W Opolu bez punktów

Niewiele zabrakło nam do kolejnego remisu na boiskach Fortuna 1 Ligi. Szczególnie pierwsza połowa zaległego spotkania z Odrą Opole była całkiem niezła w naszym wykonaniu i dawała nadzieję na powalczenie nawet o pełną pulę. Po zmianie stron obraz gry jednak nieco się zmienił, a gospodarze swoim uporem i konsekwencją wyszarpali wygraną po bramce w 89. minucie autorstwa Mateusza Kamińskiego. Był to piąty z rzędu mecz Skry bez zdobytej bramki. W meczu z Odrą nasz sztab szkoleniowy zdecydował się dokonać dwóch zmian, w podstawowym składzie pojawili się Kamil Lukoszek oraz Kamil Wojtyra i przyznać trzeba, że obaj od początku rozgrywali niezłe zawody. Gra całego zespołu Skry długimi fragmentami wyglądała dobrze i przyjemnie dla oka. Już w 5. minucie Lukoszek dograł z lewej strony na głowę Piotrka Noconia, a ten uderzył nieznacznie obok bramki. W 19. minucie mogliśmy mieć bramkę kolejki. Marcin Stromecki przymierzył z rzutu wolnego z około 25 metrów minimalnie obok słupka. Chwilę później próbował Mikołaj Kwietniewski, a nasza drużyna w tym fragmencie miała sporą przewagę. Jednak w 29. minucie mieliśmy dużo szczęścia. Po błędzie Stromeckiego tuż przed naszym polem karnym gospodarze mieli wyborną okazję na premierowe trafienie, błąd kolegi ofiarną interwencją uratował jednak Oskar Krzyżak. W ostatnim kwadransie pierwszej połowy Odra przejęła inicjatywę nad boiskowymi wydarzeniami. W 32. minucie nad bramką pocelował Dawid Czapliński, a sześć minut później opolanie byli najbliżej bramki w tej odsłonie. Po tym jak Krzysztof Janus huknął jak z armaty aż zahuczała poprzeczka bramki bronionej przez Mateusza Kosa.  Po przerwie tempo gry z naszej strony niestety nieco siadło, co było też konsekwencją zmiany sposobu gry przez Odrę. To gospodarze częściej napierali na nasze pole karne, jak Konrad Nowak w 62. minucie, kiedy posłał dobrą piłkę do wychodzącego sam na sam z Kosem Arkadiusza Piecha. Ten uderzył celnie, w sam środek bramki, ale zdecydowanie za lekko by pokonać naszego golkipera. Trzy minuty później Czapliński był w jeszcze lepszej sytuacji, ale ponownie zabrakło siły w uderzeniu. Gra częściej toczyła się na naszej połowie, co zamazało nieco pozytywne wrażenie z pierwszej odsłony. Piłka często lądowała w rękach Mateusza Kosa, który trzeba przyznać był bardzo pewnym punktem defensywy Skry. W 89. minucie Odra niestety dopięła swego. Mateusz Kamiński głową skierował piłkę do naszej bramki po bardzo dobrym dośrodkowaniu z prawej strony. Na ewentualne odrabianie strat zabrakło nam czasu. – Jesteśmy rozgoryczeni wynikiem, bo uważam, że zagraliśmy dobry mecz. Potrzebujemy bramek, żeby wygrywać mecze. Przez całe spotkanie dążyliśmy do tych sytuacji, przydarzyły nam się niestety błędy w dokładności, musimy zachowywać więcej spokoju pod bramką przeciwnika. Odra jest bardzo doświadczonym zespołem na tym poziomie rozgrywek. Nie pozostaje nam nic innego, żeby się zregenerować i przygotować jak najlepiej do meczów z GKS-em Tychy – powiedział na pomeczowej konferencji trener Jakub Dziółka. – Gratuluję moim chłopakom przede wszystkim konsekwencji i gry do końca. Jedna i druga drużyna były przyzwoicie zorganizowane w obronie. Zespół dążył do zwycięstwa i to może cieszyć. Od 75. minuty udało nam się przytrzymać Skrę na ich połowie. Cała drużyna zapracowała na tą wygraną – skomentował z kolei opiekun Odry Piotr Plewnia. Porażka w Opolu przy jednoczesnej wygranej Puszczy Niepołomice w Polkowicach zepchnęła naszą drużyną na 13. miejsce w tabeli Fortuna 1 Ligi. Już w sobotę (23.10, godz. 20.30) szansa na przełamanie podczas meczu z GKS-em Tychy. O punkty jednak z pewnością nie będzie łatwo. Tyszanie plasują się w czołówce stawki, a celem ich już w poprzednim sezonie był awans do PKO Ekstraklasy Odra Opole – Skra Częstochowa 1:0 (0:0) 1-0 Mateusz Kamiński 89’ (głową) Odra: Kuchta, Maćkowiak Ż, Kamiński, Kostrzycki Ż, Spychała (Pawlik), Trojak, Janus (Szrek), Niziołek, Czapliński (Żak), Nowak (Mikinic), Piech (Marzec) Skra: Kos, Mesjasz, Brusiło, Lukoszek, Krzyżak, Stromecki, Kwietniewski (Bronisławski), Szymański, Nocoń, Napora (Niedbała), K. Wojtyra (Mas) Mariusz Rajek, zdj. Grzegorz Przygodziński, Natanael Brewczyński

