Wielkie emocje w Krzepicach. Kolejna wygrana rezerw

Bardzo emocjonujące widowisko i aż siedem goli zobaczyli kibice, którzy wybrali się w pierwsze październikowe popołudnie na stadion Liswarty w Krzepicach z naszą drużyną rezerw. Skra II choć przegrywała już 1:3, odwróciła losy rywalizacji, w 94. minucie strzelając zwycięską bramkę na 4:3. – Jesteśmy bardzo młodym zespołem, a mimo to daliśmy radę mentalnie – chwalił swój zespół trener Tomasz Szymczak. Mecz w Krzepicach rozpoczął się dla nas w najgorszy możliwy sposób. Już w 2. minucie popełniliśmy błąd w kryciu po dośrodkowaniu Liswarty i gospodarze wyszli na prowadzenie. Później w sytuacji sam na sam udało się wyrównać Radkowi Królowi, ale kolejne dwa trafienia należały do miejscowych. Szczególnie urodziwa bramka padła krótko po przerwie, gdy zepchnięci do coraz głębszej defensywy gracze Liswarty wyszli z kontratakiem i z około 20 metrów zdobyli gola na 3:1 nie do obrony. Mniej więcej od 60. minuty gospodarze mieli już bardzo mało sił, praktycznie licząc tylko na kontrataki. Bronili się do 68. minuty, kiedy gola kontaktowego zdobył Oskar Krawczyk. Potem Skra miała jeszcze co najmniej dwie wyborne okazje, ale szwankowała skuteczność. Na wyrównanie musieliśmy poczekać do 88. minuty, kiedy sędzia dopatrzył się przewinienia w polu karnym na Mateuszu Magdziarzu. Jedenastkę na gola zamienił Mikołaj Kempa. Podział punktów nas jednak nie satysfakcjonował i do końca parliśmy do wygranej. Cel udało się osiągnąć w 94. minucie, kiedy to Michał Mikołajczyk głową umieścił piłkę w bramce po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. – Pierwsza połowa trochę prze nas przespana, szybko stracona bramka też nieco zdołowała chłopaków. Wiedzieliśmy, że gospodarze będą grać długie piłki na dobrych napastników. To silna fizycznie drużyna, której chcieliśmy się przeciwstawić grą i wysokim pressingiem. Z każdą minutą wyglądaliśmy coraz lepiej. Druga połowa to już nasza kompletna dominacja, Liswarta była groźna z kolei w kontrze. Wyszło nam dziś wiele elementów, które wcześniej nie wychodziło, jak choćby różne warianty rozegrania rzutów rożnych. Daliśmy rade mentalnie mimo bycia bardzo młodym zespołem – skomentował wygraną trener Tomasz Szymczak. Skra II po tej wygranej utrzymała czwarte miejsce w tabeli. Do prowadzącego Znicza Kłobuck mamy zaledwie jeden punkt straty. Za tydzień przy Loretańskiej podejmować będziemy Wartę Mstów (09.10, godz. 10.00). Liswarta Krzepice – Skra II Częstochowa 3:4 (2:1) 1-0 zawodnik Liswarty 2’ 1-1 Radosław Król 20’ 2-1 zawodnik Liswarty 33’ 3-1 zawodnik Liswarty 52’ 3-2 Oskar Krawczyk 68’ 3-3 Mikołaj Kempa 88’ ( z karnego) asysta M. Magdziarz 3-4 Michał Mikołajczyk 90+4’ Skra II: Hajda, Cheliński, Gawlas (Kuban), Mikołajczyk, Błędowski (Weżgowiec), Kempa, Nurek, Galas, Magdziarz (Michalczyk), Król (Bąk), Krawczyk Mariusz Rajek

