Trener Jakub Dziółka mógł być zadowolony z tego co jego podopieczni pokazali w meczu 14. kolejki Fortuna 1 Ligi. W Tychach nasza drużyna rywalizowała z faworyzowanymi gospodarzami bez żadnych kompleksów i od pierwszych minut dążyliśmy do wygranej. – Zostawiliśmy dużo serca, charakteru i poświęcenia na boisku. Robiliśmy wszystko, aby wygrać, ale kolejny raz zabrakło kropki nad „i”, czyli bramki – przyznał na pomeczowej konferencji prasowej. Pełną wypowiedź szkoleniowca znajdziecie tutaj. Rozmawiał Mariusz Rajek
Autor: Mariusz Rajek
„Przyjechaliśmy do Tychów wygrać” – Mateusz Kos po meczu z GKS-em – VIDEO
Bezbramkowy remis z wyżej notowanym GKS-em Tychy możemy traktować ze sporym niedosytem, bo cała drużyna Skry zagrała dobre spotkanie na terenie czołowej drużyny Fortuna 1 Ligi. Jednym z najjaśniejszych zawodników naszej drużyny był Mateusz Kos, który wybronił wszystkie groźne strzały tyszan. – Cieszę się, że kolejny raz pomogłem drużynie zachować czyste konto – mówił po spotkaniu. Nie zabrakło oczywiście wątku kolejnego meczu ze Stomilem czy rywalizacji między słupkami w Skrze. Zapraszamy do oglądania. Rozmawiał Mariusz Rajek
W Tychach na remis po meczu pełnym emocji
Jeśli po bezbramkowym remisie można być w pełni usatysfakcjonowanym z widowiska to takim meczem z pewnością było nasze sobotnie (23.10) starcie z GKS-em Tychy. Szczególnie w pierwszej połowie Skra stworzyła sobie ogrom sytuacji strzeleckich, którymi spokojnie mogłaby obdzielić kilka wcześniejszych spotkań. Niestety nie udało się pokonać Konrada Jałochy, który podobnie jak Mateusz Kos rozgrywał świetny mecz. Punkt na trudnym terenie ma jednak swoją wagę. Od pierwszych chwil rywalizacji na Stadionie Miejskim w Tychach widać było, że piłkarze Skry chcą sobie powetować ostatnie niepowodzenia z Opola. Nasza drużyna wyszła na wyżej notowanego przeciwnika nad wyraz wysoko i bez wielkiej przesady można stwierdzić, że w pierwszej połowie zdominowała gospodarzy. Zaczęło się już w 3. minucie, kiedy mieliśmy rzut wolny z lewej strony po faulu na Kamilu Lukoszku. Pięć minut później Marcin Stromecki dogrywa świetną piłkę do Mikołaja Kwietniewskiego, ten niestety doskoczył do niej minimalnie nie w tempo, w przeciwnym razie pozostałoby mu posłać futbolówkę do bramki. W 16. minucie doszło do spięcia pomiędzy Maciejem Mańką a Kamilem Wojtyrą. Ten pierwszy nieładnie faulował, drugi zbyt mocno się zdenerwował. W efekcie obaj obejrzeli po żółtym kartoniku. W 25. minucie wspomniany Wojtyra posyła dobre podanie do „Kwietnia”, ten uderza w środek bramki, ale na tyle lekko, że Konrad Jałocha radzi sobie bez problemów. W większych opałach jest niespełna minutę później, tym razem Piotrek Nocoń uderza mocniej i golkiper tyszan zmuszony jest sparować piłkę do boku. 27. minuta to dla odmiany najlepsza w tej odsłonie okazja dla GKS-u. Po zbiorowym błędzie naszego bloku defensywnego niesamowitą paradą popisuje się Mateusz Kos wyciągając piłkę po silnym strzale z najbliższej odległości. Odpowiedź Skry? Zaledwie dwie minuty później. Niezwykle ofensywnie usposobiony tego dnia Kwietniewski uderza minimalnie obok bramki z piłki sytuacyjnej po kontrataku. Zabrakło tak niewiele, że oczami wyobraźni już można było widzieć