Seria zwycięstw przerwana w Kielcach. Korona za mocna

Każda seria musi się kiedyś skończyć. W sobotni wieczór Skra zakończyła passę czterech wygranych oraz pięciu z rzędu meczów bez porażki. Z drużyną, która jest w absolutnej czołówce Fortuna 1 Ligi i interesuje ją wyłącznie awans do krajowej elity próbowaliśmy walczyć i momentami grać otwarty futbol. Korona Kielce okazała się rywalem zbyt trudnym i wygrała z nami po raz drugi w sezonie. Tym razem aż 4:1. Honorową bramkę dla Skry zdobył Maciek Mas. Opromieniona ostatnimi zwycięstwami na starcie z trzecią po pierwszej rundzie Koroną nasza drużyna udała się do Kielc z nastawieniem powalczenia o kolejny dobry wynik i bez bojaźni przed wyżej notowanym rywalem. Już w 2. minucie Maciek Mas wrzucił dobrą piłkę w pole karne gospodarzy, Przemka Sajdaka uprzedzili jednak defensorzy Korony. Miejscowi, którzy formalnie w sobotę grali na wyjeździe odpowiedzieli dwie minuty później. Jako pierwszy poziom rozgrzania Mateusza Kosa sprawdził Jacek Podgórski. W 14. minucie kielczanie niestety objęli prowadzenie. Z lewej strony uderzał powracający po kontuzji Adam Frąszczak, piłkę nieco niefrasobliwie odbił przed siebie „Kosik” i z najbliższej odległości piłkę w bramce umieścił Dawid Błanik. Stracony gol nas nie podłamał i na szczęście dość szybko, bo w 23. minucie Skra doprowadziła do wyrównania. Nasza bramka była zresztą podobna do tej zdobytej przez Koronę. Z lewej strony pola karnego ambitnie o piłkę powalczył Łukasz Winiarczyk, wycofał do Marcina Stromeckiego, jego strzał wypluł przed siebie Konrad Forenc, ale przy dobitce z bliska Maćka Masa nie miał już szans. Bramka wyraźnie dodała nam wiatru w żagle, opanowaliśmy początkowy napór atakiem pozycyjny kielczan i toczyliśmy z Koroną wyrównany bój. Z okazji gospodarzy warto jeszcze odnotować uderzenie z rzutu wolnego w słupek Frąszczaka w 36. minucie. Widać było olbrzymi głód gry pierwszoplanowego zawodnika Korony. Na drugą część spotkania kielczanie wyszli z mocną postawą szybkiego zdobycia drugiego gola i ta sztuka niestety udała im się już w 52. minucie. Jacek Podgórski zdobył gola, o którym można tylko rzec: „stadiony świata”. Rogalem o odpowiedniej paraboli z około 20 metrów wrzucił piłkę za kołnierz Kosowi, ale trudno trudno mieć do naszego bramkarza pretensje o tak straconego gola. Tym razem nie potrafiliśmy odpowiedzieć na stratę i 10 minut później Koroniarze podwyższyli prowadzenie. Nasza defensywa, która niemal w każdym meczu stanowiła monolit i była niezwykle trudną do sforsowania, w Kielcach miała niestety gorszy dzień. Niefrasobliwość obrony strzałem w długi róg wykorzystał Marcin Szpakowski. Trzeba oddać naszej drużynie, że mimo niekorzystnego wyniku się nie poddawała walcząc o bramkę kontaktową. W 76. minucie dośrodkowanie z rzutu wolnego na prawej stronie celnym strzałem zamknął Rafał Brusiło. Niestety uderzył nieco za lekko i Forenc pewnie złapał futbolówkę. W samej końcówce Korona stworzyła sobie jeszcze kilka sytuacji. Wynik na 4:1 gospodarze ustalili w doliczonym czasie gry. Po kontrze piłkarze kieleckiego zespołu zabawili się w naszym polu karnym dosłownie wchodząc z piłką do bramki. Dzieła zniszczenia dokonał młodzieżowiec Jakub Górski. Porażka na razie nie miała dla nas konsekwencji w tabeli. Skra pozostała na 8. pozycji w tabeli, ale może to ulec zmianie po meczach niedzielno-poniedziałkowych. W następnej serii gier zmierzymy się w Łodzi z ŁKS-em (26.11, godz. 18.00). Skra Częstochowa – Korona Kielce 1:4 (1:1) 0-1 Dawid Błanik 14’ 1-1 Maciej Mas 23’ asysta Stromecki 1-2 Jacek Podgórski 52’ 1-3 Marcin Szpakowski 62’ 1-4 Jakub Górski 90+2’ Skra: Kos, Brusiło, Mesjasz, Winiarczyk (Lukoszek), Krzyżak Ż, Szymański (Bronisławski), Nocoń, Sajdak, Stromecki (Baranowicz), Napora, Mas Korona: Forenc, Malarczyk, Łukowski, Danek Ż, Sierpina, Koj, Błanik (Petrović), Podgórski (Lewandowski), Szpakowski Ż, (Górski) Gąsior, Frąszczak (Zebić) w Kielcach, Skra gospodarzem Widzów: 1552 Mariusz Rajek, zdj. Grzegorz Przygodziński, Natanael Brewczyński

