Ze Skry w wielki świat… i z powrotem – tak określić można losy kilku zawodników, którzy rozpoczynali swoją przygodę z futbolem w barwach Skry, skąd “wyfrunęli” nie tylko do największych klubów w kraju, ale nawet za granicę. Część z nich wróciła do naszego klubu, gdzie zakończyła swoją przygodę z profesjonalnym sportem. Chociaż Skra nie należała nigdy do klubów topowych wychowała wielu piłkarzy, którzy posmakowali wielkiego futbolu. Od zawsze bowiem praca z młodzieżą była podstawowym wyznacznikiem funkcjonowania naszego klubu. Dlatego też możemy dzisiaj opowiedzieć Wam o kilku piłkarzach, którzy zaczynali swoją przygodę z futbolem właśnie w Skrze, skąd zawędrowali na piłkarskie szczyty. Ich historie są niezwykle ciekawe, ale dzisiaj przedstawimy je w telegraficznym skrócie. Jednym z piłkarzy, którzy przetarli ścieżkę do najwyższej klasy rozgrywkowej był Celestyn Dzięciołowski. Ze Skrą związany praktycznie od momentu reaktywacji klubu po wojennej zawierusze należał do wyróżniających się postaci drużyny, która awansowała do grona szesnastu najlepszych ekip w kraju. W sezonach 1948-49 zagrał 17-krotnie w barwach Legii Warszawa, mierząc się z takimi markami jak Ruch Chorzów, Polonia Bytom, Garbarnia Kraków, Cracovia Kraków czy Warta Poznań. Krótko po Dzięciołowskim do klubu ze stolicy dołączył Zdzisław Łyscarz (nazwisko zapisywano również jako Łyszczarz). Zanim jednak do tego doszło należał – podobnie jak jego nieco starszy kolega – do współautorów powojennego sukcesu Skry, która dotarła do 1/8 Mistrzostw Polski, gdzie przegrała z Tęczą Kielce 3:5. Utrzymać 21-letniego utalentowanego pomocnika nie było łatwo. Najpierw trafił więc do czołowej drużyny drugiego poziomu rozgrywkowego – Lublinianki Lublin (de facto również klubu wówczas wojskowego), a stamtąd przeniósł się do pierwszoligowej Legii Warszawa. Zadebiutował 4 kwietnia 1949 roku w wyjazdowym starciu z Polonią Bytom i miał swój udział w efektownym zwycięstwie swojej nowej drużyny 3:0. Był to pierwszy z dwudziestu czterech meczów tego piłkarza w barwach stołecznego klubu. Co ciekawe również z Polonią Bytom zagrał swój ostatni mecz w barwach Legii (21.10.1951). Warto też podkreślić, że Dzięciołowski oraz Łyszczarz grali w warszawskim klubie, kiedy przechodził spore zmiany – na przełomie lat 40-tych i 50-tych oficjalnie jego patronem zostało Ludowe Wojsko Polskie, a w nazwie pojawił się człon “Centralny” przez co klub oficjalnie określano jako CWKS Legia. Zawirowania administracyjne nie sprzyjały sukcesom, toteż “Legioniści” głównie walczyli o utrzymanie w lidze. Kiedy w połowie lat 50-tych warszawianie osiągali pierwsze sukcesy obaj wychowankowie naszego klubu byli już z powrotem w III-ligowej Skrze. Łyszczarz zakończył karierę po sezonie ‘58, natomiast Dzięciołowski grał niemal do czterdziestki i korki zawiesił na haku dopiero pięć lat później. O ile Dzięciołowski i Łyszczarz długo w Legii miejsca nie zagrzali stosunkowo