Maciej Mas wzmacnia siłę ataku Skry

Kolejny dzień przynosi nam kolejne wieści transferowe. W środę (14.07) na zasadzie rocznego wypożyczenia z Jagiellonii Białystok związał się z naszym klubem 20-letni napastnik Maciej Mas. Maciek poprzedni sezon spędził na boiskach Fortuna 1 Ligi, gdzie w barwach GKS-u Bełchatów zdobył 3 gole w 20 spotkaniach. W swoim piłkarskim CV ma też przygodę z włoskim Cagliari. Poznajcie naszego nowego zawodnika.

Urodziłeś się w Łodzi, ale twoim pierwszym klubem był Sokół Aleksandrów Łódzki. Jak to się stało?
– Zgadza się, pierwsze kroki stawiałem w Aleksandrowie, bo wprawdzie urodziłem się w Łodzi, ale potem mieszkałem już bliżej Aleksandrowa. Mój starszy brat zaczął trenować w Sokole, a ja chodziłem go podpatrywać na treningach i powiedziałem w końcu mamie, że też chce zacząć i tak to wszystko się zaczęło. Później z Sokoła trafiłem do SMS-u Łódź i tam zaczęła się poważniejsza piłka, pomieszkałem trochę w bursie. Spędziłem tam sześć lat, więc był czas się wiele nauczyć i dojrzeć.

Pierwszą ligę już znasz z występów w GKS-ie Bełchatów, ale tego ostatniego sezonu nie wspominacie jako drużyna zbyt dobrze. Choć ty w niektórych meczach spisywałeś się naprawdę dobrze.
– Udało mi się strzelić trzy bramki. Na pewno przykre jest to, że spadliśmy, GKS miał wiele przeciwności losu. Była trudna sytuacja organizacyjna klubu, a mimo wszystko jako drużyna walczyliśmy. Na koniec czegoś jednak zabrakło. Indywidualnie mogę być w miarę zadowolony, bo wystąpiłem aż w 20 spotkaniach.

Opowiedz o włoskiej przygodzie w Cagliari. Jak tam trafiłeś?
– To jak trafiłem do Cagliari było dość dziwną sprawą. Skaut przyjechał oglądać mecz, w którym grałem, ale był zainteresowany kim innym. Ja w tym spotkaniu zagrałem tylko siedem minut, nie zdobyłem bramki, nie zaliczyłem asysty, a on musiał coś we mnie zobaczyć, bo się zainteresował. Potem przejrzał na nagraniach inne mecze z moim udziałem i dość szybko Włosi się na mnie zdecydowali. Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie, w przeciągu tygodnia w zasadzie wszystko było załatwione. Ja też specjalnie długo się nad taką ofertą nie zastanawiałem i bardzo dobrze wspominam ten czas. Niestety w czasie kiedy tam byłem na dobre rozwinęła się pandemia koronawirusa i rozgrywki zostały przerwane. Bardzo tego żałuję, bo zacząłem naprawdę nieźle w rozgrywkach Primavery w barwach Cagliari. Zdobyłem cztery bramki w pierwszych pięciu meczach. Trener zaczął coraz częściej wystawiać mnie od pierwszej minuty, ale w marcu niestety wszystko się przerwało i wróciłem do Polski.

Jak ci się żyło w Cagliari? Jak wygląda Sardynia z bliska? Jest tam chyba wyjątkowo gorąco, nie tylko na termometrach.
– Jest gorąco i bardzo wietrznie z racji życia na wyspie. Wiatr czasami uniemożliwiał trening, kiedy przestawiał piłki. A samo życie na Sardynii? Było super! Jestem pod dużym wrażeniem, bo zostałem bardzo dobrze przyjęty w drużynie, co najmniej jak bym tam był już od kilku lat. Na początku kiepsko mówiłem po włosku, ale komunikacja była na dobrym poziomie, bo Włosi są bardzo komunikatywni, życzliwi i pomocni. Wszyscy się cieszą, nikt nie narzeka, kiedy trzeba ciężko popracować to również to robią. Na pewno był to super okres w moim życiu.

Powróćmy teraz z ziemi włoskiej do Polski. Z przodu w Skrze będziesz miał konkurencję w postaci braci Wojtyrów. Kamil w poprzednim sezonie był królem strzelców drugiej ligi. Myślisz, że ciężko będzie wywalczyć miejsce w składzie?
– W każdej drużynie jest rywalizacja, nie ma niczego za darmo. Na treningach czy w meczach sparingowych trzeba udowadniać swoją wartość i pokazywać trenerowi, że warto stawiać na danego zawodnika.

Formalnie jesteś zawodnikiem Jagiellonii. Nie było żadnych szans na walkę o miejsce w ekstraklasie?
– Trener Ireneusz Mamrot jasno powiedział mi, że na ten moment nie widzi dla mnie miejsca w składzie i wolałby, żebym trafił gdzieś na wypożyczenie. Dostałem taką informację od razu, więc było to uczciwe podejście.

Co do tej pory zdążyłeś się dowiedzieć o Skrze? Jak do nas trafiłeś?
– Całkiem niedawno, jakiś tydzień temu zadzwonił do mnie trener Jakub Dziółka i powiedział dość konkretnie, że widziałby mnie w drużynie Skry. Ja od razu byłem tą ofertą zainteresowany, bo wiedziałem, że Skra jest w pierwszej lidze, a chciałem pozostać na tym poziomie rozgrywkowym. Przedyskutowałem to z menadżerem i w przeciągu kilku dni dogadaliśmy wszystkie szczegóły i jestem. Jak najszybciej chcę przystąpić do treningów i sparingów w Skrze.

Kilka sparingów i zaczynamy grę o punkty. Praktycznie co tydzień będziemy się mierzyć z uznaną marką.
– Zgadzam się, obecnie skład Fortuna 1 Ligi jest bardzo mocny. Są tam bardzo mocne drużyny. Tutaj każdy mecz będzie ciężko, ale w każdym można ugrać jakieś punkty. Ta liga charakteryzuje się tym, że tutaj każdy z każdym naprawdę może wygrać.

Rozmawiał Mariusz Rajek