W czerwcu nasza Skra w pokonanym polu zostawiła już lidera (Widzew) oraz wicelidera (GKS Katowice) drugoligowej tabeli. W 26. serii spotkań czas na starcie z trzecią aktualnie ekipą w lidze. Na Loretańską zawita mająca ogromne aspiracje Apklan Resovia Rzeszów. Czy drużyna Pawła Ściebury jest w stanie wygrać po raz piąty z rzędu i przesunąć się z środkowych w górne rejony tabeli? Mocno wierzymy, że tak! Piłkarze Skry po przerwie spowodowanej pandemią są w świetnej formie, czego najlepszym dowodem jest komplet zwycięstw w starciach z bardzo wymagającymi rywalami. Efektem tego jest znaczy awans naszej drużyny w tabeli (z 15. na 10. miejsce) oraz zniwelowanie straty punktowej do miejsca dającego prawa gry w barażach o pierwszą ligę do zaledwie czterech punktów. Nie popadamy jednak w euforię i twardo stąpamy po ziemi – przewaga nad strefą spadkową to tylko trzy punkty. Druga liga w tym sezonie jest niesamowicie wyrównana, a przez to ciekawa. Resovia, choć podobnie jak Skra dopiero drugi sezon występuje na drugoligowych boiskach zdążyła już wyrobić sobie pewną renomę i przynależność do czołówki. Nikt na Podkarpaciu nawet nie próbuje ukrywać, że interesuje ich tylko awans na bezpośrednie zaplecze ekstraklasy. Jednak w okresie „koronafutbolu” rzeszowianom idzie jak po grudzie. Bilans trzech ostatnich meczów to raptem dwa punkty. Resovia ostatni raz wygrała 29 lutego gromiąc 6-0 Gryfa Wejherowo. W czołówce ostatnio jednak wszyscy ostatnio gubią punkty, dlatego nasi najbliżsi rywale wciąż plasują się bardzo wysoko. W minioną niedzielę zremisowali 1-1 z Górnikiem Łęczna. – Mieliśmy w tym meczu prowadzenie i mamy do siebie pretensje za reakcję po golu. Za dużo miejsca oddaliśmy rywalowi, powinniśmy nadal zagrażać jego bramce. Na dodatek straciliśmy gola po stałym fragmencie gry, co nie powinno się nam przydarzać, a po raz kolejny to się dzieje – mówił po tamtym meczu trener Resovii Szymon Grabowski. O tym, że jeden punkt z mającym taką samą zdobycz punktową Górnikiem to za mało przekonywał również strzelec bramki dla rzeszowian Maksymilian Hebel: – Niestety mamy tylko punkt i jest w nas sportowa złość. Jego zdaniem na Skrze gości będzie interesowało tylko zwycięstwo. – Przed nami regeneracja, analiza, wyciągamy wnioski i do Częstochowy w środę jedziemy po trzy punkty. Potrzebujemy tej wygranej, wtedy ta maszyna ruszy. Mamy jeszcze 9 meczów i dużo punktów do zrobienia. Kto będzie popełniał mniej błędów, ten będzie punktował – dodał Hebel. Po takich meczach jak ostatnie morale w naszym zespole mocno poszło w górę i trudno przypuszczać, aby Skra wyszła na boisko z innym nastawieniem jak tylko gra o trzy punkty. – Skupiamy się na każdym kolejnym meczu. Wiemy jak ten terminarz jest napięty, nie ma czasu na żadne rozluźnienia. Wiemy jak pracowaliśmy i teraz przynosi to efekty. W meczu z Resovią mam nadzieję, że nasze boisko będzie dużym atutem. Na „Lorecie” czujemy się najmocniejsi i dlaczego mielibyśmy po raz kolejny nie zagrać o pełną pulę? Postaramy