4 pytania do Mateusza Kosa przed Koroną

Mateusz Kos skończył w tym 34 lata, ale ani myśli zawiesić rękawic na kołku. Wręcz przeciwnie – obecne rozgrywki są dla niego jednymi z najlepszych w karierze. Gdzie leży tajemnica sukcesu Skry i „Kosika?” – Niech nasze wyniki dają do myślenia miastu – mówi nasz golkiper w krótkiej rozmowie przed wieczornym meczem z Koroną Kielce. Ostatnie mecze układają się dla nas wręcz rewelacyjnie. Spora w tym twoja zasługa, bo w pięciu ostatnich meczach puściłeś tylko jedną bramkę. Powoli Mateusz stajesz się chyba zmorą napastników Fortuna 1 Ligi? – Bardzo jestem z tego zadowolony, bo wiadomo, że bramkarza zawsze czyste konta motywują jeszcze bardziej. Czy zmorą to ciężko powiedzieć, na pewno pracujemy ciężko całym zespołem na to co osiągamy. To zasługa nie tylko moja, lecz całego zespołu, jak i również trenerów, bo zawsze mają jakieś rozwiązanie na dany mecz, a my wychodzimy realizować założenia. Dziś podobnie jak w środę znów gramy z bardzo silnym rywalem, którego interesuje tylko ekstraklasa. Korona na pewno obserwuje nasze wyniki. Jaki to może być mecz twoim zdaniem? – Korona na tyle jest doświadczonym zespołem, że na pewno nie lekceważą żadnego z rywali i tak zapewne będzie z nami. My wiemy po co jedziemy do Kielc, chcemy zagrać bardzo dobre spotkanie oraz zdobyć punkty. Wiemy doskonale, że Koronę interesuje tylko wygrana, bo wiadomo o co walczą, więc zapowiada się bardzo fajny mecz! Jak myślisz, z czego wynika to, że ostatnio cały czas wygrywamy? – Dobrze pracujemy na treningach i widać, że ciężka praca się broni na boisku wynikami. Jeszcze zostały nam trzy mecze z nowej rundy i musimy się zaprezentować jak najlepiej. A nasze wyniki niech dają do myślenia miastu, my się cieszymy grą, tym, że możemy się zaprezentować na tym poziomie rozgrywkowym. Skupmy się jeszcze na tobie. Jak to robisz, że bronisz tak świetnie w momencie gdy wiele osób pewnie już myślało, że bliżej będzie ci do piłkarskiej emerytury? W drugiej lidze grałeś mało, a teraz trudno sobie wyobrazić podstawowy skład Skry bez Mateusza Kosa. – Zgadza się, w ostatnim sezonie grałem mało, ale we wcześniejszym było więcej występów, wtedy również była dobra dyspozycja. Pewnie wiele osób już mnie skreślało, ale najważniejsze osoby zawsze wspierały i będą to robić zawsze, bo wiedzą jaki mam charakter i za to im dziękuję. Na pewno też awans mi pomógł, bo nie od dziś wiadomo, że w pierwszej lidze musi grać jeden młodzieżowiec, a dwóch jak szczebel niżej. Na mojej pozycji najważniejsza jest pokora i trzeba robić swoje, bo wiadomo, że pozycja bramkarza jest specyficzna. Może bronić tylko jeden i nie ma zmian w czasie meczu jak na innych pozycjach. Rozmawiał Mariusz Rajek

