Zagłębie Sosnowiec wygrało ze Skrą 4:1 w meczu 13. kolejki Betclic 2. ligi. Tak wyglądała konferencja prasowa po tym meczu.
Autor: Bartłomiej Jejda
To nie był nasz dzień
Zagłębie Sosnowiec wygrało 4:1 ze Skrą Częstochowa w meczu 13. kolejki Betclic 2. ligi. Honorowe trafienie dla naszej skipy zanotował Piotr Owczarek. Warto wspomnieć, że ostatnie pół godziny Skrzacy grali w osłabieniu, a jakby tego było mało w 70. minucie straciliśmy Miłosza Garstkiewicza, który doznał kontuzji i opuścił boisko na noszach. Mamy nadzieję, że ze zdrowiem naszego bramkarza wszystko będzie w porządku, bowiem to jest teraz najważniejsze. W trakcie ligowej premiery Arcelor Mittal Park był dla nas szczęśliwy. Jeszcze w ramach rozgrywek o punkty 1. ligi wygraliśmy 1:0. Co prawda od tego czasu wiele się zmieniło, jedno pozostało jednak constans – Skra zawsze na boisku daje z siebie wszystko. Dlatego też wierzyliśmy, że druga ligowa wizyta na obiekcie Zagłębia zakończy się zwycięstwem Skrzaków. Dominacja gospodarzy Tymczasem już w 2. minucie spotkania Szymon Zalewski przeciął podanie między naszymi piłkarzami w okolicach środkowej linii boiska, podprowadził piłkę przez kilkanaście metrów, przerzucił na lewą stronę do Bartosza Snopczyńskiego, który sprytnie wypatrzył wbiegające w bezpośrednie okolice naszej bramki Emanuela Agbora. Na szczęście lot piłki zdołał zmienić wracający Gabriel Estigarribia i napastnik Zagłębia dotknął futbolówki, ale ręką. W 5. minucie pojedynku po kolejnej stracie w okolicach dwudziestego metra na uderzenie zdecydował się Miłosz Pawlusiński, jednak piłkę zmierzającą w okienko bramki na poprzeczkę zdołał odbić Garstkiewicz. Były to jasne sygnały, że musimy mieć się na baczności. Podopieczni Dariusza Rolaka zapewne zdawali sobie z tego sprawę, lecz gospodarze nie mieli zamiaru się zatrzymywać. W 7. minucie obok słupka uderzył Joel Valencia, a kilkanaście sekund później Snopczyński sprytną główką trafił w poprzeczkę. Nasi zawodnicy mieli spore problemy by opuścić własną połowę, a Zagłębie zdominowało pierwsze fragmenty pojedynku, co rusz zapędzając się w okolice szesnastego metra czy to po błędach indywidualnych Skrzaków, czy po dobrze skonstruowanych akcji. Pozostawało wierzyć, że prędzej czy później frustracja z powodu niewykorzystanych sytuacji zacznie odwracać wektor prowadzenia gry w kierunku Skry. Pierwszy strzał nasi zawodnicy oddali w 19. minucie pojedynku. Maksymilian Stangret wypatrzył wysoko ustawionego Kacpra Siutę i z połowy spróbował go zaskoczyć uderzeniem. Niestety, nie udało się. Zapomnijmy o tym Dwie minuty później głową zakończył naszą akcję Oliwier Kucharczyk. I co prawda piłka zatrzepotała w siatce, ale od zewnętrznej strony. Od właściwej zatrzepotała chwilę później i to w bramce strzeżonej przez Garstkiewicza. Na uderzenie niemal z linii szesnastego metra zdecydował się Bartosz Snopczyński i tym samym otworzył wynik spotkania. Nie minęły dwie minuty, a po podaniu Szymona Zalewskiego – który długo utrzymywał się przy linii bocznej pola karnego – piłkę przyjął sobie na ósmym metrze Andrzej Niewulis i pewnym uderzeniem umieścił ją w bramce, podwyższając prowadzenie sosnowiczan. Ci nie mieli zamiaru się zatrzymywać, bezlitośnie wykorzystując błędy naszej defensywy. Szczególnie groźnie zrobiło się w 30. minucie, kiedy w bardzo dobrej sytuacji znalazł się nieupilnowany