piłkę w siatce. „Kwiecień” kolejną doskonałą okazję po dograniu od Lukoszka ma w 33. minucie. Tym razem Jałocha ratuje swoją drużynę fenomenalną interwencją. Pięć minut później przed szansą na premierowe trafienie staje Lukoszek. Decyzję o strzale podejmuje niestety chyba zbyt szybko i w efekcie piłka trafia jedynie w boczną siatkę. Tyszanie na dobrą sprawę odpowiadają dopiero w ostatnich pięciu minutach tej części gry. Kos radzi sobie jednak z obstrzałem swojej bramki. W kontrze jeszcze dwie okazje marnuje Kamil Wojtyra. Początek drugiej połowy to kolejna wymiana ciosów. Świetne widowisko przy ulicy Edukacji 1 w Tychach trwało w najlepsze, ale z upływem minut przewagę zaczęli zyskiwać gospodarze. W 51. minucie ratuje nas słupek, a „Kosik” ma po chwili jeszcze co najmniej dwie okazje do wykazania się. Tyszanie przycisnęli, teraz to oni zdecydowanie częściej gościli w naszym polu karnym. Po przetrwaniu kilkunastominutowego naporu udało nam się odzyskać rytm i powrócić do gry cios za cios. To, że w tym meczu nie padały bramki było w bardzo dużym stopniu zasługą obu golkiperów. Kos uratował nas w 67. minucie broniąc z najbliższej odległości uderzenie głową jednego z tyszan. W 73. minucie nasz sztab dał jasny sygnał, że chce walczyć o pełną pulę ofensywną zmianą: Wojtyrę i Stromeckiego zastąpili Maciek Mas oraz Przemek Sajdak. Chwilę później na grę dwójką napastników przeszli również miejscowi. Nic dziwnego, że akcje przenosiły się raz po raz z jednego pola karnego w drugie. Dobry poziom i emocje tego meczu podsumowała ostatnia akcja, kiedy po wrzutce GKS-u z lewej strony uderzeniem przewrotką popisał się Jakub Piątek. Na nasze szczęście w boczną siatkę. – Na szczęście Kuba nie trafił w światło bramki, ale byłem przygotowany na to, żeby to obronić. Staram się cały czas utrzymać wysoki poziom, jestem doświadczonym bramkarzem i wiem po co wychodzę do tej klatki – ocenił tuż po meczu nasz bramkarz, którego spokojnie można nazwać cichym bohaterem spotkania. Postawę swoich podopiecznych docenił na pomeczowej konferencji trener Jakub Dziółka: – Zostawiliśmy dziś na boisku dużo serca i charakteru. Bardzo staraliśmy się, aby ten mecz wygrać. Było to widać od początku spotkania. Po raz kolejny zabrakło nam najważniejszej rzeczy w piłce nożnej, czyli bramki. Pierwsza połowa pokazała Skrę, która potrafi grać z tak dobrym przeciwnikiem jak równy z równym. Mieliśmy wiele dogodnych sytuacji, ale cały czas musimy pracować nad finalizacją. Jesteśmy tego świadomi i mamy kilka dni, aby to poprawić. Mówienie o tym nic nie da, tylko trening może nam pomóc. Co na to szkoleniowiec ekipy ze Śląska, Artur Derbin? – Nie dobraliśmy się dziś niestety do drużyny z Częstochowy, choć próbowaliśmy ku temu wszelkich rozwiązań. Próbowaliśmy strzałów z dystansu, przedzierać się skrzydłami, finalizować ataki po dośrodkowaniach, po stałych fragmentach, jak i atakiem szybkim. Niestety nie przyniosło to żadnego powodzenia. Byliśmy przygotowani na to, że Skra stosuje skoki pressingowe i to nie było dla nas specjalnym zaskoczeniem. Skra szczególnie w pierwszej połowie potrafiła stworzyć sobie sytuacje. Pozostaje nam przyjąć ten punkt i tyle. Podsumowując: sytuacjami z tego spotkania można