Piotr Wierzbicki: „Możliwe, że to będzie najtrudniejszy okres w naszej historii”

Chcielibyśmy, aby słowo koronawirus zniknęło z każdej przestrzeni naszego życia, ale niestety wciąż musimy je odmieniać. Nie tylko w sferze zdrowotnej wywołuje on ogromne spustoszenie, problemy finansowe odczuwa już niemalże każda gałąź gospodarki. Sport na skutki pandemii jest narażony szczególnie, co już stało się odczuwalne w klubach. Jak sytuacja wygląda w Skrze? Jakie scenariusze ligowych rozstrzygnięć brane są pod uwagę? O tym i nie tylko w szczerej rozmowie z wiceprezesem naszego klubu – Piotrem Wierzbickim. Świat sportu się zatrzymał. Mierzymy się z czymś, co jeszcze kilka tygodni temu było nie do wyobrażenia. Jak w tym czasie wygląda praca Klubu? Na ile da się funkcjonować zdalnie? – No właśnie. Chyba tylko w filmach widzieliśmy takie sytuacje. Zakazy, brak ruchu, brak sportu w TV, no sportowa nuda, ale nie ma wyjścia., trzeba uważać na siebie, innych, dbać o zdrowie, bo nawet jak nie chcemy to sytuacja mocno nas do tego zmusza. Praca Klubu? Znacznie okrojona, dyżurujemy w Klubie trzy godziny dziennie, nadrabiamy zaległości „papierkowe” no i pracujemy nad dokumentacją do Certyfikacji Szkółek, systemu licencyjnego, no i  przede wszystkim wdrażamy e-lekcje do naszej szkoły SMS Nobilito – tutaj nie ma wolnego. Ten kryzys gospodarzy nie oszczędzi nikogo. Branża rozrywkowa i sportowa są chyba jednak narażone na bankructwo jak żadna inna. Czy w naszym klubie też daje się to już odczuć? – No tak, to smutna strona i niejedna smutna koronowirusa. Kryzys już odczuwają nasi partnerzy. Już kilkanaście firm, które na co dzień nas wspierają aplikują o zawieszenie swoich zobowiązań. Urząd Miasta odracza podpisanie umów na zadania publiczne, a co za tym idzie odracza się termin przekazania środków – już musieliśmy zrezygnować z pieniędzy przeznaczonych dla nas na Skra Cup. Działania odpłatne prowadzone przez nasz Klub pozostały zawieszone, a więc jesteśmy w strefie mocno zagrożonej dalszym funkcjonowaniem. Jakiś czas zaciskając mocno pas wytrzymamy, ale pakiet ratunkowy rządu nas jak i zapewne innych Klubów nie dotyczy, a część płatności jednak pozostają – ZUS od pracowników, podatki, wynajem budynku szkoły, kontrakty zawodników, trenerów, wynagrodzenia pracowników, którzy nie mogą zostać pozbawieni środków do życia w tym trudnym czasie. Na pewno będzie to bardzo trudny okres dla nas… Kto wie czy nawet nie najtrudniejszy w nowożytnej historii Klubu. Piłka to zbiór naczyń wyjątkowo połączonych. Firmy zaangażowane w sport mogą popaść w problemy finansowe, o czym już słyszymy. – No tak, jak powiedziałem wcześniej. Już mamy nie małą ilość firm, które co prawda nie wypowiedziały umów, ale odroczyły płatność zobowiązań. Wiemy, że nie będzie branży na której się to nie odbije, dlatego w tym miejscu dziękuję naszym partnerom, iż nie rezygnują z pomocy w budowaniu naszego Klubu i rozwoju sportu w naszym mieście, a jedynie zawieszają swoja aktywność, co oczywiście rozumiemy. Dużym problemem na pewno jest szkolenie, Akademia, Szkoła. Trenerzy nie mogą prowadzić zajęć. Czy rodzice w związku z tym sygnalizują, że mogą przez to zrezygnować z zajęć, nie uiszczać opłat czy na to jeszcze za wcześnie? – To ogromny kłopot. Rodzice podchodzą do sytuacji z wyrozumiałością, ale też mają swoje określone możliwości. Nikt nie sygnalizuje rezygnacji z zajęć treningowych, jednak z ponoszeniem kosztów już jest różnie, ale tak jak wspomniałem, podchodzimy do tego ostrożnie. Szkolenie w obecnej formie niestety nie ma możliwości funkcjonowania. Co prawda nasi trenerzy utrzymują aktywny kontakt ze swoimi podopiecznymi w takiej formie jaka jest obecnie dopuszczalna. Zawodnicy otrzymali indywidualne rozpiski i przesyłają sprawozdania z tego co udało im się zrealizować. To na razie jedyna rzecz jaką możemy robić. Miasto w minionym tygodniu podzieliło środki na sport. Cięcia są nieprawdopodobne, a Nasz Klub został pokrzywdzony najbardziej. Dotacja jest mniejsza o blisko 70%. Czy po takim ciosie będziemy w stanie normalnie funkcjonować biorąc pod uwagę jeszcze sytuację z koronawirusem? – Jestem zaniepokojony postawą magistratu. Po samym uchwaleniu środków na poszczególne zadania oniemiałem. Zdałem sobie sprawę, że drastyczne cięcia środków na sport kwalifikowany najbardziej uderzą w nas! Do tego dochodzi kolejny problem. Miasto rozstrzygnęło konkursy na zadania publiczne, podzieliło środki, ale wstrzymało ich realizację. My od stycznia pracowaliśmy z dziećmi i młodzieżą realizując zadania i zakładamy, że te środki trafią do nas w okolicach kwietnia i maja. Teraz pozostajemy w niewiedzy, a to uniemożliwia nawet planowanie budżetu i zarządzanie nim. Przecież środki własne niemal wydaliśmy w pierwszym kwartale – okres przygotowawczy, turnieje, codzienne szkolenie, wynajem sal, transport na zawody i różne pośrednie wydatki nie mogły czekać. Do tego okrojono nam dotację na szkolenie o 44 tysiące złotych. Przyznam szczerze, iż prześledziłem konkursy z ostatnich lat i przyznane nam środki. W 2017 roku na szkolenie otrzymaliśmy 566 tysięcy. Od tamtego czasu minęły trzy lata. Ceny wzrosły, inflacja, zarobki, koszty utrzymania, sprzęt, a środki zostają przeznaczane nielogicznie odwrotnie proporcjonalnie – 486 tysięcy złotych. Tego nie rozumiem… Do tego lwią część z tych środków musimy przeznaczyć na wynajem obiektów MOSiR. W tym roku to 300 tysięcy złotych. O wydatkach na seniorów i seniorki już nawet nie wspomnę. Mocno nas „okrojono” i tutaj nie wiem co tak naprawdę powiedzieć. Będzie bardzo ciężko. Urząd Miasta w minionym roku na seniorów Skry, czyli sport kwalifikowany przeznaczył 242 000 zł, z czego na wynajem obiektów MOSiR mieliśmy i wydaliśmy 62 tysiące złotych. W tym roku przeznaczono na ten cel tylko 135 000 zł z czego na MOSiR musimy oddać 80 000 złotych, czyli więcej… choć trenujemy tyle samo! Czyli Urząd zauważył, iż wszystko drożeje… Nam jednak urwano 125 tysięcy, wnioski nasuwają się same. To taki dodatkowy „bonus” na nasze barki w okresie pandemii. Musimy mieć mocne organizmy i system obronny. Optymizmu niestety brak na każdej płaszczyźnie… Przejdźmy teraz już do kwestii stricte sportowych. Liga stanęła po 22 kolejkach, po naszej wygranej z Elaną. Jesteśmy aktualnie na 15. miejscu – niestety wciąż spadkowym. Jaki wariant teraz wydaje się najbardziej prawdopodobny? Czy PZPN będzie starał się dokończyć rozgrywki na boisku? Jeśli by się nie udało to jakie są pomysły? Głośno mówi się o poszerzeniu lig, tak aby nikt nie spadał, a jednocześnie umożliwić awanse. Tak byłoby sprawiedliwie? – Moim zdaniem rozgrywek nie uda się wznowić, a co za tym idzie sezon nie zostanie dokończony. Musiałby stać się cud i stopień zakażeń Covid 19 nawet nie tyle się zatrzymać, coCzytaj więcej

