Po wymagającym spotkaniu w Polkowicach piłkarze Skry Częstochowa wracają na własny teren, by w ramach 10. kolejki Betclic III Ligi grupy trzeciej zmierzyć się ze Stalą Jasień. „Skrzaki” po dziewięciu rozegranych kolejkach zajmują 11. miejsce w tabeli, a sobotni mecz będzie okazją, by ponownie zapunktować przed własną publicznością. Nasi rywale plasują się obecnie na 17. pozycji w stawce. Drużyna z Jasienia w poprzedni weekend podzieliła się punktami ze Starowicami Dolnymi, remisując 2:2. Wcześniej Stal notowała jednak serię niepowodzeń, co sprawia, że każde kolejne spotkanie staje się dla niej walką o wydostanie się ze strefy spadkowej. Częstochowianie po cennych punktach zdobytych w Zielonej Górze i Lubinie chcą wrócić na zwycięską ścieżkę. W Polkowicach podopiecznym trenera Dariusza Klaczy nie udało się wywalczyć korzystnego rezultatu, ale sobotnie popołudnie na zondacrypto Arenie daje szansę na rehabilitację i dopisanie trzech punktów do ligowej tabeli. Pierwszy gwizdek w meczu Skra Częstochowa – Stal Jasień w sobotę o godzinie 15:30 na bocznym boisku obiektu przy ul. Limanowskiego 83. Serdecznie zapraszamy do wspierania „Skrzaków” z trybun!
Kategoria: I Zespół
Dariusz Klacza na pomeczowej konferencji: Życzyłbym drużynie takiej cierpliwości i wiary
Trener Dariusz Klacza podczas konferencji prasowej po ostatnim gwizdku w meczu Górnik Polkowice – Skra Częstochowa ocenił boiskowe wydarzenia i skomentował drugą ligową porażkę naszej drużyny w bieżącym sezonie. – Dużo by o tym meczu opowiadać. Nie mamy tyle czasu, bo trzeba wracać do domu. Niestety w złych nastrojach. Nie pamiętam takiego szalonego meczu mojego zespołu, kiedy pierwsza połowa jest taką bardzo dobrą połową, z planem, z którym przyjechaliśmy. Wszystkie rzeczy, które chcieliśmy zrobić działały. Natomiast w przerwie powiedzieliśmy, że trzeba to kontynuować z jedną zmienną w ofensywie. – Decyzje, które zaczęliśmy podejmować w drugiej połowie, były irracjonalne i napędzały przeciwnika. To spowodowało, że przegraliśmy dość sromotnie. Ale chciałbym życzyć swoim zawodnikom takich pierwszych połów, bo myślę, że to wystarczy, żeby być w górnej części tabeli. Natomiast jeśli zagramy takie drugie połowy, jak dzisiaj, to niestety będziemy musieli walczyć o utrzymanie. Życzyłbym swojej drużynie takiej cierpliwości i wiary w to, że jeśli pierwsza połowa oddaje, to trzeba ją przedłużyć i domknąć sprawę w momentach, w których takie sytuacje są.
