Czwartkowego wieczoru podpisaliśmy umowę o współpracy z MLKS Woźniki, tym samym otwierając nasz trzeci Ośrodek Szkolenia Kobiet. Na spotkaniu obecni byli prezesi i przedstawiciele obu klubów, burmistrz gminy Woźniki, Michał Aloszko, a także ambasadorka przedsięwzięcia z ramienia Skry Częstochowa, Stefania Wodarz. Inicjatywa Ośrodków Szkolenia Kobiet jest niezwykle ważna dla budowania strategii rozwoju sekcji Ladies w naszym klubie. Mówi nam o tym Patryk Mrugacz, który jest koordynatorem nowego projektu: – To z pewnością jeden z wielu fundamentów, które musimy realizować, jeśli chcemy podążać drogą rozwoju, by w końcowym rozrachunku stać się jednym z wiodących Ośrodków Szkolenia w Polsce. Dziś bardzo cieszę się z tego, co udało się zrobić, ale w głowie mam już kolejne etapy rozwoju, drogę, którą musimy podążać, by ta sekcja dalej miała mocne fundamenty. Dziewczynki trenujące w naszych Ośrodkach będą objęte specjalnym Programem Szkolenia. Patryk Mrugacz zwraca jednak także uwagę na korzyści, jakie odniosą kluby, które decydują się na współpracę ze Skrą w zakresie szkolenia kobiet: – Należy dodać, że projekt Ośrodków ma na celu nie tylko rozwój sekcji Ladies w naszym klubie, ale globalnym, najważniejszym celem jest zwiększenie ilości trenujących dziewcząt i rozwój tych wszystkich klubów, które decydują się na współpracę z nami. Kieruje mną przekonanie, że im mocniejsze środowisko klubów stworzymy wokół siebie, tym poziom piłki bardziej się podniesie i zyska na tym, tak naprawdę, każda ze stron. Tego sobie życzę po tym projekcie, będąc jednocześnie przekonanym, że Woźniki to będzie świetne miejsce do rozwoju młodych dziewcząt – podkreśla koordynator projektu – Woźniki to bardzo dobre miejsce do rozwoju dla młodych piłkarek i wierzę, że razem osiągniemy sukces – dodaje prezes Skry Częstochowa, Artur Szymczyk. Otwarcie kolejnego Ośrodka to także szansa dla wielu młodych dziewczyn mieszkających w Woźnikach i okolicznych miejscowościach. Kiedy ktoś przyjedzie na trening dziewcząt we wspomnianej gminie, z pewnością dojdzie do wniosku, że zainteresowanie futbolem wśród kobiet tudzież chęć uprawiania piłki nożnej, przejawia bardzo duża grupa dziewcząt. Z podpisania umowy o współpracy ze Skrą i otwarcia Ośrodka zadowolenia nie kryje burmistrz Woźnik, Michał Aloszko: – Bardzo się cieszę, że ta inicjatywa partnerstwa doszła do skutku. Cieszę się podwójnie: jako burmistrz Woźnik, ale też jako rodzic dziewczyn, które trenują tutaj w żeńskiej drużynie MLKS. Projekt o tyle niebywały, że zrodził się dopiero na przełomie maja i czerwca. W tej chwili mamy koniec roku, a są dwie drużyny żeńskie. Trzeba uczciwie powiedzieć, że są też architekci tego sukcesu: to jest oczywiście zarząd MLKS Woźniki z Panem prezesem, Henrykiem Gorolem i Panem wiceprezesem, Piotrem Kamińskim, który szczególnie zaangażował się w to, żeby te drużyny tutaj powstały – ocenia burmistrz. – Niewątpliwie bardzo istotna jest rola Pani trener, Aleksandry Klabis – reprezentantki kraju, mistrzyni Polski, która dużą jakość, jeśli chodzi o same treningi. Treningi odbywają się bardzo regularnie, podobnie jak wyjazdy na turnieje – kontynuuje burmistrz gminy Woźniki – To powoduje, że ta drużyna jest prowadzona w sposób profesjonalny. Zespół już jest wizytówką gminy Woźniki, a pozyskanie takiego partnera jak Skra Częstochowa na pewno jest jeszcze większą nobilitacją. Dzięki temu jest jeszcze większy potencjał do osiągania sukcesów sportowych. Dziękuję Panu Prezesowi Skry za to, że dostrzegł tutaj potencjał – mówi Michał Aloszko. Współpraca oparta na obustronnych korzyściach to fundament każdego Ośrodka Szkolenia Kobiet. Wiele pozytywnych aspektów w podpisaniu umowy dostrzega prezes MLKS Woźniki, Henryk Gorol, który ma nadzieję, że dzięki nowej inicjatywie rozwój sekcji kobiet w jego klubie nabierze tempa: – Skra jest klubem doświadczonym, mającym bardzo wiele możliwości. Myślę, że kobieca piłka raczkuje u nas w Woźnikach, ale przy współpracy ze Skrą popłyniemy na szersze wody, awansujemy w hierarchii. Jest nam to potrzebne. Potrzebny nam był klub, który poprowadzi to profesjonalnie – ocenia prezes zespołu z Woźnik. Prezes klubu z Woźnik, Henryk Gorol, przyznaje, że podpisanie umowy z naszym klubem to dla niego istotny element budowania swojego zespołu: Siłą napędową tego projektu będzie nazwa – Skra Częstochowa. Jest to znacząca marka w piłce męskiej, mająca doświadczenie i to, co potrzeba – ocenia Henryk Gorol. Sternikowi naszego nowego partnera wtóruje wiceprezes MLKS Woźniki, Piotr Kamiński, który również zwraca uwagę na szereg korzyści, których beneficjentami