by obdzielić kilka spotkań, a na pewno pięć naszych ostatnich występów. Można tylko żałować, że na transmisję z tego meczu w głównym paśmie nie zdecydował się Polsat Sport, bo była to świetna reklama Fortuna 1 Ligi. Skra dzięki remisowi utrzymała 13. miejsce w tabeli. Za tydzień (29.10) zmierzymy się w Olsztynie ze Stomilem. GKS Tychy – Skra Częstochowa 0:0 GKS: Jałocha, Paprzycki (Steblecki Ż), Mańka Ż (Połap), Nedić, Piątek Ż, Grzeszczyk, Wołkowicz, Biel (Jaroch), Żytek, Kozina (Janiak), Malec Skra: Kos, Brusiło, Mesjasz, Krzyżak, Lukoszek (Niedbała), Stromecki (Sajdak), Nocoń (Bronisławski), Szymański Ż, Kwietniewski, Napora, K. Wojtyra Ż (Mas) Widzów: 1648 Mariusz Rajek, zdj. Natanael Brewczyński, Grzegorz Przygodziński
Czas na zdobywanie goli
GKS Tychy będzie kolejnym rywalem naszej drużyny. Przeciwnicy to czołówka Fortuna 1 Ligi – drużyna, która już w poprzednim sezonie bardzo chciała awansować do grona krajowej elity. Nie udało im się jednak przejść decydującej fazy, czyli baraży. W meczu ze Skrą będą chcieli zrewanżować się za ostatnią, niespodziewaną porażkę ze Stomilem Olsztyn. My chcemy w końcu przełamać niemoc strzelecką. Zdobywanie goli to w tym momencie problem numer jeden Skry, nie licząc oczywiście kłopotów infrastrukturalnych, na które nie mamy wpływu. Podobnie jak tyszanie, w lidze straciliśmy dotąd 13 goli, co na pewno jest wynikiem co najmniej przyzwoitym. Problem zaczyna się kiedy spojrzymy na gole strzelone. W tych klub ze Śląska z 14 trafieniami, co i tak nie jest jakimś niesamowitym wyczynem jak na tą fazę sezonu jest od nas dwa razy lepszy. Skra średnio zdobywa tylko 0,58 bramki na mecz. Na tym polu odstajemy zdecydowanie od wszystkich ligowych rywali. Najsłabsze w lidze kluby z Polkowic, Jastrzębia czy Sosnowca mają ich w tym momencie po 12, a więc też bez mała dwa razy więcej od nas. – Wiem, że potrzebujemy bramek do tego, aby wygrywać mecze i cały mecz z Odrą dążyliśmy do tworzenia sobie sytuacji, zarówno w ataku pozycyjnym jak i ataku szybkim. Musimy zachować więcej spokoju pod bramką przeciwnika, poprawić celność strzałów. Pracujemy nad tym cały czas, mamy dwa dni między meczem w Opolu a Tychach, aby próbować coś zmienić – mówił po środowym spotkaniu w stolicy Opolszczyzny trener Jakub Dziółka. Nasi napastnicy wierzą głęboko w to, że ta seria pięciu meczów bez gola (wliczając spotkanie Fortuna Pucharu Polski z Lechem Poznań) zostanie przerwana już jutro. – Mam nadzieję, że tak będzie, bo wiem, że mamy odpowiednią jakość, żeby te gole zdobywać. Musimy tylko podejmować lepsze decyzje w kluczowych momentach. Tak jak przed każdym meczem mamy plan na to spotkanie i postaramy się go zrealizować jak najlepiej – zapowiada Kamil Wojtyra, który w Opolu wyszedł w podstawowym składzie. A co na to dotychczasowy snajper numer jeden Skry? – Myślę, że ta niemoc strzelecka szybko zostanie przerwana, to nie jest tak, że przeciwnicy nas dominują i nie mamy dostępu do ich bramki. Absolutnie nie, uważam ze w każdym meczu gramy jak równy z równym i po prostu brakuje nam drobnych szczegółów, żeby tą bramkę zdobyć. Musimy utrzymać dobra grę w obronie i poprawić detale w i będziemy częściej zwyciężać – przekonuje Maciek Mas. Tyszanie zgromadzili