Miłe złego początki. Wysoka porażka z Górnikiem
Lider był tego dnia skuteczniejszy. Mimo wyrównanego boju, piątkowe spotkanie po pechowej końcówce zakończyło się naszą trzybramkową porażką. Skra Częstochowa przegrała z Górnikiem w Polkowicach 1:4, mimo prowadzenia już w drugiej minucie. Zaledwie 80 sekund po pierwszym gwizdku „Skrzacy” odebrali piłkę przed polem karnym gospodarzy, a Ivan Metlushko po podaniu Przemysława Sajdaka pokonał Marcina Furtaka. Chwilę później z rzutu wolnego próbował podwyższyć Radosław Gołębiowski, ale piłka zatrzymała się na murze. Polkowiczanie nie pozwolili nam się cieszyć z wyniku zbyt długo, bo jeszcze pod koniec pierwszego kwadransa głębokie dośrodkowanie z rzutu rożnego zamknął Szymon Kwapisz. W kolejnych fragmentach pierwszej połowy przeważającą stroną był nasz zespół, a „Górnicy” czyhali na kontry. Jednak rezultat na tablicy nie uległ zmianie. Początek drugiej części pojedynku ponownie mógł być znowu szczęśliwy dla nas, ale taki okazał się dla miejscowych. Krótki moment po napędzeniu akcji przez Jakuba Mikołaczyka i silnym strzale Ivana Metlushki w bramkarza z odpowiedzią wyszli rywale, a po dochodzącej centrze w nasze pole karne i kiksie Oliwiera Kucharczyka, uderzeniem lewą nogą z pierwszej piłki w okienko popisał się Szymon Skrzypczak. Bartosz Warszakowski był bezradny. Nie zwiesiliśmy głów. Nasi piłkarze szukali szansy na wyrównanie kolejnymi próbami zza pola karnego. Niewiele pomylił się znów Radek Gołębiowski, a po przebojowej indywidualnej akcji golkipera nie zdołał pokonać Jerzy Napieraj. Pozytywne zmiany z ławki rezerwowych i coraz szybsze tempo w poczynaniach ofensywnych zawodników częstochowskiej Skry pozwalały wierzyć w odwrócenie losów rywalizacji. Niestety sprawa bardzo skomplikowała się po drugiej żółtej, a w konsekwencji czerwonej kartce dla Łukasza Józefczyka, po której musieliśmy kończyć mecz w dziesiątkę. A tego popołudnia praktycznie każdy stały fragment gry drużyny Górnika Polkowice przynosił zagrożenie. Na nasze nieszczęście, w ostatnich minutach takowe nasz przeciwnik wywalczył jeszcze dwa, a Jakub Wireński i Kacper Strzelecki wykorzystując przewagę liczebną zamknęli to spotkanie. Z murawy zeszliśmy pokonani po raz drugi w tym sezonie. Górnik Polkowice – Skra Częstochowa 4:1 (1:1) Skra Częstochowa: Warszakowski – Mikołajczyk (61′ Zieliński), Józefczyk, Kucharczyk – Wojciechowski (61′ Łukasiewicz), Napieraj (90+1′ Dmytryszyn), Nocoń, Jarek – Sajdak, Gołębiowski (75′ Kołodziejczyk) – Metlushko (61′ Cieślak) Rezerwowi: Górski – Lusiusz, Waluda, Garczarek
Początek weekendu w Polkowicach. Lider kontra spadkowicz!
Dziewiątą kolejkę Betclic III Ligi grupy trzeciej otworzy starcie prosperujące do miana hitu tej serii gier. Po raz kolejny w tym sezonie, możemy powiedzieć, że przyjeżdżamy na teren lidera rozgrywek. Nasze ostatnie pięć ligowych spotkań to naprzemiennie remis-zwycięstwo. Po podziale punktów z GKS-em „Pniówek-74” Pawłowice z ubiegłego weekendu, jutro liczymy na podtrzymanie tego trendu i udane popołudnie na Dolnym Śląsku! Tym bardziej, że z rejonów okręgu miedziowego mamy bardzo dobre niedawne wspomnienia, kiedy zaledwie 13 dni temu w oddalonym o około 15 kilometrów Lubinie pokonaliśmy miejscowe rezerwy ekstraklasowego Zagłębia 4:3. Wyraźne rotacje w zespole trenera Dariusza Klaczy w pucharowej potyczce z Czarnymi Starcza powinny spowodować, że mimo gry co trzy dni częstochowianie