Snopczyński, jednak uderzył wysoko ponad poprzeczką. Chwilę później w polu karnym odnalazł się Stangret, ale jego strzał z dość ostrego kąta i przy asyście obrońcy, zatrzymał golkiper Zagłębia. Z pewnością ta połowa była do zapomnienia. Zmiana stron Pierwsze minuty po zmianie stron upłynęły w miarę spokojnie. I chociaż próbowaliśmy przedostawać się bliżej bramki gospodarzy, to oni stworzyli jako pierwsi groźniejszą sytuację. Mało tego w 52. minucie sosnowiczanie sugerowali w dużym zamieszaniu w naszym polu karnym zagranie ręką jednego z naszych defensorów, jednak arbiter, pan Szymon Rutkowski nie dostrzegł przekroczenia przepisów. Ewidentnie jednak to gospodarze przejmowali ponownie inicjatywę. W 54. minucie choćby Grzegorz Janiszewski po kolejnym kornerze płaskim strzałem chciał zaskoczyć Garstkiewicza i gdyby nie przytomność naszego bramkarza, mogłoby mu się to udać. Ostatnie pół godziny w osłabieniu W 60. minucie czerwoną kartkę obejrzał Oliwier Kucharczyk, który na linii szesnastego metra nieprzepisowo zatrzymał jednego z rywali. Bezpośrednio z rzutu wolnego uderzył Bartosz Boruń, ale znów na wysokości zadania stanął Garstkiewicz. Podobnie jak kilkanaście sekund później, kiedy efektownier wybronił główkę przeciwnika. Na szczęście gol i tak nie zostałby uznany, bowiem arbiter boczny dopatrzył się pozycji spalonej. Do sporej kontrowersji doszło kilka chwil później. Kiedy w polu karnym padł Agbor i długo nie podnosił się z murawy. Ostatecznie arbiter nie przerwał gry i nie wskazał na jedenasty metr, ale dopiero powtórki mogłyby pokazać czy faktycznie wszystko odbyło się zgodnie z przepisami. Kontuzja Garstkiewicza Wszystko to jednak przestawało mieć znaczenie w 69. minucie. Wówczas bowiem Garstkiewicz interweniując zderzył się ze Snopczyńskim. Pomimo interwencji naszego sztabu medycznego bramkarz Skry nie był w stanie kontynuować gry i pięć minut później oklaskiwany przez kibiców opuścił boisko na noszach. Nie zdążyliśmy się pozbierać z tej sytuacji, a goście za sprawą Snopczyńskiego trafili po raz trzeci. Jest pierwsze trafienie! Na szczęście zdołaliśmy odpowiedzieć. Wrzucana z prawej strony piłka długo przelatywała przez pole karne, minęła zawodników, a także Siutę, który źle wyliczył jej lot, aż wreszcie znalazła się w posiadaniu chwilę wcześniej wprowadzonego Piotra Owczarka, który umieścił ją przy bliższym słupku. Chociaż gospodarze wciąż nacierali szukaliśmy bramki kontaktowej. W 82. minucie faktycznie futbolówka zatrzepotała w siatce za sprawą nieustępliwego Stangreta, jednak sędzia szybko ukrócił naszą radość uniesioną chorągiewką. Zanim usłyszeliśmy końcowy gwizdek gospodarze trafili jeszcze raz. Zagłębie zainkasowało pewne trzy punkty, natomiast my musimy o tym spotkaniu jak najszybciej zapomnieć – oczywiście po wyciągnięciu konkretnych wniosków. To nie był po prostu nasz dzień. Mamy nadzieję, że wkrótce humory poprawi nam informacja, że ze zdrowiem Miłosza Garstkiewicza wszystko jest w porządku. Bo właśnie to jest w tym momencie najważniejsze. Betclic 2. liga – 13. kolejka Zagłębie Sosnowiec – Skra Częstochowa 4:1 (2:0) 1:0 Bartosz Snopczyński (23’), 2:0 Andrzej Niewulis (25’), 3:0 Bartosz Snopczyński (76’), 3:1 Piotr Owczarek (78’), 4:1 Kamil Biliński (90’+8) Zagłębie: Siuta – Janiszewski, Niewulis, Sukhostkyi – Pawlusiński (77’ Uchnast), Zalewski (86’ Duda, 90’+7 Zawojski), Boruń, Mularczyk (86’ Paszczela), Valencia – Agbor, Snopczyński (77’ Biliński) Skra: Garstkiewicz (74’ Kramarz) – Lorenc, Estigarribia, Kucharczyk – Stec, Ławrynowicz (74’ Wróbel), Sobczak (74’ Owczarek), Kaczorowski, Niedbała (63’ Sadowski), Nocoń (86’ Kroczek) – Stangret
