„Zmiana pozycji kilka lat temu dała mi pewien impuls, otworzyła możliwości. Gdyby nie to, pewnie nie byłbym w tym miejscu” – rozmowa z Kamilem Wojtyrą

Po transferze do Skry Częstochowa, Kamil Wojtyra przebojem wdarł się na drugoligowe boiska i niemal z marszu stał się jednym z najważniejszych zawodników naszego zespołu. W obecnym sezonie, mimo kłopotów ze zdrowiem, strzelił dwa gole i wiele wskazuje, że to dopiero początek. Z naszym napastnikiem porozmawialiśmy o studiach, grze w niższych ligach i historycznym, minionym sezonie. Nie zabrakło także tematów dotyczących aktualnej sytuacji naszej drużyny.   Kamil, na początku chciałbym zapytać: jak zdrowie? Wszak o ile w minionym sezonie unikałeś kontuzji, to w obecnym trochę kłopotów zdrowotnych Ci się przytrafiło. Kamil Wojtrya: Zgadza się. Myślę, że początek tej rundy jest, w moim przypadku, trochę do zapomnienia. Dosyć długo borykałem się z kontuzją. Gdy wróciłem na mecz z Widzewem, który był dla mnie pierwszym spotkaniem w wyjściowej jedenastce, to akurat dwa dni później okazało się, że naciągnąłem delikatnie łydkę, co wykluczyło mnie z rywalizacji z Lechem. Także zgodzę się, że początek tego sezonu, patrząc pod kątem mojego zdrowia, nie był do końca udany. Ale mam nadzieję, że jest już wszystko dobrze i oby tak zostało. Wiem, że bardzo świadomie podchodzisz do kwestii odżywiania. Studiujesz dietetykę, prawda? Tak, dokładnie. Można powiedzieć, że aktualnie jestem już na końcu tej drogi. Zamierzam w niedługim czasie obronić pracę magisterską właśnie na kierunku dietetyki. Także myślę, że jest to temat, który każdemu kto gra w piłkę, jest bardzo przydatny. Racjonalne żywienie na pewno pomaga również na boisku. A jak podchodzisz do swojej diety? Wyliczasz sobie każdą kalorię czy jesteś zdania, że zdrowa dieta to jest styl życia i można jeść tak naprawdę wszystko, tylko w odpowiednich proporcjach? Bardzo długo liczyłem kalorie. Teraz już robię to intuicyjnie. Wiadomo, są dni, kiedy potrzeba więcej kalorii, są także dni, kiedy treningi są lżejsze i tych kalorii potrzebujemy mniej. Myślę, że po mojej przygodzie z liczeniem teraz potrafię sobie już to wszystko w miarę, na oko zbilansować. Od dawna podchodzisz w taki sposób do kwestii odżywiania, traktowania swojego ciała jako narzędzia pracy? Kiedy to się zaczęło, jeśli chodzi o tak profesjonalne podejście? Myślę, że taki przełom w moim życiu nastąpił gdzieś w wieku osiemnastu lat, podczas gdy wcześniej, można powiedzieć, zupełnie się tym nie interesowałem i nie przywiązywałem do tego uwagi. Teraz uważam, że było to dużym błędem, bo na pewno mogłoby mi to wcześniej pomóc wejść na wyższy poziom. Zainteresowanie się tym tematem skusiło mnie także do tego, by zacząć studiować dietetykę po szkole średniej. Jak widać, udało mi się ukończyć licencjat i mam nadzieję, że tak samo będzie z magisterką. A kiedy patrzysz na swoich kolegów z szatni, z boiska, to widzisz, że świadomość korzyści płynących ze zdrowego odżywiania się zwiększa? Myślę, że w naszej szatni świadomość w tej kwestii jest duża. Wiadomo, tak jak było w moim przypadku, najmniejsza jest u młodszych kolegów, natomiast jeśli patrzymy ogólnie – to wszystko stoi u nas na wysokim poziomie. Zaczęliśmy od tego, że za Tobą dość trudny początek sezonu. Jednak kiedy już pojawiałeś