będą potrafili zachować świeżość na boisku. Nowożytna historia naszej rywalizacji z klubem z Polkowic sięga meczów od trzeciej, do pierwszej ligi. Ostatni mecz, rozgrywany na zapleczu ekstraklasy na obiekcie w Bełchatowie, zakończył się wynikiem 2:2 po dublecie Krzysztofa Ropskiego. Nasz wyjazd na stadion przy ulicy Kopalnianej również zakończył się podziałem punktów, ale po bezbramkowym widowisku. Polkowiczanie w latach 2022-2025, w obu przypadkach musieli przełykać gorycz spadku rok przed nami. Poprzedni, przejściowy sezon zielono-czarni zakończyli na dziewiątej pozycji. Pierwsze kolejki aktualnych rozgrywek potwierdzają wysokie aspiracje drużyny prowadzonej przez Andrzeja Sawickiego. Podobnie, jak „Skrzacy” nasi jutrzejsi rywale mają na koncie tylko jedną porażkę, ale aż sześć wygranych. Serię trzech domowych zwycięstw „Górników” od startu kampanii przerwała przed tygodniem Warta Gorzów Wielkopolski, która wyrównała wynik w końcówce meczu. Bartosz Rymaniak, Marcin Szuszkiewicz i Szymon Skrzypczak – bardzo doświadczeni na poziomie centralnym. Nie brakuje też piłkarza z gatunku naszych starych znajomych, czyli Kamila Sobczaka, który w zeszłym sezonie rozegrał na wypożyczeniu w barwach „Skrzaków” 27 spotkań i zanotował jedną bramkę. Z graczy, którzy latem opuścili Częstochowę, znajdziemy również Jakuba Wireńskiego, świetnie znanego naszemu sztabowi i części drużyny z Rakowa. – Przed nami mecz w Polkowicach. Na pewno trudny mecz, ale jedziemy tam po to, żeby zapunktować, a przede wszystkim wywieźć trzy punkty z trudnego terenu – mówił po pokonaniu Czarnych Starcza trener Klacza. Już niejednokrotnie nasz zespół udowodnił, że potrafi grać otwarty i skuteczny futbol z wyżej notowanymi przeciwnikami, Pozostaje wierzyć, że częstochowska Skra pokaże swój charakter i konsekwencję. Pierwszy gwizdek w spotkaniu Górnik Polkowice – Skra Częstochowa jutro o godzinie 16:00. Wspierajcie nas!
Dariusz Klacza: Podchodzę z pełnym szacunkiem do przeciwnika
Półfinałowe spotkanie Skry Częstochowa z Czarnymi Starcza zakończyło się zwycięstwem 15:0 naszej drużyny. W kilku zdaniach wtorkowe boiskowe wydarzenia skomentował trener Dariusz Klacza, który nawiązał też do jutrzejszego ligowego meczu na terenie lidera. Trenerze, gratulujemy awansu. Dzisiaj różnica klas. Wiadomo, że jest rywal z niższego szczebla, ale zawsze jest raczej taka lekka niepewność. Nie jestem stąd i nie znam tych zespołów, które grają trochę niżej niż my. Dlatego podchodzę z pewną dozą niepewności do takich meczów, z pełnym szacunkiem do przeciwnika. I nie ukrywam, że postawiliśmy na bardzo odważny skład, bo daliśmy zagrać młodym zawodnikom, którzy nie mają minut. Natomiast cieszy to, że oni zareagowali, poszli po bramkę, szybko tę bramkę strzeliliśmy i skończyło się kolosalną przewagą. Wystąpiło kilku zawodników drugiego wyboru w meczach ligowych. Ale była też okazja do eksperymentowania. Czy wobec transferu Bartka Zielińskiego nową pozycją w drużynie dla Nikodema Kossakowskiego może być wahadło? Tak, z Nikodemem jesteśmy już po rozmowie. Nikodem Kossakowski grał wcześniej jako wahadłowy, nie w zespole Skry, ale w zespole Rakowa. I myślę, że jeśli chodzi o Szymona Jarka, to jest to wahadłowy bardzo ofensywny, natomiast Nikodem to mógłby być wahadłowy, który da nam większą stabilizację w obronie, kiedy taka będzie potrzeba. Uważam, że takiego go stworzymy. Słówko również o debiutancie. Jak ocenia