Powetować ostatnie porażki

Najlepszym sposobem na szybkie zapomnienie o ostatnich niepowodzeniach w Łodzi i Poznaniu byłaby niedzielna (03.10) wygrana w Polkowicach. Górnik na swoim terenie to jednak rywal dla nas wyjątkowo niewdzięczny. Rywale potrzebują punktów jeszcze bardziej od Skry, co sprawia, że starcie beniaminków w Fortuna 1 Lidze zapowiada się bardzo ciekawie. Polkowiczanie, podobnie jak my we wtorek walczyli w 1/32 finału Fortuna Pucharu Polski. I przez bardzo długi czas wydawało się, że ich rywalizacja z Górnikiem Łęczna zakończy się sukcesem. Jeszcze w 89. minucie na tablicy wyników to Górnik prowadził 1:0. – Ciężko powiedzieć coś po meczu, w którym traci się bramki w samej końcówce, ale piłka czasami tak wygląda. Cofnęliśmy się za głęboko, Łęczna miała swoje sytuacje, które udało się gościom wykorzystać. Mecz w wykonaniu mojej drużyny był dobry, ale są takie momenty w końcówkach kiedy trzeba z wielką determinacją bronić każdej piłki. Potrzebujemy zwycięstw dla podniesienia morale zespołu, bo sama gra nie jest zła. Brakuje wygranej, która pozwoliłaby złapać dobrą falę – mówił po tamtym meczu nieco przygnębiony trener Paweł Barylski jasno sugerując, że w meczu ze Skrą jego podopieczni zrobią wszystko aby sięgnąć po trzy punkty. Optymizmem nie napawa historia ostatnich meczów Skry z Górnikiem rozgrywanych na Dolnym Śląsku. Z większością rywali na zapleczu ekstraklasy spotykamy się po raz pierwszy w historii, ale akurat z polkowiczanami w ostatnim czasie rywalizowaliśmy zarówno w trzeciej, jak i drugiej lidze. 3 maja tego roku przegraliśmy 1:2, sezon wcześniej, gdy rywale byli beniaminkiem polegliśmy aż 1:4. Nawet w sezonie 2017/2018, który zwieńczyliśmy awansem na szczebel centralny w Polkowicach przegraliśmy 0:3. Jutro nasza defensywa szczególnie powinna uważać na Mateusza Piątkowskiego, który w ostatnich dwóch starciach ze Skrą aż trzykrotnie wpisał się na listę strzelców. Szukając jednak pozytywów jasno trzeba stwierdzić, że w niedzielę wcześniejsze mecze nie będą miały specjalnego znaczenia. Polkowiczanie mimo że wywalczyli w poprzednim sezonie awans bezpośredni, to w obecnej kampanii spisują się gorzej od Skry. W 10 meczach uzbierali zaledwie 8 punktów, z z wygranej cieszyli się tylko jedne raz – pokonując 2:1 Arkę Gdynia. Połowa meczów z udziałem polkowiczan zakończyła się podziałem punktów. Chęć powetowania ostatnich porażek daje się wyczuć w naszej szatni. – To będzie mecz z gatunku tych za sześć punktów. W naszym wypadku zresztą każdy mecz jest w tej lidze jest ważny, czy to gramy z liderem czy z drużyną z dołu tabeli. W Polkowicach ostatnio przegrywaliśmy, ale każda passa ma kiedyś koniec i my liczymy na zdobycie punktów. Trenerzy nas przygotowują jak najlepiej do danego meczu i mam nadzieję, że zrealizujemy ich założenia i zdobędziemy punkty, ale za darmo na pewno nikt nam ich nie podaruje – mówi przed wyjazdem do Polkowic Mateusz Kos, któremu sztab szkoleniowy dal odpocząć w pucharowym meczu z Lechem. Mecze z polkowiczanami zarówno na poziomie trzecio, jak i drugoligowym doskonale pamięta nasz kapitan, Piotr Nocoń. – Na pewno nastroje z racji ostatnich dwóch spotkań nie mogą być dobre. Jedziemy do Polkowic na mecz z rywalem, który jest nam dobrze znany, bo mierzyliśmy się z nim kilkukrotnie. Nie ma co ukrywać, że jest to rywal, który nam przysłowiowo nie leży, jednak każda seria się kiedyś kończy. Myślę, że jest to dobry moment, żeby w końcu wygrać w Polkowicach dlatego jedziemy mocno nastawieni na zwycięstwo – mówi kapitan Skry i w zasadzie do jego słów nie trzeba nic więcej dodawać. Może jedynie to, że pierwszy gwizdek sędziego Pawła Pskita zaplanowano na godzinę 15.00, a mecz będzie można oglądać w aplikacji Polsat Box. Mariusz Rajek

