“Trzy szybkie z…” Hubertem Sadowskim

W tym tygodniu do rozmowy zaprosiliśmy Huberta Sadowskiego. 24-latek wrócił do wyjściowego składu naszej ekipy i niewątpliwie miał swój udział w zwycięstwie nad Olimpią Grudziądz.  W ubiegłą środę, ze względu na mecz ligowy z Polonią Bytom “zamroziliśmy” nasz cykl “Trzy szybkie z…”. Skoro jednak wszystkie zaległości zostały odrobione w tym tygodniu nic nie stanęło na przeszkodzie, by zaserwować trzy pytania jednemu z naszych zawodników. Tym razem padło na Huberta Sadowskiego.  24-letni obrońca zagrał we wszystkich ostatnich meczach Skry, przy czym z Polonią i Olimpią pojawił się w wyjściowej jedenastce. Ze swoich obowiązków wywiązał się bardzo dobrze, nie tylko stanowiąc trudną przeszkodę dla rywali w linii defensywnej, ale także będąc solidnym wsparciem z przodu.  Za nami prawdziwy piłkarski maraton zakończony zwycięstwem nad Olimpią Grudziądz. Zagrałeś we wszystkich trzech spotkaniach w związku z czym chciałem zapytać, jak się czujesz pod kątem fizycznym? Czy w ostatnim meczu to zmęczenie było odczuwalne?  Osobiście lubię grać co trzy dni, dlatego cieszę się, że w ostatnich spotkaniach wystąpiłem. Odpowiednie przygotowanie w tygodniu pozwoliło na to, że czułem się bardzo dobrze mimo narastającego zmęczenia.  Mam wrażenie, że jesteś dobrym duchem szatni i dbasz o to, żeby wszyscy czuli się w niej dobrze. Jak zatem oceniasz panującą w niej atmosferę i może zdradzisz, czy ktoś próbuje Ci dotrzymywać w tej kwestii kroku?  Atmosfera w szatni jest bardzo dobra. Staram się o to, żeby uśmiechy w szatni nie znikały, a momentami pomaga mi w tym Maksiu Stangret. Natomiast każdy w szatni ma smykałkę do tego, żeby tę atmosferę podtrzymywać.  Biorąc pod uwagę, że “złapaliśmy” już resztę stawki mecz z Rekordem nabiera dużego znaczenia. Na co Twoim zdaniem powinniśmy być szczególnie wyczuleni w czekającym nas pojedynku?  Zespół Rekordu ma w swoich szeregach kilku doświadczonych zawodników, na których musimy uważać. Tracą sporo bramek, ale mają też czwartą ofensywę pod względem strzelonych bramek i na pewno musimy szykować się na ciężki mecz, natomiast skupimy się na swoich zadaniach i planie na ten mecz, żeby przywieźć do Częstochowy komplet punktów. 

Nocoń wyróżniony przez “Piłkę Nożną”

Kapitan naszej drużyny, Piotr Nocoń, został wyróżniony przez tygodnik “Piłka Nożna” i znalazł się w jedenastce 14. kolejki Betclic 2. ligi.  Takie mecze kształtują drużynę. Zwycięstwo nad rozpędzającą się w ostatnim czasie Olimpią Grudziądz smakowało podwójnie – nie dość, że wygraliśmy po odrobieniu strat, to dodatkowo choć na chwilę opuściliśmy ostatnie miejsce w tabeli. To z pewnością kolejny pozytywny impuls, który przed ostatnią prostą piłkarskiej jesieni, może nadać ton rywalizacji.  Na listę strzelców w sobotnim spotkaniu wpisali się z naszej strony Kacper Noworyta i Piotr Nocoń. Kapitan zdobył bramkę na wagę trzech punktów w doliczonym czasie gry. Do statystyk mógł wpisać się już wcześniej, ale trafił w obramowanie bramki. Ponadto był niewątpliwie motorem napędowym naszej drużyny.  Jego postawa na boisku została doceniona przez dziennikarzy tygodnika “Piłka Nożna”, którzy wybrali go do jedenastki 14. kolejki Betclic 2. ligi. To już drugie wyróżnienie dla naszego piłkarza w bieżących rozgrywkach.  Jedenastka 14. kolejki Betclic 2. ligi “Piłki Nożnej”:  Witan (Olimpia E.) – Koj (Wieczysta), Gajgier (Pogoń), Piekarski (Polonia) – Lisandro Semedo (Wieczysta), Abate Etoundi (Podbeskidzie), Nocoń (Skra), Kort (Świt) – Wojtyra (Polonia), Odolak (Pogoń), Ropski (Świt) 