się dostarczyć jak najwięcej emocji – mówił po meczu ze Stalą Dawid Niedbała, który rozegrał bardzo dobre spotkanie. Trener Ściebura zwraca uwagę na jeszcze jedną bardzo istotną kwestię: – Mecz w Stalowej Woli miał bardzo duży ciężar gatunkowy. Można spokojnie powiedzieć, że to był mecz o sześć punktów. Zawodnicy nie są bakiem bez dna i kiedyś to zmęczenie na pewno się nawarstwi. Tak jak mówiłem, najważniejsza będzie regeneracja w tej częstotliwości grania. Piłkarska Resovia, mimo że liczy już sobie 115 lat nie posiada w swym dorobku wielkich sukcesów. Nigdy nie grała na poziomie ekstraklasy, a jej największym osiągnięciem ligowym jest 2. miejsce w sezonie 1982/1983 w drugiej lidze. Najdalej w Pucharze Polski doszła w sezonie 1980/1981 odpadając dopiero w półfinale. W Polsce zdecydowanie bardziej stolicę Podkarpacia rozsławia sekcja siatkarska, ale piłkarze również chcą w najbliższym czasie znaczyć coraz więcej na arenie ogólnokrajowej. Pomóc temu z pewnością ma zaopiniowany niedawno przez miasto Rzeszów projekt Podkarpackiego Centrum Lekkiej Atletyki przy ulicy Wyspiańskiego, gdzie swoje mecze rozgrywa Resovia. Stadion ma posiadać podgrzewaną murawę piłkarską oraz móc pomieścić 9500 kibiców. W razie dalszego rozwoju i awansów nie powinno być zatem kłopotów związanych z infrastrukturą. Nie da się ukryć, że tego możemy Rzeszowowi tylko pozazdrościć… Jesienią przegraliśmy z Resovią u nich 0-2. Patrząc choćby tylko na wyniki ostatnich spotkań teraz to nasza drużyna wydaje się być faworytem rewanżu. Mamy nadzieję, że Skra wykorzysta bardzo dobre przygotowanie oraz formę i sięgnie po raz kolejny po trzy punkty w tym miesiącu. Mecz z Resovią będzie odbywał się jeszcze przed częściowym otwarciem trybun dla kibiców, ale mamy dla was bardzo dobrą wiadomość. Bezpośrednią transmisję meczu będzie można bezpłatnie oglądać na naszym kanale YouTube’a. Pierwszy gwizdek zaplanowano na godzinę 18.00. Początek naszej transmisji kilkanaście minut wcześniej.
Autor: Mariusz Rajek
Stalówka zdobyta! – VIDEO
Nasza drużyna ma ostatnio świetną passę, wygrywamy mecz za meczem. Już w środę (17.06) czeka nas spotkanie z Resovią Rzeszów, ale wcześniej zapraszamy Was do obejrzenia wydarzeń ze Stalowej Woli w naszych meczowych Kulisach. Nie da się ukryć, że to będzie bardzo radosny odcinek:
„Czekam na gole, ale najważniejsza jest drużyna” – Dawid Niedbała – VIDEO
Za kolejny wygrany mecz wyróżnić trzeba całą drużynę, ale jednym z głównych architektów wygranej w Stalowej Woli (2:1) był Dawid Niedbała, który dogrywał kolegom idealne piłki po wcześniej wygranych pojedynkach z rywalami. – Bardzo się cieszę, że poprawiam swoje statystyki w asystach, mam nadzieję, że wkrótce pojawią się też gole, bo jestem ofensywnym zawodnikiem. Na końcu najważniejsza jednak jest drużyna – mówił po meczu ze Stalówką. A co jeszcze? Zapraszamy do oglądania:
Zwycięska passa trwa! Skra pokonuje Stalówkę
