Wygrały i mogą świętować awans

Samo zwycięstwo Ladies w Środzie Wielkopolskiej nie dawało jeszcze gwarancji awansu do Orlen Ekstraligi. Wiele zależało od pojedynku pomiędzy Resovią Rzeszów i Lechem Poznań. A ponieważ Ladies nie pozostawiły złudzeń Polonii zaś Resovia przypieczętowała triumf w lidze piłkarki Skry już teraz mogą świętować awans do Orlen Ekstraligi! O znaczeniu meczu z Polonią Środa Wielkopolska już pisaliśmy. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że ewentualne zwycięstwo da naszym zawodniczkom praktycznie przepustkę do Orlen Ekstraligi bowiem trudno było wyobrazić sobie, by na Lorecie podopieczne Patryka Mrugacza straciły punkty z Ząbkovią Ząbki. Tak się jednak ułożyło, że nawet ewentualna porażka w ostatnim meczu sezonu nie odbierze naszym Paniom awansu do Orlen Ekstraligi. Wszystko przez to, że Resovia Rzeszów przypieczętowała zwycięstwo w Orlen 1 Lidze, wygrywając z rewelacją rundy wiosennej, Lechem UAM Poznań 4:1. Najważniejsze jednak, że Ladies zrobiły swoje i wywiozły ze Środy Wielkopolskiej trzy punkty, chociaż nie było łatwo. W pierwszych minutach nasz zespół dał się zepchnąć do obrony niskiej, a Polonia przez stałe fragmenty gry stwarzała zagrożenie pod naszą bramką. – Przetrwaliśmy jednak ten trudny moment, zresztą nie pierwszy raz w sezonie, bo ten zespół trzyma się razem i dzisiaj po raz kolejny to pokazał – przekazał nam zaraz po meczu trener Mrugacz. Ladies zmieniły ustawienie, co zmieniło obraz spotkania. – Przede wszystkim zmieniła się jednak nasza mentalność, energia i pojawiła się pewność siebie – podkreśla szkoleniowiec Ladies. – Zagraliśmy świetnie w drugiej połowie, będąc najlepszą wersją siebie i mogliśmy ten mecz zakończyć zdecydowanie wyższym wynikiem. To jednak nie jest ważne. Liczy się to, co ten zespół dzisiaj zrobił. Dziś mogę powiedzieć krótko: zasługujemy na ten awans! A my zgadzamy się z opinią Patryka Mrugacza i Skrze Ladies gratulujemy awansu do Orlen Ekstraligi kobiet! Polonia Środa Wielkopolska – FC Skra Ladies Częstochowa 0:2 (0:1) 0:1 Justyna Chudzik (45’, asysta: Pola Lulkowska), 0:2 Justyna Matusiak (63’, asysta: Stefania Wodarz) FC Skra Ladies: Szulc – Baszewska, Ozieriańska, Czechowska – Wodarz, Lulkowska (83’ N. Młynek), Dubiel, Szmatuła, Liczko – Matusiak, Chudzik (78’ Nierychło) Fot.: Tomasz Jeziorski

Bolesna porażka [RELACJA]