szybko wracając do swojego rodzimego klubu, inaczej ma się przypadek Jerzego Orłowskiego. Z Legią sięgnął po mistrzostwo Polski oraz Puchar Polski, trykot “Wojskowych” zakładając 112 razy. 8 sierpnia 1954 roku zapracował nawet na występ w reprezentacji Polski. Zagrał bowiem w zremisowanym 2:2 meczu z Bułgarią. Ostatnie lata wyczynowego grania spędził “Pod kasztanami”, a było to w sezonach 1958-59, kiedy Skra dzielnie walczyła o wygrzebanie się z trzeciego poziomu rozgrywkowego. Już wtedy zajmował się szkoleniem, a po nieudanych “barażach” eliminacyjnych do II ligi na krótko przeniósł się do sąsiada zza miedzy – Rakowa, gdzie objął funkcję trenera. Na początku lat 60-tych wrócił do Skry, w której spełniał się jako trener przez kilkanaście lat. Był to jednak dla naszego klubu trudny czas. Nie pomagały nam także reformy. Przez jedną z nich w połowie lat 60-tych zostaliśmy zdegradowani… dwie klasy niżej. Mniej więcej w tym okresie na boiskach zaczął pojawiać się Romuald Chojnacki. Nastoletni napastnik wykazywał ogromną smykałkę do futbolu i już w wieku osiemnastu lat trafił do Polonii Bytom. Nikt nie wiedział jeszcze, że najlepsze lata „Polonistów” są już za nimi, co nie przeszkodziło naszemu wychowankowi zdobyć choćby brązowy medal Mistrzostw Polski za sezon 1968/69. Po zagraniu 103 meczów i 14 bramek nastąpiła pora na zmiany. Zwrócił na siebie uwagę Ruchu Chorzów, z którym sięgnął po mistrzostwo Polski i dotarł do ćwierćfinału Pucharu Europy, eliminując w sezonie 1974/75 duńskie Hvidovre i tureckie Fenerbahce Stambuł. Pochód chorzowian z częstochowianinem w składzie przerwało dopiero francuskie AS Saint-Etienne, wygrywając w dwumeczu 4:3. Rok później musiały mu towarzyszyć skrajne emocje, bowiem z jednej strony drużyna Ruchu zakończyła swój udział w rozgrywkach na wcześniejszym etapie, z drugiej Chojnacki zaznaczył swoją obecność na arenie międzynarodowej, trafiając w starciu z fińskim Kuopion Palloseura. To nie był zresztą jedyny międzynarodowy akcent. Chojnacki dał się poznać również jako reprezentant Polski. O tym jak blisko był udziału w wielkiej międzynarodowej imprezie świadczy fakt, że tuż przed Mundialem Anno Domini 1974 zadebiutował w kadrze narodowej. 17 kwietnia 1974 roku zastąpił w 67. minucie Jana Domarskiego w meczu z Belgią. Nie był to jedyny jego występ z orłem na piersi. 31 października tego samego roku zagrał pełne 90 minut w starciu z Kanadą. Więcej w kadrze już nie zagrał, ale w kraju należał do wyróżniających się piłkarzy. Trzecim przystankiem po opuszczeniu Częstochowy był Poznań, a konkretnie Lech, z którym również osiągał sukcesy. W wieku 31 lat trafił do Francji. Najpierw zasilił Angouleme CFC, grające wówczas na drugim poziomie rozgrywkowym, jednak dekadę wcześniej rywalizujące w Pucharze Miast Targowych, a po dwóch latach przeniósł się do Cherbourga, z którym awansował na trzeci poziom rozgrywkowy, by zakończyć karierę po sezonie 1988/89.