Jak będzie wyglądać 2 Liga w sezonie 2020/2021?

W obecnych realiach próba wyrokowania tego jak będą wyglądały rozgrywki sportowe w najbliższym czasie to jedynie spekulacje i wróżenie z fusów. Władze światowej i polskiej piłki w obliczu pandemii mogą tylko przekładać terminy kolejnych imprez, meczów i czekać. Wciąż pozostaje wierzyć, że obecny sezon uda się dokończyć na boisku, ale gdyby się tak nie stało? Możliwych jest kilka wariantów. WYNIKI ZALICZONE PO OSTATNIEJ ROZEGRANEJ KOLEJCE 7 i 8 marca rozegrana została 22, jak dotąd ostatnia seria zmagań w drugiej lidze. Po wygranej nad Elaną Toruń awansowaliśmy na 15. miejsce, ale to niestety wciąż jeszcze strefa spadkowa. Jeśli Polski Związek Piłki Nożnej podtrzymałby podjętą jakiś czas temu decyzję, że jeśli rozgrywek nie uda się wznowić, to za wiążące uzna się tabele po ostatniej w pełni rozegranej kolejce, nie byłaby to dla nas zbyt dobra wiadomość. Krajowa centrala wciąż rozpatruje nasz oraz Resovii Rzeszów wniosek o weryfikację wyników z Pogonią Siedlce, w której jesienią występowali zawodnicy skazani przez Polska Agencję Antydopingową za stosowanie infuzji dożylnej. Przyznanie walkowera przesunęłoby nas na bezpieczne – 14. miejsce w tabeli. Jeśli PZPN zdecydowałby jednak o braku weryfikacji wyników, ostatnią szansą na pozostanie w lidze byłby brak licencji dla któregoś z klubów z lig centralnych. Tego nikomu jednak oczywiście nie życzymy. POSZERZENIE LIG – BRAK SPADKÓW O tym pomyśle mówi się coraz częściej. Ekstraklasa miałaby zostać poszerzona do 18 (ta reforma zresztą i tak została zatwierdzone od sezonu 2021/2022) a nawet 19 drużyn, tak aby żadna drużyna nie spadła przy jednoczesnym awansie czołowych pierwszoligowców. To oczywiście uruchomiłoby szereg podobnych rozwiązań poniżej krajowej elity. Przy 18-zespołowej ekstraklasie, druga liga najprawdopodobniej powiększona zostałaby do 20 drużyn. Jeśli w elicie byłoby 19 drużyn, to identyczna liczba drużyn zagrałaby na trzecim froncie. Z obecnych rozgrywek nikt by nie spadł, a umożliwiłoby to awans dotychczasowym liderom grup III ligi. DRUGA LIGA PODZIELONA NA DWIE GRUPY To rozwiązanie na ten moment chyba mało realne, ale pojawiło się w dyskusji. Naturalnie najbardziej zainteresowane są nim kluby III-ligowe. Pozwoliłoby ono awansować aż czterem drużynom z każdej grupy na tym szczeblu. – Ja jestem za wariantem, o którym coraz częściej się mówi, czyli takim, aby nikt z ligi nie spadał, ułatwi to przetrwanie klubom. I oczywiście, żeby były awanse, wtedy PZPN musiałby stworzyć dwie grupy II ligi. Myślę, że w czasach ekonomicznie trudnych warto byłoby wrócić – powiedzmy na dwa sezony, od razu to zastrzegając do dwóch grup II ligi, liczących po 16 drużyn. Koszty dla klubów byłyby niższe, mniejsze wydatki na wyjazdy – powiedział ostatnio Leszek Janiczak, trener Hutnika Kraków dla portalu GOL24. Argumentem za takim rozwiązaniem jest to, że w większości grup III ligi różnice pomiędzy drużynami są minimalne i nagrodzenie awansem tylko jednej byłoby mocno niesprawiedliwe. W grupie I wydaje się nawet niemożliwe, bo liderujący Sokół Ostróda ma punkt przewagi nad rezerwami Legii, a obie te drużyny mają do rozegrania zaległe spotkanie… pomiędzy sobą. W grupie IV z kolei toczy się spór komu bardziej należy się awans, Motorowi Lublin mającemu lepszy bilans bramkowy, czy Hutnikowi Kraków, który wygrał bezpośrednie starcie. Obie drużyny mają po 36 punktów. Jeśli PZPN podjąłby decyzję o utworzeniu dwóch grup 2 ligi, co wciąż wydaje się mało prawdopodobne, dyskusyjnym byłoby również jak podzielić drużyny: wedle klucza północ-południe, wschód-zachód, a może jeszcze innego. Przedstawione warianty to tylko możliwości wyboru, przed którym być może będą musiały stanąć piłkarskie władze. Nie da się ukryć, że wszyscy najbardziej życzylibyśmy sobie przepędzenia koronawirusa i możliwości dokończenia trwających rozgrywek na boiskach.

