Wypowiedzi po spotkaniu z Zagłębiem

Po spotkaniu z Zagłębiem Sosnowiec porozmawialiśmy z Bartłomiejem Burmanem i Aleksandrem Paluszkiem, którzy odpowiedzieli nam na kilka pytań związanych z wczorajszym starciem. Rozmowa z Bartłomiejem Burmanem: Jakie są – Twoim zdaniem – przyczyny dzisiejszej porażki? Bartłomiej Burman: Na pewno popełniliśmy zbyt dużo błędów indywidualnych. Myślę, że gdybyśmy nie popełnili ich tak wiele, to mecz mógłby potoczyć się inaczej. Nie wykorzystaliśmy naszych sytuacji do zdobycia bramki – w pierwszej połowie, na samym początku, mieliśmy dogodną sytuację na otwarcie wyniku. Na starcie drugiej części również mogliśmy zdobyć bramkę. Gole straciliśmy w bardzo nieszczęśliwy dla nas sposób i na pewno nie możemy w przyszłości dopuszczać do takich błędów. Czy nie uważasz, na podstawie pierwszych spotkań rundy wiosennej, że naszym największym problemem jest skuteczność? Bowiem kreujemy sytuacje, tylko mamy pewne problemy ze zdobywaniem goli. Tak, myślę, że możemy być zadowoleni z tego, ile kreujemy sytuacji bramkowych. Ale jesteśmy niezadowoleni, że zdobyliśmy tylko jedną bramkę w ostatnich dwóch meczach. Uważam jednak, że w następnych spotkaniach to się zmieni, będziemy strzelać więcej goli i na pewno mniej tracić. Czy myślisz, że dwa tygodnie przerwy od ligowego grania, mogą sprawić, że Wasze głowy po tym dzisiejszym spotkaniu trochę się wyczyszczą i może to zadziałać pozytywnie na drużynę? My do tego podejdziemy tak samo jak co tydzień. Przeanalizujemy mecz, później – za kilka dni – wymażemy go z pamięci. W piątek czeka nas sparing z Rakowem i przez czas przerwy, która nas czeka, będziemy się przygotowywać do tygodnia z trzema meczami – dla nas bardzo ważnego w kontekście tabeli. Jestem przekonany, że po dzisiejszym meczu nikt nie zwiesi głowy i będziemy pracować jeszcze mocniej. Rozmowa z Aleksandrem Paluszkiem: Jakie dostrzegasz przyczyny porażki z Zagłębiem? Co dzisiaj nie zagrało? Aleksander Paluszek: Szczerze mówiąc, ciężko coś powiedzieć, ponieważ w kolejnym meczu dobrze wyglądamy z piłką i tracimy bramkę po naszych głupich błędach. Na takie błędy nie ma miejsca w 1 lidze. Zagłębie to wykorzystało i druga praktycznie przesądziła o wyniku spotkania, chociaż walczyliśmy do końca. Czy Zagłębie Was trochę zaskoczyło tym wysokim podejściem? Zagrało bowiem trochę inaczej niż w poprzednich meczach. Wiedzieliśmy, że mogą podejść wyżej. To też było w ich przypadku trochę mieszane – trochę stali niżej, później podchodzili wysoko. Wiedzieliśmy o tym, bo trener nam o tym powiedział. Nie byliśmy tym zaskoczeni i sobie z tym radziliśmy. Odbiegając od dzisiejszego spotkania, chciałbym zapytać na koniec o Twoje odczucia związane z powołaniem do młodzieżowej reprezentacji. Czy to dla Ciebie duże wyróżnienie i motywacja do dalszej pracy? Na pewno! Gra z orzełkiem na piersi to jest motywacja i coś bardzo pozytywnego dla piłkarza. Po to się trenuje i gra w meczach, żeby występować też w reprezentacji. I myślę, że to jest taki dodatkowy bodziec do ciężkiej pracy.

