Seria zwycięstw przerwana w Kielcach. Korona za mocna

Każda seria musi się kiedyś skończyć. W sobotni wieczór Skra zakończyła passę czterech wygranych oraz pięciu z rzędu meczów bez porażki. Z drużyną, która jest w absolutnej czołówce Fortuna 1 Ligi i interesuje ją wyłącznie awans do krajowej elity próbowaliśmy walczyć i momentami grać otwarty futbol. Korona Kielce okazała się rywalem zbyt trudnym i wygrała z nami po raz drugi w sezonie. Tym razem aż 4:1. Honorową bramkę dla Skry zdobył Maciek Mas.

Opromieniona ostatnimi zwycięstwami na starcie z trzecią po pierwszej rundzie Koroną nasza drużyna udała się do Kielc z nastawieniem powalczenia o kolejny dobry wynik i bez bojaźni przed wyżej notowanym rywalem. Już w 2. minucie Maciek Mas wrzucił dobrą piłkę w pole karne gospodarzy, Przemka Sajdaka uprzedzili jednak defensorzy Korony. Miejscowi, którzy formalnie w sobotę grali na wyjeździe odpowiedzieli dwie minuty później. Jako pierwszy poziom rozgrzania Mateusza Kosa sprawdził Jacek Podgórski. W 14. minucie kielczanie niestety objęli prowadzenie. Z lewej strony uderzał powracający po kontuzji Adam Frąszczak, piłkę nieco niefrasobliwie odbił przed siebie „Kosik” i z najbliższej odległości piłkę w bramce umieścił Dawid Błanik.

Stracony gol nas nie podłamał i na szczęście dość szybko, bo w 23. minucie Skra doprowadziła do wyrównania. Nasza bramka była zresztą podobna do tej zdobytej przez Koronę. Z lewej strony pola karnego ambitnie o piłkę powalczył Łukasz Winiarczyk, wycofał do Marcina Stromeckiego, jego strzał wypluł przed siebie Konrad Forenc, ale przy dobitce z bliska Maćka Masa nie miał już szans. Bramka wyraźnie dodała nam wiatru w żagle, opanowaliśmy początkowy napór atakiem pozycyjny kielczan i toczyliśmy z Koroną wyrównany bój. Z okazji gospodarzy warto jeszcze odnotować uderzenie z rzutu wolnego w słupek Frąszczaka w 36. minucie. Widać było olbrzymi głód gry pierwszoplanowego zawodnika Korony.

Na drugą część spotkania kielczanie wyszli z mocną postawą szybkiego zdobycia drugiego gola i ta sztuka niestety udała im się już w 52. minucie. Jacek Podgórski zdobył gola, o którym można tylko rzec: „stadiony świata”. Rogalem o odpowiedniej paraboli z około 20 metrów wrzucił piłkę za kołnierz Kosowi, ale trudno trudno mieć do naszego bramkarza pretensje o tak straconego gola. Tym razem nie potrafiliśmy odpowiedzieć na stratę i 10 minut później Koroniarze podwyższyli prowadzenie. Nasza defensywa, która niemal w każdym meczu stanowiła monolit i była niezwykle trudną do sforsowania, w Kielcach miała niestety gorszy dzień. Niefrasobliwość obrony strzałem w długi róg wykorzystał Marcin Szpakowski.

Trzeba oddać naszej drużynie, że mimo niekorzystnego wyniku się nie poddawała walcząc o bramkę kontaktową. W 76. minucie dośrodkowanie z rzutu wolnego na prawej stronie celnym strzałem zamknął Rafał Brusiło. Niestety uderzył nieco za lekko i Forenc pewnie złapał futbolówkę. W samej końcówce Korona stworzyła sobie jeszcze kilka sytuacji. Wynik na 4:1 gospodarze ustalili w doliczonym czasie gry. Po kontrze piłkarze kieleckiego zespołu zabawili się w naszym polu karnym dosłownie wchodząc z piłką do bramki. Dzieła zniszczenia dokonał młodzieżowiec Jakub Górski.


Porażka na razie nie miała dla nas konsekwencji w tabeli. Skra pozostała na 8. pozycji w tabeli, ale może to ulec zmianie po meczach niedzielno-poniedziałkowych. W następnej serii gier zmierzymy się w Łodzi z ŁKS-em (26.11, godz. 18.00).

Skra Częstochowa – Korona Kielce 1:4 (1:1)

0-1 Dawid Błanik 14’
1-1 Maciej Mas 23’ asysta Stromecki
1-2 Jacek Podgórski 52’
1-3 Marcin Szpakowski 62’
1-4 Jakub Górski 90+2’

Skra: Kos, Brusiło, Mesjasz, Winiarczyk (Lukoszek), Krzyżak Ż, Szymański (Bronisławski), Nocoń, Sajdak, Stromecki (Baranowicz), Napora, Mas

Korona: Forenc, Malarczyk, Łukowski, Danek Ż, Sierpina, Koj, Błanik (Petrović), Podgórski (Lewandowski), Szpakowski Ż, (Górski) Gąsior, Frąszczak (Zebić)

w Kielcach, Skra gospodarzem

Widzów: 1552

Mariusz Rajek, zdj. Grzegorz Przygodziński, Natanael Brewczyński