Kolejny wymagający sprawdzian
Przed młodymi piłkarzami Skry kolejny wymagający sprawdzian. Na Loretę przyjeżdża ekipa, która ma zamiar namieszać na szczycie II ligi śląskiej. Mecz z AKS Mikołów odbędzie się w niedzielę o godzinie 11:30. Wstęp po zakupie biletu w cenie 10 złotych. W sezonie 2020/21 AKS Mikołów opuścił szeregi IV-ligowców, chociaż bez wątpienia piłkarze i kibice tego klubu mieli czego żałować. Do dziesiątego, bezpiecznego miejsca w tabeli zabrakło im zaledwie… czterech punktów! Wydawało się więc, że szybko wrócą na piąty poziom rozgrywkowy, jednak w klasie okręgowej spędzili trzy długie sezony. Najpierw rywalizację o awans przegrali o jeden punkt z rezerwami Zagłębia Sosnowiec, rok później sezon zakończyli na rozczarowującym – trzecim – miejscu, za plecami Sparty Katowice i rezerw Ruchu Chorzów. Wreszcie w ubiegłym sezonie dopięli swego i po zwycięstwie w śląskiej IV grupie klasy okręgowej znaleźli się… na tym samym poziomie rozgrywkowym. Wszystko z związku z reformą ligi, zgodnie z którą pomiędzy klasą okręgową a IV ligą utworzona została V liga, czyli II liga śląska. Dla ambitnych piłkarzy z Mikołowa, to jednak ważny krok w realizacji celu, którym jest sukcesywny rozwój sportowy. W bieżących rozgrywkach z pewnością AKS liczył na nieco więcej, póki co jednak plasuje się dopiero na szóstym miejscu. Porażki z Szombierkami Bytom, rezerwami Zagłębia Sosnowiec czy z Zalchem Zniczem Kłobuck (aż 2:6) sprawiły, że klub z Mikołowa przestał liczyć się w gronie ekip bezpośrednio walczących o awans, jednak nic nie jest przesądzone i nie jest powiedziane, że za jakiś czas podopieczni trenera Marcina Domagały nie zbliżą się do ścisłej czołówki. Dlatego też w Mikołowie nikt nie wyobraża sobie straty punktów z drużynami z dołu tabeli, a taką obecnie jest Skra Płomień. Młodzi podopieczni Tomasza Szymczaka zdecydowanie lepiej jednak grają niż punktują i doprawdy niewiele brakło, by nasz dorobek punktowy wyglądał efektowniej. Nie ma jednak co patrzeć za siebie. Piłkarze Skry chcieliby wzorem starszych kolegów z domowego obiektu uczynić małą twierdzę. Ostatni remis z faworyzowanymi Szombierkami Bytom to symptom, że możemy zacząć to realizować. W imieniu naszych młodych piłkarzy zapraszamy w niedzielne przedpołudnie na Loretę. Gwarantujemy, że warto! II liga śląska – 10. kolejka Skra Płomień Częstochowa – AKS Mikołów Niedziela, 13 października, godz. 11:30 Miejski Stadion Piłkarski przy ulicy Loretańskiej w Częstochowie Wstęp: 10 złotych
Jedziemy do Sosnowca
Przed naszą ekipą kolejny ważny pojedynek. Tym razem udajemy się do Sosnowca na starcie z tamtejszym Zagłębiem. Mecz odbędzie się w sobotę, o godzinie 16:30. Bezpośrednią transmisję ze spotkania będzie można śledzić za pomocą aplikacji TVP Sport i na stronie sport.tvp.pl. Kilka miesięcy temu wydarzyło się coś, czego chyba nikt się nie spodziewał. Zagłębie Sosnowiec opuściło szeregi pierwszoligowców i wylądowało w Betclic 2. lidze. Biorąc pod uwagę potencjał sportowy i organizacyjny dla całego środowiska piłkarskiego w naszym kraju bez wątpienia