dotychczas 22 punkty, które pozwalają im zajmować 5. miejsce w I-ligowej stawce. Mogło być jeszcze lepiej, ale w poniedziałek (18.10) ponieśli niespodziewaną porażkę przed własną publicznością. – Nasza seria meczów bez przegranej dobiegła końca. Biorąc pod uwagę fakt, że graliśmy u siebie z drużyną, która zajmuje niższe rejony tabeli to porażka jest wstydliwa. Biorę pod uwagę jednak również fakt, że taka jest specyfika tej ligi. Brakowało nam też trochę szczęścia, natomiast drużyna walczyła do końca. Zdobyliśmy gola dopiero w doliczonym czasie gry i zabrakło nam już czasu na odrabianie strat. W następnym meczu chcemy zmazać tę plamę – mówił po tamtym meczu trener Artur Derbin, a jego podopieczny, Gracjan Jaroch dodawał: – Tak jak trener mówi jest to wstydliwa porażka i nie ma się co oszukiwać. Cały mecz nam się nie układał, Stomil groźnie nas kontrował, a my daliśmy się zaskoczyć. Nie mieliśmy szczęścia, zagraliśmy słaby mecz i Stomil nas wypunktował. To nasza pierwsza porażka od dłuższego czasu i mam nadzieję, że już w sobotę powrócimy na zwycięską ścieżkę. Czekamy na mecz ze Skrą, bo chcemy się szybko zrehabilitować. Już z samych przedmeczowych wypowiedzi widać, że gospodarzy interesować będzie jutro jedynie wygrana. Nasi rywale z dolnych rejonów tabeli ostatnio zapunktowali i chcąc utrzymać bezpieczną przewagę nad strefą spadkową również powinniśmy powalczyć o pełną pulę. Ofensywna gra obu zespołów z pewnością przyczyniłaby się do atrakcyjności widowiska, które zaplanowano na godzinę 20.30 na Stadionie Miejskim w Tychach. Arbitrem głównym meczu będzie Tomasz Wajda z Żywca. Spotkanie tradycyjnie będzie można oglądać w aplikacji Polsat Box. Mariusz Rajek
„Do Tychów jedziemy po punkty” – Kamil Lukoszek – VIDEO
Kamil Lukoszek zbierał w ostatnich meczach dobre recenzje za wejścia na końcówki, aż w końcu nasz sztab w meczu z Odrą Opole postawił na 19-latka od pierwszych minut. Wychowanek szkółki opolskiego klubu cieszył się z miejsca w wyjściowej jedenastce, ale jednocześnie zasmucony był porażką Skry. Zapowiada, że w sobotę (23.10) z całą drużyną w Tychach walczyć będzie o pełną pulę. Rozmawiał Mariusz Rajek
„Przy remisie Odra nie powinna być pokrzywdzona” – Rafał Brusiło po meczu w Opolu – VIDEO
Dla Rafała Brusiło wczorajszy mecz (20.10) w Opolu miał również wymiar nieco sentymentalny, ponieważ spędził w Odrze wiele sezonów. Na boisku sentymentów jednak nie było z żadnej ze stron. Po spotkaniu w nieco dłuższej rozmowie „Rafka” próbował znaleźć przyczyny porażki i braku goli zdobywanych przez Skrę od dłuższego czasu. – Może brakuje decyzyjności? Na pewno brakowało nam ostatniego podania – mówił w rozmowie z Danielem Flakiem. Zapraszamy do oglądania. Rozmawiał Daniel Flak
„Jesteśmy rozgoryczeni, bo zagraliśmy dobre spotkanie” – trener Jakub Dziółka po meczu z Odrą – VIDEO
Nie mógł być w dobrym nastroju nasz szkoleniowiec po wczorajszym spotkaniu z Odrą w Opolu. Skra przegrała 0:1 tracąc bramkę w 89. minucie. – Jesteśmy rozgoryczeni wynikiem, bo moim zdaniem zagraliśmy dobry mecz. Potrzebujemy bramek, żeby wygrywać i dążyliśmy do nich – mówił na pomeczowej konferencji Jakub Dziółka. Pełny zapis wypowiedzi naszego szkoleniowca znajdziecie tutaj.