Skra Częstochowa przegrała w Kaliszu 1:4 w ostatnim meczu sezonu. Bramkę dla naszego zespołu zdobył Przemysław Sajdak. W związku z tym, że Olimpia Grudziądz wygrała 2:1 w Krakowie o utrzymaniu zadecydowała mała tabelka między Olimpiami z Grudziądza i Elbląga oraz Skrą. Niestety nasi piłkarze wypadli w niej najsłabiej i w tym momencie żegnają się ze szczeblem centralnym. Trzydzieści trzy kolejki 2. ligi rozegrano, by… nic nie było jeszcze wiadomo. Zarówno jeśli chodzi o kwestię awansu jak i utrzymania. O tak dwa odmienne cele walczyły drużyny, które w sobotnie popołudnie spotkały się na Stadionie Miejskim w Kaliszu. Gospodarze mieli wciąż szanse na awans do Fortuna 1 Ligi, natomiast Skrzacy mieli realne szanse na utrzymanie. Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem wszyscy sprawdzili poziom naładowania telefonów, bowiem wszystkie mecze kolejki kończącej sezon rozgrywane były o tej samej porze. Kaliszanie śledzili to, co dzieje się w Puławach, gdzie Wisła podejmowała Pogoń, natomiast kibice Skry odświeżali przede wszystkim wyniki spotkań w Bytomiu, gdzie Polonia grała z Lechem II oraz w Krakowie, gdzie Hutnik mierzył się z Olimpią Grudziądz. Nie bez znaczenia pozostawały też wydarzenia mające miejsce w Chojnicach. Szukanie bramki Najlepiej było jednak wygrać i wszelkie kalkulacje odłożyć na bok. Z takim nastawieniem obie drużyny wyszły na boisko, co przełożyło się na dużą intensywność już od pierwszego gwizdka. Pod naszą bramką zamieszało się już w 3. minucie spotkania, jednak obyło się bez konsekwencji, bowiem uderzenie zablokowali nasi defensorzy. Skrzacy szukali swoich okazji i takie nadarzyły się w 8. minucie. Najpierw bowiem ładnie po ziemi przymierzył Igor Ławrynowicz, a chwilę później mocno sprzed pola karnego uderzył Olivier Wypart, jednak na drodze lotu piłki znalazł się jeden z piłkarzy gospodarzy. Otwarcie wyniku W 13. minucie spotkania wynik otworzyli kaliszanie. Wszystko rozpoczęło się od straty na trzydziestym piątym metrze naszej połowy. Piłka znalazła się w posiadaniu Nestora Gordillo, który podprowadził ją sobie po czym potężnie uderzył. Z biegiem czasu inicjatywę zaczęli przejmować kaliszanie, kreując sobie lepsze sytuacje, jednak nasi zawodnicy nie mieli zamiaru składać broni. W 20. minucie piłkę w środku pola przechwycił Mikołaj Łabojko, wypatrzył na lewej stronie pola karnego Jana Ciućkę, który zakręcił rywalami w polu karnym, jednak po strzale piłka odbiła się od jednego z naszych piłkarzy i opuściła boisko. Chwilę później niebezpiecznie zrobiło się pod bramką Skry. W doskonałej sytuacji znalazł się Hubert Sobol, jednak na nasze szczęście przestrzelił. W 25. minucie ponownie dał o sobie znać Ciućka. Maciej Krakowiak co prawda złapał piłkę, jednak futbolówka wyleciała mu z dłoni i dopiero za drugim razem golkiperowi KKS-u udało się ją opanować. Gol numer dwa i sprawdzanie wyników Chociaż nasi piłkarze próbowali dośrodkowań w pole karne czy strzałów z dystansu, to KKS – jak już wspomnieliśmy – był groźniejszy. I potwierdził to w 37. minucie, kiedy ofiarna gra na prawym skrzydle i uratowanie piłki przed opuszczeniem boiska poskutkowała tym, że w ogromnym zamieszaniu pod bramką, w której stał Jakub Rajczykowski, najlepiej odnalazł się Michał Bednarski, kierując futbolówkę za linię bramkową. Tuż przed przerwą nasi piłkarze przeprowadzili kolejną składną akcję. Z perspektywy trybun wydawało się, że faulowany w polu