(8) Ludzie Skry – poznajcie Bartosza Błacha

Człowiek od zadań specjalnych, a może lepiej powiedzieć człowiek od wszystkiego. Jak sam z uśmiechem przyznaje – jak coś nie działa, to moja wina. W zakładce klubowej oficjalnie pełni funkcję kierownika działu marketingu, ale zadań w naszym Klubie ma nieco więcej. Osoba z wizjonerskim spojrzeniem na rozwój Skry, z pasją realizująca wiele projektów na różnych płaszczyznach. Bez przedłużania – poznajcie Bartka Błacha. Bartek, jak żyć w czasie koronawirusa? Na ile możliwe jest zdalne funkcjonowanie, zdalna praca? – Jak żyć? Ostrożnie i uważnie. Wprowadzone obostrzenia mają sens, co pokazały Chiny, który opanowały pandemię i bez względu na spodziewaną tan drugą falę, pokazały, że można wirusa zatrzymać. A czy przyzwyczaiłem się do zdalnej pracy? Nie. Definicją klubu sportowego jest relacja i kontakt z drugim człowiekiem – Zawodnikiem, Sponsorem czy innym Pracownikiem Klubu. Oczywiście pewne rzeczy da się zdziałać zdalnie, pewnych niestety nie. Wierzę jednak, że to kwestia dni i wrócimy do w miarę normalnego, rozsądnego funkcjonowania. Po meczu z Elaną było dużo radości – wygrana, przesunięcie się oczko wyżej w tabeli, duże zainteresowanie naszą bezpłatną transmisją z meczu i nagle wszystko zostało przerwane. Takiego scenariusza nikt nie był w stanie przewidzieć… – Ta runda miała być testem dla wielu nowych konceptów, które chcieliśmy wprowadzić. Przekazanie praw do transmisji z meczów Klubom, przyśpieszyło pewne kwestie – tak jak darmowe transmisje, ale mimo wszystko od nowego sezonu planowaliśmy wiele zmian i nowości jak na przykład Klubowa Telewizja, której testy udało się zacząć i miejmy nadzieję uda się dokończyć. Ale do tego potrzebne są mecze ligowe. Bez nich nie jesteśmy wstanie opracować schematów i wzorców dla projektów. Jesteś w Skrze już trochę czasu. Pamiętasz początki? Jak zaczęła się twoja przygoda na „Lorecie”? – Dziwnie. Pierwszego dnia po porannym spotkaniu z Prezesem, które trwało jakieś trzydzieści minut nie wiedziałem czym mam się zająć. Nie dostałem konkretnych zadać. Inna sprawa, że CV wysyłałem do Szkoły Mistrzostwa Sportowego Nobilito, ale rozmowę miałem do Klubu Sportowego Skra Częstochowa. Z perspektywy czasu bardzo się z tego cieszę. Pamiętam, że pierwszego dnia spotkałem się z Pawłem z Radia Jura w kawiarni, której już nie ma i nie wiem czemu o tym mówię, ale bardzo zapadło mi to w pamięć. Masz porównania działania w realiach III-ligowych oraz na szczeblu centralnym. Mówi się, że to pomiędzy tymi ligami w Polsce jest największa przepaść. Gdzie widzisz największe różnice? – To pytanie bardziej do Piotra albo Oli, bo oni więcej pamiętają z trzeciej ligi. Ja tej trzeciej ligi doświadczyłem raptem trzy i pół miesiąca – pracę zacząłem 1 marca, a awansowaliśmy 16 czerwca. Natomiast różnica jest kolosalna – samych kwestii licencyjnych jest ogromna ilość – poczynając od kwestii bezpieczeństwa kończąc na samych procedurach meczowych. Każda osoba, która ma coś wspólnego z organizacją meczu musi mieć ukończony kurs, zdobyty certyfikat. Funkcji nie można łączyć, ale osób funkcyjnych w czasie dnia meczowego jest siedem, mowa tylko o osobach pełniących funkcje w rozumieniu PZPN. Połączenie tego wszystkiego w dobrze zorganizowany mecz to naprawdę nie lada wyzwanie. Ale myślę, że można się tutaj pochwalić, że bardzo często dostajemy od Delegatów PZPN najwyższe noty. Jesteś dość charakterystyczną postacią, ale być może są kibice, którzy cię nie znają. Przybliż im na czym polega twoja praca w klubie? Wiem, że tych zajęć trochę jest. – A ile mamy czasu? [śmiech]. Moje funkcje, trzeba rozdzielić na te związane z dniem meczowym oraz te z dniem codziennym. Tych funkcji nie jest już tak dużo jak kiedyś, bo przez ostatnie dwa lata Klub niesamowicie się rozwinął. Pełnię funkcję klubowego koordynatora ds. związanych z hazardem i korupcją, klubowego koordynatora ds. kontaktów z kibicami, administratora ds. wymiany informacji meczowej, rezerwowego spikera, głównej osoby kontaktowej ds. organizacji meczu, razem z Piotrem Wierzbickim odpowiadam za organizacje meczy, razem z Marcinem Kotem koordynujemy działania w Loży Biznesowej, razem z Olą Kmieć i Tomaszem Musiałem organizujemy turniej i eventy nie będące meczami piłkarskimi takie jak chociażby Skra Cup czy Akademię Przedszkolaka na Lorecie, razem kreujemy działania marketingowe Klubu.To tak na szybko, ale faktycznie trochę tego jest. Reasumując jak coś nie działa to moja wina [śmiech]. Loża Biznesowa Skry to twoje dziecko. Jesteś dumny z tego projektu i tego ile firm już włączyło się w to przedsięwzięcie? – Jestem dumny z każdego jednego działania Klubu, w którym miałem mniejszy lub większy udział. Jestem dumny, że mogę być częścią Skry Częstochowa. Czy Loża to moje dziecko? Coś może w tym być, ale sukces ma wielu ojców. Pamiętam, że jak przyszedłem do Zarządu z tym projektem i powiedziałem, że tak i tak chcę to robić, to dostałem wolną rękę na zasadzie próbuj, ale żeby nie kosztowało nas to za dużo. Pierwsze spotkanie w październiku 2018 roku zorganizowaliśmy absolutnie po kosztach, w najstarszej zachowanej kamienicy w Częstochowie u moje dobrego znajomego. Pamiętam, że razem z Olą i dwójką wolontariuszy – Martyną i Barkiem, których serdecznie pozdrawiam – ustawialiśmy stoły, a po całym evencie zmywaliśmy. Było wtedy około dwadzieścia osób i o ile dobrze pamiętam też wtedy byłeś razem z Szymonem jako Radio FON. Zbudowaliśmy wtedy wszyscy razem podwaliny pod Lożę – pod networkingowy projekt, który też łączy ponad 100 przedsiębiorców z Częstochowy i okolic i cały czas się rozwija dzięki pracy Marcina, Olgi i każdej osoby, która z dumą nosi herb Loży w połach marynarki – a coraz częściej widać ten herb na mieście. Z emocjami mówisz o tym wszystkim co dzieje się w Klubie, ale jaki naprawdę jest Bartosz Błach? – A o co pytasz? O Twoje pasje, zainteresowania, co robisz po powrocie do domu? – Moją największą pasją na tą chwilę jest cały czas moja praca. Uwielbiam spędzać czas w Klubie, tworzyć i organizować to wszystko co związane jest ze Skrą, a musisz mi uwierzyć, że praca w Klubie to codzienne pokonywanie nowych wyzwań. Nie ma dwóch takich samych dni i to jest fantastyczne. W domu mam rodzinę, żonę, która również mocno związana jest ze sportem, roczną córeczkę oraz dwa psy. Bardzo lubię dobry film i stand up, ale w domowym zaciszu. Na koniec skupmy się na aspekcie sportowym. Liga została przerwana po 22 kolejkach, na razie wciąż jesteśmy w strefie spadkowej.Czytaj więcej