będą oba kluby: – Bardzo cieszę się na tę współpracę, bo dzięki temu, że jest oparta na partnerskich relacjach i służy temu, żeby rozwijać piłkę kobiecą w regionie, przyniesie korzyść i Skrze, i nam, a przede wszystkim dziewczynom grającym w piłkę. I mam nadzieję, że jak najwięcej dziewczyn uda się przyciągnąć do tej inicjatywy i jak najwięcej dziewcząt przejdzie ścieżkę szkolenia i zagra w piłkę na poziomie seniorskim – mówi Piotr Kamiński. Prezes naszego klubu, Artur Szymczyk, prawdziwy entuzjasta projektu Ośrodków Szkolenia Kobiet również podkreśla satysfakcję związaną z faktem, że Woźniki zostały nowym partnerem Skry Częstochowa. Gdy pytamy go o oczekiwania względem nowopowstałego Ośrodka, odpowiada: – Chciałbym żeby dziewczęta mogły grać i trenować tutaj piłkę nożną, a przy tym świetnie się bawić. Taka idea przyświecała nam kiedy sami otwieraliśmy sekcję piłki nożnej kobiet i teraz szerzymy tę ideę dalej – konkluduje prezes naszego klubu. O inicjatywę związaną z Ośrodkami Szkolenia Kobiet zapytaliśmy również ambasadorkę projektu z ramienia naszego klubu, piłkarkę Skry Ladies, Stefanię Wodarz: – Uważam, że jest to bardzo fajna i potrzebna inicjatywa. Widać to chociażby po ilości młodych dziewczyn, które przychodzą na treningi i chcą grać w piłkę. Przy aktualnym zainteresowaniu potrzebne są miejsca, gdzie daje się możliwość trenowania na wysokim poziomie. Mam nadzieję, że ta współpraca przyniesie korzyści obu klubom, a przede wszystkim da możliwość rozwoju młodym dziewczynkom, bo ich dobro jest dla wszystkich najważniejsze. – mówi Stefania Wodarz. Warto jednak nieco zagłębić się w detale i przedstawić najważniejsze elementy, na których będzie opierać się nasza współpraca z nowym partnerem. Śmiało można stwierdzić, że relacje pomiędzy oboma klubami w zakresie szkolenia dziewcząt będą głębokie i zawierają potężny wachlarz obustronnych korzyści: – Współpraca z Ośrodkiem Woźniki będzie bardziej rozbudowana. Mam wielki szacunek dla klubu za pracę, jaką wykonują, a „Srebrny Certyfikat” pozwala mieć nadzieję, że to szkolenie uda nam się wspólnymi siłami rozszerzyć również o zespoły wychodzące poza Program Ośrodków U7 – U12. Mam tu na myśli rozwój klubu aż do kategorii juniorsko/seniorskich oraz wspólne inspiracje szkoleniowe, staże i spotkaniaCzytaj więcej
Autor: Daniel Flak
Czterech piłkarzy z rocznika 2007 otrzymało zaproszenie na testy od Wisły Kraków!
Czterech piłkarzy z drużyny rocznika 2007 prowadzonej przez trenera Pawła Rycharskiego otrzymało zaproszenie na tygodniowe testy od zespołu Wisły Kraków. Młodzi gracze naszego klubu wzięli udział w treningach ekipy ze stolicy Małopolski. Kacper Błachowicz, Adam Matyja, Piotr Rzonca i Daniel Żakowski – piłkarze, którzy zostali wyróżnieni zaproszeniem na zajęcia jednego z najbardziej utytułowanych klubów w Polsce, zaprezentowali się bardzo korzystnie i wywarli duże wrażenie na sztabie szkoleniowym krakowskiego zespołu. To najlepszy dowód na to, że szkolenie w naszym klubie idzie w bardzo dobrym kierunku. Zaproszenie aż czterech zawodników z jednej grupy młodzieżowej na testy do Wisły Kraków świadczy o niezwykłej determinacji wymienionych wyżej graczy, ale także o odpowiednim podejściu do pracy, którą trener Rycharski wykonuje ze swoimi podopiecznymi. – Cieszymy się że nasi chłopcy są zapraszani na testy, bo świadczy to o tym, że dobrze wykonujemy swoją pracę. Nie są to pierwsze zaproszenia z akademii ekstraklasowych zespołów. Nie tak dawno naszych młodych zawodników zapraszały Lech Poznań czy Widzew Łódź. Myślę, że to pewnego rodzaju nagroda dla chłopaków za determinację i ciężką pracę – mówi trener, Paweł Rycharski, który nie ukrywa zadowolenia z rozwoju swoich podopiecznych. Nasi młodzi zawodnicy doskonale odnaleźli się na treningach krakowskiego zespołu. Mamy jednak nadzieję, że piłkarze szkoleni w naszym klubie wybiorą drogę, którą podążał chociażby Mikołaj Biegański. Bramkarz, który mimo dużego zainteresowania ze strony wielu znaczących polskich i zagranicznych zespołów, postanowił najpierw udowodnić swoją wartość w pierwszej drużynie Skry Częstochowa, by po kilku rozegranych sezonach w drużynie seniorów trafić ostatecznie na ulicę Reymonta w Krakowie. Gratulujemy naszym młodym piłkarzom oraz trenerowi Pawłowi Rycharskiemu, który czuwa nad ich rozwojem! Daniel Flak
Podsumowanie rundy jesiennej w wykonaniu Skry [CZĘŚĆ DRUGA]