W Opolu bez punktów
Niewiele zabrakło nam do kolejnego remisu na boiskach Fortuna 1 Ligi. Szczególnie pierwsza połowa zaległego spotkania z Odrą Opole była całkiem niezła w naszym wykonaniu i dawała nadzieję na powalczenie nawet o pełną pulę. Po zmianie stron obraz gry jednak nieco się zmienił, a gospodarze swoim uporem i konsekwencją wyszarpali wygraną po bramce w 89. minucie autorstwa Mateusza Kamińskiego. Był to piąty z rzędu mecz Skry bez zdobytej bramki. W meczu z Odrą nasz sztab szkoleniowy zdecydował się dokonać dwóch zmian, w podstawowym składzie pojawili się Kamil Lukoszek oraz Kamil Wojtyra i przyznać trzeba, że obaj od początku rozgrywali niezłe zawody. Gra całego zespołu Skry długimi fragmentami wyglądała dobrze i przyjemnie dla oka. Już w 5. minucie Lukoszek dograł z lewej strony na głowę Piotrka Noconia, a ten uderzył nieznacznie obok bramki. W 19. minucie mogliśmy mieć bramkę kolejki. Marcin Stromecki przymierzył z rzutu wolnego z około 25 metrów minimalnie obok słupka. Chwilę później próbował Mikołaj Kwietniewski, a nasza drużyna w tym fragmencie miała sporą przewagę. Jednak w 29. minucie mieliśmy dużo szczęścia. Po błędzie Stromeckiego tuż przed naszym polem karnym gospodarze mieli wyborną okazję na premierowe trafienie, błąd kolegi ofiarną interwencją uratował jednak Oskar Krzyżak. W ostatnim kwadransie pierwszej połowy Odra przejęła inicjatywę nad boiskowymi wydarzeniami. W 32. minucie nad bramką pocelował Dawid Czapliński, a sześć minut później opolanie byli najbliżej bramki w tej odsłonie. Po tym jak Krzysztof Janus huknął jak z armaty aż zahuczała poprzeczka bramki bronionej przez Mateusza Kosa. Po przerwie tempo gry z naszej strony niestety nieco siadło, co było też konsekwencją zmiany sposobu gry przez Odrę. To gospodarze częściej napierali na nasze pole karne, jak Konrad Nowak w 62. minucie, kiedy posłał dobrą piłkę do wychodzącego sam na sam z Kosem Arkadiusza Piecha. Ten uderzył celnie, w sam środek bramki, ale zdecydowanie za lekko by pokonać naszego golkipera. Trzy minuty później Czapliński był w jeszcze lepszej sytuacji, ale ponownie zabrakło siły w uderzeniu. Gra częściej toczyła się na naszej połowie, co zamazało nieco pozytywne wrażenie z pierwszej odsłony. Piłka często lądowała w rękach Mateusza Kosa, który trzeba przyznać był bardzo pewnym punktem defensywy Skry. W 89. minucie Odra niestety dopięła swego. Mateusz Kamiński głową skierował piłkę do naszej bramki po bardzo dobrym dośrodkowaniu z prawej strony. Na ewentualne odrabianie strat zabrakło nam czasu. – Jesteśmy rozgoryczeni wynikiem, bo uważam, że zagraliśmy dobry mecz. Potrzebujemy bramek, żeby wygrywać mecze. Przez całe spotkanie dążyliśmy do tych sytuacji, przydarzyły nam się niestety błędy w dokładności, musimy zachowywać więcej spokoju pod bramką przeciwnika. Odra jest bardzo doświadczonym zespołem na tym poziomie rozgrywek. Nie pozostaje nam nic innego, żeby się zregenerować i przygotować jak najlepiej do meczów z GKS-em Tychy – powiedział na pomeczowej konferencji trener Jakub Dziółka. – Gratuluję moim chłopakom przede wszystkim konsekwencji i gry do końca. Jedna i druga drużyna były przyzwoicie zorganizowane w obronie. Zespół dążył do zwycięstwa i to może cieszyć. Od 