się na boisku, grałeś naprawdę dobrze. Masz na swoim koncie dwa gole. I w związku z powyższym chciałbym zapytać, jak duża jest różnica pomiędzy 2. ligą a Fortuna 1. Ligą? Na pewno jest bardzo znacząca. Jest duży przeskok jakościowy, jeśli chodzi o piłkarzy. Wiadomo, to jest zaplecze ekstraklasy, więc myślę, że każdy, kto występuje w tej lidze ma aspiracje, by grać w najwyższej klasie rozgrywkowej. W 1. lidze są naprawdę fajne stadiony, poukładane kluby z aspiracjami, by grać szczebel wyżej. Cała otoczka tej ligi jest na lepszym poziomie. Mecze każdej kolejki są przecież w Polsacie Sport. Nie masz wrażenia, że największa różnica dotyczy kwestii taktycznych? Że jednak spotkania w I lidze czasami są mniej atrakcyjne, jeśli chodzi o emocje, natomiast zdecydowanie więcej jest ekip dobrze poukładanych? Na pewno tak jest. Wynika to może również z tego, że poziom jest naprawdę bardzo wyrównany i w zasadzie każdy może wygrać z każdym. Dlatego wyniki często oscylują w granicach 1:0, 1:1. Z pewnością taktyka jest aspektem, do którego należy przywiązywać olbrzymią uwagę. Czy kiedy kilka lat temu przechodziłeś z Rakowa Częstochowa do Znicza Kłobuck, to wyobrażałeś sobie, że jeszcze wrócisz na wysoki poziom i to wszystko ułoży się dla Ciebie w tak pozytywny sposób? Powiem szczerze, że w tamtym momencie trudno było mi myśleć, że sprawy nabiorą takiego obrotu w aż tak dużym stopniu. Na pewno po udanych sezonach – mimo że mówimy o niższych ligach – po strzeleniu dosyć dużej ilości goli, chciałem spróbować jeszcze gdzieś wyżej. Udało się na szczeblu centralnym podpisać kontrakt w Skrze. I cieszę się, że – tak myślę – niespodziewanie awansowaliśmy z drugiej do pierwszej ligi. I teraz musimy bardzo się starać, żeby to wszystko utrzymać. Pokazać, że poprzedni sezon nie był przypadkiem. Są tutaj, w klubie, naprawdę świetni ludzie i myślę, że stać nas na to, żeby na stałe zagościć w pierwszej lidze. Myślisz, że kluczem do rozwoju twojej kariery była zmiana pozycji? W drużynach juniorskich, a później w pierwszej drużynie Rakowa, występowałeś na pozycji wahadłowego, a czasami nawet środkowego obrońcy. Tak, zdarzały się mecze, w których grałem w trójce jako jeden z bocznych stoperów. Głównie jednak występowałem na wahadle czy w innym ustawieniu – również na boku pomocy. Myślę, że zmiana pozycji po przejściu z Rakowa do niższej ligi, do Znicza Kłobuck, dała mi pewien impuls, otworzyła nowe drogi i możliwości. Cieszę się, że tak się stało. Gdyby nie to, pewnie nie byłbym w tym miejscu, w którym jestem teraz. Chciałbym, żebyśmy jeszcze chwilę porozmawiali o poprzednim, wyjątkowym sezonie. Czy wówczas kiedy na wiosnę pojawił się delikatny kryzys, było dużo spotkań, w których nie wygrywaliśmy, dalej wierzyliście w awans do Fortuna 1. Ligi? Myślę, że tak. W szatni nie pojawiło się zwątpienie, że nie zagramy w barażach, ponieważ po dobrym starcie rundy wiosennej – to właśnie baraże były naszym celem. Pewnie po cichu niektórzy myśleli o awansie bezpośrednim po sezonie zasadniczym, ale myślę, że nie było to w naszym zasięgu. Na szczęście, mimo słabszej serii, która się nam przytrafiła, udało nam się uzyskać miejsce barażowe. Być może gdyby nie słabsza seria, podczas której nie udało nam się wygrać bodaj dziewięciu czy dziesięciu meczów,Czytaj więcej