We wczorajszym podsumowaniu jesiennych zmagań naszej drużyny zwróciliśmy uwagę przede wszystkim na aspekt sportowy i przeanalizowaliśmy udaną rundę podopiecznych trenera, Jakuba Dziółki. Dzisiaj chcielibyśmy w większej mierze skupić się na czynnikach dotyczących rozwoju naszego klubu na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy, a także zwrócić uwagę na trudności, z jakimi borykała się Skra Częstochowa. Latem tego roku, po historycznym, wywalczonym w spektakularnych okolicznościach awansie, nasza drużyna obudziła się w zupełnie innej rzeczywistości. Zaplecze ekstraklasy to rozgrywki po stokroć bardziej medialne i złożone organizacyjnie, z pewnością lepiej opakowane, aniżeli 2. liga. Chociaż pod pewnymi względami różnice wydają się znikome, to odpowiednie skonsumowanie promocji do Fortuna 1 Ligi pozostawało prawdziwym wyzwaniem. Mówi o tym wiceprezes naszego klubu, Piotr Wierzbicki: – Przeskok jest duży. Myślałem, że największy jest pomiędzy trzecią a drugą ligą, jednak się myliłem. Zaplecze ekstraklasy to spore wyzwanie. To już zawodowa piłka. W tak uznanych firmach jak Widzew, Arka Gdynia, Korona Kielce, które są wizytówkami swoich miast, na których stadiony przychodzi mnóstwo kibiców, mecz ligowy to święto. Cały klub żyje tym wydarzeniem. Cały klub – od najmłodszego zawodnika po juniora – żyje pierwszą drużyną. To jest mocno odczuwalne – dodaje Piotr Wierzbicki – Na tym szczeblu szanujące się kluby, rzekłbym renomowane, mają narzędzia, środki i zaplecza, które pozwalają im stworzyć widowisko. Stadiony stanowiące swoistego rodzaju teatry. Sceny, na których zawodnicy, jako aktorzy, tworzą spektakl sportowy zachęcają do pójścia na mecz. Są ośrodki, w których nie iść na mecz swojej drużyny do dyshonor! To jest piękne. – Chciałbym, aby w naszym mieście coś takiego się zadziało, jednak… nie mamy teatru. W 1. lidze każdy, nawet najmniejszy błąd organizacyjny w jakimś stopniu rzutuje na formę zespołu. Jestem o tym przekonany. Kto tego nie rozumie, nie jest w stanie stworzyć silnego zespołu. My tych błędów popełniamy jeszcze sporo, nadal się uczymy. Jesteśmy chętni do nauki, do rozwoju, ale bez teatru ciężko będzie osiągnąć wymarzony rezultat. – ocenia wiceprezes naszego klubu. Rozdźwięk natury organizacyjnej pomiędzy zapleczem ekstraklasy i rozgrywkami 2. ligi dostrzega także prezes Skry Częstochowa, Artur Szymczyk, choć przyznaje, iż doświadczenie spotkań rozgrywanych na swoim obiekcie mogłoby tę odmienność jeszcze bardziej uwypuklić: – Nie mieliśmy okazji w pełni skosztować tej różnicy, która wynika z braku meczu w pełni domowych, na swoim stadionie. Ale różnica jest na pewno – musieliśmy oddelegować jedna osobę do kontaktów z ligą i PZPN – em, żeby pilnowała czy realizujemy wszystkie wymogi ligi, czego nigdy wcześniej nie musieliśmy robić. – podkreśla prezes naszego klubu. Nasza drużyna przez całą rundę była zmuszona rozgrywać spotkania na obcych obiektach. Co więcej, podopieczni trenera Jakuba Dziółki – dzięki uprzejmości innych ośrodków – odbywali treningi w kilku różnych miejscach. Ciągłe wyjazdy, można by nawet rzec, życie na walizkach, było z pewnością sporym obciążeniem dla naszych zawodników. Zapytaliśmy o to szkoleniowca Skry Częstochowa: – Utrudnieniem były głównie sytuacje z regeneracją i z powrotami po meczach – w szczególności w mikorcyklach, kiedy w środku tygodnia graliśmy spotkanie. To na pewno było trudne. Do tego dochodziło planowanie dni wolnych, bo w związku z tym, że graliśmy na wyjazdach, spędzaliśmy ze sobą mnóstwo czasu na treningach i w podróży. Piłkarze przebywali ze sobą cały czas, więc musieliśmy zwrócić uwagę na aspekt psychiczny. Oczywiście wygrane spotkania przyspieszają tę regenerację. – analizuje sytuację trener, Jakub Dziółka. Wiceprezes, Piotr Wierzbicki, podkreśla, że kwestie logistyczne związane z rozgrywaniem meczów na obcych obiektach należą do aspektów, z którymi poradziliśmy sobie niemal wzorowo: – Jeśli chodzi o logistykę związaną z wyjazdami, to nie stanowiło i nie stanowi to dla nas problemu. Nauczyliśmy się tego wszystkiego już w drugiej lidze, a różnica pomiędzy pierwszą a drugą ligą jeśli chodzi o tę kwestię nie jest duża. – konkluduje wiceprezes Skry Częstochowa. Piotrowi Wierzbickiemu wtóruje prezes naszego klubu, którego również zapytaliśmy o problematykę związaną z ciągłymi występami w delegacjach: – Mógłbym powiedzieć „pytasz, a wiesz” – kierownik drużyny zdał na tym polu prawdziwy egzamin, i to na piątkę z plusem. Organizacja wyjazdów, treningów miała na pewno ogromny wpływ na mikro i mezocykle, ale tak jak Łukasz (przyp. Red. Pietrasiński, kierownik drużyny) zdał swój egzamin, tak sztab i zawodnicy zdali swoje i możemy cieszyć się fajną zimą. – mówi Artur Szymczyk. Zapraszamy także do obejrzenia wywiadu udzielonego przez prezesa Szymczyka dla telewizji Polsat