był to szok. Sosnowiczanie dość szybko jednak się otrząsnęli i po przebudowie struktur na kilku poziomach rozpoczęli misję: powrót na zaplecze PKO BP Ekstraklasy. Początek był naprawdę udany. Zagłębie wygrało pierwsze trzy mecze, pokonując Olimpię Grudziądz, Rekord Bielsko-Biała i Resovię Rzeszów. Patrząc z perspektywy czasu szczególnie ważne wydawałoby się to ostatnie zwycięstwo, tym bardziej, że ekipa ze stolicy Podkarpacia plasuje się obecnie w górnych rejonach tabeli. Niestety od tego momentu coś się zacięło. A konkretnie od rozgrywanego trzy dni po meczu z Resovią pojedynku Rundy Wstępnej Pucharu Polski z Sandecją Nowy Sącz. Grając na poziomie Betclic 3. ligi Sandecja, po trafieniu Mikołaja Kwietniewskiego, wygrała 1:0, eliminując wyżej sklasyfikowany zespół z dalszej rywalizacji. W ośmiu następnych pojedynkach ligowych Zagłębie wygrało tylko dwukrotnie – w Kaliszu i z GKS-em Jastrzębie. Oprócz tego zanotowało trzy remisy i trzy porażki. Mimo wszystko w Sosnowcu nie wpadają w panikę. – Za cel przyjęliśmy awans do I ligi w ciągu dwóch lat. Po tym czasie będzie można rozliczać naszą pracę – powiedział dla “Przeglądu Sportowego” dyrektor sportowy Zagłębia, Grzegorz Kurdziel. – Mamy długoterminową wizję, która zakłada, że drużyna zacznie regularnie osiągać sukcesy na miarę swojego potencjału. Chociaż nasz najbliższy rywal nie może złapać właściwego rytmu z pewnością jest faworytem czekającej nas potyczki. Tym bardziej, że będzie gospodarzem. – Na nasze mecze domowe średnio przychodzi ponad pięć tysięcy ludzi i naszym obowiązkiem jest dla nich wygrywać. Nie ma takiej drużyny w tej lidze, której u siebie nie bylibyśmy w stanie pokonać – dodaje Kurdziel. Ale i Skrzacy mają swoje cele. Niedawno Maksymilian Stangret, w rozmowie z nami, przyznawał, że chociaż nie chce zapeszać jesteśmy w stanie po sobotnim spotkaniu powiększyć swój dorobek. – Ostatnie trzy domowe mecze, to trzy zwycięstwa i mecze zagrane bardzo solidnie, przede wszystkim w obronie. Uważam, że ten aspekt bardzo mocno poprawiliśmy i do Sosnowca jedziemy z nastawieniem, by przełamać tę passę zwycięstwo-przegrana i dać drugie zwycięstwo z rzędu. To będziemy się starali zrealizować. Przede wszystkim do Sosnowca jedziemy powalczyć. A z jakim efektem? To pokaże czas. Mamy nadzieję, że uda się dopisać do tabeli kolejne punkty, a ponieważ Skrzacy nie uznają kompromisów i albo wygrywają, albo przegrywają, liczymy na pełną pulę. Betclic 2. liga – 13. kolejka Zagłębie Sosnowiec – Skra Częstochowa Sobota, 12 października 2024, godz. 16:30 Transmisja: sport.tvp.pl oraz aplikacja TVP Sport Sędziują: Szymon Rutkowski (sędzia główny, Bydgoszcz), Michał Sobczak (sędzia asystent), Marcin Sadowski (sędzia asystent), Maciej Górski (sędzia techniczny) Zagłębie Sosnowiec, historia klubu Chociaż Zagłębie Sosnowiec nigdy nie zdobyło tytułu mistrza Polski, jest klubem z długą i bogatą tradycją. Historia piłki nożnej w Sosnowcu sięga pierwszej dekady XX wieku. Dopiero jednak czasy powojenne sprawiły, że sport – w tym piłka nożna – zaczął przybierać coraz wyraźniejsze formy strukturalne i organizacja rozgrywek ligowych w sposób pośredni przełożyła się na funkcjonowanie poszczególnych klubów. Piłkarze z Sosnowca na dłużej zagościli w elicie w połowie lat 50-tych, z miejsca stając się jedną z ważniejszych sił w polskim futbolu. W 1955 wywalczyli