Poukładana drużyna, która zamierza walczyć o awans. Przedstawiamy Koronę Kielce

Dzisiejszego wieczoru nasza drużyna rozegra kolejne spotkanie w ramach rozgrywek Fortuna 1 ligi. Podopieczni trenera Jakuba Dziółki tym razem wybiorą się w delegację do Kielc. Miejscowa Korona jest jednym z najlepszych zespołów w stawce. W związku z powyższym chcielibyśmy bliżej przedstawić Wam ekipę z województwa Świętokrzyskiego. Klub z Kielc został założony w 1973 roku, lecz najpiękniejszy okres w historii funkcjonowania drużyny przypada na ostatnie dwie dekady. W 2005 roku Korona wywalczyła historyczny awans do ekstraklasy. Od tej pory piłkarze Złocisto – Krwistych spędzili na najwyższym szczeblu rozgrywkowym aż 14 sezonów, kilkukrotnie ocierając się o ligowe podium. W sezonie 2018/2019 gracze Korony zaliczyli spadek do 1. ligi. Nie zmienia to jednak faktu, że ambicje włodarzy klubu sięgają bardzo wysoko, a gracze występujący przy Ściegiennego robią wszystko, by powrócić do krajowej elity. Obecnie piłkarze Dominika Nowaka – wcześniej trenera m.in. Miedzi Legnica czy Motoru Lublin – plasują się na 4. miejscu w ligowej tabeli. Dotychczas zgromadzili na swoim koncie 29 oczek, jednak należy wspomnieć, że dużą część punktowej zdobyczy kielczanie zebrali na początku sezonu. Start obecnej kampanii był wręcz wymarzony dla Złocisto – Krwistych – seria sześciu zwycięstw z rzędu musi wszak robić szczególne wrażenie nawet na największych malkontentach. W późniejszym okresie drużyna wpadła w dołek i zaczęła notować nieco gorsze rezultaty. Nie ulega jednak wątpliwości, że klubowi włodarze mogą być zadowoleni z obecnej sytuacji zespołu, bowiem oprócz wysokiej pozycji w tabeli, gracze Korony odnieśli także sukces w postaci awansu do 1/8 finału Pucharu Polski (pokonali m.in. ekstraklasową Wisłę Płock). Z pewnością należy przyznać, że drużyna Dominika Nowaka jest bardzo poukładana i niezwykle skuteczna w destrukcji. Piłkarze Korony stracili najmniej bramek w ligowej stawce – zaledwie 12 – co jasno wskazuje, że – podobnie jak naszej drużynie – naprawdę trudno strzelić im bramkę. Liderem kieleckiej defensywy jest Piotr Malarczyk. Kapitan zespołu, który przez lata z powodzeniem występował na boiskach ekstraklasy, wyrabiając sobie opinię solidnego i skutecznego obrońcy. Rosły defensor wnosi do drużyny nie tylko umiejętności stricte piłkarskie tudzież walory fizyczne, ale także wielkie, można by rzec, bezcenne doświadczenie. Inna sprawa, że w zespole złocisto – krwistych jest przynajmniej kilku zawodników, których życiorys może robić pewne wrażenie. Na myśl przychodzi chociażby Łukasz Sierpina, ale także Adam Frączczak – zawodnik niezwykle uniwersalny, który przez wiele lat stanowił istotny punkt szczecińskiej Pogoni. Były gracz Portowców dobrze wpasował się do nowego zespołu. Nie tylko strzela gole, ale również ma wymierny wpływ na poczynania drużyny w poszczególnych akcjach. Ponadto zaliczył już w obecnych rozgrywkach kilka ważnych ostatnich podań. Najlepszym strzelcem Korony jest Jakub Łukowski, który w obecnych rozgrywkach zdobył już 6 bramek.  Groźnie prezentują się także skrzydła kieleckiej drużyny, wszak Dawid Blanik i Jacek Podgórski są zawodnikami nieźle wyszkolonymi technicznie, którzy potrafią wygrywać pojedynki jeden na jeden. Na koniec warto przypomnieć, że w pierwszym spotkaniu z Koroną Kielce, nasza drużyna poniosła porażkę 0:2. Dzisiaj nadarza się więc doskonała okazja do rewanżu i przedłużenia wspaniałej serii naszego zespołu. Chyba wszyscy zdajemy sobie sprawę, że czeka nas dzisiaj starcie dwóch naprawdę dobrych drużyn, a nam pozostaje mocno wierzyć, że to piłkarze trenera Dziółki wyjdą z tej konfrontacji zwycięsko. Daniel Flak *** Dzisiejsze spotkanie rozpocznie się o 20.30, a transmisję możecie śledzić w aplikacji Polsat Box Go pod linkiem: https://bit.ly/ObejrzyjSkre