Sport, który dzięki uprzejmości Krystiana Natońskiego pojawił się na naszym kanale w serwisie YouTube. Nietrudno jednak wywnioskować, że zarówno trener naszej drużyny, jak i sternicy klubu są całkowicie zgodni w kwestii związanej z treningami, które – ze względu na sztuczną nawierzchnię i związane z tym ewentualne późniejsze trudności z rozgrywaniem spotkań ligowych na naturalnej murawie – odbywały się poza naszym obiektem domowym. – Wielkim kłopotem jest terminarz i logistyka zajęć treningowych. To dla nas prawdziwa gehenna. Zajęcia niemal codziennie są gdzie indziej. Raz w Blachowni, dwa razy w Kamyku, raz w Łobodnie – lub odwrotnie. – mówi Piotr Wierzbicki – Codzienne przewożenie sprzętu, braki w wyposażeniu sprzętu treningowego ciężkiego, jak np. bramki przenośne, to prawdziwe wyzwanie dla sztabu. Trzeba się mocno napracować, aby dobrać zestaw ćwiczeń do poszczególnych zajęć, nie widząc czym będziemy dysponować. To są fakty, takie od zaplecza, na które kibic raczej nie zwraca uwagi, a jednak one są! Nie mamy komfortu takiego jak na „Lorecie”. Każdy mikrocykl to wielka niewiadoma, jeśli spojrzymy na to przez pryzmat dostępnej bazy treningowej. Oczywiście, dziękuję burmistrz Blachowni, prezesowi Pogoni Kamyk czy Okszy Łobodno za przyjęcie nas i gościnę. Za przychylność i przygotowanie boisk. Mimo wszystko, w tej kwestii jesteśmy ewenementem na skalę ogólnopolską – podsumowuje wiceprezes naszego klubu. Zmierzając do puenty naszego podsumowania, warto przyjrzeć się także aspektom związanym z rozwojem Skry Częstochowa na polu dotyczącym wartości naszej organizacji z punktu widzenia marketingowego. Zwraca na to uwagę prezes, Artur Szymczyk: – Mam estymacje z działu marketingu, że wartość ekwiwalentu marketingowego w trzecim i czwartym kwartale tego roku przekroczy 2 miliony złotych, ale nie mamy wyników badań z lat ubiegłych, więc trudno jest je porównać. Na pewno sam fakt Fortuna 1 Ligi, telewizji Polsat, wpłynął na wzrost zainteresowania klubem, a dobre wyniki sportowe dołożyły swoje. – podkreśla prezes klubu. Wywiad udzielony przez wiceprezesa, Piotra Wierzbickiego, dla telewizji PolsatCzytaj więcej
Podsumowanie rundy jesiennej w wykonaniu Skry [CZĘŚĆ PIERWSZA]
Na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy nasza drużyna zdała kolejny, niezwykle wymagający sprawdzian, bardzo dobrze spisując się na pierwszoligowych boiskach i świetnie puentując okres dwunastu miesięcy, które w historii klubu na zawsze zapiszą się złotymi zgłoskami. W związku z powyższym, nadchodzi najwyższy czas, by – zwracając uwagę na niuanse, aspekty czysto sportowe traktując jako jedną z wielu składowych sukcesu – szczegółowo podsumować jesienne zmagania Skry Częstochowa na zapleczu ekstraklasy. Przede wszystkim nie sposób nie docenić zdobyczy punkowej, którą udało wypracować się naszym piłkarzom. Zawodnicy Skry z dorobkiem 27 “oczek” na koncie zajmują 12. miejsce w ligowej stawce i posiadają sporą przewagę punktową nad drużynami ze strefy spadkowej. Gracze szybko nauczyli się wyrównanej i wymagającej ligi tudzież pokazali, że potrafią zagrozić każdej ekipie występującej na drugim poziomie rozgrywkowym w kraju. Trener zespołu, Jakub Dziółka, jest ukontentowany postawą swoich podopiecznych, choć nie ukrywa, iż jego drużynę czeka jeszcze sporo pracy, by mogła zapewnić sobie odrobinę spokoju: – Oceniam tę rundę w miarę pozytywnie. Trudno było nam założyć przed startem rozgrywek jak będziemy wyglądać w poszczególnych spotkaniach, ile będziemy mieli punktów. Ale uważam, że na warunki, z którymi musieliśmy się zmierzyć – myślę tutaj o 21 meczach na wyjeździe, włącznie z Pucharem Polski – to ten wynik jest przyzwoity, ale nie dający nam jeszcze realizacji celu, o który gramy w tej lidze. – ocenia szkoleniowiec naszej drużyny. I chociaż niewielu spodziewało się tak dobrych wyników w pierwszym sezonie naszego zespołu po awansie na zaplecze ekstraklasy, to apetyt rośnie w miarę jedzenia. Mimo że prezesi klubu z ulicy Loretańskiej są naturalnie zadowoleni z postawy drużyny, to w ich słowach wręcz przebija się chęć przełamywania kolejnych barier dotyczących osiągnięć naszego zespołu: – Po ostatnim gwizdku meczu w Rzeszowie byłem zły – brakuje nam trzech punktów do strefy barażowej, co byłoby czymś rzadko spotykanym. Teraz, po kilku dniach, emocje opadły i z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że jestem dumny i życzę każdemu prezesowi w polskiej piłce, żeby mógł taką dumę poczuć – bo słowo „sukces” nie oddaje w pełni tego co drużyna osiągnęła. Wszyscy wiemy w jakiej sytuacji jest klub, a Panowie na przekór wszystkim – i