trener postawę i ogólnie progres Mateusza Korzeniowskiego, który przed sezonem został włączony do kadry z zespołu rezerw? Mateusz czekał na swój debiut i myślę, że wywiązał się bardzo dobrze, żeby nie powiedzieć wzorowo. Oczywiście są pewne rzeczy do poprawy. Jesteśmy ludźmi krytycznymi wobec siebie, ludźmi ambitnymi. Mateusz też taką osobą jest, ale cieszy to, że podniósł tę rywalizację i chce powalczyć w tym składzie personalnym. Widzi, że może dostać jakąś swoją szansę. Najważniejsze, że reaguje na treningach. Jest cierpliwy, żeby dostać szansę na debiut już w trzeciej lidze, a nie w meczu pucharowym. W finale zmierzymy się z Unią Rędziny. Jedynym celem musi być zwycięstwo. W każdym kolejnym meczu chcemy grać o zwycięstwo. Teraz przed nami mecz w Polkowicach. Na pewno trudny mecz, ale jedziemy tam po to, żeby zapunktować, a przede wszystkim wywieźć trzy punkty z trudnego terenu. Na Unię Rędziny przyjdzie czas. Oczywiście po to ten puchar gramy, żeby w nim wygrywać i mierzyć się już z lepiej zorganizowanymi zespołami na poziomie Śląskiego Związku Piłki Nożnej. aut. Kamil Bednarski, Natanael Brewczyński
Mateusz Korzeniewski po debiucie: Jestem bardzo dumny
W półfinałowym spotkaniu Poltent Pucharu Podokręgu Częstochowa oficjalny debiut zaliczył nasz młody obrońca, Mateusz Korzeniewski, który w kilku słowach podsumował wtorkowe wydarzenia. Mateusz, gratulacje z okazji debiutu. Jak się czujesz po pierwszym występie w seniorskim zespole? Bardzo się cieszę, że udało się zadebiutować w pierwszym zespole. Jestem z tego bardzo dumny, że mogłem pomóc drużynie w osiągnięciu celu, jakim był awans. Jeśli mowa o występie drużynowym, z perspektywy murawy dwucyfrówka mówi sama za siebie. Wszystkie założenia, które mieliśmy przed meczem, zrealizowaliśmy. Najważniejsze, że na zero z tyłu. I strzeliliśmy tyle bramek, ile mogliśmy. Możemy się z tego cieszyć. Mamy ten awans do finału i do starcia z Unią Rędziny też raczej przystąpimy w roli faworyta. Pokazaliśmy dzisiejszym spotkaniem, że potrafimy grać w piłkę i na pewno przystępujemy do finału jako faworyt. Więc nic, tylko koncentrujemy się na następnym spotkaniu i walczymy dalej.
Nie taka Starcza czarna. Awans Skry do finału Pucharu Podokręgu
To nie było najtrudniejsze wyzwanie dla „Skrzaków” w bieżącej edycji Poltent Pucharu Podokręgu Częstochowa. Po pokonaniu Rakowa II i Victorii nasza drużyna z celem awansu do finału rozgrywek udała się do Starczy. Spotkanie z a-klasowymi Czarnymi okazało się formalnością. Trener Dariusz Klacza wtorkowym wieczorem zdecydował się dać odpocząć kilku istotnym postaciom drużyny. Z poziomu trybun półfinałowy mecz oglądali m.in Piotr Nocoń, Przemysław Sajdak, Szymon Jarek, Jerzy Napieraj czy Łukasz Józefczyk. W naszym zespole szansę debiutu otrzymali Bartłomiej Zieliński i Mateusz Korzeniewski, a kolegów miał poprowadzić pauzujący w ostatni weekend za nadmiar żółtych kartek Radosław Gołębiowski. To właśnie „Gołąbek” próbował napocząć przeciwnika krótko po pierwszym gwizdku, jednak jego uderzenie z rzutu wolnego zostało obronione. Wynik jeszcze przed upływem dziesiątej minuty otworzył strzałem z powietrza Jakub Łukasiewicz. Następnie w odstępie pięciu minut na listę strzelców dwukrotnie wpisał się Seweryn Cieślak. Najpierw po przebojowej akcji Zbigniewa Wojciechowskiego, potem z rzutu karnego. W wyjściowym składzie częstochowskiej Skry tego wieczoru po raz pierwszy znalazł się