Zbigniew Boniek pisze do piłkarzy

Prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Zbigniew Boniek przesłał dziś (31.03) na ręce Klubów list, w którym zwraca się do wszystkich piłkarzy występujących w polskich ligach. „Zwracam się do Was jako starszy kolega. Odpowiedzialność spoczywa też na was. […] Musicie być w tej niełatwej sytuacji poważni i spokojni. Jednocześnie apeluję o zrozumienie trudnych czasów, jakie nadchodzą dla całego polskiego środowiska piłkarskiego. Nie dajcie się podzielić…” – pisze sternik polskiej piłki. Cały list można przeczytać poniżej. LIST-PREZESA-PZPN-DO-PIŁKARZY . .

Patryk Mrugacz: „Dziewczynom bardzo brakuje gry”

Zawodniczki Skry Ladies niezwykle sumiennie przygotowywały się do rundy wiosennej. Niestety, nie dane im było zagrać w tym roku żadnego meczu o punkty. Powodem oczywiście jest koronawirus. Trenera Patryka Mrugacza pytamy jak radzi sobie z przymusową przerwą w rozgrywkach, jak widzi zakładaną reformę rozgrywek kobiecych w kontekście epidemii. Szkoleniowiec naszych dziewczyn ma też kilka pozycji książkowych godnych polecenia. Co w tym trudnym czasie słychać u trenerów naszej żeńskiej drużyny? Jak wypełnić ten czas przymusowego siedzenia w domu? – Pracujemy zdalnie, to trudny czas dla nas i nowa sytuacja. Przede wszystkim nadrabiamy czas z najbliższymi, którzy w „gorącym okresie” mają nas znacznie mniej przy sobie. Przygotowujemy plany dla zawodniczek i czekamy na rozwój sytuacji. Nie ma jednak co ukrywać, że strasznie ciągnie już na boisko i tęskni się za codziennym życiem trenera. Jak to wszystko odbierają zawodniczki? Wierzą jeszcze, że uda się zagrać w tym sezonie w piłkę? – Jesteśmy w stałym kontakcie. Dziewczyny mocno przeżywają obecną sytuację, bardzo brakuje im treningów i aż palą się chęcią powrotu do zajęć. To bardzo dobry prognostyk na przyszłość. Czy dziewczyny, podobnie jak nasi piłkarze dostali rozpiski indywidualne? Na ile w ogóle takie treningi są możliwe? – Tak, zawodniczki realizują indywidualne rozpiski, na które składają się treningi biegowe z elementami piłkarskimi oraz ćwiczenia siłowe z oporem własnego ciała. Ciężko wyrokować jak długo to potrwa. W dobie trudnej sytuacji w kraju trudno o realizację nawet zajęć indywidualnych, część dziewczyn na co dzień pracuje i ma też mniej czasu na realizację zadań. Mamy jednak ambitny zespół, który na tyle, na ile to możliwe dobrze przepracuje ten przejściowy okres. Ja w to bardzo wierzę. Naszym atutem jest to, że bardzo dobrze przepracowaliśmy przerwę zimową i będziemy gotowi do rozgrywek obojętnie kiedy one nastąpią. Najważniejsze pytania jakie pojawiają się teraz w świecie piłki dotyczą dokończenia rozgrywek i tego jak będzie wyglądał nowy sezon. W drugiej lidze kobiet do zagrania pozostała cała runda – 11 kolejek. Otrzymujecie jakieś sygnały od PZPN-u co do możliwych rozwiązań? Są jakieś szanse, że sezon uda się dograć? – Sygnałów jest wiele z różnych źródeł. Skupiamy się jednak na tym na co mamy wpływ i cierpliwie czekamy na odgórne decyzje. Naszym zadaniem jest być przygotowanym do rozgrywek i tym zajmujemy się w tej chwili. Jeśli na boisko już nie wrócimy, to czy macie informacje jak to może wyglądać w sezonie 2020/2021? Wiadomo, że teraz miała być duża reforma, czy w tych okolicznościach sezon kobiecy może zostać anulowany a zmiany przesunięte o rok? Jakie rozwiązanie byłoby najlepsze? – Myślę, że reforma dojdzie do skutku już teraz, zgodnie z tym co przedstawił PZPN. Ciężko wyrokować jak będą wyglądały składy poszczególnych lig, jak zespoły przetrwają ten trudny czas, który przed nami. My musimy być przygotowani na każdy scenariusz i tak też przygotowujemy plany, aby być gotowym na przyszłe wyzwania. Czasu wolnego jest teraz pewnie całkiem sporo. Jakieś książki, czas dla rodziny, filmy, seriale? Coś godnego polecenia? – Przede wszystkim czas z rodziną, bo to oni są najbardziej pokrzywdzeni w czasie trwania rozgrywek. Pracuję też nad nowym sezonem, by być jak najlepiej przygotowanym do nadchodzących wyzwań. Mocno interesuję się warsztatem pracy i jego wpływem na zespoły, które dotychczas prowadził trener Julian Nagelsmann. Oprócz tego czytam książki i tutaj jest wiele ciekawych pozycji, sam osobiście mogę polecić 3 tytuły: „Pułapki myślenia” Daniela Kahnemana – dla zarządzających klubami, zespołami, Jurgen Klopp – Robimy hałas – Raphaela Honigsteina – dla tych, którzy wierzą w potęgę relacji między trenerem a zespołem oraz „Szczęście czy fart” – hiszpańskich autorów, dla wszystkich zawodników oraz trenerów, którym w obecnym czasie brakuje motywacji do bycia lepszym każdego dnia. Rozmawiał zdalnie Mariusz Rajek

Paweł Ściebura: „Jeśli tylko pojawi się opcja wznowienia ligi – będziemy gotowi!”

