Po pełnym dramaturgii i emocji meczu zremisowaliśmy z Pogonią Siedlce 2:2 tracąc decydującą bramkę w 93. minucie z rzutu karnego. – Życie napisało taki scenariusz i musimy to przyjąć – skomentował tuż po meczu trener Konrad Gerega. Ten wynik w połączeniu z rezultatami innych meczów pozbawia nas szans na występ w barażach. Na pocieszenie już tylko kataklizm mógłby sprawić, abyśmy spadli do trzeciej ligi. W pierwszej połowie goli nie było, ale jeśli każdy bezbramkowy mecz wyglądałby jak ten, to kibice nie mieliby prawa narzekać. Dobrej gry i okazji dla obu stron nie brakowało. Najwięcej sytuacji strzeleckich dla nas miał Piotr Nocoń. W 17. minucie zabrakło precyzji po bardzo ładnej akcji z Konradem Andrzejczakiem. Goście z Siedlec również często zatrudniali Mikołaja Biegańskiego. Widać było niesamowitą motywację i wagę tego meczu dla zawodników obu drużyn. Druga połowa rozpoczęła się dla nas w najgorszy możliwy sposób. W 47. minucie po akcji prawą stronę w pole karne wdarł się Maciej Firlej i mocnym strzałem w środek bramki pod poprzeczkę nie dał szans naszemu bramkarzowi. Po stracie gola spadło nieco morale w naszych szeregach. W 61. minucie jednak uśmiechnęło się do nas szczęście. Siedlczanie w wyniku nieporozumienia wbili piłkę do własnej bramki. Pięć minut później „Nocek” przymierzył celnie, ale niestety za lekko. Chwilę później doskonałą okazję miał wprowadzony kilka minut wcześniej Dawid Wolny. W 71. minucie Skrę uratował Biegański wybijając piłkę po strzale w krótki róg z najbliższej odległości. 73 minuta to uderzenie głową Noconia minimalnie obok bramki po bardzo dobrym dograniu Michała Kiecy. Jednak co się odwlecze to nie uciecze. Dwie minuty później Kieca jeszcze na własnej połowie rozpoczął rajd, mijając kilku zawodników Pogoni jak tyczki slalomowe. Z prawej strony dograł idealną piłkę do „Nocka”, a ten już się nie pomylił. Strzelił z całej siły pod poprzeczkę nie dając żadnych szans dobrze broniącemu w tym meczu Rafałowi Misztalowi. 2-1 dla Skry! Było pewne, że Pogoń w tej sytuacji rzuci wszystko na jedną szalę. To stwarzało nam szanse na kontrataki. Po jednym z nich i dograniu Kiecy piłkę meczową sam na sam z bramkarzem miał Dawid Niedbała, ale niestety uderzył nad poprzeczką. O tym, że niewykorzystane sytuacje się mszczą przekonaliśmy się w doliczonym czasie gry. Po zagraniu z własnej połowy boiska w w pole karne Biegańskiego jednego z rywali sfaulował Radek Gołębiowski. Sędzia nie miał wątpliwości i wskazał na jedenasty metr. Mikołaj Biegański miał miał piłkę na rękach, ale niestety uderzenie było zbyt mocne i Pogoń uratowała remis rzutem na taśmę. Skra przed ostatnim meczem sezonu w Rzeszowie ze Stalą ma 47 punktów i nie ma już szans zająć miejsca w czołowej szóstce. Zdobyty punkt ma natomiast wagę w kontekście utrzymania. To zostało już praktycznie przesądzone. Do trzeciej ligi spadają Gryf Wejherowo, Legionovia Legionowo oraz Elana Toruń. Ostatniego spadkowicza wyłoni ostatnia seria spotkań. Skra Częstochowa – Pogoń Siedlce 2:2 (0:0) 0-1 Maciej Firlej 47’ 1-1 Bartłomiej Olszewski 61’ (samobójcza) 2-1 Piotr Nocoń 75’ 2-2 Bartosz Brodziński 90+3’ (z karnego) Skra: Biegański, Mesjasz, Nocoń (Rogala), Brusiło, Rumin (Wolny), Gołębiowski Ż, Andrzejczak (Kieca), Błaszkiewicz, Niedbała (Zieliński), Olejnik, Kazimierowicz Pogoń: Misztal, Marciniec, Wiktoruk Ż (Walków), Olszewski, Ocenas Ż, Firlej, Kozłowski (Wojtuszek), Sadzawicki (Margol), Brodziński Ż, Repka, Więdłocha Mariusz Rajek, zdj. Patryk Kowalski
Autor: Mariusz Rajek
Zrobić (przed)ostatni krok! – zapowiedź meczu Skra – Pogoń