„Zawsze może być lepiej, ale mamy komfort przygotowań” – rozmowa z trenerem Jakubem Dziółką

Ostatni mecz ligowy w Polkowicach do sobotniej (16.10) konfrontacji z GKS-em Katowice przedzieli 13 dni przerwy. To dobry moment, aby nieco dłużej porozmawiać z trenerem o dotychczasowych występach, ciągłych wyjazdach, szansach na poprawę tej sytuacji czy stanie zdrowotnym w drużynie Skry. Zapraszamy do rozmowy z Jakubem Dziółką. Panie trenerze, ostatnio mamy sporo przerw od grania. Mecze Skry są przekładane z powodu powołań do reprezentacji czy problemów infrastrukturalnych również naszych rywali. Dzisiaj (13.10) mieliśmy zagrać w Nowym Sączu, ale to spotkanie już drugi raz zostało przełożone. Z jednej strony jest więcej czasu na odpoczynek, ale z drugiej pewnie rozbija to cykl treningowy? – Nie ukrywam, że przygotowywaliśmy się do meczu z Sandecją, mieliśmy w zeszłym tygodniu mikrocykl, który przygotowywał nas do tego meczu. Późno dowiedzieliśmy się o tym, że mecz będzie przełożony, ale byliśmy świadomi, że może się tak stać. Na pewno ma to swoje plusy i minusy. Szkoda, bo rytm meczowy został zachwiany i będziemy to nadrabiać dopiero w listopadzie. Inne kluby też mają swoje problemy i musieliśmy się do tego zastosować. Przygotowujemy się teraz do meczu w Katowicach. Jedna trzecia sezonu właściwie za nami. Uzbieraliśmy 12 punktów w trzech meczach wygranych, trzech zremisowanych i przy czterech porażkach. Jak pan ocenia ten dorobek? Biorąc pod uwagę, że gramy tylko na wyjazdach najgorzej chyba nie jest? – Stąpając bardzo twardo po ziemi mogę powiedzieć, że się z tym zgadzam. Aczkolwiek w tych dziesięciu meczach mogliśmy oczywiście zdobyć więcej punktów. Taka możliwość na pewno istniała. W tym momencie ten stan jest nie chcę powiedzieć, że dobry, ale pozwala nam komfortowo przygotowywać się do kolejnych spotkań. Spokojnie trenujemy i możemy przygotowywać się do najbliższych meczów. Ciężko powiedzieć co byłoby gdyby tych punktów było mniej, ale wiemy, że w tej lidze każdy mecz jest bardzo istotny. Wyniki innych meczów pokazują, że każdy może wygrać z każdym i tak samo każdy z każdym przegrać. Do każdego meczu przygotowujemy się osobno i podchodzimy z nastawieniem, że punktów nie mamy wystarczająco. Różnice punktowe pomiędzy zespołami, które są na dole tabeli są bardzo niewielkie. Po jednej czy dwóch kolejkach kolejność może się totalnie przetasować. Jak dotąd wszystkie mecze rozgrywamy na wyjazdach. Jak drużyna reaguje na to od środka? Stanowi to problem natury mentalnej? Pojawia się znużenie ciągłymi podróżami na stadiony rywali? – Myślę, że było to widać właśnie w meczu z Polkowicami. To był szczyt takiego nazwijmy znużenia. Na pewno ma to miejsce, bo nawet w takim mikrocyklu startowym musimy dojechać na trening do Blachowni czy Kamyka i też poświęcamy na to kilkadziesiąt minut w jedną stronę. Sumując to wszystko tego czasu nazbiera się naprawdę sporo. Żaden z piłkarzy jednak na razie specjalnie nie narzeka, my też tego tematu specjalnie nie podnosimy. Wiemy jaka jest sytuacja i pracujemy. Te ostatnie dwa tygodnie były czasem na złapanie oddechu i dystansu. Było kilka dni wolnego, aby zatęsknić za piłką. Wierzy trener, że wiosną uda nam się w końcu zagrać w Częstochowie? – Wierzę w to i bardzo chciałbym, aby tak było. Nie mam wiedzy w tym momencie na jakim etapie są rozmowy, ale wierzę, że będzie nam dane zagrać w Częstochowie. Przejdźmy teraz do przyjemniejszego tematu. Nigdy wcześniej w Skrze nie było tak dobrze, aby trzech zawodników otrzymało powołania do młodzieżowych reprezentacji. Maciek Mas w kadrze U-20 zebrał ponadto pozytywne opinie, zaliczył asystę w meczu z Norwegią. – To są dobre rzeczy dla zawodników, dla całego klubu również, bo mamy w swoich szeregach reprezentantów. Dla nich na pewno jest to bodziec, aby dalej się rozwijać i stawać lepszymi piłkarzami. Jest to też sygnał dla naszych młodych piłkarzy, że warto pracować i wykorzystać ten czas, że Skra jest w pierwszej lidze do swojego rozwoju. A propo młodych zawodników to chciałem trenera zapytać o naszą drugą drużyną, która bardzo dobrze radzi sobie w lidze okręgowej. Jest stały kontakt z trenerem Tomaszem Szymczakiem? Widzi trener w „dwójce” zawodników, którzy niedługo mogliby dołączyć do pierwszego zespołu? – Tak, na bieżąco rozmawiamy. Grają tam piłkarze, którzy są w naszej szerokiej kadrze, jak Adrian Żabik, Daniel Błędowski, Mateusz Magdziarz, Kuba Hajda czy Oskar Krawczyk. Wiem, że dla tych zawodników w tym momencie ważna jest również szkoła. Staramy się mikrocykl do nich dostosować tak, aby mogli uczestniczyć w treningach z pierwszą drużyną. Oni są na stałe włączeni do kadry i ciągle ich obserwujemy. Nasz sztab również pojawia się na meczach rezerw i zdajemy sobie raport. Po okresie dłuższej przerwy od grania, już niedługo grać będziemy co trzy dni. Zaczniemy w sobotę meczem w Katowicach, potem kolejne dwa bliskie wyjazdy do Opola i Tychów. – Zgadza się, czekają nas trzy mecze w ciągu tygodnia i w kontekście pozyskiwania punktów są to mecze bardzo ważne. Nie ukrywam, że cieszy mnie bardzo, że wrócił do treningów Przemek Sajdak i nasza kadra w tym momencie jest zdrowa w 100 procentach. Oby tak było jak najdłużej, bo to jest ważne, aby mieć zdrowych zawodników do gry. Oprócz Przemka i Kamila Wojtyry nikt w tym sezonie dłuższych absencji nie miał i to może tylko cieszyć. Zawodnicy dzięki temu mogą ze sobą rywalizować na poszczególnych pozycjach i to też podnosi jakość indywidualną, jak i całej drużyny. Na koniec chciałem zapytać właśnie o sytuację zdrowotną, ale trener mnie uprzedził przekazując dobre wieści. – Wszyscy poza Adamem Olejnikiem są gotowi do grania. Adam jednak też coraz częściej zaczyna z nami trenować, dobrze jest go wiedzieć z nami na boisku i myślę, że za jakiś czas uda mu się wrócić i zadebiutować w pierwszej lidze. Należy mu się to za pracę włożoną dla Skry we wcześniejszych latach. Rozmawiał Mariusz Rajek