W ostatnich dniach sprawdziliśmy co w czasie pandemii koronawirusa słychać u naszych piłkarzy, a teraz czas na rozmowę z trenerem Pawłem Ścieburą. Co zrobić z przymusową przerwą? Na ile da się trenować we własnym domu? Czy wciąż jest nadzieja na dokończenie obecnych rozgrywek i jak piłka nożna może wyglądać po tej przerwie? Zapraszamy do lektury. Panie trenerze, jak pan sobie radzi z tą sytuacją? Jak można wykorzystać ten nieplanowany „czas wolny”? – Sytuacja jest dla nas trudna i nietypowa, ale musimy sobie z nią jakoś radzić. Można nadrobić czas, którego na co dzień przy naszym tempie pracy nie ma i poświęcić go dla najbliższych. Oni w trakcie sezonu odczuwają to najbardziej. Poza tym można coś zrobić w domu czy wokół niego, pomajsterkować. Na ile da się pracować zdalnie w pana profesji? Tego czasu wolnego pewnie i tak trochę zostaje – jakieś książki, filmy w tym czasie? Jak wypełnia trener czas? – Zdalna praca ma inną specyfikę, szczególnie dla zawodów, w których pracuje się na co dzień z drugim człowiekiem i wymaga to nawiązywania relacji i kontaktu bezpośredniego. Nie jest to łatwe, w naszym przypadku, ale niestety nie mamy wyjścia i wpływu na zaistniałą sytuację. Pozostały czas wolny wykorzystuję do nadrabiania zaległości książkowych i filmowych, piszę również pracę dyplomową na Kurs UEFA Pro, a także oglądam mecze drużyn z których można coś wyciągnąć dla siebie. Zawodnicy dostali rozpiski do indywidualnych treningów, ale na pewno nie zastąpi to normalnych zajęć. Jakie ćwiczenia można wykonać we własnym domu, aby podtrzymać formę? – Tak, zawodnicy dostają rozpiski biegowe na każdy tydzień z góry, nie ukrywam że nie sądziłem iż ta przerwa będzie tak długa, ale gdyby pojawiła się opcja wznowienia rozgrywek jestem przekonany, że będziemy gotowi, bardzo dobrze przepracowaliśmy okres przygotowawczy i teraz zawodnicy więcej niż sumiennie podchodzą do swoich obowiązków związanych z realizowaniem treningów indywidualnych. Ćwiczenia w domu to jedynie formy ćwiczeń siłowych z oporem własnego ciała, które zresztą też otrzymali od trenera Rokosy, lub z niewielką ilością sprzętu takiego jak fitballe, hantle czy TRX. Nie każdy może sobie pozwolić, aby mieć w domu siłownie. Pozostaje jeszcze oczywiście trening indywidualny z piłką. Zagraliśmy tylko dwie kolejki na wiosnę i koronawirus niestety zastopował rozgrywki. Myśli trener, że uda się je w tym sezonie jeszcze wznowić? – Szczerze mówiąc na początku liczyłem że do treningów powrócimy jeszcze przed Świętami Wielkiej Nocy, natomiast na bieżąco obserwując sytuację i jej rozwój, biorąc pod uwagę nasze zdrowie i bezpieczeństwo naszych rodzin, powrót do rozgrywek może być bardzo trudny wręcz nierealny. Ale jak pokazują dotychczasowe doniesienia sytuacja jest dynamiczna i ciągle się zmienia, nie jesteśmy w stanie przewidzieć jak się potoczy. Miejmy nadzieję że w dobrym kierunku i będzie nam dane dokończyć rozgrywki. Jeśli w bardzo optymistycznym wariancie zapadłyby decyzje, że od połowy maja będzie znów można grać w piłkę i kontynuujemy sezon, to ile czasu zawodnicy potrzebowaliby na przygotowania, aby być w optymalnej formie? Czy to jest w ogóle możliwe? – Przyjmuje się, że bardzo widoczne spadki w poziomie wytrenowania są zauważalne po upływie trzech tygodni w momencie zaprzestania treningu. Na chwilę obecną więc nie ma jeszcze jakiejś paniki, natomiast jeśli przerwa potrwa 6-8 tygodni to powrót z marszu do rytmu meczowego co trzy dni będzie po prostu niebezpieczny dla zdrowia zawodników i kontuzjogenny. Ich organizmy nie będą do tego zaadoptowane. Na pewno największym mankamentem będzie czucie piłki, zespołu i rzeczy z tym związanych – głównie taktycznych. Z drugiej strony jeśli zapadnie taka decyzja, że będziemy grać to trzeba będzie podjąć wówczas rękawice i walczyć, to nasza praca i tyle. Wygrana z Elaną pozwoliła nam się przesunąć na 15. miejsce, ale niestety dalej jest to strefa spadkowa. Jeśli sezonu nie uda się wznowić to jakie pana zdaniem powinny być decyzje PZPN? Mówi się o rozszerzeniu lig, tak aby drużyny nie spadły a liderom tabel umożliwiłoby to jednocześnie awans. To dobre rozwiązanie w tej sytuacji? – Szkoda, że już po tym meczu nie udało się wyskoczyć z tej strefy, ale jakie rozwiązanie nie zostanie podjęte będziemy musieli je zaakceptować, bez względu czy będzie ono dla nas korzystne czy nie, nie mamy na to wpływu. Dla mnie osobiście najwięcej do stracenia mają te kluby, które na chwilę obecną są w czerwonej strefie pod każdym względem. Każda decyzja oznaczająca dla nich spadek będzie krzywdząca. Oczywiste jest, że chcielibyśmy się w tej lidze utrzymać jak każdy kto na chwilę obecną jest w strefie spadkowej z realnymi szansami na pozostanie w lidze. Decyzje jakie zapadną i tak zależą od włodarzy klubów, PZPN i nam pozostaje tylko czekać na te rozstrzygnięcia. Czy trenera zdaniem piłka po tej pandemii będzie wyglądać już inaczej? Mówi się, że niektóre kluby mogą popaść w olbrzymie problemy finansowe. Jak się odnaleźć w nowej rzeczywistości? – Piłka w samej istocie gry się nie zmieni. Natomiast zmienią się realia w jakich będą musieli funkcjonować piłkarze, trenerzy i kluby. Mam tu na myśli realia finansowe, ponieważ obecnie piłka jest jedną z gałęzi gospodarki i siłą rzeczy też mocno ucierpi, poczynając od największych jak Real, Barcelona, a kończąc na małych klubach jak nasz. Bez cięcia kosztów związanych z organizacją klubów i wynagrodzeń wiele klubów upadnie. Na pewno będzie to dla nas bardzo trudny czas. Zdalnie rozmawiał Mariusz Rajek