Ani się obejrzeliśmy a sezon, którego dokończenie jeszcze kilka tygodni temu wydawało się mało realne jest na ostatniej prostej. Do „koronafutbolu” przystępowaliśmy w strefie spadkowej, a na dwie kolejki przed końcem rozgrywek Skra ma realne szanse na grę w barażach o pierwszą ligę. To piękny czas dla naszego klubu, ale do pełnej satysfakcji brakuje jeszcze kropki nad „i”. W niedzielę (19.07, godz. 17.30) mecz o wielką stawkę z Pogonią Siedlce. Sezon 2019/2020 jest niesamowity i absolutnie wyjątkowy. Nie tylko z powodu pandemii Covid-19, która podzieliła rozgrywki na trzy rundy. Obecna edycja drugiej ligi to jedne z najciekawszych rozgrywek na świecie. Przesada? Po 32 kolejkach piątą Resovię od 15-stej Stali Stalowa Wola dzieli 5 punktów! To oznacza, że w dwóch ostatnich meczach teoretycznie drużyny te mogą jeszcze zamienić się miejscami. Walcząc o utrzymanie, do końca gra się również o awans. Najlepiej pokazuje to przykład naszej Skry. 46 punktów i dziewiąte miejsce to bardzo dobra pozycja wyjściowa. Udział w barażach jest w rękach, a chyba lepiej napisać nogach naszych piłkarzy. Z drugiej strony utrzymania formalnie jeszcze sobie nie zapewniliśmy i przy skrajnie katastroficznym scenariuszu moglibyśmy jeszcze spaść. Takiego wariantu jednak nie bierzemy pod uwagę. 6 zwycięstw, 3 remisy i zaledwie jedna porażka to dorobek, którego nasza ambitna drużyna nie roztrwoni na samym finiszu. Ostatni mecz sezonu przy Loretańskiej gwarantuje wielkie emocje. Wystarczy rzut oka na ligową tabelę, a tam Pogoń Siedlce ma zaledwie punkt mniej od Skry. Zwycięzca tego meczu z wielką dozą prawdopodobieństwa w ostatniej kolejce będzie miał los we własnych rękach. Remis nie przekreśli szans obu drużyn, ale mocno je ograniczy. W tym meczu nikt nie będzie kalkulował. Jak ostatnio spisywali się siedlczanie? W środę przegrali u siebie 0-2 z GKS-em Katowice, ale dwa wcześniejsze mecze to sensacyjne triumfy z liderującym Widzewem (3:1) oraz drugim w tabeli Górnikiem Łęczna (3:2). Pogoń to nieobliczalna drużyna z bardzo dużymi ambicjami sięgającymi nawet awansu do pierwszej ligi. Jeszcze w 2018 występowali przecież na zapleczu ekstraklasy. Klub posiada bardzo dobrą infrastrukturę i pod tym względem nie miałby żadnych problemów z otrzymaniem licencji. – Liczyliśmy w tym meczu na jakąś zdobycz punktową. Wiedzieliśmy doskonale jaką klasę prezentuje GKS Katowice, to drużyna z czołówki. Mieliśmy rzut karny przy stanie 0-0. Wielka szkoda, że nie udało się go wykorzystać. Czy ten moment zadecydował o porażce? Trudno powiedzieć jednoznacznie, ale na pewno miał bardzo duże znaczenie, później rywale zdobyli bramkę ze stałego fragmentu gry i schodziliśmy z boiska pokonani. Do zaangażowania i determinacji moich zawodników nie mam zastrzeżeń, bo dali z siebie wszystko – mówił po ostatnim meczu trener Pogoni Bartosz Tarachulski. O tym jak ciekawa sytuacja utworzyła się w drugiej lidze na finiszu rozgrywek nikogo przekonywać chyba nie trzeba, ale w przypadku Skry i Pogoni ta sytuacja jest wręcz arcyciekawa, właśnie z powodu dużych szans na baraże, jak i wciąż niepewnego utrzymania. – Zostały nam dwa bardzo trudne wyjazdowe spotkania z ciężkimi zespołami. Przed nami bardzo ciężka walka o punkty. Sztuczna płyta na pewno nie będzie nam ułatwiała sprawy. Przeprowadzimy trening na takiej nawierzchni, aby zaadaptować się do warunków i pojedziemy do Częstochowy pełni wiary. Mam nadzieję, ze wrócimy z punktami – dodaje szkoleniowiec Pogoni. – Skra bardzo dobrze gra na wiosnę, ale rywale mogą mieć takie same przemyślenia co do naszej drużyny. My też bardzo dobrze wyglądamy, skutecznie punktujemy. Nas też rywale mogą się obawiać. Jesteśmy pewni siebie, ale na każdego przeciwnika wychodzimy z pokorą – ocenia z kolei obrońca siedlczan Bartosz Brodziński. – Liga w tym sezonie jest szalona – trafnie ocenia sytuację Konrad Andrzejczak. – Mamy punkt straty do baraży i trzy przewagi nad strefą spadkową. Nie patrzymy na inne drużyny, zostały nam dwa mecze, które chcemy wygrać. Te baraże to byłaby nagroda za ciężką pracę, za dobrą postawę szczególnie po okresie pandemii. Chcemy wziąć rewanż na Pogoni za pierwszy mecz, bo całkiem dobrze graliśmy, stwarzaliśmy sytuacje, a przegraliśmy. Teraz gramy u siebie i to goście muszą się martwić – dodaje. – Najpierw cel podstawowy, potem będziemy myśleć o czymś więcej. Przyznaję, że chęć rewanżu za tamten mecz jest naprawdę duża – krótko stwierdza przed niedzielnym meczem trener Jacek Rokosa. Zapowiadają się naprawdę ogromne emocje, zainteresowanie meczem raczej na pewno przerośnie skromne możliwości obiektu przy Loretańskiej ze względu na reżim sanitarny. Początek meczu zaplanowano na godzinę 17.30. Dla wszystkich kibiców, którzy nie będą mogli wspierać nas na stadionie, tradycyjnie już przeprowadzimy bezpłatną transmisję na naszym kanale SkraTV. Link do transmisji znajduje się tutaj: W 2011 roku Pogoń wywalczyła awans do drugiej ligi, która wtedy podzielona była jeszcze na dwie grupy. W grupie wschodniej tego szczebla rozgrywek siedlczanie grali trzy sezony, by w sezonie 2013/2014 awansować do pierwszej ligi. Jako beniaminek zajęli 15. miejsce, które wówczas oznaczało baraże z czwartą drużyną nowej, zreorganizowanej drugiej ligi. Tak się złożyło, że los skojarzył ich wówczas z… Rakowem Częstochowa. Po bardzo zaciętych meczach zakończonych dwoma remisami (1:1, 2:2) Pogoń utrzymała się na zapleczu ekstraklasy tylko dzięki bilansowi bramek na wyjeździe. Na tym szczeblu drużyna z Mazowsza występowała do sezonu 2017/2018, kiedy to o utrzymanie ponownie musieli walczyć w barażach. Dość sensacyjnie przegrali wtedy z Garbarnią Kraków. Obecny sezon jest dla Pogoni drugim z rzędu na trzecim szczeblu rozgrywkowym. Bez względu na końcowy rezultat, nowy sezon siedlczanie rozpoczną z minusowymi punktami za stosowanie przez ich zawodników zakazanej infuzji dożylnej. Puchar Polski? W tych rozgrywkach Pogoń nie święciła sukcesów. Najdalej udało im się dojść do ćwierćfinału. Miało to miejsce ponad 30 lat temu, w sezonie 1987/1988.
Lider nie dał rady strzelić nam gola – Kulisy meczu z Górnikiem – VIDEO
W środowym (15.07) starciu z Górnikiem Łęczna nie padła żadna bramka, ale na pewno nie można powiedzieć, że było to nudne spotkanie. Jak to podczas dnia meczowego sporo działo się również w klubowych pomieszczeniach, i właśnie na wycieczkę tam zapraszamy Was w naszych kolejnych Kulisach. Oglądamy:
Z liderem bez goli na remis
Przed meczem obie drużyny remis uznawały za nie najgorsze rozstrzygnięcie. Pierwsza połowa zdawała się potwierdzać te słowa. Mecz toczył się w dobrym tempie i na niezłym poziomie, ale sytuacji podbramkowych było jak na lekarstwo. Lepiej piłką operowali piłkarze lidera, ale groźniejsze sytuacje stworzyła sobie nasza drużyna. W 23. minucie Daniel Rumin nie trafił dobrze w piłkę w polu karnym. W przeciwnym razie mogło być 1-0 dla nas. W 28. minucie Kamil Zalewski został ukarany za próbę wymuszenia rzutu karnego. W 41. minucie gości na prowadzenie w pozornie niegroźnej mógł wyprowadzić Bartosz Śpiączka, ale strzelił kilka metrów ponad bramką. Chwilę później Skra stworzyła sobie najlepszą okazję w pierwszej odsłonie. Piłki w polu karnym dopadł Rumin, ale piłka minimalnie minęła bramkę po strzale w długi róg. W drugiej części spotkania częściej przy piłce znajdowali się piłkarze Górnika, ale groźniejsze sytuacje ponownie stworzyła sobie Skra. W 52. minucie uderzał Rumin, na dobitkę szansę miał jeszcze Piotrek Nocoń, ale na drodze stanął mu… sędzia Patryk Gryckiewicz. Cztery minuty później w światło bramki uderzył Paweł Wojciechowski, z największym trudem poradził sobie jednak Mikołaj Biegański. Najlepszą okazję goście mieli w 77. minucie. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Paweł Baranowski głową przeniósł piłkę minimalnie ponad bramką. Chwilę później akcja przeniosła się pod bramkę rywali, ale „Nockowi” nie udało się dojść do piłki. Końcówka meczu mogła przynieść Skrze trzy punkty. W 85. minucie byliśmy krok od bramki, ale Adrian Kostrzewski wybronił z największym trudem. W 89. minucie drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę zobaczył Bartłomiej Kalinkowski. – Trzeba docenić ten remis, graliśmy z liderem. To nas przybliża do celu jakim jest utrzymanie i i o tym nie zapominajmy. Takiego sezonu nikt nie byłby w stanie przewidzieć, tabela chyba jeszcze nigdy nie była tak płaska – powiedział po meczu trener Jacek Rokosa. – Przyjechaliśmy na trudny teren, do drużyny, która jest bardzo groźna u siebie. Skra gra specyficznie, cofnięta na swoją połowę. Mimo dużej przewagi w posiadaniu piłki, przez cały mecz nie udało nam się stworzyć na tyle klarownej sytuacji by zdobyć choć jednego gola – ocenił z kolei szkoleniowiec łęcznian Kamil Kiereś. Skra na dwie kolejki przed końcem rozgrywek z 46 punktami zajmuje 9. miejsce w tabeli. Już tylko kataklizm mógłby sprawić abyśmy spadli do trzeciej ligi. Zaledwie punkt dzieli nas od piątej Olimpii Elbląg. Najbliższy mecz z Pogonią Siedlce (19.07, godz. 17.30) będzie miał wielkie znaczenie w kontekście walki o baraże. Już teraz kibiców zachęcamy do zakupu biletów na to arcyciekawie zapowiadające się spotkanie. Ich liczba w związku z obostrzeniami sanitarnymi jest mocno ograniczona. Na mecz z Górnikiem sprzedane zostały wszystkie dostępne wejściówki, a część kibiców niestety musiała obejść się smakiem. Skra Częstochowa – Górnik Łęczna 0:0 Skra: Biegański – Napora, Błaszkiewicz, Mesjasz, Brusiło – Kieca (90′ Gołębiowski), Zalewski Ż, Olejnik, Andrzejczak (67′ Niedbała) – Nocoń (81′ Kazimierowicz) – Rumin (60′ Wolny), Górnik: Kostrzewski, Midzierski, Leandro, Sasin, Tymosiak Ż, Stromecki (Kalinkowski ŻŻ-CZ), Śpiączka, Lewandowski (Stasiak), Goliński, Baranowski, Wojciechowski (Korczakowski) Mariusz Rajek, zdj. Konrad Zadora
Tak wygraliśmy na dalekiej północy – Kulisy meczu w Elblągu – VIDEO
Druga liga sezonu 2019/2020 zbliża się do bardzo emocjonującego finiszu. Czekając na środowe (15.07) starcie przy Loretańskiej z liderem tabeli z Łęcznej powróćmy jeszcze ku pokrzepieniu serc do ostatniej wygranej 2:1 z Olimpią w Elblągu. Na tym dalekim wyjeździe również nie mogło zabraknąć naszej kamery. Zapraszamy do oglądania:
Emocje sięgają zenitu. Lider na „Lorecie” – zapowiedź meczu Skra – Górnik
Powrót do grania po okresie pandemii wyszedł naszej drużynie wybornie. Wygrywaliśmy z liderem, wiceliderem, z 20 punktami jesteśmy najlepszą drużyną w lidze w tym okresie. Jeśli w środę wygramy z liderem z Łęcznej, zaproszenie Polskiego Związku Piłki Nożnej do złożenia dokumentów umożliwiających ubieganie się o licencję na pierwszą ligę nabierze już bardzo realnych kształtów. Baraże będą na wyciągnięcie ręki. Po wygranej w Elblągu po raz pierwszy z czystym sumieniem możemy spoglądać na górne rejony tabeli. Do czwartej Olimpii tracimy zaledwie dwa punkty. Po raz pierwszy uzyskaliśmy również realny komfort psychiczny w kontekście walki o utrzymanie. Przewaga Skry nad strefą spadkową na trzy kolejki przed końcem wynosi 5 punktów. Piłkarscy eksperci wyliczają, że tylko