75. minuty udało nam się przytrzymać Skrę na ich połowie. Cała drużyna zapracowała na tą wygraną – skomentował z kolei opiekun Odry Piotr Plewnia. Porażka w Opolu przy jednoczesnej wygranej Puszczy Niepołomice w Polkowicach zepchnęła naszą drużyną na 13. miejsce w tabeli Fortuna 1 Ligi. Już w sobotę (23.10, godz. 20.30) szansa na przełamanie podczas meczu z GKS-em Tychy. O punkty jednak z pewnością nie będzie łatwo. Tyszanie plasują się w czołówce stawki, a celem ich już w poprzednim sezonie był awans do PKO Ekstraklasy Odra Opole – Skra Częstochowa 1:0 (0:0) 1-0 Mateusz Kamiński 89’ (głową) Odra: Kuchta, Maćkowiak Ż, Kamiński, Kostrzycki Ż, Spychała (Pawlik), Trojak, Janus (Szrek), Niziołek, Czapliński (Żak), Nowak (Mikinic), Piech (Marzec) Skra: Kos, Mesjasz, Brusiło, Lukoszek, Krzyżak, Stromecki, Kwietniewski (Bronisławski), Szymański, Nocoń, Napora (Niedbała), K. Wojtyra (Mas) Mariusz Rajek, zdj. Grzegorz Przygodziński, Natanael Brewczyński
Odrabianie ligowych zaległości zaczynamy od Opola
Jeśli nasi piłkarze cierpieli w ostatnim czasie na głód ligowego grania, to teraz będą mogli „najeść się do syta”. Już w środę (20.10) rozegramy zaległe spotkanie w Opolu z miejscową Odrą. Opolanie mieli udany początek sezonu, jednak ostatnio popadli w mały kryzys. Można spodziewać się, że obie drużyny zagrają o pełną pulę, bo mecze naszych rywali rzadko kończą się podziałem punktów. We wrześniu drużyna Odry była jedną z rewelacji, w dziewiątym miesiącu roku ani razu nie zaznała goryczy porażki. O październiku póki co jej zawodnicy chcieliby jak najszybciej zapomnieć. Zagrali dwa mecze i oba zakończyły się porażkami. Przed przerwą na reprezentację ulegli 1:2 w Tychach GKS-owi, natomiast w miniony weekend doznali bardzo dotkliwej klęski 0:3 w Niepołomicach z Puszczą. Trener ekipy z Opolszczyzny nie krył po tamtym meczu dużego zdenerwowania postawą swojego zespołu. – Co tu dużo powiedzieć… Dwadzieścia minut poprawnej gry to jest zdecydowanie za mało jak na pierwszą ligę. Wstyd zagrać trochę taki mecz, jeden z naszych najsłabszych, jeśli nie najsłabszy w ostatnim czasie w naszym wykonaniu. Nie można atakować, a później nie bronić wysoko. Jeśli się nie umie tego robić to niestety trzeba zagrać troszeczkę niżej. Nie chcemy być zespołem, który tylko dobrze się broni. Czasami trzeba przyjąć taką srogą lekcję i są one dobre jeśli wyciąga się z nich odpowiedni wnioski – przyznał na pomeczowej konferencji Piotr Plewnia, szkoleniowiec Odry. Skra ostatnie dwa występy zakończyła bezbramkowym remisem. O ile mecz w Polkowicach był słaby w naszym wykonaniu, o tyle sobotnie (16.10) starcie w Katowicach z GKS-em może napawać optymizmem. Zagraliśmy odważnie, z pomysłem i w opinii wielu obserwatorów bardziej zasługiwaliśmy na wygraną niż utytułowana GieKSa. W drugiej połowie sędzia podyktował nawet dla nas jedenastkę, ale po konsultacji z wozem VAR niestety zmienił decyzję. – Byłem przekonany, że sędzia podtrzyma decyzję i będę miał okazje strzelać karnego. Byłem zdziwiony, gdy arbiter uznał jednak jednak, ze faulu w polu karnym nie było. Nad samą sytuacja nie zastanawiałem się dłużej, ponieważ mecz trwał dalej i trzeba było skupić się na grze – mówi wracając jeszcze do tamtej sytuacji