Przegrywamy z Zagłębiem

W dzisiejszym spotkaniu rozgrywanym w ramach 24. kolejki Fortuna 1 Ligi nasza drużyna przegrała z Zagłębiem Sosnowiec 1:2. Piłkarze trenera Jakuba Dziółki zafundowali nam emocjonującą końcówkę spotkania, lecz ostatecznie nie zdołali strzelić bramki wyrównującej. Już w 1. minucie spotkania świetną dwójkową akcję przeprowadzili Kamil Lukoszek i Piotr Nocoń. Ofensywny pomocnik Skry napędził atak naszej drużyny, a później – po zagraniu od naszego wahadłowego – oddał groźny strzał, który po rykoszecie minimalnie minął bramkę Michała Gliwy. W 10. minucie Zagłębie po raz pierwszy próbowało zagrozić naszej bramce. Po rzucie rożnym nasi defensorzy najpierw powstrzymali Oliveirę, a chwilę później zablokowali strzał Mateusza Bodziocha. Szczęścia próbował także snajper Zagłębia, Szymon Sobczak, lecz jego strzał na pełnym spokoju złapał do koszyka golkiper naszej drużyny, Mateusz Kos. W początkowej fazie spotkania nie oglądaliśmy zbyt wielu sytuacji podbramkowych, lecz z pewnością należy zwrócić uwagę na fakt, iż gracze trenera Jakuba Dziółki byli bardzo dobrze zorganizowani i skoncentrowani w defensywie. Ponadto potrafiliśmy wysoko odebrać futbolówkę, lecz brakowało nam nieco precyzji w rozegraniu. W 30. minucie Szymon Pawłowski wpadł w nasze pole karne i próbował dogrywać piłkę przed bramkę, lecz po raz kolejny sytuacje bardzo dobrze wyjaśnili defensorzy Skry. Na próbę byłego reprezentanta Polski odpowiedział Piotr Nocoń, który uwolnił się od rywali i uderzył z dystansu. Piłka jednak przeleciała obok słupka. Groźnie pod bramką naszych rywali zrobiło się także po zagraniu za linię obrony do Macieja Masa. Nasz napastnik stanął przed dobrą szansą, lecz był na niewielkim spalonym. W końcówce pierwszej połowy podeszliśmy nieco wyżej pod pole karne Zagłębia, a pressing naszych piłkarzy przyniósł oczekiwane efekty. Potrafiliśmy odebrać piłkę pod bramką rywala i stworzyć zagrożenie. W 45. minucie z okazji skorzystał Bartosz Baranowicz, który został sfaulowany na skraju pola karnego. Uderzenie z rzutu wolnego jednego z naszych zawodników zostało jednak zablokowane. Podopieczni trenera Jakuba Dziółki bardzo mocnym akcentem rozpoczęli drugą część gry. Znacząco zdynamizowali swoje poczynania, wysoko „usiedli” na rywalach i stworzyli dwie bardzo groźne sytuacje pod bramką Zagłębia. Najpierw strzał Kamila Lukoszka zatrzymał Michał Gliwa, a chwilę później świetną akcję przeprowadził Adam Olejnik. Środkowy pomocnik Skry wpadł z piłką w pole karne rywali i oddał płaski strzał, który minimalnie minął lewy słupek bramki sosnowiczan. Piłkarze Zagłębia odpowiedzieli groźnym uderzeniem Wojciecha Szumilasa, który z okolic 17. metra – z półwoleja – strzelił tuż ponad bramką Mateusza Kosa. W kolejnej akcji nasi zawodnicy faulem powstrzymywali Szymona Pawłowskiego przed naszym polem karnym. Uderzenie z rzutu wolnego odbił Mateusz Kos, lecz rywal jako pierwszy dopadł do futbolówki, a nasi defensorzy musieli ratować się faulem. Arbiter wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł Szymon Sobczak i strzałem w środek bramki pokonał naszego golkipera. Zagłębie wyszło na jednobramkowe prowadzenie. Po straconym golu podopieczni trenera Dziółki nieco zbliżyli się pod bramkę rywali. W 67. minucie świetnie w pole karne centrował Bartłomiej Burman. Do piłki doskoczył Piotr Nocoń, lecz kapitan naszej ekipy uderzał głową ponad bramką Gliwy. Kilka minut później groźnie z wolnego uderzał Wojciech Szumilas. Piłka jednak odbiła się od jednego z naszych zawodników i minęła bramkę Mateusza Kosa. W 81. minucie błąd naszych defensorów wykorzystał Szymon Sobczak, który znalazł się w sytuacji sam na sam i płaskim strzałem podwyższył prowadzenie Zagłębia. Podopieczni trenera Jakuba Dziółki dobrze zareagowali na straconą bramkę, wszak już kilka minut później zdobyli gola kontaktowego. Świetną centrę Piotra Noconia z rzutu rożnego na gola zamienił Krzysztof Ropski, dzięki czemu wróciliśmy do gry! Już w doliczonym czasie świetnie środkiem pola ruszył Bartosz Baranowicz, który został sfaulowany w okolicach 25. metra od bramki Gliwy. Do piłki podszedł znany z atomowego uderzenia Adam Mesjasz, lecz jego strzał zatrzymał mur złożony z sosnowiczan. Piłka jednak ponownie trafiła pod nogi naszego środkowego defensora, który ponownie próbował zaskoczyć golkipera rywali, lecz piłka po jego strzale minęła bramkę Gliwy o kilka metrów. To była jedna z ostatnich szans naszej drużyny. Po dzisiejszym przegrany spotkaniu z Zagłębiem, teraz czekają nas dwa tygodnie przerwy od ligowego grania. Wierzymy, że nasza drużyna wróci do rywalizacji z wielką energią i entuzjazmem. Skra Częstochowa – Zagłębie Sosnowiec 1 – 2 0 – 1 – Szymon Sobczak 57′ 0 – 2 – Szymon Sobczak 82′ 1 – 2 – Krzysztof Ropski 88′ Skra Częstochowa: Kos – Mesjasz, Paluszek, Winiarczyk – Burman, Baranowicz, Olejnik (69’ Ropski), Lukoszek, Nocoń, Pyrdoł (62’ Kwietniewski) – Mas Zagłębie Sosnowiec: Gliwa – Jończy (84’ Duriska), Dalić, Bodzioch – Borowski, Oliveira, Szumilas, Gojny, Pawłowski (76’ Kamiński), Bryła (71’ Banaszewski) – Sobczak (84’ Sanogo)