wicemistrzostwo Polski, ustępując zaledwie o jeden punkt Legii Warszawa. I chociaż krótko później na chwilę opuścili szeregi najwyższej klasy rozgrywkowej w naszym kraju szybko wrócili mocno akcentując swoją obecność. Początek lat 60-tych to okres największych sukcesów klubu z Sosnowca. Seria medali (trzy brązowe, dwa srebrne) mistrzostw Polski, dwukrotne wzniesieniu Pucharu Polski – wszystko to sprawiło, że poprzeczka oczekiwań kibiców ustawiona została bardzo wysoko. Lata 70-te przyniosły zaledwie jeden (jak się okazało ostatni aż do teraz) medal mistrzostw Polski oraz dwukrotnie Puchar Polski. Ten, wywalczony 6 maja 1978 roku, w starciu z Piastem Gliwice, jest ostatnim sukcesem tego zasłużonego dla naszej piłki klubu. Klubu, który w latach późniejszych przechodził różne zawirowania i ostatecznie rywalizuje na trzecim poziomie rozgrywkowym. Nie jest to jednak miejsce Zagłębia. I w Sosnowcu wszyscy doskonale zdają sobie z tego sprawę. Zagłębie Sosnowiec, kadra 2024/25 BRAMKARZE: Mateusz Kabała, Mateusz Kos, Kacper Siuta OBROŃCY: Bartosz Boruń, Aleksiej Bykow, Grzegorz Janiszewski, Roko Kurtovic, Andrzej Niewulis, Mikołaj Staniak, Artem Sukhostki, Paweł Szostek, Szymon Zalewski POMOCNICY: Bartosz Chęciński, Mateusz Duda, Piotr Marciniec, Piotr Mielczarek, Patryk Mularczyk, Miłosz Pawlusiński, Łukasz Uchnast, Joel Valencia, Bartosz Zawojski NAPASTNICY: Emmanuel Agbor, Kamil Biliński, Bartosz Paszczela, Bartosz Snopczyński SZTAB: Marek Saganowski (trener), Grzegorz Kurdziel (dyrektor sportowy), Bartłomiej Bobla (asystent), Marek Marciniak (asystent), Marcin Nawrat (trener przygotowania fizycznego), Matko Perdijic (trener bramkarzy), Grzegorz Buczek (masażysta), Marcel Płachta (kierownik drużyny), Mirosław Janosz (kierownik techniczny)
Transmisja meczu z Zagłębiem
W najbliższą sobotę piłkarze Skry udadzą się do nieodległego tak bardzo Sosnowca, by z tamtejszym Zagłębiem powalczyć o punkty Betclic 2. ligi. Transmisję z tego pojedynku przeprowadzi aplikacja TVP Sport. W bieżącym sezonie Betclic 2. ligi nie uznajemy kompromisów – albo wygrywamy, albo przegrywamy. Zwykle swój dorobek powiększamy o trzy oczka w meczach domowych. Właśnie trzy ostatnie pojedynki na Lorecie zakończyły się zwycięstwem ekipy prowadzonej przez Dariusza Rolaka. Po raz ostatni – i de facto pierwszy – z delegacji wróciliśmy z tarczą na początku sierpnia. Wówczas pokonaliśmy Olimpię Elbląg 1:0. W sobotę pojawi się okazja na to, by podreperować swoje statystyki w meczach wyjazdowych. Udajemy się bowiem do Sosnowca, na pojedynek z Zagłębiem. Zdegradowany kilka miesięcy temu klub miał jak najszybciej wrócić na zaplecze PKO BP Ekstraklasy, jednak po imponującym początku ekipa z Sosnowca straciła nieco impet. Wydaje się, że punktem przełomowym było starcie Pucharu Polski z Sandecją Nowy Sącz, które Zagłębie przegrało. Od tego momentu piłkarze z Sosnowca wygrali tylko dwa razy! Wszystko to sprawiło, że wypadli poza pierwszą szóstkę. Z pewnością faworytem sobotniego meczu będą gospodarze, jednak warto mieć na uwadze, że Skrzacy z meczu na mecz prezentują się coraz lepiej. Nic nie jest więc przesądzone. Bez wątpienia warto śledzić przebieg najbliższego pojedynku, z którego bezpośrednią transmisję przeprowadzi za pośrednictwem swojej aplikacji oraz strony sport.tvp.pl TVP Sport. Początek sobotniego meczu o godzinie 16:30.