wracający po chorobie Borys Dmytryszyn, który był autorem prawdopodobnie najładniejszego gola. 17-latek po oddaleniu piłki przy rzucie rożnym huknął z dystansu i gospodarze mogli tylko rozłożyć ręce. Swoje pięć groszy w ofensywie mógł dołożyć Bartek Zieliński. Sprowadzony w ostatnim dniu okienka transferowego obrońca zaczął od uderzenia z rzutu wolnego w mur, ale po chwili kapitalnie odnalazł się w szesnastce i precyzyjnym lobem pokonał bramkarza. Pierwszą połowę zamknął Mateusz Korzeniewski, który najprzytomniej zachował się w zamieszaniu przed bramką. Pierwsze fragmenty drugiej odsłony to kolejna jedenastka, tym razem wykorzystana przez Nikodema Kossakowskiego. Przez kwadrans na boisku przy ulicy Sportowej działo się nieco mniej, ale kolejny worek z bramkami rozwiązał Mateusz Lusiusz. Cztery seryjne trafienia spowodowane naszym skutecznym pressingiem padały za sprawą Tymoteusza Mazanka, Radosława Gołębiowskiego i dwukrotnie Jakuba Łukasiewicza, który mógł się cieszyć z hat-tricka. Swoje statystyki podszlifował po wejściu z ławki Ivan Metlushko, który zamknął centrę Kacpra Garczarka, a w ostatniej akcji spotkania zapisał na swoim koncie dublet. Na murawie musiał się zaznaczyć również Paweł Kołodziejczyk, trafiając do siatki w swojej trzeciej próbie strzału. Pojedynek zakończył się wynikiem 0:15, a dobre nastroje naszej drużyny zwieńczyła przyjazna atmosfera wokółmeczowa. Podopieczni trenera Klaczy przystemplowali awans do finału rozgrywek, w którym zmierzą się na wyjeździe z piątoligową Unią Rędziny – ta pokonała wczoraj w Kłomnicach miejscową Pogoń 8:0. W najbliższy piątek czeka nas jednak trudne zadanie w ramach dziewiątej kolejki Betclic III Ligi grupy trzeciej, bo w Polkowicach zmierzymy się z liderującym Górnikiem. Czarni Starcza – Skra Częstochowa 0:15 (0:6) Skra Częstochowa: Górski – Lusiusz, Korzeniewski, Zieliński – Wojciechowski, Waluda, Dmytryszyn, Kossakowski – Łukasiewicz, Gołębiowski – Cieślak Z ławki rezerwowych: Mazanek, Garczarek, Kołodziejczyk, Metlushko, Mikołajczyk W kadrze meczowej: Warszakowski
Ostatni krok do finału! Trzeba postawić go w Starczy
Po dwóch derbowych spotkaniach w Poltent Pucharze Podokręgu Częstochowa, o finał rozgrywek zagramy poza granicami naszego miasta. A konkretnie w oddalonej o około 15 kilometrów na południe Starczy, gdzie czeka na nas a-klasowa drużyna Czarnych. Zespół częstochowskiej Skry po wyeliminowaniu dwóch najwyżej notowanych, bo występujących na poziomie czwartej ligi rywali w stawce – Rakowa Częstochowa II i Victorii Częstochowa – wyrósł na głównego faworyta do sięgnięcia po tytuł w okręgowym pucharze. Dotychczas te rozgrywki stanowiły idealną okoliczność dla zaufania piłkarzom, którzy w lidze nie zawsze byli pierwszym wyborem sztabu „Skrzaków”. I jak powiedział ostatnio trener Dariusz Klacza, jutro nie będzie inaczej. – Nadchodzi kolejny tydzień, w którym będzie to szansa dla zawodników rezerwowych, żeby zagrać mecz pucharowy we wtorek – przekazał szkoleniowiec. W ostatnim meczu na obiekcie przy ulicy Krakowskiej zadebiutował Mateusz Górski – nasz nowy bramkarz, a obie wcześniejsze potyczki w wyjściowej jedenastce zaczynał między innymi wychowanek klubu, Konrad Waluda. Nie możemy jednak lekceważyć Czarnych Starcza. Na ich rozkładzie w trwającej edycji zmagań znalazł się już finalista sprzed roku – Pilica Koniecpol, która odpadła po rzutach karnych. W ćwierćfinałowym starciu drużyna