Etatowy pierwszoligowiec, który zawsze stawia trudne warunki. Przedstawiamy Odrę Opole

Dzisiejszego wieczoru nasi piłkarze wybiorą się w delegację do Opola. Tym razem na ich drodze stanie miejscowa Odra, która od lat występuje na pierwszoligowym szczeblu. Przyjrzyjmy się więc bliżej zespołowi, który zmierzy się z podopiecznymi trenera Jakuba Dziółki. Odra Opole została założona w 1945 roku i chyba śmiało można stwierdzić, że największe sukcesy święciła w pierwszym okresie swojego funkcjonowania. Najbardziej wymowny w tym przypadku jest fakt, że na najwyższym szczeblu rozgrywkowym Niebiesko – Czerwoni spędzili 22 sezony, lecz ostatni mecz w ramach elity rozegrali w 1981 roku. Największym triumfem w historii opolskiego zespołu z pewnością jest zdobycie Pucharu Ligi pod wodzą Antoniego Piechniczka. Ponadto piłkarze Odry kilkukrotnie walczyli o mistrzostwo Polski do ostatniej kolejki rozgrywek. W 2009 roku klub występujący wówczas na zapleczu ekstraklasy – wskutek zadłużenia – został zdegradowany do IV ligi. Zespół Odry zaliczył jednak szybką reaktywację, a piłkarze z Opola już po kilku latach powrócili na drugi szczebel rozgrywkowy w kraju. Niebiesko – Czerwoni stanowią solidną markę, z którą pojedynki niemal nigdy nie należały do łatwych. W obecnej kampanii gracze trenera Piotra Plewni – człowieka, który w sztabie opolskiego klubu pracuje od lat – z dorobkiem 17 punktów zajmują 9. miejsce w ligowej stawce. Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, że aż 13 oczek zdobyli na własnym obiekcie. W związku z powyższym, z pewnością nie będzie nadużyciem stwierdzenie, że gracze Odry wyjątkowo dobrze czują się na własnym obiekcie. Ostatnie dwa spotkania zakończyły się jednak porażką piłkarzy z Opola, którzy dwa tygodnie temu przegrali z tyskim GKS – em, by kilka dni później ulec zespołowi Puszczy Niepołomice. Wszystkie trzy bramki stracone w ostatnim meczu padły po akcjach z bocznych sektorów rywali. Gracze z Opola zbyt łatwo gubili krycie i dopuszczali swoich oponentów do doskonałych sytuacji bramkowych. Nie ulega jednak wątpliwość, że wśród piłkarzy Czerwono – Niebieskich nie brakuje indywidualności, które w dzisiejszym starciu mogą stanowić o sile naszych rywali. Świetnym posunięciem okazało się sprowadzenie przed sezonem Mateusza Marca, który w minionym sezonie do pewnego momentu regularnie występował na poziomie ekstraklasy. Były gracz Podbeskidzia imponuje dynamiką i wizją gry, co przekłada się również na świetne liczby – wszak w dwunastu spotkaniach ofensywny pomocnik Odry trzykrotnie trafiał do siatki przeciwników, do swojego dorobku dokładając także dwa ostatnie podania. Ciekawym zawodnikiem, którego z pewnością warto wziąć pod lupę, jest wypożyczony z wrocławskiego Śląska, Mateusz Maćkowiak. Młody, dwudziestoletni lewy obrońca mierzył się z już ze Skrą w rozgrywkach drugoligowych, wszak w ubiegłym sezonie występował w rezerwach klubu z Dolnego Śląska. W obecnej kampanii Maćkowiak strzelił już dwie bramki. Imponuje dynamiką i umiejętnością włączenia się w akcje ofensywne zespołu. Grywa także w młodzieżowej reprezentacji. W spotkaniu kadry U – 20 z Norwegią – w którym wystąpił również napastnik naszego klubu, Maciej Mas – strzelił nawet gola i zwrócił uwagę obserwatorów. Jest nieźle wyszkolony technicznie, a o jego potencjale najlepiej niech świadczy fakt, że występował w drużynach juniorskich RB Lipsk. Ponadto z pewnością należy zauważyć, iż w kadrze Odry znajduje się kilku doświadczonych graczy z bogatą, ekstraklasową historią. Mam na myśli chociażby byłego reprezentanta Polski, filigranowego Arkadiusza Piecha, czy Krzysztofa Janusa, który przez wiele lat stanowił ważne ogniwo Wisły Płock czy Zagłębia Lubin. I chociaż obaj weterani polskich boisk najlepsze lata kariery mają już za sobą, to na pierwszoligowym poziomie dalej stanowią wartość, której nie sposób podważyć. Nasi obrońcy szczególną opieką muszą obdarzyć także Konrada Nowaka – byłego piłkarza Górnika Zabrze, którego do ekstraklasy wprowadzał Adam Nawałka. Jego rozwój – do pewnego momentu, wręcz błyskawiczny – wyhamowały kontuzje. Nie zmienia to jednak faktu, że w ubiegłym sezonie Nowak był najskuteczniejszym zawodnikiem Odry, strzelając 6 bramek, a i w obecnym nie próżnuje – wszak ma już na koncie trzy trafienia. Mówimy o zawodniku kreatywnym, który stale szuka trudnych i nieoczywistych rozwiązań. Podsumowując, można dojść do wniosku, iż w kadrze Odry nie brakuje zawodników jakościowych, którzy stanowią solidną wartość. Jednak gracze naszego zespołu już pokazali, że mogą rywalizować i wygrywać z każdym w lidze. Co więcej, nietrudno zauważyć, iż w grze naszej drużyny widać stały progres, co – miejmy nadzieję – przełoży się na zwycięstwo w dzisiejszym starciu. Daniel Flak *** Transmisję ze spotkania z Odrą Opole możecie śledzić w aplikacji Polsat Box Go pod linkiem: https://bit.ly/ObejrzyjSkre. Pierwszy gwizdek o 20.30!