Kategoria: I Zespół
Wybieramy zdjęcie roku (4)
Wybierzcie z nami zdjęcie roku 2024! To już nasza ostatnia propozycja. To zdjęcie mówi wiele i pokazuje naprawdę szeroką gamę emocji. Skupiony i w pełni skoncentrowany kapitan Skry, Piotr Nocoń uchwycony został tuż przed meczem z Pogonią Grodzisk Mazowiecki – zaledwie po kilku kolejkach okrzykniętą rewelacją rozgrywek. Dla nas natomiast był to piąty mecz ligowy w sezonie 2024/2025 i póki co mieliśmy na koncie jedno zwycięstwo i wciąż cztery minusowe oczka. Co prawda Pogoń wygrała 2:0, jednak od następnego domowego meczu zaczęliśmy budować twierdzę na Lorecie. Na tarczy do końca rundy zakończyliśmy tutaj tylko pojedynek z Polonią Bytom i na finiszu piłkarskiej jesieni starcie z rezerwami ŁKS-u Łódź. Głosowanie rozpocznie się 23 grudnia na naszym oficjalnym profilu na Facebooku.
Wybieramy zdjęcie roku (3)
Wybierzcie z nami zdjęcie roku 2024! Kontynuujemy prezentację naszych propozycji. To zdjęcie, które jakiś czas temu zamieściliśmy na naszych mediach społecznościowych, zrobiło wśród Was ogromną furorę. I szczerze mówiąc wcale się nie dziwimy. Ta fotka nie potrzebuje słów, więc gwoli formalności dodajmy, że wykonana została 2 listopada przed meczem Skry Częstochowa z Resovią Rzeszów i w roli głównej występuje nasz obrońca, Hubert Sadowski. Jeśli chodzi o samo spotkanie po bramce Jakuba Niedbały w 19. minucie zgarnęliśmy trzy oczka z wyżej notowanym rywalem. Głosowanie rozpocznie się 23 grudnia na naszym oficjalnym profilu na Facebooku.
Wybieramy zdjęcie roku (2)
Wybierzcie z nami zdjęcie roku 2024! Kontynuujemy prezentację naszych propozycji. Ten mecz (chyba) nie powinien dojść do skutku. Zaplanowany na 24 lutego (a więc tydzień po starciu z Polonią Bytom) wyjazdowy mecz z Olimpia Elbląg odbywał się w anormalnych warunkach. Ze względu na opady deszczu i zalanie głównego boiska gospodarze w ekspresowym tempie przenieśli spotkanie na boisko zapasowe i zamiast o 15:30 pierwszy gwizdek usłyszeliśmy o godzinie 11:00. Zanim jednak obie drużyny rozpoczęły walkę o drugoligowe punkty służby porządkowe do ostatnich chwil walczyły z błotem i kałużami, właściwie aż do momentu wyjścia piłkarzy na boisko. Nie było to najwyższych lotów widowisko i bez wątpienia grząska murawa była główną przyczyną tego stanu rzeczy. Trudno było zastosować preferowany przez Skrzaków styl gry i walka rozgrywała się głównie w powietrzu i w zgarnianiu długich piłek. Gwoli ścisłości dodajmy, że górą okazali się piłkarze z Elbląga, wygrywając 2:1. Głosowanie rozpocznie się 23 grudnia na naszym oficjalnym profilu na Facebooku.
Wybieramy zdjęcie roku (1)
Wybierzcie z nami zdjęcie roku 2024! Rozpoczynamy prezentację naszych propozycji. Mecz z Polonią Bytom podczas ubiegłosezonowej kampanii 2. ligi pierwotnie odbyć miał się pod koniec 2023 roku, jednak ze względu na opady śniegu spotkanie zostało przełożone na rok 2024 i odbyło się 17 lutego. Był to pierwszy mecz wiosny, chociaż aura z wiosną nie miała nic wspólnego. Poloniści otworzyli wynik za sprawą Tomasza Gajdy, jednak tuż przed gwizdkiem zapraszającym zawodników na przerwę Maciej Mas doprowadził do wyrównania. W 64. minucie Konrad Andrzejczak ponownie wyprowadził bytomian na prowadzenie i z biegiem czasu zaczęło się wydawać, że trzy punkty zostaną w Bytomiu. Nic takiego jednak nie miało miejsca. W siódmej minucie doliczonego czasu gry Maciej Mas skierował futbolówkę do siatki, dzięki czemu w ostatniej chwili wyrwaliśmy oczko do tabeli. Nie musimy chyba nikogo przekonywać jak wielka radość zapanowała w naszej ekipie. A jeśli ktoś nie czuje się przekonany, to poniższe zdjęcie Pawła Kucharczyka, który mocno ucierpiał podczas tego starcia, rozwieje jego wątpliwości. Głosowanie rozpocznie się 23 grudnia na naszym oficjalnym profilu na Facebooku.