Czują oddech na plecach

Zwycięstwo nad Olimpią Grudziądz pozwoliło naszej ekipie na chwilę opuścić ostatnie miejsce w tabeli. Co prawda Olimpia Elbląg pokonała w niedzielę KKS Kalisz, spychając nasz zespół ponownie na osiemnastą lokatę, jednak najważniejsze jest to, że w bezpośrednim zasięgu Skry są już trzy znajdujące się nad nią drużyny. Po niedzielnym spotkaniu może być jeszcze lepiej.  Niektóre zwycięstwa rodzą się w bólach i trochę tak było w sobotnie popołudnie. Bez względu na wszystko finalnie liczą się trzy oczka, a właśnie o taką liczbę powiększyliśmy swój dorobek po meczu z Olimpią Grudziądz.  Spotkanie było bez wątpienia pokazem charakteru Skrzaków, którzy jako pierwsi stracili bramkę. Musieli gonić i dogonili za sprawą Kacpra Noworyty, a jakby tego było mało kapitan naszej drużyny, Piotr Nocoń, trafił po raz czwarty w sezonie, gwarantując nam trzy oczka (tak na marginesie tylko raz zdarzyło się, że Nocoń wpisał się na listę strzelców, a nasza ekipa nie wygrała).  Sobotnie zwycięstwo miało jednak dodatkowy wymiar. W aktualizowanej na bieżąco tabeli zdołaliśmy po raz pierwszy w sezonie opuścić miejsce skąpane w blasku czerwonej latarni. I chociaż Olimpia Elbląg kilkanaście godzin później pokonała KKS Kalisz, przez co wróciliśmy na ostatnią lokatę, nie sposób nie odnieść wrażenia, że pomimo trudnej sytuacji u progu sezonu, jesteśmy na fali wznoszącej.  Rezerwy Zagłębia Lubin, ŁKS-u Łódź oraz wspomniana Olimpia Elbląg, to drużyny, które znajdują się w bezpośrednim zasięgu ekipy prowadzonej przez Dariusza Rolaka i czują nasz oddech na plecach. Rzecz jasna nie zapominamy, że cała trójka ma jeszcze zaległe spotkania, jednak ŁKS i Olimpia zmierzą się między sobą w najbliższą środę, więc przynajmniej jedna z nich nie powiększy znaczącą swojego dorobku. Co ważne zarówno z Zagłębiem jak i ŁKS-em spotkamy się jeszcze tej jesieni.  Tymczasem w najbliższą niedzielę wybieramy się do Bielska-Białej, gdzie czeka na nas tamtejszy Rekord. Ostatnie tygodnie nie są udane dla beniaminka, który przegrał w Szczecinie, a wcześniej u siebie z GKS-em Jastrzębie. To, na co warto zwrócić uwagę, to fakt, że w starciu ze Świtem Rekord dwukrotnie prowadził, by po końcowym gwizdku zostać z pustymi rękami. Swoją drogą to dość częsta przypadłość zespołu, uczącego się dopiero drugoligowych realiów. Wystarczy wspomnieć starcie w Lubinie, gdzie do przerwy “Rekordziści” prowadzili 3:0, by ostatecznie zremisować 3:3, czy pojedynek z Pogonią Grodzisk, kiedy również otworzyli wynik, by ostatecznie podzielić się punktami.  Na analizę rywala przyjdzie jeszcze czas, jednak ostatni z przytoczonych meczów, jest dowodem na to, że Rekord to drużyna posiadająca ogromny potencjał. Warto zaznaczyć, że tylko trzy drużyny w Betclic 2. lidze (skądinąd plasujące się na trzech pierwszych lokatach – Polonia Bytom, Pogoń Grodzisk Mazowiecki i Wieczysta Kraków) strzelają więcej od bielszczan. Druga strona medalu jest taka, że Rekord traci najwięcej bramek w lidze (30).  Nasi zawodnicy z pewnością przez cały tydzień będą mocno pracowali nad tym, by odnieść drugie wyjazdowe zwycięstwo w sezonie. Oczywiście czekający nas pojedynek nie będzie spacerkiem, tym bardziej, że zagramy bez wspominanego już dzisiaj Noconia, który w sobotę “zarobił” czwarty żółty kartonik, jednak to, co nasz zespół pokazał w sobotę czy wcześniej w meczu z liderem – Polonią Bytom, pozwala nam z optymizmem patrzeć na niedzielne starcie.  Tabela Betclic 2. ligi  1. Polonia Bytom 36 (33-10)  2. Pogoń Grodzisk Mazowiecki 33 (30-10)  3. Wieczysta Kraków 31 (29-5)  4. Hutnik Kraków 22 (20-26)  5. Chojniczanka Chojnice 21 (18-13)  6. Resovia Rzeszów 21 (22-23)  7. Zagłębie Sosnowiec 21 (20-21)  8. Wisła Puławy 19 (19-21)  9. Świt Szczecin 19 (18-20)  10. KKS Kalisz 19 (12-16)  11. Olimpia Grudziądz 17 (20-19)  12. Podbeskidzie Bielsko-Biała 16 (17-20)  13. GKS Jastrzębie 13 (17-17)  14. Rekord Bielsko-Biała 12 (22-30)  15. Olimpia Elbląg 10 (12-24)  16. ŁKS II Łódź 10 (12-25)  17. Zagłębie II Lubin 8 (17-24)  18. Skra Częstochowa 8 (14-28)  Mecze Skry do końca rundy jesiennej:  (27.10, godz. 14:00) Rekord Bielsko-Biała – Skra Częstochowa  (02.11, godz. 13:00) Skra Częstochowa – Resovia Rzeszów  (?) Zagłębie II Lubin – Skra Częstochowa  (15.11, godz. 18:00) Skra Częstochowa – ŁKS II Łódź  (22.11, godz. 18:00) Skra Częstochowa – KKS Kalisz 