Odrabianie ligowych zaległości zaczynamy od Opola

Jeśli nasi piłkarze cierpieli w ostatnim czasie na głód ligowego grania, to teraz będą mogli „najeść się do syta”. Już w środę (20.10) rozegramy zaległe spotkanie w Opolu z miejscową Odrą. Opolanie mieli udany początek sezonu, jednak ostatnio popadli w mały kryzys. Można spodziewać się, że obie drużyny zagrają o pełną pulę, bo mecze naszych rywali rzadko kończą się podziałem punktów. We wrześniu drużyna Odry była jedną z rewelacji, w dziewiątym miesiącu roku ani razu nie zaznała goryczy porażki. O październiku póki co jej zawodnicy chcieliby jak najszybciej zapomnieć. Zagrali dwa mecze i oba zakończyły się porażkami. Przed przerwą na reprezentację ulegli 1:2 w Tychach GKS-owi, natomiast w miniony weekend doznali bardzo dotkliwej klęski 0:3 w Niepołomicach z Puszczą. Trener ekipy z Opolszczyzny nie krył po tamtym meczu dużego zdenerwowania postawą swojego zespołu. – Co tu dużo powiedzieć… Dwadzieścia minut poprawnej gry to jest zdecydowanie za mało jak na pierwszą ligę. Wstyd zagrać trochę taki mecz, jeden z naszych najsłabszych, jeśli nie najsłabszy w ostatnim czasie w naszym wykonaniu. Nie można atakować, a później nie bronić wysoko. Jeśli się nie umie tego robić to niestety trzeba zagrać troszeczkę niżej. Nie chcemy być zespołem, który tylko dobrze się broni. Czasami trzeba przyjąć taką srogą lekcję i są one dobre jeśli wyciąga się z nich odpowiedni wnioski – przyznał na pomeczowej konferencji Piotr Plewnia, szkoleniowiec Odry. Skra ostatnie dwa występy zakończyła bezbramkowym remisem. O ile mecz w Polkowicach był słaby w naszym wykonaniu, o tyle sobotnie (16.10) starcie w Katowicach z GKS-em może napawać optymizmem. Zagraliśmy odważnie, z pomysłem i w opinii wielu obserwatorów bardziej zasługiwaliśmy na wygraną niż utytułowana GieKSa. W drugiej połowie sędzia podyktował nawet dla nas jedenastkę, ale po konsultacji z wozem VAR niestety zmienił decyzję. – Byłem przekonany, że sędzia podtrzyma decyzję i będę miał okazje strzelać karnego. Byłem zdziwiony, gdy arbiter uznał jednak jednak, ze faulu w polu karnym nie było. Nad samą sytuacja nie zastanawiałem się dłużej, ponieważ mecz trwał dalej i trzeba było skupić się na grze – mówi wracając jeszcze do tamtej sytuacji Szymon Szymański. Z jakim nastawieniem podchodzi do kolejnej bitwy w Fortuna 1 Lidze? – Spodziewamy się trudnego meczu. Fakt, że Odra ostatnio gra himerycznie nie ma dla nas większego znaczenia. Jesteśmy pozytywnie nastawieni po meczu w Katowicach i na pewno będziemy chcieli zdobyć w Opolu trzy punkty – dodaje pomocnik Skry, a trener Jakub Dziółka zwraca uwagę na jeszcze jeden ważny aspekt: – Tylko trzy dni dzielą mecz w Katowicach od tego w Opolu i kluczowa będzie tu regeneracja, bo