brawo! Ale żeby nie było zbyt cukierkowo – teraz krótki odpoczynek, święta, a potem ciężka praca i cała runda wiosenna, która będzie jeszcze trudniejsza – zwraca uwagę sternik naszego klubu, Artur Szymczyk Prezesowi wtóruje wiceprezes Skry Częstochowa, Piotr Wierzbicki, który ma podobne spojrzenie na ostatnie kilka miesięcy w wykonaniu drużyny: – Na pewno są powody do zadowolenia. Jako beniaminek „zagraliśmy ” trochę na nosach faworytom, a to zawsze cieszy. Mecze przeciwko drużynom, u których do niedawna zabiegaliśmy o zagranie choćby gry kontrolnej dały mnie osobiście wiele satysfakcji, nawet te przegrane. Wyrośliśmy na „czarnego konia” rozgrywek i to też jest miłe. Biorąc pod uwagę fakt, iż wszystko zagraliśmy na boiskach rywali, muszę być zadowolonym ze stanu naszego konta punktowego, choć powiem, że po ostatnim spotkaniu, lekki, malusieńki niedosyt jest. Była szansa na bardzo wysokie miejsce w ligowej tabeli. – kontynuuje Piotr Wierzbicki – Oczywiście obawiałem się startu na zapleczu ekstraklasy. Mając w pamięci nasz debiut na boiskach 2. ligi (6 porażek z rzędu) nie spodziewałem się, że będziemy robić tak szybkie postępy. Cały czas myślę, że zawodnicy i sztab wykonali swoją pracę niemal wzorowo. Oczywiście, jest jeszcze wiele do poprawy, stąpamy mocno po ziemi i wiemy, jakie mamy kłopoty i problemy. Dlatego tym bardziej doceniam starania moich piłkarzy, ich poświęcenie, wielką pracę i zaangażowanie sztabu, bo to dzięki ich pracy to wszystko tak skutecznie zatrybiło. – ocenia wiceprezes naszej drużyny. Prawdziwym atutem naszego zespołu na przestrzeni minionej rundy była defensywa. Podopieczni trenera Jakuba Dziółki stracili zaledwie 19 bramek, co stanowi jeden z najlepszych wyników w lidze: – Wyszliśmy z założenia, że na pewno w tej lidze musimy dobrze bronić, żeby myśleć o punktowaniu. Byliśmy świadomi, że będzie nam dużo trudniej o sytuacje bramkowe aniżeli w 2. lidze. 1. liga jest trudniejsza, dużo bardziej wymagająca. Wiedzieliśmy, że nie możemy tracić bramek. Byliśmy świadomi, że zespoły obecnie występujące na zapleczu ekstraklasy są najlepsze od wielu lat. Nasz plan realizowaliśmy nieźle. Dziesięć razy nie straciliśmy bramki, więc myślę, że jest to przyzwoity wynik. – ocenia szkoleniowiec naszego zespołu, odnosząc się przy okazji do innej charakterystycznej cechy naszej postawy w większości ligowych spotkań – umiejętnego naciskania przeciwnika na jego połowie i wysokich odbiorach piłki: – Po kilku meczach założyliśmy sobie, że chcemy grać wyżej – a tak na dobrą sprawę, zaczęliśmy w ten sposób funkcjonować od spotkania z Widzewem. Ten mecz był nieudany, bo straciliśmy cztery bramki, ale nie zaprzestaliśmy tego robić i dalej kontynuowaliśmy pracę w tym kierunku. I zaczęło przynosić to efekty – podkreśla nasz trener, Jakub Dziółka. Warto jednak przy tym wszystkim pamiętać, iż latem w kadrze naszego zespołu pojawiło się wiele nowych twarzy. Co najważniejsze, większość z zawodników pozyskanych w minionym, letnim oknie transferowym dobrze czuje się w koszulce Skry Częstochowa, prezentując na boisku wysoką jakość. Nie zmienia to jednak faktu, iż nieco przebudowany zespół zawsze potrzebuje czasu, by zgrać się ze sobą i wypracować pewne automatyzmy. Zapytaliśmy o to trenera, Jakuba Dziółkę: – Oprócz zmian kadrowych, po drodze zmieniliśmy również system gry przed meczem z Arką Gdynia. Także na pewno to był proces – nowy trener, liga, piłkarze, na wszystko zawsze potrzeba czasu. Ale z drugiej strony, wiedzieliśmy, że tego czasu nie ma zbyt wiele, bo taki jest sport. I udało nam się pewne rzeczy zrealizować. Jeśli mamy mówić o plusach, to z pewnością należy zauważyć, że udało się w dużym stopniu zbudować zespół i to też było siłą Skry. Ci, którzy grali mniej, na pewno byli rozczarowani, ale pozostawali bardzo ważnymi postaciami tej drużyny i wywierali presję na tych, którzy grali częściej. Była rywalizacja. I myślę, że w tym aspekcie również powinniśmy być zadowoleni. – reasumuje szkoleniowiec naszego zespołu. A już jutro zapraszamy Was na drugą część podsumowania jesieni w wykonaniu naszego klubu! Daniel Flak
“Chciałbym sobie coś udowodnić” – rozmowa z trenerem analitykiem pierwszej drużyny, Łukaszem Ocimkiem