kataklizm mógłby zdegradować naszą drużynę do trzeciej ligi. Matematyczne wyliczenia wskazują na 0,5-1,5% szans na tak pesymistyczny scenariusz. Zdecydowanie bliżej nam obecnie do miejsc 3-6 dających prawo gry w barażach o jedno premiowane miejsce. W związku z aktualną sytuacją w tabeli, PZPN przesłał do naszego klubu zaproszenie do złożenia wniosku licencyjnego na grę w Fortuna 1. Lidze. Największym problemem w ubieganiu się o licencję na grę na zapleczu ekstraklasy będzie zapewne stadion. Jednak to historyczny moment w dziejach Skry, zatem zamierzamy aplikować i złożyć wszystkie dokumenty, ale dopiero po meczu z Górnikiem. Rywale z 58 punktami plasują się na czele stawki, ale w ostatnich meczach nie błyszczeli. W sobotę dość niespodziewanie przegrali u siebie z Pogonią Siedlce 2:3, mimo że prowadzili do 86. minuty. – Zapowiadał się radosny wieczór, ale niestety po meczu jednak mamy smutek. Mimo porażki, zagraliśmy lepsze spotkanie niż tydzień wcześniej z Olimpią Elbląg – mówił po tamtym meczu trener łęcznian Kamil Kiereś. Szkoleniowiec Górnika mimo przegranej z optymizmem patrzy na końcówkę sezonu. – Nasz cel się nie zmienia, dalej gramy o awans. Chcemy smutek przekuć w energię na kolejne spotkanie w Częstochowie. Jedziemy na trudny teren, na sztuczną nawierzchnię, ale patrzymy przede wszystkim na siebie. Będziemy chcieli przeprowadzić minimum dwa treningi na sztucznej nawierzchni. Nadal wszystko jest w naszych rękach. Końcówka sezonu rozstrzygnie czy awansujemy bezpośrednio czy będziemy grać w barażach. Jedziemy na Skrę oczywiście po zwycięstwo – dodawał. Nasza drużyna do starcia z pierwszą drużyną w tabeli podejdzie oczywiście z największą koncentracją i respektem, ale celem Skry na to spotkanie również będzie zwycięstwo. – Szanujemy każdego przeciwnika, znamy swoje atuty i będziemy chcieli je wykorzystać. Górnik nieprzypadkowo jest liderem, na pewno musimy być bardzo dobrze przygotowani, a jaki będzie wynik? Pokaże boisko – mówi przed meczem Konrad Gerega, który po odejściu trenera Pawła Ściebury do Jastrzębia prowadzi drużynę wspólnie z Jackiem Rokosą. – Zbliżyliśmy się do baraży, chcemy sięgnąć po trzy punkty z liderem i być ich jeszcze bliżej. Tak podchodzimy do tego meczu – wtóruje trenerowi Adrian Błaszkiewicz, który w Elblągu po dłuższej przerwie wystąpił w wyjściowej jedenastce. Zapowiadają się naprawdę duże piłkarskie emocje. Jesienne starcie obu drużyn było niezwykle zacięte i mimo sporej odległości wówczas w ligowej tabeli zakończyło się remisem 1:1, z którego bardziej mogli cieszyć się gospodarze. Mecz przy Loretańskiej jest hitem 32. serii gier, co doceniła też telewizja transmitująca rozgrywki wybierając właśnie nasz mecz do swojej ramówki. Dla tych wszystkich, dla których zabraknie biletów transmisję przeprowadzi TVP Sport. Pierwszy gwizdek zaplanowano na 17.45. Górnik Łęczna to klub, który ma swoje miejsce w historii polskiej piłki. Wspierany przez kopalnię „Bogdanka” przez wiele sezonów występował w ekstraklasie. Do najwyższej klasy rozgrywkowej awansował w 2003 roku spędzając w niej cztery sezony. W 2007 roku został karnie zdegradowany do III ligi za udział w korupcji. Do ekstraklasy łęcznianie powrócili ponownie w 2014 roku. Tym razem ich przygoda z najwyższą ligą trwała trzy sezony. Sezon później spadli na trzeci poziom rozgrywek, gdzie spotkali się ze Skrą, która awansowała na szczebel centralny w czasie mundialu w Rosji. W tym sezonie drużynę z blisko 20-tysięcznej Łęcznej interesuje tylko awans do Fortuna 1. Ligi. Mimo siedmiu lat w ekstraklasie, Górnik nie odniósł nigdy sukcesu w Pucharze Polski. Najlepszy wynik to ćwierćfinał w sezonie 2000/2001.