(7) Ludzie Skry – poznajcie Marcina Kota

Kontynuując naszą serię w tym tygodniu chcemy przybliżyć Wam postać, która formalnie z naszym klubem związana jest dość krótko, ale w obecnej sytuacji ogólnoświatowej nadchodzącego kryzysu gospodarczego pełni szczególnie ważną funkcję. Marcin Kot zajmuje się szeroko pojętym marketingiem, opiekuje się Lożą Biznesową Skry i rozmawia ze sponsorami. Jak się okazuje, nawet w czasach pandemii koronawirusa można odbyć wiele ciekawych i owocnych rozmów biznesowych. Będzie dużo też o samej piłce. Zapraszamy do lektury. Marcin, chyba w najczarniejszych snach nie spodziewaliśmy się, że doczekamy świata w takiej formie jak obecnie. Tak długo wyczekiwana przez nas runda wiosenna trwała zaledwie dwie kolejki i świat sportu został brutalnie zastopowany przez koronawirusa. Jak sobie radzisz z tą sytuacją? Da się w 100 procentach pracować zdalnie? Masz kontakt z naszymi partnerami, sponsorami, członkami Loży Biznesowej Skry? Czy w tych ciężkich czasach oni znajdują czas na myślenie o sporcie, meczach, ofertach sponsorskich? – No tak, cała ta sytuacja jest bardzo trudna dla wszystkich. Teraz najważniejsze jest to, abyśmy wszyscy cali i zdrowi przeszli przez ten trudny czas i wrócili jak najszybciej do normalnego funkcjonowania. Jeśli chodzi o mnie i organizację pracy to zacznę od tego, iż jakiś czas temu czytałem „Dekalog Nawałki”, w którym to można się dowiedzieć, że trener Nawałka wyznaje bardzo fajną zasadę – mniej więcej brzmiała ona tak, że były już selekcjoner wyrzucał ze swojego słownika słowa takie jak „nie da się”, „problem” itp. Dla niego wszelkiego rodzaju kłopoty i trudne sytuacje to idealna okazja do tego, aby szukać nowych rozwiązań i pomysłów na plan B lub nawet C na daną okoliczność. Wziąłem sobie tą zasadę mocno do serca i również staram się mieć przygotowaną jakąś zapasową opcję na wypadek nieprzewidzianych okoliczności. Dziś staram się pracować zdalnie w mieszkaniu, ale jak wiadomo w domu nie zawsze się da, więc stworzyłem taki mały układ z moim teściem, który to prowadzi firmę budowlaną i w związku z tym ma też swoje biuro. Dogadałem się z nim, że gdy tylko go nie ma, a zazwyczaj jest tam tylko wcześnie rano i po południu, przez resztę dnia biuro jest puste, to ja mogę sobie spokojnie spakować laptopa, zabrać telefon oraz notatnik i jadę tam, aby spokojnie i w ciszy popracować. Staram się do każdego partnera biznesowego, którego jestem koordynatorem zadzwonić, napisać SMS lub maila, aby dowiedzieć się czy u nich wszystko ok. Czy są zdrowi, jak biznes itp. Wiadomo nie jest to najlepszy czas na wspieranie konkretnych działań marketingowo-biznesowych, ale na planowanie już jak najbardziej. Wielu z nich dopiero teraz ma możliwość, aby ze mną spokojnie poplanować jakieś wspólne ciekawe projekty, które będziemy mogli wcielić w życie jak tylko przyjdzie na to dobry moment. Mało tego, okazuje się że właściciele firm, którzy jak dotąd nie mieli czasu, aby się ze mną spotkać i porozmawiać o ewentualnej współpracy, ponieważ ciągle gonili za pieniądzem, klientem, dostawcą, przygotowywali się do targów itp., teraz chętnie umawiają się na często długie rozmowy telefoniczne, aby dowiedzieć się więcej jak funkcjonuje Loża Biznesowa Skry, kto w niej jest, jak to działa itd. Budujemy ze sobą relacje, dzięki którym w przyszłości być może przełożymy je na te konkretne reklamowe i biznesowe w ramach działania Skra Business Lounge. Bardzo interesujące wnioski. Naszą rozmowę powinniśmy zacząć od innego pytania, ale teraz ten wirus niestety określa rytm każdego z nas. Zatem pytanie numer dwa – jak trafiłeś do Skry? Przypomnij swoje początki, jak do tego doszło? – Do klubu trafiłem trochę ponad rok temu. Pracowałem w firmie reklamowej, która była wtedy sponsorem klubu. Miałem bardzo dobry kontakt z Bartkiem Błachem i podczas jednej z rozmów pomiędzy nami padła taka myśl, żebym spróbował swoich sił w Skrze i tak też się stało. Powiedz kibicom czym dokładnie zajmujesz się w naszym klubie? Jakie to jest zajęcie? – Przyszedłem do klubu z misją pozyskiwania nowych partnerów i sponsorów oraz dbania o rozwój Loży Binzesowej i tym też się zajmuję do dziś. Koordynuję Skra Business Lounge, która ma na celu wspierać promocję częstochowskich firm oraz pomagać im w nawiązywaniu relacji biznesowych, tak aby mogli się dzięki nam rozwijać. Z wielu rozmów z tobą wiem, że piłką nożna interesujesz się dość mocno. To twoje największe hobby są też inne? Poza Skrą masz jakąś swoją ulubioną drużynę, ligę? – Piłka nożna to moja pasja, miłość i hobby razem wzięte od dziecka. Od ponad 20 lat śledzę polską a także zagraniczną piłkę na bieżąco. Praca jest również poniekąd moim hobby, więc staram się również i stale poszerzać moją wiedzę z zakresu networkingu, marketingu, działań biznesowych itp. Jeśli chodzi o ulubione kluby piłkarskie to jest ich kilka. Tak jak wspomniałeś Skra wiadomo, bo tutaj pracuję, ale to niejedyny powód. Tutaj kopał w piłkę kiedyś przez chwilę mój tata, grali moi kuzyni a nawet ich dzieci, także argumentów na to, że darzę sympatią ten klub jest więcej niż jeden. Oczywiście trzymam też kciuki za poczynania Rakowa, bo to też nasza częstochowska drużyna i fajnie, że odnosi sukcesy. Poza tym mój świadomy wzrost zainteresowaniem piłką nożną przypadł na połowę lat 90-tych. W tym czasie w polskiej lidze liczyły się tak naprawdę tylko dwa kluby – Widzew i Legia. Ja wybrałem Legię i tak mi zostało aż do teraz. Mam jeszcze jeden ulubiony klub. Jest nim Inter Mediolan. Stało się to za sprawą Ronaldo (tego oryginalnego z Brazylii). Pamiętam jak zakochałem się w jego grze podczas mundialu we Francji w 1998 roku. Przed finałem Brazylii z Francją uprosiłem mamę, żeby poszła ze mną do Kobo, które było wtedy w nieczynnym już przejściu podziemnym w Alejach, żeby kupić sobie jego koszulkę w barwach canarinhos. Oczywiście koszulkę na finał założyłem. Mam gdzieś chyba jeszcze tą koszulkę do dziś. Potem kupiłem sobie jeszcze tą w barwach Interu i zacząłem regularnie śledzić poczynania tej drużyny nawet gdy Ronaldo już odszedł. Powróćmy jeszcze do Skry. W klubie głównie opiekujesz się Lożą Biznesową. Jak układasz sobie plan pracy? Jak wyglądał twój plan pracy jeszcze przed koronawirusem? – Tak jak wspomniałem wcześniej jestem koordynatorem SBL, więc głównie zajmuję się rozwojem tego projektu oraz dbam o aspekty marketingowo-biznesowe firm, które koordynuje. Mój plan pracy jeszcze przed epidemiąCzytaj więcej