Rezerwy oraz Skra Ladies w sobotę na wyjazdach

Nasza pierwsza drużyna z Górnikiem Polkowice zagra dopiero w niedzielę, natomiast już jutro swoje ligowe spotkania zagra drużyna rezerw oraz Skra Ladies. Oba mecze rozpoczną się o godzinie 15.00, odpowiednio w Krzepicach, gdzie Skra II zmierzy się z miejscową Liswartą oraz w Rybniku, gdzie nasze dziewczyny skonfrontują się z ROW-em. W obu przypadkach to nasze zespoły będą uchodzić za faworytów. Skra II po 8. seriach gier w lidze okręgowej z 17 punktami plasuje się na czwartej pozycji w tabeli. Liswarta z 12 oczkami zajmuje o cztery pozycje niższe miejsce w tabeli. – Na pewno Krzepice u siebie są bardzo mocne, posiadają kilka niezłych indywidualności i spodziewamy się trudnego spotkania, natomiast my chcemy się przeciwstawić bardzo dobrą organizacją gry i zrobimy wszystko, aby zdobyć trzy punkty. Czy jesteśmy zadowoleni z obecnego dorobku? Na pewno przed sezonem nikt by tak na nas nie postawił, natomiast ja znam możliwości tej młodej drużyny i dla mnie zaskoczeniem to nie jest. Tak naprawdę prawdziwa weryfikacja przyjdzie w jakim miejscu będziemy po rundzie jesiennej. Najważniejsze jest to, że chcemy wygrywać każde spotkanie według własnej filozofii, a czy zawsze tak będzie to już czas pokaże – mówi przed sobotnim starciem trener naszej „dwójki” Tomasz Szymczak. Skra Ladies opromieniona ostatnią wygraną w samej końcówce z silną drużyną z Wodzisławia, tym razem uda się na mecz, w którym o punkty powinno być teoretycznie łatwiej. W Rybnika podopieczne Marty Miki zagrają bowiem z ROW-em, który w sześciu dotychczasowych spotkaniach zgromadził zaledwie jeden punkt. O lekceważeniu rywali jednak nie ma mowy. Przypomnijmy, że nasze dziewczyny grają bezkompromisowo – 3 mecze jak dotąd rozstrzygnęły na swoją korzyść i tyle samo spotkań przegrały. Przypominamy, że początek obu meczów wyznaczono na godzinę 15.00. Mariusz Rajek

W Opolu zagramy w innym terminie

Tak jak można było przypuszczać, zaplanowane na 9 października spotkanie w ramach 12. kolejki Fortuna 1 Ligi z Odrą Opole zostało przełożone na inny termin. Ma to związek z powołaniem dwóch zawodników opolskiego klubu – Mateusza Maćkowiaka oraz Maksymiliana Tkocza na mecze towarzyskie reprezentacji U-20. Nowy termin meczu nie został jeszcze wyznaczony. 

„Zagrać z Lechem to zawsze fajne przeżycie” – Maciej Mas po meczu Fortuna PP – VIDEO

W pucharowym starciu z liderem PKO Ekstraklasy – Lechem Poznań nasz sztab szkoleniowy dał szansę w szerszym wymiarze zagrać kilku zmiennikom. Maciej Mas pojawił się na boisku w drugiej części gry i przyznać trzeba, że jego wejście wniosło nieco ożywienia. – Nie ma znaczenia czy zaczynam w wyjściowej jedenaste, czy wchodzę z ławki – zawsze chcę jak najwięcej pomagać zespołowi – przyznał po spotkaniu (0:3) w stolicy Wielkopolski. Zapraszamy do obejrzenia całej rozmowy. Rozmawiał Daniel Flak

„Skupiamy się na lidze” – trener Jakub Dziółka po meczu z Lechem – VIDEO

Piłkarze Lecha Poznań w meczu 1/32 finału Fortuna Pucharu Polski pokazali nam, że różnica pomiędzy najwyższą klasą rozgrywkową a pierwszą ligą jest naprawdę spora. – Spodziewaliśmy się takiej gry Lecha, bo wiemy ile jest w tej drużynie jakości. Pozostaje nam liga i na tym teraz się skupiamy – powiedział na konferencji po przegranym 0:3 meczu w Poznaniu. Nasz szkoleniowiec pytany był również o to, kiedy Skra ma szansę zagrać w Częstochowie, zmiany w składzie czy właśnie różnice między ligami. Rozmawiał Mariusz Rajek 