Znamy skład drugiej ligi. Skra Ladies zagra w grupie zachodniej
Wschód – zachód, a nie jak wcześniej się zapowiadało północ – południe. To nowy klucz geograficzny wedle którego do poszczególnych grup zostały przydzielone drużyny w drugiej lidze kobiet na sezon 2020/2021. Nasza żeńska drużyna występować będzie w grupie zachodniej, która w nowym sezonie liczyć będzie 12 drużyn. Na tym szczeblu rozgrywek dojdzie do derbów Częstochowy, albowiem jednym z rywali będzie drużyna ISD-UJD Częstochowa. Najdalszy wyjazd czekać będzie nas do Kołobrzegu. W związku z wycofaniem się drużyny TS Polonia Poznań z rozgrywek I ligi kobiet w sezonie 2019/2020, jak również wskutek rezygnacji klubów TS Mitech Żywiec oraz AZS PWSZ Wałbrzych z udziału w rozgrywkach szczebla centralnego w sezonie 2020/2021, skład II ligi kobiet w sezonie 2020/2021 winien być uzupełniony o 4 kluby zajmujące czwarte miejsca w końcowych tabelach rozgrywek poszczególnych grup II ligi kobiet w sezonie 2019/2020. Na szczeblu drugiej ligi będą mogły zatem wystąpić: TP Ostrovia 1909 Ostrów Wlkp., UKS Loczki Wyszków, LUKS Ziemia Lubińska oraz UKS Widok SP 51 Lublin. Na razie nie jest jeszcze znana data inauguracji sezonu oraz terminarz. Podział na grupy prezentuje się następująco: Grupa zachodnia: 1. AP Kotwica Kołobrzeg 2. KS Unifreeze Górzno 3. WAP Włocławek 4. KKPK Medyk II Konin 5. GSS Grodzisk Wlkp. 6. TP Ostrovia 1909 Ostrów Wlkp. 7. UKS SMS III Łódź 8. LUKS Ziemia Lubińska 9. WKS Śląsk II Wrocław 10. UKS Bielawianka Bielawa 11. ISD-UJD Częstochowa 12. KS Skra Częstochowa Grupa wschodnia: 1. KS Włókniarz Białystok 2. UKS Loczki Wyszków 3. UKS Ząbkovia Ząbki 4. AZS UW Warszawa 5. KS Raszyn 6. UKS Widok SP 51 Lublin 7. KSP Kielce 8. UKS Sparta Daleszyce 9. MUKS Sokół Kolbuszowa 10. KS Wanda Kraków 11. KS Prądniczanka Kraków 12. LKS Respekt Myślenice 13. KS Rysy Bukowina Tatrzańska
Z Elbląga wracamy z tarczą! Wygrywamy z Olimpią
Nasi piłkarze ani myślą się zatrzymać i zwolnić tempo. W sobotę Skra wygrała na wyjeździe 2:1 z Olimpią Elbląg i bardzo realnie przybliżyła się do baraży o pierwszą ligę. Bramki dla nas zdobyli Daniel Rumin i Rafał Brusiło. Tylko początek meczu należał do gospodarzy, którzy w pierwszych sześciu minutach stworzyli sobie dwie groźne sytuacje. Nasi zawodnicy szybko odzyskali swój rytm i z czasem zaczęli dochodzić do sytuacji bramkowych. W 12. minucie z rzutu wolnego w mur uderzył Krzysztof Napora, minutę później z dalszej odległości ponad bramką pocelował Piotrek Nocoń. Otwarcie wyniku nastąpiło w 29. minucie kiedy to na solowy rajd zdecydował się Daniel Rumin. Po minięciu jak tyczki obrońców gospodarzy, nasz napastnik przełożył sobie piłkę na lewą nogę i strzałem w długi róg nie dał szans Pawłowi Rutkowskiemu. Nie minęły dwie minuty, a nasi piłkarze podwyższyli prowadzenie. Rafał Brusiło z lewej flanki chciał dośrodkować wprost na głowę Rumina, ale podkręcona przez niego piłka bezpośrednio znalazła drogę do bramki wpadając za kołnierz bramkarzowi Olimpii. – Był to centrostrzał do Daniela Rumina, który zrobił bardzo dobry ruch na krótki słupek. Duża jego zasługa przy tej bramce, bo zmylił bramkarza. Ten gol dał nam dużo spokoju – ocenił tuż po meczu strzelec drugiego gola dla Skry. Gospodarze po takich dwóch ciosach nie mogli się podnieść do końca pierwszej