wiadomo, że wszystkie mecze gramy na wyjazdach i jest to na pewno jakaś przeszkoda. W tym momencie regeneracja może być ważniejsza nawet od treningu. Wszystkich zawodników w kadrze mam gotowych do gry i to jest wielki pozytyw. W przeszłości w drużynie Odry występowała aż czterech zawodników Skry: Rafał Brusiło, Łukasz Winiarczyk, Adam Mesjasz i Kamil Lukoszek. Pierwsza dwójka należy zresztą do „klubu 100” opolskiego klubu, ponieważ zaliczyli w barwach Odry więcej niż 100 oficjalnych występów. – Czy spodziewałem się, że kiedyś zagram w barwach Skry przeciwko Odrze na poziomie zaplecza ekstraklasy? Przyznam szczerze, że nie, bo celem Skry po moim przyjściu było utrzymanie w drugiej lidze, ale życie piłkarskie pokazuje, że w tym sporcie trzeba być gotowym na wszystko. Spodziewamy się bardzo ciężkiego meczu, bo stadion w Opolu jest dużym atutem Odry i wiem jak ciężko tam było drużynom walczyć o punkty, kiedy sam byłem jej piłkarzem. Pandemia mocno pokrzyżowała plany miasta w sprawie nowego stadionu, ale w tej chwili wszystko jest na dobrej drodze do powstania kolejnego nowoczesnego obiektu piłkarskiego w Polsce – mówi Rafał Brusiło, odnosząc się również do kwestii powstania w niedługim czasie nowoczesnego obiektu piłkarskiego w stolicy polskiej piosenki. Z opolanami bardzo często mierzymy się w przedsezonowych sparingach, natomiast ostatni raz o ligowe punkty walczyliśmy w sezonie 2015/2016. Było to jeszcze w III lidze, grupie śląsko-opolskiej. Warto przypomnieć, że PZPN reorganizował wówczas rozgrywki i połowa drużyn w stawce musiała się pożegnać z tym szczeblem rozgrywkowym. W obu meczach wygrali wtedy goście. Na „Lorecie” górą byli opolanie, którzy zwyciężyli 2:0. W Opolu niespodziewanie natomiast triumfowała Skra pokonując Odrę 1:0 w meczu ostatniej kolejki. Opolanie mieli już przed 30. serią gierzapewnione zwycięstwo w tej grupie III ligi i myślami byli przy barażach z Vinetą Wolin, po których wywalczyli upragniony awans do drugiej ligi. Jak będzie tym razem? Przekonamy się jutro dość późnym wieczorem. Pierwszy gwizdek spotkania przy Oleskiej zaplanowany został bowiem dopiero na godzinę 20.30. Transmisję meczu tradycyjnie będzie można oglądać w aplikacji Polsat Box. Mariusz Rajek

„Jesteśmy źli, że nie wygraliśmy” – Krzysztof Napora po meczu z GieKSą – VIDEO

– W Polkowicach jeden punkt mógł nas cieszyć, bo nie wyglądaliśmy tam dobrze. W Katowicach było było zupełnie inaczej, byliśmy lepszą drużyną i mieliśmy swój plan na ten mec. Jest duży niedosyt i jesteśmy źli, że wracamy do Częstochowy bez trzech punktów – mówił po sobotnim (16.10) meczu z GKS-em nasz pomocnik Krzysztof Napora. Po meczu porozmawialiśmy także o kilku innych wątkach, zapraszamy do oglądania. Rozmawiał Mariusz Rajek 