Emocjonujący czwórmecz
Piłkarze z łączonego rocznika 2018 i 2019 mają za sobą pełen sportowych emocji weekend. Rozegrali bowiem czwórmecz z kolegami z miejscowych klubów. Przy ulicy Kopalnianej Skrzacy z rocznika 2018/19 zmierzyli się z Rakowem Częstochowa, Stradomiem Częstochowa i starszymi kolegami ze Skry z rocznika 2017. – Tego dnia najważniejsza była dobra zabawa, a każdy strzelec bramki był oklaskiwany przez wszystkich zgromadzonych kibiców – relacjonują trenerzy Bartek Gałkowski i Marek Juszczyk. – Dużo pojedynków 1 na 1, mnóstwo bramek i granie bez przerwy to to, co tygryski lubią najbardziej. Jednocześnie zapraszamy wszystkie chętne dzieciaki z roczników 2018 i młodszych do treningów! Wszelkich niezbędnych informacji udzielą trenerzy: Bartek Gałkowski 726 731 007 Marek Juszczyk 781 135 664
“Trzy szybkie z…” Maksymilianem Stangretem
Maksymilian Stangret trafił do naszej ekipy na początku sierpnia i od razu dał się poznać z jak najlepszej strony. Najpierw zanotował trafienie w Kołobrzegu, podczas meczu Rundy Wstępnej Pucharu Polski, a następnie zagwarantował nam trzy punkty w Elblągu. Wypożyczony z GKS-u Tychy 19-latek już czterokrotnie trafił do bramek rywali w bieżącym sezonie. Raz miało to miejsce podczas meczu z Kotwicą w Pucharze Polski, a trzykrotnie w pojedynkach o punkty Betclic 2. ligi. W ostatnim starciu z Chojniczanką Chojnice co prawda nie zanotował gola, ale po jego podaniu do siatki futbolówkę skierował Jakub Niedbała, natomiast kilka chwil wcześniej sprokurował rzut wolny, od którego ciąg zdarzeń doprowadził do bramki otwierającej wynik. To chyba wystarczające powody, by zaprosić go na “trzy szybkie”. Trafienie w Pucharze Polski, trzy gole w lidze, asysta w ostatnim meczu… Czy te liczby, które wykręcasz, zadowalają Cię czy możemy spodziewać się, że w najbliższym czasie wejdziesz na jeszcze wyższe obroty? Codziennie mocno pracuję nad tym, aby z tygodnia na tydzień w każdym kolejnym meczu dawać jak najwięcej. Staram się nie myśleć za bardzo o tych liczbach, tylko skupiam się na tym, żeby jak najlepiej zagrać w danym meczu. Oczywiście te liczby w mojej głowie nie są zadowalające, ale kiedy za bardzo się na nich skupiam i o nich myślę, wtedy za bardzo się “spinam” i coraz mniej wtedy wychodzi. Dlatego chcę po prostu jak najlepiej grać, a te liczby, jak już nieraz mówiłem, przychodzą z czasem. Im lepiej wyglądam, tym pewniej się czuję i tym więcej może zyskać na tym zespół i moje wyniki indywidualne. Można powiedzieć, że z Lorety uczyniliśmy swoją twierdzę. Trzy ostatnie mecze, to trzy zwycięstwa. Pora przywieźć coś z delegacji, więc jak sądzę do Sosnowca jedziemy po trzy oczka? Nie chcę zapeszać, ale rzeczywiście ostatnie trzy domowe mecze, to trzy zwycięstwa i mecze zagrane bardzo solidnie, przede wszystkim w obronie. Uważam, że ten aspekt bardzo mocno poprawiliśmy i do Sosnowca jedziemy z nastawieniem, by przełamać tę passę zwycięstwo-przegrana i dać drugie zwycięstwo z rzędu. To będziemy się starali zrealizować. Czeka nas intensywny tydzień. Zagramy trybem sobota – środa – sobota. Jak zapatrujesz się na perspektywę tak częstego grania? Lubisz taki rytm czy wolisz standardowe mecze raz w tygodniu? Ja bardzo się cieszę z takiego terminarza. Kocham grać mecze, kocham być na boisku i grać o punkty. Zawsze mnie to bardzo motywuje, żeby być przygotowanym do każdego kolejnego meczu. Dużo bardziej wolę i lubię grać mecze o stawkę niż trenować, więc dla mnie szykuje się super tydzień. Mecz co trzy dni, nie ma nic lepszego.