Jeśli ktoś po wygranych z Widzewem i GieKSą zastanawiał się jeszcze, czy Skra po przerwie spowodowanej pandemią naprawdę jest w tak świetnej formie, dziś powinien porzucić wszelkie wątpliwości. Wygrana 2:1 na wyjeździe ze Stalą Stalowa Wola ma niebagatelne znaczenie i awansowała naszą drużynę na 10 miejsce w tabeli. Bramki strzelili Dawid Wolny i Piotr Nocoń, ale na wielkie słowa wyróżnienia zasłużył również „częstochowski Totti”, czyli Dawid Niedbała. Pierwsza połowa od pierwszych minut toczyła się w dobrym tempie. Częściej przy piłce byli zawodnicy Stali, spychali nas do defensywy, ale wtedy albo mieliśmy szczęście, albo ratował nas Mateusz Kos, jak choćby w 26. minucie, kiedy po błędzie jednego z naszych defensorów zrobiło się naprawdę gorąco. Jednak to nasi piłkarze strzelali gole. Wynik w 30. minucie otworzył Dawid Wolny wykańczając świetnie rozegraną kontrę. Lewą stroną rywali zmylił Radek Gołębiowski, dograł do Dawida Niedbały, a ten wrzucił piłkę w pole karne. Tam wybili ją rywale, ale na tyle nieporadnie, ze dopadł do niej Wolny i zachował się jak rasowy snajper. W 41. minucie rajdem lewą stroną ruszył Niedbała. Po okiwaniu dwóch zawodników Stalówki dograł do idealnie ustawionego w polu karnym Piotrka Noconia, a ten przymierzył z pierwszej piłki nie dając żadnych szans Dawidowi Pietrzkiewiczowi. Lepszego scenariusza nie mogliśmy sobie wyobrazić. – Czy się tego spodziewaliśmy? Na pewno wiedzieliśmy, że rywal będzie wymagający. Pracowaliśmy ciężko w okresie przerwy i teraz zbieramy tego efekty. Cieszę się, że zbieram asysty, może niedługo dojdą do tego gole, ale dla mnie zawsze najważniejsza jest drużyna – powiedział nam po meczu jeden z najlepszych na boisku – Dawid Niedbała. Po przerwie wydawało się, że gospodarze rzucą się do hurraganowych ataków, ale to częstochowianie mieli bardzo dobrą okazję na zdobycie trzeciej bramki i praktycznie zamknięcie meczu. W 47. minucie po uderzeniu z rzutu wolnego Radka Gołębiowskiego w opałach był golkiper Stali Dawid Pietrzkiewicz. 13 minut później prawą stronę przedarł się w pole karne Daniel Rumin, który chwilę wcześniej zastąpił Wolnego, ale skończyło się tylko na rzucie rożnym. Stalówka na poważnie za próby odrabiania strat wzięła się dopiero od 70. minuty. W jednej sytuacji było bardzo groźnie, ale na posterunku był Kos. W 77. minucie Piotr Zmorzyński przymierzył mocno z rzutu wolnego, ale nasz bramkarz zdołał wybić piłkę na rzut rożny. Stal atakowała, ale brakowało jej pomysłu na wykończenie akcji. Aż do 83. minuty. Wtedy to jedyny raz pomylił się Kos. – Szkoda tej sytuacji, wychodziłem do piłki, wypiąstkowałem ją, ale spadła przeciwnikowi idealnie na nogę i zrobiło się nerwowo. Najważniejsze, że dowieźliśmy wygraną – mówił tuż po spotkaniu bramkarz Skry oceniając trafienie Michała Płonki z 30 metrów niemal do pustej bramki. Po bramce kontaktowej gospodarze uwierzyli, że są w stanie w tym meczu jeszcze coś ugrać i rzucili się do ataków. Trener Stali Szymon Szydełko chwilę później został przez arbitra odesłany na trybuny za komentowanie decyzji sędziowskich. Zrobiło