Bartosz Baranowicz: – „Tą drużynę stać na dużo więcej”

Jednym z zawodników, którzy dołączyli do naszej drużyny po awansie na zaplecze ekstraklasy jest utalentowany, 18-letni pomocnik Bartek Baranowicz. Na debiut w meczu ligowym musiał poczekać do starcia z Podbeskidziem, kiedy pojawił się na placu gry w 81. minucie. Pełne spotkanie zagrał nie tak dawno, w meczu Fortuna Pucharu Polski z Lechem Poznań. Jak czuje się w naszym klubie i mieście? Czy odczuwa, że trenerzy coraz bardziej mu ufają? O tym w krótkiej rozmowie. Bartek, debiut w wyjściowym składzie za tobą. Doczekałeś się go w pucharowym meczu z Lechem, zagrałeś pełne 90 minut. Decyzja trenera chyba ucieszyła? – Nie ukrywam, że nie mogłem doczekać się debiutu w pierwszym składzie, dlatego gdy tylko dowiedziałem się, że będę grał bardzo się z tego powodu ucieszyłem. W Fortuna 1 Lidze co tydzień gramy na fajnych, nowoczesnych stadionach, ale jednak stadion Lecha to jeszcze wyższa półka. Było to duże przeżycie wybiec na taką murawę, nawet jeśli kibiców za wielu nie było? – Na stadionie Lecha byłem dwa razy z wysokości trybun, ale gdy wszedłem na murawę stadion zrobił na mnie jeszcze większe wrażenie. W ostatnim meczu w Polkowicach wszedłeś w 67. minucie i był to twój najdłużej spędzony czas na boisku jak dotąd w lidze. Masz takie poczucie, że sztab coraz mocniej na ciebie stawia? – Na każdym treningu daje z siebie 100 procent i ciężko pracuję, aby dostawać większą liczbę minut w Fortuna 1 lidze. Cieszę się, że zaczynam grać trochę więcej. Jedna trzecia sezonu za nami. 12 punktów w 11 meczach i trzy wygrane mecze to twoim zdaniem dobry wynik? – Myślę, że z perspektywy beniaminka 12 punktów to nie jest zły wynik, ale wiem również, że tą drużynę stać na dużo więcej. Póki co gramy tylko na wyjazdach. Powiedz jak duży to jest od strony szatni? Na pewno dużo o tym rozmawiacie. Wyobrażasz sobie, aby tak było również na wiosnę? – Rozgrywanie meczy co tydzień na wyjazdach nie jest łatwe, ale staramy się nie szukać wymówek. Mam nadzieję, że w drugiej rundzie będziemy mogli rozgrywać mecze u siebie, bo może być to nasz spory atut. Jak zaaklimatyzowałeś się w Częstochowie po tych kilku miesiącach? Z Zabrza teoretycznie nie jest daleko. Dojeżdżasz na treningi czy mieszkasz w Częstochowie? – W Częstochowie zaaklimatyzowałem się bardzo dobrze. Samo miasto jest ładne. Na treningi codziennie dojeżdżam z Szymonem Szymańskim i Bartkiem Neugebauerem. No właśnie, a propo dojazdów z kolegami. W tym okienku doszło do Skry sporo zawodników ze Śląska, w tym trzech z Górnika. To wam pomaga? Spędzacie też czas poza boiskiem? – Pomagało na pewno na początku, teraz gdy jesteśmy już długo z drużyną inaczej na to patrzymy. Jakby nie patrzeć jest to normalne, że spędzamy więcej czasu ze sobą, bo znamy się już bardzo długo, nie tylko z boiska. Rozmawiał Mariusz Rajek foto: źródło – www.lechpoznan.pl