„Kontrolowaliśmy mecz i myślę, że dobrze to wyglądało” – Mikołaj Kwietniewski po meczu w Katowicach – VIDEO

Podczas wczorajszego spotkania z GKS – em Katowice Mikołaj Kwietniewski był jednym z najbardziej wyróżniających się zawodników naszej drużyny. W pomeczowej rozmowie ofensywny pomocnik w układance trenera Jakuba Dziółki podkreślał dobrą postawę naszej drużyny. Przyznał, że mogliśmy pokusić się o zwycięstwo. Odniósł się także do kilku innych kwestii.  Rozmawiał: Daniel Flak

„Przyjechaliśmy wygrać ten mecz” – trener Jakub Dziółka i Piotr Nocoń po meczu w Katowicach – VIDEO

Formalnie w spotkaniu 13. kolejki Fortuna 1 Ligi występowaliśmy w roli gospodarza i jak na tę rolę przystało chcieliśmy zgarnąć pełną pulę. Skończyło się bezbramkowym remisem, który zostawił w naszej drużynie spory niedosyt, co zgodnie na pomeczowej konferencji podkreślali trener Jakub Dziółka oraz kapitan Piotr Nocoń. Co jeszcze mieli do powiedzenia? Zapraszamy do oglądania.

Remis z niedosytem

Przed meczem z GKS-em jeden punkt można było potraktować jako rezultat co najmniej przyzwoity, ale po spotkaniu w Katowicach zakończonym bezbramkowym rezultatem mamy bardziej poczucie dwóch punktów straconych niż jednego zdobytego. Cieszyć może momentami nasza bardzo dobra gra i dominacja nad formalnymi gośćmi tego meczu. – Przyjechaliśmy tu wygrać, ale zabrakło gola – przyznał po spotkaniu trener Jakub Dziółka. Skra zdążyła przyzwyczaić, że w meczach z jej udziałem w Fortuna 1 Lidze pada mało goli i nie inaczej było w Katowicach. Powiedzieć, że na boisku nic się nie działo byłoby przesadą, ale nie ma się też co oszukiwać, że był to wielki piłkarski spektakl. Od pierwszych minut było widać u naszych zawodników duży głód piłki spowodowany dwutygodniową przerwą od ligowej rywalizacji, ale katowiczanie z przodu pozwalali nam na bardzo niewiele. Najaktywniejszy w ofensywie był Mikołaj Kwietniewski, a godny odnotowania z pewnością jest jego strzał z 14. minuty, tym bardziej, że była to już jego druga próba pokonania Dawida Kudły. Groźniejsze sytuacje stwarzała sobie GieKSa, ale jej celowniki były mocno rozregulowane, co najlepiej oddała sytuacja z 21. minuty. Rafał Figiel otrzymał świetną piłkę z prawej strony, ale okrutnie się pomylił strzelając wysoko nad poprzeczką. Formalni goście dzisiejszego meczu umieścili piłkę w bramce Mateusza Kosa w 27. minucie, kiedy to mający przeszłość w Skrze Danian Pavlas wystawił dobrą piłkę Patrykowi Szwedzikowi. Na nasze szczęście sędzia dopatrzył się pozycji spalonej. Bezbramkowy rezultat na półmetku meczu katowiccy kibice skwitowali gwizdami niezadowolenia. Po przerwie obie drużyny nadal utrzymywały całkiem niezłe tempo, a z biegiem czasu Skra zaczęła grać jak na gospodarza