Zaczynamy rundę rewanżową

Jeszcze nie zdążyliśmy się nacieszyć środową wygraną w Nowym Sączu, a już jutro (20.11) czeka nas początek rundy rewanżowej w Fortuna 1 Lidze. Formalnie jako gospodarz zmierzymy się w Kielcach z Koroną, której jedynym celem w obecnych rozgrywkach jest awans do PKO Ekstraklasy. Zapowiada się naprawdę ciekawe spotkanie, bo nasza Skra jest obecnie na fali i znajdą się zapewne tacy, dla których to my będziemy faworytem. W tym roku rozegrane zostaną trzy kolejki rundy rewanżowej. Pierwsza z nich już w ten weekend. Na otwarcie drugiej części sezonu udajemy się do Kielc, aby spróbować zrewanżować się Koronie za porażkę 0:2 z 30 lipca. Skra wygrała ostatnie cztery mecze, ogólnie na boiskach zaplecza ekstraklasy jesteśmy niepokonani od miesiąca (porażka w końcówce 0:1 z Odrą Opole). Rywale przed tygodniem nie grali z powodu powołań do reprezentacji. Przed przerwą na kadrę kielczanie przegrali 0:1 w Katowicach. Korona zajmuje aktualnie z 29 punktami trzecie miejsce w tabeli, ale podług własnych ambicji i oczekiwań kibiców spisuje się poniżej oczekiwań. Do drugiego Widzewa traci pięć punktów, a jak wiadomo tylko dwa zespoły otrzymają bezpośrednią promocję do krajowej elity. Ponadto aż 4-krotnie jesienią straciła punkty na Suzuki Arenie (bilans domowych meczów to 5 wygranych, 2 remisy i 2 porażki). – Ta przerwa na pewno była nam potrzebna, wielu piłkarzy miało drobne urazy, niektórzy ostatnio grali na swoją odpowiedzialność. Czeka nas wyczerpująca końcówka jesieni – mówi przed meczem trener Korony, Dominik Nowak. Z powodu urazów opiekun rywali nie będzie mógł skorzystać z Janusza Nojszewskiego, Dawida Lisowskiego, Jacka Kiełba i Oskara Sewerzyńskiego. Dobrą informacją dla kielczan jest z kolei na pewno powrót po dłuższej przerwie Adama Frąszczaka, na którym od początku rozgrywek opierała się siła ofensywna Korony. O naszej drużynie trener Nowak mówi z dużym szacunkiem: – Skra to zespół dobrze zorganizowany, grający kompaktowo w obronie, zdyscyplinowany. Grając cały czas na wyjazdach uzyskali swój styl. Oczywiście dokładają do tego też ofensywę. Przeciwnik jednak to jedno, a nasza gra to drugie. W ostatnim czasie koncentrowaliśmy się na własnych aspektach, aby poprawić naszą grę, bo na pewno nie była ona taka jakiej byśmy w 100 procentach oczekiwali. Przerwa na pewno się przydała, ale głód gry zauważa już zawodnik Korony, Adrian Danek: – Czekamy już na ten mecz. Chcemy dać z siebie 120 procent i wygrać. Przerwa nam się przydała, żeby ostudzić głowy, przemyśleć kilka rzeczy. Prowadząc atak pozycyjny można nadziać się na kontrę. Na to trzeba bardzo uważać w sobotnim meczu. Oglądałem mecz Skry w Nowym Sączu i faktycznie jest to zespół, który gra cofnięty licząc na kontry. Drużyny, które z nami grają zazwyczaj się tak ustawiają, bo wiedzą, że my mamy wysokie aspiracje i chcemy wygrywać – ocenia defensor kieleckiego zespołu. – Proszę mi wierzyć, że ostatnio 90 procent treningów poświęcaliśmy na atak pozycyjny, który w Polsce jest dużym mankamentem. My chcemy go usprawniać. Wierzymy, że nam się to uda i efekty przyjdą już w sobotę – dodaje trener Dominik Nowak. W kadrze Skry mamy jednego zawodnika, który urodził się w Kielcach, jest wychowankiem Korony i występował w jej juniorskich drużynach. W sobotę na boisku niestety go nie zobaczymy. – Ten mecz byłby dla mnie wyjątkowy, ale niestety obejrzałem w Nowym Sączu czwartą żółtą kartkę i będę musiał pauzować. Będę oczywiście kibicował Skrze z trybun, obejrzę mecz wspólnie z rodziną i znajomymi. Mam nadzieję, że koledzy sięgną po kolejne trzy punkty – mówi Mikołaj Kwietniewski, który bez wątpienia jest jednym z najlepszych ruchów transferowych dokonanych przez nasz klub przed sezonem. Ostatnia nasza seria musi robić wrażenie w tej chwili już na każdym rywalu w Fortuna 1 Lidze. Możemy być jednak spokojni o to, że sztab Skry zadba o to, że utrzymamy właściwą koncentrację na końcówkę ligowego grania w tym roku. – Chcemy stawać się coraz lepszym zespołem. Do każdego meczu chcemy się dobrze przygotować i wygrywać. To jest sport, o to w tym chodzi. Korona to bardzo trudny przeciwnik na swoim terenie. Na pewno jesteśmy w tym momencie bardziej doświadczeni niż kilka miesięcy temu, kiedy jechaliśmy tam na inaugurację Fortuna 1 Ligi. To wciąż jest główny kandydat do awansu i mecz w Kielcach to mega wyzwanie przed nami – zapowiada trener Jakub Dziółka. – Nie siedliśmy na laurach, cały czas chcemy jeszcze więcej, aby ta seria zwycięstw trwała jak najdłużej. Przetrwaliśmy napór Sandecji, a sami też potrafiliśmy stworzyć swoje sytuacje w tamtym meczu. Do wszystkiego podchodzimy z pokorą, to nie jest tak, że wygraliśmy cztery mecze z rzędu i teraz już będziemy rozdawać karty w tej lidze. Mamy już jednak pewne doświadczenie, zagraliśmy dużo meczów i zobaczymy co z tego wyjdzie na koniec – chłodno i racjonalnie ocenia sytuację Maciej Mas, który w ostatnim meczu wywalczył decydujący rzut karny. Można chyba w ciemno założyć, że kibice, którzy w chłodny, sobotni wieczór (20.11) wybiorą się na kielecką Suzuki Arenę nie będą żałować swojej decyzji. Pierwszy gwizdek sędziego Dominika Sulikowskiego z Gdańska zabrzmi o godzinie 20.30. Wszystkich tych, którzy nie będą mogli być w Kielcach zachęcamy do oglądania transmisji w aplikacji Polsat Box Go. Mariusz Rajek