karnym był Mateusz Maćkowiak, jednak arbiter nie miał wątpliwości, że do niczego nie doszło. Nasz wahadłowy nie był jednak w stanie kontynuować gry i został zniesiony przez kolegów do szatni, a w jego miejsce pojawił się Mateusz Winciersz. W przerwie rozpoczęła się wnikliwa analiza sytuacji w tabeli. Niestety Olimpia Grudziądz prowadziła w Krakowie 1:0 i w związku z tym, że w tabeli tworzonej na bieżąco trzy drużyny zgromadziły po 40 punktów – Olimpia Elbląg, Skra Częstochowa i Olimpia Grudziądz, do uszeregowania drużyn wykorzystywano małą tabelkę, w której Skrzacy wypadali najsłabiej i w tym momencie to nasz zespół był jedną nogą w 3. lidze. Przede wszystkim trzeba było jednak wziąć wszystko w swoje ręce. Wydaje się, że szczególną uwagę trzeba było zwrócić na dokładność, przez którą kilkukrotnie straciliśmy piłkę. Walczymy! Od pierwszego gwizdka po zmianie stron nasi piłkarze wykazywali chęci odwrócenia wyniku. Utrzymywali się przy piłce, próbując konstruować akcje, ale gospodarze zachowywali czujność i spokój. W 50. minucie spotkania tuż przed polem karnym faulowany był Przemysław Sajdak. Trafił prosto w mur, jednak po ponowieniu akcji udało się wywalczyć rzut rożny. Kilkukrotnie próbowaliśmy wrzutek w pole karne, gdzie szukaliśmy przede wszystkim rosłego Macieja Masa, a także strzałów z dystansu. W 58. minucie jedną z tego typu prób podjął Ciućka, ale znów na drodze stanęli gospodarze. Kilkadziesiąt sekund później w doskonałej okazji znalazł się Sajdak, ale próbując minąć obrońcę stracił rozpęd i nie udało się zagrozić bramce strzeżonej przez Krakowiaka. Gospodarze odpowiedzieli uderzeniem z dystansu Mateusza Wysokińskiego, jednak tym uderzeniem nie mógł zaskoczyć Rajczykowskiego. Nim się obejrzeliśmy byliśmy po drugiej stronie boiska, gdzie próbę strzału podjął Tobiasz Kubik, jednak po rykoszecie piłka opuściła boisko. Łapiemy tlen… na moment Wreszcie swego dopiął Przemysław Sajdak, który świetnym uderzeniem na krótki słupek nie dał najmniejszych szans Krakowiakowi. Tak się jednak zdarzyło, że niemal w tej samej chwili na prowadzenie w Krakowie wyszła grudziądzka Olimpia, co w bieżącej sytuacji spychało nas pod kreskę. Jakby tego było mało w 66. minucie faulowany w polu karnym w zupełnie bezpiecznej sytuacji był Sobol i najskuteczniejszy piłkarz kaliszan sam wymierzył sprawiedliwość, podwyższając prowadzenie gospodarzy. Niewiele brakło, by pięć minut później Sobol ponownie wpisał się na listę strzelców, ale w doskonałej sytuacji ponownie nie trafił w światło bramki. Mijający czas nie był naszym sprzymierzeńcem, więc podopieczni Konrada Geregi robili wszystko, by odwrócić losy spotkania, choć wyglądało to na mission impissible. Tym bardziej, że gospodarze dobrze zbierali długie piłki i… nie mieli zamiaru się zatrzymywać. W 87. minucie spotkania, wykorzystując wolne przestrzenie na naszych tyłach, znów w dobrej sytuacji znalazł się Sobol, ale jego strzał obronił Rajczykowski. Chwilę później było już jednak po wszystkim bowiem do pustej bramki skierował futbolówkę Wojciech Maroszek. I było pozamiatane. Od Kalisza do Kalisza Trzy lata temu w Kaliszu Skra świętowała awans do Fortuna 1. Ligi. W tym samym miejscu trzy lata później żegna się ze szczeblem centralnym. Cóż więcej możemy napisać? KKS Kalisz – Skra Częstochowa 4:1 (2:0) 1:0 Nestor Gordillo (14’), 2:0 Michał Bednarski (37’), 2:1 Przemysław Sajdak (64’), 3:1 Hubert Sobol (67’Czytaj więcej