Rozpoczynamy cykl wywiadów z członkami naszego sztabu szkoleniowego. Na początek zapraszamy na dłuższą rozmowę ze szkoleniowcem, który odpowiada za wiele istotnych kwestii dotyczących naszej gry w poszczególnych meczach. Przed Wami analityk pierwszej drużyny, trener, Łukasz Ocimek. Jak zaczęła się Twoja trenerska przygoda? Łukasz Ocimek: Zaczęła się w momencie, kiedy skończyło się granie w piłkę. Przestałem grać przez kontuzje, których było za dużo, żeby grać i koniec końców nie byłem tak dobry, żeby grać na wysokim poziomie. Wtedy zaczęła się ta przygoda i jeszcze nie jestem trenerem, ale chciałbym być (śmiech). Czasami w kontekście uprawiania danego zawodu pada pytanie: na czym się zawiodłeś, skoro to robisz? W takim razie ja mogę powiedzieć, że zawiodłem się na piłce, dlatego chciałem w niej zostać! W tych moich początkach, największą inspiracją był dla mnie trener Tomczyk, który pracował w Victorii. Ostatnio graliśmy z nim nawet mecz, ponieważ obecnie jest asystentem w Resovii. Zainspirował mnie poprzez spotkania, szkolenia, które organizował u nas na uczelni. Zacząłem jeździć do niego na treningi, na dłuższy staż. Pomagałem mu. Jeździłem z nim tak do dwóch miesięcy. Do dzisiaj mamy kontakt i śmiało mogę powiedzieć, że jego osoba zainspirowała mnie do tego, żeby szukać nowych rzeczy i się w tym rozwijać. To jest zresztą w tym wszystkim najważniejsze: że codziennie możesz zrobić coś nowego, coś przetestować, czegoś doświadczyć. Przez to, że nie udało mi się zrobić kariery jako zawodnik, chciałbym sobie coś udowodnić, być może innym też, ale przede wszystkim sobie. Czujesz, że w Polsce możesz się rozwijać tak jakbyś chciał? Wydaje się, że tych narzędzi i możliwości jest coraz więcej. Oczywiście w Polsce idzie to w bardzo dobrym kierunku. Jest dużo więcej szkoleń, sporo daje PZPN, który zmienia program szkolenia. Są nowi ludzie, pomysły i jest coraz więcej takich ludzi jak ja. Jest więcej młodych trenerów, którzy nigdzie nie grali. I mogę z pełną świadomością powiedzieć, że w Polsce jest dużo narzędzi do tego, by zostać trenerem. Jest się od kogo uczyć, ponieważ jest wielu szkoleniowców na poziomie centralnym, którzy mimo braku doświadczenia już się tam znaleźli, jak np. Dawid Szulczek, który prowadzi ekstraklasową Wartę Poznań. W najwyższej lidze czy też na zapleczu jest obecnie bardzo wielu asystentów, którzy mają mniej więcej 30 lat i już posiadają duże umiejętności, można się od nich uczyć. Jest też np. Deductor, platforma, która przekazuje dobre treści i to są naprawdę mega merytoryczne rzeczy. Na czym dokładnie polega Twoja praca dotycząca analizy meczu? Ogólnie to analizę należy podzielić, bo jest ich multum. Jest analiza zespołu, przeciwnika, treningu, grupowa, formacji, indywidualna. Moim zadaniem jest analiza przeciwnika i indywidualne analizy dotyczące naszych zawodników – pomeczowe czy dotyczące treningu. Analiza przeciwnika, jeśli miałbym to mocno skrócić, zaczyna się po rozegranym meczu. Dużo rzeczy trzeba wziąć pod uwagę, żeby dokonać analizy rywala. Na pewno klub – nawet historię, stadion, kibiców, bo to wszystko wpływa na to, jak zespół gra. Trzeba zwrócić uwagę na trenera. Zawsze wchodzę na stronę internetową klubu, fanpejdża, twittera. Szukam wywiadów, materiałów z konferencji, bo tam wielu rzeczy można się dowiedzieć – w jakim momencie jest zespół i klub. Potem dopiero jest dobór meczów – i to jest już dla nas kluczowe, jakie mecze mogę obejrzeć. Już na bazie całej kolejki wiem, czego mogę spodziewać się po poszczególnych drużynach. Jeśli chcę zbadać np. Resovię czy ŁKS w defensywie, to dobieram taki mecz, w którym te zespoły są w obronie. Najczęściej drużyny w defensywie są w spotkaniach z Arką Gdynia czy Widzewem Łódź. Dobór meczów jest najważniejszy. Oglądamy trzy, cztery mecze danej drużyny, do tego jakieś urywki innych spotkań i szukamy rzeczy, które nam się przydadzą. Wiemy, co chcemy znaleźć u przeciwnika. I potem wyciągam te wszystkie wycinki – jest ich 20 – 30 min z ataku, obrony, faz przejściowych. Atak dzielę oczywiście na otwarcia, budowę i finalizację. Szukamy deficytów i mocnych stron przeciwnika, by to wykorzystać. Patrząc na to, jak wygląda nasza organizacja gry, można chyba śmiało dojść do wniosku, że Wasze analizy są niezwykle trafne. Nie wpływają na to analizy, tylko fakt, że mamy bardzo dobrych zawodników, którzy potrafią to realizować. I też mamy bardzo świadomych piłkarzy. A czujesz, że w związku z tym, iż w piłce zaczynają się liczyć detale, niuanse, które są analizowane, świadomość zawodników znacząco wzrasta? Tak. I powiem jeszcze więcej – najbardziej, według mnie, wzrasta świadomość zawodników doświadczonych. Oni chcą znać przeciwnika, chcą wiedzieć, z kim będą grać. Czasami sami zgłaszają potrzebę indywidualnej analizy, by dowiedzieć się, na kogo będą grać. Ale młodzi też są coraz bardziej świadomi. I po naszym zespole to widać. Po analizach, po treningu, bo jeszcze o tym nie mówiłem – analiza bez treningu nie ma sensu, podobnie jak trening bez analizy