Jeszcze jedna garść statystyk
Zastanawialiście się, w jakich przedziałach czasowych najczęściej strzelaliśmy, a w jakich traciliśmy bramki? A może chcielibyście wiedzieć, który miesiąc był dla nas najszczęśliwszy? Chociaż od zakończenia rundy jesiennej minął prawie miesiąc co jakiś czas wracamy do niej, podsumowując, licząc bądź przypominając to, co wywarło na nas największe wrażenie. Dzisiaj zaserwujemy Wam kolejną porcję statystyk. Przedziały czasowe Zastanawialiście się może, w jakich fragmentach najczęściej strzelaliśmy, a w jakich najczęściej traciliśmy gole? Jeśli tak, mamy dla Was gotową odpowiedź! Jeśli podzielimy mecz na sześć kwadransów, to bezapelacyjnie byliśmy królami końcówek. Nasz zespół aż dziewięć z osiemnastu bramek zdobył w ostatnim kwadransie gry. A jeśli dodamy do tego fakt, że rywale również dziewięciokrotnie trafiali do naszej bramki właśnie w tym czasie, to śmiało możemy powiedzieć, że w meczach Skry sporo się działo. Bramki zdobywane: Minuty Bramki zdobywane 1-15 3 16-30 2 31-45+ 0 46-60 2 61-75 2 76-90+ 9 Bramki tracone: Minuty Bramki tracone 1-15 5 16-30 8 31-45+ 2 46-60 2 61-75 8 76-90+ 9 Punkty w podziale na miesiące Od drugiej połowy lipca rozegraliśmy dziewiętnaście meczów ligowych. Łącznie zdobyliśmy w nich 20 punktów, strzelając osiemnaście bramek i tracąc trzydzieści cztery. Najwięcej punktów dopisaliśmy do swojego dorobku w październiku (7). Wtedy też legitymowaliśmy się najwyższą średnią punktów zdobywanych na mecz (1,4). Było to oczywiście wynikiem najwyższej skuteczności strzeleckiej. W każdym październikowym spotkaniu do bramki rywali trafialiśmy średnio 1,6 razy. Miesiąc Mecze Punkty Bramki Pkt/mecz BZ/mecz Lipiec 2 0 1-4 0,0 0,5 Sierpień 5 6 4-10 1,2 0,8 Wrzesień 3 3 3-7 1,0 1,0 Październik 5 7 8-9 1,4 1,6 Listopad 4 4 2-4 1,0 0,5 Miejsce w tabeli a punkty W Betclic 2. lidze można chyba mówić o lidze dwóch prędkości. Reszcie stawki zdecydowanie uciekły Pogoń Grodzisk Mazowiecki, Wieczysta Kraków oraz Polonia Bytom (nie zmienia tego nawet “zadyszka” złapana przez bytomian pod koniec rundy). To trio nadawało ton rywalizacji. Pośród pozostałych ekip trudno było przed każdym meczem wskazywać zdecydowanego faworyta. Potwierdza to również postawa naszej ekipy, która potrafiła pokonać Chojniczankę Chojnice czy zremisować z KKS-em Kalisz. Nie da się jednak ukryć, że naszym głównym “celem” były mecze z dołu tabeli i właśnie z nimi zdobyliśmy połowę wszystkich punktów. W starciach z ekipami z miejsc 13-18 wykazaliśmy się 67% skutecznością! Rywale z miejsc Punkty zdobyte Bramki 1-2 0 1-6 3-6 4 5-8 7-12 6 5-14 13-18 10 7-6
Przegląd formacji: Napastnicy
Kończymy przegląd piłkarzy, którzy w rundzie jesiennej bronili barw Skry Częstochowa. Przed Państwem napastnicy. Maksymilian Stangret (17 meczów, 1386 minut, 4 bramki, 2 asysty) Po debiucie z Hutnikiem Kraków najpierw trafił do siatki w meczu z Kotwicą Kołobrzeg, a następnie zdobył bramkę na wagę trzech punktów w Elblągu. Potem nie schodził poniżej wysokiego poziomu, stając się pierwszym wyborem naszego sztabu szkoleniowego. Dość powiedzieć, że od meczu z Hutnikiem wybiegał na boisko zawsze w podstawowym składzie, a szalę zwycięstwa na naszą stronę