Nieoczekiwana porażka

Juniorzy młodsi B1 w miniony weekend przegrali w Radzionkowie z Ruchem 0:3. Chociaż gospodarze niedzielnego meczu znajdują się w dolnej strefie tabeli REKPOL I ligi wojewódzkiej w ostatnich meczach nie znajdowali pogromcy. Ruch od momentu wyjazdowej porażki na zakończenie majówki z GKS-em Jastrzębie zremisował z Rozwojem Katowice oraz Gwarkiem Zabrze, co oznaczało, że naszych zawodników czeka trudne wyzwanie. I tak rzeczywiści było. Co prawda nasi piłkarze stwarzali sobie sytuacje, jednak to goście trafiali do bramki. – Zespół z Radzionkowa był bardzo zdeterminowany i dobrze się bronił aż wreszcie otworzył wynik po naszym błędzie – przekazał nam trener, Mariusz Czok. – Musieliśmy gonić wynik i zaczęliśmy popełniać proste błędy. Ruch dobrze wykorzystywał fazę przejściową i stwarzał zagrożenie w naszym polu karnym. Chociaż Skrzacy posiadali przewagę w posiadaniu piłki i stwarzali sobie sytuacje bramka rywali wydawała się być zaczarowana. Ruch natomiast wykorzystywał zdarzające się w obronie błędy i zdobywał bramki, którymi przypieczętował zwycięstwo. – Byliśmy dzisiaj bardzo nieskuteczni pod bramką rywala i popełniliśmy za dużo błędów, które miały wpływ na jakość naszej gry – podsumował szkoleniowiec naszych juniorów młodszych. Ruch Radzionków – Skra Częstochowa 3:0 (1:0) Skra B1: Foltyński – Skwarczyński, Małysz, D. Leśniak, Kozłowski, Lis (65’ H. Kwaśnik), Teperski, Wolski (65’ Kapral), Woźniak, Figzał, Mądry (80’ Dors)

Finiszujemy! [ZAPOWIEDŹ]