Skoczył na głęboką wodę i… robi robotę
W najnowszym numerze “Piłki Nożnej” znaleźć można artykuł na temat naszego trenera, Dariusza Rolaka. Trzeba przyznać, że w Skrze robi świetną robotę, czego efektem cztery ligowe zwycięstwa. Kiedy Dariusz Rolak został ogłoszony trenerem Skry dla większości kibiców był postacią anonimową. Umówmy się, przeciętny fan nie śledzi z wypiekami na twarzy meczów drużyn młodzieżowych, a to właśnie tam, przez niemal dekadę, wypracowywał swój warsztat trener Rolak. Objęcie sterów przez Rolaka to klasyczne win-win obu stron. Skra zyskała trenera ze świeżym spojrzeniem, dopiero uczącego się seniorskiej piłki, natomiast szkoleniowiec nie miał nic do stracenia, bowiem klub ledwie kilka dni wcześniej uzyskał informację o tym, że będzie grał na trzecim poziomie rozgrywkowym w miejsce Raduni Stężyca. Zespół budowany naprędce, również przy udziale trenera Rolaka, szybko się wykrystalizował i – mając na uwadze, że nie ma czasu – stał się ekipą sprawiającą niespodzianki. Obecnie Skrzacy mają na koncie cztery ligowe zwycięstwa i zaczynają łapać kontakt z ekipami plasującymi się wyżej, co jeszcze niedawno było nie do pomyślenia. Garstka ludzi tworzy coś, co ma szansę dokonać niemożliwego. Nic więc dziwnego, że frontman naszego sztabu szkoleniowego coraz częściej zwraca uwagę dziennikarzy. We wtorkowym numerze tygodnika “Piłka Nożna” znaleźć można artykuł o Dariuszu Rolaku. Z treści można dowiedzieć się nieco więcej o kulisach jego odejścia z Akademii Legii oraz o tym, że… swoich podopiecznych w Legii nazywał “nazwiskami graczy Interu, jeśli prezentowali podobne cechy lub grali na tej samej pozycji”. A jak odnosi się do pracy w Skrze w rozmowie z mediami zewnętrznymi? – Doceniam to, co robi nasz zespół. To efekt naszej pracy, natomiast jestem realistą i wiem, że nie będziemy wygrywać seriami […] Nie uważam jednak, że nasz los jest przesądzony. My jesteśmy tego samego zdania! A Was zachęcamy do zakupienia wtorkowego wydania “Piłki Nożnej” i lektury artykułu “Skok trenera Rolaka na głęboką wodę”!
Dwóch piłkarzy Skry w jedenastce kolejki
Oliwier Kucharczyk i Jakub Niedbała znaleźli się w jedenastce 12. kolejki Betclic 2. ligi. To rzecz jasna pokłosie świetnego występu przeciwko Chojniczance Chojnice. Przypomnijmy, że piątkowy mecz zakończył się zwycięstwem Skrzaków 2:0. Piątkowy mecz z Chojniczanką Chojnice miał w naszych oczach kilku bohaterów. Na pierwszy plan wysuwają się oczywiście strzelcy bramek – Piotr Nocoń i Jakub Niedbała, ale nie możemy zapominać o Miłoszu Garstkiewiczu (fenomenalnie wybronił sytuację przy bezbramkowym remisie) czy Maksymilianie Stangrecie, który sprokurował rzut wolny – po którym arbiter podyktował jedenastkę – oraz zanotował asystę przy trafieniu Niedbały. A jeśli dodamy do tego piłkarzy wykonujących mnóstwo pracy nieopisanej liczbami mogliśmy się spodziewać, że ktoś indywidualnie wyróżniony zostanie. I rzeczywiście tak się stało. Tygodnik “Piłka Nożna” umieścił w jedenastce minionej kolejki aż dwóch naszych reprezentantów. W gronie wyróżnionych znaleźli się Oliwier Kucharczyk i Jakub Niedbała. O trafieniu Niedbały już wspominaliśmy. To już jego trzecia bramka w sezonie, zdobyta w trzech