Kacper Noworyta po sobotnim meczu [WIDEO]

Kacper Noworyta wszedł z ławki w sobotnim meczu z Olimpią Grudziądz i szybko zaznaczył swoją obecność. Zdobył wyrównującą bramkę, która dała pozytywny impuls naszym piłkarzom, a jednocześnie było to pierwsze trafienie naszego napastnika na poziomie centralnym. W związku z tym tuż po meczu zaprosiliśmy go na krótką rozmowę.

Wygrywamy z Olimpią! 

Nasza ekipa wygrała w sobotnie popołudnie z Olimpią Grudziądz po bramkach Kacpra Noworyty i Piotra Noconia. Co ważne nasi zawodnicy musieli odrabiać straty po tym, jak wynik spotkania otworzył Maciej Mas.  Historia meczów między Skrą Częstochowa a Olimpią Grudziądz nie jest szczególnie długa. Obie drużyny stoczyły między sobą sześć pojedynków, wszystkie na poziomie 2. ligi. Co ciekawe nasi zawodnicy tylko w jednym z tych spotkań zdołali umieścić piłkę w siatce rywali. Na pocieszenie można tylko powiedzieć, że wówczas uczynili to cztery razy. Swoją drogą 4:0 to najczęściej padający wynik w pojedynkach między Skrą a Olimpią – sęk w tym, że częściej w tym stosunku wygrywali dzisiejsi goście, którzy ponadto legitymują się łącznie trzema zwycięstwami. W ubiegłym roku dwukrotnie padł bezbramkowy remis. Bez wątpienia kontynuowanie tej serii nie ucieszyłoby szczególnie naszej ekipy, która robi wszystko, by wydostać się z blasku czerwonej latarni.  Spokojny początek  Obie drużyny od pierwszego gwizdka grały piłką, wymieniając sporą liczbę podań. Nie przynosiło to jednak konkretnych okazji strzeleckich. Najgroźniej w tym fragmencie gry było w 7. minucie, kiedy to Tomasz Kaczmarek przechwycił niedokładne podanie między naszymi piłkarzami i popędził prawą stroną. Na szczęście dla naszej ekipy strzelił niecelnie.  Pierwszy strzał w światło bramki odnotowaliśmy w 15. minucie. Wówczas, po rzucie wolnym dla naszej ekipy za zagranie ręką, Igor Ławrynowicz podał ciętą piłkę do Huberta Sadowskiego, który z szesnastego metra główkując próbował zaskoczyć Kacpra Górskiego.  Po drugiej stronie boiska groźnie zrobiło się mniej więcej pięć minut później, kiedy świetnie przez kolegów wyprowadzony na bardzo dobrą okazję został Szymon Krocz. Ofensywny pomocnik Olimpii próbował zmieścić piłkę przy krótkim słupku, jednak ta sztuka mu się nie udała. W 24. minucie znowu naszą lewą stroną urwał się Kaczmarek, na szczęście ponownie skończyło się na strachu.  Goście przejmują inicjatywę  Były to jednak jasne sygnały, że grudziądzanie zaczynają czuć się coraz pewniej. Nasi piłkarze zostali zepchnięci na własną połowę i trudno było im się z niej wydostać. Udało się to w okolicach 38. minuty. Sadowski podał do Maksymiliana Stangreta, który w polu karnym miał sporą “obstawę” i nie był w stanie czysto uderzyć piłki. A goście robili swoje i chwilę później z piątego metra na bramkę Filipa Kramarza uderzył Kaczmarek, ale było to uderzenie wybitnie niecelne.  