„Chcemy, żeby seria zwycięstw trwała jak najdłużej” – Maciej Mas po meczu z Sandecją – VIDEO

Maciej Mas wskoczył do wyjściowej jedenastki przed środowym spotkaniem z Sandecją i pokazał się z bardzo dobrej strony. Wywalczył karnego i stanowił niezwykle ważny punkt zespołu. Po meczu był zadowolony z kolejnego zwycięstwa. Podsumował także swój występ i odniósł się do bardzo dobrej formy naszej drużyny. Zapraszamy do wysłuchania rozmowy ze środkowym napastnikiem! Rozmawiał Daniel Flak

„Robimy swoje i sprawia nam to radość” – Mikołaj Kwietniewski po meczu z Sandecją – VIDEO

Pewnie wykorzystany rzut karny przez Mikołaja Kwietniewskiego w 74. minucie dał nam w środę (17.11) wygraną 1:0 nad rywalem z czołówki Fortuna 1 Ligi – Sandecją Nowy Sącz. Wychowanek Korony Kielce tajemnicę sukcesów Skry widzi w podchodzeniu na 100 procent do każdego meczu, ciężkiej pracy na treningach i fajnej atmosferze jaka wytworzyła się w szatni naszej ekipy. – Nikt nam nie dał tych punktów za darmo. Sami wzięliśmy je z boiska – mówił po meczu w Nowym Sączu. Wielka szkoda, że z powodu kartek nie będzie mógł w sobotę (20.11) zagrać przeciwko drużynie, której jest wychowankiem. Zapraszamy do obejrzenia pomeczowej rozmowy. Rozmawiał Mariusz Rajek 