#zostanwdomu Jak radzą sobie nasi zawodnicy? – część 4

Od jutra (25.03) polski rząd wprowadza jeszcze większe restrykcje dotyczące wychodzenia z domu. Czy nam się to podoba czy nie, wszyscy musimy sobie radzić z trudna sytuacją wywołaną pandemią koronawirusa. Jak z tym radzą sobie Krzysztof Napora, Oktawian Obuchowski i Lucjan Zieliński i czy wierzą we wznowienie rozgrywek? Odpowiedzi znajdziecie tutaj. Cały świat walczy z koronawirusem. Jak radzicie sobie z niespodziewaną przerwą od gry? Da się jakoś twórczo zorganizować czas w domu? Filmy? Książki? Czas z rodziną? Krzysztof Napora: Dużo czasu spędzam z żoną i córeczką. Jest też czas, aby zrobić porządki na podwórku i zająć się rzeczami na które wcześniej nie było czasu. Każdy chce żeby to wszystko szybko się skończyło, żebyśmy wrócili do normalności, dokończyli ligę i osiągnęli tak ważny dla nas cel. Bardzo ważne abyśmy zostali w domach. Wtedy szybko się to skończy! Na pewno jest tęsknota za meczami na żywo w telewizji, choćby za Ligą Mistrzów. Ligi białoruskiej czy austalijskiej nie oglądam, wolę obejrzeć powtórkę lub najlepsze fragmenty starych meczów. Oktawian Obuchowski: Wydaje mi się, że na razie radzę sobie dobrze, próbuję jakoś organizować sobie czas, żeby w miarę przyjemnie go spędzać. Nie ukrywam, że już trochę brakuje treningów na Lorecie. Spędzam ten czas z moją dziewczyna, razem oglądamy filmy czy seriale. Wykonuję rozpiskę, którą mamy od naszego trenera i oczywiście spędzam czas na grze w FIFę! Z domu oczywiście staram się wychodzić jak najmniej. Lucjan Zieliński: Sytuacja jest specyficzna, nigdy nie miałem z czymś takim styczności staram się stosować do zaleceń i spędzam czas z rodziną póki to wszystko się nie wyciszy. Ostatnio było mało czasu dla rodziny, więc to minimalny plus, od czasu do czasu wychodzę z psem na dwór i to jest jedyna czynność na zewnątrz. Poza treningami indywidualnymi nie chcę ryzykować swojego zdrowia i rodziny, ale nie powiem, że nuda już powoli atakuje. W domu czasami zagramy w planszówki, czasami na komputerze, ale głównie czas spędzam na rozmowach, bo tego ostatnio mi bardzo brakowało. Ogólnie polecam wszystkim ten czas poświęcić rodzinie, bo to jest świetna okazja do tego. Jak myślicie, kiedy może się to skończyć? Czy waszym zdaniem rundę wiosenną uda się jeszcze dokończyć na boisku i czy w ogóle można wróżyć kiedy to nastąpi? Krzysztof Napora: Na pewno nie jest to nas wszystkich łatwe… Wiemy w jakiej jesteśmy sytuacji. W okresie przygotowawczym wykonaliśmy dużo pracy, a już po dwóch kolejkach liga została zawieszona. Teraz mamy indywidualne rozpiski od trenera, ale to nie jest to samo co trening z drużyną. Pozostaje nam tylko czekać na rozwój wydarzeń. Oktawian Obuchowski: Nie mam pojęcia kiedy się to skończy, ale chciałbym żeby stało się to jak najszybciej, a do tego czasu będę starał się przestrzegać zasad jakie teraz panują. Mam nadzieję, że dokończymy obecną rundę i wrócimy jak najszybciej do treningów, aczkolwiek może być to bardzo ciężkie, bo z dnia na dzień sytuacja jest coraz gorsza i niestety liczba zachorowań rośnie. Lucjan Zieliński: Na rundę jestem optymistycznie nastawiony. Wierzę, że dokończymy sezon, jestem głodny gry jak pewnie wszyscy chłopacy, ale z naturą nie wygramy. Głosy są takie. że może być ciężko z dograniem sezonu, ale ja jeszcze mam nadzieje na wznowienie rozgrywek. Jeśli by tak się stało, będziemy do nich gotowi jak najlepiej, bo cały zespół trenuje sumiennie i profesjonalnie, więc tyko czekać na kolejne komunikaty! Odpytywał zdalnie Mariusz Rajek

Ewelina Kaczmarzyk: „Mamy ambitny zespół, który wie co chce osiągnąć”