się nerwowo i stało się pewne, że w końcówce będziemy musieli bronić trzech punktów co najmniej tak jak na Widzewie. Na szczęście się udało i nasi piłkarze po raz czwarty z rzędu, a trzeci po niespodziewanej przerwie mogli zaprezentować taniec radości po ostatnim gwizdku. – To był mecz o wielkim ciężarze gatunkowym. Stal potrafi wychodzić z tarapatów i dziś w końcówce też musieliśmy się bronić przed ich atakami, grali w sposób zaangażowany. Zachowaliśmy jednak koncentrację, konsekwencję w działaniu i mogę tylko pogratulować drużynie sukcesu – skomentował na pomeczowej konferencji trener Paweł Ściebura. Wygrana pozwoliła awansować Skrze na 10. pozycję w tabeli. Mając 34 punkty, tracimy cztery oczka do miejsca oznaczającego baraże o pierwszą ligę, a zarazem mamy tylko 3 punkty przewagi nad strefą spadkową. Najbliższy mecz przy Loretańskiej z Resovią Rzeszów (17.06, godz. 18.00 – transmisja na naszym kanale YouTube’a), jak i cała końcówka sezonu w drugiej lidze zapowiadają się pasjonująco. Stal Stalowa Wola – Skra Częstochowa (0:2) 0-1 Dawid Wolny 30’ 0-2 Piotr Nocoń 41’ 1-2 Michał Płonka 83’ Stal: Pietrzkiewicz, Zmorzyński, Fidziukiewicz, Mroziński, Sobotka (Chromiński), Śpiewak, Jarosz (Płonka), Jopek (Stelmach), Witesik Ż, Kiercz, Ciepiela Ż (Szifer) Skra: Kos, Mesjasz, Zalewski, Nocoń, Gołębiowski, Napora (Brusiło), Niedbała (Andrzejczak), Wolny (Rumin), Olejnik, Holik, Kieca Mariusz Rajek, zdj. Konrad Zadora
Ważny test na Stalówce – zapowiedź meczu Stal – Skra
Sytuacja naszej drużyny w drugoligowej tabeli po dwóch ostatnich wygranych diametralnie się poprawiła. Sześć punktów z Widzewem i GieKSą sprawiło, że ze strefy spadkowej awansowaliśmy na 12. miejsce. Mimo tego, najbliższy mecz ma ogromną wagę. Być może nawet większą niż te, które wprawiły nas w tak dobry nastrój. Stal Stalowa Wola ma od nas trzy punkty mniej i ani myśli żegnać się z tą ligą. – Każdy kolejny mecz będzie bardzo trudny. Każdy w tej lidze walczy o coś, tabela jest niesamowicie płaska. Meczów bez stawki w zasadzie nie będzie – nie ma wątpliwości trener Paweł Ściebura. Nasi najbliżsi rywale znajdują się w strefie spadkowej, ale w futbol „popandemiczny” również weszli w dobrej formie. W dwóch meczach zdobyli 4 punkty, w ostatniej serii spotkań pokonali na wyjeździe 2:1 walczącego o awans Górnika Łęczna. – Po meczu z Elblągiem, gdzie w sumie zagraliśmy nieźle, a mecz ostatecznie skończył się remisem, powiedzieliśmy sobie, że jedziemy do Łęcznej po trzy punkty, bo każdy mecz jest jak być albo nie być – mówił po tamtym spotkaniu dla mediów klubowych Bartosz Sobotka, obrońca Stali. Wtórował mu szkoleniowiec Szymon Szydełko: – Od początku byliśmy bardzo zdeterminowani. Zespół był bardzo dobrze nakręcony na to spotkanie. Zawodnicy sami czuli, że są dobrze dysponowani i są w stanie zagrać o trzy punkty. Do meczu z naszą drużyną podkarpacka ekipa podchodzi z należytym respektem. – Ja uważam, że to będzie jeszcze cięższy mecz niż ten w Łęcznej. Patrząc na wyniki z poprzednich