Pierwszą połowę zakończyliśmy w miarę pozytywnym akcentem. W doliczonym czasie gry Stangret przechwycił piłkę na czterdziestym metrze i popędził w pole karne. Tam starł się ramię w ramię z jednym z obrońców gości i upadł, jednak arbiter główny, pan Łukasz Ostrowski nie dopatrzył się przewinienia.  Do przerwy zatem na tablicy wyników widniał bezbramkowy remis. Musimy sobie jednak uczciwie powiedzieć, że nie były to szczególnie udane pierwsze trzy kwadranse naszej drużyny.  Jest lepiej, ale…  W drugą połowę weszliśmy zdecydowanie lepiej niż w pierwsze czterdzieści pięć minut. Częściej dostawaliśmy się pod pole karne i dłużej utrzymywaliśmy się przy piłce. Udało się wykreować kilka sytuacji, jednak nie przełożyły się na one na gole. Goście szczelnie wypełniali pole karne i nie zostawiali naszym zawodnikom zbyt wiele przestrzeni. Ponadto nie mieli zamiaru biernie przypatrywać się wydarzeniom na boisku.  We znaki dawał nam się szczególnie dobrze nam znany Maciej Mas, który w 63. minucie pojawił się na murawie. Kilka sekund po zameldowaniu się na boisku wrzucał futbolówkę w pole karne, a po błędzie naszej defensywy przed szansą stanął Kacper Cichoń, jednak przestrzelił.  Chwilę później napastnik Olimpii wyszedł na niemal czystą pozycję po podaniu Kaczmarka, jednak arbiter uniósł chorągiewkę. Nic jednak nie uchroniło nas w 67. minucie, kiedy Mas znalazł się w szesnastce i w pełnym biegu skierował piłkę na długi słupek, otwierając wynik spotkania.  Mieliśmy zatem niecałe pół godziny na odrobienie strat, ale szczerze mówiąc, to goście częściej zapędzali się pod nasze pole karne i kilka razy naprawdę było gorąco, głównie za sprawą aktywnego Kaczmarka.  Z naszej strony przed największą szansą stanął Piotr Nocoń. Kapitan naszej ekipy huknął w 76. minucie, jednakże trafił w poprzeczkę.  Wreszcie dopięliśmy swego w 84. minucie. A konkretnie Kacper Noworyta, który najlepiej odnalazł się w zamieszaniu w szesnastce i umieścił piłkę w siatce.  Dążyliśmy do zdobycia bramki na wagę trzech punktów i sporą aktywność wykazywał Nocoń i… trafił. W doliczonym czasie gry, gwarantując naszej ekipie trzy duże oczka do tabeli.  Betclic 2. liga – 14. kolejka  Skra Częstochowa – Olimpia Grudziądz 2:1 (0:0)  0:1 Maciej Mas (67’), 1:1 Kacper Noworyta (84’), 2:1 Piotr Nocoń (90’+1)  Skra: Kramarz – Lorenc, Estigarribia, Sadowski (75’ Magnuszewski) – Wróbel (46’ Stec), Ławrynowicz, Sobczak (46’ Kaczorowski), Owczarek (63’ Winciersz), Niedbała (75’ Noworyta), Nocoń – Stangret  Olimpia: Górski – Tsiupa, Zbiciak, Kobryń – Sikorski, Cichoń, Sewerzyński, Frelek, Krocz (63’ Mas) – Kaczmarek, Rychert (63’ Bonikowski) 