Ważne starcie z Zagłębiem!

W najbliższą niedzielę (20 marca) nasza drużyna zmierzy się z Zagłębiem Sosnowiec w ramach 24. kolejki Fortuna 1 Ligi. Z uwagi na położenie w tabeli obu zespołów, weekendowa konfrontacja jawi się jako niezwykle istotna w kontekście zapewnienia sobie względnego spokoju w ligowej stawce. Spotkanie rozpocznie się o godzinie 18.00 na Stadionie Ludowym w Sosnowcu. Podopieczni trenera Jakuba Dziółki w pierwszych spotkaniach rundy wiosennej udowodnili, że są w wysokiej dyspozycji. Mierzyli się z zespołami, które posiadają ambicje dotyczące awansu na najwyższy szczebel rozgrywkowy w Polsce. I o ile w przegranym starciu z liderem, Miedzią Legnica, nasza drużyna sprawiała nieco słabsze wrażenie, o tyle w kolejnych meczach – z Podebskidziem (1:1) i Sandecją (0:0) – piłkarze Skry pokazali bardzo wysoką jakość. W ostatnich dwóch spotkaniach wykreowali sporą liczbę sytuacji podbramkowych, długimi momentami dominując i górując nad rywalami w wielu boiskowych aspektach. Początek rundy w wykonaniu naszego zespołu stworzył również kilku nowych bohaterów. Mamy tutaj na myśli chociażby Bartosza Baranowicza, który dzięki swojej ciężkiej pracy przebił się do podstawowej jedenastki, a jego postawa jasno wskazuje na to, że nie zamierza zbyt łatwo oddawać miejsca w składzie. Bardzo dobrze spisują się także gracze, którzy do Skry dołączyli zimą. Świetnie wkomponowali się w sprawnie funkcjonującą maszynę prowadzoną przez trenera Jakuba Dziółkę. Do tej pory nasz zespół zgromadził na swoim koncie 29 punktów i zajmuje 12. lokatę w ligowej tabeli. Wciąż zdecydowanie bliżej nam do strefy barażowej o awans do ekstraklasy aniżeli do miejsc spadkowych. Niedzielny mecz jawi się jednak jako szczególnie ważny w kontekście utrzymania komfortu i spokoju w kolejnych tygodniach. Sytuacja Zagłębia Sosnowiec jest nieco trudniejsza, wszak podopieczni trenera Artura Skowronka, z dorobkiem 22 punktów, plasują się na 15. pozycji w ligowej tabeli. Stomil Olsztyn, zajmujący 16. lokatę – oznaczającą spadek – ma jedynie dwa „oczka” mniej, stąd śmiało można postawić tezę, że dla naszych niedzielnych rywali spotkanie ze Skrą ma bardzo duże znaczenie. Gracze trenera Skowronka z pewnością mają wystarczający potencjał, by utrzymać się na zapleczu ekstraklasy, więc nie ulega wątpliwości, że czeka nas trudny mecz. Jeśli chcielibyście więcej dowiedzieć się o drużynie Zagłębia, zajrzyjcie do naszego porannego artykułu. Na koniec warto przypomnieć, że w pierwszym spotkaniu pomiędzy oboma zespołami padł bezbramkowy remis. Mamy jednak przeczucie, że w niedzielę nasi piłkarze odpowiednio nastawią celowniki i będą walczyć o kolejne, niezwykle cenne ligowe punkty! **** Transmisję z niedzielnego spotkania możecie śledzić, wykupując PPV pod linkiem: skraczestochowa.statscore.com bądź inwestując w sportowy pakiet w aplikacji Polsat Box Go – https://bit.ly/PolsatBoxGoF1L