przystało coraz odważniej. Newralgiczne zdarzenie miało miejsce w 65. minucie. Piotrek Nocoń przejął piłkę w pobliżu pola karnego ekipy z Górnego Śląska, ta w efekcie trafiła do Maćka Masa, który został powalony w polu karnym. Sędzia Paweł Malec w pierwszym odruchu wskazał na rzut karny, ale kiedy Szymon Szymański już szykował się do pokonania Kudły, arbiter z Łodzi postanowił jednak skonfrontować swoją decyzję z monitorem VAR-u. Po wyjątkowo długich oględzinach zmienił decyzję odwołując karnego. W drugiej połowie to nasza drużyna częściej utrzymywała się przy piłce stwarzając zagrożenie w polu karnym rywali. Dużo pozytywnego wiatru z przodu wnieśli wprowadzeni Kamilowie Wojtyra oraz Lukoszek. Taki obraz gry frustrował momentami kibiców katowickiej ekipy. Z powodu sytuacji z VAR-em arbiter przedłużył spotkanie aż o sześć minut. Mecz zakończyła efektowna i skuteczna parada Mateusza Kosa po uderzeniu z bliska głową jednego z „GieKSiarzy”. – Mieliśmy jeden cel na to spotkanie, chcieliśmy je wygrać i było to widać od pierwszej minuty. Mieliśmy w niektórych fragmentach przewagę, momentami nawet sporą, ale zabrakło kropki nad „i”, czyli zdobytej bramki. Uniemożliwialiśmy katowiczanom ataki, mieliśmy do nich spory szacunek, bo jest to dobra drużyna. My też chcemy coś w tej lidze prezentować. Na gorąco mamy odczucie, że szkoda jest tych straconych punktów, ale jeden też przyjmujemy z pokorą – mówił na pomeczowej konferencji trener Jakub Dziółka. Opiekun gospodarzy, Rafał Górak skupił się na tym, że jego drużyna musi do kolejnych spotkań podchodzić z większą pokorą: – Trudne spotkanie, nasza zazwyczaj odważna defensywa była nieco stłumiona, nie byliśmy tak kreatywni. Trzeba sobie jasno odpowiedzieć na pytanie, czego my chcemy. Oczywiście chcemy, aby GKS był na tym szczeblu rozgrywek jak najdłużej, aby to było stabilnie mocne. Przypominam, że niedawno z tej ligi spadliśmy z hukiem. Jeż będziemy uważać takie drużyny jak Skra za przypadkowe w tej lidze to będzie to bardzo duży błąd. Musimy zmienić postrzeganie naszego ego. Remis z GKS-em pozwolił naszej drużynie na zachowanie 12. miejsca w tabeli, a pamiętać trzeba, że Skra na do rozegrania jeszcze dwa spotkania zaległe. Pierwsze z nich, z Odrą Opole już w najbliższą środę (20.10, godz. 20.30). Skra Częstochowa – GKS Katowice 0:0 Skra: Kos, Mesjasz, Brusiło, Winiarczyk (Lukoszek), Krzyżak, Stromecki Ż, Napora, Nocoń Ż, Kwietniewski (Niedbała), Szymański, Mas (K. Wojtyra) GKS: Kudła, Janiszewski Ż, Jędrych, Repka Ż, Figiel, Błąd, Kozłowski Ż (Szymczak), Wojciechowski (Woźniak), Kołodziejski, Pavlas, Szwedzik (Sanocki) Widzów: 1486 mecz w Katowicach, Skra gospodarzem Mariusz Rajek, zdj. Grzegorz Przygodziński, Natanael Brewczyński      