Epidemia koronawirusa spowodowała, że niemalże wszystkie rozgrywki sportowe na świecie zostały przerwane. Kobiece drużyny w naszym kraju wiosną nie zdołały rozegrać ani jednej serii spotkań. Do Skry Ladies po półrocznej przerwie powróciła doświadczona Ewelina Kaczmarzyk, która zdaniem sztabu szkoleniowego miała być bardzo poważnym wzmocnieniem drużyny. Miała, ponieważ w obecnej sytuacji nie wiadomo czy w ogóle wiosenne mecze zostaną rozegrane. Zapraszamy do wywiadu z naszą nową zawodniczką. Ewelina, wracasz do Skry po pół roku. Zdaniem trener Marty Miki byłaś jedną z najważniejszych postaci drużyny, która w poprzednim sezonie wywalczyła awans. – Nie wiem czy jestem aż tak ważną zawodniczką, na pewno każda zawodniczka jest istotna zwłaszcza, że piłka to sport drużynowy, oparty na całym zespole. Jeżeli trenerzy mnie chwalą to postaram się nie zawieźć. Wracam teraz do Skry i jeśli tylko będę mogła pomóc drużynie, młodszym koleżankom, to bardzo się cieszę. Z jakimi nadziejami powracasz na „Loretę”? Trener Mrugacz mówił jakiś czas temu, że chciałby celować w komplet zwycięstw. Reforma ligi powoduje, że grając o utrzymanie trzeba tak naprawdę grać o awans. – To prawda, ta reforma jest powiedziałabym nawet dość drastyczna. Każdy jeden punkt może zaważyć na być albo nie być w tej lidze. Dużym sukcesem na pewno będzie na tym poziomie pozostać, zwłaszcza że tylko jedna drużyna awansuje bezpośrednio, druga zagra baraż, a trzecia będzie ostatnią, która się utrzyma. Ścisk w tabeli jest spory i wszystko może się rozstrzygać do ostatniej kolejki. Przerwa pomiędzy rundami i tak jest dość długa, teraz jeszcze została wydłużona z wiadomego powodu. Jest głód gry, chęć wejścia już na boisko? – Myślę, że każda z nas chciałaby już normalnie grać. W przygotowania do rundy włożyłyśmy sporo pracy i chciałybyśmy pokazać to na boisku. Jesteśmy bardzo ciekawe tej rundy, a teraz nie wiemy czy będzie dane nam ją zagrać. Drużyny są bardzo wyrównane, z każdym można zarówno wygrać jak i przegrać. W pierwszej kolejce miałyście zagrać z KKS-em Zabrze… – Ciężko mi oceniać rywali, bo w poprzedniej rundzie nie grałam. Każda drużyna jest dla mnie nowością. Po rundzie jesiennej z pewnością każdy na naszą drużynę patrzałby już inaczej, bo nasze miejsce w tabeli pokazuje, ze należy traktować nas poważnie. Jesteśmy naprawdę mocną drużyną. Tematem numer jeden na całym świecie jest teraz niestety koronawirus. Chyba nikt się nie spodziewał, że to się tak rozwinie. – Na pewne rzeczy po prostu nie mamy wpływu. Jeszcze niedawno wydawało się, że normalnie zagramy mecze, a teraz tak naprawdę nikt nie wie co będzie dalej… Zakładając optymistyczny wariant, że uda się jeszcze wrócić na boisko, myślisz że uda się powalczyć o te najwyższe lokaty? Gdyby udało się awansować to pewnie nie miałabyś nic przeciwko temu? – Oczywiście, że nie. Sportowo wszystko jest możliwe, zarówno awans, utrzymanie jak i spadek. Wszystkie trzy warianty, a więc pierwsza, druga i trzecia liga są realne na przyszły sezon. Spadku oczywiście nie chcielibyśmy brać pod uwagę. Gdyby udało nam się w tak krótkim czasie przejść z trzeciej ligi do pierwszej to byłby wielki wyczyn. Tym bardziej, że nasza drużyna jest młoda, niektóre dziewczyny dopiero niedawno zaczęły przygodę z ligą. Patrząc nieco szerzej na piłkę kobiecą można chyba dostrzec, że w Polsce drgnęło to do przodu. Reprezentacja niedawno zremisowała z Hiszpanią i ma spore szanse awansować na przyszłoroczne mistrzostwa Europy. – Między tym co kiedyś było w piłce kobiecej, a tym co jest teraz to wręcz nastąpiła przepaść. To wszystko bardzo poszło do przodu i jak najbardziej reprezentacja ma realne szanse zagrać na wielkiej imprezie. Każda piłkarka i kibic żeńskiej piłki w naszym kraju bardzo by sobie tego życzyli. Nie mamy póki co sukcesów międzynarodowych i takie wydarzenie mogłoby pomóc w szerokim rozpromowaniu piłki kobiet. Z pewnością wiele młodych dziewczyn zdecydowałoby się wtedy na tą dyscyplinę. Wróciłaś do Skry po kilkumiesięcznej nieobecności. W czasie okresu przygotowawczego zdążyłaś złapać już chemię z drużyną? – Na pewno jest kilka nowych dziewczyn, których wcześniej nie znałam albo grałyśmy po przeciwnych stronach. Jest bardzo dużo pozytywnych osób, które wnoszą do drużyny atmosferę. Mamy ambitny zespół, które wie co chce osiągnąć. Ta mieszanka młodych dziewczyn z nieco bardziej doświadczonymi sprawi, że będziemy w stanie powalczyć o nawet pierwsze miejsce. O ile tylko będzie nam dane zagrać w tym sezonie. Rozmawiał Mariusz Rajek

#zostanwdomu Jak radzą sobie nasi piłkarze? – część 3

Wszyscy musimy, a przynajmniej powinniśmy w tym ciężkim czasie zostać w domu. Kontynuujemy dziś cykl mini-wywiadów z naszymi zawodnikami na temat tego jak radzą sobie z tą trudną sytuacją i czy wierzą na wznowienie rozgrywek. Do odpowiedzi zapraszamy Mikołaja Biegańskiego, Michała Kiecę oraz Radka Gołębiowskiego. Cały świat walczy z koronawirusem. Jak radzicie sobie z niespodziewaną przerwą od gry? Da się jakoś twórczo zorganizować czas w domu? Filmy? Książki? Czas z rodziną? Mikołaj Biegański: Co do czasu wolnego to powiem krótko: mam już po prostu dosyć tego wirusa. Całymi dniami siedzę w domu stosując się do zaleceń, wychodzę jedynie biegać czy jeździć na rowerze, ale wiadomo że to nie trening czy mecz. Tęsknię za normalnością, której na co dzień nie docenia się wystarczająco, a właściwie wcale. Oby trwało to jak najkrócej. Michał Kieca: Obecna sytuacja wymaga, aby spędzić trochę więcej czasu w domu, odpuścić spotkania ze znajomymi, przede wszystkim nie możemy trenować i grać meczy ligowych. Liczę na to, że sytuacja bardzo szybko zostanie opanowana. Radosław Gołębiowski: Jest to na pewno ciężka sytuacja dla nas, przede wszystkim dlatego że byliśmy dobrze przygotowani do tej rundy, więc na pewno szkoda tego przerwania rozgrywek. Na pewno staram się spędzać dużo czasu w domu. Uważam na siebie, bo zdrowie jest najważniejsze. Jest to okres, który możemy poświęcić swoim bliskim, bo niestety w mojej sytuacji rzadko widzę się z moimi rodzicami, ponieważ mieszkam w Częstochowie. Mam oczywiście zadawane prace domowe oraz zadania szkolne, więc nie jest nudno. Mamy również rozpiski indywidualne, które musimy wykonywać, więc zawsze jest czym się zająć. Jak myślicie, kiedy może się to skończyć? Czy waszym zdaniem rundę wiosenną uda się jeszcze dokończyć na boisku i czy w ogóle można wróżyć kiedy to nastąpi? Mikołaj Biegański: Powinniśmy zacząć na początku maja, być może będzie to możliwe. Wierzę głęboko, że dokończymy sezon, nawet grając regularnie co trzy dni. Myślę, że większość zawodników byłaby zadowolona, że może grać mecze tak często, nawet kosztem dużych obciążeń. Michał Kieca: Ciężko powiedzieć kiedy można się spodziewać wznowienia rozgrywek, sytuacja jest bardzo dynamiczna i trzeba podejmować decyzje na bieżąco. Osobiście mogę powiedzieć, że trenuje indywidualnie według zaleceń sztabu i myślę, że kiedy by rozgrywki nie zostały wznowione to będziemy gotowi, a co najważniejsze dalsze losy tego sezonu zostaną rozstrzygnięte na boisku. Póki co można życzyć wszystkim zdrowia i tego, aby stosowali się do zaleceń władz. Radosław Gołębiowski: Sytuacja jest bardzo dynamiczna, więc nie chcę strzelać kiedy może się to skończyć. Ja jestem od grania, od decydowania są inni. Czekam na decyzję mając nadzieję, że na boisko wrócimy najszybciej jak to jest tylko możliwe. Oczywiście liczę, że dokończymy sezon i uda nam się utrzymać w lidze. Odpytywał zdalnie Mariusz Rajek. Kolejni zawodnicy już we wtorek