Przedstawiamy Zagłębie Sosnowiec

Już w niedzielę nasi piłkarze rozegrają kolejne ligowe spotkanie. Tym razem podopieczni trenera Jakuba Dziółki zmierzą się z Zagłębiem Sosnowiec. Ze względu na położenie w tabeli naszych rywali, starcie na stadionie przy ulicy Kresowej urasta do miana pojedynku dużej wagi. W związku z tym, chcielibyśmy przedstawić Wam bliżej zespół prowadzony przez Artura Skowronka. Zacznijmy od prezentacji kilku ważnych momentów w dziejach klubu, który został założony w 1906 roku. Za najlepszy czas w historii funkcjonowania Zagłębia, kibice z pewnością uznają lata sześćdziesiąte i siedemdziesiąte minionego wieku. Wówczas sosnowiczanie wznosili krajowe laury z dużą regularnością, stanowiąc jeden z najsilniejszych piłkarsko ośrodków w Polsce. W całej swojej historii Zagłębie czterokrotnie sięgało po mistrzostwo. Ponadto kilkukrotnie triumfowało w krajowym pucharze. Łącznie piłkarze z Sosnowca spędzili 36 sezonów w najwyższej klasie rozgrywkowej. Ostatnio na najwyższym szczeblu występowali w sezonie 2018/2019. I chociaż działacze Zagłębia z pewnością chcieliby jak najszybciej wrócić do elity, to na razie muszą walczyć o utrzymanie w Fortuna 1 Lidze. Z dorobkiem 22 punktów Zagłębie plasuje się obecnie na ostatnim bezpiecznym, 15. miejscu w stawce. Sosnowiczanie nie najlepiej weszli w rundę wiosenną, bowiem w pierwszym spotkaniu zremisowali z Odrą Opole (1:1), a następnie schodzili z boiska pokonani w starciach z GieKSą Katowice i GKS – em Tychy. Nie zmienia to jednak faktu, iż trener Artur Skowronek – w przeszłości prowadzący m.in. Wisłę Kraków czy Widzew Łódź – ma do dyspozycji zawodników o dużym potencjale. I chociaż Zagłębie traci sporo goli (34), to jak na zespół z dolnej połówki tabeli – także bardzo dużo strzela (29). W związku z powyższym nietrudno dojść do konkluzji, iż szczególną uwagę należy zwrócić na ofensywę naszych rywali. Najlepszym snajperem zespołu jest autor dwunastu trafień, Szymon Sobczak. Nadużyciem z pewnością nie będzie stwierdzenie, iż mobilny snajper rozgrywa swój najlepszy sezon w karierze. Skuteczny 29 – latek niedawno zapowiadał, że chciałby ponownie spróbować swoich sił w ekstraklasie i wydaje się, że w tym momencie jest na dobrej drodze, by osiągnąć swój cel. Sobczaka wspiera m.in. Szymon Pawłowski, który na najwyższym krajowym szczeblu rozegrał blisko 300 spotkań. Przez lata stanowił o sile Zagłębia Lubin, a potem stanowił istotny punkt układanki, którą współtworzył w poznańskim Lechu. Kilkanaście razy wystąpił również w reprezentacji Polski, zwracając uwagę selekcjonerów umiejętnością dryblingu, kreatywnością i nieźle ułożoną stopą. I chociaż 35 – latek nie jest już tak dynamiczny jak kiedyś, to w dalszym ciągu stanowi wartość dodaną dla Zagłębia Sosnowiec. W bieżącym sezonie sześciokrotnie trafiał do siatki rywala. Jesteśmy jednak przekonani, że nasi piłkarze po raz kolejny staną na wysokości zadania. Poprzednie spotkania w ich wykonaniu jasno wskazują na to, że są na najlepszej drodze do tego, by pierwszy raz w tym roku zgarnąć pełną pulę.