kolejek widać, że naprawdę każdy może wygrać z każdym. Nie możemy spocząć na laurach. Teraz musimy potwierdzić nasz charakter w meczu ze Skrą. Rywale są tylko trzy punkty przed nami i wygrana może pozwolić nam w końcu odbić się od strefy spadkowej – ocenia Sobotka. Przy Loretańskiej również nikt nie pomyśli, aby zlekceważyć rywala z dolnych rejonów tabeli. – To jest kolejny bardzo ważny mecz. Będziemy chcieli wygrać, bo nic innego nam nie pozostaje walcząc o utrzymanie – mówi coraz lepiej spisujący się ostatnio 19-letni Radek Gołębiowski, a strzelec zwycięskiej bramki w meczu z GKS-em Katowice Piotr Nocoń dodaje: – Trzeba twardo stąpać po ziemi i skupić się na celu podstawowym jakim jest utrzymanie, a co dalej nam życie przyniesie to zobaczymy. Skąd taka forma po tej przerwie? Na pewno się nie obijaliśmy – uśmiechał się w rozmowie po ostatnim meczu „Nocek”. Mimo kiepskiej pozycji w tabeli, nikt w Stalowej Woli nie wyobraża sobie spadku do trzeciej ligi. O tym, że Stalówka bardzo poważnie podchodzi do decydującej części rozgrywek świadczy choćby fakt, że w tym tygodniu przedłużyła wszystkie kontrakty, które kończyły się zawodnikom z dniem 30 czerwca. – Dążyliśmy do tego by żadne sprawy poza boiskowe nie zaprzątały głowy zawodnikom. Przed klubem i drużyną ważny okres i na nim chcemy się teraz w stu procentach skupić – powiedział dyrektor sportowy Stali Wojciech Fabianowski. Kolejnym atutem Stalówki będzie z pewnością również to (a byłoby zdecydowanie jeszcze większym gdyby nie koronawirus i mecze przy pustych trybunach), że 9 z 10 meczów (jedyny mecz na wyjeździe to ten z Widzewem w 32. kolejce), które pozostały im do końca sezonu rozegrają na swoim stadionie. Jest to spowodowane faktem, że jesienią na stadionie w Stalowej Woli pracowały ekipy budowlane, czego efektem dziś jest nowoczesny kompleks przy ulicy Hutniczej w Stalowej Woli. Podkarpackie Centrum Piłki Nożnej swoje otwarcie miało 29 lutego meczem z Bytovią Bytów (0-0), a później przyszła pandemia. Mecz z naszą drużyną będzie zatem dopiero drugim meczem na nowym stadionie mogącym pomieścić 3764 kibiców. Całość kosztowała ponad 60 milionów zł. Największym sukcesem klubu z 60-tysięcznej Stalowej Woli jest jak dotąd 13. miejsce w rozgrywkach I ligi (wówczas ekstraklasy) rozgrywek 1993/1994 oraz ćwierćfinał Pucharu Polski dwa sezony wcześniej. Jesiennie starcie przy Loretańskiej zakończyło się bezbramkowym remisem. Zważywszy na obecną sytuację w tabeli drugiej ligi, w której drużyna Pawła Ściebury ma 3 punkty przewagi nad rywalem z Podkarpacia, podział punktów (najlepiej bramkowy) mógłby nie być najgorszym rozwiązaniem. Będąc na fali ostatnich sukcesów, Skra zapewne jednak kalkulować nie będzie i zagra o pełną pulę. A jak to się skończy? Przekonamy się w sobotę. Pierwszy gwizdek zaplanowano na godzinę 17.00. Mecz poprowadzi sędzia Konrad Gąsiorowski z Białej Podlaskiej. Bezpośrednie meldunki ze Stalówki będzie można oczywiście śledzić za pomocą naszych mediów społecznościowych.