części spotkania. Na zakończenie tej części gry tuż nad bramką przymierzył Klaudiusz Krasa. W przerwie meczu dziennikarze z Elbląga obserwując nieporadność Olimpii zastanawiali się jak wysoko Skra wygra to spotkanie, jednak początek drugiej połowy ułożył się zdecydowanie lepiej dla gospodarzy. W 51. minucie Mikołaj Biegański sfaulował w polu karnym Jakuba Braneckiego i sędzia Konrad Gąsiorowski po dłuższym namyśle zdecydował się wskazać na rzut karny, a naszego golkipera ukarał żółtym kartonikiem. Jedenastkę na gola pewnym uderzeniem w środek bramki zamienił Kamil Wenger. Ten sam zawodnik 11 minut później był krok od doprowadzenia do remisu, ale z najbliższej odległości przeniósł piłkę ponad bramką. Im bliżej było końca meczu, tym młoda drużyna z Elbląga atakowała z większym zaangażowaniem, ale Skra nie dała już sobie wydrzeć wygranej bardzo dobrze realizując założenia defensywne. Szansę zamknięcia meczu i zdobycia dla nas trzeciej bramki miał jeszcze w 74. minucie Piotr Nocoń po strzale lewą nogą i rykoszecie od obrońcy. Tym razem broniący bramki Olimpii Rutkowski jednak sobie poradził. Mecz w Elblągu był pierwszym, w którym drużyna musiała sobie radzić bez trenera Pawła Ściebury. – W czwartek dowiedzieliśmy się, że Pawła z nami już nie będzie. Odbyliśmy wspólnie ostatni trening, przyjęliśmy jakieś założenia, które udało nam się zrealizować. Jest to na pewno nowa sytuacja, bo dotąd to Paweł kierowcą tego samochodu, a my z Jackiem siedzieliśmy na tylnych siedzeniach. Duże słowa uznania dla trenera Ściebury, bo wycisnął w tej rundzie z naszej drużyny maksa – podsumował po meczu Konrad Gerega, który prowadził dziś drużynę wspólnie z Jackiem Rokosą. Wygrana pozwoliła awansować naszej drużynie na siódme miejsce w tabeli. Na ten moment wydaje się, że niedzielny mecz z Pogonią Siedlce może być starciem o to, która drużyna zagra w barażach o pierwszą ligę. Wcześniej jednak, bo już w środę (15.07) czeka nas mecz z liderem – Górnikiem Łęczna. Początek tego meczu o godzinie 17.45, a bezpośrednią transmisję przeprowadzi TVP Sport. Olimpia Elbląg – Skra Częstochowa 1:2 (0:2) 0-1 Rumin 29’ asysta Nocoń 0-2 Brusiło 31’ 1-2 Wenger 52’ (z karnego) Olimpia: Rutkowski, Lewandowski (32′ Wierzba), Wenger, Bednarski, Morys (44′ Kordykiewicz), Sedlewski, Krasa Ż, Kiełtyka, Bucio (46′ Jabłoński), Branecki (90′ Sarnowski), Milanowski Skra: Biegański Ż – Napora (57′ Gołębiowski), Błaszkiewicz, Mesjasz, Brusiło – Andrzejczak, Zalewski, Kazimierowicz (69′ Olejnik), Kieca (57′ Zieliński) – Nocoń – Rumin (90′ Olszewski) Mariusz Rajek, zdj. Konrad Zadora
75 tysięcy kibiców zobaczyło mecz Skra – GKS
Znane są już wyniki oglądalności meczu 24. kolejki, w którym 7 czerwca podejmowaliśmy na „Lorecie” GKS Katowice. Przypomnijmy, ze była to pierwsza w pełni profesjonalna transmisja telewizyjna przeprowadzona z naszego obiektu. Mecz na antenie TVP3 Katowice oglądało średnio 39 tysięcy osób, a w szczytowym momencie nawet 75 tysięcy. Z wyników oglądalności możemy być usatysfakcjonowani. W tym sezonie ekipa TVP jeszcze raz odwiedzi nasz obiekt. Już w najbliższą środę (15.07) TVP Sport przeprowadzi transmisję z meczu 32. serii spotkań, w którym Skra podejmować będzie lidera drugiej ligi – Górnika Łęczna. Liczymy na jeszcze większy zasięg i zainteresowanie kibiców.