Na Jeden Kontakt: Bartosz Baranowicz

W kolejnej odsłonie „Na Jeden Kontakt” porozmawialiśmy z Bartoszem Baranowiczem. Poznajcie bliżej środkowego pomocnika, który przedarł się do podstawowej jedenastki i jest bardzo ważną postacią naszego zespołu. Twój piłkarski wzór? Bartosz Baranowicz: Thiago Alcantara Najlepszy kumpel z szatni? Jest ich kilku, ale najlepszy kontakt mam z Alkiem Paluszkiem, Kamilem Lukoszkiem i Szymonem Szymańskim. Liga, w której najbardziej chciałbyś zagrać? Bundesliga. Najlepszy zawodnik, przeciwko któremu grałeś? Wydaje mi się, że Dani Ramirez i Radosław Murawski. Jak spędzisz wolny dzień? Z rodziną albo dziewczyną. W jaki sposób motywujesz się przed meczem? Chyba jak większość, lubię posłuchać dobrej muzyki.

Czas na starcie z Medykiem Konin

Jutro piłkarki Skry Ladies Częstochowa rozegrają spotkanie 1/8 finału Pucharu Polski. Awans do wyżej wspomnianej fazy rozgrywek to niewątpliwie duży sukces podopiecznych trenerki Marty Miki, ale i okazja, by zmierzyć się z zespołami z najwyższego szczebla w kraju. Jutrzejszego wieczoru na Stadion Miejski przy ul. Loretańskiej zawitają zawodniczki Medyka Konin. Nasze piłkarki staną naprzeciw klubu o bogatej w sukcesy historii. „Pielęgniarki” – bo właśnie taki pseudonim noszą reprezentantki ekipy z Wielkopolski – czterokrotnie zostawały mistrzyniami kraju. Ponadto wiele razy wznosiły w górę Puchar Polski i z powodzeniem występowały w Lidze Mistrzów. Obecnie zespół z Konina występuje w Ekstralidze, plasując się na 6. pozycji w ligowej stawce. Szkoleniowcem drużyny jest Roman Jaszczak, który w przeszłości prowadził m.in. zespół reprezentacji Polski kobiet. Przed zawodniczkami Marty Miki trudne zadanie, lecz już po ostatnim spotkaniu ligowym nasza trenerka dostrzegała mnóstwo pozytywów, które ze starcia z Medykiem może wynieść jej drużyna: – Na pewno każdy mecz chcemy wygrać, bez względu na to z kim przychodzi nam się mierzyć. O to chodzi w sporcie, żeby wygrywać. Wiadomo, że gramy z wielokrotnym mistrzem Polski, więc dla moich dziewczyn to kolejne doświadczenie. Po każdym meczu z tak renomowanym przeciwnikiem mają większą świadomość tego nad czym mają pracować, co zrobić, żeby w przyszłości grać w ekstralidze. Podchodzimy do tego meczu na spokojnie. Chcemy sprawić niespodziankę i zobaczymy co się wydarzy w środę – mówiła trenerka Skry Ladies. Na początku rundy wiosennej kadra naszych piłkarek została nieco przetrzebiona przez kontuzje, stąd inauguracja rundy nie przebiegła po ich myśli. Wysoka porażka w Rzeszowie była jednak najpewniej tylko wypadkiem przy pracy, wszak już w niedzielnym, bezbramkowo zremisowanym spotkaniu z Polonią Środa Wielkopolska, zawodniczki Skry prezentowały znacznie wyższy poziom. Znając umiejętności i charakter zawodniczek Skry Ladies, pewni jesteśmy jedynie tego, że jutro czeka nas wspaniałe widowisko. Zapraszamy na Loretańską do kibicowania naszym piłkarkom. Początek spotkania 1/8 finału Pucharu Polski planowany jest na godzinę 18.00.