Pora na zwycięstwo

W sobotę czeka nas kolejne ligowe granie. Na Loretę przyjeżdża ekipa Olimpii Grudziądz. Mecz odbędzie się w sobotę (19 października) o godzinie 16:00.  Z pewnością po nieudanym wyjeździe do Sosnowca mecz z Polonią Bytom wlał w nasze serca odrobinę optymizmu. Postraszyliśmy lidera, który ma już na koncie jedenaście kolejnych zwycięstw i swoją postawą udowodniliśmy, że potrafimy grać w piłkę. I o ile w spotkaniu z Polonią nie musieliśmy, a po prostu mogliśmy, o tyle czekające nas spotkanie z Olimpią Grudziądz ma nieco inny ciężar gatunkowy. Nasz sobotni rywal, to bowiem drużyna, która z pewnością jest w naszym zasięgu, a ponadto nie oszukujmy się – potrzebujemy punktów, by powoli zacząć piąć się w ligowej tabeli.  Chociaż początek sezonu nie był udany, piłkarze z województwa kujawsko-pomorskiego z czasem zaczęli nabierać tempa. Swoistym przełamaniem wydaje się mecz rozgrywany w ramach Pucharu Polski z pierwszoligowym GKS-em Tychy, który Olimpia wygrała 4:2, chociaż dwukrotnie musiała odrabiać straty. Hat-tricka w meczu tym ustrzelił Szymon Krocz, na którego z pewnością nasz sztab szkoleniowy uczulał swoich piłkarzy.  Drugim zawodnikiem, który z pewnością może naprzykrzyć się naszej linii defensywnej jest Tomasz Kaczmarek, autor siedmiu trafień dla Olimpii w bieżących rozgrywkach. Szczególnie udane były dla niego pod tym względem dwa ostatnie mecze, w których trzykrotnie umieścił futbolówkę w siatce.  Mimo wszystko nie powinniśmy do naszego najbliższego rywala podchodzić z nadmiernym respektem. Posiadamy bowiem argumenty, które pozwalają na to, by rywalizować z grudziądzanami jak równy z równym. Między strzelcami bramek nie istnieją duże dysproporcje, co sprawia, że odpowiedzialność za gole nie spada wyłącznie na nasze “dziewiątki”. Oczywiście klubowej liście strzelców przewodzi Maksymilian Stangret (cztery trafienia), jednak po trzy bramki zanotowali Jakub Niedbała i Piotr Nocoń, a po jednym Igor Ławrynowicz i Piotr Owczarek, o którego wspomniane zestawienie powiększyło się w ostatnim czasie.  Nie możemy też zapomnieć, że ważna dla naszych piłkarzy jest drużyna, stąd też choćby piękną asystę w środowym pojedynku z Polonią zanotował Nocoń, wyprowadzając podaniem na niemal czystą pozycję Stangreta.  Jednego możemy być pewni – w sobotę czeka nas niezwykle interesujący pojedynek. Wierzymy, że podopieczni Dariusza Rolaka wrócą na zwycięską ścieżkę, którą kroczyli podczas ostatnich domowych meczów.  