„Skra to drużyna, która praktycznie nie traci bramek” – trenerzy po meczu w Nowym Sączu – VIDEO

Skra wygrywając 1:0 w środowym (17.11), zaległym meczu z Sandecją odniosła siódme w sezonie, a czwarte z rzędu zwycięstwo na boiskach Fortuna 1 Ligi. Trener rywali, Dariusz Dudek był pełen pochwał i uznania dla naszego zespołu. Jakub Dziółka gratulował swoim podopiecznym, podkreślając wagę tych trzech punktów. – Taka wygrana będzie nas mobilizować do dalszej pracy – powiedział szkoleniowiec Skry. Zapraszamy do obejrzenia całej konferencji.

Skra się nie zatrzymuje. Sandecja pokonana!

Końcówka rundy jesiennej jest w wykonaniu naszej drużyny wręcz niesamowita. Skra wygrywając w środę (17.11) zaległe spotkanie w Nowym Sączu z Sandecją odniosła czwarte zwycięstwo z rzędu, awansowała na 8. miejsce w tabeli Fortuna 1 Ligi i aktualnie ma… punkt straty do baraży o PKO Ekstraklasę. Jedynego gola meczu z rzutu karnego zdobył Mikołaj Kwietniewski. Wielka szkoda, że stadion w Nowym Sączu cały czas jest placem budowy i zaległego meczu 6. kolejki Fortuna 1 Ligi pomiędzy Sandecją a Skrą nie mogli zobaczyć kibice na stadionie. Od początku było to bowiem szybkie, żywe widowisko, w którym akcje przenosiły się z jednego pola karnego w drugie. Brak goli w pierwszej połowie był naprawdę sporym zaskoczeniem, bo okazji ku temu obie drużyny stworzyły sobie bez liku. Gospodarze po raz pierwszy zagrozili bramce Mateusza Kosa w 4. minucie uderzając celnie w środek bramki. Podopieczni Dariusza Dudka postanowili mocno zepchnąć nas do defensywy od samego początku, ponieważ w pierwszym kwadransie jeszcze kilka razy poważnie zagrozili naszej bramce grając przy tym w szybkim tempie. Skra pierwszy raz odpowiedziała w 12. minucie, kiedy to kontrę Łukasza Winiarczyka lewą stroną celnym, ale zbyt lekkim strzałem zakończył Piotrek Nocoń. Najlepszą okazję na objęcie prowadzenia mieliśmy trzy minuty później. Oskar Krzyżak otrzymał doskonałe podanie i wydawało się, że musi paść z tego bramka, niestety uderzenie z bliska z najwyższym trudem na rzut rożny wybronił Dawid Pietrzkiewicz. Przetrwaliśmy okres największego naporu Sandecji i potem akcje już przenosiły się z jednego pola karnego w drugie. Pod koniec pierwszej odsłony dwie niezłe okazje dla nas zmarnował jeszcze Mikołaj Kwietniewski. Mimo optycznej przewagi Sandecji, przyznać trzeba, że klarowniejsze sytuacje na zdobycie bramki wykreowała sobie Skra. Drugą odsłonę rozpoczęliśmy od dwóch strzałów: Krzyśka Napory z bliska nad poprzeczką oraz Maćka Masa w boczną siatkę z większej odległości dwie minuty później. W 55. minucie w polu karnym gospodarzy padł „Kwiecień”, ale sędzia postanowił ukarać naszego zawodnik żółtą kartką za próbę wymuszenia jedenastki. Obie drużyny nadal grały w taki sposób, który zdawał się wysyłać komunikat, że podział punktów je nie interesuje. W 64. minucie z dobrego odebrania od „Nocka” nie skorzystał niestety Maciek Mas. W 72. minucie na placu gry pojawił się Dawid Niedbała, który zastąpił Naporę. W pierwszym kontakcie z piłką wycofał do Krzyżaka, ten zagrał prostopadłą piłkę na prawej stronie do wychodzącego na czystą