„W Stalowej Woli też chcemy wygrać” – Radek Gołębiowski – VIDEO
Jeden z naszych najmłodszych zawodników notuje ostatnio bardzo dobre występy. Radek Gołębiowski, mimo dopiero niespełna 19-stu lat bardzo dobrze spisał się zarówno w Łodzi z Widzewem, jak i z GieKSą na „Lorecie”. Lewy obrońca, który może też grać jako pomocnik podchodzi do swoich występów z wielką pokorą. Jak sam podkreśla, zdecydowanie woli przemawiać swoją grą na boisku, niż podczas wywiadów. Po tak dobrym występie całej drużyny jak w niedzielę, nie miał jednak problemów również z tym drugim. Zapraszamy do oglądania:
„Cieszę się, że mogłam odwiedzić Skrę Ladies” – Ola Sikora – VIDEO
Ostatnie dni to mnóstwo pozytywnych wieści wokół naszego Klubu. Prym wiodą teraz oczywiście panowie z pierwszej drużyny, ale i u dziewczyn dzieje się dużo dobrego. Do takich wydarzeń z pewnością możemy zaliczyć wizytę na naszym stadionie Aleksandry Sikory – reprezentantki Polski oraz zawodniczki Juventusu Turyn. Tematów do rozmowy nie brakowało, nie mogło oczywiście również zabraknąć wątku naszej żeńskiej drużyny. Zapraszamy do oglądania i słuchania:
Tak pokonaliśmy GieKSę – VIDEO
Wielka radość i emocje po wygranej z Widzewem jeszcze nie ostygły, a nasza drużyna już napisała kolejną piękną historię. W niedzielę po bramce Piotrka Noconia wygraliśmy 1:0 z GKS-em Katowice i z przytupem wydostaliśmy się ze strefy spadkowej. Zapraszamy do przeżycia tych chwil jeszcze raz w naszych meczowych Kulisach. Oglądamy:
Skra nie zwalnia tempa. Wygrywamy z GKS-em Katowice!
W środę 2:1 w Łodzi z Widzewem, w niedzielę 1:0 z GieKSą na „Lorecie”. Do tego pierwsza, udana transmisja telewizyjna z obiektu przy Loretańskiej. Czegóż chcieć więcej? Nie będziemy popadać w fałszywą skromność: początek czerwca 2020 to wielkie dni dla naszego Klubu. Gola na wagę trzech punktów zdobył Piotr Nocoń po dograniu Krzysztofa Napory. – Jako działacz śląskiej piłki, kibicuję GKS-owi, aby awansował w tym sezonie do pierwszej ligi, a swojej drużynie, aby utrzymała się na szczeblu drugiej ligi – mówił tuż przed spotkaniem w studiu TVP3 Katowice prezes Skry Artur Szymczyk. A później zaczął się mecz, do którego nasi zawodnicy przystąpili opromienieni wygraną na Widzewie, a GKS zbudowany pokonaniem Górnika Łęczna. Pierwsza połowa była typowym meczem walki. Obie drużyny przystąpiły do rywalizacji z dużym respektem. Skrzacy pierwszy groźny strzał oddali w 5. minucie za sprawą Piotrka Noconia. Katowiczanie trzy minuty później nawet umieścili piłkę w naszej bramce, ale sędzia nomen omen z… Katowic dopatrzył się pozycji spalonej. Później częściej przy piłce utrzymywała się GieKSa, ale niewiele z tego wynikało, bo Skra grała tego dnia bardzo dobrze w defensywie. Gdy tylko podopieczni trenera Pawła Ściebury wychodzili większym pressingiem, goście zaczynali się gubić. Z pierwszej części warto odnotować na pewno dobre wbiegnięcie z lewej strony w pole karne Dawida Niedbały, który dobrze przełożył sobie piłkę na prawą nogę, ale niestety uderzył ponad bramką. Dobre wejście w drugą część spotkania zaczyna być znakiem firmowym Skry w czasie pandemii. W 48. minucie Kamil Zalewski przymierzył jeszcze za wysoko. Cztery minuty później jednak wszystko zagrało już idealnie. Z prawej strony bardzo dobrą piłkę w „szesnastkę” gości wrzucił Krzysiek Napora, a egzekutorem okazał się być przeżywający swoją