Betclic 2. liga – 14. kolejka  Skra Częstochowa – Olimpia Grudziądz  Sobota (19 października), godz. 16:00  Sędziują: Łukasz Ostrowski (sędzia główny, Szczecin), Marcin Sadowski (sędzia asystent), Wojciech Szczurek (sędzia asystent), Maciej Węgrzyk (sędzia techniczny)  Olimpia Grudziądz, historia klubu  30 czerwca 1923 roku powstało w Grudziądzu Towarzystwo Sportowe „Olympia”. Jego działalność opierała się głównie na piłce nożnej, a kadrę tworzyli zawodnicy przejęci z Klubu Sportowego „Powiwój”. Krótko później rozpoczęto budowę stadionu, który zlokalizowany został przy ulicy Parkowej. Oddano go do użytku po upływie zaledwie kilku miesięcy. Jednym z pierwszych spotkań rozegranych na nowym obiekcie było starcie grudziądzan z Pogonią Lwów.  Po II wojnie światowej klub przystąpił do rozgrywek, jednak przez lata dochodził maksymalnie do trzeciego poziomu rozgrywkowego. Wszystko zmieniło się mniej więcej półtorej dekady temu. Wówczas Olimpia po zwycięstwie w rozgrywkach grupy zachodniej II ligi sezonu 2010/2011 znalazła się na zapleczu Ekstraklasy. Utrzymała się tam siedem lat, w sezonie 2014/15 plasując się nawet na czwartej lokacie.  Po rocznej banicji w sezonie 2019/2020 grudziądzanie ponownie rywalizowali na pierwszoligowym froncie, jednak z pewnością nie zaliczą tych rozgrywek do udanych. Nie udało im się utrzymać w gronie pierwszoligowców, a jakby tego było mało rok później ponownie zasmakowali goryczy degradacji i przez dwa lata Olimpia grała w III lidze.  Warto jednak odnotować, że w tym okresie Olimpia odnotowała jeden z największych sukcesów w swojej historii. Dotarła bowiem aż do półfinału Pucharu Polski. Jej pochód, tuż przed bramami Stadionu Narodowego, zatrzymał dopiero Lech Poznań.  Skoro jesteśmy przy pucharowej rywalizacji trzeba przypomnieć także dojście do ćwierćfinału tych rozgrywek w sezonie 2012/13, kiedy to w dwumeczu grudziądzanie musieli uznać wyższość Legii Warszawa.  Olimpia Grudziądz, kadra 2024/25  BRAMKARZE: Paweł Depka, Kacper Górski, Patryk Kukulski  OBROŃCY: Adrian Klimczak, Rafał Kobryń, Filip Koperski, Damian Kostkowski, Igor Maruszak, Filip Rzepka, Ivan Tsyupa, Filip Wójcik, Patryk Zabłoński, Bartosz Zbiciak  POMOCNICY: Kacper Cichoń, Dominik Frelek, Wojciech Góralski, Kacper Jarzec, Szymon Krocz, Oskar Sewerzyński, Oskar Sikorski  NAPASTNICY: Jan Bonikowski, Uri Gomez, Konrad Gutowski, Tomasz Kaczmarek, Maciej Mas, Damian Nowak, Kacper Rychert  SZTAB SZKOLENIOWY: Grzegorz Niciński (I trener), Artur Kosznicki (asystent trenera), Mateusz Kasprowicz (asystent trenera), Daniel Osiecki (trener bramkarzy)