ostatnich meczach, co jest jasnym sygnałem, że nasz ofensywny pomocnik zaczyna wchodzić na wysokie obroty. Wyróżnienie dla Oliwiera Kucharczyka może być nieco zaskakujące, jednak kiedy spojrzymy na tytaniczną pracę, jaką młody stoper wykonuje w trakcie meczów, a także fakt, że posiada spore umiejętności związane z prowadzeniem piłki przy nodze, co jest niejednokrotnie zarzewiem ofensywnych akcji Skry, jego nominacja stanie się jak najbardziej oczywista. Jedenastka 12. kolejki Betclic 2. ligi według tygodnika “Piłka Nożna”: Frątczak (Hutnik) – Noiszewski (Pogoń), Kareta (Rekord), O. Kucharczyk (Skra) – Korczakowski (Pogoń), Jaroń (Pogoń), Niedbała (Skra), Kort (Świt) – T. Kaczmarek (Olimpia G.), Świderski (Rekord), Torres (Wieczysta)
Szkoda pierwszej połowy
Rezerwy naszego klubu uległy 1:2 Odrze Miasteczko Śląskie w weekendowym meczu V ligi. Trafienie dla naszej ekipy zanotował Konrad Magnuszewski. Z wyjazdem do Miasteczka Śląskiego wiązaliśmy spore nadzieje. Nasi piłkarze tracili bowiem tylko oczko do rywali, a ostatnie pojedynki i styl prezentowany przez naszą młodą ekipę pozwalały wierzyć, że jesteśmy w stanie wywieźć z delegacji zdobycz punktową. Niestety pierwsza połowa pojedynku mocno skomplikowała nasze plany. Goście wyszli na prowadzenie już w 8. minucie a przed upływem drugiego kwadransa zdobyli drugą bramkę. – Pomimo, iż prowadziliśmy grę, to ciężko nam się stwarzało sytuacje w starciu z rywalem, który bronił całym zespołem przed własnym polem karnym – relacjonuje trener Tomasz Szymczak. – Ponadto wiedzieliśmy, że stały fragment gry i kontratak, to najmocniejsze strony Odry i w taki sposób straciliśmy dokładnie dwie bramki. Nie oznacza to jednak, że nie mieliśmy swoich szans w pierwszej odsłonie spotkania. Kilkadziesiąt sekund po pierwszym gwizdku arbitra stanęliśmy przed świetną okazją, jednak nie udało się umieścić futbolówki w siatce. O ile pierwsze czterdzieści pięć minut nie przebiegało po naszej myśli, o tyle po zmianie stron mecz wyglądał już całkiem inaczej. – W pełni zdominowaliśmy rywala, który rzadko opuszczał swoją połowę – kontynuuje nasz szkoleniowiec. – Oddaliśmy dużą ilość strzałów, ale bramkarz gospodarzy spisywał się bardzo dobrze i tylko raz udało się go pokonać. – Na pewno nie jesteśmy usatysfakcjonowani tym wynikiem, bo robiliśmy wszystko, żeby mecz wygrać. Zabrakło nam jednak na to czasu. Biorąc pod uwagę, w jakim stylu rozpoczęliśmy ten mecz wcale nie musieliśmy go przegrać, bo od momentu rozpoczęcia drugiej połowy nasza gra zmieniła się na duży plus, jednak zabrakło przede wszystkim skuteczności – zakończył trener Szymczak. Przed naszymi piłkarzami dwa domowe mecze. W niedzielę o 11:30 podejmiemy AKS Mikołów, natomiast w środę rozegramy zaległe spotkanie z Unią Rędziny. Chociaż obie ekipy plasują się w górnych rejonach tabeli nie ukrywamy, że liczymy na wzbogacenie swojego dorobku. HKS Odra Miasteczko Śląskie – Skra Płomień Częstochowa 2:1 (2:0) Bramka dla Skry: 2:1 Konrad Magnuszewski (63’) Skra Płomień: Kramarz – Leśniak-Paduch, Korzeniewski (46’ Despet), Magnuszewski, Niedzielski, Kołodziejczyk (35’ Cieślak), Sukiennicki (65’ Garczarek), Merta (46’ Waluda), Noworyta, Kaczmarek, Tomzik (85’ Kożuch)