Kulisy meczu w Polkowicach

Od meczu z Górnikiem upłynęło już kilka dni, lecz warto wrócić jeszcze na chwilę do niedzielnego spotkania i spojrzeć na nie z innej strony. Zapraszamy do obejrzenia starcia w Polkowicach od kuchni!

„Zapamiętam ten dzień na zawsze”. Oskar Krawczyk zadebiutował w pierwszej drużynie!

Wychowanek naszego klubu, utalentowany, zaledwie 16 – letni Oskar Krawczyk w ubiegłotygodniowym spotkaniu z Lechem Poznań zadebiutował w pierwszej drużynie. Młody napastnik zapracował na swoją szansę niezwykle ciężką pracą, a jego historia z pewnością jest dobrym przykładem dla pozostałych adeptów naszej Akademii. Na początku z pewnością warto podkreślić fakt, że Krawczyk od początku swojej przygody z piłką jest związany ze Skrą. Trenuje w naszym klubie od wielu lat. Prawdziwa, pierwsza nagroda za lata rzetelnych treningów pojawiła się w 85. minucie wspomnianego starcia z Kolejorzem. Młody napastnik pojawił się na płycie stadionu przy Bułgarskiej, zastępując na boisku kapitana naszego zespołu, Piotra Noconia. Oskar Krawczyk przyznaje, że debiut przy akompaniamencie dopingu kilku tysięcy kibiców, na jednej z aren Euro 2012, był dla niego wyjątkowym wydarzeniem: – Debiut w Pucharze Polski z tak prestiżową drużyną jak Lech Poznań, to niesamowite przeżycie. Trudno jest mi to opisać, ponieważ trzeba to po prostu przeżyć. Emocje, które towarzyszą w takiej sytuacji jeszcze nigdy ze mną nie były. Na pewno zapamiętam ten dzień na zawsze – opowiada wychowanek Skry. Jeszcze kilka miesięcy temu Oskar Krawczyk występował w juniorskich drużynach naszego klubu. Obecnie regularnie trenuje z „jedynką” i występuje w drugim zespole rywalizującym w Klasie Okręgowej. Poziom jego występów na poziomie seniorskim może wskazywać na to, że bardzo szybko zaadaptował się do rywalizacji ze starszymi zawodnikami: – Różnica między grą juniorską a seniorską jest ogromna pod każdym względem. Gra w lidze z seniorami uczy odpowiedzialności. Każdy błąd zazwyczaj kończy się groźną sytuacją dla przeciwnika. Regularne występy powodują, że nabieram coraz większego doświadczenia, które z pewnością przyda mi się w przyszłości – zauważa Krawczyk. Warto odnotować fakt, że nasz młody napastnik twardo stąpa po ziemi i robi wszystko, by w przyszłości otrzymać kolejne szanse od trenera Jakuba Dziółki: – Przechodząc w tak młodym wieku do grupy seniorów potrzeba dużo cierpliwości i pokory na treningach, by zdobyć zaufanie starszych i bardziej doświadczonych kolegów. Na pewno będę dążyć do tego, żeby prezentować tak wysoki poziom gry w meczach jak podstawowi zawodnicy pierwszej drużyny. Myślę, że muszę nabrać większego doświadczenia w spotkaniach pod dużą presją, aby dostawać szanse na poziomie 1. ligi. Mam nadzieję, że dzięki trenerom z dnia na dzień będę stawał się lepszym zawodnikiem – zakończył nasz wychowanek. Historia Oskara pokazuje, jaką wartość niesie za sobą praca na treningach i wiara w końcowy sukces. Jeśli młody napastnik w dalszym ciągu będzie w podobny sposób dążył do swoich celów, to z pewnością otworzą się przed nim kolejne możliwości i szanse. Daniel Flak