Drużyna, której ambicje zawsze sięgają wysoko. Przedstawiamy GKS Katowice

Już dzisiaj o godzinie 20.30 podopieczni trenera Jakuba Dziółki zmierzą się z zespołem GKS – u Katowice. W związku z powyższym chcielibyśmy przedstawić Wam zespół najbliższego rywala naszej drużyny. Zaczniemy od niewielkiej dawki historii związanej z klubem, który został założony w 1964 roku. I chociaż można postawić tezę, że „GieKSa” jest stosunkowo młodą organizacją, to z pewnością należy odnotować fakt, że mówimy o drużynie utytułowanej, która na najwyższym szczeblu rozgrywkowym spędziła aż trzydzieści sezonów. Piłkarze z Katowic czterokrotnie zostawali wicemistrzami Polski, ponadto wiele razy plasowali się w górnej połówce tabeli na najwyższym ligowym poziomie w naszym kraju. Nigdy jednak nie zdobyli tytułu mistrza. Triumfowali za to w Pucharze Polski, trzy razy podnosząc trofeum, co dla kibiców z Katowic z pewnością ma szczególne znaczenie. Należy wspomnieć także o kilku dobrych występach „GieKSy” w europejskich pucharach. Już kilka lat po utworzeniu klubu, w sezonie 1970/71, gracze z Katowic mierzyli się z wielką Barceloną w ramach Pucharu Miast Targowych. I chociaż w dwumeczu lepsza okazała się „Duma Katalonii”, to wyrównane boje z hiszpańską ekipą na Górnym Śląsku wspominane są do dzisiaj. Odnotować wypada również dwukrotny awans katowiczan na poziom 1/8 Pucharu Zdobywców Pucharów, a także udane występy w Pucharze UEFA. Ostatnie lata w wykonaniu GKS – u to jednak pasmo rozczarowań związanych z wielkimi oczekiwaniami wobec klubu. Ambicje kibiców z Bukowej zawsze sięgały niezwykle wysoko, tymczasem przez lata piłkarze z Górnego Śląska występowali na zapleczu ekstraklasy, a później – także na trzecim szczeblu rozgrywkowym. Dopiero w ubiegłym sezonie gracze trenera, Rafała Góraka, wywalczyli ponowną promocję do Fortuna 1. Ligi, w drugoligowej tabeli zajmując lokatę premiowaną bezpośrednim awansem. W Katowicach nikt nie zamierza jednak na tym poprzestawać, chociaż umówmy się – trudno od beniaminka rozgrywek oczekiwać szybkiego powrotu na poziom ekstraklasy. Początek sezonu w wykonaniu podopiecznych trenera Góraka z pewnością nie jest wizją wyjętą ze snu katowickich kibiców. Z dorobkiem 11 punktów „GieKSa” piastuje obecnie 14. lokatę w ligowej tabeli. Nie zmienia to jednak faktu, że ekipa z Górnego Śląska pozostaje rywalem niezwykle niewygodnym, który w swoim składzie posiada szereg postaci o uznanych na polskim rynku nazwiskach. Prawdziwym liderem drużyny jest Adrian Błąd, który w przeszłości występował także w ekstraklasie. Mówimy o zawodniku kreatywnym, który potrafi zaskoczyć rywali dobrym, prostopadłym podaniem, a także doskonale dośrodkować piłkę w pole karne. Świetnym przykładem jest chociażby ostatni mecz, w którym Błąd dwukrotnie asystował, obsługując Mateusza Szwedzika kapitalnymi dograniami. Ofensywny pomocnik „GieKSy” tworzy dobrze zgrany duet z Arkadiuszem Woźniakiem, wszak obaj wychowali się na jednym podwórku, co niejako przenosi się na poziom ich boiskowego zrozumienia. Woźniak rozegrał na poziomie ekstraklasy blisko 170 spotkań, przez lata stanowiąc ważny punkt Zagłębia Lubin. Nie ulega wątpliwości, że jego prawdziwym atutem jest uniwersalność. Były zawodnik „Miedziowych” może obstawić kilka ofensywnych pozycji. Najlepiej o umiejętnościach Arkadiusza Woźniaka świadczy fakt, że w 2011 roku zadebiutował w reprezentacji Polski. I chociaż drużyna prowadzona wówczas przez Franciszka Smudę wybiegła na rywali z Bośni w ligowym składzie, to na obecność wśród ekstraklasowych gwiazd trzeba było sobie zasłużyć. Nasi defensorzy muszą uważać również na Filipa Szymczaka – młodego, utalentowanego napastnika wypożyczonego z poznańskiego Lecha, z którym w stolicy Wielkopolski nadal wiążą spore nadzieje. W obecnej kampanii „dziewiątka” drużyny z Katowic trzykrotnie znajdowała drogę do bramki przeciwnika. Nietrudno dojść do wniosku, że ofensywny potencjał zespołu z Górnego Śląska pozwala na postraszenie każdej defensywy w naszej lidze. Rafał Górak zapewne dostrzega jednak problem z grą w defensywie swojej drużyny. Piłkarze „GieKSy” stracili bowiem już 26 goli, co bezsprzecznie stanowi najgorszy wynik wśród pierwszoligowych zespołów. Pamiętajmy jednak, że blok obronny naszych rywali stanowi kilku doświadczonych piłkarzy, którzy w każdej chwili mogą wrócić do najwyższej dyspozycji i sprawić, że defensywa zespołu przybierze znacznie bardziej stabilne oblicze. Na koniec przypomnijmy, że w ubiegłym sezonie nasza drużyna dwukrotnie mierzyła się z „GieKSą” na drugoligowym poziomie. W pierwszym spotkaniu lepsi okazali się piłkarze z Częstochowy, zaś w drugim – rozgrywanym w Katowicach – w dramatycznych okolicznościach trzy punkty zainkasowali gospodarze. Naszą drużynę czeka kolejny ważny sprawdzian, jednak patrząc na występy tudzież progres podopiecznych trenera Dziółki, z pewnością możemy podejść do sobotniego starcia z dużą dozą optymizmu.  Daniel Flak *** Transmisję z dzisiejszego meczu możecie obejrzeć w aplikacji Polsat Box Go pod linkiem: https://bit.ly/ObejrzyjSkre