kolejną piłkarską młodość „Nocek”. – Nie jest ważne kto strzela, ważne że drużyna zdobyła trzy punkty i przybliżamy się do celu – powiedział po meczu jak zwykle skromny Piotr Nocoń. Gol dla Skry spowodował, że katowiczanie zupełnie się pogubili. Gra im się zupełnie nie kleiła, a groźniejsze sytuacje do podwyższenia wyniku stwarzała nasza drużyna. Wiele okazji do zdobycia bramki miał w tym meczu Dawid Wolny, który zastąpił w podstawowym składzie Daniela Rumina. Powód? Napastnik wypożyczony jest z GKS-u Katowice i śląski klub zastrzegł sobie, iż nie będzie mógł wystąpić w meczu przeciwko nim. Z naprawdę groźnych sytuacji dla katowiczan warto odnotować chyba tylko tą z 72. minuty, kiedy to mieliśmy dużo szczęścia, że piłka nie zatrzepotała w naszej bramce. Mecz zakończył się bardzo dobrą interwencją Mateusza Kosa, który podobnie jak całą drużyna zasłużył dziś na wielkie słowa uznania. – To jest konsekwencja ciężkiej pracy, jaką piłkarze wykonali w okresie tej pandemii. Dziś pokazaliśmy wszystkie wartości, które posiada nasz zespół – skomentował po spotkaniu nasz trener. Wygrana z GieKSą pozwoliła nam awansować na 12. miejsce w tabeli. Już za tydzień czeka nas wyjazdowe starcie z drużyną, z którą wydawało się będziemy toczyć ciężką walką o utrzymanie. Stal Stalowa Wola wygrała w tej serii na wyjeździe z Górnikiem Łęczna (2:1), dlatego zapowiada się kolejne niezwykle ciekawe spotkanie. Oby zakończone czwartym triumfem Skry z rzędu. Skra Częstochowa – GKS Katowice 1:0 (0:0) Skra: Kos, Mesjasz, Zalewski, Nocoń, Gołębiowski, Napora Ż, Niedbała (Andrzejczak), Wolny (Kazimierowicz), Olejnik Ż, Holik, Kieca (Olszewski) GKS: Mrozek, Janiszewski Ż, Jędrych, Woźniak, Stefanowicz (Szwedzik), Błąd Ż, Michalski, Gałecki (Bętkowski), Kiebzak, Dampc (Wojciechowski), Rogalski (Kurbiel) Mariusz Rajek, zdj. Patryk Kowalski
Pójść za ciosem! – zapowiedź meczu Skra – GKS Katowice
Lider w środę, wicelider w niedzielę. Skra restart rozgrywek zaczyna od dwóch najsilniejszych rywali w całej lidze. Egzamin z Widzewem zdała na szóstkę z plusem, a o naszej wygranej z łodzianami jeszcze długo będzie się rozmawiać. Jeśli w niedzielę drużyna trenera Pawła Ściebury na „Lorecie” pokona również GKS Katowice, o Skrze zrobi się naprawdę głośno! GieKSa jako jedyna w środę (03.06) wygrała mecz w roli gospodarza. Przy Bukowej pierwszego gola zdobyli jednak goście z Łęcznej. Dla śląskiej ekipy w 38. minucie wyrównał Grzegorz Rogala, który do meczu z naszą drużyną podchodzi z pewnym respektem: – Spędziłem w tej lidze już kilka lat i z doświadczenia wiem, że w drugiej części sezonu drużyny, które walczą o życie, wspinają się na wyżyny swoich możliwości, dlatego bardzo ciężko z nimi walczyć. Na górze walczymy o awans, na dole walczą o pozostanie w lidze. Jest naprawdę duża rywalizacja. My teraz skupiamy się w stu procentach na Skrze i jedziemy tam, rzecz jasna, po trzy punkty – przyznał dla strony klubowej. W podobnym tonie wypowiadał się trener Rafał Górak: – W niedzielę musimy mieć się na baczności. Widzew przegrał ze Skrą, jedziemy do Częstochowy na bardzo trudny teren. Mecz odbędzie się na sztucznej nawierzchni, więc tym bardziej musimy się dobrze przygotować. Strzelec decydującej bramki zwraca uwagę na jeszcze jeden ważny aspekt: – Po meczu z Łęczną najważniejsza jest regeneracja, bo wiemy jak ciężki mecz czeka nas ze