przechylił również w starciu z GKS-em Jastrzębie. Nie jest jednak napastnikiem za wszelką cenę szukającym goli i jeśli widzi lepiej ustawionego partnera nie waha się podać – cecha rzadka wśród piłkarzy ofensywnycn acz pożądana, stąd na jego koncie dwie asysty. Z pewnością nie żałuje decyzji przejścia do Skry. Okrzepł, nabrał doświadczenia i pewności siebie. Kolejny przykład, że w naszym klubie młodzi zawodnicy mają szansę się rozwinąć. Kacper Noworyta (16 meczów, 402 minuty, 1 bramka, 1 asysta) Joker w talii Dariusza Rolaka, zwykle pojawiający się na murawie w czasie meczu. Dla piłkarza nie jest to łatwa rola, ale Noworyta – mówiąc kolokwialnie: “dał radę”. Najlepszym dowodem na potwierdzenie tej tezy, jest trafienie w starciu z Olimpią Grudziądz zanotowane zaledwie kilka minut po tym jak podniósł się z ławki. Silny napastnik, nie bojący się fizycznego starcia nieustannie zdobywa niezbędne doświadczenie i z pewnością z czasem będzie otrzymywał coraz więcej… czasu na boisku. Dawid Kroczek (2 mecze, 30 minut) Do Skry dołączył na początku października w związku z czym miał niewiele czasu, by powalczyć o miejsce w składzie. Otrzymał od trenera dwie szanse, choć w pojedynku w Sosnowcu zaliczył zaledwie epizod. Runda wiosenna powinna być bardziej miarodajna, jeśli chodzi o ocenę postawy 19-latka.
Przegląd formacji: Pomocnicy (3)
Były “szóstki”, byli wahadłowi, więc najwyższa pora na ofensywnych pomocników Skry Częstochowa w rundzie jesiennej Betclic 2. ligi 2024/2025. Wykonali w tym sezonie kawał dobrej roboty. Piotr Nocoń (18 meczów, 1579 minut, 4 bramki, 2 asysty) Podsumowanie formacji ofensywnej musimy rozpocząć od Piotra Noconia. Kapitan i ikona klubu wielokrotnie brał na swoje barki ciężar odpowiedzialności za grę zespołu, ale wygląda na to, że nie sprawia mu to większych trudności. W podstawowej jedenastce nie wystąpił tylko raz, kiedy pauzował przymusowo za cztery żółte kartoniki. Za każdym razem wnosił na boisko mnóstwo energii i motywacji, pomagając młodszym kolegom. Cztery bramki i dwie asysty to tylko próbka udokumentowania roli, jaką odgrywa swoją obecnością na boisku „Nocek”. Jakub Niedbała (18 meczów, 1144 minuty, 5 bramek, 1 asysta) To z pewnością bardzo udana runda w wykonaniu wypożyczonego z Piasta Gliwice młodzieżowca. Chociaż znaliśmy jego umiejętności i potencjał w ubiegłym sezonie brakło tego, co najważniejsze – liczb. W bieżących rozgrywkach jednak Niedbała nie ma sobie już nic do zarzucenia – strzela, asystuje i kreuje. Najchętniej wraca zapewne myślami do starcia z Wisłą Puławy. Ustrzelony dublet zagwarantował naszej ekipie trzy oczka i pozwolił usunąć minusa z dorobku punktowego. Mateusz Kaczmarek (8 meczów, 314 minut) Sporo grał w pierwszej części sezonu, później ciężko było mu się przebić ze względu na świetną dyspozycję Piotra Noconia i Jakuba Niedbały. Mimo wszystko zawsze na boisku cechowało go zaangażowanie i odwaga. Nie boi się grać “jeden na jeden” i potrafi podjąć niekonwencjonalną decyzję. Rundę mógł zamknąć bramką. Tuż po tym jak pojawił się na boisku w meczu z rezerwami ŁKS-u Łódź, minął rywala w polu karnym, utrzymał się przy piłce i uderzył, jednak jego strzał z trudem obronił golkiper rywali.
