie ambicje – zapowiada przed poniedziałkowym meczem król strzelców poprzedniego sezonu w eWinner 2. Lidze Kamil Wojtyra. Na jakie zestawienie ostatecznie zdecyduje się sztab Skry przekonamy się jutro. Można jednak obstawiać, że trener Dziółka nie zmieni zwycięskiego składu. Pierwszy gwizdek sędziego Pawła Pskita z Łodzi zaplanowany został na godzinę 18.00. Spotkanie tradycyjnie będzie można oglądać za pomocą aplikacji Polsat Box. Zapraszamy śledzenia meczu pod linkiem: https://polsatboxgo.pl/events/5029522?ktw=eyJhbGciOiJIUzI1NiJ9.WzQ1LDE5OSw5MF0.kWzZtPG8S_ULDldhDPKAXZx4QrWmTeRyAKqd1B4ufEY&utm_medium=baner&utm_campaign=1liga&fbclid=IwAR1C_PaE7AisBmLbmCdC8S53z0upzkUeuFlBrKIzo3FOSF7s1SS1Lp78fM4 Mariusz Rajek

Zawodnicy Skry po zgrupowaniu kadry

Na początku września dwóch naszych zawodników – bramkarz Nikodem Sujecki oraz obrońca Oskar Krzyżak wzięli udział w zgrupowaniu reprezentacji Polski U-20, która w ramach turnieju 8 Narodów zmierzyła się z Włochami oraz Portugalią. Na boisku dane było pokazać się tylko temu drugiemu, i to w dość epizodycznym charakterze, jednak już sam udział w zgrupowaniu był sporym wyróżnieniem. Na początku wyjaśnijmy krótko czym jest tzw. Under 20 Elite League, znane też jako europejska Elite League. W ramach tych rozgrywek odbywa się Turniej Ośmiu Narodów, czyli towarzyska rywalizacja dla drużyn narodowych dla lat 20. We wcześniejszych latach impreza nosiła nazwę Turnieju Czterech Narodów, od sezonu 2017/2018 podwojono jednak liczbę drużyn. Starcie z Włochami na stadionie w Łomży (02.09) było dla podopiecznych Miłosza Stępińskiego debiutem w obecnej edycji rozgrywek. Młodzi Polacy musieli uznać wyższość swoich rówieśników z Półwyspu Apenińskiego przegrywając 0:2. Oskar Krzyżak dostał w tamtym meczu szansę zagrania kilku minut zmieniając w 86. minucie Patryka Pedę. Nikodem Sujecki został na zgrupowanie dowołany dopiero w jego trakcie, na drugie spotkanie z Portugalią w Alges. Młody golkiper Skry nie dostał niestety szansy wejścia na boisko w zremisowanym bezbramkowo meczu, ale pobytu na zgrupowaniu na pewno nie żałuje. – Na pewno był to mega fajnie spędzony czas. Wróciłem do kadry młodzieżowej po dwóch latach i ponowne posmakowanie noszenia koszulki z orzełkiem na piersi to świetne uczucie. Drużyna naprawdę stworzyła fajną atmosferę i trochę żałuję, że dołączyłem do tej kadry w połowie zgrupowania. Mimo, że nie mogłem zagrać w meczu z Portugalia będę miło wspominał ten wyjazd, ponieważ zawsze powołanie na zgrupowania reprezentacji to wielki zaszczyt – powiedział bramkarz, który przed obecnymi rozgrywkami dołączył do nas z Olimpii Grudziądz. Kolejne mecze Turnieju Ośmiu Narodów odbędą się 7 października. Polska podejmować będzie wówczas reprezentację Niemiec. Cztery dni później na wyjeździe zmierzymy się z Norwegią. W rywalizacji uczestniczą ponadto: Anglia, Czechy i Rumunia. Trzymamy kciuki, aby młodzieżowcy naszego klubu doczekali się kolejnych powołań. Na koniec warto także odnotować występ w meczu z Portugalią naszego wychowanka, obecnie zawodnika Widzewa Łódź – Radka Gołębiowskiego. W Portugalii zagrał całą pierwszą połowę, w przerwie zmienił go Bartłomiej Eizenchart. Mariusz Rajek

Spotkanie założycielskie Klubu Kibica Niepełnosprawnego Skry Częstochowa

W czwartkowy poranek odbyło się spotkanie założycielskie Klubu Kibica Niepełnosprawnego Skry Częstochowa. W rozmowach wzięli udział: przedstawiciele KKN – Norbert Zadora i Ryszard Rejment, Pełnomocnik Prezydenta Miasta Częstochowa ds. osób z niepełnosprawnościami – Tomasz Tyl, a także działacze naszego klubu – Bartosz Błach i Tomasz Musiał. Podczas spotkania omawiane były szczegóły funkcjonowania nowego Stowarzyszenia. Przedstawiciele Klubu Kibica Niepełnosprawnego przedstawili plany na przyszłość i wizję rozwoju powstałej organizacji. Z uznaniem wyrażali się o współpracy ze Skrą Częstochowa. Uczestniczący w pertraktacjach z ramienia naszego miasta Tomasz Tyl podszedł do sprawy entuzjastycznie i wstępnie zaproponował kilka rozwiązań, które w przyszłości mogłyby wspierać funkcjonowanie stowarzyszenia. Odnosił się przede wszystkim do ewentualnej pomocy dotyczącej przejazdów kibiców niepełnosprawnych na mecze wyjazdowe  naszego klubu. Pewnie wielu z Was jednak zastanawia się, na czym miałoby polegać funkcjonowanie Klubu Kibica Niepełnosprawnego. Szerzej opowiedział nam o tym prezes stowarzyszenia, Norbert Zadora: – Bardzo byśmy chcieli to wszystko przybliżyć osobom niepełnosprawnym zainteresowanym piłką nożną i Skrą. Chcielibyśmy im umożliwić branie udziału w meczach. Przy pomocy miasta, być może poprzez granty, o których między innymi rozmawialiśmy podczas dzisiejszego spotkania, sprawić, by można było zabierać kibiców na wyjazdy Skry. Największym wyzwaniem dla Stowarzyszenia pozostaje organizacja dobrze zaplanowanych wypraw kibiców niepełnosprawnych na mecze: – W tej chwili najważniejsza jest logistyka. Dotarcie na spotkania. Mam nadzieję, że szybko wrócimy do Częstochowy, ale postaramy się – wspólnie z klubem i z miastem – jak najbardziej ułatwić kwestie wyjazdu kibicom niepełnosprawnym. – zakończył Norbert Zadora. Na ręce Pana Zadory w dniu dzisiejszym została złożona także nominacja do funkcji Klubowego Koordynatora Kibiców Niepełnosprawnych (DSLO). W najbliższej przyszłości z pewnością dojdzie do kolejnych spotkań pomiędzy Stowarzyszeniem, działaczami z ramienia miasta Częstochowa i przedstawicielami naszego klubu. Wierzymy, że dzięki naszemu wspólnemu działaniu osobom z niepełnosprawnościami sympatyzującymi ze Skrą wiele rzeczy związanych z obecnością na meczach będzie przychodziło znacznie łatwiej.