Lech za mocny. Odpadamy z Fortuna Pucharu Polski

Lider PKO Ekstraklasy okazał się za trudną przeszkodą w krajowym Pucharze. W Poznaniu przegraliśmy 0:3 kończąc przygodę z rozgrywkami Fortuna Pucharu Polski już na etapie 1/32 finału. Pozostaje nam liga i na tym teraz się skupiamy – przyznał po meczu trener Jakub Dziółka. Na spotkanie z liderem PKO Ekstraklasy nasz sztab szkoleniowy zdecydował się posłać dość eksperymentalne zestawienie. W wyjściowej jedenastce znaleźli się Bartosz Neugebauer, jego imiennik Baranowicz czy Dawid Wojtyra. Do składu powrócili również Dawid Niedbała i Mariusz Holik. Jak można było się spodziewać mecz od pierwszych minut toczył się pod dyktando Lecha, praktycznie wyłącznie na naszej połowie boiska. Lechici chcieli powetować sobie ostatnią porażkę z Jagiellonią (0:1) i po kilku próbach dość szybko udało im się objąć prowadzenie. W 18. minucie poznaniacy ruszyli z kolejnym akcją środkiem boiska. W polu karnym uderzenie Dani Ramireza zostało zblokowane przez naszych defensorów, ale tak nieszczęśliwie, że piłka spadła wprost pod nogi Artura Sobiecha, a ten nie dał już szans na skuteczną interwencję Neugebauerowi. Po straconej bramce obraz spotkania specjalnie się nie zmienił. Lech atakował, ale skupiona na defensywie Skra dość skutecznie te ataki rozbijała, ewentualnie dobrą interwencją popisywał się debiutujący dziś w naszej drużynie Neugebauer. Nasza drużyna najlepszą i w zasadzie jedyną akcję w tej części gry przeprowadziła w 43. minucie. Ruszający środkiem z kontratakiem Adam Mesjasz został bezpardonowo powstrzymany przez Filipa Marchwińskiego, za co zawodnik „Kolejorza” obejrzał żółtą kartkę. Z rzutu wolnego dośrodkował Marcin Stromecki, piłka spadła na głowę Mesjasza, ten zgrał ją w pole karne, ale tam zdołali przejąć ją faktyczni gospodarze wtorkowego meczu. Drugą połowę Lech rozpoczął od… ładnej bramki Barry’ego Douglasa z rzutu wolnego tuż przy słupku. Sędzia dopatrzył się tam jednak nieprawidłowości, co spotkało się z niezadowoleniem niewielkiej jak na warunki poznańskie publiczności. Skra po zmianie stron wglądała nieco lepiej, widać było większą świeżość, którą wniósł z przodu choćby Maciek Mas zastępujący Wojtyrę. Niestety marzenia o korzystnym wyniku Lechici wybili nam już w 58. minucie. Piłkę z prawej strony dośrodkował Ramirez, wprost na głowę Douglasa, który przelobował źle ustawionego Neugebauera. Kolejne minuty toczyły się niestety pod pełną kontrolą poznaniaków. Na wyjście z groźnym kontratakiem czekaliśmy do 81. minuty i od razu skończyliśmy go umieszczeniem piłki w bramce! Krzysiek Napora zagrał przez całą szerokość boiska do Maćka Masa, który wystawił ją Mikołajowi Kwietniewskiemu, a ten pokonał Bednarka. Niestety sędzia dopatrzył się w tej sytuacji spalonego. Chwilę później wynik meczu na 3-0 dla Lecha ustalił wprowadzony po przerwie Antoni Kozubal dobijając piłkę do pustej bramki, po tym jak ta wcześniej odbiła się od słupka po huknięciu jak z armaty Ramireza z około 25 metrów. – Nie jest łatwo bronić i biegać przez 90 minut, ale wiedzieliśmy jaka jest jakość Lecha i takiego meczu się spodziewaliśmy. Liczyliśmy na więcej szans w ataku, ale na tę chwilę tylko na tyle było nas stać. Zostaje nam liga i teraz na tym się skupiamy. Rafałowi Brusiło przytrafiło się zatrucie pokarmowe, a Kamilowi Wojtyrze niestety znów odnowił się uraz. Wszyscy zawodnicy w kadrze są ważni i akurat dziś pojawiła się szansa, żeby zagrali – powiedział na pomeczowej konferencji prasowej trener Jakub Dziółka. – Jesteśmy w następnej rundzie i to jest dla nas najważniejsze. Dziś szansę dostało wielu zawodników, którzy ostatnio nie grali w pierwszej jedenastce. Zagraliśmy na zero z tyłu, zdobyliśmy trzy bramki i to zawsze cieszy, ale wielkie i porywające widowisko na pewno to nie było – skomentował wydarzenia boiskowe z kolei opiekun Lecha, Maciej Skorża. Lech okazał się za silnym przeciwnikiem, abyśmy w tej edycji Fortuna Pucharu Polski mogli powalczyć o o coś więcej. W niedzielę (03.10, godz. 15.00) czeka nas kolejna walka o punkty w Fortuna 1 Lidze. W bardzo ważnym spotkaniu z punktu widzenia ligowej tabeli zmierzymy się z w Polkowicach z Górnikiem. Skra Częstochowa – Lech Poznań 0:3 (0:1) 0-1 Artur Sobiech 18’ 0-2 Barry Douglas 58’ (asysta Ramirez) 0-3 Antoni Kozubal 84’ Skra: Neugebauer, Mesjasz, Krzyżak, Winiaczyk (Lukoszek), Holik, Baranowicz, Stromecki (Szymański), Nocoń (Krawczyk), Napora, Niedbała (Kwietniewski), D. Wojtyra (Mas) Lech: Bednarek, Czerwiński, Skrzypczak, Milić, Douglas, Murawski Ż (Amaral), Tiba (Kwekweskiri), Skóraś (Ba Loua), Ramirez, Marchwiński Ż (Baturina), Sobiech (Kozubal) Widzów: 3622 Mecz w Poznaniu, Skra gospodarzem Mariusz Rajek, zdj. Grzegorz Przygodziński, Natanael Brewczyński