ze Starczy pokonała Grom w Miedźnie 2:1 po bramce w doliczonym czasie gry. Autorem decydującego trafienia był znajdujący się w znakomitej dyspozycji od początku rozgrywek Kamil Głębocki, lewonożny pomocnik, który wpisał się na listę strzelców już kilkukrotnie. Ważnymi ogniwami naszego jutrzejszego przeciwnika są także Łukasz Krzyczmanik czy Bartosz Planeta. Ekipa Czarnych zaczęła sezon od trzech ligowych zwycięstw na szczeblu Klasy A, a pierwsze poważne potknięcie zanotowała dopiero ubiegłego weekendu w Myszkowie, przegrywając z miejscowym MKS-em aż 0:4. Okazja na rehabilitację przychodzi już po trzech dniach, ale nasz zespół ma inne plany. Mecz Czarni Starcza – Skra Częstochowa rozpocznie się jutro o godzinie 18:00 na obiekcie przy ulicy Sportowej w Starczy. W drugim półfinale Pogoń Kłomnice podejmie Unię Rędziny. Bądźcie z nami!
Dariusz Klacza: Zabrakło tej skuteczności
Wczoraj w spotkaniu z GKS-em „Pniówek-74” Pawłowice zremisowaliśmy po raz piąty w tym sezonie ligowym. Boiskowe wydarzenia na gorąco skomentował nasz trener Dariusz Klacza. Trenerze, jest to kolejny z tych podziałów punktów, kiedy trzeba nas uznać za stronę przeważającą, więc musi być ten niedosyt? Tak, jest niedosyt. Natomiast spojrzałbym na to trochę szerzej. Nie licząc sytuacji z samej końcówki, w której Bartosz Warszakowski nas utrzymał, przeciwnik bardzo mocno cofnął się do obrony niskiej i my musieliśmy mieć więcej argumentów, żeby zdobyć bramkę w tym meczu. Na to, żeby przeciwnik w tych czasach grał przeciwko tobie w obronie niskiej, trzeba sobie zasłużyć. I myślę, że moi zawodnicy zasłużyli sobie tym, że kluczowe dla rywala było to, aby bramki nie stracić. Głęboko wierzę, że coraz więcej drużyn będzie grało z nami nisko, co będzie spowodowane przede wszystkim naszą siłą ofensywną. Kilka razy nie był trener zbyt zadowolony z wyborów podejmowanych przez zawodników w atakach. Szwankowała dziś przede wszystkim ta decyzyjność? Zgadza się. Nasze przejście do ataku pozytywnego powodowało to, że przeciwnik szybciej się organizował w ustawieniu 5-4-1 i wtedy musieliśmy długo utrzymywać się przy piłce i długo nią grać, żeby wejść w pole karne. Bardzo mocno zachęcałem moich piłkarzy, żebyśmy grali do przodu, co było spowodowane brakiem stuprocentowej organizacji w defensywie rywala. Kiedy to graliśmy, to myślę, że wchodziliśmy w pole karne częściej, co było kluczem do tego, aby wygrać dzisiaj mecz. Natomiast zabrakło tej skuteczności. Do tego pojedynku drużyna szykowała się trochę dłużej, niż do poprzednich. Teraz znów czekają nas dwa mecze we wtorek i w piątek. Jak zorganizowany mikrocykl pan preferuje i jak trener spogląda już na te wyzwania w Starczy i na stadionie lidera w Polkowicach? Szczerze powiedziawszy, jestem podzielony. Przede wszystkim wolałbym mieć normalny mikrocykl, kiedy mogę zrobić mocne treningi we wtorek i środę, a te mecze pucharowe troszeczkę mi to rozregulowują. Nie mogę doprowadzić do tylu zmian, żeby każdy dostał minuty i musimy później trochę kombinować. Z drugiej strony zawsze mecz to jest mecz, a nie trening i chciałoby się tych meczów grać jak najwięcej. Nadchodzi kolejny tydzień, w którym będzie to szansa dla zawodników rezerwowych, żeby zagrać mecz pucharowy we wtorek, ale nie przekreślamy tego meczu z Polkowicami. Nie patrzymy w tabelę, nie patrzymy z kim gramy, po prostu patrzymy na siebie. Chcemy być przygotowani i jechać do Polkowic z planem.