pozycję Masa. Jedynym sposobem na powstrzymanie naszego napastnika był faul Tomasza Boczka w polu karnym. Tym razem sędzia Włodzimierz Bartos nie miał żadnych wątpliwości wskazując na „wapno”. Pewnym egzekutorem jedenastki okazał się Mikołaj Kwietniewski, który nie dał szans Pietrzkiewiczowi strzałem lewą nogą w prawy róg. Sandecja próbowała odpowiedzieć natychmiastowo. W 76. minucie soczystym strzałem Kosa próbował pokonać Damir Sovsić, ale nasz golkiper kolejny raz potwierdził świetną dyspozycję w tej rundzie. Kolejny dowód na to dał „Kosik” w 86. minucie broniąc bardzo trudny strzał Sebastiana Rudola. W doliczonym czasie gry miejscowi jeszcze dwa razy próbowali sforsować naszą bramkę, ale zdało się to na nic, bo dzięki wielkiej konsekwencji i dyscyplinie dowieźliśmy czwartą z rzędu wygraną do końca. – Chcieliśmy zakończyć tę rundę z punktami w Nowym Sączu i udało nam się to. Jest duża radość w naszej szatni. To jest bardzo dobre podsumowanie końcówki tej rundy. Zostały nam jeszcze trzy mecze do rozegrania w tym roku, ale dziś jest czas na radość. Sandecja to bardzo trudny przeciwnik, skutecznie grająca drużyna z dobrymi zawodnikami, doświadczonym trenerem. Kolejny raz też nie straciliśmy bramki, mieliśmy też swoje sytuacje, aby zdobyć więcej goli, ale na pewno nie będziemy wybrzydzać. Taka wygrana będzie nas mobilizować do dalszej pracy – chwalił swoją drużynę trener Jakub Dziółka. Szkoleniowiec Sandecji był pełen uznania dla gry naszego zespołu: – Liczyliśmy przynajmniej na jeden punkt. Graliśmy z bardzo dobrym zespołem. Skra niczym mnie nie zaskoczyła, wiedziałem, że będzie bardzo trudno. Częstochowianie to bardzo dobrze zorganizowany zespół, który praktycznie w ogóle nie traci bramek. Mówiłem chłopakom, że to będzie mecz do pierwszej bramki. Popełniliśmy błąd i rywale dostali rzut karny, który wykorzystali. Szkoda, bo ta wyczekiwana inauguracja w Nowym Sączu nie dała nam punktów. W tym miejscu chciałbym też podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do tego, abyśmy w końcu mogli zagrać na naszym stadionie – podsumował Dariusz Dudek.  Wygrana z Sandecją ma dla nas niezwykle miłe konsekwencje w tabeli Fortuna 1 Ligi. Na półmetku sezonu 2021/2022 Skra zgromadziła 26 punktów, które dają nam 8. miejsce w tabeli. Aktualnie mamy zaledwie punkt straty do szóstego GKS-u Tychy, a to miejsce na koniec sezonu daje baraże o PKO Ekstraklasę! W tym momencie trzeba oczywiście zachować chłodną głowę i skupić się na sobotnim (20.11, godz. 20.30) meczu z Koroną Kielce. Drżeć o utrzymanie w tym momencie jednak nie musimy. Nad 16-tym Zagłębiem Sosnowiec Skra ma 14 punktów przewagi. Sandecja Nowy Sącz – Skra Częstochowa 0:1 (0:0) 0-1 Mikołaj Kwietniewski 74’ (z rzutu karnego) Sandecja: Pietrzkiewicz Ż, Maissa Fall, Janicki Ż (Małkowski), Szczepanek (Zych), Sovsić Ż (Salamon), Rudol, Słaby, Chmiel (Walski), Piter-Bućko, Boczek, Wolny (Prochownik) Skra: Kos, Brusiło, Mesjasz, Winiarczyk, Krzyżak, Szymański Ż, Kwietniewski Ż (Stromecki), Sajdak, Nocoń (Baranowicz), Napora (Niedbała Ż), Mas Mariusz Rajek, zdj. Natanael Brewczyński, Grzegorz Przygodziński  