Skrą. Chcemy być jednak na to przygotowani – dodaje Piotr Kurbiel. Skra po wygranej u lidera wydaje się być nastawiona bardzo bojowo. Wszyscy mocno podkreślają również, że wygrana z Widzewem nie była przypadkowa. – To zwycięstwo to zasługa całej mojej drużyny, bo bardzo ciężko pracowaliśmy na treningach. To było zasłużone i przekonywujące zwycięstwo. Czy pójdziemy za ciosem? W tej lidze nie ma pewnych wyników. Już ta kolejka najlepiej to pokazała. Na pewno będziemy przygotowani najlepiej jak potrafimy – mówił po meczu w Łodzi trener Paweł Ściebura. A co na to strzelcy goli? – Mówiliśmy przed meczem z Widzewem, że jedziemy tam wygrać i słowa dotrzymaliśmy. Wiemy jakie mamy miejsce w tabeli i tu już nie ma miejsca na kalkulację. GKS ma się czego bać, zresztą jak wszystkie inne drużyny. Mam nadzieję, że w niedzielę również będą trzy punkty – ocenia Adam Mesjasz, który w 49. minucie meczu na Widzewie otworzył wynik. – Nikogo się nie boimy, jesteśmy świadomi jakie mamy umiejętności, trenowaliśmy ciężko, wiemy co chcemy grać i choćby ta wykończona przeze mnie na 2-0 akcja pokazała, że przynosi to efekt. Każda drużyna w lidze wie, że jesteśmy nieprzyjemnym zespołem do gry i na pewno nas nie zlekceważą. Spodziewam się zaciętego meczu – dodaje Daniel Rumin. Najbliższy rywal Skry to drużyna niezwykle utytułowana. Największe sukcesy katowiczan przypadły na okres zmian ustrojowych w naszym kraju. GieKSa wprawdzie nigdy nie sięgnęła po tytuł mistrzowski, ale za to aż 4 razy stawała na drugim (1988, 1989, 1992 i 1994) i trzecim (1987, 1990, 1995 oraz 2003) stopniu podium naszej ekstraklasy. Trzykrotnie GKS wzniósł do góry Puchar Polski (1986, 1991, 1993), dorzucając do tego jeszcze dwa Superpuchary (1991 oraz 1995). Sukcesy krajowej przekładały się oczywiście na występy w europejskich pucharach. Na Bukową przyjeżdżały m. in . Takie firmy jak: Barcelona, Bayer Leverkusen, Galatasaray czy Benfica Lizbona. Największym sukcesem okazało się wyeliminowanie francuskiego Girondins Bordeaux w sezonie 1994/1995. Ostatni kontakt z europejskimi pucharami skończył się jednak dla katowiczan dość upokarzającym odpadnięciem z Cementarnicą Skopje (2003/2004). Kolejny sezon był jak dotąd ostatnim dla GKS-u w krajowej elicie. Po spadku drużyna nie otrzymała licencji na drugą ligę i zmuszona była zagrać w czwartej lidze. Do lat świetności jak dotąd nie udało się powrócić. Jesienne spotkanie w Katowicach przegraliśmy 0-2 po dwóch trafieniach Dawida Rogalskiego. Będziemy się mieli zatem za co zrewanżować. GieKSa po wygranej z Łęczną awansowała na drugie miejsce w tabeli i nikt w ekipie naszych najbliższych rywali nie ukrywa, że jedynym celem na ten sezon jest powrót do Fortuna 1. Ligi, z której katowiczanie spadli przed rokiem w dramatycznych okolicznościach ostatnich fragmentów meczów ostatniej kolejki. Skra wciąż pozostaje w strefie spadkowej, ale już z tylko z raptem dwoma punktami straty do dziewiątego Znicza Pruszków. Starcie dwóch reprezentantów województwa śląskiego w drugiej lidze zapowiada się niezwykle interesująco. Kibice nie będą mogli obejrzeć go na stadionie, ale zapewne nie lada gratką będzie dla wszystkich transmisja meczu na antenie TVP3 Katowice. Mecz zostanie pokazany z sześciu kamer, a wszystko poprzedzi przedmeczowe studio. Początek o godzinie 17.15. Pierwszy gwizdek kwadrans później. Mariusz Rajek