„Dla takich meczów gra się w piłkę”. Zaczynamy Fortuna Puchar Polski

Awans do Fortuna 1 Ligi sprawił, że piłkarze Skry co tydzień lub częściej mogą konfrontować się z uznanymi na polskim rynku markami. Możliwość gry o stawkę z takim klubem jak Lech Poznań jest dla nas jednak wejściem na jeszcze wyższą półkę. We wtorek (28.09) w 1/32 finału Fortuna Pucharu Polski zagramy w Poznaniu z aktualnym liderem PKO Ekstraklasy. W Poznaniu, ponieważ mimo włożonych wysiłków nie mamy możliwości rozegrania tego spotkania w Częstochowie, mimo że formalnie jesteśmy jego gospodarzem. Stadion przy Loretańskiej nie spełnia wymogów ligi, w której występujemy na co dzień, co wyklucza możliwość rozegrania tam nawet meczu pucharowego. Nie mogliśmy skorzystać również w drodze wyjątku ze stadionu przy Limanowskiego, gdzie swoje mecze rozgrywa drużyna Rakowa. Ostatecznie możemy podziękować osobom decyzyjnym w poznańskim klubie za możliwość rozegrania meczu na ich terenie. Występ na jednej z aren EURO 2012 z pewnością będzie też ciekawym przeżyciem dla naszej drużyny. – Na pewno liczyliśmy na to, że będziemy mogli zagrać ten mecz w Częstochowie, nie mamy na to jednak wpływu i pozostaje nam się tylko dostosować do sytuacji. Jedziemy do Poznania, zagrać przy Bułgarskiej, a to z kilku powodów na pewno jest świetna sprawa. Na pewno będzie sporo kibiców, mimo że mecz odbędzie się we wtorek. Z drugiej strony te ciągłe wyjazdy utrudniają nam regenerację – komentuje całą tę sytuację trener Jakub Dziółka. Nasz rywal to nie tylko jeden z najpotężniejszych klubów w Polsce, ale również mający swoje piękne przygody na arenie europejskiej. Jeszcze w poprzednim sezonie Lech występował w fazie grupowej Ligi Europy. Grę na kilku frontach przypłacił niesatysfakcjonującym miejscem w lidze, przez co władze Kolejorza postanowiły, że sezon 2021/2022 będący jednocześnie rokiem 100. urodzin ma być zupełnie inny. I na razie realizacja tego planu idzie bardzo dobrze, ponieważ po 9. seriach gier w PKO Ekstraklasie zajmują pozycję lidera. Pierwsza porażka przytrafiła im się dopiero w miniony piątek (24.09). Lech przegrał 0:1 w Białymstoku z Jagiellonią. – Zaczęliśmy całkiem nieźle ten mecz spychając gospodarzy do obrony. Jagiellonia jednak dość dobrze zamykała nam przestrzenie w bocznych sektorach boiska. Bramka strzelona w pierwszej połowie na pewno by nam dużo pomogła. W drugiej połowie zaczęła się nieco szarpana gra, Jagiellonia bardziej ograniczała się do defensywy, my stworzyliśmy swoje sytuacje, ale nie byliśmy skuteczni. Przy straconej bramce zabrakło nam asekuracji i Jesus Imaz to wykorzystał. Taka jest piłka. Dostaliśmy gorzką lekcję – mówił po spotkaniu trener Maciej Skorża.   