Maciej Mas został powołany do reprezentacji Polski U-20!

Maciej Mas otrzymał powołanie do reprezentacji Polski U – 20! Napastnik naszego klubu wyjedzie na zgrupowanie do Woli Chorzelowskiej i weźmie udział w dwóch spotkaniach towarzyskich. Kadra prowadzona przez Miłosza Stępińskiego w najbliższy czwartek w Rzeszowie rozegra spotkanie z Niemcami (godz. 18), a kilka dni później – 11 października o godzinie 15 – zmierzy się w Lillestrom z Norwegią Maciej Mas jest niewątpliwie piłkarzem zdradzającym bardzo duży potencjał, a nam pozostaje tylko się cieszyć, że dobra gra napastnika Skry została doceniona przez selekcjonera młodzieżowej reprezentacji.

Łukasz Winiarczyk po spotkaniu z Górnikiem Polkowice: „Szanujemy ten punkt” – VIDEO

We wczorajszym spotkaniu z Górnikiem Polkowice Łukasz Winiarczyk wyraźnie zaznaczył swoją obecność w ofensywie, kilkukrotnie szarżując lewym skrzydłem i stwarzając zagrożenie pod bramką rywali. Po meczu lewy defensor naszej drużyny przyznawał, że należy szanować punkt wywieziony z trudnego terenu. Odniósł się także do kilku innych kwestii. Rozmawiał Daniel Flak