Już w sobotę jeden z najważniejszych meczów tego sezonu. Nasi piłkarze udadzą się do Kalisza, gdzie zmierzą się z tamtejszym KKS-em. Początek meczu o godzinie 14:00. Bezpośrednią transmisję ze spotkania przeprowadzi Pilot WP oraz TVP Sport. Nim się obejrzeliśmy minęły trzydzieści trzy kolejki drugoligowej rywalizacji. Droga, którą rozpoczęliśmy 22 lipca ubiegłego roku w Krakowie kończy się 25 maja w Kaliszu. Za nami długi sezon. Na podsumowania przyjdzie jeszcze czas. Nie poznaliśmy jeszcze wszystkich rozstrzygnięć bowiem przed nami ostatni mecz sezonu. Mecz, który ma ogromne znaczenie zarówno dla Skry jak i dla naszego rywala, KKS-u Kalisz. Gospodarze jutrzejszego meczu wciąż mają szansę na bezpośredni awans do Fortuna 1 Ligi. Jeśli wygrają sobotni mecz, a Pogoń Siedlce potknie się po raz kolejny i oba zespoły zrównają się punktami, to właśnie kaliszanie będą mogli świętować awans. W przeciwnym wypadku czeka ich walka w barażach. Skra również ma o o co grać. Dwa punkty, które wymknęły nam się po remisie ze Stomilem Olsztyn, sprawiły, że walka o utrzymanie wciąż trwa. Oczywiście wiele zależy od wyników meczów między Polonią Bytom a Lechem II Poznań oraz Hutnika Kraków z Olimpią Grudziądz. Może się okazać, że nawet porażka w Kaliszu nie spowoduje degradacji Skry. Z Poznania docierają wieści, iż w ostatnim meczu sezonu nie zagrają Maksymilian Dziuba (pauzuje za kartki) oraz Szymon Pawłowski (doznał kontuzji przed meczem z Hutnikiem Kraków). Obaj łącznie zdobyli w kończącym się sezonie 14 bramek, więc ich strata powoduje duży kłopot u Artura Węski. Z drugiej jednak strony szkoleniowiec, który meczem w Bytomiu kończy przygodę z rezerwami Lecha, może skorzystać z kilku zawodników pierwszego składu i zapewne to uczyni. Nie ma jednak co ukrywać, że wszystko może być w naszych rękach. Wystarczy wygrać w Kaliszu. O możliwych wariantach i rozstrzygnięciach pisaliśmy tutaj: Jak zwykle zatem nie kalkulujemy tylko gramy o pełną pulę. Podopieczni Konrada Geregi w trakcie minionych miesięcy udowodnili, że w starciach z zespołami wyżej klasyfikowanymi radzą sobie o wiele lepiej niż z drużynami z dołu tabeli. Jesienią wygraliśmy z KKS-em 4:1 i jest to jeden z przykładów potwierdzających przytoczoną powyżej regułę. – Statystyka pokazuje, że tak jest, ale nie wracałbym do meczu jesiennego, bo był to całkowicie inny etap i zupełnie inaczej wyglądała wówczas drużyna – zauważa trener naszej ekipy, Konrad Gerega. – Runda wiosenna ma zawsze to do siebie, że weryfikuje drużynę. Na pewno jesteśmy dobrze nastawieni i damy z siebie 101%. Tak jest w piłce nożnej, że kiedy nie idzie, ktoś w końcu cię dopadnie. Ta runda nie jest udana w naszym wykonaniu, chociaż gramy dobrze w piłkę, kreujemy sytuacje, problem pojawia się w momencie wykorzystania tych okazji. Tak naprawdę nie ma dla nas znaczenia czy gramy z górą czy z dołem tabeli. Każdy przeciwnik jest taki sam, każdemu zależy na zwycięstwie. Na bazie ostatniego meczu ze Stomilem możemy rzeczywiście uważać, że ten „dół” nam nie leży. W naszym zespole panuje pełna mobilizacja. Zawodnicy są mocno zmotywowani, by w ostatnim meczu sezonu udowodnić swoją wartość oraz drzemiący w nich potencjał. Jak wyglądały przygotowania do zbliżającego się pojedynku? – Przygotowania zaczęły się od tego, że musieliśmy oczyścić głowy chłopaków, bo jednak ten mecz ze Stomilem siedzi mocno w głowie – przyznaje szkoleniowiec Skry. – Byliśmy blisko celu, którego nie osiągnęliśmy. Do spotkania z Kaliszem podchodzimy jednak spokojnie, przygotowujemy się jak do każdego meczu, chociaż oczywiście świadomość emocjonalna tego spotkania jest odczuwalna, bo klub stoi nad przepaścią, którą dzisiaj jest spadek do 3. ligi. Nie planowaliśmy tego, ale runda wiosenna jest w naszym wykonaniu po prostu słaba. Nie punktujemy regularnie, oddajemy punkty u siebie, nie jesteśmy skuteczni i w tym upatrywałbym powodu dla którego znaleźliśmy się w tym miejscu, w którym jesteśmy. Pływamy nad kreską i wszystko zależy od nas. Sami sobie musimy pomóc. Co będzie zatem kluczem do sukcesu w sobotnie popołudnie? – Kluczem będzie na pewno, żeby zarządzać w odpowiedni sposób spotkaniem i myśleć o tym, aby korzystać ze swoich momentów, bo innych może już nie być – zakończył trener Gerega. KKS Kalisz – Skra Częstochowa Sobota, 25 maja, godz. 14:00 Transmisja: TVP Sport, Pilot WP