Paweł Kołodziejczyk ponownie zagrał na poziomie centralnym

Paweł Kołodziejczyk w środowym meczu przeciwko Polonii Bytom po raz pierwszy w bieżącym sezonie pojawił się na boisku w barwach pierwszej drużyny Skry Częstochowa. Pomimo, iż od ostatniego meczu na poziomie centralnym minęło pięć miesięcy udowodnił, że nie zapomniał na czym polega gra w piłkę i pozostawił po sobie naprawdę dobre wrażenie. W ostatnim czasie 19-letni Paweł Kołodziejczyk przeżywał dość burzliwy czas. Młody zawodnik został bowiem wprowadzony w błąd i latem podpisał umowę z Avią Świdnik, chociaż zgodnie z zapisami w kontrakcie i faktem, że nasz klub pozostał na poziomie Betclic 2. ligi, powinien zostać w Skrze i w jej barwach przygotowywać się do sezonu. O młodym piłkarzu rozpisywały się media, chociaż zwykle prezentowały tylko jedną stronę medalu. Co warto podkreślenia młody piłkarz sam nie zabierał głosu, cierpliwie czekając na rozwój sytuacji, chociaż bez wątpienia nie była ona dla niego łatwa. Piłkarski Sąd Polubowny przez kilka miesięcy rozpatrywał jego przynależność klubową, by finalnie podjąć decyzję, że umowa parafowana przez Kołodziejczyka w Świdniku jest nieważna i przyznał rację Skrze. Pod koniec września wychowanek naszej Akademii pojawił się na treningach w Częstochowie, niemal z marszu wszedł też do składu rezerw. Wszyscy zdają sobie jednak sprawę z zawodnikiem o jak dużym potencjałem mamy do czynienia, dlatego też wypatrywaliśmy jego powrotu na boiska Betclic 2. ligi. Do tego doszło w środę (16 października) podczas starcia z liderem – Polonią Bytom. Defensywny pomocnik swoim występem udowodnił, że warto na niego stawiać i tylko możemy wyrażać żal, że przez niewłaściwe pokierowanie stracił tak dużo czasu. Warto jednak patrzeć przed siebie i głównie o tym porozmawialiśmy z naszym utalentowanym piłkarzem. Paweł, w środę pojawiłeś się wreszcie na boisku w meczu Betclic 2. ligi. Jak wrażenia? Długo czekałem, żeby ponownie zagrać na tym poziomie. Fajnie, że udało się to w meczu z tak dobrą drużyną, bo Polonia nieprzypadkowo wygrała dziesięć, a po wczorajszym spotkaniu już jedenaście meczów z rzędu. Ogólnie czułem się bardzo dobrze. Chciałem wejść i dać coś od siebie, żeby udało się wywalczyć drużynie remis. Mało brakło, bo nawet w końcówce dośrodkowałem, Sadziu uderzał, ale jego strzał został zablokowany. Myślę, że te kilka minut, to dobry prognostyk przed czekającymi nas spotkaniami. Chociaż w teorii nic się nie zmieniło i jesteś zawodnikiem Skry wszedłeś do zupełnie innej szatni. Jak oceniasz atmosferę w drużynie? Dokładnie, wszedłem do nowej szatni, jest w niej sporo nowych twarzy, chociaż paru chłopaków z zeszłego sezonu zostało i oni pomogli ponownie się zaaklimatyzować. Jest tutaj bardzo fajna i zgrana drużyna, więc ta aklimatyzacja nie była żadnym problemem. Praktycznie po kilku dniach czułem, że jestem u siebie i wszyscy mnie znają. Teraz pozostaje mi tylko pracować i zgrywać się z resztą chłopaków. Od ostatniego meczu ligowego na poziomie centralnym minęło ponad pięć miesięcy. Sporo zawirowań było wokół Twojej osoby, ale patrząc choćby na Twój wczorajszy występ, czy wcześniejsze mecze w drugim zespole, potrafisz chyba się od tego odciąć? Rzeczywiście, kiedy wchodzę na boisko nie ma dla mnie znaczenia, co się dzieje wokół i skupiam się tylko na grze. To nie jest też tak, że ja przez te kilka miesięcy nic nie robiłem, bo cały czas trenowałem. Oczywiście istnieje różnica, kiedy zaczyna się trenować po zajęciach w innym miejscu, natomiast przez te pięć miesięcy nie zapomniałem, jak się gra w piłkę i nieważne z kim, staram się dawać z siebie, ile mogę i grać jak najlepiej. Stawiasz sobie jakieś cele na te kilka najbliższych miesięcy? Chciałbym zgromadzić jak najwięcej minut i przydałyby się jakieś liczby, ale na razie skupiam się na tym, co jest. Pracuję na treningach. Trener dał mi szansę i mam nadzieję, że teraz będzie już tylko z górki.