Sprawiedliwy remis w Polkowicach

Z trudnego terenu w Polkowicach udało nam się przywieźć jeden punkt po bezbramkowym remisie. To z pewnością jest dobra informacja, gorszą jest styl i gra w ofensywie Skry. Momentami polkowiczanie mocno spychali nas do obrony, na nasze szczęście byli jednak wysoce nieskuteczni. – Widać, że jesteśmy już zmęczeni ciągłymi podróżami i wyjazdami – przyznał po meczu trener Jakub Dziółka. Do Polkowic przyjechaliśmy zrehabilitować się za ostatnie porażki. Dodatkową motywacją było to, że w Polkowicach od dawien dawna nie wygraliśmy. W pierwszej odsłonie była to typowa ligowa „młócka”. Niby nie brakowało walki, widać było, że oba zespoły podeszły do meczu z dużą determinacją i chęcią powetowania sobie ostatnich niepowodzeń, jednak z obu stron było zbyt dużo błędów i niedokładności, a długimi fragmentami wiało nudą. Warta odnotowania była sytuacja z 8. minuty, kiedy to żółtą kartką za brutalny faul na Dawidzie Niedbale ukarany został Bruno Żołądź. Cała nasza drużyna doskoczyła jednak do arbitra domagając się wykluczenia zawodnika gospodarzy z boiska. Sędzia Paweł Pskit decyzji jednak nie zmienił. Najlepsza okazja na bramkę dla Skry? Wystawienie futbolówki w 26. minucie przez Łukasza Winiarczyka Marcinowi Stromeckiemu. „Stroma” uderzył jednak za lekko i nieczysto, przez co zawodnicy Górnika zdołali zblokować uderzenie. Sześć minut później strzału z dalszej odległości spróbował Piotrek Nocoń, niestety jednak niecelnie. W 36. minucie mieliśmy dużo szczęścia. Po błędzie w defensywie piłka skiksowała w polu karnym i wyszła na rzut rożny. W 49. minucie gospodarze mieli świetną okazję na premierowe trafienie. Mateusz Piątkowski wystawił idealną piłkę Jakubowi Sypkowi, ten jednak zakręcił się wokół piłki w naszym polu karnym marnując okazję. Był to jednak sygnał ostrzegawczy dla naszej defensywy, że tak grać nie można. Z każdą minutą niestety rosły przewaga i napór Górnika. W 57. minucie wprowadzony dosłownie chwilę wcześniej Karol Fryzowicz mógł mieć prawdziwe wejście smoka gdyby wykorzystał idealnie wystawioną piłkę przez Mariusza Szuszkiewicza. W kolejnych minutach najjaśniejszą postacią w naszej drużynie był Mateusz Kos, który w 65. minucie uratował nas po kolejnym groźnym dośrodkowaniu, a cztery minuty później pewnie wyłapał moce uderzenie Piątkowskiego. Sytuacje bramkowe w zasadzie stwarzali sobie jedynie miejscowi i pozostało liczyć na to, że zgodnie ze starym piłkarskim porzekadłem ich niewykorzystanie zemści się na drużynie Górnika. Tych szans nie mieliśmy wiele, w końcówce jednak się pojawiły. Na okazję bramkową musieliśmy poczekać do 86. minuty, kiedy po podaniu Bartosza Baranowicza minimalnie niecelny strzał nad poprzeczką oddał „Nocek”. W 90. minucie piłka w polu karnym rywali nieco przypadkowo spadła pod nogi wprowadzonemu w drugiej połowie Kamilowi Wojtyrze. Nasz napastnik uderzył jednak za lekko, by pokonać Marcina Furtaka. – Gratuluję mojemu zespołowi poświęcenia, bo na półmetku rozgrywek widać, że jest już zmęczenie ciągłymi podróżami, wyjazdami. Teraz mamy trochę więcej czasu do meczu z Sandecją i postaramy się dobrze zregenerować, bo potem znów będziemy grać co trzy dni. Zarówno Górnik jak i my mieliśmy swoje sytuacje. Zabrakło nam trochę spokoju i jakości, żeby strzelić bramkę. Remis jest moim zdaniem sprawiedliwy – skomentował spotkanie w Polkowicach trener Jakub Dziółka. Szkoleniowiec gospodarzy zdobyciem jednego punktu był rozczarowany. – Plus jest taki, że nie straciliśmy bramki. Minusem na pewno są sytuacje, których nie wykorzystujemy. Remis w naszym położeniu to jest trochę mało, ale pozostaje pracować wedle planu, który założyliśmy – przyznał Paweł Barylski. Górnik Polkowice – Skra Częstochowa 0:0 Górnik: Furtak, Magdziak, Kucharczyk, Żołądź Ż (Purzycki), Pałaszewski Ż (Wacławczyk), Radziemski, Bancewicz, Szuszkiewicz (Sobków), Sypek (Szmyt), Opałacz Ż (Fryzowicz), Piątkowski Skra: Kos, Mesjasz, Brusiło, Winiarczyk, Krzyżak, Stromecki Ż (Baranowicz), Nocoń (Bronisławski), Szymański Ż, Napora, Niedbała (Kwietniewski), Mas (K. Wojtyra) Mariusz Rajek, zdj. Natanael Brewczyński, Grzegorz Przygodziński