Przegląd formacji: Pomocnicy (2)
Przyjrzeliśmy się wczoraj występom defensywnych pomocników, więc swoją uwagę kierujemy dzisiaj na boki. Tam bowiem znajdowali się ci, którzy nabiegać musieli się najwięcej – wahadłowi. Piotr Owczarek (17 meczów, 914 minut, 1 bramka) Siedem meczów rozegranych w pełnym wymiarze czasowym, dziesięć rozpoczętych w podstawowym składzie – to najlepsze podsumowanie jego przydatności do drużyny. 22-latek miał sporo okazji do gry i nie zszedł poniżej pewnego poziomu, będąc przede wszystkim solidnym wsparciem w grze obronnej. Raz wpisał się na listę strzelców. Na otarcie łez trafił do siatki w Sosnowcu w wysoko przegranym przez naszą ekipę meczu. Mateusz Winciersz (15 meczów, 748 minut, 2 asysty) Jeden z tych zawodników, którzy jako pierwsi zdecydowali się przedłużyć umowę w naszym klubie. “Wini” pokazywał na boisku to, z czego znany jest najbardziej – ogromne zaangażowanie i nie odpuszczanie do końcowego gwizdka. Dowód? Asysty w końcowych fragmentach meczów z Olimpią Elbląg i jej imienniczką z Grudziądza, które przyczyniły się do zwycięstw Skry. Chociaż najczęściej pojawiał się to na lewej, to na prawej flance, niejako z konieczności pełnił też rolę obrońcy podczas meczu z rezerwami ŁKS-u Łódź. Warto też podkreślić, że w jednym z dwóch przypadków, gdy kapitan naszej drużyny Piotr Nocoń nie pojawiał się na boisku, Winciersz zakładał na ramię opaskę kapitana. Miało to miejsce dokładnie w meczu Pucharu Polski z Kotwicą Kołobrzeg. Kacper Kaczorowski (14 meczów, 985 minut, 1 bramka, 1 asysta) Do Skry dołączył w drugiej połowie sierpnia i bez wątpienia wniósł do zespołu sporo jakości. Szybko zaaklimatyzował się w drużynie i na czternaście możliwych meczów aż jedenastokrotnie wybiegał na murawę w podstawowym składzie. Otworzył konto Skry podczas starcia z Rekordem Bielsko-Biała, a w pozostałych meczach wykazywał spore umiejętności i wolę walki, napędzając skrzydłami nasze akcje ofensywne. Kamil Sobczak (14 meczów, 899 minut) Chociaż nie poprawił swoich statystyk związanych z golami oraz asystami na poziomie centralnym za każdym razem wnosił sporo dobrego do drużyny. Nie zmienia tego nawet pechowy samobój w meczu z rezerwami ŁKS-u Łódź. Wielokrotnie lewym skrzydłem rozpoczynał ataki naszej drużyny. Zwykle grał co najmniej poprawnie, ale wydaje się, że ma rezerwy, by stać się wiodącą postacią drużyny. Alan Sukiennicki (2 mecze, 100 minut) Młodzieżowiec dopiero zbierający doświadczenie nie tylko na poziomie centralnym, ale również w seniorskiej piłce. W pełnym wymiarze czasowym zagrał na inaugurację z rezerwami ŁKS-u Łódź. Później pojawiał się na boisku przede wszystkim podczas meczów II ligi śląskiej. W oczach trenera Rolaka zapracował jednak na kolejny występ i w meczu z rezerwami Zagłębia Lubin wszedł w miejsce Kamila Sobczaka.