Udany weekend dla zawodników wypożyczonych

Większość z zawodników naszej drużyny, którzy zimą trafili na wypożyczenia do innych klubów, miniony weekend może zaliczyć do bardzo udanych. Ich występy jasno pokazują, iż po powrocie do Skry, mogą stanowić realną wartość dodaną dla ekipy trenera Jakuba Dziółki. Dawid Wojtyra i Sebastian Rogala przebywają na wypożyczeniu w drugoligowym Sokole Ostróda. W niedzielę zmierzyli się z liderem tabeli, Stalą Rzeszów. I choć ostatecznie to drużyna z Podkarpacia zwyciężyła 3:2, to nasi piłkarze wpisali się na listę strzelców i wydatnie przyczynili się do dobrego występu drużyny z województwa warmińsko – mazurskiego. Wojtyra w imponującym stylu wygrał rywalizację z obrońcami Stali i płaskim strzałem pokonał golkipera rywali, otwierając wynik spotkania. Z kolei Rogala zameldował się na placu gry w 76. minucie, a chwilę później popisał się kapitalnym golem z dystansu, który śmiało może kandydować do miana „bramki kolejki”. Zapytaliśmy więc młodego, środkowego pomocnika o jego odczucia związane z niedzielnym trafieniem i wypożyczeniem do Sokoła Ostróda. – Na ten moment, nie mogłem chyba trafić lepiej, żeby dalej się rozwijać – mówi Sebastian Rogala –Mamy młodą drużynę, a co za tym idzie – każdy chce iść mocno do przodu. Zadanie, żeby utrzymać się w 2 lidze, jest trudne, ale piłka nie takie rzeczy widziała. W ostatni weekend byliśmy blisko pokonania najlepszej drużyny w stawce, do tego udało mi się strzelić piękną bramkę. Takie chwile na pewno napędzają do dalszej pracy – zakończył jeden z bohaterów rywalizacji Sokoła ze Stalą Rzeszów. Z kolei Filip Arak przebywa na wypożyczeniu w Polonii Warszawa. Środkowy obrońca nie pojawił się na boisku w pierwszym ligowym spotkaniu, lecz nie zamierza składać broni w walce o pierwszy skład. W miniony weekend „Czarne Koszule” nie rozegrały meczu ligowego, lecz w sparingowym starciu zmierzyły się z Polonią Iłowo. Stołeczna drużyna zwyciężyła 7:0, a 20 – letni piłkarz wypożyczony ze Skry Częstochowa rozegrał 45 minut. Artur Kowalczyk od początku rundy wiosennej występuje w zespole Unii Rędziny. Młody, utalentowany golkiper szybko wywalczył sobie miejsce w podstawowej jedenastce czwartoligowca, gwarantując wysoką jakość i pewność w interwencjach. W weekend wystąpił w spotkaniu ze Śląskiem Świętochłowice. Daniel Błędowski, wypożyczony do MKS – u Kluczbork, spotkanie z rezerwami Górnika Zabrze oglądał z perspektywy ławki rezerwowych. Pamiętajmy jednak, że mówimy o zawodniku obdarzonym dużym potencjałem, potrafiącym nie tylko dobrze bronić, ale i wnieść dodatkową wartość do gry ofensywnej zespołu. W związku z tym jesteśmy przekonani, że boczny defensor, który jesienią występował w zespole rezerw Skry, będzie walczył o pierwszy skład trzecioligowca. Podsumowanie występów zawodników wypożyczonych: Dawid Wojtyra (Sokół Ostróda) – 90. minut i gol ze Stalą Rzeszów (2:3) Sebastian Rogala (Sokół Ostróda) – od 76. minuty i gol ze Stalą Rzeszów (2:3) Filip Arak (Polonia Warszawa) – 45. minut w sparingu z Polonią Iłowo (7:0) Daniel Błędowski (MKS Kluczbork) – na ławce w starciu z Górnikiem II Zabrze (0:0) Artur Kowalczyk (Unia Rędziny) – 90. minut ze Śląskiem Świętochłowice (0:2)