Do Nowego Sącza po raz pierwszy. Odrabiamy zaległości

Zaległy mecz 6. kolejki Fortuna 1 Ligi Sandecja – Skra będzie nie tylko pierwszą oficjalną konfrontacją obu drużyn. Nasi piłkarze jako pierwsi w obecnym sezonie będą mieli również okazję wybiec na murawę obiektu w Nowym Sączu po przedłużającym się remoncie. Czy Skra wygra po raz czwarty z rzędu? Chyba z żadną drużyną w Fortuna 1 Lidze nie mamy tak wiele wspólnego jak z drużyną Sandecji. Dlaczego? Wszystko przez problemy infrastrukturalne. Dla klubu z Nowego Sącza jutrzejszy mecz będzie pierwszym w tym sezonie rozegranym na własnym stadionie! W dodatku warunkowo i bez udziału publiczności. Mimo podobnie jak Skra ciągłego grania w delegacjach, drużyna naszych rywali spisuje się bardzo dobrze. 29 punktów w 16 meczach musi robić wrażenie. Sandecja wygrała 9 meczów, 2 zremisowała i 5 razy schodziła z boiska pokonana. W minioną niedzielę (14.11) nowosądeczanie po raz pierwszy musieli skorzystać z boiska zastępczego, którym był kameralny obiekt Puszczy w Niepołomicach. Spisali się na nim zresztą bardzo dobrze 3:1 pokonując mającą ekstraklasowe aspiracje Arkę Gdynia. – Należy się szacunek dla moich piłkarzy, bardzo im dziękuję za to spotkanie. Realizowaliśmy to, co sobie zakładaliśmy, mieliśmy konkretny plan na ten mecz, cały tydzień poświęciliśmy, aby wyeliminować najlepsze rzeczy, które ma Arka. Rywal ma w swoich szeregach bardzo dobrych piłkarzy i dużo jakości, jednak taki zespół jak mój, z takimi piłkarzami potrafi zniwelować wszystkie najlepsze cechy, które posiada przeciwnik i to my zwyciężyliśmy, z czego jestem zadowolony i dumny z chłopaków – mówił po tamtym spotkaniu trener Sandecji Dariusz Dudek, brat słynnego niegdyś bramkarza polskiej reprezentacji. Klub z Nowego Sącza od ponad dekady jest można powiedzieć etatowym uczestnikiem pierwszej ligi. W tym czasie udało mu się nawet zaliczyć jeden sezon w krajowej elicie. Przez wiele tygodni sezonu 2017/2018 nasi najbliżsi rywale spisywali się całkiem dzielnie w ekstraklasie, finalnie jednak zajmując ostatnie miejsce i żegnając się z najwyższą ligą po rocznej przygodzie. Wpływ na słabszą końcówkę rozgrywek miała na pewno również bierność władz Nowego Sącza, które nie robiły praktycznie nic, aby spróbować dostosować tamtejszy obiekt do wymogów ekstraklasy. Sandecja zmuszona była tułać się po obiektach zastępczych w Niecieczy, a pod koniec rozgrywek także w Mielcu. Nasza drużyna jest obecnie na wysokiej fali wznoszącej. Ostatnie trzy mecze to wygrane w Olsztynie, Niepołomicach i Jastrzębiu. Cała trójka rywali grała pod dużą presją znajdując się albo w strefie spadkowej albo tuż nad nią. Tym razem czeka nas konfrontacja z zespołem z czołówki. Sandecja zajmuje aktualnie czwarte miejsce w tabeli. Czy to spowoduje zmianę naszej taktyki? – Kluczem do wygrywania jest dobra gra w obronie. Cały czas próbujemy też nowych możliwości w ataku. Do meczu z Sandecją, mimo gry co trzy dni przygotowujemy się bardzo intensywnie. Bardzo ważna będzie tu regeneracja, wyjeżdżamy na to spotkanie dzień wcześniej. Chcemy kontynuować to co nam dobrze wychodzi. Przeciwnik tym razem jest bardzo wymagający chociażby poprzez indywidualności jakie posiada. Mamy swój plan na to spotkanie, ale nie jest on jakoś bardzo oderwany od tego, co do tej pory robiliśmy – mówi przed wyjazdem na południe trener Jakub Dziółka. Warto dodać, że w Sandecji występuje były zawodnik Skry, napastnik Dawid Wolny. Jeszcze w piątek (12.11) na stadionie im. Ojca Władysława Augustynka w Nowym Sączu odbywała się wizytacja obiektu przez Komisję ds. Licencji Klubowych PZPN. Wszystko przez przeciągające się prace budowlane. Po wizycie Komisja zezwoliła Sandecji warunkowo zagrać na swoim stadionie. Na spotkanie nie będą mogli wejść jednak kibice. Jedyną szansą na zobaczenie zatem najbliższego meczu Skry jest transmisja w aplikacji Polsat Box. Pierwszy gwizdek zaplanowano na godzinę 18.00. Mariusz Rajek