Mieszane nastroje

Juniorzy młodsi B2 w ostatnich dniach najpierw wygrali z KP GKS Tychy w meczu wyjazdowym w ramach I ligi wojewódzkiej juniorów młodszych B2, a następnie ulegli w Wodzisławiu Śląskim Rapidowi. Intensywny czas za naszymi juniorami młodszymi B2, którzy w ciągu zaledwie kilku dni rozegrali dwa mecze w ramach I ligi wojewódzkiej. Mają po nich mieszane uczucia. Granie rozpoczęło się w sobotę, 18 maja, kiedy to wybrali się do Tychów na mecz z GKS-em. Już w pierwszej połowie podkreślili swoją wyższość, prowadząc do przerwy 2:0. – Mieliśmy kontrolę nad przebiegiem meczu – relacjonuje trener Mariusz Czok. – Co prawda pierwsza część spotkania, do mniej więcej dwudziestej minuty, charakteryzowała się sporym chaosem oraz dużą ilością faz przejściowych i dopiero po upływie tego czasu zaczęliśmy kontrolować grę. Lepiej graliśmy w obronie niskiej, czego efektem były odbiory i w konsekwencji zdobyte bramki. W drugiej części pojedynku styl gry naszej drużyny wyglądał już lepiej, i chociaż po błędzie w obronie zespół gospodarzy zdobył bramkę, dającą mu nadzieję na odrobienie strat, Skrzacy niemal natychmiast odpowiedzieli, ostatecznie wygrywając 4:1. KP GKS Tychy – Skra Częstochowa 1:4 (0:2) Bramki dla Skry: 0:1 Kostrzewa (35’ – karny), 0:2 Tarnowski (39’), 0:3 Glizniewicz (53’), 1:4 Radwański (82’) Skra B2: Gołąbek (45’ Szymczyk) – Tarnowski, Kostrzewa, Gembała, Klekot, Kołodziejczyk (45’ Radwański), Glizniewicz (60’ Kemuś), Karczewski, Przybyła (70’ Rajczykowski), Struzik (65’ Radło), Szega *** Spotkanie, które odbyło się cztery dni później (środa, 22 maja) zaczęło się w doskonały sposób dla Skry. W wyniku świetnej, składnej akcji podopieczni Mariusza Czoka otworzyli wynik meczu, co dodało animuszu naszym piłkarzom, dyktującym warunki gry. Zabrakło jednak wykończenia, co miało swoje konsekwencje w dalszej części spotkania. Kilka minut przed przerwą gospodarze doprowadzili do wyrównania. – Drugą część spotkania mogliśmy otworzyć bramką, która z tej sytuacji powinna paść. Rapid wysoko oraz agresywnie pod nas podszedł i w kluczowych sytuacjach, które sobie stworzył, wygrał pozycje i zdobył bramki, dające im zwycięstwo – kończy trener Czok. Rapid Wodzisław – Skra Częstochowa 3:1 (1:1) Bramka dla Skry: 0:1 Karczewski (7’, asysta: Bajor) Skra B2: Rajczykowski – Tarnowski (60’ Syrek, 75’ Struzik), Kostrzewa, Turek, Klekot (70’ Kołodziejczyk), Lis, Przybyła, Karczewski, Bajor, Gembała, Szega (45’ Czerkieski)

Obsada sędziowska sobotniego meczu

W sobotę odbędzie się ostatnia kolejka 2. ligi. Komunikat Polskiego Związku Piłki Nożnej rozwiał wszelkie wątpliwości odnośnie obsady sędziowskiej meczu pomiędzy KKS-em Kalisz a Skrą Częstochowa. Arbitrem głównym sobotniego meczu w Kaliszu będzie pan Piotr Rzucidło z Warszawy. Na liniach pomagać mu będą pan Michał Pierściński oraz pani Aleksandra Ulanowska, natomiast funkcję sędziego technicznego pełnił będzie pan Paweł Wrzeszczyński. W bieżącym sezonie Rzucidło nie miał jeszcze okazji sędziować meczu naszej ekipy. W poprzedniej kampanii, kiedy nasz zespół rywalizował na poziomie Fortuna 1 Ligi, trzykrotnie pełnił funkcję głównego rozjemcy w meczach z udziałem naszej ekipy. Po raz ostatni sędziował mecz Skry 12 marca 2023 roku w Sosnowcu. Pokazał wówczas pięć żółtych kartek i jedną czerwoną.