Aleksander Paluszek w “Jedenastce” 23. kolejki Fortuna 1 Ligi

Aleksander Paluszek znalazł się w najlepszej jedenastce 23. kolejki Fortuna 1 Ligi według tygodnika „Piłka Nożna”. W starciu z Sandecją Nowy Sącz młody środkowy obrońca imponował spokojem i pewnością w defensywie. Ponadto był niezwykle groźny pod bramką rywala. W pierwszej fazie spotkania Paluszek oddał bardzo groźny strzał głową, który minimalnie minął bramkę Dawida Pietrzkiewicza, a na samym początku drugiej odsłony trafił w słupek. Stale wygrywał pojedynki w obronie i umiejętnie wyprowadzał piłkę, uruchamiając bardziej ofensywnie usposobionych partnerów. Dziennikarze tygodnika „Piłka Nożna” opisali jego nominację słowami, z którymi trudno się nie zgodzić: „Mocny punkt w obronie czętochowian w starciu z Sandecją”. Jesteśmy przekonani, że za udanym początkiem rundy wiosennej w wykonaniu Aleksandra Paluszka, pójdą kolejne świetne występy na pierwszoligowych boiskach.

“Cieszę się, że w końcu mogę pomóc drużynie na boisku”

Adam Olejnik pojawił się na boisku w 33. minucie spotkania z Sandecją Nowy Sącz i rozegrał bardzo dobre zawody. Środkowy pomocnik zagrał w oficjalnym spotkaniu po raz pierwszy od marca minionego roku. To niezwykle istotne wydarzenie dla naszej drużyny w kontekście walki o ligowe punkty. Warto wspomnieć, że Olejnik przepracował z drużyną pełny okres przygotowawczy. Wprowadził bardzo dużo spokoju do gry naszego zespołu i regulował tempo gry, zawsze gwarantując wysoki poziom rozegrania piłki. Natomiast tuż przed spotkaniem z Miedzią, środkowy pomocnik złapał lekki uraz, który wykluczył go z rywalizacji w Legnicy i Bielsku – Białej. Najważniejsze jednak, że problemy zdrowotne Adama są już przeszłością, a trener Jakub Dziółka może korzystać z usług zawodnika, który bardzo wydatnie wpływa na poziom gry zespołu. Tuż po spotkaniu z Sandecją, zapytaliśmy Adama, jak piątkowa rywalizacja wyglądała z jego perspektywy. – Myślę, że byliśmy przygotowani na to, że w dzisiejszym meczu będą decydowały proste środki i rzeczywiście tak to wyglądało – mówił Adam Olejnik – To było spotkanie do jednej bramki, która co prawda nie wpadła, ale z perspektywy meczu, sądzę, że ten remis jest sprawiedliwy. Naszego gracza zapytaliśmy także o jego odczucia związane z powrotem na ligowe boiska: – Powrót planowałem trochę wcześniej, ale niestety przed meczem z Miedzią złapałem lekki uraz mięśniowy. No i dzisiaj też wróciłem nieco nietypowo, bo wszedłem na boisko w 35. minucie, tak naprawdę – bez rozgrzewki. Ale bardzo się cieszę, że w końcu wróciłem, jestem z drużyną i nareszcie mogę pomóc jej na boisku, a nie tylko obserwować z boku. Oby dalej tak to wyglądało – zakończył Adam Olejnik.

Skrót meczu z Sandecją

Zapraszamy do obejrzenia najciekawszych akcji z wczorajszego spotkania z Sandecją. Skrót meczu znajdziecie na stronie Polsatu Sport, pod tym linkiem: https://www.polsatsport.pl/film/skra-czestochowa-sandecja-nowy-sacz-00-skrot-meczu_7027241/?ref=wideo_kategoria