Niewygodny rywal z Dolnego Śląska. Przedstawiamy Górnik Polkowice

Dzisiejszego popołudnia podopieczni trenera Jakuba Dziółki zmierzą się ze starymi znajomymi z rozgrywek drugoligowych, drużyną Górnika Polkowice. Nadchodzi więc dobry czas, by bliżej przedstawić Wam zespół najbliższego rywala naszych piłkarzy. Zaczniemy od rzutu okiem na historię klubu z Dolnego Śląska, który został założony w 1947 roku. I chociaż drużyna z Polkowic przez większość czasu funkcjonowania w niższych ligach, to z pewnością warto odnotować, iż zaznaczyła swoją obecność także na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Zielono – Czarni mieli okazję występować w ekstraklasie przez rok – w sezonie 2003/2004. Nie ulega wątpliwości, iż tegoroczny sukces w postaci awansu do 1. ligi rozpalił w sercach kibiców nadzieję, że w niedalekiej przyszłości ich klub ponownie zagości w elicie. Gwoli przypomnienia należy zauważyć, że Górnik zwyciężył w rozgrywkach drugoligowych, będąc drużyną najbardziej regularną i pewną. Podopieczni Janusza Niedźwiedzia (notabene, obecnie szkoleniowca łódzkiego Widzewa) zakończyli rozgrywki z przewagą sześciu punktów nad drugim GKS – em Katowice. I chociaż w szeregach zespołu dokonano pewnych przetasowań, to trzon drużyny triumfującej na trzecim szczeblu rozgrywkowym się nie zmienił. Przed startem obecnego sezonu nowym szkoleniowcem zespołu z Polkowic został Paweł Barylski, który wcześniej przez lata stacjonował jako asystent w Śląsku Wrocław. Mimo że Górnik Polkowice jest pierwszym klubem, w którym pracuje jako główny trener, to z pewnością bardzo wiele wyciągnął od kilku uznanych fachowców, których spotkał przy okazji pracy w WKS – ie. W obecnej kampanii podopieczni trenera Barylskiego nie radzą sobie jednak najlepiej. Dotychczas Górnik wygrał tylko jedno spotkanie, zwyciężając z Arką Gdynia 2:1. Ponadto należy zauważyć, że gracze z Polkowic całkiem nieźle opanowali sztukę kompromisu, wszak aż pięciokrotnie dzielili się punktami z rywalem. Po dziesięciu rozegranych meczach mają na koncie 9 oczek i zajmują czternastą pozycję w ligowej tabeli. Na nieszczególnie przyjemne lądowanie polkowiczan w pierwszoligowej rzeczywistości z pewnością składa się przeciętna dyspozycja w defensywie. W ubiegłym sezonie gracze z Dolnego Śląska stracili zdecydowanie najmniej bramek na trzecim szczeblu rozgrywkowym, tymczasem w obecnych rozgrywkach – na zapleczu ekstraklasy – podopieczni Barylskiego stracili już siedemnaście goli. Nie zmienia to jednak faktu, że w szeregach obronnych naszych rywali nie brakuje graczy doświadczonych, którzy niejednokrotnie udowadniali, że potrafią umiejętnie strzec dostępu do własnej bramki. Zdecydowanie najgroźniejszym graczem Górnika jest 36 – letni środkowy napastnik, Mateusz Piątkowski, który w bieżącym sezonie pięciokrotnie pokonywał bramkarzy rywali. W trakcie swojej kariery doświadczony snajper rozegrał blisko sto spotkań na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Przez pewien czas doskonale poczynał sobie w barwach Jagielloni Białystok. Obecnie doskonale korzysta ze swoich umiejętności i doświadczenia, notując dobry start i nie ulega wątpliwości, że nasi defensorzy będą musieli na niego szczególnie uważać. Śmiało można jednak postawić tezę, że najważniejszym piłkarzem Zielono – Czarnych jest kapitan zespołu, Kamil Wacławczyk. 34 – letni rozgrywający potrafi świetnie regulować tempo gry i umiejętnie rozdzielać futbolówkę do partnerów. Ponadto – niezależnie od formy, w jakiej znajduje się lider Górnika – musimy pamiętać, że mówimy o piłkarzu, który lubi posyłać prostopadłe piłki w kierunku bardziej ofensywnie usposobionych graczy i nieźle czuje się w fazie kreacji. Niezwykle istotnymi punktami zespołu są także inni ofensywni piłkarze Górnika – Mariusz Szuszkiewicz czy Eryk Sobków, którzy na drugoligowym poletku notowali kapitalne liczby. Na koniec warto dodać, że drużyna z Polkowic jest dla nas rywalem szczególnie niewygodnym. Konfrontacje z Zielono – Czarnymi nigdy nie należały do łatwych i przyjemnych, a ostatnie trzy spotkania między Skrą a Górnikiem kończyły się zwycięstwem naszych przeciwników. Jednak to gracze trenera Jakuba Dziółki lepiej rozpoczęli pierwszoligowe zmagania. Nasza drużyna posiada na tyle duże umiejętności, że może spokojnie poradzić sobie z niewdzięcznym rywalem. Wierzymy, że dzisiejsze popołudnie dostarczy sympatykom Skry samych pozytywnych wrażeń. Transmisję z dzisiejszego meczu można śledzić w Polsat Box Go pod linkiem: https://bit.ly/ObejrzyjSkre Daniel Flak