Przegląd formacji: Pomocnicy (1)
Przed nami najliczniejsza grupa piłkarzy, a więc pomocnicy. Zaczniemy od boiskowych “szóstek”, czyli defensywnych pomocników. Igor Ławrynowicz (19 meczów, 1534 minuty, 2 bramki, 1 asysta) Bez wątpienia lider środka pola. Kreujący wiele sytuacji i mający swój udział w niejednej ofensywnej akcji naszej drużyny zawodnik był podstawowym wyborem trenera Dariusza Rolaka. Odwdzięczył się nie tylko dobrą grą, ale i dwiema bramkami, w tym na wagę remisu w wyjazdowym starciu z Rekordem Bielsko-Biała. To drugi sezon Ławrynowicza w barwach Skry. Nabrał już niezbędnego doświadczenia, co zaowocowało świetną postawą na boisku podczas meczów minionej jesieni. Bez zawahania można powiedzieć, że wyrósł na jedną z najważniejszych postaci zespołu. Maciej Wróbel (18 meczów, 769 minut) Jeden z tych zawodników, którzy najwcześniej parafowali umowy z naszym klubem, więc w barwach Skry grał od premierowej kolejki. Chociaż nie zapisał przy swoim nazwisku żadnych “liczb” za każdym razem, gdy pojawiał się na boisku, wnosił do drużyny dużo spokoju, solidności i zaangażowania. Z pewnością wartość dodana do naszej ekipy. Jakub Stec (16 meczów, 1110 minut, 2 asysty) Wypożyczony z Puszczy Niepołomice młodzieżowiec mógł liczyć na regularną grę. Zyskał dzięki temu pewność siebie i nikt nie ma wątpliwości, że rozwinął się jako zawodnik. 12-krotnie znajdował miejsce w wyjściowej jedenastce. Najmilej wspomina zapewne spotkanie z GKS-em Jastrzębie, gdzie dołożył asystę, po której Maksymilian Stangret w samej końcówce spotkania przechylił szalę zwycięstwa na naszą stronę. Paweł Kołodziejczyk (4 mecze, 62 minuty) Wychowanek naszej Akademii mnóstwo czasu stracił na rozwiązaniu błędów proceduralnych. Po powrocie do Skry na półmetku rundy szybko odnalazł się w drużynie i po zaledwie pojedynczych występach w zespole rezerw trener Dariusz Rolak włączył go do kadry meczowej pierwszej drużyny. O tym, że mamy do czynienia z dużym talentem świadczy fakt, że otrzymał swoją szansę od razu w starciu z jednym z faworytów ligi – Polonią Bytom. Chociaż sztab naszej ekipy nie mógł narzekać na brak defensywnych pomocników w krótkim czasie Kołodziejczyk złapał kilka minut na trzecim poziomie rozgrywkowym. Byłoby ich więcej, gdyby nie feralna czerwona kartka dla Gabriela Estigarribi podczas meczu z Rekordem Bielsko-Biała, która wymusiła zmiany w ustawieniu naszej ekipy i już po kwadransie 19-latek zasiadł na ławce rezerwowych. Wykazał się dużą odpornością psychiczną i udźwignął tę sytuację. Mamy nadzieję, że wiosną częściej oglądać będziemy go na boiskach Betclic 2. ligi, ponieważ pomimo młodego wieku wykazuje na boisku dużą dojrzałość.