Zdrowi i głodni gry

Po blisko dwóch tygodniach przerwy nasza pierwsza drużyna powraca do zmagań o punkty w Fortuna 1 Lidze. W sobotę (16.10) zmierzymy się z rywalem, z którym w ostatnich dwóch sezonach mieliśmy okazję mierzyć się szczebel niżej. Czas na starcie z w Katowicach z GKS-em. Jedną z najbardziej pozytywnych informacji jest ta, że wszyscy w kadrze Skry są zdrowi i gotowi do gry, a trener Jakub Dziółka ma pozytywny ból głowy na kogo postawić. Z GKS-em mierzyliśmy się w ostatnich latach regularnie. W Katowicach wygrywała „GieKSa”, a w Częstochowie to my bywaliśmy górą. Bilans czterech oficjalnych spotkań pomiędzy naszymi drużynami to dwie wygrane katowiczan i dwie naszego zespołu. Przed jutrzejszym spotkaniem sytuacja jest o tyle ciekawa, że choć mecz odbędzie się przy Bukowej w Katowicach, to formalnym gospodarzem będzie nasz klub. Jakie prawo serii związanej z wynikiem mogłoby tu zadziałać? Ciężko stwierdzić. Z trójki beniaminków, które latem tego roku awansowały na zaplecze ekstraklasy z eWinner 2 Ligi to Skra spisuje się najlepiej. Katowiczanie póki co raczej zawodzą oczekiwania swoich kibiców grając bardzo w kratkę. W ostatniej kolejce zremisowali w derbach 2:2 z GKS-em Tychy, wcześniej pokonali 2:1 Stomil Olsztyn, ale we wcześniejszych pięciu spotkaniach urwali zaledwie jeden punkt. – Nie przywiązywałbym w tym momencie aż tak wielkiej wagi do miejsc w tabeli, bo tabela w tej lidze zmienia się co kolejkę. Na ten moment faktycznie jesteśmy wyżej niż GKS czy Polkowice, ale oceniać się będziemy pierwszy raz w grudniu. Szanujemy punkty, które mamy, ale chcemy ich mieć jeszcze więcej – na chłodno ocenia tę sytuację trener Jakub Dziółka. W Katowicach oczekiwania i nadzieje z pewnością były większe, ale szkoleniowiec naszych najbliższych rywali widzi postęp w grze swojego zespołu i prognozuje, że może być tylko lepiej. – Nie ustrzegliśmy się błędów przy stracie bramek i to świadczy niestety o jeszcze niewystarczającej dojrzałości grania w tej lidze przez moją drużynę. Z czasem takie mecze będziemy wygrywać i cieszyć się z punktów. Idziemy w dobrym kierunku, zespół jest w dobrej dyspozycji, stworzyliśmy kilka ciekawych sytuacji, które niestety nie zakończyły się bramkami – mówił po meczu z z tyszanami trener Rafał Górak. Przerwa od grania powinna dobrze wpłynąć na naszą drużynę. Jakub Dziółka przed wyjazdem na Śląsk ma sporo powodów do optymizmu. – Jesteśmy głodni rywalizacji, zarówno piłkarze, jak i my trenerzy. Najlepiej pokazują to ostatnie treningi. Mamy wszystkich zawodników zdrowych i to jest najważniejsze. Każdy musi być gotowy do gry, bo chyba po raz pierwszy mamy sytuację, że mamy pozytywne zagadki na poszczególnych pozycjach. Gotowych do gry jest więcej niż miejsc w składzie, także to jest bardzo fajne i komfortowe uczucie dla trenera. To jest taki pozytywny ból głowy – analizuje opiekun Skry, któremu akompaniuje jeden z tych, którzy wystąpili w poprzednim meczu GKS – Skra przy Bukowej, Rafał Brusiło: – Przerwa dwutygodniowa na pewno była przez nas dobrze przepracowana . Brakowało stawki meczowej, więc czekamy na ten maraton z dużymi chęciami i ambicjami, że będziemy punktować w tych meczach. Tak jak trener powiedział, wszyscy zawodnicy są zdrowi i gotowi, żeby w tych spotkaniach wystąpić i pomóc drużynie osiągnięciu dobrych wyników – dodaje nasz podstawowy defensor. Spotkanie w Katowicach rozegrane zostanie przy sztucznym oświetleniu. Pierwszy gwizdek sędziego Pawła Malca z Łodzi o godzinie 20.30. Mecz tradycyjnie będzie można oglądać w aplikacji Polsat Box. Mariusz Rajek