Przedstawiamy rywala: KKS Kalisz

Już w sobotę ostatni mecz sezonu. Tym razem zmierzymy się z KKS-em Kalisz. Historia kaliskiej piłki sięga lat 20-tych XX wieku. Wówczas, dokładnie w 1925 roku, powstał Kaliski Klub Sportowy. Zespół przez niemal dekadę musiał radzić sobie z problemami typowymi dla międzywojennego futbolu. Wreszcie w 1934 roku przejęty został przez właścicieli prężnie działających zakładów przemysłowych – braci Hugona i Wilhelma Mullerów. Był to impuls do rozwoju na różnych płaszczyznach, ponieważ klub był wówczas wielosekcyjny. Piłka nożna zajmowała jednak szczególne miejsce wśród zainteresowań lokalnej społeczności, która miała coraz więcej powodów do radości. Bielarnia Kalisz znalazła się bowiem w A-Klasie, będącej wówczas bezpośrednim zapleczem najwyższego poziomu rozgrywkowego. Niestety wojna przerwała rozwój klubu i po kilku latach pożogi trzeba było zaczynać od początku. W 1949 doszło do połączenia czterech klubów: odrodzonej po wojnie Bielarni, Garbarni, Drzewiarza i Pluszowni, co dało początek Włókniarzowi Kalisz. W połowie lat 70-tych klub stanął przed szansą awansu na drugi poziom rozgrywkowy. Dzięki zwycięstwu w lidze wojewódzkiej mógł brać udział w barażach, które rozpoczął od zwycięstwa z Polonią Bydgoszcz (3:1), a następnie wywalczył cenne remisy w pojedynkach ze Startem Łódź (2:2) i AZS-em Warszawa (1:1). Po pierwszej części rywalizacji kaliszanie przewodzili tabeli, jednak runda rewanżowa pogrzebała szanse na historyczny sukces. Blisko było również w sezonie 1977/78, kiedy to Włókniarz uplasował się na drugim miejscu w tabeli na trzecim froncie rozgrywkowym. W 1992 roku doszło do przemianowania nazwy klubu na Wistil Kalisz, co było wyraźnym nawiązaniem do przeszłości klubu, bowiem Wistil był ściśle związany z zakładami przemysłowymi braci Mullerów. Do nazwy KKS powrócono jednak jeszcze w tym samym sezonie. Dziesięć lat później doszło do kolejnej fuzji w historii organizacji. KKS połączył się z Prosną, ale nie zatrzymało to piętrzących się problemów, w związku z którymi KKS Prosna po zajęciu ostatniego miejsca w IV lidze w sezonie 2005/2006 został rozwiązany. Schedę przejął po nim KKS 1925 Kalisz, który powstał jeszcze w 2005 roku. Działacze rozpoczęli mozolną wędrówkę od B-Klasy w sezonie 2006/2007 i bardzo szybko zawędrowali na poziom III ligi. Średnio awans klasę wyżej następował co trzy sezony. W sezonie 2019/2020 po pięciu latach gry na czwartym poziomie rozgrywkowym kaliszanie przekroczyli próg poziomu centralnego, gdzie goszczą do dzisiaj. Już pierwszy sezon pobytu w II lidze mógł skończyć się awansem, jednak – jak wszyscy doskonale pamiętamy – po pokonaniu wyżej rozstawionych Wigrów Suwałki po rzutach karnych kaliszanie przegrali 0:3 ze Skrą, co pozbawiło ich szans na awans do Fortuna 1 Ligi. Kibice w tym niemal 100-tysięcznym mieście wierzą, że uda się to w tym roku. KKS 1925 Kalisz Barwy: niebiesko-biało-zielone Kadra: Bramkarze: Marcin Furtak, Maciej Krakowiak, Michał Stefaniak Obrońcy: Maciej Białczyk, Adam Dębiński, Mateusz Gawlik, Bartosz Gęsior, Bartosz Kieliba, Wiktor Smoliński, Jakub Staszak, Patryk Waliś Pomocnicy: Michał Bednarski, Adrian Cierpka, Dawid Głowacki, Oskar Kalenik, Wojciech Karasiewicz, Kamil Koczy, Bartłomiej Putno, Wiktor Staszak, Mateusz Wysokiński Napastnicy: Nestor Gordillo, Hubert Sobol, Filip Szewczyk, Mateusz Żebrowski