Do Elbląga z nadziejami i znakami zapytania – zapowiedź meczu Olimpia – Skra
Rozgrywki sezonu 2019/2020 wchodzą w decydującą fazę. W 31. serii gier nasza drużyna udaje się na bardzo daleki wyjazd do Elbląga. Mecz oprócz sporego ciężaru punktowego, będzie dla Skry wyjątkowy z jeszcze jednego powodu. Po raz pierwszy od dwóch i pół roku zagramy bez trenera Pawła Ściebury na ławce rezerwowych. – Od czterech sezonów gramy pod ogromnym ciśnieniem. Kiedy zapewnialiśmy sobie utrzymanie w trzeciej lidze, działo się to w ostatnim meczu. Kiedy awansowaliśmy do drugiej ligi nawet po ostatnim gwizdku ostatniego meczu nie byliśmy pewni awansu. Tamten sezon zaczęliśmy od sześciu porażek. Z drugiej strony na szczeblu centralnym chyba trzeba być cały czas pod presją – mówił kilka dni temu po wygranej z Błękitnymi Stargard były już szkoleniowiec Skry. Wtedy nie wiedzieliśmy jeszcze, że w decydujących meczach sezonu będziemy sobie musieli radzić bez niego. Trener Paweł Ściebura zdecydował się przyjąć ofertę I-ligowego GKS-u Jastrzębie i w czterech ostatnich meczach naszą drużynę poprowadzi duet Konrad Gerega – Jacek Rokosa. Dwa punkty straty do baraży i tyle samo przewagi nad strefą spadkową. Już tylko ten jeden fakt powoduje, że najbliższe mecze będą o wielką stawkę. W Elblągu mimo tego, że to Olimpia jest pięć pozycji wyżej w tabeli faworytem bukmacherów jest Skra. Wszystko z powodu tego, że drużyna z Elbląga od jakiegoś czasu koncentruje się głównie na ogrywaniu młodzieży. Mimo bardzo realnej szansy na awans nie przystąpiła nawet do procesu licencyjnego na pierwszą ligę. W Olimpii zmienił się również szkoleniowiec. Adama Noconia zastąpił Łukasz Kowalski, który jeszcze niedawno prowadził zdegradowanego już do trzeciej ligi Gryfa Wejherowo. – Plan długofalowy klubu jest zbieżny z moim. Nie chcę patrzeć co będzie za dwa lata, skupiam się zawsze na najbliższym meczu – powiedział w jednym z pierwszych wywiadów nowy trener ekipy z województwa warmińsko-mazurskiego. W ostatniej kolejce Olimpia zaprezentowała się całkiem nieźle. Za taki wynik trzeba bowiem uznać porażkę 0-1 na wyjeździe z liderującym Górnikiem Łęczna. – Gratuluję Górnikowi tego meczu, bo zagrali bardzo mądrze. Widać, że jest to zespół doświadczony i krok po kroku zmierzają do pierwszej ligi. Ta drużyna na to zasługuje – przyznał po meczu obrońca Olimpii Tomasz Lewandowski, który był również jednym ze strzelców bramek w wygranym 2:0 na jesieni przez Olimpię meczu przy Loretańskiej. Skra wyrusza w daleką podróż z rządzą rewanżu. – Nastroje są bardzo dobre i jedziemy tam po trzy punkty. Nie możemy mieć innego założenia, bo drużyny z dołu tabeli regularnie punktują i jedno potknięcie może spowodować przesunięcie do strefy spadkowej – mówi przed meczem Michał Kieca, u którego nie ma już śladu po niedawnej kontuzji kostki. Wygrana w Elblągu dałaby naszej drużynie ogromny komfort psychiczny przed ostatnimi meczami, a sportowa walka o baraże nabrałaby dodatkowych rumieńców. Czy tak się stanie? Przekonamy się w sobotę (11.07). Pierwszy gwizdek na stadionie Olimpii zaplanowano na godzinę 16.00. O przebiegu meczu na bieżąco będziemy informować w naszych mediach społecznościowych. Płatną transmisję wideo przeprowadzi również gospodarze. Choć Elbląg to 120-tysięczne miasto z blisko 800-letnią historią, po ulicach którego jeżdżą tramwaje, w piłce nożnej nigdy nie święcił spektakularnych sukcesów. Olimpia obchodzi w tym roku swoje 75. urodziny, ale w całej historii nigdy nie zagrali w ekstraklasie. Najlepszym rezultatem na jej zapleczu było 8. miejsce w sezonie 1986/1987. W XXI wieku elblążanie tylko raz zagrali na tym poziomie – w edycji 2011/2012. Sukcesów Olimpia nie odnosiła również w Pucharze Polski. Najlepszy wynik to 1/8 finału w sezonie 1976/1977. W mieście piłka nożna to jednak najpopularniejszy sport. Mocna jest również piłka ręczna.