Bezbramkowy remis z Pniówkiem
W pojedynku ósmej kolejki Betclic III Ligi grupy trzeciej Skra Częstochowa podejmowała GKS „Pniówek-74” Pawłowice. Kibice zgromadzeni przy Limanowskiego 83 nie oglądali bramek, choć sytuacji na zadanie decydującego ciosu z obu stron nie brakowało. Sobotnie spotkanie było sentymentalne dla wracającego do klubu z Pawlowic trenera Jana Wosia, który pracował w Skrze w latach 2011-2014. Drużyna GKS-u miała za cel wywalczyć tego dnia na zondacrypto Arenie jakąkolwiek zdobycz. Nasz zespół liczył na kontynuację serii korzystnych wyników. „Skrzacy” przystępowali jednak do meczu osłabieni brakiem Radosława Gołębiowskiego, który pauzował za nadmiar żółtych kartek. Pniówek stosunkowo szybko doszedł w tej rywalizacji do głosu. Szczególnie groźnie pod bramką Bartosza Warszakowskiego było po jednym rzucie wolnym i jednym rzucie rożnym, ale w obu sytuacjach nasz wychowanek pewnie interweniował. „Wawka” popełnił błąd dopiero przy wyjściu poza pole karne, próbując przeciąć atak przeciwnika, na szczęście obył się on bez konsekwencji po przegranej walce o piłkę przez napastnika gości. Od tego momentu to częstochowianie mieli więcej do powiedzenia. Najlepszą sytuację w pierwszej połowie potyczki miał na nodze po przedłużeniu Jerzego Napieraja i podaniu Ivana Metlushki Piotr Nocoń, lecz uderzenie w światło bramki zostało zablokowane. Krótko po powrocie z szatni świetnie lewym skrzydłem ruszył Napieraj, ale skutecznie skrócił wówczas kąt golkiper przyjezdnych. Zawodnicy częstochowskiej Skry budowali kolejne ataki, tego dnia brakowało tylko ostatniego podania lub skuteczności. Ostatni kwadrans przyniósł jeszcze po dwie wyśmienite szanse obu stron. Wpierw po pomyłce Pawła Kołodziejczyka w akcji sam na sam z Bartoszem Warszakowskim miękką podcinką w słupek trafił Dawid Hanzel. Gdy wchodziliśmy w czas doliczony, na potężny strzał z dystansu po ziemi zdecydował się Piotr Nocoń, lecz piłkę obok słupka przeniósł Kamil Hajduk. Przy szybkim wznowieniu gry gola na wagę trzech punktów mógł zdobyć wprowadzony Zbigniew Wojciechowski, ale niestety futbolówka wylądowała w bocznej siatce. Piłka meczowa należała do rywala. Przy przegranym pojedynku fizycznym przez Łukasza Józefczyka skrzydłem ruszył Michał Hornik, jednak jego strzał palcami sparował Warszakowski. Skra Częstochowa – GKS „Pniówek-74” Pawłowice 0:0 Skra Częstochowa: Warszakowski – Mikołajczyk, Józefczyk, Kucharczyk – Mazanek (68′ Wojciechowski), Napieraj (77′ Gibała), Kołodziejczyk, Jarek – Nocoń, Sajdak – Metlushko (68′ Cieślak) Rezerwowi: Górski – Lusiusz, Kossakowski, Zieliński, Waluda, Łukasiewicz