Kolejny mecz rocznika 2016

W poniedziałek, 20 maja, nasi młodzi piłkarze z rocznika 2016, zmierzyli się z Sokołem Wręczyca. Jak relacjonuje trener Jan Szwaja początek meczu w wykonaniu naszych zawodników nie był udany, przez co po kilku straconych bramkach musieli gonić wynik. – Z minuty na minutę chłopcy się rozkręcali, tworzyli coraz częściej sytuacje strzeleckie, przede wszystkim poprzez grę 1v1 – mówi trener Szwaja. – Pod bramką byliśmy w tym dniu bardzo nieskuteczni i mogliśmy zdobyć o wiele więcej goli. Mimo wszystko najważniejsze pozostaje cenne doświadczenie, które zebrali nasi młodzi piłkarze. – Był to mecz walki z naszej strony i na pewno nie byliśmy tego dnia zespołem słabszym. Jeśli poprawimy skuteczność i szybkość decyzji pod bramką w kolejnych meczach będzie tylko lepiej – zauważa opiekun rocznika 2016.

Kluczowy pojedynek

FC Skra Ladies rozegra w sobotę kluczowy pojedynek w kontekście gry o awans do Orlen Ekstraligi Kobiet. Zwycięstwo w Środzie Wielkopolskiej w znacznym stopniu przybliży Ladies do upragnionego celu. Po dwóch tygodniach przerwy Ladies wracają do ligowego grania. Do końca sezonu pozostają już tylko dwie kolejki. Pierwsza rozegrana zostanie w najbliższy weekend, natomiast finisz rywalizacji będzie miał miejsce 9 czerwca. Przede wszystkim musimy spojrzeć w tabelę. Tam na czele znajduje się Resovia Rzeszów, która zgromadziła 46 punktów. Pięć oczek mniej mają Ladies, natomiast 40-punktową zdobyczą mogą pochwalić się piłkarki Lecha Poznań. Co ciekawe w sobotę zawodniczki ze stolicy Wielkopolski goszczą na Podkarpaciu i mecz ten może dać wiele odpowiedzi. Jeżeli Resovia wygra, a Ladies wyjadą z pełną pulą ze Środy Wielkopolskiej już będziemy mogli świętować awans do Orlen Ekstraligi, a mecz z Ząbkovią pozostanie wyłącznie formalnością. Jeśli chodzi o naszego najbliższego rywala – Polonię Środa Wielkopolska, to warto podkreślić, że jesienią Ladies wygrały 2:0. Wiosna natomiast zdecydowanie nie idzie po myśli „Polonistek”, które u siebie zdołały wygrać tylko raz (3:0 z Bielawianką Bielawa). W delegacjach idzie im niewiele lepiej i właśnie ten fakt spowodował, że z zespołu walczącego o najwyższe cele ulokowały się w środkowej strefie tabeli. To, co może niepokoić wszystkie zespoły, to fakt, że ostatnie kolejki odbywają się w dużych odstępach czasowych i na finiszu liga straciła na rytmice. Trener Ladies, Patryk Mrugacz, przekonuje jednak, że dla naszej ekipy to dobra wiadomość: – Mamy chwilę czasu, żeby wyleczyć urazy i przede wszystkim popracować na spokojnie. Wiemy, że w ostatnim czasie Ladies mocno trenowały, by na ostatnie dwie kolejki być przygotowanym w jak najwyższym stopniu. W powietrzu wisi bowiem coś wielkiego… Polonia Środa Wielkopolska – FC Skra Ladies Częstochowa, sobota, 25 maja, godz. 12:00