też nie ma sensu. To musi być spójne i połączone. Oni po tej mieszance analizy z treningiem potrafią się zorganizować, przygotować i jeszcze realizować to w taki sposób, że mamy aż tyle punktów. A jakie masz trenerskie inspiracje z zagranicy? Najbardziej, wiadomo, inspiruje mnie Julian Naglesmann. Ale to już nie jest takie oryginalne. Na początku zaczął mnie inspirować tym, że wszedł do drużyny, która jest w strefie spadkowej Bundesligi w wieku 28 lat. Ten zespół miał ambicje, żeby w tej lidze zostać. On ich utrzymał, wszedł do zespołu z buta, a potem zrobił jeszcze awans do Ligi Mistrzów. Imponuje mi tymi wszystkimi nowinkami, o których sam dużo mówił. To jest człowiek, który cały czas rozwija piłkę, podąża za trendami i ma naprawdę bardzo dobry plan na poszczególne spotkania. Plus jego popularne 31 czy 30 zasad, na których się opiera. Kolejnym trenerem jest Marcelo Bielsa. On mnie inspiruje, bo jest sobą. Żeby być sobą, to trzeba być kimś. A żeby być kimś, to trzeba mieć wartości. I ten gościu ma niesamowite wartości i każda jego konferencja jest lepsza niż wszystkie szkolenia, które istnieją. Warto słuchać i oglądać tego trenera. Kto mnie jeszcze inspiruje? Na pewno Carlo Ancelotti. Siła spokoju, to ciche przywództwo – „przywództwo po kryjomu” – to jest kolejna rzecz, która jest fajną mieszkanką z Nagelsmannem i Bielsą. Ancelotti to trener, który swoim zawodnikom daje chyba wyjątkowo dużo swobody na boisku. ZgadzaCzytaj więcej
“Po kontuzji wrócę silniejszy niż dotychczas” – Kamil Wojtyra rozpoczyna rehabilitację po zerwaniu więzadeł krzyżowych
Kamil Wojtyra przeszedł operację po zerwaniu więzadeł krzyżowych. Napastnik naszego klubu rozpoczął rehabilitację i pracuje nad szybkim powrotem na boisko. Nie będziecie pewnie zaskoczeni, jeśli powiemy, że jeden z kluczowych graczy drużyny zamierza wrócić na plac gry silniejszy niż kiedykolwiek! W ostatnim spotkaniu zawodnicy naszego zespołu wyrazili ogromne wsparcie dla swojego kolegi, wychodząc na boisko w koszulkach z napisem “Wojtyr, czekamy na Ciebie”. Zapraszamy do przeczytania krótkiej rozmowy ze snajperem Skry Częstochowa. W jakim momencie doznałeś kontuzji? Czy już wtedy czułeś, że to może być tak poważna sprawa? Kamil Wojtyra: Mój uraz pojawił się na początku drugiej połowy meczu z GKS – em Jastrzębie. Podczas jednego ze starć kolano skręciło się w nienaturalny sposób i poczułem ból w okolicy tego stawu. Próbowałem to jeszcze „rozbiegać”, lecz nie przyniosło to żadnego efektu. Na pewno w tamtym momencie czy nawet po meczu, gdy adrenalina i emocje opadły, nie przyszło mi do głowy, że to będzie tak poważna kontuzja. Co poczułeś, kiedy usłyszałeś diagnozę? Jakie były Twoje pierwsze myśli? Na pewno ciężko było mi się pogodzić z tym, co mówił lekarz. Nie byłem przygotowany na taką diagnozę. W tamtym momencie ciężko było mi zebrać w ogóle jakiekolwiek myśli. Jak się czujesz po operacji? Jak wyglądał ten zabieg? Po operacji czuję się dobrze, wszystko przebiegło pomyślnie i bez komplikacji. Sam zabieg polegał na przeszczepieniu zerwanego więzadła krzyżowego i umocowaniu go w stawie kolanowym. Na szczęście okazało się, że nie trzeba „naprawiać” łąkotek co często idzie w parze w przypadku tego typu urazów. Jak wygląda Twoja rehabilitacja? Rehabilitacja w zasadzie zaczęła się już w dniu następnym po zabiegu. Początkowo pracuje się nad uzyskaniem pełnego wyprostu, nad zgięciem stawu kolanowego oraz na stymulowaniu mięśni wokół kolana do pracy. Z biegiem czasu ćwiczenia będą bardziej złożone oraz wymagające, tak by przygotować kolano do optymalnej pracy, jak sprzed operacji. Jest to na pewno długi i żmudny proces, jednak jest to niezbędne, aby w jak najszybszym możliwym czasie wrócić do pełnej sprawności. Czujesz wsparcie drużyny? To chyba wyjątkowe uczucie, kiedy cały zespół wychodzi na mecz w koszulkach „Wojtyr, czekamy na Ciebie!”? Na pewno! Jest to bardzo budujące i zachęcające do ciężkiej pracy rehabilitacyjnej. Tak jak już kiedyś mówiłem nasza szatnia jest jak drugi dom i jest to super uczucie mieć wsparcie kolegów. Jestem dumny ze mogę być częścią tej drużyny! Czy uważasz, że to doświadczenie Cię wzmocni? Myślisz, że wrócisz jeszcze silniejszy? Jestem przekonany, że po tej kontuzji wrócę silniejszy niż dotychczas. Na pewno teraz jest dla mnie trudny okres, jednak wierzę, ze rehabilitacja będzie szła po mojej myśli i postępy będą motywować mnie do dalszej pracy. Nie mogę się już doczekać powrotu na boisko. Do zobaczenia! Z niecierpliwością czekamy na Twój powrót na boisko! Rozmawiał Daniel Flak
W weekend odbył się XII Memoriał im. Przemysława Kożucha!