Szymon Szymański. Z jakim nastawieniem podchodzi do kolejnej bitwy w Fortuna 1 Lidze? – Spodziewamy się trudnego meczu. Fakt, że Odra ostatnio gra himerycznie nie ma dla nas większego znaczenia. Jesteśmy pozytywnie nastawieni po meczu w Katowicach i na pewno będziemy chcieli zdobyć w Opolu trzy punkty – dodaje pomocnik Skry, a trener Jakub Dziółka zwraca uwagę na jeszcze jeden ważny aspekt: – Tylko trzy dni dzielą mecz w Katowicach od tego w Opolu i kluczowa będzie tu regeneracja, bo wiadomo, że wszystkie mecze gramy na wyjazdach i jest to na pewno jakaś przeszkoda. W tym momencie regeneracja może być ważniejsza nawet od treningu. Wszystkich zawodników w kadrze mam gotowych do gry i to jest wielki pozytyw. W przeszłości w drużynie Odry występowała aż czterech zawodników Skry: Rafał Brusiło, Łukasz Winiarczyk, Adam Mesjasz i Kamil Lukoszek. Pierwsza dwójka należy zresztą do „klubu 100” opolskiego klubu, ponieważ zaliczyli w barwach Odry więcej niż 100 oficjalnych występów. – Czy spodziewałem się, że kiedyś zagram w barwach Skry przeciwko Odrze na poziomie zaplecza ekstraklasy? Przyznam szczerze, że nie, bo celem Skry po moim przyjściu było utrzymanie w drugiej lidze, ale życie piłkarskie pokazuje, że w tym sporcie trzeba być gotowym na wszystko. Spodziewamy się bardzo ciężkiego meczu, bo stadion w Opolu jest dużym atutem Odry i wiem jak ciężko tam było drużynom walczyć o punkty, kiedy sam byłem jej piłkarzem. Pandemia mocno pokrzyżowała plany miasta w sprawie nowego stadionu, ale w tej chwili wszystko jest na dobrej drodze do powstania kolejnego nowoczesnego obiektu piłkarskiego w Polsce – mówi Rafał Brusiło, odnosząc się również do kwestii powstania w niedługim czasie nowoczesnego obiektu piłkarskiego w stolicy polskiej piosenki. Z opolanami bardzo często mierzymy się w przedsezonowych sparingach, natomiast ostatni raz o ligowe punkty walczyliśmy w sezonie 2015/2016. Było to jeszcze w III lidze, grupie śląsko-opolskiej. Warto przypomnieć, że PZPN reorganizował wówczas rozgrywki i połowa drużyn w stawce musiała się pożegnać z tym szczeblem rozgrywkowym. W obu meczach wygrali wtedy goście. Na „Lorecie” górą byli opolanie, którzy zwyciężyli 2:0. W Opolu niespodziewanie natomiast triumfowała Skra pokonując Odrę 1:0 w meczu ostatniej kolejki. Opolanie mieli już przed 30. serią gierzapewnione zwycięstwo w tej grupie III ligi i myślami byli przy barażach z Vinetą Wolin, po których wywalczyli upragniony awans do drugiej ligi. Jak będzie tym razem? Przekonamy się jutro dość późnym wieczorem. Pierwszy gwizdek spotkania przy Oleskiej zaplanowany został bowiem dopiero na godzinę 20.30. Transmisję meczu tradycyjnie będzie można oglądać w aplikacji Polsat Box. Mariusz Rajek
„Jesteśmy źli, że nie wygraliśmy” – Krzysztof Napora po meczu z GieKSą – VIDEO
– W Polkowicach jeden punkt mógł nas cieszyć, bo nie wyglądaliśmy tam dobrze. W Katowicach było było zupełnie inaczej, byliśmy lepszą drużyną i mieliśmy swój plan na ten mec. Jest duży niedosyt i jesteśmy źli, że wracamy do Częstochowy bez trzech punktów – mówił po sobotnim (16.10) meczu z GKS-em nasz pomocnik Krzysztof Napora. Po meczu porozmawialiśmy także o kilku innych wątkach, zapraszamy do oglądania. Rozmawiał Mariusz Rajek