Ligowe niepowodzenie Lech z pewnością będzie chciał powetować sobie w krajowym Pucharze, ale identyczny plan po piątkowej przegranej z Widzewem (0:4) ma nasza drużyna. – Mamy nadzieję, że najlepszą odpowiedzią na mecz w Łodzi będzie sprawienie niespodzianki z Lechem. Zdajemy sobie sprawę, że są oni od początku sezonu w dużym gazie. Będzie bardzo ciężko, ale będziemy chcieli się przeciwstawić i pokazać z jak najlepszej strony – mówił po ostatnim meczu obrońca Skry Łukasz Winiarczyk. O tym, że możliwość konfrontacji z takim rywalem to coś wyjątkowego przekonany jest również Mikołaj Kwietniewski: – Każdy wie jaka to marka na poziomie polskiej piłki. Będzie to „turbo wymagający” mecz, choć to Lech będzie mieć na sobie presję, bo musi wygrać przy Bułgarskiej i udowodnić swoją wyższość nad drużyną z ligi niżej. Historia pisała już różne scenariusze, o tym, że tzw. Kopciuszek ogrywał dużo silniejszych i mam nadzieję, że w tym przypadku tez tak będzie. Dla takich meczy, na takich stadionach gra się w piłkę nożną – dodaje „Kwiecień”. Najpiękniejsza karta Skry w Pucharze Polski? Rok 2013, a kartę tę formalnie zapisywała nie pierwsza drużyna, a jej… rezerwy! Skra II wzmocniona zawodnikami pierwszej drużyny była jedną z największych rewelacji krajowego pucharu. Po wygraniu zmagań na szczeblu okręgowym oraz wojewódzkim przyszedł czas na ogólnopolskie podboje. A były to czasy, kiedy 1. rundę poprzedzały jeszcze runda przedwstępna oraz wstępna. Na tym pierwszym szczeblu nasza drużyna ograła 2:1 Górnika Wałbrzych. W rundzie wstępnej z kwitkiem odprawiony został wówczas kolejny II-ligowiec – Motor Lublin (1:0). Skra zatrzymała się dopiero na 1. rundzie, w której wówczas nie grały jeszcze zespoły ekstraklasy. Za silna okazała się być występują na zapleczu ekstraklasy Olimpia Grudziądz, z którą przegraliśmy 0:2. Wspomnienia z tamtego sezonu pozostały jednak na zawsze, a w pucharowych bojach Skry przyćmić mogłoby je tylko… jutrzejsze wyeliminowanie Lechitów. Puchar Tysiąca Drużyn kocha takie historie i mamy prawo marzyć, że jutro napiszemy jedną z nich. Początek meczu w Poznaniu o godzinie 16.00. Spotkanie sędziował będzie Zbigniew Dobrynin z Łodzi. Bezpośrednią transmisję przeprowadzi stacja Polsat Sport. Mariusz Rajek

„Będziemy chcieli przeciwstawić się Lechowi” – Łukasz Winiarczyk – VIDEO

Pierwsza połowa piątkowego (24.09) spotkanie w Łodzi na pewno nie zwiastowała aż tak wysokiego zwycięstwa Widzewa nad naszą drużyną. Po tamtym spotkaniu przyczyn porażki szukaliśmy w rozmowie z naszym obrońcą – Łukaszem Winiarczykiem. Porozmawialiśmy także o czekającym nas już jutro (28.09) starciu w 1/32 finału Fortuna Pucharu Polski z Lechem Poznań. Rozmawiał Mariusz Rajek