W weekend 4 – 5 grudnia w Hali Sportowej Częstochowa odbył się XII Memoriał im. Przemysława Kożucha. Do naszego miasta przyjechało kilkanaście drużyn złożonych z ambitnych, młodych zawodników z różnych części Polski, którzy podczas zawodów rywalizowali ze swoimi rówieśnikami. Na turnieju organizowanym przez nasz klub zagrały m.in. takie zespoły jak Wisła Płock, AP Piotrków Trybunalski czy Zagłębie Sosnowiec. Pojawiło się także kilka ciekawych, lokalnych drużyn. W sobotę odbyły się zawody ekip z rocznika 2014, z kolei w niedzielę rywalizowali ze sobą zawodnicy urodzeni w 2015 roku. Mimo że – w związku z kategorią wiekową, w jakiej rywalizowali młodzi adepci zgromadzeni w częstochowskiej hali – nie prowadziliśmy tabeli tudzież rejestru wyników, na twarzach przyszłych piłkarzy malowała się olbrzymia determinacja i chęć pokazania wszystkich swoich futbolowych walorów. Każda drużyna otrzymała pamiątkową statuetkę, a wszyscy zawodnicy biorący udział w turnieju dostali medale! W niedzielnej rywalizacji dzieci z rocznika 2015 drużynę Skry reprezentowali: Leon Nikoli, Fryderyk Połacik, Fabian Dobosz, Maciej Bańczyk, Igor Łapaj, Kacper Jastrząbek, Karol Kała i Jan Szostak. Oprócz naszej drużyny na parkiecie Hali Sportowej Częstochowa zaprezentowały się drużyny: Wisła Płock, Zagłębia Sosnowiec, Funballu Kluczbork, Królewskich Złoczew, Sportowej Częstochowy, Orlika Blachownia, Gwiazdy Ruda Śląska oraz MKS-u Zaborze. Turniej był wspierany przez Gminę Miasto Częstochowa w formie wsparcia zadania publicznego poprzez dofinansowanie kwotą 1000 zł (jeden tysiąc złotych). Sponsorami imprezy dla dzieci zafascynowanych futbolem była restauracja TBILISI Smak Gruzji, a także firma MAXIMA. Zapraszamy do obejrzenia zdjęć z weekendowych rozgrywek!
Kulisy meczu z Resovią
Ostatnie spotkanie w tym roku już za nami. Warto jednak jeszcze na chwilę wrócić do sobotniego starcia w Rzeszowie, bowiem przygotowaliśmy dla Was klip meczowy! Zapraszamy do obejrzenia!
“Z optymizmem patrzymy w przyszłość” – Krzysztof Napora po meczu z Resovią – VIDEO
W rozmowie po meczu z Resovią, Krzysztof Napora zwracał uwagę, że po słabej pierwszej połowie, nasza drużyna zagrała dużo lepiej w drugich 45 minutach. Ponadto nasz skrzydłowy podsumował rundę jesienną w naszym wykonaniu i podkreślił, że bieżący rok był jednym z najlepszych w karierze dla większości piłkarzy Skry. Rozmawiał Daniel Flak
Nasza drużyna z rocznika 2006 wygrywa Podhale Cup 2021!
Nasza młoda drużyna z rocznika 2006 w miniony weekend wybrała się do Rabki – Zdrój, by zagrać w silnie obsadzonym turnieju Podhale Cup 2021. Zawodnicy Skry zaprezentowali się ze znakomitej strony, ostatecznie triumfując w zawodach i zostawiając za swoimi plecami wiele klasowych zespołów. W turnieju wzięło udział jedenaście drużyn z całej Polski, z których wymienić należy chociażby Gwardię Warszawa, GKS Jastrzębie, Zagłębie Sosnowiec czy MSMS Milan Łódź. Na przestrzeni całej imprezy nasi młodzi piłkarze pozostawali niepokonani, czterokrotnie zwyciężając i trzykrotnie dzieląc się z rywalem punktami. Obecność na tak dobrze obsadzonych zawodach to możliwość złapania bezcennego doświadczenia, a zwycięstwo w całym turnieju jest dowodem świetnego rozwoju naszego młodego zespołu. Warto także podkreślić fakt, że nagrodę dla najlepszego zawodnika weekendowych rozgrywek otrzymał kapitan Skry Częstochowa, Kacper Kożuch. Trener, Karol Pikoń, naturalnie był bardzo zadowolony z występu swojej drużyny: – Wyjazd pod względem sportowym oraz integracyjnym należy uznać za udany. Przed nami ostatnie dwa tygodnie treningów oraz gier wewnętrznych, po których zawodnicy udadzą się na zasłużoną przerwą świąteczno-noworoczną. Gratuluję drużynie sukcesu w turnieju oraz całej udanej rundy – podsumował szkoleniowiec naszego zespołu. Daniel Flak